Słowo Boże na dziś – 12 lipca 2014 r. sobota – Wspomnienie św. Brunona Bonifacego z Kwerfurtu, biskupa i męczennika

Sobota, 12 lipca 2014
Św. Brunona Bonifacego z Kwerfurtu, biskupa i męczennika, wspomnienie

Myśl dnia

Kto nie wierzy w ludzkość, niech milczy.

Stanisław Leopold Brzozowski

„Czy nie uważasz tego za grzech, gdy chrześcijanina zabija się na ofiarę pod chorągwią demonów?” – pisał ostro do cesarza św. Brunon.

 Nie wstydzę sie Jezusa

 

www.mateusz.pl/czytania

12 LIPCA 2014

Sobota

Wspomnienie św. Brunona Bonifacego z Kwerfurtu, biskupa i męczennika

Bruno, urodzony w możnej rodzinie niemieckiej w roku 974, był w młodości kapelanem cesarza Ottona III. W roku 998 wstąpił do benedyktynów w Rzymie i przyjął imię Bonifacy. Następnie żył w pustelni św. Romualda w Pereum pod Rawenną. Wysłany przez papieża Sylwestra II na czele misji do Prus, otrzymał święcenia biskupie w Magdeburgu. W roku 1008 dotarł do Prus, ale w następnym roku poniósł śmierć męczeńską wraz z 18 towarzyszami w ziemi Jadźwingów. Jest autorem Żywota świętego Wojciecha, Żywota pięciu braci męczenników i Listu do cesarza Henryka II, w którym energicznie występował w obronie Polski.

 

Dzisiejsze czytania: Iz 6.1-8; Ps 93,1.2.5; 1 P 4,14; Mt 10,24-33

Rozważania: Oremus · O. Gabriel od św. Marii Magdaleny OCD

 

(Iz 6.1-8)

Powołanie proroka Izajasza
W roku śmierci króla Ozjasza ujrzałem Pana siedzącego na wysokim i wyniosłym tronie, a tren Jego szaty wypełniał świątynię. Serafiny stały ponad Nim; każdy z nich miał po sześć skrzydeł; dwoma zakrywał swą twarz, dwoma okrywał swoje nogi, a dwoma latał. I wołał jeden do drugiego: Święty, Święty, Święty jest Pan Zastępów. Cała ziemia pełna jest Jego chwały. Od głosu tego, który wołał, zadrgały futryny drzwi, a świątynia napełniła się dymem. I powiedziałem: Biada mi! Jestem zgubiony! Wszak jestem mężem o nieczystych wargach i mieszkam pośród ludu o nieczystych wargach, a oczy moje oglądały Króla, Pana Zastępów! Wówczas przyleciał do mnie jeden z serafinów, trzymając w ręce węgiel, który kleszczami wziął z ołtarza. Dotknął nim ust moich i rzekł: Oto dotknęło to twoich warg: twoja wina jest zmazana, zgładzony twój grzech. I usłyszałem głos Pana mówiącego: Kogo mam posłać? Kto by Nam poszedł? Odpowiedziałem: Oto ja, poślij mnie!

(Ps 93,1.2.5)
REFREN: Pan Bóg króluje, pełen majestatu

Pan Króluje, oblókł się w majestat,
Pan odział się w potęgę i nią się przepasał,
tak świat utwierdził,
że się nie zachwieje.

Twój tron niewzruszony na wieki,
Ty od wieków istniejesz, Boże.
Świadectwa Twoje bardzo godne są wiary,
Twojemu domowi przystoi świętość,
po wszystkie dni, o Panie.

(1 P 4,14)
Błogosławieni jesteście, jeżeli złorzeczą wam z powodu imienia Chrystusa, albowiem Duch Boży na was spoczywa.

(Mt 10,24-33)

Nie bójcie się ludzi
Jezus powiedział do swoich apostołów: Uczeń nie przewyższa nauczyciela ani sługa swego pana. Wystarczy, jeśli uczeń będzie jak jego nauczyciel, a sługa jak pan jego. Jeśli pana domu przezwali Belzebubem, o ileż bardziej jego domowników tak nazwą. Więc się ich nie bójcie! Nie ma bowiem nic zakrytego, co by nie miało być wyjawione, ani nic tajemnego, o czym by się nie miano dowiedzieć. Co mówię wam w ciemności, powtarzajcie na świetle, a co słyszycie na ucho, rozgłaszajcie na dachach! Nie bójcie się tych, którzy zabijają ciało, lecz duszy zabić nie mogą. Bójcie się raczej Tego, który duszę i ciało może zatracić w piekle. Czyż nie sprzedają dwóch wróbli za asa? A przecież żaden z nich bez woli Ojca waszego nie spadnie na ziemię. U was zaś nawet włosy na głowie wszystkie są policzone. Dlatego nie bójcie się: jesteście ważniejsi niż wiele wróbli. Do każdego więc, który się przyzna do Mnie przed ludźmi, przyznam się i Ja przed moim Ojcem, który jest w niebie. Lecz kto się Mnie zaprze przed ludźmi, tego zaprę się i Ja przed moim Ojcem, który jest w niebie.

