Pustynna burza

 

za:

http://www.michalkiewicz.pl/tekst.php?tekst=3196

28 sierpnia 2014

Czyżby bezcenny Izrael się doigrał? Wskazywałoby na to przerwanie pacyfikacji w getcie nazywanym „Strefą Gazy”, chociaż początkowo pacyfikacja ta planowana była aż do ostatecznego zwycięstwa, to znaczy – do ostatniego „terrorysty”, a wiadomo, że w getcie nazywanym „Strefą Gazy” „terrorystami”, zwłaszcza potencjalnymi, są wszyscy mieszkańcy. Ale to tylko tak się mówi, bo kiedy na horyzoncie pojawili się terroryści prawdziwi, w postaci wojsk Kalifatu, rozpoczął się bolesny powrót do rzeczywistości. Wojska Kalifatu bowiem, to nie poczciwy Hamas, ani Dżihad, tylko prawdziwe gołoworiezy, nie mający żadnych względów ani na osoby, ani na państwa. Co prawda kalifackie gołoworiezy prześladują przede wszystkim chrześcijan, co bezcenny Izrael może nawet skrycie cieszyć, ale kiedy chrześcijan na Bliskim Wschodzie już zabraknie, to może przyjść kolej na Żydów, na zasadzie przyświecającej Franciszkowi Fiszerowi. Jak wiadomo utrzymywał on, że w Polsce nie będzie dobrze, dopóki nie rozstrzela się 700 tysięcy łajdaków. Na zwróconą uwagę, że może nie uda się znaleźć tylu łajdaków, Fiszer odpowiedział, że to nic nie szkodzi – „dobierzemy z uczciwych”.

Na razie Bliski Wschód stopniowo ogarnia pożar podobny do tego, jaki rozgorzał tam w VII i VIII wieku po Chrystusie, kiedy to muzułmanie, pod przywództwem kalifów, czyli następców Mahometa, opanowali Półwysep Arabski, Palestynę i Syrię, Mezopotamię i Turkiestan, aż po granice Indii, Afrykę Północną i Półwysep Iberyjski – a ich marsz na Europę został powstrzymany przez Karola Młota pod Poitiers w roku 732. Islamski napór nie ustawał i powtórzył się jeszcze kilkakrotnie, doprowadzając w roku 1453 do upadku Konstantynopola, ale został powstrzymany pod Lepanto w roku 1571, a ostatecznie i aż dotąd – pod Wiedniem w roku 1683, gdzie siłami chrześcijańskimi dowodził polski król Jan III Sobieski. Świat muzułmański pogrążył się w letargu, którego nie przerwało stłumione przez lorda Kitchenera w bitwie pod Omdurmanem powstanie Mahdiego w Sudanie – aż w XX wieku wyrwał go z niego warkot silnika spalinowego. Okazało się, że pod piaskami pustyń zamieszkiwanych przez muzułmanów, kryją się złoża ropy naftowej, która, wskutek wynalezienia silnika spalinowego, stała się najważniejszym surowcem strategicznym, zaś na ubogie ludy muzułmańskie zaczął padać deszcz złota, dzięki któremu zaczęły one demograficznie rosnąć w siłę.

