Upadek Mai Komorowskiej

 

Panny_z_Wilka_04.jpg_standa

Panna z Wilka ….

Pamiętam ją z lat 1980ych, z mszy za Ojczyznę u ks. Niewęgłowskiego na Przyrynku. Jej inteligentną, ciepłą twarz pamiętam też z parafii św. Marcina na Starówce, gdy odbywał się comiesięczny tzw. rozdział paczek dla internowanych w stanie wojennym. Zawsze uosabiała dla mnie wzór matki-Polki, głęboko rozmodlonej katoliczki, wzorowej patriotki a także warszawskiej inteligentki w starym stylu. Toteż z przyjemnością oglądałem jej kreacje aktorskie, gdy na małym czy wielkim ekranie wyczarowywała postacie pełne tych samych wartości, które, jak mi się zdawało, ona sama uosabiała.
Niestety, to było tylko wrażenie. Pod spodem, pod tą wzorową laurką Bogoojczyźnianą ukrywała się, jak czas wykazał, zupełnie inna osoba. W pamiętnym 2010 r., z przerażeniem patrzałem na moją ulubioną aktorkę, gdy na clipie filmowym, promującym kandydaturę Bronisława Komorowskiego na prezydenta, zezując na boki, głosem pełnym fałszu i przymilnego tonu – zupełnie nieznanego mi z jej kreacji aktorskich – wygłaszała tandetną laudację o swoim drogim „kuzynie Bronku”, o jakimś wujku – pewnie chodziło o jego ojca, oficera Ludowego Wojska Polskiego, u których miała „spędzać wakacje w Obornikach Śląskich”. Przecierałem oczy ze zdumienia – to naprawdę ona? Ta rzekoma „polska arystokratka”? Dziś chełpiąca się parantelami z „wujkiem z Obornik Śląskich” – oficerem 12 Kołobrzeskiego Pułku Piechoty, z którego w 1945 r. stworzono Korpus Bezpieczeństwa Wewnętrznego? I z jego synem, „kuzynkiem Bronkiem” – finansowym aferałem z czasu parabanku Palucha, który okazał się parabankiem WSI, gdzie jeszcze na początku lat 1990-ych jako rzekomy „kombatant podziemia” obracał niewyobrażalnymi wówczas sumami, kilkuset tysiącami niemieckich marek? Czy ona o tym nie wie, czy tylko się zgrywa? Że nie widzi prostactwa bijącego od całej postaci jej „arystokratycznego kuzynka”, który nie dość, że nie potrafi ani prawidłowo mówić, ani pisać po polsku, to jego tłuste dowcipasy może uchodziłyby w stajni, wśród stangretów „jaśnie panienki”, ale z pewnością nie na „salonach”, do których aspiruje Maja Komorowska, legitymująca się pochodzeniem od hrabiego Komorowskiego h. Korczak
Kpi czy o drogę pyta – że nic jej nie wiadomo, iż jej „arystokratyczny kuzynek” wżenił się w żydowsko-ubecki dom warszawski, uzyskując koneksje, z których czerpał poparcie na lata swej politycznej kariery? W tym – wsparcie potężnego środowiska przestępczej grupy oficerów WSI i ukraińskiej mafii, działającej wokół fundacji Pro Civili, jeszcze w czasach gdy pełnił funkcję ministra obrony narodowej? http://www.wprost.pl/ar/463414/Pro-Civili-nowa-odslona/
To tylko niektóre z ponurych afer otaczających postać „kuzynka” Mai Komorowskiej, jakich nie może nie znać ta oczytana kobieta z warszawskiego towarzystwa, w którym zapewne nie przeszły bez echa liczne tego typu doniesienia, zwłaszcza odkąd ukazała się bestsellerowa książka red. Wojciecha Sumlińskiego na ten temat. Teraz, na sobotnim spędzie postkomunistycznej szujni spod znaku KOD, ta nieszczęśliwa stara kobieta znów bredzi, tym razem o „zagrożonej prze rządy PiS demokracji”!… Pod banerem wyśmiewającym nazwisko Jarosława Kaczyńskiego i w zaiste, „wielkopańskim” stylu, plącząc się i jąkając, ta niegdyś wybitna aktorka wlazłszy na jakiś podest, może na odwrócony kubeł, daje dowód kompletnego pomylenia pojęć, nierozeznania politycznego i „salonowej” głupoty, typowej dla Warszawki rozsmakowanej w kłamstwach michnikowszczyzny http://wiadomosci.onet.pl/kraj/maja-komorowska-jezeli-zaczniemy-mowic-jezykiem-agresji-to-przegramy/gchf4h
Jednak upadek tej artystki jest tak potężny, tak bolesna jest różnica między niegdysiejszym ideałem Polki i katoliczki, jaki Maja Komorowska uosabiała, a jej dzisiejszą antypolską i antykatolicką aktywnością polityczną – bo jako katoliczka nie może nie wiedzieć, jakiej antyreligijnej ideologii, od gender po adopcję dzieci przez pary homoseksualne, służy formacja polityczna, którą wspiera – że nie można nie zadać najważniejszego pytania: Kim jest ta niegdyś wybitna aktorka? Czy po prostu zaślepioną, ogłupioną przez poststalinowską warszawkę starą kobietą, która straciła polityczny rozum, podobnie jak w innych politycznych epokach, inne jej podobne „artystki”: Halina Auderska, Emilia Krakowska, Irena Tuwim i tyle innych? Czy raczej jest to dobrze wiedząca co robi, od lat zaangażowana w antypolski projekt Razwiedki funkcjonariuszka, której – podobnie, jak jej szanownemu „kuzynowi z Obornik Śląskich” – polskie pozostało tylko nazwisko…?

Pokutujący Łotr

_______________________

obrazek wyróżniający: Kapitel

O autorze: Judyta