 

KOMENTARZ

„Wystarczy uczniowi, jeśli będzie jak jego nauczyciel”. Powołanie człowieka zawsze pozostaje dla niego tajemnicą, tym bardziej jeśli przeniknięte jest pokornym pragnieniem naśladowania Chrystusa. Bóg przyjmuje ludzki zapał, gorliwość i dyspozycyjność, o czym świadczy życie i śmierć św. Brunona. Już jako biskup prowadził ożywioną działalność misyjną, m.in. na Węgrzech, w Kijowie, także w Polsce; starał się również dotrzeć do Szwecji. Na początku 1009 roku wraz grupą misjonarzy wyruszył głosić Ewangelię Prusom i Jadźwingom. Podczas wyprawy poniósł śmierć męczeńską, upodabniając się do swego Mistrza.

Anna Nowak, Gabriela Świrska, Halina Świrska, „Oremus” lipiec 2008, s. 50

 

BÓG JEST MIŁOŚCIĄ

O Boże, Ty jesteś miłością, spraw, abym poznał i uwierzył Twojej miłości (1 J 4, 16)

„Ukochałem cię odwieczną miłością, dlatego też zachowałem dla ciebie łaskowość” (Jr 31, 3). Człowiek był jeszcze w nicości, kiedy Bóg już go widział, kochał, pragnął. Jego miłość wyprzedziła człowieka od wieków. Żadne stworzenie nie mogłoby istnieć, gdyby Bóg nie uprzedził go swoją miłością: „Miłujesz wszystkie stworzenia — mówi Pismo święte — niczym się nie brzydzisz, co uczyniłeś. Bo gdybyś miał coś w nienawiści, nie byłbyś tego uczynił. Jakżeby coś trwać mogło, gdybyś Ty nie powołał [do bytu]?” (Mdr 11, 24-25). Dzieje życia człowieka są historią miłości Boga ku niemu. Raz zaczęta, nie będzie miała końca, miłość Boga bowiem nie ma końca; tylko grzech, który jest odrzuceniem miłości Bożej, ma smutną możliwość przerwania jej. Lecz Bóg miłuje miłością wieczną, nieskończoną, niezmienną, najwierniejszą. On sam to oświadczył w najczulszych słowach: „Czyż może niewiasta zapomnieć o swym niemowlęciu, ta która kocha syna swego łona? A nawet gdyby ona zapomniała, Ja nie zapomnę o tobie!” (Iz 49, 15),

Bóg miłuje człowieka, kiedy go pociesza, lecz miłuje go także, kiedy go doświadcza cierpieniem. Jego łaski i pociechy są miłością, lecz nie mniejszą są również zsyłane przez Niego doświadczenia i kary. „Pan strofuje tych, których kocha, jak ojciec syna miłego” (Prz 3, 12). W każdej okoliczności, nawet najsmutniejszej i najboleśniejszej, człowiek jest stale otoczony miłością Bożą, która jest zawsze miłością dobra i dlatego chce nieomylnie jego dobra, nawet gdy go prowadzi przykrą i ciężką drogą cierpienia. Owszem, nierzadko Bóg uderza szczególnie tych, których miłuje więcej, „bo… ludzi miłych Bóg doświadcza w piecu utrapienia” (Syr 2, 5). Św. Teresa od Jezusa pisze: „To [cierpienie] dał Ojciec temu, kogo najwięcej ze wszystkich miłował [Jezusowi…]. Dopóki żyjemy tutaj na ziemi, takie są Jego dary. Udziela nam ich wedle wielkości miłości, jaką nas darzy; daje ich więcej temu, kogo więcej miłuje, mniej temu, kogo miłuje mniej” (Dr.d. 32, 7). Prawdziwy chrześcijanin nawet wtedy, gdy cierpienie go uciska, nie chwieje się w swej wierze, lecz powtarza: „Poznałem i uwierzyłem miłości, jaką Bóg ma ku mnie” (1 J 4, 16).

r Uwielbiam Cię, Panie, w Twojej nieskończonej i czystej miłości, jaką masz ku sobie samemu, miłości wzajemnej Ojca i Syna, z której pochodzi Duch Święty…
Oto, Boże mój, Twoja niewysłowiona, jedyna szczęśliwość: miłość. Moja miłości nieskończona, uwielbiam Cię! Kiedy nas stworzyłeś, wtedy, gdyby to było możliwe, umiłowałbyś nas jeszcze więcej. Nie umiłowałeś Twojej istoty jedynie w Trójcy Osób, lecz także w stworzeniach. Stałeś się miłością dla nas, jak już jesteś miłością w sobie samym.
Dla człowieka jesteś bardziej miłością niż dla jakiegokolwiek innego stworzenia. Miłość sprowadziła Cię z nieba i poddała prawom natury stworzonej. Jedynie miłość mogła Cię zdobyć, o Najwyższy, i pobudzić, abyś stał się małym. Dzięki nieskończonej swojej miłości ku grzesznikom poszedłeś na śmierć i miłość zatrzymuje Cię jeszcze tutaj, na ziemi, również po Twoim wniebowstąpieniu, w tabernakulum, pod nikłymi postaciami…
Boże mój, nie mogę dosięgnąć nieskończoności, lecz z jednej rzeczy zdaje sobie sprawę, że Ty miłujesz miłością niezgłębioną i nieskończenie wyższą nad wszelkie moje zrozumienie… Czyż możliwe żebym nie miłował Cię z całej duszy? (J. H. Newman).

r O najłaskawszy Panie i jedyne dobro duszy mojej, chociaż nie odczuwam już Twojej najsłodszej miłości, pragnę Cię więcej i goręcej miłować. Lecz kto ja jestem, że zasługuję na miłość Boga tak wielkiego i wszechmocnego?…
Pragnę Cię miłować, o Panie, Ty jesteś moim Bogiem i zasługujesz dzięki swej dobroci, aby Cię wiecznie miłowano; pragnę Cię miłować, bo dałeś mi byt i uczyniłeś mnie podobnym do siebie. Kim byłem, Boże mój, zanim Ty mnie ukształtowałeś? Zastanawiając się nad sobą, przekonuję się, że byłem niczym, niższym od wszystkich rzeczy i od ostatniego robaczka na ziemi. Wszystkie dary otrzymałem od Twego Majestatu… Lecz czyż mogę Cię miłować nie posiadając miłości? Będę Cię miłował, o Odkupiciela duszy mojej, zachowując Twoje boskie prawa… i będę się starał podobać Tobie, ile tylko będę mógł, we wszystkim, co jest zgodne z Twoją wolą (św. Karol z Sezze).

