Słowo Boże na dziś – 4 kwietnia 2015 r. – TRIDUUM PASCHALNE: WIELKA SOBOTA – Wigilia Paschalna

Myśl dnia

Największe cuda powstają w największej ciszy.

Wilhelm Raabe

Zapowiedziana przez proroków Noc Mesjańska to ratowanie człowieka z jego zagubienia.

To ratowanie człowieka właśnie z nocy jego egzystencji, w jaką popadł przez grzech.
Bp Zbigniew Kiernikowski

********
WIELKA SOBOTANa pamiątkę przebywania Jezusa w grobie Wielka Sobota jest dniem aliturgicznym – nie sprawuję się przez cały dzień żadnej Mszy Świętej ani innej publicznej liturgii. Dopiero późnym wieczorem uroczyście odprawia się liturgię Wigilli Paschalnej, która jest początkiem obchodów Uroczystości Zmartwychwstania Pańskiego.

WIGILIA PASCHALNA, ROK B

EXULTET

Weselcie się już, zastępy Aniołów w niebie! Weselcie się, słudzy Boga! Niechaj zabrzmią dzwony głoszące zbawienie, gdy Król tak wielki odnosi zwycięstwo. Raduj się, ziemio, opromieniona tak niezmiernym blaskiem, a oświecona jasnością Króla wieków, poczuj, że wolna jesteś od mroku, co świat okrywa! Zdobny blaskiem takiej światłości, raduj się, Kościele święty, Matko nasza! Ta zaś świątynia niechaj zabrzmi potężnym śpiewem całego ludu.

A zatem proszę was, bracia najmilsi, którzy stoicie tutaj, podziwiając jasność tego świętego płomienia, byście razem ze mną wzywali miłosierdzia wszechmogącego Boga. Niech Ten, który bez moich zasług raczył mnie uczynić swoim sługą, zechce mnie napełnić światłem swojej jasności i pozwoli godnie wyśpiewać pochwałę tej świecy.

K. Pan z wami.
W. I z duchem twoim.
K. W górę serca.
W. Wznosimy je do Pana.
K. Dzięki składajmy Panu, Bogu naszemu.
W. Godne to i sprawiedliwe.

Zaprawdę, godne to i sprawiedliwe, abyśmy z całego serca i z całej duszy śpiewem wysławiali niewidzialnego Boga, Ojca Wszechmogącego oraz Jednorodzonego Syna Jego, Jezusa Chrystusa, naszego Pana, który Ojcu przedwiecznemu spłacił za nas dług Adama i krwią serdeczną zmazał dłużny zapis starodawnej winy.

Oto są bowiem święta paschalne, w czasie których zabija się prawdziwego Baranka, a Jego krew poświęca domy wierzących. Jest to ta sama noc, w której niegdyś ojców naszych, synów Izraela, wywiodłeś z Egiptu i przeprowadziłeś suchą nogą przez Morze Czerwone. Jest to zatem ta noc, która światłem ognistego słupa rozproszyła ciemności grzechu, a teraz ta sama noc uwalnia wszystkich wierzących w Chrystusa na całej ziemi od zepsucia pogańskiego życia i od mroku grzechów, do łaski przywraca i gromadzi w społeczności świętych. Tej właśnie nocy Chrystus skruszywszy więzy śmierci, jako zwycięzca wyszedł z otchłani. Nic by nam przecież nie przyszło z daru życia, gdybyśmy nie zostali odkupieni.

O, jak przedziwna łaskawość Twej dobroci dla nas! O, jak niepojęta jest Twoja miłość: aby wykupić niewolnika, wydałeś swego Syna. O, zaiste konieczny był grzech Adama, który został zgładzony śmiercią Chrystusa! O, szczęśliwa wina, skoro ją zgładził tak wielki Odkupiciel! O, zaiste błogosławiona noc, jedyna, która była godna poznać czas i godzinę zmartwychwstania Chrystusa. O tej to nocy napisano: a noc jako dzień zajaśnieje, oraz: noc będzie mi światłem i radością. Uświęcająca siła tej nocy oddala zbrodnie, zprzewin obmywa, przywraca niewinność upadłym, a radość smutnym, rozprasza nienawiść, usposabia do zgody i ugina potęgi.

W tę noc pełną łaski, przyjmij, Ojcze święty, wieczorną ofiarę uwielbienia, którą Ci składa Kościół święty, uroczyście ofiarując przez ręce swoich sług tę świecę, owoc pracy pszczelego roju. Znamy już wymowę tej woskowej kolumny, którą na chwałę Boga zapalił jasny płomień. Chociaż dzieli się on użyczając światła, nie doznaje jednak uszczerbku, żywi się bowiem strugami wosku, który dla utworzenia tej cennej pochodni wydała pracowita pszczoła.

O, zaiste błogosławiona noc, w której się łączy niebo z ziemią, sprawy boskie ze sprawami ludzkimi. Prosimy Cię, przeto, Panie, niech ta świeca poświęcona na chwałę Twojego imienia nieustannie płonie, aby rozproszyć mrok tej nocy. Przyjęta przez Ciebie, jako woń przyjemna, niechaj się złączy ze światłami nieba. Niech ta świeca płonie, gdy wzejdzie Słońce nie znające zachodu: Jezus Chrystus, Twój Syn Zmartwychwstały, który oświeca ludzkość swoim światłem i z Tobą żyje i króluje na wieki wieków.

W. Amen, amen, amen!

PIERWSZE CZYTANIE DŁUŻSZE (Rdz 1, 1 – 2, 2)

Stworzenie świata

Czytanie z Księgi Rodzaju.

Na początku Bóg stworzył niebo i ziemię. Ziemia zaś była bezładem i pustkowiem: ciemność była nad powierzchnią bezmiaru wód, a Duch Boży unosił się nad wodami.
Wtedy Bóg rzekł: «Niechaj się stanie światłość!» I stała się światłość. Bóg widząc, że światłość jest dobra, oddzielił ją od ciemności. I nazwał Bóg światłość dniem, a ciemność nazwał nocą.
I tak upłynął wieczór i poranek, dzień pierwszy.
A potem Bóg rzekł: «Niechaj powstanie sklepienie w środku wód i niechaj ono oddzieli jedne wody od drugich! » Uczyniwszy to sklepienie, Bóg oddzielił wody pod sklepieniem od wód ponad sklepieniem; a gdy tak się stało, Bóg nazwał to sklepienie niebem.
I tak upłynął wieczór, a po nim poranek, dzień drugi.
A potem Bóg rzekł: «Niechaj zbiorą się wody spod nieba w jedno miejsce i niech się ukaże powierzchnia sucha!» A gdy tak się stało, Bóg nazwał tę suchą powierzchnię ziemią, a zbiorowisko wód nazwał morzem. Bóg widząc, że były dobre, rzekł: «Niechaj ziemia wyda rośliny zielone: trawy dające nasiona, drzewa owocowe rodzące na ziemi według swego gatunku owoce, w których są nasiona». I stało się tak. Ziemia wydała rośliny zielone: trawę dającą nasienie według swego gatunku i drzewa rodzące owoce, w których było nasienie według ich gatunków. A Bóg widział, że było dobre.
I tak upłynął wieczór i poranek, dzień trzeci.
A potem Bóg rzekł: «Niechaj powstaną ciała niebieskie, świecące na sklepieniu nieba, aby oddzielały dzień od nocy, aby wyznaczały pory roku, dni i lata; aby były ciałami jaśniejącymi na sklepieniu nieba i aby świeciły nad ziemią». I stało się tak. Bóg uczynił dwa duże ciała jaśniejące: większe, aby rządziło dniem, i mniejsze, aby rządziło nocą, oraz gwiazdy. I umieścił je Bóg na sklepieniu nieba, aby świeciły nad ziemią; aby rządziły dniem i nocą i oddzielały światłość od ciemności. A widział Bóg że były dobre.
I tak upłynął wieczór i poranek, dzień czwarty.
Potem Bóg rzekł: «Niechaj się zaroją wody od roju istot żywych, a ptactwo niechaj lata nad ziemią, pod sklepieniem nieba!» Tak stworzył Bóg wielkie potwory morskie i wszelkiego rodzaju pływające istoty żywe, którymi zaroiły się wody, oraz wszelkie ptactwo skrzydlate różnego rodzaju. Bóg widząc, że były dobre, pobłogosławił je tymi słowami: «Bądźcie płodne i mnóżcie się, abyście zapełniały wody morskie, a ptactwo niechaj się rozmnaża na ziemi»
I tak upłynął wieczór i poranek, dzień piąty.
Potem Bóg rzekł: «Niechaj ziemia wyda istoty żywe różnego rodzaju: bydło, płazy i dzikie zwierzęta według ich rodzajów!» I stało się tak. Bóg uczynił różne rodzaje dzikich zwierząt, bydła i wszelkich płazów. I widział Bóg, że były dobre.
Wreszcie Bóg rzekł: «Uczyńmy człowieka na Nasz obraz podobnego Nam. Niech panuje nad rybami morskimi, nad ptactwem powietrznym, nad bydłem, nad całą ziemią i nad wszelkim płazem!» Stworzył więc Bóg człowieka na swój obraz, na obraz Boży go stworzył: stworzył mężczyznę i niewiastę.
Po czym Bóg im błogosławił, mówiąc do nich: «Bądźcie płodni i rozmnażajcie się, abyście zaludnili ziemię i czynili ją sobie poddaną; abyście panowali nad rybami morskimi, nad ptactwem powietrznym i nad wszelkim płazem». I rzekł Bóg: «Oto wam daję wszelką roślinę przynoszącą ziarno po całej ziemi i wszelkie drzewo, którego owoc ma w sobie nasienie: dla was będą one pokarmem. A dla wszelkiego zwierzęcia polnego i dla wszelkiego ptactwa w powietrzu, i dla wszystkiego, co się rusza po ziemi i ma w sobie pierwiastek życia, będzie pokarmem wszelka trawa zielona». I stało się tak. A Bóg widział, że wszystko, co czynił, było bardzo dobre.
I tak upłynął wieczór i poranek, dzień szósty.
W ten sposób zostały ukończone niebo i ziemia oraz wszystkie zastępy stworzeń. A gdy Bóg ukończył w dniu szóstym swe dzieło, nad którym pracował, odpoczął dnia siódmego po całym swym trudzie, jaki podjął.

Oto słowo Boże.

PIERWSZE CZYTANIE KRÓTSZE (Rdz 1, 1.26-31a)

Stworzenie świata

Czytanie z Księgi Rodzaju.

Na początku Bóg stworzył niebo i ziemię. Potem Bóg rzekł: «Uczyńmy człowieka na Nasz obraz podobnego Nam. Niech panuje nad rybami morskimi, nad ptactwem powietrznym, nad bydłem, nad całą ziemią i nad wszelkim płazem!» Stworzył więc Bóg człowieka na swój obraz, na obraz Boży go stworzył: stworzył mężczyznę i niewiastę.
Po czym Bóg im błogosławił, mówiąc do nich: «Bądźcie płodni i rozmnażajcie się, abyście zaludnili ziemię i czynili ją sobie poddaną; abyście panowali nad rybami morskimi, nad ptactwem powietrznym i nad wszelkim płazem». I rzekł Bóg: «Oto wam daję wszelką roślinę przynoszącą ziarno po całej ziemi i wszelkie drzewo, którego owoc ma w sobie nasienie: dla was będą one pokarmem. A dla wszelkiego zwierzęcia polnego i dla wszelkiego ptactwa w powietrzu, i dla wszystkiego, co się rusza po ziemi i ma w sobie pierwiastek życia, będzie pokarmem wszelka trawa zielona». I stało się tak.
A Bóg widział, że wszystko, co czynił, było bardzo dobre.

Oto słowo Boże.

1 PSALM RESPONSORYJNY  (Ps 104(103),1-2a. 5-6.10 i 12,13-14. 24 i 35c)

Refren: Niech stąpi Duch Twój i odnowi ziemię.

Błogosław duszo moja, Pana, *
o Boże mój, Panie, Ty jesteś bardzo wielki!
Odziany w majestat i piękno, *
światłem okryty jak płaszczem.

Umocniłeś ziemię w jej podstawach, *
nie zachwieje się na wieki wieków
Jak szatą okryłeś ją Wielką Głębią *
ponad górami stanęły wody.

Ty zdroje kierujesz do strumieni, *
co pośród gór się sączą.
Nad nimi mieszka ptactwo niebieskie *
i śpiewa wśród gałęzi.

Z Twoich komnat nawadniasz góry, *
I owocem Twoich dzieł syci się ziemia.
Każesz rosnąć trawie dla bydła, *
i roślinom, by człowiekowi służyły.

Jak liczne są dzieła Twoje, Panie! *
Tyś wszystko mądrze uczynił,
ziemia jest pełna Twych stworzeń. *
Błogosław, duszo moja, Pana.

albo:

1 PSALM RESPONSORYJNY (Ps 33(32), 4-5. 6-7.12-13. 20 i 22)

Refren: Pełna jest ziemia łaskawości Pana.

Słowo Pana jest prawe, *
a każde Jego dzieło godne zaufania.
On miłuje prawo i sprawiedliwość, *
ziemia jest pełna Jego łaski.

Przez słowo Pana powstały niebiosa, *
wszystkie gwiazdy przez tchnienie ust Jego.
On morskie wody gromadzi jak w bukłaku, *
otchłanie oceanu w zbiornikach.

Błogosławiony lud, którego Pan jest Bogiem, *
naród, który On wybrał na dziedzictwo dla siebie.
Pan spogląda z nieba, *
widzi wszystkich ludzi.

Dusza nasza oczekuje Pana, *
On jest naszą pomocą i tarczą.
Panie, niech nas ogarnie Twoja łaska *
według nadziei, jaką pokładamy w Tobie.

DRUGIE CZYTANIE DŁUŻSZE (Rdz 22, 1-18)

Ofiara Abrahama

Czytanie z Księgi Rodzaju.

Bóg wystawił Abrahama na próbę i rzekł do niego: «Abrahamie!» A gdy on odpowiedział: «Oto jestem», powiedział: «Weź twego syna jedynego, którego miłujesz, Izaaka, idź do kraju Moria i tam złóż go w ofierze na jednym z pagórków, jaki ci wskażę».
Nazajutrz rano Abraham osiodłał swego osiołka, zabrał ze sobą dwóch swych ludzi i syna Izaaka, narąbał drzewa do spalenia ofiary i ruszył w drogę do miejscowości, o której mu Bóg powiedział. Na trzeci dzień Abraham spojrzawszy, dostrzegł z daleka ową miejscowość. I wtedy rzekł do swych sług: «Zostańcie tu z osiołkiem, ja zaś i chłopiec pójdziemy tam, aby oddać pokłon Bogu, a potem wrócimy do was».
Abraham zabrawszy drwa do spalenia ofiary włożył je na syna swego Izaaka, wziął do ręki ogień i nóż, po czym obaj się oddalili. Izaak odezwał się do swego ojca: «Ojcze mój!» A gdy ten rzekł: «Oto jestem, mój synu», zapytał: «Oto ogień i drwa, gdzież jest jagnię na całopalenie»? Abraham odpowiedział: «Bóg upatrzy sobie jagnię na całopalenie, synu mój». I szli obydwaj dalej.
A gdy przyszli na to miejsce, które Bóg wskazał, Abraham zbudował tam ołtarz, ułożył na nim drwa i związawszy syna swego Izaaka położył go na tych drwach na ołtarzu. Potem sięgnął ręką po nóż, aby zabić syna swego.
Ale wtedy anioł Pana zawołał na niego z nieba: «Abrahamie, Abrahamie!» A on rzekł: «Oto jestem». Powiedział mu: «Nie podnoś ręki na chłopca i nie czyń mu nic złego! Teraz poznałem że boisz się Boga, bo nie odmówiłeś Mi nawet twego jedynego syna». Abraham, obejrzawszy się poza siebie, spostrzegł barana uwikłanego rogami w zaroślach. Poszedł więc, wziął barana i złożył go w ofierze całopalnej zamiast swego syna. I dał Abraham miejscu temu nazwę «Pan widzi». Stąd to mówi się dzisiaj: «Na wzgórzu Pan się ukazuje».
Po czym anioł Pana przemówił głośno z nieba do Abrahama po raz drugi: «Przysięgam na siebie, mówi Pan, że ponieważ uczyniłeś to, iż nie oszczędziłeś syna swego jedynego, będę ci błogosławił i dam ci potomstwo tak liczne jak gwiazdy na niebie i jak ziarnka piasku na wybrzeżu morza; potomkowie twoi zdobędą warownie swych nieprzyjaciół. Wszystkie ludy ziemi będą sobie życzyć szczęścia na wzór twego potomstwa, dlatego że usłuchałeś mego rozkazu».