Czynnikiem, który istotnie wpłynął na proces politycznej integracji ludów islamskich było utworzenie w roku 1948 bezcennego Izraela. Państwo to właściwie od samego początku znajduje się w stanie permanentnej wojny ze wszystkimi swoimi sąsiadami i istnieje w gruncie rzeczy dzięki bezwarunkowej pomocy materialnej, militarnej i politycznej Stanów Zjednoczonych oraz żydowskiej diaspory, która w razie potrzeby potrafi zmusić rządy państw swojego osiedlenia do postępowanie przynajmniej niesprzecznego z interesami Izraela, którego polityka nastawiona jest na osłabianie swoich potencjalnych wrogów – a wrogami są wszyscy sąsiedzi tego państwa. Jednak wojna Jom Kippur w roku 1973 pokazała, że chociaż Izrael może takie wojny wygrywać, to na dłuższą metę wytrzymać takich konfrontacji nie jest w stanie. Pewnego rodzaju odpowiedzią jest izraelska broń jądrowa, której oficjalnie oczywiście „nie ma”, ale odkąd amerykański satelita w 1979 roku zauważył błysk eksplozji na Oceanie Indyjskim, kraje arabskie zaczynają z listy swoich priorytetów politycznych wykreślać postulat „zniszczenia Izraela”. Ocenia się, że bezcenny Izrael posiada co najmniej 100 głowic jądrowych, spośród których około 50 może zostać wystrzelonych z okrętów podwodnych, dostarczonych w swoim czasie przez Niemcy, a reszta – w inny sposób.

Równolegle zmieniała się również sytuacja w państwach islamskich. W latach 50, 60 i 70-tych znajdowały się one pod wpływem ideologii narodowo- socjalistycznej, której wyrazicielką była partia BAAS, ale pod koniec lat 70-tych, kiedy to do Teheranu przybył ajatollah Chomeini, a rewolucja dokonująca się pod hasłami religijnymi doprowadziła do obalenia szacha Rezy Pahlaviego i proklamowania w roku 1979 roku teokratycznego państwa islamskiego w Iranie, rozpoczęło się przechodzenie muzułmanów spod czerwonego sztandaru emancypacji pod „sztandar Proroka”, ale również ponownie pchnął islam przeciwko Zachodowi, za którego główną ekspozyturę uznał bezcenny Izrael. Trzeba powiedzieć, że Izrael, przede wszystkim poprzez swoje wpływy w Stanach Zjednoczonych, przyczynił się walnie do przyspieszenia tej ewolucji. Pierwsza operacja „Pustynna Burza” w roku 1991, której formalnym pretekstem było zajęcie przez Saddama Husajna Kuwejtu, co traktował on jako rodzaj wynagrodzenia za wojnę Iraku z Iranem, nie doprowadziła jeszcze do obalenia irackiego dyktatora. Ostateczne rozwiązanie kwestii irackiej nastąpiło po 11 września 2001 roku, kiedy to USA ogłosiły nową doktrynę wojenną, przyznając sobie prawo prewencyjnego zaatakowania dowolnego kraju w dowolnym momencie, jeśli zostanie on podejrzany o „terroryzm”. W następstwie drugiej wojny w Zatoce Perskiej w 2003 roku, Amerykanie schwytali Saddama Husajna, który po osobliwym procesie w sądzie został powieszony. W Iraku został zainstalowany marionetkowy „demokratyczny” reżim, ale kraj pogrążał się stopniowo w chaosie, przestając w rezultacie zagrażać bezcennemu Izraelowi.

Być może ta myśl doprowadziła do pojawienia się we Francji pomysłu utworzenia kieszonkowego imperium francuskiego pod nazwą Unii Śródziemnomorskiej. Przez kilka lat francuski prezydent Mikołaj Sarkozy bezskutecznie zabiegał o zgodę Naszej Złotej Pani z Berlina, aż wreszcie, na szczycie w Deauville, w październiku 2010 roku z udziałem prezydenta Miedwiediewa i Naszej Złotej Pani, zgodę taką uzyskał. Ten szczyt w Deauville poprzedził o miesiąc szczyt NATO w Lizbonie, na którym proklamowane zostało strategiczne partnerstwo NATO-Rosja. W rezultacie w grudniu 2010 roku rozpoczęła się jaśminowa rewolucja w Tunezji, która w miesiąc później doprowadziła do obalenia tamtejszego tyrana nazwiskiem Ben Ali. Do stolicy powrócili z emigracji w Paryżu przywódcy ugrupowań opozycyjnych, uchodzący za tzw. „naszych sukinsynów” i próbowali zapanować nad chaosem powstającym na skutek odblokowania radykalnych frakcji muzułmańskich. Ale nastroje rewolucyjne rozlały się w międzyczasie na Egipt i Libię, doprowadzając również i tam do obalenia tamtejszych tyranów, którzy strzegąc swego monopolu na tyraństwo, trzymali w szachu radykalne ruchy muzułmańskie.