O. Gabriel od św. Marii Magdaleny, karmelita bosy
Żyć Bogiem, t. II, str. 384

 

Głosić szept Boga

 

Bóg troszczy się nie tylko o każde źdźbło trawy i o każdego wróbla, ale przede wszystkim o człowieka. Troszczy się zarówno o to, co wielkie, jak i o drobiazgi! Przez to objawia nam swoją nieskończoną czułość. Troska ta wyraża się także w tym, że mówi do nas w ukryciu naszych serc. I pragnie, abyśmy to, co On szepce nam do ucha, głośno i odważnie mówili innym, nie martwiąc się tym, że możemy być niezrozumiani czy nieprzyjęci, bo On sam już wcześniej tego doświadczył!

 

Jezu, proszę Cię o serce wrażliwe na Twój cichy głos rozbrzmiewający w moim sumieniu. Proszę Cię o serce odważne w świadczeniu o prawdzie Ewangelii. Proszę o serce wytrwałe wobec niezrozumienia czy odrzucenia.

 

Rozważania zaczerpnięte z „Ewangelia 2014”
s. Anna Maria Pudełko AP
Edycja Świętego Pawła

 

Świętych Obcowanie

 

12 lipca

Święty Brunon Bonifacy z Kwerfurtu,
biskup i męczennik

1207-brunon

 

Garść informacji:

Bruno, urodzony w możnej rodzinie niemieckiej w roku 974, był w młodości kapelanem cesarza Ottona III. W roku 998 wstąpił do benedyktynów w Rzymie i przyjął imię Bonifacy. Następnie żył w pustelni św. Romualda w Pereum pod Rawenną. Wysłany przez papieża Sylwestra II na czele misji do Prus, otrzymał święcenia biskupie w Magdeburgu. W roku 1008 dotarł do Prus, ale w następnym roku poniósł śmierć męczeńską wraz z 18 towarzyszami w ziemi Jadźwingów. Jest autorem Żywota świętego Wojciecha, Żywota pięciu braci męczenników i Listu do cesarza Henryka II, w którym energicznie występował w obronie Polski.

 

Żywot Świętego

 

Brunon urodził się w 974 r. w rodzinie grafów niemieckich w Kwerfurcie. W roku 986 uczył się w szkole katedralnej w Magdeburgu. Studia odbywał pod kierunkiem magistra Geddona. Tu zetknął się z metropolitą magdeburskim, Gizylerem, i z Thietmarem, późniejszym biskupem w Merserburgu, autorem znanej Kroniki. W roku 995 został mianowany kanonikiem katedralnym w Magdeburgu. W roku 997 wraz z cesarzem Ottonem III udał się do Rzymu. Tu w roku następnym (998) wdział habit benedyktyńskiego mnicha na Awentynie w opactwie świętych Bonifacego i Aleksego. Pięć lat wcześniej w tym samym klasztorze przebywał św. Wojciech i bł. Radzim. Brunon otrzymał jako imię zakonne Bonifacy.
W roku 999 złożył śluby zakonne. W tym samym czasie zaprzyjaźnił się ze św. Romualdem, który miał już sławę świętego męża i ojca nowej rodziny zakonnej. W roku 1001 Bonifacy znalazł się wśród jego synów duchowych w eremie Pereum koło Rawenny. W tym samym roku jesienią udała się do Polski pierwsza grupa kamedułów z Pereum: Św. Jan i św. Benedykt. Misję tę zorganizował św. Romuald na prośbę cesarza Ottona III i króla polskiego, Bolesława Chrobrego. Mieli oni działać wśród Słowian nadodrzańskich. Do nich to miał się dołączyć Brunon. Dla wyjednania misji odpowiednich przywilejów papieskich, św. Romuald wysłał go do Rzymu. Papież Sylwester II chętnie udzielił wszystkich potrzebnych dla misjonarzy indultów. Brunon otrzymał także od papieża paliusz, a więc tym samym nominację na metropolitę misyjnego. Dawało mu to uprawnienia do mianowania biskupów na terenach misyjnych. Z niewiadomych przyczyn, sakrę biskupią Brunon Bonifacy otrzymał dopiero w roku 1004 w Magdeburgu. W ten sposób stał się pierwszym metropolitą pogańskich Słowian zachodnich, do których był wysłany jako misjonarz.
Złożona sytuacja polityczna na terenie Polski sprawiła, że Brunon zatrzymał się we Włoszech, a potem na dworze cesarza. W 1005 r. udał się na Węgry, aby tam szukać pola dla swojej działalności. W roku 1006 był w Polsce, by w roku następnym (1007) znaleźć się po raz drugi na Węgrzech. Papież wysłał go w tym samym czasie także do Kijowa, a nawet do Pieczyngów nad Morzem Czarnym. Wyprawę finansował zapewne Bolesław Chrobry. W roku 1008 Bonifacy był ponownie w Polsce i usiłował udać się z kolei do Szwecji, aby przez swoich uczniów zorientować się w sytuacji tamtejszego Kościoła. W 1009 roku udał się do Jaćwierzy z wyraźnym zamiarem rozpoczęcia tam misji. Niestety, nie było mu dane dokończyć pomyślnie rozpoczętego dzieła. Według podania miał nawrócić nad Bugiem jednego z książąt jaćwieskich, Nothimera. Rywale księcia wykorzystali ten moment i pozbawili go władzy. Brunon zaś, z 18 towarzyszami, miał zginąć z ich ręki 9 marca 1009 roku, gdzieś w okolicach Pojezierza Suwalskiego. Miał wówczas zaledwie 35 lat życia. Bolesław Chrobry wykupił jego ciało. Niestety, ślad o relikwiach Męczennika zaginął.
Brunon jest autorem trzech zachowanych do dziś utworów pisanych: Żywotu św. Wojciecha, Listu do cesarza Henryka II (1008) i Żywotu Pięciu Braci Kamedułów (1008 lub 1009), zamordowanych przez na pół pogańskich pachołków królewskich. Styl i język tych pism wskazują na wysoką kulturę św. Brunona.
Kult św. Brunona Bonifacego rychło rozszedł się po świecie. Już w roku 1040 wychodzi jego żywot wpleciony przez św. Piotra Damiana do żywota św. Romualda. Jego cześć rozwijała się w zakonie kamedułów, a także w kolegiacie w Kwerfurcie, której sam św. Bronon miał być fundatorem. W Martyrologium Rzymskim figuruje od XVI w. W XVII w. św. Brunon Bonifacy został uznany za patrona Warmii, a w 1963 został ogłoszony głównym patronem diecezji łomżyńskiej.