Oto słowo Boże.

DRUGIE CZYTANIE KRÓTSZE (Rdz 22, 1-2. 9-13. 15-18)

Ofiara Abrahama

Czytanie z Księgi Rodzaju.

Bóg wystawił Abrahama na próbę i rzekł do niego: «Abrahamie!» A gdy on odpowiedział: «Oto jestem», powiedział: «Weź twego syna jedynego, którego miłujesz, Izaaka, idź do kraju Moria i tam złóż go w ofierze na jednym z pagórków, jaki ci wskażę».
A gdy przyszli na to miejsce, które Bóg wskazał, Abraham zbudował tam ołtarz, ułożył na nim drwa i związawszy syna swego Izaaka położył go na tych drwach na ołtarzu. Potem sięgnął ręką po nóż, aby zabić syna swego.
Ale wtedy anioł Pana zawołał na niego z nieba: «Abrahamie, Abrahamie!» A on rzekł: «Oto jestem». Powiedział mu: «Nie podnoś ręki na chłopca i nie czyń mu nic złego! Teraz poznałem że boisz się Boga, bo nie odmówiłeś Mi nawet twego jedynego syna». Abraham, obejrzawszy się poza siebie, spostrzegł barana uwikłanego rogami w zaroślach. Poszedł więc, wziął barana i złożył go w ofierze całopalnej zamiast swego syna.
Po czym anioł Pana przemówił głośno z nieba do Abrahama po raz drugi: «Przysięgam na siebie, mówi Pan, że ponieważ uczyniłeś to, iż nie oszczędziłeś syna swego jedynego, będę ci błogosławił i dam ci potomstwo tak liczne jak gwiazdy na niebie i jak ziarnka piasku na wybrzeżu morza; potomkowie twoi zdobędą warownie swych nieprzyjaciół. Wszystkie ludy ziemi będą sobie życzyć szczęścia na wzór twego potomstwa, dlatego że usłuchałeś mego rozkazu».

Oto słowo Boże.

2 PSALM RESPONSORYJNY  (Ps 16 (15) 5 i 8. 9-l0. 11)

Refren: Strzeż mnie, o Boże, Tobie zaufałem.

Pan moim dziedzictwem i przeznaczeniem, *
to On mój los zabezpiecza.
Zawsze stawiam sobie Pana przed oczy, *
On jest po mojej prawicy, nic mną nie zachwieje.

Dlatego cieszy się moje serce i dusza raduje, *
a ciało moje będzie spoczywać bezpiecznie,
bo w kraju zmarłych duszy mej nie zostawisz *
i nie dopuścisz, bym pozostał w grobie.

Ty ścieżkę życia mi ukażesz, *
pełnię Twej radości
i wieczną rozkosz, *
po Twojej prawicy.

TRZECIE CZYTANIE (Wj 14, 15 – 15, 1)

Przejście Izraela przez Morze Czerwone

Czytanie z Księgi Wyjścia.

Pan rzekł do Mojżesza: «Czemu głośno wołasz do Mnie? Powiedz synom Izraela, niech ruszają w drogę. Ty zaś podnieś swą laskę i wyciągnij rękę nad morzem i rozdziel je na dwoje, a wejdą synowie Izraela w środek na suchą ziemię. Ja natomiast uczynię upartymi serca Egipcjan, że pójdą za nimi. Wtedy okażę moją potęgę wobec faraona, całego wojska jego, rydwanów i wszystkich jego jeźdźców. A gdy okażę moją potęgę wobec faraona, jego rydwanów i jeźdźców, wtedy poznają Egipcjanie, że Ja jestem Pan».
Anioł Boży, który szedł na przedzie wojsk izraelskich, zmienił miejsce i szedł na ich tyłach. Słup obłoku również przeszedł z przodu i zajął ich tyły, stając między wojskiem egipskim a wojskiem izraelskimi. I tam był obłok ciemnością, tu zaś oświecał noc. I nie zbliżyli się jedni do drugich przez całą noc.
Mojżesz wyciągnął rękę nad morze, a Pan cofnął wtedy gwałtownym wiatrem wschodnim, który wiał przez całą noc, i uczynił morze suchą ziemią. Wody się rozstąpiły, a synowie Izraela szli przez środek morza po suchej ziemi, mając mur z wód po prawej i po lewej stronie. Egipcjanie ścigali ich. Wszystkie konie faraona, jego rydwany i jeźdźcy ciągnęli za nimi w środek morza.
O świcie spojrzał Pan ze słupa ognia i ze słupa obłoku na wojsko egipskie i zmusił je do ucieczki. I zatrzymał koła ich rydwanów, tak że z wielką trudnością mogli się naprzód posuwać. Egipcjanie krzyknęli: «Uciekajmy przed Izraelem, bo w jego obronie Pan walczy z Egipcjanami».
A Pan rzekł do Mojżesza: «Wyciągnij rękę nad morze, aby wody zalały Egipcjan, ich rydwany i jeźdźców». Wyciągnął Mojżesz rękę nad morze, które o brzasku dnia wróciło na swoje miejsce. Egipcjanie uciekając biegli naprzeciw falom, i pogrążył ich Pan w pośrodku morza. Powracające fale zatopiły rydwany i jeźdźców całego wojska faraona, które weszło w morze ścigając synów Izraela. Nie ocalał z nich ani jeden. Synowie zaś Izraela szli po suchym dnie morskim, mając mur z wód po prawej i po lewej stronie.
W tym to dniu wybawił Pan Izraela z rąk Egipcjan. I widzieli Izraelici martwych Egipcjan na brzegu morza. Gdy Izraelici widzieli wielkie dzieło, którego dokonał Pan wobec Egipcjan, ulękli się Pana i uwierzyli Jemu oraz Jego słudze Mojżeszowi. Wtedy Mojżesz i synowie Izraela razem z nim śpiewali taką pieśń ku czci Pana:

Nie mówi się: Oto słowo Boże.

3 PSALM RESPONSORYJNY  (Ps Wj 15, 1. 2. 4-5. 17ab-18)

Refren: Śpiewajmy Panu, który moc okazał.

Będę śpiewał na cześć Pana, *
który wspaniale swą potęgę okazał,
gdy konia i jeźdźca *
pogrążył w morskiej przepaści.

Pan jest moją mocą i źródłem męstwa, *
Jemu zawdzięczam moje ocalenie.
On Bogiem moim, uwielbiać Go będę; *
On Bogiem ojca mego, będę Go wywyższał.

Rzucił w morze rydwany faraona i jego wojsko. *
Wybrani wodzowie jego zginęli w Morzu Czerwonym.
Przepaści ich ogarnęły, *
Jak głaz runęli w głębinę.

Wyprowadziłeś lud swój
i osadziłeś na górze Twego dziedzictwa, *
w miejscu, które uczyniłeś swym mieszkaniem.
Pan Bóg jest Królem *
na zawsze, na wieki.

CZWARTE CZYTANIE (Iz 54, 4a. 5-14)

Trwałość przymierza

Czytanie z Księgi proroka Izajasza.

Nie lękaj się, Jerozolimo, bo małżonkiem ci jest twój Stworzyciel, któremu na imię: Pan Zastępów; Odkupicielem twoim Święty Izraela, nazywają Go Bogiem całej ziemi.
Zaiste, jak niewiastę porzuconą zgnębioną na duchu, wezwał cię Pan. I jakby do porzuconej żony młodości twój Bóg mówi: Na krótką chwilę porzuciłem ciebie, ale z ogromną miłością cię przygarnę. W przystępie gniewu ukryłem przed tobą na krótko swe oblicze, ale w miłości wieczystej nad tobą się ulitowałem, mówi Pan, twój Odkupiciel.
Dzieje się ze Mną tak, jak za dni Noego, kiedy przysiągłem, że wody Noego nie spadną już nigdy na ziemię; tak teraz przysięgam, że się nie rozjątrzę na ciebie ani cię gromić nie będę. Bo góry mogą ustąpić i pagórki się zachwiać, ale miłość moja nie odstąpi od ciebie i nie zachwieje się moje przymierze pokoju, mówi Pan, który ma litość nad tobą.
O nieszczęśliwa, wichrami smagana, niepocieszona! Oto Ja osadzę twoje kamienie na malachicie i fundamenty twoje na szafirach. Uczynię blanki twych murów z rubinów, bramy twoje z górskiego kryształu, a z drogich kamieni cały obwód twych murów. Wszyscy twoi synowie będą uczniami Pana. Wielka będzie szczęśliwość twych dzieci. Będziesz mocno osadzona na sprawiedliwości. Daleka bądź od trwogi, bo nie masz się czego obawiać, i od przestrachu, bo nie ma on przystępu do ciebie.

Oto słowo Boże.

4 PSALM RESPONSORYJNY  (Ps 30(29), 2 i 4. 5-6a. 11 i 12a i 13b)

Refren: Sławię Cię, Panie, bo mnie wybawiłeś.

Sławię Cię, Panie, bo mnie wybawiłeś *
i nie pozwoliłeś mym wrogom naśmiewać się ze mnie.
Panie, mój Boże, z krainy umarłych wywołałeś moją duszę *
i ocaliłeś mi życie spośród schodzących do grobu.

Śpiewajcie psalm wszyscy miłujący Pana *
i pamiętajcie o Jego świętości.
Gniew Jego bowiem trwa tylko przez chwilę, *
a Jego łaska przez całe życie.

Wysłuchaj mnie, Panie, zmiłuj się nade mną *
Panie, bądź moją pomocą.
Zamieniłeś w taniec mój żałobny lament, *
Boże mój i Panie, będę Cię sławił na wieki.

PIĄTE CZYTANIE (Iz 55, 1-11)

Nowe i wieczne przymierze

Czytanie z Księgi proroka Izajasza.

To mówi Pan: «Wszyscy spragnieni, przyjdźcie do wody, przyjdźcie, choć nie macie pieniędzy. Kupujcie i spożywajcie bez pieniędzy i bez płacenia za wino i mleko. Czemu wydajecie pieniądze na to, co nie jest chlebem? I waszą pracę na to, co nie nasyci? Słuchajcie Mnie, a będziecie jeść przysmaki, i dusza wasza zakosztuje tłustych potraw.
Nakłońcie wasze ucho i przyjdźcie do Mnie, posłuchajcie Mnie, a dusza wasza żyć będzie. Zawrę z wami wieczyste przymierze: są to niezawodne łaski dla Dawida. Oto ustanowiłem cię świadkiem dla ludów, dla ludów wodzem i rozkazodawcą. Oto zawezwiesz naród, którego nie znasz, i ci, którzy cię nie znają, przybiegną do ciebie ze względu na Pana, twojego Boga, przez wzgląd na Świętego Izraela, bo On cię przyozdobi.
Szukajcie Pana, gdy się pozwała znaleźć, wzywajcie Go, dopóki jest blisko. Niechaj bezbożny porzuci swą drogę i człowiek nieprawy swoje knowania. Niech się nawróci do Pana, a Pan się nad nim zmiłuje, i do Boga naszego, gdyż hojny jest w przebaczaniu. Bo myśli moje nie są myślami waszymi ani wasze drogi moimi drogami. Bo jak niebiosa górują nad ziemią, tak drogi moje nad waszymi drogami i myśli moje nad myślami waszymi.
Zaiste, podobnie jak ulewa i śnieg spadają z nieba i tam nie powracają, dopóki nie nawodnią ziemi, nie użyźnią jej i nie zapewnią urodzaju, tak iż wydaje nasienie dla siewcy i chleb dla jedzącego, tak słowo, które wychodzi z ust moich: nie wraca do Mnie bezowocne, zanim wpierw nie dokona tego, co chciałem, i nie spełni pomyślnie swego posłannictwa».

Oto słowo Boże.

5 PSALM RESPONSORYJNY  (Iz 12,2. 3-4b. 4cd-5)

Refren: Będziecie czerpać ze zdrojów zbawienia.

Oto Bóg jest moim zbawieniem, *
będę miał ufność i bać się nie będę.
Bo Pan jest moją mocą i pieśnią *
On stał się dla mnie zbawieniem.

Wy zaś z weselem czerpać będziecie wodę *
ze zdrojów zbawienia.
Chwalcie Pana, *
wzywajcie Jego imienia.

Dajcie poznać Jego dzieła między narodami, *
przypominajcie, że wspaniale jest imię Jego.
Śpiewajcie Panu, bo uczynił wzniosie rzeczy, *
niech to będzie wiadome po całej ziemi.

SZÓSTE CZYTANIE (Ba 3, 9-15. 32 – 4, 4)

Mądrością jest księga przykazań Boga

Czytanie z Księgi proroka Barucha.

Bądź posłuszny, Izraelu, przykazaniom życiodajnym, nakłoń ucha, by poznać mądrość. Cóż się to stało, Izraelu, że jesteś w kraju nieprzyjaciół, wynędzniały w ziemi obcej, uważany za nieczystego na równi z umarłymi, zaliczony do tych, co schodzą do Szeolu? Opuściłeś źródło mądrości. Gdybyś chodził po drodze Bożej, mieszkałbyś w pokoju na wieki. Naucz się, gdzie jest mądrość, gdzie jest siła i rozum, a poznasz równocześnie, gdzie jest długie i szczęśliwe życie, gdzie jest światłość dla oczu i pokój. Lecz któż znalazł jej miejsce lub kto wszedł do jej skarbców?
Lecz zna ją Wszechwiedzący i wynajdzie ją swoją mądrością. Ten, który przygotował ziemię na wieczysty czas i napełnił j ą stworzeniami czworonożnymi, wysłał światło i poszło, wezwał je, a ino posłuchało Go ze drżeniem. Gwiazdy radośnie świecą na swoich strażnicach. Wezwał je. Odpowiedziały: «Jesteśmy». radością świecą swemu Stwórcy.
On jest Bogiem naszym. I żaden inny nie może się z Nim równać. Zbadał wszystkie drogi mądrości i dał je słudze swemu, Jakubowi, i Izraelowi, umiłowanemu swojemu. Potem na ziemi była widziana i zaczęła przebywać wśród ludzi. Tą mądrością jest księga przykazań Boga i Prawo trwające na wieki. Wszyscy, którzy się go trzymają, żyć będą. Którzy go zaniedbują, pomrą.
Nawróć się, Jakubie, trzymaj się go, chodź w blasku jego światła. Nie dawaj chwały swojej obcemu ani innemu narodowi twych przywilejów. Szczęśliwi jesteśmy, o Izraelu, że znamy to, co się logu podoba.

