Pomnika nie ma – jest proces

 

Temat: Pomnika okupantów w Katowicach już nie ma – ale jest proces patriotów NIEZŁOMNI

 

Przed Sądem Rejonowym Katowice-Zachód ruszył proces w sprawie „znieważenia” pomnika wdzięczności okupacyjnej armii sowieckiej w Katowicach.

Pomnik zdemontowano kilka tygodni temu. Na rozprawę nie przyszedł prokurator ani przedstawiciele policji. – Policja i prokuratura przegrały wcześniejszy proces w tej samej sprawie, ale ponownie postanowiły postawić nam taki sam zarzut za pikietę z 2013 roku. Z tym że rok temu twierdziły, że pomnik jest własnością urzędu miasta, a okazało się, że miasto nie ma do niego tytułu prawnego, bo on został postawiony decyzją sowiecką jeszcze w Stalinogrodzie, bez uchwały rady miasta –relacjonuje Adam Słomka, który razem z Zygmuntem Miernikiem odpowiada przed sądem. Zarzut dotyczył znieważenia pomnika, który jest chroniony na mocy umowy międzynarodowej zawartej w 1994r. między rządem RP a Rosją.

Kto jest pokrzywdzony

Na rozprawę nie przyszedł ani oskarżyciel, ani żaden z policjantów. Głos zabrał obrońca oskarżonych mec. Janusz Margasiński znany z procesu milicjantów oskarżonych o zabójstwo górników w kopalniach „Wujek” i „Manifest Lipcowy”, pełnomocnik rodzin ofiar. Dowodził, że nie można prowadzić sprawy, w której ani prokuratura, ani policja nie wskazały, kto jest pokrzywdzonym: Federacja Rosyjska czy Skarb Państwa. Jednak prokuratura i policja wytoczyły oskarżenie wobec Słomki, Miernika i Mariusza Cysewskiego, zarzucając im znieważenie sowieckiej bryły. – Akurat podczas tej pikiety tylko rozdawaliśmy ulotki informujące o tym, co to jest za pomnik –relacjonuje były lider KPN „Ojczyzna”. Przypomina, że pierwszy proces w tej sprawie prokuratura i policja przegrały zarówno w pierwszej, jak i w drugiej instancji. –Jednak dotyczył pikiety z roku 2012, a ten, który rozpoczął się w piątek, wydarzeń z 2013 r. – mówił oskarżony. Żeby Słomce postawić zarzuty, policja zjawiła się w jego domu o godz. 6.00 rano, wyłamując drzwi. Rewizji i zatrzymania dokonano na podstawie nakazu prokuratora Jarosława Wilczyńskiego.

Kampania na rzecz likwidacji pomnika Wdzięczności Armii Radzieckiej, który postawiono w Katowicach jeszcze w latach stalinowskich, gdy miasto przemianowano na Stalinogród, trwała prawie ćwierć wieku. – To takie bardzo symboliczne obchodzenie 25 lat wolności – podsumowuje Słomka.

W 1990 r. Rada Miasta Katowice na jego wniosek jako radnego KPN podjęła uchwałę o „likwidacji pomnika Wdzięczności Armii Radzieckiej”. Sprawę podnosili również potem Piotr Pietrasz, wiceprzewodniczący katowickiej rady miasta (PiS), stowarzyszenie kombatantów Armii Krajowej, Kazimierz Świtoń, legendarny twórca Wolnych Związków Zawodowych, czy Liga Republikańska. Jednak władze ciągle zwlekały z jego demontażem.

– Najpierw wiceprezydent Katowic Wojciech Boroński (Związek Górnoślązaków) twierdził, że „uchwała rady miasta jest nielegalna, gdyż godzi w konstytucję PRL”, wiceprezydent Michał Luty (Unia Demokratyczna) powoływał się na „brak funduszy”, następnie latami „ustalano, czy pod pomnikiem nie ma grobów żołnierzy”, a 16 grudnia 2011 r. w kopalni „Wujek” prezydent Piotr Uszok przyznał, że nie wykonuje uchwały, bo od lat „naciska na to ambasada Rosji” –przypomina Słomka. W końcu w połowie maja tego roku pomnik zniknął z placu Wolności i co najistotniejsze –nie wróci już na swoje miejsce.

Po renowacji upiorny monument stanie na cmentarzu żołnierzy sowieckich w Katowicach. To efekt umowy o ochronie cmentarzy wojennych z 1994 roku. Historia monumentów, które stały na placu Wolności w Katowicach, jest niezwykle symboliczna. Ponad 100 lat temu w ramach planu germanizacji w 1898 r. odsłonięto pomnik niemieckich cesarzy zaborców Fryderyka i Wilhelma. Po odzyskaniu niepodległości 13grudnia 1920 r. członkowie Polskiej Organizacji Wojskowej wysadzili go materiałem górniczym. W 1923 r. zbudowano w tym miejscu Grób Nieznanego Powstańca Śląskiego, który wspólnie odsłaniali Wojciech Korfanty i prezydent Stanisław Wojciechowski. Jednak tuż po wkroczeniu amii niemieckiej do Katowic, 4 września 1939 r. Niemcy wysadzili Grób.

W czasach PRL komuniści dokończyli dzieła nazistów, wysadzając fundamenty Grobu Nieznanego Powstańca Śląskiego, bo miejscowa ludność masowo składała na nim kwiaty. Na tym właśnie miejscu wzniesiono pomnik Armii Sowieckiej, której „wyzwalanie” polegało na wypaleniu centrum Katowic, masowych gwałtach, mordach, powszechnej grabieży mienia, w tym rozmontowaniu i wywiezieniu setki śląskich zakładów przemysłowych, oraz deportacji na Syberię ok. 40 tys. górników jako robotników-niewolników. Ostatecznie w 1953 r., zdecydowano o budowie betonowego wysokiego cokołu.

Maciej Walaszczyk

http://www.naszdziennik.pl/wp/81452,pomnika-nie-ma-jest-proces.html

 

O autorze: Jacek