 

Mnich, co upominał cesarza – św. Brunon Bonifacy

ks. Tomasz Jaklewicz

 

„Czy nie uważasz tego za grzech, gdy chrześcijanina zabija się na ofiarę pod chorągwią demonów?” – pisał ostro do cesarza św. Brunon.

 

 

Ten święty pozostaje ciągle mało znany. A szkoda. Św. Brunon z Kwerfurtu zasługuje bez wątpienia na pamięć Polaków. Kapelan mądrego cesarza Ottona III, przyjaciel Bolesława Chrobrego, człowiek szerokich europejskich horyzontów, misjonarz, pierwszy pisarz na polskiej ziemi.

Urodził się w 974 r. w rodzinie grafów niemieckich w Kwerfurcie. Kształcił się w szkole katedralnej w Magdeburgu, tam gdzie parę lat wcześniej uczył się św. Wojciech. Dostał się na dwór cesarza Ottona III i towarzyszył mu w podróży do Rzymu. Tam wstąpił do benedyktynów, przybierając imię Bonifacy. W tym czasie zetknął się ze św. Romualdem, założycielem kamedułów – wspólnoty benedyktyńskiej o bardziej surowej regule. Brunon przyłączył się do tej nowej wspólnoty w eremie Pereum koło Rawenny. Na prośbę Bolesława Chrobrego dwóch mnichów z Pereum wysałano do Polski. Ich misja zakończyła się tragicznie w roku 1003, kiedy to wraz z trzema polskimi nowicjuszami zostali zamordowani przez rabusiów. W tej misji miał też uczestniczyć Brunon.

Swoim braciom oddał hołd, opisując ich męczeństwo w dziele „Żywot pięciu braci męczenników”. Sam Brunon otrzymał od papieża nominację na biskupa misyjnego, ale sakrę przyjął z kilkuletnim opóźnieniem, w Magdeburgu. Konflikt między cesarzem Henrykiem II a Bolesławem Chrobrym opóźnił jego przyjazd do Polski. Ewangelizował na Węgrzech i na Rusi. Dotarł nawet do plemion Pieczyngów zamieszkujących nad Morzem Czarnym. Z Polski wysłał także ekipę misjonarzy do Szwecji. Napisał „Żywot św. Wojciecha”. W 1009 roku udał się z misją do plemion pruskich i tam zginął z 18 towarzyszami, gdzieś w okolicach Pojezierza Suwalskiego. Bolesław Chrobry wykupił jego ciało. Niestety, ślad po relikwiach męczennika zaginął. Tradycja głosi, że został pochowany w klasztorze na Świętym Krzyżu.

Świadectwem klasy Brunona jest słynny „List do cesarza Henryka II” z roku 1008. Święty mnich krytykował cesarza za zawarcie sojuszu z pogańskimi ludami, z pomocą których atakował polskiego, chrześcijańskiego władcę. „Czy godzi się prześladować lud chrześcijański [Polaków], a żyć w przyjaźni z pogańskim? Co za ugoda Chrystusa z Belialem? (…) Czy nie uważasz tego za grzech, gdy chrześcijanina – zgroza mówić to – zabija się na ofiarę pod chorągwią demonów?” – pisał Brunon. Historycy podkreślają, że takie potępienie przez Niemca polityki niemieckiego władcy było czymś niezwykłym. List Brunona, jak i dwa żywoty polskich męczenników, które zostawił po sobie, są nie tylko bezcennym źródłem wiedzy o historii Polski. Są też świadectwem, że Polska Chrobrego weszła na trwałe w orbitę chrześcijańskiej Europy. Co więcej, stawała się krajem odpowiedzialnym za głoszenie Ewangelii u pogańskich sąsiadów. Ciekawostką jest fakt, że cesarz Henryk II został również świętym. Może w dojściu do świętości pomogło mu braterskie upomnienie św. Brunona.