Oto słowo Boże.

6 PSALM RESPONSORYJNY  (Ps 19 (18) 8-9. 10-11)

Refren: Słowa Twe, Panie, dają życie wieczne.

Prawo Pańskie jest doskonale i pokrzepia duszę,*
świadectwo Pana niezawodne, uczy prostaczka mądrości.
Jego duszne nakazy radują serce, *
jaśnieje przykazanie Pana i olśniewa oczy.

Bojaźń Pana jest szczera i trwa na wieki, *
idy Pana prawdziwe, a wszystkie razem duszne.
Cenniejsze nad złoto, nad złoto najczystsze, *
słodsze od miodu płynącego z plastra.

SIÓDME CZYTANIE (Ez 36, 16-17a. 18-28)

Pokropię was czystą wodą i dam wam serce nowe

Czytanie z Księgi proroka Ezechiela.

Pan skierował do mnie te słowa:
«Synu człowieczy, kiedy dom Izraela mieszkał w swojej ziemi, wówczas splugawili ją swym postępowaniem swymi czynami. Wtedy wylałem na nich swe oburzenie z powodu krwi, którą w kraju przelali, i z powodu bożków, którymi go splugawili. I rozproszyłem ich pomiędzy pogańskie ludy, i rozsypali się po krajach, osądziłem ich według postępowania i czynów. W ten sposób przyszli do ludów pogańskich i dokąd przybyli, bezcześcili święte imię moje, podczas gdy mówiono o nich: “To jest lud Pana, musieli się oni wyprowadzić ze swego kraju”. Wtedy zatroszczyłem się o święte me imię, które oni, Izraelici, zbezcześcili wśród ludów pogańskich, do których przybyli.
Dlatego mów do domu Izraela: Tak mówi Pan Bóg: “Nie z waszego powodu to czynię, domu Izraela, ale dla świętego imienia mojego, które zbezcześciliście wśród ludów pogańskich, do których przyszliście. Chcę uświęcić wielkie imię moje, które zbezczeszone jest pośród ludów, zbezczeszczone przez was pośród nich i poznają ludy, że Ja jestem Pan, mówi Pan Bóg, gdy okaże się Świętym względem was przed ich oczami. Zabiorę was spośród ludów, zbiorę was ze wszystkich krajów i przyprowadzę wasz powrotem do waszego kraju, pokropię was czystą wodą, abyście się stali czystymi, i oczyszczę was od wszelkiej zmazy i od wszystkich waszych bożków.
I dam wam serce nowe i ducha nowego tchnę do waszego wnętrza, odbiorę wam serce kamienne, a dam wam serce z ciała. Ducha mojego chcę tchnąć w was i sprawić, byście żyli według mych nakazów i przestrzegali przykazań, i według nich postępowali. Wtedy będziecie mieszkać w kraju, który dałem waszym przodkom, i będziecie moim ludem, a Ja będę waszym Bogiem”».

Oto słowo Boże.

7 PSALM RESPONSORYJNY  (Ps 42 (41), 2-3; Ps 43 (42), 3. 4)

Refren: Boga żywego pragnie dusza moja.

Jak łania pragnie wody ze strumieni, *
tak dusza moja pragnie Ciebie, Boże.
Dusza moja Boga pragnie, Boga żywego, *
kiedyż więc przyjdę i ujrzę oblicze Boże?

Ześlij światłość i wierność swoją, *
niech one mnie wiodą.
Niech mnie zaprowadzą na Twoją górę świętą *
i do Twoich przybytków.

I przystąpię do ołtarza Bożego, *
do Boga, który jest moim weselem i radością.
będę Cię chwalił przy dźwiękach lutni,*
Boże, mój Boże!

lub gdy ma nastąpić Chrzest, Iz 12 – jak po piątym czytaniu, albo także

7 PSALM RESPONSORYJNY  Ps 51(50), 12-13, 14-15. 18-19)

Refren: Stwórz, o mój Boże, we mnie serce czyste.

Stwórz, o Boże, we mnie serce czyste *
i odnów we mnie moc ducha.
Nie odrzucaj mnie od swego oblicza *
i nie odbieraj mi świętego ducha swego.

Przywróć mi radość z Twojego zbawienia *
i wzmocnij mnie duchem ofiarnym.
Będę nieprawych nauczał dróg Twoich *
i wrócą do Ciebie grzesznicy.

Ofiarą bowiem Ty się nie radujesz, *
A całopalenia, choćbym chciał, nie przyjmiesz.
Boże, moją ofiarą jest duch skruszony, *
Pokornym i skruszonym sercem Ty, Boże, nie gardzisz.

Następuje kolekta oraz hymn: Chwała na wysokości Bogu.

ÓSME CZYTANIE – EPISTOŁA (Rz 6, 3-11 )

Nowe życie

Czytanie z Listu świętego Pawła Apostoła do Rzymian.

Bracia:
My wszyscy, którzy otrzymaliśmy chrzest zanurzający w Chrystusa Jezusa, zostaliśmy zanurzeni w Jego śmierć. Zatem przez chrzest zanurzający nas w śmierć zostaliśmy razem z Nim pogrzebani po to, abyśmy i my wkroczyli w nowe życie, jak Chrystus powstał z martwych dzięki chwale Ojca.
Jeżeli bowiem przez śmierć, podobną do Jego śmierci, zostaliśmy z Nim złączeni w jedno, to tak samo będziemy z Nim złączeni w jedno przez podobne zmartwychwstanie. To wiecie, że dla zniszczenia grzesznego ciała dawny nasz człowiek został razem z Nim ukrzyżowany po to, byśmy już więcej nie byli w niewoli grzechu. Kto bowiem umarł, stał się wolny od grzechu.
Otóż jeżeli umarliśmy razem z Chrystusem, wierzymy, że z Nim również żyć będziemy, wiedząc, że Chrystus powstawszy z martwych już więcej nie umiera, śmierć nad Nim nie ma już władzy. Bo to, że umarł, umarł dla grzechu tylko raz, a że żyje, żyje dla Boga. Tak i wy rozumiejcie, że umarliście dla grzechu, żyjecie zaś dla Boga w Chrystusie Jezusie.

Oto słowo Boże.

PSALM RESPONSORYJNY  (Ps 118 (117) 1-2. 16-17. 22-23)

Refren: Alleluja, alleluja, alleluja.

Dziękujcie Panu, bo jest dobry, *
bo Jego łaska trwa na wieki.
Niech dom Izraela głosi: *
«Jego łaska na wieki».

Prawica Pana wzniesiona wysoko, *
prawica Pańska moc okazała.
Nie umrę, ale żył będę *
i głosił dzieła Pana.

Kamień odrzucony przez budujących *
stał się kamieniem węgielnym.
Stało się to przez Pana *
i cudem jest w naszych oczach.

EWANGELIA (Mk 16,1-8 )

Chrystus Zmartwychwstał

Słowa Ewangelii według świętego Marka.

Po upływie szabatu Maria Magdalena, Maria, matka Jakuba i Salome nakupiły wonności, żeby pójść namaścić Jezusa. Wczesnym rankiem, w pierwszy dzień tygodnia przyszły do grobu, gdy słońce wzeszło. A mówiły między sobą: «Kto nam odsunie kamień od wejścia do grobu?» Gdy jednak spojrzały, zauważyły, że kamień był już odsunięty, a był bardzo duży. Weszły więc do grobu i ujrzały młodzieńca, siedzącego po prawej stronie, ubranego w białą szatę; i bardzo się przestraszyły. Lecz on rzekł do nich: «Nie bójcie się! Szukacie Jezusa z Nazaretu, ukrzyżowanego; powstał, nie ma Go tu. Oto miejsce, gdzie Go złożyli. Lecz idźcie, powiedzcie Jego uczniom i Piotrowi: “Idzie przed wami do Galilei, tam Go ujrzycie, jak wam powiedział”». One wyszły i uciekły od grobu; ogarnęło je bowiem zdumienie i przestrach. Nikomu też nic nie oznajmiły, bo się bały.

Oto słowo Pańskie.

*******************************************************************************************************************************
KOMENTARZ
Nie bójcie się

W jaki sposób możemy rozeznać, że coś, czego doświadczamy w życiu duchowym, pochodzi autentycznie od Boga i nie jest zwodniczym działaniem złego ducha? Wydarzenie zmartwychwstania przerosło na tyle wyobrażenia kobiet, które przyszły do grobu, że odczuły lęk. Jezus zauważył to i Jego pierwszym orędziem po zmartwychwstaniu były słowa: „Nie bójcie się”. Coś, co pochodzi od Boga, nigdy nie prowadzi do lęku i duchowej apatii. Nawet jeśli doświadczenia, przez które przechodzimy, są trudne, ale przeżywamy je z Bogiem, zawsze dane nam będzie usłyszeć słowa umocnienia: „Nie bójcie się”.

Jezu, naucz mnie przeżywać duchowe doświadczenia w łączności z Tobą, abym nigdy nie zwątpił, że po doświadczeniu golgoty zawsze nadchodzi poranek zmartwychwstania.

Rozważania zaczerpnięte z „Ewangelia 2015”
Autor: ks. Mariusz Krawiec SSP
Edycja Świętego Pawła http://www.paulus.org.pl/czytania.html?details=1&urId=21

 

**********

Na dobranoc i dzień dobry – Wielka Sobota

Na dobranoc

Mariusz Han SJ

(fot. Thomas Hawk / Foter / Creative Commons Attribution-NonCommercial 2.0 Generic / CC BY-NC 2.0)

Milczenie nad grobem…

 

Wielka Sobota
W Wielką Sobotę Kościół powstrzymuje się od sprawowania Ofiary Mszy świętej. W tym dniu Kościół milczy.

 

Opowiadanie pt. “O pogrzebie cesarskim”
Telewizja umożliwiła milionom ludzi “uczestnictwo” w pogrzebie ostatniej cesarzowej austriackiej, Zyty, zmarłej w Szwajcarii 14 marca 1989 roku. Pogrzeb miała iście cesarski: z pompą, ale i z tym starym, wzruszającym rytuałem, co przypomina równość wszystkich ludzi wobec śmierci.

 

Gdy kondukt pogrzebowy dotarł do kościoła kapucynów (miejsca wiecznego spoczynku monarchów austriackich); brama świątyni była – o dziwo – zamknięta. W kościele zakonnicy – jak panny mądre – z zapalonymi świecami w rękach; przed kościołem ciało nieboszczki na barkach byłych poddanych, rodzina i nieprzebrane tłumy.

 

Mistrz ceremonii uderza srebrną laską trzy razy w próg kościoła. Z drugiej strony pada pytanie: Kto żąda wejścia? W odpowiedzi usłyszeliśmy całą litanię najrozmaitszych i najdziwniejszych tytułów, jakimi była obdarzona zmarła staruszka. Gwardian jednak skonstatował krótko: Nie znam jej.

 

Wówczas mistrz próbuje po raz drugi; tym razem na to samo pytanie zakonnika odpowiedział: Zyta; Jej Cesarska Mość, Cesarzowa i Królowa. Ale i ten esencjonalny skrót nic nie dał, bo pytający odparł: Nie znamy jej.

 

Dopiero za trzecim podejściem – gdy ceremoniarz orzekł, że wejścia żąda Zyta, człowiek śmiertelny i grzeszny – z tamtej strony padły słowa: Niech wejdzie do środka. I dopiero wówczas otwarły się podwoje kościoła.

 

Refleksja
Cisza nad grobem bliskiej osoby to moment, kiedy miotają nami nasze emocje. Oto ten, który był, teraz leży w grobie i go nie mas. Pozostają wspomnienia, sytuacje, radość, smutek, żal i uśmiech, bezradność walczy z nadzieją, że to przecież nie koniec. Burza myśli, burza słów i burza emocji, to wszystko przechodzi przez nasze serce, umysł i całe ciało. Niezgoda z takim stasnem rzeczy miesza się z akceptacją własnej bezradności wobec obecnego stanu rzeczy. Wtedy musi w nas być wiara, nadzieja i miłość, bo tylko one tłumaczą to, co dzieja się na naszych oczach…

 

Jezus wie o tym, że śmierć, to wsłuchiwanie się w ciszę i pustkę, która nas otacza. To, że Jezus odszedł jest ból, które przerasta nasze ludzkie myślenie.  Nie ma za to rozczarowania,  ale jest oczekania za upragnionym życiem. W każdym z nas jest zawsze pragnienie życia. Nawet jeśli jesteśmy na dnie śmiertelnej pustki egzystencjalnej, to jest w nas i musi być wiara, nadzieja i miłość, które podtrzymują nasze kruche ciała. Tylko poprzez wiarę potrafimy nadać sens bezsensowi. Tylko poprzez nadzieję nadajemy sens przyszłości. Tylko poprzez miłość nadajemy sens wszystkimu, co nas otacza…

 

3 pytania na dobranoc i dzień dobry
1. Dlaczego jest w nas smutek po odejściu bliskich?
2. Dlaczego nie zgadzamy się na śmierć?
3. Dlaczego przez pryzmat miłości nadajemy sens naszemu życiu?

 

I tak na koniec…
Każdy jest przekonany, że jego śmierć będzie końcem świata. Nie wierzy, że będzie to koniec tylko i wyłącznie jego świata…  (Janusz Leon Wiśniewski)

http://www.deon.pl/religia/duchowosc-i-wiara/na-dobranoc-i-dzien-dobry/art,601,na-dobranoc-i-dzien-dobry-wielka-sobota.html

*********

 

 

*********

Mszał Rzymski
Orędzie Wielkanocne (Exultet)

Ty sprawiasz, że ta święta noc jaśnieje chwałą zmartwychwstania Pana
 

Weselcie się już zastępy Aniołów w niebie! Weselcie się słudzy Boga. Niechaj zabrzmią dzwony głoszące zbawienie, gdy Król tak wielki odnosi zwycięstwo! Raduj się, ziemio, opromieniona tak niezmiernym blaskiem, a oświecona jasnością Króla wieków, poczuj, że wolna jesteś od mroku, co świat okrywa! Zdobny blaskiem takiej światłości, raduj się, Kościele Święty, Matko nasza! Ta zaś świątynia niechaj zabrzmi potężnym śpiewem całego ludu…

Zaprawdę godne to i sprawiedliwe, abyśmy z całego serce i z całej duszy śpiewem wysławiali niewidzialnego Boga, Ojca wszechmogącego oraz Jednorodzonego Syna Jego, Jezusa Chrystusa, naszego Pana, który Ojcu Przedwiecznemu spłacił za nas dług Adama i krwią serdeczną zmazał dłużny zapis starodawnej winy. Oto są bowiem święta paschalne, w czasie których zabija się prawdziwego Baranka, a Jego Krew poświęca domy wierzących. Jest to ta sama noc, w której niegdyś ojców naszych, synów Izraela, wywiodłeś z Egiptu i przeprowadziłeś suchą nogą przez Morze Czerwone. Jest to zatem ta noc, która światłem ognistego słupa rozproszyła ciemności grzechu…

A teraz ta sama noc uwalnia wszystkich wierzących w Chrystusa na całej ziemi od zepsucia pogańskiego życia i od mroku grzechów, do łaski przywraca i gromadzi w społeczności świętych. Tej właśnie nocy Chrystus skruszywszy więzy śmierci, jako zwycięzca wyszedł z otchłani… O, szczęśliwa wina, skoro ją zgładził tak wielki Odkupiciel! O, zaiste błogosławiona noc, jedyna, która była godna poznać czas i godzinę zmartwychwstania Chrystusa. O tej to nocy napisano: „A noc jako dzień zajaśnieje”, oraz: „Noc będzie mi światłem i radością”… O, zaiste błogosławiona noc, w której się łączy niebo z ziemią, sprawy boskie ze sprawami ludzkimi.