W rezultacie chaosu, jaki w następstwie tych rewolucji nastąpił, ustało zagrożenie dla bezcennego Izraela nie tylko ze strony złowrogiego Iraku, ale również ze strony Egiptu i Libii. Podobna rewolucja wybuchła w Syrii, ale – w odróżnieniu od Libii, gdzie Rosjanie, najwyraźniej dotrzymując ustaleń szczytu w Deauville, pozostawili tamtejszego tyrana własnemu losowi, w Syrii stanęli dęba, w następstwie czego tamtejszym „bezbronnym cywilom” nie udało się obalić tamtejszego tyrana. Tymczasem obalenie syryjskiego tyrana było z punktu widzenia bezcennego Izraela celem kluczowym. Z uwagi bowiem na dwustronny układ wojskowy z Iranem, w razie izraelskiego uderzenia na Iran, Syria mogłaby zasypać bezcenny Izrael pociskami irańskiej produkcji, w jakie została szczodrze wyekwipowana. Dlatego warunkiem sine qua non udanej operacji niezidentyfikowanych samolotów i innych broni przeciwko złowrogiemu Iranowi, było zwycięstwo demokracji w Syrii. Niestety w następstwie sprzeciwu ruskich szachistów, syryjski tyran nie tylko utrzymał się w siodle, ale nawet jakby zaczął odzyskiwać siły.

W odwecie za doznane w Syrii upokorzenie, prezydent USA Barack Husejn Obama zapalił zielone światło dla przewrotu politycznego na Ukrainie, w następstwie którego kraj ten wprawdzie dostał się pod władzę dyrektoriatu żydowskich „oligarchów”, ale ruscy szachiści odebrali sobie Krym i wspierają wojnę domową w uprzemysłowionych obwodach Ukrainy, prowadząc ją ku gospodarczej zapaści. Na domiar złego, z chaosu wywołanego pustynnymi burzami i jaśminowymi rewolucjami wyłonił się Kalifat obejmujący rejony północnego Iraku i Syrii. Pod naporem fanatycznych wojsk Kalifatu armia iracka poszła w rozsypkę, pozostawiając im broń, w jaką uprzednio szczodrze wyposażyli ją Amerykanie, podobnie jak syryjskich „bezbronnych cywilów”, którzy doznawszy zawodu od USA, przeszli na nieprzejednane pozycje islamskiego fanatyzmu. Pod względem brutalności Kalifat najbardziej przypomina wojska Czyngis-chana, a w każdym razie poprzedza je taka sama groza, jak w przypadku tamtych, bo – jak słychać – nie tolerują najmniejszego oporu.

Nic nie wskazuje na to, by te wojska zatrzymały się u granic bezcennego Izraela, o ile oczywiście czegoś się nie przestraszą. Wydaje się, że jeśli sprawy będą się rozwijały tak, jak dotychczas, to bezcenny Izrael będzie w końcu musiał zrobić użytek z broni jądrowej, której, jak wiadomo – „nie ma”, albo – w imię solidarności rasowej – przekaże ją Kalifatowi, przechodząc na jego stronę, zgodnie z indiańskim przysłowiem: „jeśli nie możesz ich pokonać – przyłącz się do nich”. Wobec takiego zagrożenia Europa mogłaby okazać się całkowicie bezbronna nie tylko z uwagi na obecność tak wpływowej piątej kolumny, a nawet dwóch piątych kolumn, ale również z uwagi na zaawansowanie procesów rozkładowych, inspirowanych przez wrogów łacińskiej cywilizacji, wśród których Żydzi zajmują ważne miejsce.

Stanisław Michalkiewicz

Tagi: ,

O autorze: Jacek