 

I dalej:

http://kosciol.wiara.pl/doc/490650.Mnich-co-upominal-cesarza-sw-Brunon-Bonifacy

 

 

Giżycka tradycja św. Brunona

Gorliwym propagatorem legendy o śmierci Brunona nad Niegocinem był giżycki pastor Ernst Trincker (zm. 1932). Zapewne od niego wyszła też inicjatywa, by upamiętnić jego męczeństwo postawieniem krzyża na wzór krzyża z Tenkitten dla św. Wojciecha. Dlaczego wybrano właśnie wzgórze Tafelberg (Wzgórze św. Brunona) dokładnie nie wiadomo, można jednak domyślać się, że ze względu na jego atrakcyjne położenie. Uroczystości odsłonięcia krzyża odbyły się 30 października 1910 r. Nadano im niezwykle podniosły patriotyczno-religijny charakter, do udziału zaproszono wielu znakomitych gości. „Wśród bicia dzwonów i dęcia w trąby wyruszył uroczysty pochód” – jak pisał E. Trincker w swojej kronice (1912).

 

Wyświęcenia krzyża dokonał osobiście wspomniany pastor. Na krzyżu umieszczono przesadnie nacjonalistyczny napis: „Dzielnemu niemieckiemu misjonarzowi, który jako pionier na Mazurach zginął wraz z 18 towarzyszami 9 marca 1009 roku za Chrystusa i Jego królestwo śmiercią męczeńską, szlachetnemu Brunonowi z Kwerfurtu ku uczczeniu pamięci. Kościół ewangelicki Giżycka 1910”.

 

Od tego czasu wzgórze stało się jednym z najbardziej ulubionych miejsc spacerowych mieszkańców miasta, tutaj też spotykały się całe rodziny podczas niedzielnego wypoczynku, stąd można było podziwiać piękną panoramę miasta. Wzgórze Brunona stało się również atrakcyjnym miejscem dla coraz liczniejszych turystów. Obecnie powoli przywraca się jego dawne znaczenie, również w wymiarze religijnym.

 

Nieco wcześniej, bo już 17 listopada 1909 r., Brunonowi poświęcono też wybudowaną w Giżycku w latach 1907-1909 niewielką kaplicę katolicką (przy ul 1 Maja 22). Uroczyście konsekrował ją dziekan z Reszla ks. Paweł Romahn. W okresie międzywojennym ta niewielka kaplica przestała być wystarczająca dla rozrastającej się (głównie dzięki wojskowym) parafii katolickiej. Już w 1926 r. erygowano w Giżycku parafię pod wezwaniem św. Brunona, a jej proboszcz ks. Severin Quint podjął starania budowy nowego kościoła (przy ul. Pionierskiej). Powstał on według planów znanego architekta Martina Webera z Frankfurtu nad Menem. Kamień węgielny położono w sierpniu 1936 r., a konsekracji dokonał biskup warmiński Maksymilian Kaller w czerwcu 1938 r. Kościół otrzymał podwójna nazwę św. Brunona i Pamięci (St.-Bruno-Gedächtniskirche). Drugi człon miał upamiętnić Niemców poległych na wschodzie w czasie pierwszej wojny światowej. Zresztą kościół był przesiąknięty symboliką wojenną: kształt wieży, miecze na tarczy zegara, monumentalna płaskorzeźba nad wejściem do kościoła ukazująca św. Brunona po środku, po jego lewej stronie brata-rycerza krzyżackiego, zaś po prawej współczesnego żołnierza niemieckiego z karabinem (autorstwa Leo Landmanna z Gdańska). Pierwszą mszę poprowadził biskup polowy WehrmachtuFranz Justus Rarkowski, wcześniej w latach 1910-1914 administrator kaplicy św. Brunona. Kaplicę zaś w 1937 r. sprzedano chrześcijanom baptystom, do których należy także obecnie.

 

Po drugiej wojnie światowej kościół katolicki przy ul. Pionierskiej został podniesiony do rangi Sanktuarium Diecezjalnego św. Brunona (1994 r.). Z frontonu na życzenie wiernych zniknęła dawna wojenna symbolika, wpierw zastąpiono ją drewnianym krzyżem. Potem w 1973 r. powstał projekt Z. Konarzewskiego mozaiki ukazującej św. Brunona w otoczeniu wojów pruskich. Ukończono ją w 1975 r. Na szczycie frontonu znajdujemy litery S(anctus) B(runon). We wnętrzu świątyni znajduje się nadto duży obraz przedstawiający św. Brunona w stroju pontyfikalnym na tle jeziora. Obraz ten zdobił już dawną kaplicę, autor pozostaje nieznany. Za ukoronowanie wszystkich dotychczasowych działań upamiętniających św. Brunona można przyjąć uznanie go za patrona miasta w 1999 r. przez radę miasta Giżycka.

 

W obronie legendy

Właśnie mija wiek od czasu powstania hipotezy o śmierci Brunona w Giżycku. Nie ma ona co prawda uzasadnienia w świetle badań naukowych, ale narosła wokół niej już spora tradycja. Legenda żyje własnym życiem i należy ją pielęgnować. Któż wierzy dzisiaj w smoka wawelskiego w Krakowie, ale przecież nikt nie zwalcza opowieści o nim. Ba, nawet pojawiają się poważne rozprawy naukowe, których autorzy próbują uzasadnić historyczne elementy w tej legendzie. Kto wie, czy przyszłość nie przyniesie jednak jakichś giżyckich wątków do misji Brunona?