W tę noc pełną łaski, przyjmij, Ojcze święty, wieczorną ofiarę uwielbienia, którą Ci składa Kościół święty. Prosimy Cię, przeto, Panie, niech ta świeca poświęcona na chwałę Twojego imienia nieustannie płonie, aby rozproszyć mrok tej nocy. Przyjęta przez Ciebie, jako woń przyjemna, niechaj się złączy ze światłami nieba. Niech ta świeca płonie, gdy wzejdzie słońce nie znające zachodu: Jezus Chrystus, Twój Syn Zmartwychwstały, który oświeca ludzkość swoim światłem i z Tobą żyje i króluje na wieki wieków. Amen!

********************************************************************************************************************************

ŚWIĘTYCH OBCOWANIE

Dziś drugi dzień Nowenny do Miłosierdzia Bożego.

4 KWIETNIA

********

Dzień drugi: Dusze kapłańskie i zakonne

Dziś sprowadź mi dusze kapłańskie i dusze zakonne, i zanurz je w niezgłębionym miłosierdziu Moim. One dały mi moc przetrwania gorzkiej męki, przez nich jak przez kanały spływa na ludzkość miłosierdzie moje.

Jezu najmiłosierniejszy, od którego wszystko co dobre pochodzi, pomnóż w nas łaskę, abyśmy godne uczynki miłosierdzia spełniali, aby ci, co na nas patrzą, chwalili Ojca miłosierdzia, który jest w niebie.

Zdrój Bożej miłości,
W sercach czystych gości,
Skąpane w miłosierdzia morzu,
Promienne jak gwiazdy, jasne jak zorza.

Ojcze Przedwieczny, spójrz okiem miłosierdzia swego na grono wybrane w winnicy swojej, na dusze kapłanów i dusze zakonne, i obdarz ich mocą błogosławieństwa swego, a dla uczuć Serca Syna swego, w którym to sercu są zamknięte, udziel im mocy światła swego, aby mogli przewodzić innym na drogach zbawienia, by wspólnie śpiewać cześć niezgłębionemu miłosierdziu Twemu na wieki wieczne. Amen. (1212-1213)              

Koronka do Miłosierdzia Bożego……..

http://www.faustina.ch/swieto_milosierdzia/nowenna/nowenna.htm

*******************************************************************************************************************************

REKOLEKCJE

*****

Osiem duchów zła

to rekolekcje, które głosił o. opat Szymon Hiżycki przez cały Wielki Post.  Poniżej wstęp do tych rekolekcji, a na końcu wszystkie odcinki zebrane w playlistę. Warto do nich zaglądać i wracać nieustannie. “Grzeszymy dlatego, że mamy złe myśli…”

Na Wielki Post zatem należy patrzeć w tym szerszym kontekście – za surową oprawą kryje się radość z otrzymania godności dzieci Bożych; poprzez wcielenie Chrystus przyjął naszą ułomną naturę – stał się jak „proch”, by zjednoczyć się z nami. Przez swoje życie, przez czuwanie w Gethsemani, swe upokorzenia, mękę i ukrzyżowanie w pełni doświadczył ludzkich ograniczeń. W tym okresie łączymy się z Chrystusem na pustyni i na drodze Krzyża.

Aż do piątej niedzieli Wielkiego Postu to właśnie tej pustyni szukamy; pragniemy wyjść na nią – na wzór Chrystusa oraz… mnichów, których nie bez przyczyny nazywamy Ojcami Pustyni! Wśród nich pragniemy wyróżnić tego, którego nazwano „filozofem pustyni” – Ewagriusza z Pontu. Wraz z nim wejrzymy w głąb naszego serca, zmierzymy się z naszymi słabościami – z „myślami” – i, zgodnie ze słowami św. Benedykta, będziemy „wyglądać świętej Paschy pełni duchowej radości i tęsknoty”.

Przewodnikiem po mądrości Ewagriusza będzie o. opat Szymon Hiżycki, znawca literatury ewagriańskiej. Portal PSPO będzie co tydzień publikował kolejne odcinki jego wielkopostnych rozważań, dzięki którym – jak zapowiada ojciec Szymon już w pierwszym filmie – zdołamy uchwycić strukturę życia wewnętrznego, tak jak widział ją Ewagriusz. W dzisiejszym klipie mamy okazję dowiedzieć się, kim Pontyjczyk był i czym właściwie są „myśli”, które raz po raz pojawiają się w jego pismach.

dzieła Ewagriusza z Pontu: http://goo.gl/cnimqC

Wielki Post nie musi być czasem jałowego zmagania się z „postanowieniami” – tak często trywialnymi i porzucanymi po chwili. Portal PSPO zachęca, by tym razem czas ten stał się dla nas wszystkich próbą ZROZUMIENIA tego, czym naprawdę jest asceza i życie duchowe. A przygoda z Ewagriuszem wcale nie musi się skończyć wraz z Postem…

pozdrawiamy
redakcja PSPO
http://www.ps-po.pl

 

https://www.youtube.com/playlist?list=PLEaJKW-xQy2CSZjflcH6npIcWCFSQI5-Z

*******

Wielki Post 2015 – Odcinek 45 – Jak nie wpaść w przepaść

FranciszkanieTV

https://youtu.be/rtT-c0khKsM
*******

Namrqcenie, odc. 46: Adoracja przez szybę

franciszkanie.tv

Leszek Łuczkanin OFMConv

Dzisiaj w liturgii wyjątkowy dzień, kiedy nie przyjmujemy Komunii świętej…

 

Franciszkańskie rekolekcje na Wielki Post 2014 – NAMRQCENIE. Rekolekcje oglądać można codziennie od 18 lutego do 5 kwietnia 2015 r. na DEON.pl i franciszkanie.tv Tegoroczny cykl prowadzi o. Leszek Łuczkanin OFMConv, Wikariusz Prowincji św. Maksymiliana.

*******

#MwD: Wciąż trwają i tęsknią

Wojciech Ziółek SJ

Wielka Sobota

Mt 27,57-61 Ściągnij plik MP3 (ikonka) ściągnij plik MP3

(fot. Thomas Leuthard / Foter / CC BY)

Dziś w całym Kościele wielka cisza… Jak reagujesz na tę ciszę? Potrafisz ją usłyszeć? Umiesz ją smakować czy tylko ją znosisz? A może – tylko Tobie wiadomymi sposobami – zagłuszasz ją jak umiesz? Albo wymawiasz się pracą, a kiedy wszystko już zrobione, odchodzisz.

Dziś, choć na krótko, spróbuj ją usłyszeć… Zatrzymaj się… usiądź… wycisz się… Nic nie mów i nic nie rób… Siedź i trwaj…

Dzisiejsze Słowo pochodzi z Ewangelii wg Świętego Mateusza
Mt 27,57-61
Pod wieczór przyszedł zamożny człowiek z Arymatei, imieniem Józef, który też był uczniem Jezusa. On udał się do Piłata i poprosił o ciało Jezusa. Wówczas Piłat kazał je wydać. Józef zabrał ciało, owinął je w czyste płótno i złożył w swoim nowym grobie, który kazał wykuć w skale. Przed wejściem do grobu zatoczył duży kamień i odszedł. Lecz Maria Magdalena i druga Maria pozostały tam, siedząc naprzeciw grobu.

Siedź przed Jego grobem… Nie odchodź. Nieważne, że nic nie czujesz, że nie wiesz, co powiedzieć, że w głowie i w sercu pustka… Nieważne… Bądź! Wpatruj się w pustkę, ale nie odchodź…

Różne bywają rodzaje ciszy… Ale każda musi być wysłuchana do końca… Tylko wtedy można ją zrozumieć… Cisza grobowa też do ciebie mówi… Nie przerywaj jej… Siedź naprzeciw grobu i słuchaj, co mówi zabita przez ciebie Miłość… Patrz na grób… Na wszystko to, co tak kochasz, a co teraz leży martwe… Nie bój się bólu… Nie wstydź się łez… „Łzy to znak, że bije serce…”. Płacz… Ale nie odchodź…

Twoja samotność nie jest absolutna. Naprzeciw grobu, tuż przy tobie, jest Maria Magdalena… i druga Maria… Ludzie po przejściach, ludzie ze zranionym sercem… Płaczą, ale są, trwają, nie odchodzą… Wciąż tęsknią za Miłością… Ona jest silniejsza niż śmierć… Choć teraz leży martwa.

W tym grobie jest wszystko, co kochasz. Tu jest twoja Miłość… Co jej powiesz? Idź za tęsknotą twojego zranionego serca… Mów…

http://www.deon.pl/religia/rekolekcje-wielkopostne/wielki-post-2015/mwd-post/art,48,mwd-wciaz-trwaja-i-tesknia.html

******************************************************************************************************************************

TO WARTO PRZECZYTAĆ

*****

maxresdefault

DZIWNY DZIEŃ – SOBOTA

by Grzegorz Kramer SJ on

Wielka Sobota to dziwny Dzień, może wydawać się doklejony do Triduum.

Wielki Piątek za nami, Dzień pełen dramatu i niepojętej treści. Oto nasz Pan umarł na krzyżu. Dziś już wiemy, że dla naszego zbawienia, że trzeciego Dnia Z-martwych-powstanie i wszystko będzie dobrze. Będziemy przeżywali wielką Radość, bo nasz Pan zwyciężył Złego, Śmierć i daje nam największą nadzieję Życia Nieskończonego.

A Sobota? Ten dziwno – tajemniczy Dzień, w którym nic pozornie się nie dzieje. W kościołach brak liturgii, w bocznych kaplicach groby pańskie, bardziej lub mniej kiczowate, w kruchtach księża święcą pokarmy, pod konfesjonałami kilometrowe kolejki… Tak się nam kojarzy Sobota. No można jeszcze dodać do tego puste otwarte tabernakulum, widok dość szokujący oraz służbę liturgiczną, która się krząta w przygotowaniu najważniejszej Liturgii w roku…

To wszystko są pozory. Ten Dzień nie jest przypadkowy, stracony, wstępny. To Dzień Wielkiego zwycięstwa Miłosierdzia Pana. Oto Bóg zstępuje do samych piekieł, od tego momentu, od tego Dnia nie ma miejsca, ani przestrzeni, gdzie by Boga nie było. Właśnie Dziś – w ten niepozorny dzień – Bóg okazuje największy skandal w świecie – Miłosierdzie. W świecie, w którym nadrzędne było Prawo, w imię którego Jezusa zabito, dziś ukazuje się Jego Miłosierdzie. Przynosi zbawienie wszystkim. Schodzi najpierw tam gdzie nikt do tej pory nie schodził i nie głosił Dobrej Nowiny. Zstępuje do piekieł i wyprowadza swoich Świętych. Odtąd nadzieja zbawienia jest dla WSZYSTKICH. Nie ma miejsca we Wszechświecie, które nie usłyszałoby, że Bóg jest z człowiekiem.

Nastała przeogromna cisza. Jezus Chrystus został ukrzyżowany i pogrzebany. Bóg umarł w ludzkim ciele. Ale nie umarł Bóg. Trzeciego dnia Jezus Zmartwychwstanie. To nie były zmarnowane godziny.
 Ludzie mogli się przekonać, że to nie był teatrzyk, że naprawdę zabili Syna Bożego. Umarł naprawdę, a Jego Ciało spoczęło w grobie. Doświadczali opuszczenia, porażki, przegranej i nieznośnej ciszy. Musieli uczyć się wraz ze swoim Mistrzem, że życie trzeba stracić, by je mieć. Teraz mają czas na to by wydorośleć. Muszą zejść do swoich otchłani: zwątpienia, pytań, utraty wiary, poczucia zdrady.

Na ziemi jest cisza. Nie dla wszystkich jednak. Piłaci cieszą się, że mają spokój. Religijni fanatycy dalej mogą zastępować miejsce Boga. Wszelkiego rodzaju ateiści też się ucieszyli, bo w końcu będzie cicho z tym „bogiem” chodzącym po ziemi.

Ten Dzień to przede wszystkim dzień Maryi. Po Piątku wszyscy czmychnęli. Apostołowie, uczniowie, sympatycy po prostu wystraszyli się i uciekli. Kto by nie uciekł? Do dziś tak jest. Mamy paczkę swoich przyjaciół i póki jest OK., wszystko gra. Jednak kiedy ktoś jest zaatakowany, jakże często uciekamy, tracimy wiarę, że bycie razem ma sens… I z nimi też tak było.

Tylko Ona wierzyła wbrew wszystkiemu. Złożyła Ciało swego Syna do grobu, widziała jak zamknęli go wielkim kamieniem, a jednak wierzyła. Fakty mówiły „to koniec”, a serce przypominało sobie słowa, które od lat chowała w swoim sercu. Mówił przecież tyle razy, że Syn Człowieczy Z-martwych-powstanie. I to była Jej nadzieja – Jego słowa. Ona siedząc w domu z Janem wiedziała, że coś się stanie. Nie rozpaczała, była smutna, ale nie rozpaczała. Trwała.
 I to właśnie, niech Ona będzie przewodniczką tego dnia. Posłuchaj swojego serca.

Zobacz, gdzie w tym, jakże dziwnym, dniu jest Twoje serce.

http://kramer.blog.deon.pl/2015/04/04/dziwny-dzien-sobota/

********

Jasna Góra: tegoroczny Grób Pański ze św. Janem Pawłem II

2015-04-04 09:56

it / Jasna Góra / KAI

O przeżywanym w Polsce Roku Jana Pawła II przypomina tegoroczny wystrój Grobu Pańskiego na Jasnej Górze. Jego przesłaniem są słowa świętego papieża „Musicie być mocni mocą miłości, która jest potężniejsza niż śmierć”. Najświętszy sakrament tradycyjnie wystawiony jest w Kaplicy Matki Bożej.

Fot. Marian Sztajner

O szczególnych związkach naszego rodaka, następcy Piotra z jasnogórskim sanktuarium przypominają korony na cudownym Wizerunku Maryi, pobłogosławione na dzień przed śmiercią i dużych rozmiarów jego obraz namalowany przez Jerzego Dudę Gracza. Na obrazie papież w jednej ręce trzyma krzyż a w drugiej obraz Matki Bożej – niczym tarcze obronne.

– Rok 2015 decyzją polskiego Parlamentu jest rokiem św. Jana Pawła II. Jest on dla nas wielkim autorytetem, wsparciem i wielką nadzieją. Chcemy Boga uczcić przez świętego naszego rodaka – powiedział o. Bronisław Kraszewski, jasnogórski dekorator.

W centrum grobu znajduje się monstrancja ustawiona na tle obrazu papieża i leżący krzyż opleciony flagą w kolorach papieskich, która oplata także symboliczne miejsce pochówku Jezusa. Są także zdjęcia Ojca Świętego z różnych okresów jego pontyfikatu, z pierwszych dni i tych już u schyłku życia. – Jan Paweł II wciąż jest z nami – przypomina abp Wacław Depo. Metropolita częstochowski zachęca, by od św. Jana Pawła II uczyć się przede wszystkim ufności. – On jest obecny przez świętych obcowanie, on patrzy na nas z domu Ojca i z tego okna nam błogosławi. Jest tym świętym, który kroczy nadal naszymi drogami, by nas wspomóc, przybliżyć do Chrystusa i powiedzieć ufajcie – powiedział abp Depo.

