Ksiądz Wojciech Lemański – patron LGBT

Obecność kontrowersyjnych księży w Kościele Katolickim nie jest i nigdy nie będzie czymś szokującym, nadzwyczajnym. Nie ma możliwości wyplenić tego problemu, musimy jedynie stawić im czoło. Jednakże moje ogromne zdziwienie wywołuje pewna bezradność naszych biskupów, kapłanów wobec takiego zjawiska jak proboszcz parafii Narodzenia Pańskiego w Jasienicy – ksiądz Wojciech Lemański – do tego stopnia, że zastanawiam się w czym jest problem… Dlaczego jemu i innym “księdzom” Bonieckim tak trudno powiedzieć publicznie jedno proste i magiczne słowo “won”! Przecież ksiądz Lemański jest wolnym człowiekiem, tak samo jak każdy z nas jest wolnym pracownikiem w swoim miejscu pracy. Przecież nikt nie ma obowiązku słuchać się swojego przełożonego – ja nie mam obowiązku wykonywać jego poleceń, a mój przełożony tym samym nie ma obowiązku mnie zatrudniać, mi płacić i ma prawo mi powiedzieć “więc droga wolna, proszę wyjść”. Tak samo jest z księdzem Lemańskim – nie chce się słuchać – nie musi, tylko pytanie, co on tu jeszcze w naszym Kościele robi?

W tym wszystkim chciałbym podkreślić, że przynależność do Kościoła Katolickiego nie jest obowiązkiem, ale jest przywilejem. My w Kościele Katolickim wierzymy, że Jezus Chrystus powierzył dzieło zbawienia, klucze królestwa papieżowi pouczając go, że co zwiąże na ziemi, będzie związane w niebie, a co rozwiąże, będzie rozwiązane w niebie. W innym miejscu Jezus powiedział, że “kto was słucha, mnie słucha”. To właśnie Kościół Katolicki, a dokładnie to następca Chrystusa otrzymał władzę udzielania zbawienia wiernym. Ten kto coś daje, ma prawo stawiać dowolne warunki, pod którymi zgadza się udzielać tego daru. Podobnie jak pracodawca – dając zatrudnienie i obiecując zapłatę, ma prawo stawiać swoje warunki. Przecież nikt nie ma obowiązku na nie przystawać, bo każdy jest wolny. Ja mu mówię “nie”, to i on ma prawo powiedzieć swoje “nie”. Nie odpowiada mi, to nie przystaję na nie, ale tym samym też nie mam prawa oczekiwać na zapłatę od tego pracodawcy. Tak samo i w Kościele – nikt tu niczego nie musi, może robić co tylko mu się tylko podoba, może założyć swój własny Kościół, może sam “zbawiać” ludzi, może się ogłosić Chrystusem – żaden problem… Jednak w takiej sytuacji, skoro nie przystaje na te warunki następcy św. Piotra i tych, którym została powierzona władza nad kapłanami (czyli biskupów), to niech ma świadomość, że Kościół również nie musi udzielać mu swojego daru.

Reasumując – jak ksiądz Lemański nie chce się podporządkować przełożonemu, to przecież w każdym momencie może odejść i założyć swoją własną “firmę”, wybudować własne świątynie. W tejże “firmie” z powodzeniem będzie mógł udzielać sakramentu małżeństwa homoseksualistom, rozgrzeszać aborcję, invitro. eutanazję itp. Czy ktoś mu tego broni? No przecież nie…

Te wszystkie rozważania dotyczą również tych parafian, którzy wstawiają się za księdzem Lemańskim – oni również nie muszą się słuchać biskupa, w każdym momencie mogą wypowiedzieć posłuszeństwo, wyjść z Kościoła i razem ze swoim duszpasterzem założyć własną organizację religijną.

O autorze: grzesiekZ