 

autor: dr Grzegorz Białuński

 

http://www.gizycko.pl/gizycka-tradycja-sw-brunona.html

 

12 lipca

Święci Jazon i Sozypater, biskupi i męczennicy

 

 1207-sozypater_1

O Jazonie czytamy w Dziejach Apostolskich (Dz 17, 5-9): przyjął u siebie św. Pawła w czasie, gdy Apostoł przebywał w Tesalonice. Potem, gdy wzburzeni Żydzi chcieli Pawła i jego towarzysza Sylasa postawić przed sądem lub zlinczować, Jazon wstawił się za nimi u władz miejskich i zadeklarował swą porękę.
Jazona utożsamia się na ogół z adresatem pozdrowień zamieszczonych pod koniec apostolskiego posłania do chrześcijan Rzymu (por. Rz 16, 21). W jednym zwrocie Jazon jest tam wymieniony z Sozypatrem. Wczesna tradycja łączyła ich ze sobą i dopatrywała się w nich krewnych Pawła. Tak jak on, obydwaj mieli pochodzić z Tarsu. Sozypatra utożsamiano też na ogół z mężem wspomnianym w Dz 21, 4, który towarzyszył Apostołowi w drodze z Efezu poprzez Macedonię do Troady. Późniejsza legenda bizantyńska dopatrzyła się ponadto w obydwóch – uczniów Pańskich. Jazona uczyniła następnie biskupem Tarsu, a Sozypatra osadziła na stolicy biskupiej w Iconium. Jako tacy razem wybrali się rzekomo na wyspę Korfu. Zostali tam uwięzieni; przetrzymywano ich razem z pospolitymi łotrzykami, którzy pod ich wpływem nawrócili się, a potem odważnie poszli na śmierć męczeńską. Biskupi natomiast doznali jeszcze wielu przedziwnych przygód i dopiero potem dostąpili śmierci męczeńskiej.

http://www.brewiarz.katolik.pl/czytelnia/swieci/07-12b.php3

 

więcej informacji o Jazonie i Sozypatrze w książce  „Uczniowie i współpracownicy świętego Pawła”

biskupa Kazimierza Romaniuka

http://books.google.pl/books?id=aUxO3E9SUUkC&lpg=PA123&ots=VC2lCDmtBV&dq=jazon%20i%20sozypater&hl=pl&pg=PA87#v=onepage&q=jazon%20i%20sozypater&f=false

okładka książki_sw. Paweł

ze wstępu książki:

Zakres apostolskich oddziaływań Pawła jako głosiciela dobrej nowiny jest imponujący. Św. Paweł mimo swej skromności, niejednokrotnie sam przedstawiał ogrom swej apostolskiej pracy. Jest to także zasługa współpracowników Pawła. Apostoł Narodów nie pracował w pojedynkę. Nie prowadził może specjalnej szkoły misyjnej, ale miał wielu najprzód uczniów, a potem pomocników. Było ich w sumie około czterdziestu. Wiadomo, że nie jesteśmy w posiadaniu wszystkich listów Pawła. Mamy prawo przypuszczać, że w pismach, które do nas nie dotarły, też była mowa o jakichś jeszcze innych współpracownikach apostoła.

Dane o współpracownikach Pawła znajdują się albo w Dziejach Apostolskich, albo są rozsiane po listach Pawła. Zebranie tych danych w pewne całości pozwoli uzyskać pełniejszy obraz ludzi, ze wszech miar zasługujących na trwałą pamięć u potomnych jako ich nie tyle braci, co ojców w wierze. Wzbogaci także naszą wiedzę o metodach apostolsko-misyjnej działalności Pawła, ukazując tym samym jeszcze jeden rys jego przebogatej osobowości: stosunek do najbliższych współpracowników oraz umiejętność organizowania pracy na wielką skalę i w wielu miejscach równocześnie.

Badacze życia i działalności świętego Pawła stwierdzają nie bez zdziwienia, że o przeciwnikach tego apostoła napisano dotąd znacznie więcej niż o jego współpracownikach. Odnosi się to, rzecz jasna, także – a może nawet szczególnie – i do biblistyki polskiej. Niech więc publikacja niniejsza będzie choć częściowym wypełnieniem luki w przedstawianiu apostolskiej działalności Pawła.

 

I ciekawostka – z Przeglądu Prawosławnego

http://www.przegladprawoslawny.pl/articles.php?id_n=1791&id=8

 