Wystrój grobu Bożego na Jasnej Górze dopełnia ok. 2 tysięcy żółtych i białych róż oraz inna roślinność. Jest on dosyć dużych rozmiarów. Znacznie wykracza poza prezbiterium kaplicy. Jego elementy muszą być zawsze łatwe w konstrukcji, bowiem specyfiką jasnogórskich grobów jest to, że muszą być one bardzo szybko, w poranek Wielkanocy rozebrane. Przed Cudownym Obrazem Matki Bożej sprawowana jest bowiem rezurekcyjna Msza św.

Adoracja Jezusa w kaplicy Matki Bożej potrwa przez całą Wielką Sobotę. Zgodnie z tradycją, przy Grobie stanęły umundurowane straże.

Jan Paweł II aż sześciokrotnie nawiedzał Jasną Górę jako papież. Wcześniej, już w latach młodzieńczych, pielgrzymował do tronu Królowej Polski. Jego zawierzenie “Totus Tuus” miało związek z Matką Bożą Jasnogórską. To w częstochowskim sanktuarium pozostawił jedną z najcenniejszych dziś relikwii, przestrzelony pas swojej papieskiej sutanny. Papież z Polski w swoim pielgrzymowaniu na Jasną Górę występował w wielu rolach, a Jego gesty, słowa i ofiarowane wota miały bardzo złożone intencje. Jak inni pielgrzymi, przybywał Jan Paweł II do Sanktuarium i stawał przed obrazem Matki Bożej przede wszystkim jako człowiek wiary. Przynosił tu swoje zmartwienia, kłopoty i prośby. Jednak przede wszystkim był człowiekiem, który zawierzył Matce Bożej swoje własne życie a potem także losy Kościoła i świata.

Paulini przypominają, że Jan Paweł II nigdy nie ominął Częstochowy podczas pielgrzymek do Ojczyzny. Przyczynił się do ukazania na nowo jasnogórskiego klasztoru jako Sanktuarium Maryjnego o wymiarze ogólnoświatowym. Maryjna pobożność papieża Polaka sprawiła, że Sanktuarium i Wizerunek Matki Bożej Częstochowskiej stały się znane na całym świecie. Stało się tak przede wszystkim za sprawą podjęcia decyzji o zorganizowaniu właśnie w Częstochowie VI Światowego Dnia Młodzieży.

Szczególnym dowodem miłości do Matki Bożej Jasnogórskiej było ofiarowanie złotych koron dla Maryi i Dzieciątka Jezus. Koron, na których zostały uwiecznione słowa, credo jego życia, Cały Twój. Poświęcił je na dzień przed swoją śmiercią i polecił w jedną z nich wmontować złoty pierścień papieski. Do generała Zakonu Paulinów o. Izydora Matuszewskiego napisał: „Błogosławię i ofiarowuję te korony, jednocząc się w duchu z paulinami, stróżami Sanktuarium i z wszystkimi Pielgrzymami. Zawierzam naszą Ojczyznę, cały Kościół i siebie samego Jej matczynej opiece. Totus Tuus.”

http://www.niedziela.pl/artykul/15051/Jasna-Gora-tegoroczny-Grob-Panski-ze-sw

*********

Zbrodniarz, który ukradł zbawienie

Roman Bielecki OP

(fot. shutterstock.com)

“Jeden ze złoczyńców, których [tam] powieszono, urągał Mu: «Czy Ty nie jesteś Mesjaszem? Wybaw więc siebie i nas». Lecz drugi, karcąc go, rzekł: «Ty nawet Boga się nie boisz, chociaż tę samą karę ponosisz? My przecież – sprawiedliwie, odbieramy bowiem słuszną karę za nasze uczynki, ale On nic złego nie uczynił». I dodał: «Jezu, wspomnij na mnie, gdy przyjdziesz do swego królestwa». Jezus mu odpowiedział: «Zaprawdę, powiadam ci: Dziś ze Mną będziesz w raju»”.

Zakurzona lektura sprzed lat – “Ziemia Obiecana” W. Reymonta. Historia Karola Borowieckiego, ambitnego przemysłowca. Miłość do Anki i przyjaźń z Maksem i Morycem. Pod powiekami scena w teatrze i pożar fabryki. A także finał opowieści, kiedy Karol siedzi w pustym gabinecie dyrektora wymarzonej fabryki. Nieco melodramatyczne słowa, że przegrał własne szczęście, brzmią jak wyznanie skruszonego grzesznika, który chciałby powiedzieć: “Nie tak miało być, przepraszam, to tak samo wyszło, to okoliczności, na drugi raz będę uważał”. Ściemnienie. Koniec. Czy będzie jakiś “drugi raz”, nie wiemy.
Dużo mamy w sobie z Borowieckiego. Też mówimy życiu pełnym okrutnych niespodzianek: “Nie, ja nie chciałem, na drugi raz będę uważał”, “To oni, nie ja”, “Tak wyszło”, a tymczasem ponosimy bezwzględne konsekwencje swoich czynów. Mówimy życiu: “Zaczekaj, pozwól uporządkować papiery, wyjaśnić, ostrzec innych, zaznać miłości, lepiej się przygotować, nauczyć się przezwyciężać strach”. A życie odpowiada krótko: “Nie!”.
Myślę o Borowieckim zwłaszcza dziś, kiedy weryfikuję ostatnie czterdzieści dni postu z pytaniami, które w czasie Wigilii Paschalnej Kościół zada każdemu z nas: “Czy wierzysz w Boga?, Czy wierzysz w Kościół? Czy wierzysz w życie wieczne? Czy wyrzekasz się zła? Czy wyrzekasz się szatana, Czy wyrzekasz się grzechu?”. Jakie są moje odpowiedzi? Czy wierzysz? Czy zdążyłem w Poście uwierzyć? Czy spotkałem Boga? Czy go doświadczyłem? A co jeśli nie?
Niech dla tych, których te pytania napawają niepokojem, nadzieją będą słowa z dzisiejszej liturgii. “Wielka cisza, bo śpi Pan” – jak czytamy w anonimowej homilii na Wielką Sobotę, którą rano usłyszymy w czasie tzw. “ciemnej jutrzni”. Tradycja Kościoła dodaje, że Mesjasz wcale nie zaznał odpoczynku. Raczej doszło do walki. W Szeolu zniszczył bramę śmierci i głośno wołał po imieniu Adama i jego żonę Ewę, nawoływał patriarchów, królów i proroków. Podał im rękę i wyprowadzał ich z otchłani ku światłu. A w pustym jeszcze Raju, jak chce jedna ze wschodnich ikon, siedział już ktoś w kucki pod jabłonią, nagi i wstydliwy, i zadziwiony tym, co mu się przydarzyło. To Łotr, ukrzyżowany razem z Jezusem. Przegrany w życiu, unieruchomiony na krzyżu, gdzie każdy ruch sprawiał ból. Ledwie wypowiedział: “Jezu, wspomnij na mnie, gdy przyjdziesz do swojego królestwa”, ledwie usłyszał obietnicę: “Zaprawdę powiadam ci: dziś ze Mną będziesz w raju” – już się tam znalazł. Tradycja chrześcijańska nadała mu imię Dyzma i mianowała go patronem dobrej śmierci. Proszę go w tę świętą noc o wstawiennictwo, żeby nie stracić nigdy wiary w to, że dobro, miłość i prawda istnieją, choć czasem ich nie widać. Że wraz z porankiem Zmartwychwstania można przebaczyć, że Bóg innych przytuli, pocieszy, uwolni od zła. Że choć często głośniej woła w nas doświadczony bólem Tomasz niedowiarek, zatruty rozpaczą, drżący i niepewny, to jednak kiedy będzie już za późno i jedyną drogą do umierającego serca będą nasze rany, Zmartwychwstały odnajdzie te szczeliny i odbędzie Paschę w nas.
http://www.deon.pl/religia/duchowosc-i-wiara/zycie-i-wiara/art,1794,zbrodniarz-ktory-ukradl-zbawienie.html
*******

Pusta Sobota nazywana “Wielką”

Jakub Kołacz SJ

(fot. shutterstock.com)

Wielka Sobota to jest jedyny taki dzień w życiu chrześcijanina, który lepiej, gdyby wcale się nie zaczął, a skoro już nie ma innego wyjścia, to najlepiej, żeby jak najszybciej się skończył.

 

Dzień po Piątku, którego popołudnie wydaje się najbardziej tragicznym czasem – bo to właśnie wtedy zdobyliśmy się na najbardziej okrutne czyny wobec naszego Boga – jest dniem z pozoru spokojnymi cichym, w rzeczywistości cisza ta jest strasznym, grobowym milczeniem. Jest to dzień do tego stopnia pusty, że nawet Piątek przy nim blednie i nie wydaje się tak straszny. Wielka Sobota to jedyny czas w ciągu roku, który przeżywamy bez Boga…

 

Wiele wydarzeń, w jakich uczestniczyli uczniowie, zapowiadało to nieszczęście. Jezus, który nie bał się stawiać wysokich wymagań, nie stronił od ironicznych komentarzy i nawet nie próbował udawać, że nie obchodzi go obłuda, miał coraz więcej wrogów. Ci zaś czuli się coraz mocniejsi i coraz bardziej bezkarni. W końcu sam Pan zaczął otwarcie mówić o tym, że przygotowuje się na najgorsze. Wszystko to, co wydarzyło się od wieczoru w Czwartek nie powinno więc być dla nikogo zaskoczeniem. A jednak, kiedy w końcu się dokonało, na świecie zapanowała niezwykła pustka, a wraz z nią – zamiast spokoju – na ludzi spłynął strach.
Czego się bali? Właśnie tej grobowej pustki. Bo Sobota to dla człowieka wierzącego dzień, w którym nie istnieje czas teraźniejszy; to dzień-widmo, dzień, którego nie ma! Tego dnia można wyłącznie wspominać przeszłość albo z nadzieją czekać na to, co ma dopiero nastąpić.
Wspominanie to dobry sposób radzenia sobie z pustką, jaka czasami potrafi opętać nas jak zły duch. We wspomnieniach żyją przecież najwspanialsze chwile. Zapominamy o tym, co nas bolało, nie wracamy myślą do starych, załatwionych już spraw, ale nigdy nie wymazujemy z pamięci dobrych chwil ani twarzy bliskich nam ludzi. A dziś – w tę Sobotę – wspominamy, jak dobrze nam było z Bogiem, kiedy “rozmawiał z nami i Pisma nam wyjaśniał”, kiedy chleb rozmnażał, nauczał, kiedy czuliśmy się bezpieczni w Jego obecności. Kiedy nawet pozwalał nam na to, co wydawało się niemożliwe: na chodzenie po falach. Takich rzeczy się nie zapomina.
Wybieganie myślą w przyszłość, cudowne marzenia, to dobry sposób, aby oderwać się od szarej rzeczywistości i obudzić w sobie nadzieję na lepsze jutro. W marzeniach czujemy się mocni, odważni i mądrzy.
A dziś? Lepiej o tym nie myśleć. Wczoraj wieczorem zabiliśmy Boga. Zamęczyliśmy naszego Przyjaciela. Odrzuciliśmy kogoś bardzo bliskiego. Doprowadziliśmy do nieszczęścia. Sami jesteśmy sobie winni. Co teraz z nami będzie?
Posłuchajcie więc, moi bracia i siostry, grzesznicy. Posłuchajcie, głupcy i bezrozumni. Posłuchajcie źli i marnotrawni synowie i córki. Posłuchajcie, duchowi kalecy. Uważajcie na to, co powiem, życiowi nieudacznicy i maszkary.

 

To prawda, że sami się prosiliśmy o taki pusty dzień. To prawda, że do nikogo nie możemy mieć pretensji, bo sami jesteśmy sobie winni. To fakt, że to wszystko przez nas. Ale nie traćmy ducha – jakoś doczekamy do wieczora. A wtedy nasz Pan pokaże nam, że jest mocniejszy od wszystkich naszych grzechów i złości. Przypomnijmy sobie, co powiedział: że trzeciego dnia powróci do życia. A więc to już niedługo.
Teraz, wspominając Jego słowa, ale i wybiegając myślą do przodu, zastanówmy się tylko razem z apostołami: “Co to znaczy powstać z martwych”?

http://www.deon.pl/religia/duchowosc-i-wiara/zycie-i-wiara/art,961,pusta-sobota-nazywana-wielka.html

********

Wielka Sobota – zatrzymanie czasu

Joan Chittister

(fot. slack12/flickr.com/CC)

Wielka Sobota to dzień, o którym nie mówi się dużo w roku liturgicznym. Niewiele liturgicznych punktów odniesienia można wziąć pod uwagę – tak naprawdę nic nie dzieje się w większości kościołów w Wielką Sobotę. W klasztorach śpiewa się rano ciemne jutrznie, czyli szereg psalmicznych lamentacji, które żalem akcentują pustkę, a rytualne wygaszanie świec w używanym specjalnie na tę okazję świeczniku podkreśla nieobecność Jezusa, naszej światłości.

 

Nie ma jednak liturgicznych zgromadzeń przed zmrokiem. Nie ma też nawet wiele historii, którymi można się zająć, z wyjątkiem śledzenia zmian czasu, miejsca i uczestników Mszy Wigilijnej. Nie ma publicznych ceremonii ani szczególnych nabożeństw, które przerywałyby znamionujące ten dzień poczucie oczekiwania i próżni. Po większej części jesteśmy po prostu zostawieni sami sobie w Wielką Sobotę. A przecież każda ludzka istota, która kiedykolwiek chodziła po ziemi, wie, o czym mówi pustka Wielkiej Soboty. Wszyscy, którzy kiedykolwiek żyli, którzy będą kiedykolwiek żyli, doświadczą pewnego dnia własnej Wielkiej Soboty. Pewnego dnia wszyscy poznamy moc przygnębiającej straty, gdy życie, jakie znamy, zmieni się, gdy cała nadzieja, która poszybowała wysoko, umrze. Wtedy i tylko wtedy zaczniemy rozumieć cel Wielkiej Soboty.

 

Doniosłość Wielkiej Soboty polega na jej mocy doprowadzania nas do tego rodzaju wiary, którą duchowi mistrzowie nazywają “dojrzałą”. Wielkosobotnia wiara nie jest liczeniem naszych błogosławieństw. Chodzi w niej o radzenie sobie z ciemnością i dorastanie do nadziei. Bez występującej w życiu Wielkiej Soboty nikt z nas nie może naprawdę duchowo dorosnąć.
Dzisiaj kościół jest pusty. Dzisiaj strata ostatecznie panuje. Siadamy w pustych ławkach, mijamy puste kościoły, mając ciężkie serca od wczorajszej wielkopiątkowej rzeczywistości i jej ciosu w nasze bezpieczeństwo. Dzisiaj samotni i osieroceni stajemy twarzą w twarz z pytaniem, którego tak bardzo próbujemy uniknąć przez resztę roku: jak potraktować Boga Ciemności, a jednocześnie Dawcę Światła? Czy zostaliśmy opuszczeni? Czy jesteśmy pozostawieni samym sobie na tym świecie? Czy nie ma nic innego? Czy cała reszta była tylko bajką?
Narodziny Jezusa ze światłami, organami, chórami, ze śpiewami “Gloria” i zapewnieniami o mającym nadejść wyzwoleniu wydają się teraz bardzo odległe. Trzej Mędrcy z ich kosmiczną obietnicą dawno odeszli. Chrzest w Jordanie i głos zstępujący z nieba zacierają się teraz, blakną i tracą z czasem wyrazistość. Uzdrowienia obolałych i cuda uczynione kobietom, opieka nad obcymi i obejmowanie wyrzutków mają teraz taki posmak fantazji, jak niegdyś prawdy. Triumfalne wkroczenie do Jerozolimy jest w najlepszym razie szyderczym wspomnieniem. Zaledwie nowy dzień zaświtał, pochłonęła je ciemność.
Gdzie jest Jezus, który chodził po ziemi, jak my wciąż chodzimy? Jezus, który rozumie nas, zniknął z pola widzenia poniżony, bezsilny, niezrozumiale uległy wobec prześladowcy. Jezus, dla którego gwiazdy pokazywały się w Betlejem, został przygnieciony twarzą do ziemi, a wszelkie zapowiedzi błogosławieństw i cała nowa wizja życia spełzły na niczym. Skończyło się hańbą, upodleniem i zniszczeniem. Apostołowie są rozproszeni. Wspólnota poszła w rozsypkę. Nie ma rozentuzjazmowanych tłumów, za którymi moglibyśmy pójść. Teraz polegamy tylko na sobie. Pozostaje zadać samym sobie pytanie, które Jezus zadał kiedyś Piotrowi: “A wy za kogo Mnie uważacie?” (Mk 8, 29).
Ważne w Wielkanocną Sobotę jest to, że właśnie wtedy, gdy panuje jej pustka, zaczynamy rozumieć, iż tyle samo Bożego głosu jest w pustce, ile w oczekiwaniu. Teraz, gdy czujemy nieobecność Jezusa najbardziej dotkliwie, słuchamy Go najuważniej. I nagle zagłębiamy się całkowicie w tym, czym stał się On dla nas. Teraz widzimy dokładnie, jak wiele Jego życie i słowa znaczą dla nas. Zaczynamy uświadamiać sobie, że zostaliśmy już przez to zmienieni. Co moglibyśmy bez tego uczynić?
Wiemy teraz, że bez Jezusa nie znaleźlibyśmy mostu do Boga. Kiedyś usłyszeliśmy w Nim głos mówiący, kim na pewno jest Bóg. Kiedyś dowiedzieliśmy się, patrząc na Niego, kim my sami również mamy być, jeżeli osiągniemy pełnię człowieczeństwa.
Bez Jezusa nie zdołamy nawet wyrobić sobie zdania o własnym ja. Skąd wiedzielibyśmy, kim jesteśmy, bez wzoru Jezusa, według którego możemy mierzyć nasz wzrost i dobroć? Czym jest nadzieja, gdy nie pozostał nikt, kto może być jej gwarancją?
Nie ma wątpliwości, że jest to dzień zejścia do grobu -naszego własnego, a także Jezusowego. Teraz jest czas, aby umarła nasza fałszywa nadzieja. Ale jest to również czas, aby umarła nasza wiarołomna rozpacz.
Nadzieja, jak widzicie, to delikatna rzecz, mylona często z pewnością, a rzadko rozumiana jako duchowa dyscyplina, która upewnia nas tylko co do jednej rzeczy: w końcu, cokolwiek nastąpi, będzie to rozwiązanie wynikające z Bożej woli, choćbyśmy próbowali naginać to do swoich własnych celów. Widzieliśmy na przykład, jak często ciemność prowadzi jednak do światła. Niektórzy nie angażują się w dobro, dopóki rzeczywiście nie doświadczą zła. U innych wiara nie może rozkwitnąć, zanim nie uświadomią sobie, że rozpacz nie zatriumfowała. Zatem tutaj na pewno jest również nadzieja.
Jest nadzieja, że nauczymy się sensu nadziei, że nie oprzemy się pewności, iż w końcu Bóg przeprowadzi swą wolę niezależnie od tego, jak bardzo człowiek będzie próbował ją obalić.
Jest nadzieja, że Bóg istnieje w cieniach życia tak samo jak w jego blaskach, w nocy duszy tak samo jak o świcie życia, gdyż światło i ciemność, noc i świt należą do Boga.
Jest nadzieja, że w końcu przestaniemy nazywać “dobrem” tylko to, czego sami chcemy i zaczniemy uznawać, że dobro może przybierać dziwny wygląd: pasterzy i panien, rybaków i celników, bezczelnych łotrów i tchórzy. Możemy mieć nadzieję, że skończymy malować nasz świat jedynie w naszych własnych barwach.
Jest nadzieja, że zdołamy ostatecznie znaleźć bezpieczeństwo w fakcie Bożego zrozumienia słabości: “Idź, a od tej chwili już nie grzesz” (J 8, 11) – słyszymy znowu. “Dziś ze Mną będziesz w raju” (Łk 23, 43) – pamiętamy, co zostało powiedziane do łotra na krzyżu. To jest nadzieja, która zstępuje z ikony miłosierdzia, a zarazem wstępuje w to, co świat nazywa mocą.
Jest nadzieja, że zaczniemy w końcu widzieć świat, tak jak Bóg widzi świat i ufać, iż Bóg jest naprawdę zawsze i wszędzie we wszystkim – w niejasnym i w jasnym niezależnie od tego, czy w danym momencie możemy zobaczyć Bożą rękę.
W Wielkiej Sobocie chodzi tak naprawdę o to, abyśmy byli zdolni osiągnąć ten punkt widzenia, zanim rozpocznie się Wielkanocna Wigilia i zanim kantor zaśpiewa Exultet w ciemności. Zatem strata jest zyskiem, a cisza jest bardzo jasnym przesłaniem od Boga.

 

 

Tekst pochodzi z książki: Co rok bliżej Boga

http://www.deon.pl/religia/duchowosc-i-wiara/zycie-i-wiara/art,1400,wielka-sobota-zatrzymanie-czasu.html

*********

Martwy czy żywy?

Daniel Clark

(fot. *_Abhi_*/flickr.com/CC))

Jezus potrafił opowiadać wspaniałe historie. Jego biografowie zapisali wiele z tych opowieści – każda z nich poruszała słuchaczy, ponieważ były to proste opowiadania odnoszące się do życia codziennego; ale też zapadały głęboko w ich serca, gdyż każda miała w sobie ukryty sens. Były to historie trafne, często z dozą humoru – zawsze też miały puentę. Opowiadając je, Jezus przekazywał prawdy o Bogu, ludziach i naszej relacji z Bogiem.

Patrząc w lustro
Chciałbym, abyśmy w tym rozdziale skupili się na jednej z najsłynniejszych opowieści Jezusa: przypowieści z Ewangelii Łukasza 15, 11-32. Pewien człowiek miał dwóch synów – tak Jezus zaczął opowiadanie. Ojciec w tej przypowieści jest figurą Boga, dwaj synowie zaś są przykładem dwóch najbardziej typowych postaw, jakie wobec Boga zajmujemy. W przypowieści tej Jezus stawia nas jakby przed lustrem, zmuszając do zastanowienia się, do którego z synów bardziej jesteśmy podobni – chodzi oczywiście o nasze relacje do Boga – a tym samym, czy jesteśmy martwi, czy żywi.
Ojcze, chciałbym, żebyś umarł

Młodszy [syn] rzekł do ojca: “Ojcze, daj mi część majątku, która mi przypada”. Wtedy on rozdzielił między nich majątek.
Gdyby dwa tysiące lat temu na Bliskim Wschodzie ktoś poszedł do ojca z prośbą o dokonanie podziału majątku, byłoby to zdecydowanie gorzej odebrane niż podobna sytuacja w naszych czasach. I rzeczywiście, trudno wyobrazić sobie szok, jaki musieli przeżyć słuchający Jezusa, gdy On od tych słów rozpoczął swą opowieść. W tamtym społeczeństwie więzy rodzinne były mocniejsze niż w naszym, majątek zaś przechodził z jednego pokolenia na następne dopiero wówczas, gdy starsi umierali. Młodszemu synowi z przypowieści nic się jeszcze nie należało, nie będzie więc przesadą, gdy biorąc pod uwagę wszystkie te sprawy stwierdzimy, że w istocie zapragnął, żeby jego ojciec umarł. Nie chciał jednak czekać na ten moment, kiedy ojciec odejdzie z tego świata, aby dopiero wtedy wziąć swoją część, dlatego poprosił, by ten sprzedał połowę majątku, a on w ten sposób mógłby wcześniej wejść w posiadanie tego, co powinno mu przypaść w udziale. Młodszy syn stał się tym samym przyczyną skandalu w całej rodzinie.
Paweł zawsze wiedział, że Bóg chce być blisko człowieka, ale też Apostoł doszedł do przekonania, że odrzucając Jezusa, odrzuca samego Boga. Można powiedzieć, że stał się jak młodszy syn z przypowieści: pragnął, aby Bóg zszedł mu z drogi, a wtedy on sam mógłby prowadzić takie życie, jakie mu się podoba.
A może i ty jesteś na takim etapie życia? To może być chwila pełna ironii, bo przecież młodszy syn szybko dostał kubeł zimnej wody na głowę:
Niedługo potem młodszy syn zabrał wszystko i wyjechał do dalekiego kraju. Tam roztrwonił swój majątek, żyjąc rozrzutnie.
Nie potrzeba wielkiej fantazji, aby wyobrazić sobie, w jaki sposób wydał swoje pieniądze. To, co zrobił, było pierwowzorem znanych w naszych czasach podróży dookoła świata z zamiarem spróbowania wszystkiego, co tylko możliwe. Różnica jest jednak taka, że syn z przypowieści kupił wyłącznie bilet w jedną stronę i nie zamierzał wysłać do domu żadnej informacji, jak sobie radzi. Wcale nie zastanawiał się nad tym, co się dzieje u ojca. Jedyne, co go interesowało, to przyjemne życie.
Wielu ludzi dzisiaj zachowuje się tak samo jak on. Być może nie są wystarczająco bogaci, aby wybrać się w podróż dookoła świata, ale ich filozofia życia jest dokładnie taka sama: żyć na własny rachunek, nie przejmować się Bogiem. Niektórzy nawet przyjmują taki styl życia nieświadomie, konsekwentnie odrzucają jednak Boga i Jego wskazania, wytyczając własne granice i tworząc reguły postępowania.
Szok, jakiego doznali słuchacze Jezusa, wyobrażający sobie postępowanie młodszego syna, powinien stać się także naszym udziałem: to skandal, żeby odrzucać Boga! Pewien mój znajomy mówi o “faktycznych ateistach”, czyli o ludziach, którzy wprawdzie twierdzą, że wierzą w Boga, ale ich codzienne życie pokazuje jasno, iż zachowują się, jakby byli przekonani, że Bóg i Jego nauka nie ma dla nich żadnego znaczenia: jakby Boga wcale nie było. Czy we własnych dążeniach do czerpania z życia tyle, ile się da, nie ranimy głęboko Boga, nie zwracając na Niego uwagi?
A może dla ciebie ta przygoda skończyła się już dawno temu?
Co ja tu robię?

Kiedy wszystko wydał, nastał w tym kraju wielki głód i również on zaczął cierpieć niedostatek. Poszedł więc i zatrudnił się u jednego z mieszkańców tego kraju, a on posłał go na swoje pola, żeby pasł świnie. Pragnął najeść się strąkami, którymi karmiły się świnie, ale i tego nikt mu nie dawał.
W pewnym momencie życia wszyscy dochodzimy do wniosku, że nie można się wyłącznie bawić. Pogoń za przyjemnościami – o ironio! – nigdy nie daje nam pełnej satysfakcji, jako że wciąż szukamy czegoś więcej i więcej. Kiedy już uzależnimy się od tego, zdajemy sobie nagle sprawę, że staliśmy się niewolnikami tej pogoni.
Z pewnością taką szkołę przeszedł młodszy syn z przypowieści. Nie był już pewien, czy obrazem jego życia bardziej były nocne koszmary, jakie męczyły go gdzieś koło 4 nad ranem, czy może ból głowy i kac, jaki dopadał go o 8 rano. W sumie to jednak nieważne – istotne jest to, że nie czuł się szczęśliwy, był głodny i przerażająco samotny. Widzimy, jak nisko upadł: myśl o tym, żeby jeść to, czym żywiły się świnie, dla nas jest dość obrzydliwa, a dla niego jako Żyda, który nie powinien mieć nic wspólnego ze świniami, była wprost odrażająca.
Czasami i w naszym życiu zdarzy się coś takiego, co wstrząśnie nami do głębi. Młodszy syn doświadczył nieszczęścia głodu oraz finansowej ruiny. Inni budzą się nagle, gdy stają wobec jakiegoś osobistego niepowodzenia, bolesnej straty lub nieuleczalnej choroby. Konsekwencje takich zdarzeń często są takie same: nieszczęście, pustka i samotność. Czy doświadczałeś kiedyś czegoś takiego?
Dobrą stroną takiej sytuacji, gdy znajdziesz się na dnie, jest to, że możesz iść wyłącznie w jednym kierunku: w górę. Pytanie jednak, jak to zrobić?
[Młodszy syn] zastanowił się nad sobą i stwierdził: “Tylu najemników mojego ojca ma pod dostatkiem chleba, a ja ginę tu z głodu. Wstanę i pójdę do mojego ojca i powiem mu: Ojcze, zgrzeszyłem przeciwko niebu i względem ciebie. Już nie jestem godny nazywać się twoim synem. Uczyń mnie choćby jednym z twoich najemników”. Wstał więc i poszedł do swojego ojca.
Kluczem jest tu stwierdzenie: “zastanowił się”. Nie zignorował problemu, mając nadzieję wbrew nadziei, że sprawy same jakoś się ułożą, poważnie zastanowił się nad swoją sytuacją i nad tym, co zrobił źle, a także nad tym, co powinien zrobić teraz, aby rzecz naprawić. Zdał sobie wtedy sprawę, że jego “podróż dookoła świata”, radość, która dobiegła końca, dały mu wyłącznie chwilową przyjemność, lecz nie zapewniły trwałego poczucia bezpieczeństwa. Gdy był jeszcze w domu, nie mógł się doczekać dnia, kiedy będzie się mógł wyprowadzić, teraz jednak uzmysłowił sobie, że najlepiej byłoby do domu wrócić.
Tak to jest w naszym życiu z Bogiem: wielu myśli, że bycie chrześcijaninem wiąże się z koniecznością zachowywania całej masy drobiazgowych przepisów, sprawiających, że wolność człowieka zostaje bardzo ograniczona. W rzeczywistości jednak życie z dala od Boga zawsze prowadzi do wewnętrznego bałaganu i niepokoju. Zaskoczeni odkrywamy wówczas, że znacznie lepiej dla nas byłoby “wrócić do domu”, gdzie czeka na nas Bóg; znacznie lepiej byłoby znów zacząć żyć tak, jak On tego chce: nie lekceważąc tej relacji.
I tak młodszy syn z przypowieści wyzbył się całej swej dumy i postanowił wrócić do domu. Na jakie przyjęcie mógł liczyć? Wiedział, że zasłużył na to, aby zamknęli przed nim drzwi: przecież przyniósł wstyd swojej rodzinie i marzył o śmierci ojca! Jedyne, z czym mógł pojawić się w domu, to były słowa pokornej prośby o przebaczenie.
Jeśli odrzuciłeś Boga, to jakiej reakcji mógłbyś się spodziewać, gdybyś postanowił do Niego wrócić? Płomiennego gniewu? Strasznego sądu? Zamkniętych drzwi?
Synu, chciałbym, żebyś wrócił
Młodszy syn nie spotkał się z żadną z tych reakcji. Jezus chce, abyśmy zrozumieli, że jeśli zdecydujemy się wrócić do Boga, to spotka nas takie ciepłe przyjęcie, radość, która wyciska łzy:
A kiedy jeszcze był daleko, zobaczył go ojciec i ulitował się. Pobiegł, rzucił mu się na szyję i ucałował go.
Dla mnie jest to jeden z najbardziej poruszających fragmentów Biblii, ponieważ widzimy tu Boga, który kocha mnie tak bardzo, że:
• wyczekuje mojego powrotu, i to już od chwili, kiedy Go opuszczam;
• nie jest ważne dla Niego, co myślą o mnie inni (znajomi i sąsiedzi byliby zgorszeni okropnym zachowaniem syna);
• gotów jest upokorzyć siebie (dziś żaden ojciec nie ugiąłby się, nie upokorzył, a już na pewno nie publicznie), podobnie jak Jezus upokorzył się na krzyżu;
• nieważne jest dla Niego, jak wyglądam (można się spodziewać, że młodszy syn, po swej pracy i długiej drodze nie był gotowy, aby wejść na salony);
• czuję, że wszystko, co robi, budzi we mnie zawstydzenie.
Oto jak bardzo Bóg kocha także ciebie. Czy wystarczy taka odpowiedź na nasze najgłębsze pragnienia?
Zaskakujące powitanie syna w przypowieści ma miejsce zanim ten jeszcze zdążył wygłosić słowa swych przeprosin:
Syn mu powiedział: “Ojcze, zgrzeszyłem przeciwko niebu i względem ciebie. Już nie jestem godny nazywać się twoim synem”.
Ojciec przerwał mu jednak w pół zdania. To prawda, że syn po tym wszystkim, co zrobił, nie był godny, aby należeć do rodziny, ale to od ojca zależało, pod jakimi warunkami go przyjmie – on zaś zdecydował, że nie będzie żadnego okresu próbnego, aby sprawdzić, czy rzeczywiście w synu dokonała się przemiana serca:
Wtedy ojciec powiedział do swoich sług: “Szybko przynieście najlepszą szatę i ubierzcie go. Włóżcie mu pierścień na rękę i sandały na nogi. Przyprowadźcie też tłuste cielę i zabijcie je. Będziemy jeść i bawić się.
Wcześniej syn organizował dla siebie huczne zabawy w dalekim kraju, ale dopiero tutaj zaczęła się prawdziwa zabawa, będąca wyrazem przywitania go w domu, i to nie w charakterze zatrudnionego pracownika, lecz jak prawdziwego syna.
“Bo ten mój syn był umarły, a znów ożył, zaginął, a odnalazł się”. I zaczęli się bawić.
Widzisz? To niewiarygodne powitanie, które czeka nas, gdy zdecydujemy się wrócić do Boga, i równie niewiarygodna przemiana tego, kim jesteśmy. Choćbyśmy teraz byli martwi duchowo, Bóg znów przywróci nas do życia.