Święci apostołowie Jazon i Sozypater

O. Stanisław Strach

Obydwaj należeli do grona siedemdziesięciu apostołów, zwanych mniejszymi. Św. Jazon pochodził, podobnie jak św. Paweł, z Tarsu, natomiast Sozypater z Achai. Byli też krewnymi, a zarazem uczniami Apostoła Narodów, których ten ostatni wyświęcił na biskupów: Jazona dla swego rodzinnego miasta Tarsu, Sozypatera zaś dla Ikonium.
Zwiastowali Ewangelię głównie na wyspie Korfu, za co zostali wtrąceni do więzienia. W więzieniu bynajmniej nie porzucili misji ewangelizacyjnej i tam nawrócili na chrześcijaństwo siedmiu przestępców, którzy potem ponieśli śmierć męczeńską za wiarę. Ich los podzielił również nawrócony naczelnik więzienia. Sami apostołowie na oczach tłumu zostali poddani okrutnym torturom, po czym ponownie wrzuceni do lochu.
Świadkiem męki Jazona i Sozypatera była córka rządcy wyspy, Cercyra, która – poruszona do głębi ich cierpieniami – sama uwierzyła w Chrystusa. Poddano ją również najrozmaitszym torturom, a gdy pomimo tego trwała nadal niezłomnie w swej wierze, porażono strzałami i zaduszono dymem.
Po śmierci córki rządca wyspy jeszcze bardziej wzmógł prześladowania chrześcijan, lecz trwało to dość krótko, albowiem niebawem podczas przeprawy na wyspę utonął. Po jego śmierci apostołowie odzyskali wolność i kontynuowali misję ewangelizacyjną.
Po objęciu stanowiska przez nowego rządcę wyspy ponownie znaleźli się w więzieniu. Po torturach zostali wrzuceni do kotła z kipiącą smołą.
Wszakże dzięki łasce Bożej pozostali cali i zdrowi, czym wprawili w zdumienie przyglądający się ich cierpieniom tłum do tego stopnia, iż wielu uwierzyło w Pana.
Uwierzył też i nowy rządca Korfu, wołając ze skruszonym sercem: „Boże Jazona i Sozypatera, zmiłuj się nade mną!”. Następnie przyjął chrzest św. z rąk apostołów, którzy dali mu nowe imię Sebastian.
Od tego czasu już bez żadnych przeszkód święci głosili Słowo Boże. Prawdziwość nauki potwierdzali licznymi cudami, m.in. wskrzesili zmarłego syna rządcy.
Odeszli do Pana dożywszy sędziwego wieku.

Tłumaczenie
Jazon błogosławiony, strumień zbawienny, gdy napełniał ziemię strugami doskonałości (domyśl. nauk Boskich), serca okrutną spiekotą trawione (ew. ogarnięte) napoił i wiarą zrosił: przeto po śmierci jest uwielbiany. Za sprawą, Panie, modlitw jego obdarz wszystkich szczodrym miłosierdziem.

Tłumaczenie
Jazon przez Boga natchniony stał się drabiną sięgającą niebios, dzięki (domyśl. Boskiej) nauce ku niebiańskiemu (tj. na niebiosach) życiu wiernych prowadzącą; żyje też po śmierci i stoi przed Trójcą, radując się, chwalebny. Za sprawą, Panie, modlitw jego obdarz wszystkich szczodrym miłosierdziem.

Tłumaczenie
Jazon (domyśl. w łaski) przebogaty, uzdrowienia zawsze rozlewa przybywającym do relikwiarza jego i kładzie kres chorobom dusz, odpędza też duchy podstępne i ucisza burze. Za sprawą, Panie, modlitw jego obdarz wszystkich szczodrym miłosierdziem.

KOMENTARZ

Pismo Święte

o Jazonie i Sozypaterze

W materiale liturgicznym poza troparionem nie wspomina się w w żadnym utworze o Sozypaterze. Biblia mówi natomiast o dwóch apostołach (Jazonie i Sozypaterze), lecz są to raczej krótkie wzmianki niż jakieś obszerne wiadomości.
Imię Jazona spotkamy zatem na kartach Dziejów Apostolskich, gdzie św. apostoł i ewangelista Łukasz opisuje pewne zdarzenie w Tesalonice, jakie przydarzyło się głoszącemu Chrystusa Pawłowi i jego towarzyszom podróży misyjnej ze strony ludzi wrogo usposobionych do chrześcijaństwa: „Wtedy zazdrośni Żydzi, dobrawszy sobie jakieś szumowiny z rynku, wywołali tłumne zbiegowisko, podburzyli miasto, naszli dom Jazona i szukali ich [tj. Pawła i jego towarzyszy – ks. S.S.], aby stawić przed ludem. Nie znaleźli ich jednak. Wlekli więc Jazona i niektórych braci przed politarchów [tytuł urzędników – ks. S.S.], krzycząc: «Ludzie, którzy podburzają cały świat, przyszli też tutaj, a Jazon ich przyjął. Oni wszyscy występują przeciwko rozkazom Cezara, głosząc że jest inny król, Je zus». Podburzyli tłum i politarchów, którzy tego słuchali, ale po wzięciu poręki od Jazona i innych zwolnili ich” (Dzieje Apostolskie 17,5-9; Biblia Tysiąclecia).
I jeszcze tylko raz wspomina się imię tego apostoła wraz z imieniem ap. Sozypatera: dołączyli się oni razem z innymi do pozdrowień, jakie przekazywał św. Paweł Rzymianom: „Pozdrawia was współpracownik mój Tymoteusz oraz Lucjusz, Jazon i Sozypater, moi rodacy” (Rz 16,21; BT). Innych wzmianek o tych apostołach w Piśmie Świętym nie ma.