Być może jednak w tym obrazie wciąż nie dostrzegasz podobieństwa z twoim życiem. Nie chodzisz na tzw. imprezy, nikogo nie ranisz. Twoje życie to praca.
Na zewnątrz, trzęsąc się z zimna

Tymczasem jego starszy syn był na polu. Gdy wracał i był już blisko domu, usłyszał muzykę i tańce. Przywołał jednego ze sług i pytał go, co się wydarzyło. On mu odpowiedział: “Twój brat wrócił i ojciec zabił tłuste cielę, bo odzyskał go zdrowego. Wtedy rozgniewał się i nie chciał wejść. Wyszedł więc ojciec i zachęcał go do wejścia. Lecz on powiedział do ojca: “Tyle lat ci służę i nigdy nie przekroczyłem twojego polecenia, ale ty nigdy nie dałeś mi nawet koźlęcia, abym się mógł zabawić z przyjaciółmi. A gdy wrócił ten twój syn, który roztrwonił twój majątek z nierządnicami, zabiłeś dla niego tłuste cielę”.
Jesteśmy może skłonni, aby trochę współczuć starszemu synowi, który w oczywisty sposób poczuł się źle potraktowany. Lecz prawdą jest i to, że przez cały czas, gdy pracował dla swego ojca, nie rozumiał sedna tego, z czym postawa ta się wiązała. Nie kochał ojca, więc w pracy dla niego widział własne “zniewolenie”. Nie był w stanie przyjąć od ojca miłości, ponieważ bardzo się starał, aby na nią zasłużyć.
Bardzo łatwo popełnić taki właśnie błąd. Jeśli nie rozpoznajesz siebie w osobie młodszego syna, być może okaże się, że jesteś podobny do starszego. Podejrzewam, że gdyby Paweł usłyszał tę historię wcześniej, zanim spotkał Jezusa, odnalazłby siebie w postawie starszego z braci: patrzył przecież na Boga jako na srogiego zleceniodawcę trudnych zadań i jak niewolnik starał się zrobić wszystko, aby zasłużyć na Jego przychylność – jednak tak postępując, nie odkrył miłości płynącej z Bożego serca.
Dziecko, ty zawsze jesteś ze mną i wszystko, co moje, należy do ciebie. Przecież trzeba się bawić i radować, bo ten twój brat był umarły, a ożył, zaginął, a odnalazł się.
Ojciec upewnił starszego syna, że go kocha, a Jezus -zanim zakończył historię niejako w połowie – raz jeszcze podkreślił jej sedno, mówiąc o młodszym synu, który był umarły, a teraz ożył. Takie zakończenie przypowieści było oczywiście z góry zaplanowane, ponieważ jeśli utożsamiasz się ze starszym z braci, to Jezus zostawia ci dopowiedzenie zakończenia całej opowieści. Czy zaakceptujesz Bożą miłość i weźmiesz udział w uczcie, czy też pozostaniesz na zewnątrz, w chłodzie, bezskutecznie starając się zasłużyć na Bożą miłość?
Odpowiedź udzielona Bogu
Kogo widzisz, gdy spoglądasz w lustro? Młodszego syna, który wziął sprawy w swoje ręce, lub niezadowolonego z siebie, pasącego stado świń; a może starszego syna, drżącego z zimna? Musisz coś zrobić. Musisz wrócić do domu.

 

 

ŻYWY CZY MARTWY?

Daniel Clark

 

Chrześcijanie twierdzą, że Jezus z Nazaretu powstał z martwych. Wydarzenie to jest źródłem chrześcijańskiej nadziei i kluczem do odpowiedzi na podstawowe pytania egzystencjalne: Czy Bóg istnieje? Jaki sens ma moje życie? Co stanie się ze mną po śmierci? Daniel Clark przedstawia historie ludzi, którzy uwierzyli w zmartwychwstanie Jezusa, choć często wcześniej nawet Go nie znali.

http://www.deon.pl/

 

***********

 

DK w Warszawie – rozważania dziennikarzy

KAI / jssj

(fot. Adam Fagen / flickr.com / CC BY-NC-SA 2.0)

Kilka tysięcy wiernych uczestniczyło w Centralnej Drodze Krzyżowej, która przeszła ulicami stolicy. Nabożeństw, które rozpoczęło się i zakończyło pod kościołem św. Anny przewodniczył kard. Kazimierz Nycz. Na zakończenie metropolita warszawski udzielając wszystkim błogosławieństwa podziękował uczestnikom modlitwy za to, że pomimo chłodnej aury przybyli tak licznie.

 

Zgodnie z tradycją, do poszczególnych stacji upamiętniających kolejne etapy męki Chrystusa krzyż nieśli przedstawiciele różnych środowisk zawodowych, służb mundurowych i ruchów katolickich, m.in., harcerze, policja, wojsko, twórcy, prawnicy, służba zdrowia, droga neokatechumenalna, Akcja Katolicka i rzemieślnicy.

 

Rozważania na tegoroczną Warszawską Drogę Krzyżową przygotowali: Marek Zając i Aleksandra Senderska – Zając.

 

“Patrząc na życie publiczne w Polsce, zamiast dialogu słyszymy głównie zarzuty, odsądzanie się od czci i wiary. Zdarza się to także w Kościele” – głosił tekst rozważania przy pierwsze stacji Drogi Krzyżowej. “Jezu na śmierć skazany, prosimy Cię, abyśmy pamiętali o Twoich słowach: “Nie sądźcie, abyście nie byli sądzeni” – modlili się uczestnicy nabożeństwa.

 

Natomiast przy ostatniej stacji uczestnicy Drogi Krzyżowej usłyszeli: “Teraz wszystkie grzechy trzeba złożyć do Jego grobu. Zdobyć się na jeszcze jeden wysiłek, by zasunąć wejście wielkim kamieniem. I szczerze ufać Jego miłosierdziu, które nieskończenie przerasta wszelkie popełnione przeze mnie zło. Bo tylko Jezus potrafi mrok mojego grzechu zamienić w blask mojego Zmartwychwstania. Jezu w grobie złożony – ufam Tobie! Ufam Tobie! Ufam Tobie!”

 

W krótkim słowie wygłoszonym na zakończenie nabożeństwa przed kościołem św. Anny, kard. Kazimierz Nycz podkreślił, że tegoroczne rozważania dotykały najważniejszych spraw dotyczący zarówno życia osobistego, rodzinnego ale i społecznego. Podkreślił, że był to “wielki rachunek sumienia z codziennego, konkretnego życia”.

 

Następnie krzyż został wniesiony do kościoła na krótką adorację.

http://www.deon.pl/religia/kosciol-i-swiat/z-zycia-kosciola/art,21755,dk-w-warszawie-rozwazania-dziennikarzy.html

********

Co z postem w Wielką Sobotę?

Ks. Paweł Staniszewski

Coraz częściej spotykam się z pytaniem, co z postem w Wielką Sobotę? Obowiązuje czy też nie? O poście znajdujemy liczne wypowiedzi na kartach Pisma Świętego. Chcąc zrozumieć jego znaczenie wypada powołać się na dwie, które padają z ust Pana Jezusa i przytoczone są w Ewangeliach.

Fot. Bożena Sztajner/Niedziela

Pierwszą przytacza św. Marek (Mk 9,14-29). Po cudownym przemienieniu na Górze Tabor, Jezus zstępuje z niej wraz z Piotrem, Jakubem i Janem, i spotyka pozostałych Apostołów oraz – pośród tłumów – ojca z synem opętanym przez szatana. Apostołowie są zmartwieni, bo chcieli uwolnić chłopca od szatana, ale ten ich nie usłuchał. Gdy już zostają sami, pytają Chrystusa, dlaczego nie mogli uwolnić chłopca od szatana? Usłyszeli wówczas znamienną odpowiedź: „Ten rodzaj zwycięża się tylko przez modlitwę i post”.
Drugi tekst zawarty jest w Ewangelii św. Łukasza (5,33-35). Opisuje rozmowę Pana Jezusa z faryzeuszami oraz z uczonymi w Piśmie na uczcie u Lewiego. Owi nauczyciele dziwią się, czemu uczniowie Jezusa nie poszczą. Odpowiada im wówczas Pan Jezus „Czy możecie gości weselnych nakłonić do postu, dopóki pan młody jest z nimi? Lecz przyjdzie czas, kiedy zabiorą im pana młodego, wtedy, w owe dni, będą pościć”

Dwa rodzaje postu

Przyglądając się obu obrazom widzimy, iż św. Marek i św. Łukasz przekazują nam naukę Pana o poście w podwójnym aspekcie. Omawiają ten sam znak, okoliczności wydarzeń ukazują jednak zasadniczą różnicę motywów skłaniających do postu. Patrząc bowiem od strony motywów, dostrzegamy w Kościele dwa rodzaje postu.
O jednym pisze św. Marek, można by go nazwać postem ascetycznym. Obowiązuje nas w środę popielcową i wszystkie piątki. Powstrzymujemy się od pewnych pokarmów oraz innych dóbr, przyjemności, i to wzmacnia naszą wolę w walce o dobro. Tą formą prosimy Boga o moc nadprzyrodzoną w walce z szatanem.
Święty Łukasz w cytowanym urywku Ewangelii mówi o drugim rodzaju postu. Obowiązuje on w Wielki Piątek. Zalecany jest też bardzo przez Kościół w Wielką Sobotę. Można nazwać go postem ontologicznym. Jego sens można wyrazić parafrazując słowa Jezusa: „Gdy zabiorą nam młodego pana; nie chcę już ani jeść, ani pić, bo nie ma pana młodego – i dlatego jestem smutny”. Bywa przecież często tak, iż człowiek zmartwiony odmawia jedzenia. „Gdy Pan wróci, z chęcią siądę do posiłku!”

Post aż do Rezurekcji

W związku z rozumieniem postu w Wielkim Tygodniu ostatnio zostałem zapytany, czy rzeczywiście obowiązuje on i przez całą Wielką Sobotę, bowiem w przekonaniu wielu katolików przestrzegany jest tylko do momentu powrotu do domu ze święconką, co najczęściej ma miejsce w godzinach przedpołudniowych.
Otóż najpierw musimy sobie uświadomić, iż w nawiązaniu do wypowiedzi Pana Jezusa w relacji św. Łukasza, Rezurekcja jest dla Kościoła powszechnego znakiem, że Pan zmartwychwstał (czyli wrócił). Stąd logika znaku domaga się, aby post w Wielką Sobotę obowiązywał do tej Wigilii Paschalnej – Rezurekcji przez cały dzień. Można się więc pytać, dlaczego częste przekonanie o poszczeniu w Wielką Sobotę tylko do południa? Ma to po części swoją motywację historyczną, bowiem poprzedni Kodeks Prana Kanonicznego, wydany w 1917 r. przez papieża Benedykta XV ustanawiał post w Wielką Sobotę do godz. 12.00. Dlaczego? Otóż w tamtych czasach Wigilię Paschy, czyli Rezurekcję, odprawiano w sobotę rano. Wigilia zaś to znak Zmartwychwstania. Jeśli Pan już wrócił – zmartwychwstał – traci sens dalszy post. Widzimy więc, że liturgicznie jest to zrozumiałe.
Jednak dzisiaj, tak jak w pierwszych wiekach, odprawiamy Wigilię (czyli Rezurekcję), w nocy, po zachodzie słońca. Stąd logika znaku domaga się postu do czasu Wigilii. Potwierdza to Konstytucja o Świętej Liturgii Soboru Watykańskiego II. Mówi wyraźnie i poucza, że „post paschalny zachowuje się obowiązkowo w Wielki Piątek, a zachęca, zaleca w miarę możliwości w Wielką Sobotę” (n. 110).
Widzimy więc, iż post w Wielką Sobotę aż do Wigilii nie jest obowiązkiem, ale jest bardzo zalecany i zgodny z wymową liturgii Triduum Paschalnego.

http://www.niedziela.pl/artykul/26856/nd/Co-z-postem-w-Wielka-Sobote
********

O. R. Cantalamessa: prawdziwi męczennicy umierają nie z zaciśniętymi pięściami, ale z rękoma wzniesionymi

st (KAI) / Watykan / KAI

Prawdziwi męczennicy za Chrystusa umierają nie z zaciśniętymi pięściami, ale z rękoma wzniesionymi w górę – powiedział kaznodzieja papieski o. Raniero Cantalamessa OFMCap w kazaniu podczas liturgii Męki Pańskiej w bazylice św. Piotra. Przewodniczył jej papież Franciszek, obecni byli liczni kardynałowie, biskupi i księża oraz świeccy.

Fot. Bożena Sztajner

Oto polski tekst kazania o. Cantalmessy:

Właśnie usłyszeliśmy opis procesu Jezusa przed Piłatem. Jest w nim szczególne wydarzenie zasługujące na naszą refleksję. „Wówczas Piłat wziął Jezusa i kazał Go ubiczować. A żołnierze uplótłszy koronę z cierni, włożyli Mu ją na głowę i okryli Go płaszczem purpurowym. Potem podchodzili do Niego i mówili: «Witaj, Królu Żydowski!» I policzkowali Go. […] Jezus więc wyszedł na zewnątrz, w koronie cierniowej i płaszczu purpurowym. Piłat rzekł do nich: «Oto Człowiek»” [Ecce Homo] (J 19, 1-5).

Wśród wielu obrazów, które przedstawiają tematykę Ecce Homo, jest jeden, który zawsze wywierał na mnie wrażenie. Jest to dzieło flamandzkiego malarza z XVI wieku – Jana Mostaerta, znajdujące się w National Gallery w Londynie. Postaram się je opisać. Posłuży to nam, by w nasz umysł głębiej wpisało się to wydarzenie, ponieważ malarz jedynie wiernie oddaje kolory i dane opisu ewangelicznego, zwłaszcza zawartego u św. Marka (Mk 15,16- 20).

Jezus ma na głowie koronę cierniową. Wiązka ciernistych krzewów, znajdujących się na podwórzu, być może przygotowanych do rozpalenia ognia, nasunęła żołnierzom myśl o tej okrutnej parodii Jego królowania. Z głowy Jezusa spadają krople krwi. Jego usta są lekko otwarte, tak jak u ludzi, którym trudno oddychać. Na Jego barki nałożono ciężki, znoszony płaszcz, bardziej podobny do pobielanej kliszy niż sukna. Jego ramiona wyżłobione są niedawnym biczowaniem! Jego nadgarstki są związane grubym powrozem. Do jednej ręki włożono Mu trzcinę, jakby berło a w drugą wiązkę rózg jako szyderczy symbol Jego godności królewskiej. Jezus nie może już nawet poruszyć palcem; jest człowiekiem sprowadzonym do najpełniejszej bezsilności, prototypem wszystkich skutych kajdanami w dziejach.

Rozważając Mękę Pańską, filozof Blaise Pascal napisał kiedyś te słowa: „Agonia Chrystusa trwa do skończenia świata, w tym czasie nie możemy spać”. Istnieje pewien sens, w jakim słowa te odnoszą się do osoby samego Jezusa, który jest głową mistycznego ciała, a nie tylko jego członków. Nie mimo że teraz zmartwychwstał i żyje, ale właśnie dlatego, że zmartwychwstał i żyje. Ale pomińmy to znaczenie zbyt dla nas tajemnicze i powiedzmy o pewniejszym znaczeniu tych słów. Jezus kona aż do końca świata w każdym mężczyźnie i kobiecie poddanych tym samym, co On udrękom. „Mnieście to uczynili” (Mt 25, 40): te swoje słowa Jezus wypowiedział nie tylko o tych, którzy w Niego wierzą. Wypowiedział je o każdym mężczyźnie i każdej kobiecie głodnym, nagim, maltretowanym, uwięzionym.

Przynajmniej raz nie myślmy o bolączkach społecznych, zbiorowych: głodzie, ubóstwie, niesprawiedliwości, wyzysku słabych. Często się o nich mówi – choć nigdy dość – ale istnieje ryzyko, że staną się one pojęciami oderwanymi. Kategoriami, a nie osobami. Pomyślmy raczej o cierpieniach jednostek, osób z imienia, o wyraźnej tożsamości; o torturach postanowionych z zimną krwią i umyślnie stosowanych w tej chwili przez istoty ludzkie innym istotom ludzkim, a nawet dzieciom.

Ileż jest na świecie „Ecce homo”! Mój Boże, jak wiele jest „Ecce homo”! Jak wielu więźniów, którzy znajdują się w tych samych warunkach, jak Jezus w pretorium przed Piłatem: samotni, w kajdanach, torturowani, zdani na łaskę brutalnych żołdaków pełnych nienawiści, którzy oddają się wszelkiego rodzaju okrucieństwu fizycznemu i psychicznemu, bawiąc się cierpieniem. „Nie wolno spać, nie można zostawić ich samymi!”.

Okrzyk „Ecce homo!” odnosi się nie tylko do ofiar, ale także do katów. Pragnie powiedzieć: do czego zdolny jest człowiek! Z bojaźnią i drżeniem możemy powiedzieć: oto do czego my, ludzie, jesteśmy zdolni! Jakże daleko jesteśmy od niepowstrzymanego marszu naprzód, homo sapiens sapiens (oświeconej nowoczesnej istoty ludzkiej), od człowieka, który, według niektórych, miałby się narodzić ze śmierci Boga i zająć Jego miejsce.

Chrześcijanie nie są oczywiście jedynymi ofiarami ludobójczej przemocy, jaka istnieje w świecie, ale nie można pomijać faktu, że w wielu krajach są oni wskazywani jako ofiary i padają nimi najczęściej. Jezus kiedyś powiedział do swoich uczniów: „Nadchodzi godzina, w której każdy, kto was zabije, będzie sądził, że oddaje cześć Bogu” (J 16, 2). Być może nigdy w dziejach słowa te nie znajdowały tak dokładnego wypełnienia jak dziś.

Biskup z trzeciego wieku Dionizy z Aleksandrii pozostawił nam świadectwo Paschy obchodzonej przez chrześcijan podczas okrutnego prześladowania za cesarza rzymskiego Decjusza: „Wypędzili nas i – samotni wśród wszystkich – byliśmy prześladowani i skazani na śmierć. Ale nawet wtedy świętowaliśmy Paschę. Każde miejsce, w którym doznawano cierpień, stawało się dla nas miejscem, by celebrować święto: czy był to obóz, pustynia, statek, gospoda czy więzienie. Doskonali męczennicy celebrowali najpiękniejsze święta paschalne, będąc dopuszczonymi do niebiańskiej uczty”. Tak to będzie dla wielu chrześcijan, także w Wielkanoc tego roku, 2015 po Chrystusie.

Był ktoś, kto miał odwagę, by oskarżyć, jako osoba świecka, niepokojącą obojętność instytucji światowych i opinii publicznej w obliczu tego wszystkiego, przypominając, do czego taka obojętność doprowadziła w przeszłości. Grozi nam, że wszyscy – instytucje i ludzie w świecie zachodnim – staniemy się Piłatami, którzy umywają ręce.

Nam jednak w tym dniu nie wolno wysuwać żadnych oskarżeń. Zdradzilibyśmy sprawowaną przez nas tajemnicę. Jezus umarł, wołając: „Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią” (Łk 23, 34). Ta modlitwa nie jest po prostu wymruczana pod nosem; jest ona krzykiem, aby ją dobrze słyszano. Co więcej, nie jest ona nawet modlitwą, jest stanowczym żądaniem, dokonanym z władzą, jaka wynika z bycia Synem: „Ojcze, przebacz im!”. A ponieważ powiedział On, że Ojciec wysłuchuje każdą Jego modlitwę (J 11, 42), to musimy wierzyć, że wysłuchał On również tej ostatniej modlitwy pod krzyżem, a więc, że ci, którzy ukrzyżowali Chrystusa, otrzymali Boże przebaczenie (oczywiście, nie bez jakiegoś uprzedniego żalu) i są z Nim w raju, aby na wieki świadczyć, jak daleko posunęła się miłość Boga.

O niewiedzy jako takiej możemy mówić wyłącznie w przypadku żołnierzy. Ale modlitwa Jezusa nie ograniczała się do nich. Wielkość Bożego przebaczenia polega na tym, że jest ono ofiarowane także Jego najzacieklejszym wrogom. Właśnie do nich odnosi się wymówka niewiedzy. Mimo że działali przebiegle i złośliwie, w istocie nie wiedzieli, co czynili, nie chcieli ukrzyżować człowieka, który był naprawdę Mesjaszem i Synem Bożym! Zamiast oskarżać swoich przeciwników albo wybaczyć, powierzając Ojcu Niebieskiemu pomstę, On ich broni.

Jego przykład proponuje uczniom nieskończoną wielkoduszność. Przebaczenie z Jego wielkością ducha nie może po prostu pociągać za sobą nastawienia negatywnego, przez które odrzuca się pragnienie zła, do tych, którzy wyrządzają zło; powinno się natomiast przekładać na wolę pozytywną, by im czynić dobro, jeśli nie inaczej, to przez modlitwę skierowaną do Boga, na ich rzecz. „Módlcie się za tych, którzy was prześladują” (Mt 5, 44). Przebaczenie to nie może znaleźć wynagrodzenia w nadziei Bożej kary. Musi być inspirowane miłością, która usprawiedliwia bliźniego, nie zamykając jednak oczu na prawdę, ale raczej próbując powstrzymać niegodziwych, tak aby nie czynili już więcej zła innym i samym sobie.

Chciałoby się powiedzieć: „Panie, żądasz od nas tego, co niemożliwe!”. On nam odpowiedziałby: „Wiem, ale umarłem, abym mógł wam dać to, o co was proszę. Nie dałem wam jedynie przykazania przebaczania ani tylko heroicznego przykładu przebaczenia. Swoją śmiercią zapewniłem wam łaskę, uzdalniającą was do przebaczenia. Nie pozostawiłem światu jedynie nauki o miłosierdziu, jak to czyniło wielu innych. Ja jestem także Bogiem i to Ja wyprowadziłem dla was ze swej śmierci rzeki miłosierdzia. Z nich możecie czerpać pełnymi rękoma w Roku Jubileuszowym Miłosierdzia, który jest przed nami”.

Ktoś jednak powie, że naśladowanie Chrystusa jest zawsze biernym poświęceniem się na porażkę i śmierć. Przeciwnie! „Odwagi!” – powiedział do swoich apostołów, zanim zaczęła się męka – „Jam zwyciężył świat” (J 16, 33). Chrystus zwyciężył świat, pokonując zło świata. Ostateczne zwycięstwo dobra nad złem, które objawi się w czasach ostatecznych, nastąpiło już, prawnie i rzeczywiście, na krzyżu Chrystusa. „Teraz odbywa się sąd nad tym światem” (J 12, 31) – mówi. Od tego dnia zło przegrywa; tym bardziej przegrywa, im bardziej zdaje się triumfować. Jest już osądzone i skazane w ostatniej instancji, z ostatecznym wyrokiem.

Jezus pokonał przemoc, nie przeciwstawiając się mu większą przemocą, ale znosząc ją i obnażając całą jej niesprawiedliwość i bezużyteczność. Zapoczątkował nowy rodzaj zwycięstwa, które św. Augustyn zamknął w trzech słowach: „Victor quia victima – Zwycięzca, ponieważ ofiara. Widząc, że w ten sposób oddał On ducha, setnik rzekł: „Prawdziwie, ten człowiek był Synem Bożym” (Mk 15, 39). Inni zastanawiali się, co oznaczał donośny głos, wydany przez Jezusa w chwili śmierci (Mk 15, 37). On, będąc biegłym w dziedzinie walczących i walk, natychmiast rozpoznał, że był to krzyk zwycięstwa.

Problem przemocy nas zadręcza i gorszy dzisiaj, gdy wynalazła ona nowe i przerażające formy okrucieństwa i barbarzyństwa. My, chrześcijanie, reagujemy przerażeniem na pomysł, że można zabijać w imię Boga. Niektórzy jednak zgłaszają zastrzeżenia: ale czyż Biblia nie jest pełna opowieści o przemocy? Czyż Bóg nie jest nazywany „Panem Zastępów”? Czyż nie jest Mu przypisywany rozkaz całkowitego zniszczenia całych miast? Czy to nie On nakazuje w Prawie Mojżeszowym w wielu przypadkach karę śmierci?

Gdyby skierowano do Jezusa, w trakcie Jego życia, te same zarzuty, na pewno powiedziałby to, co mówił na temat rozwodu: „Przez wzgląd na zatwardziałość serc waszych pozwolił wam Mojżesz oddalać wasze żony; lecz od początku tak nie było” (Mt 19, 8). Również co do przemocy, „na początku tak nie było”. Pierwszy rozdział Księgi Rodzaju ukazuje nam świat, gdzie nawet przemoc jest nie do pomyślenia: ani przemoc między ludźmi ani między ludźmi a zwierzętami. Nawet aby pomścić śmierć Abla, a zatem ukarać mordercę, nie wolno zabijać (por. Rdz 4, 15).

Prawdziwa myśl Boga wyraża się w przykazaniu „Nie zabijaj”, a nie przez wyjątki, jakie w nim uczyniono w Prawie, będące ustępstwem dla „zatwardziałości serca” i ludzkich zwyczajów. Przemoc, w następstwie grzechu jest niestety częścią życia, a Stary Testament, który odzwierciedla życie i musi służyć życiu, usiłuje przynajmniej przez swoje przepisy oraz samą karę śmierci skanalizować i pohamować przemoc, aby nie przerodziła się w osąd osobisty i aby się nawzajem nie pozabijać.

Paweł mówi o czasie, charakteryzującym się „cierpliwością” Boga (Rz 3, 25). Bóg toleruje przemoc, tak jak dopuszcza poligamię, rozwody i inne rzeczy, ale wychowuje ludzi, do czasu, gdy Jego pierwotny plan będzie „podjęty na nowo” i przywrócony do czci, jak w nowym stworzeniu. Czas ten nadszedł wraz z Jezusem, który na górze, ogłosił: „Słyszeliście, że powiedziano: Oko za oko i ząb za ząb! A Ja wam powiadam: Nie stawiajcie oporu złemu. Lecz jeśli cię kto uderzy w prawy policzek, nadstaw mu i drugi! … Słyszeliście, że powiedziano: będziesz miłował swego bliźniego, a nieprzyjaciela swego będziesz nienawidził A Ja wam powiadam: miłujcie waszych nieprzyjaciół i módlcie się za tych, którzy was prześladują”(Mt 5, 38-39; 43-44).

Jednakże prawdziwe „Kazanie na Górze”, które zmieniło świat, to nie to, które Jezus wygłosił niegdyś na wzgórzu w Galilei, ale to, które głosi obecnie, milcząco, z krzyża. Na Kalwarii wypowiada ostateczne „Nie!” przemocy, przeciwstawiając jej nie tyko nieodwoływanie się do przemocy, ale więcej: przebaczenie, łagodność i miłość. Jeśli nadal będzie przemoc, to nie może ona już dłużej, nawet z daleka, powoływać się na Boga i zasłaniać się Jego autorytetem. Jeśli ktoś tak czyni, to oznacza to cofanie idei Boga do czasów pierwotnych i brutalnych, przezwyciężonych przez religijne i obywatelskie sumienie ludzkości.

Prawdziwi męczennicy nie umierają z zaciśniętymi pięściami, ale z rękoma połączonymi. Niedawno mieliśmy wiele tego przykładów. To Bóg dwudziestu jeden chrześcijanom koptyjskim, zamordowanym przez Państwo Islamskie w Libii 22 lutego bieżącego roku, dał moc, aby umierać pod ciosami, szepcząc imię Jezusa. My także módlmy się słowami:

„Panie Jezu Chryste, modlimy się za naszych braci w wierze prześladowanych i za wszystkich Ecce homo, którzy są dziś obecni na powierzchni ziemi, chrześcijan i niechrześcijan. Maryjo, pod krzyżem zjednoczyłaś się ze swym Synem i wraz z Nim szeptałaś: „Ojcze, przebacz im”. Pomóż nam zło dobrem zwyciężać na wielkiej scenie świata, ale także w życiu codziennym, w murach naszych domów. Ty, która „współcierpiąc ze swoim Synem umierającym na krzyżu, w całkiem szczególny sposób współpracowałaś w dziele Zbawiciela przez posłuszeństwo, wiarę, nadzieję i żarliwą miłość”, natchnij mężczyzn i kobiety naszych czasów myślami pokoju, miłosierdzia. I przebaczenia. Niech się tak stanie.

http://www.niedziela.pl/artykul/15048/O-R-Cantalamessa-prawdziwi-meczennicy

********

 

*****************************************************************************************************************************

O autorze: Judyta