KOMENTARZ JĘZYKOWY

W aspekcie składniowym zwraca uwagę wypowiedzenie podrzędnie złożone, będące częścią składową tekstu pierwszej stichery: żańwíú áëŕ-ćeííűé, ńňđóS ńďŕńč1ňĺëüíŕz1), žęî-ćĺ ňĺęyůč çĺěëč2 č3ńďîëíş1íłz2), ńĺđä-öA ććeíłĺěú äĺđćč1ěŕ ľëhěú íŕ-ďîč21a), č3 â¸đîţ śđîńč23) [Jazon błogosławiony, strumień zbawienny1), gdy napełniał (dosł. napełniając) ziemię strugami doskonałości (domyśl. nauk Boskich)2), serca okrutną spiekotą trawione (ew. ogarnięte) napoił1a) i wiarą zrosił3).
Analizując jego strukturę zewnętrzną zauważymy, iż składa się ono z dwóch zdań 1) i 3) (obecna forma verbum finitum) oraz imiesłowowego równoważnika zdania 2).
Taki zwrot imiesłowowy, o czym była już mowa niejednokrotnie w naszych poprzednich artykułach, nie jest samodzielną jednostką syntaktyczną, aczkolwiek intonacja i pauzy uzasadniają w pewnym stopniu takie jego potraktowanie w stosunku do otaczającego kontekstu. W związku z powyższym występuje on obok zdania lub innego równoważnika, łącząc się z nim w związku składniowym i znaczeniowym.
W aspekcie współczesnej składni polskiej połączenie zwrotu imiesłowego z towarzyszącym mu zdaniem czy innym równoważnikiem odbywa się bez udziału wykładników określonej relacji, czyli spójników, a jej ustalenie dokonywane jest za pomocą dedukcji.
I w rozpatrywanym wypowiedzeniu nie byłoby nic osobliwego, gdyby nie to, że równoważnik imiesłowowy 2) rozpoczyna wieloznaczny funkcjonalnie wyraz žęîćĺ, który spełnia tu rolę spójnika, przetłumaczonego na język polski wyrazem (spójnikiem) „gdy”. Taki stan rzeczy pociąga za sobą pewne implikacje. Po pierwsze znacznie ułatwia określenie relacji syntaktycznych pomiędzy zdaniami 1) i 3) a równoważnikiem. W danym wypadku jest to relacja czasowo-przyczynowa.
Możemy bowiem zapytać się o czas trwania czynności we współrzędnych względem siebie zdaniach nadrzędnych w stosunku do tego zwrotu imiesłowowego: Kiedy Jazon napoił serca okrutną spiekotą trawione i wiarą zrosił? Otrzymamy na nie poprawną odpowiedź: Wtedy, kiedy napełniał ziemię strugami doskonałości (domyśl. nauk Boskich).
I podobnie możemy zapytać o przyczynę zawartych w zdaniach nadrzędnych czynności: Dlaczego serca okrutną spiekotą trawione napoił i wiarą zrosił? A odpowiedź będzie brzmieć: Ponieważ napełnił ziemię strugami doskonałości (domyśl. nauk Boskich).
W ekwiwalencji polskiej oddaliśmy omawiany równoważnik imiesłowowy przez zdanie podrzędne z pełnym orzeczeniem, albowiem konstrukcje ze spójnikami relacji podrzędnej są tutaj zarezerwowane tylko dla zdań, ewentualnie równoważników, lecz takich, w których da się uzupełnić czasownik osobowy, tj. pełne orzeczenie.
Po drugie spójnik podrzędny, występujący w zespoleniu ze zwrotem (równoważnikiem) imiesłowowym może sygnalizować, iż w danym wypowiedzeniu nastąpiła elipsa słowa osobowego, a imiesłów – w omawianym wypadku ňĺęyůč [napełniając(a)] to nic innego, jak orzecznik tzw. orzeczenia opisowego.
Orzeczenie tego typu, obce współczesnej polszczyźnie, polega na połączeniu osobowej formy czasownika – w danym wypadku ᨠ(była) – w funkcji łącznika z krótką formą imiesłowu czynnego, przeważnie czasu teraźniejszego: ᨠňĺęyůč – napełniała (dosł. była napełniająca).
Należy zwrócić uwagę, iż w języku cerkiewnosłowiańskim rzeczownik ńňđóz2 jest rodzaju żeńskiego, a w związku z tym również wszystkie inne jego określenia (tu imienne) są rodzaju żeńskiego.
Natomiast w ekwiwalencji polskiej wyraz ten posiada rodzaj męski (strumień) i wszystkie jego określniki, jak również czasownik: był – czas przeszły (orzeczenie) muszą występować w rodzaju męskim, czyli: (strumień) napełniał (dosł. był napełniający).
Ponadto taka konstrukcja może być potwierdzeniem tezy wysuniętej przez profesora Chaburagajewa, który dowodzi w swej jakże znaczącej dla nauki pracy „Starosławianskij jazyk”, iż jeszcze w okresie klasycznym języka starosłowiańskiego (profesor ze względów politycznych musiał unikać nazwy starocerkiewnosłowiański) traktowano imiesłowy w aspekcie funkcji składniowych niejednokrotnie prawie na równi z czasownikami osobowymi (orzeczeniem), z którymi łączyły się za pośrednictwem spójników tak, jak równorzędne człony wypowiedzenia złożonego. Do takiej roli „nobilitował” je bowiem fakt, iż będąc imiennymi formami czasowników, wyraziście oddają czynność lub stan.
W utworach liturgicznych dość częstym zjawiskiem jest to, że w wypowiedzeniach stanowiących części składowe tych utworów występuje tylko jedno słowo osobowe, łączące się z imiesłowami za pomocą spójników (najczęściej współrzędnych). W znaczeniu czasownika osobowego zawarta bywa główna akcja danego utworu liturgicznego, natomiast imiesłowy tę akcję rozmywają.
Niekiedy krótsze utwory, takie jak tropariony (w tym tropariony kanonów) czy kondakiony nie mają w swej strukturze składniowej czasowników osobowych, chociaż występują w nich imiesłowy.

ks. protoijerej
Stanisław Strach

O autorze: Judyta