Mysia utopia, czyli gwóźdź do trumny cywilizacji “białego człowieka”

idiotki tańczą z kotem

W 1968 roku, amerykański naukowiec John Calhoun, przeprowadził doświadczenie,  nazwane później “mysią utopią”, którego efekty, powtórzone kilkukrotnie, powinny były stać się przestrogą dla całej cywilizacji łacińskiej. Badacz umieścił cztery pary myszy, w specjalnie przygotowanym habitacie, który teoretycznie mógł pomieścić około 3000 osobników. Wyeliminowano wszystkie zagrożenia. Nie było tam żadnych drapieżników. Myszy miały nieograniczony dostęp do wody i pokarmu, a także do materiału do budowy gniazd. Eksperymentatorzy zadbali również o ich stan zdrowia, minimalizując możliwość wystąpienia chorób zakaźnych. Wyniki eksperymentu są dla nas zatrważające. Po początkowym wzroście liczebności osobników zamieszkujących habitat, zaczęły się dziać dziwne rzeczy. Spadła płodność samic. Młode były atakowane, zbyt wcześnie wypędzane z gniazd. Agresja pojawiła się również wśród samców. Zaczęły występować wśród nich zachowania homoseksualne, a także pojawił się specyficzny rodzaj osobników, nazwanych przez Calhouna “pięknisiami”. Samce te nie przejawiały żadnych zainteresowań samicami, nie walczyły między sobą, a jedyne czym się zajmowały, to jedzenie, picie, spanie i czyszczenie futerka.

W 560-tym dniu eksperymentu zakończył się wzrost populacji, wyraźnie poniżej pojemności habitatu. W 920-tym doszło do ostatniego poczęcia. Ostatni tysiąc myszy nie wykształcił zachowań społecznych koniecznych do znalezienia partnera, obrony gniazda, poczęcia i wychowania młodych. Po 1588 dniach eksperyment zakończył się całkowitym wymarciem populacji! (Zainteresowanych odsyłam do sieci po szczegóły tego niezwykle ciekawego eksperymentu)

Kilkukrotnie powtarzane doświadczenie, na myszach i szczurach, zawsze prowadziło do takiego samego, smutnego końca. Gryzonie pozbawione jakichkolwiek wyzwań po postu wymierały! Nie dlatego, że chorowały. Nie dlatego, że ulegały degeneracji fizycznej, ze względu na chów wsobny. Liczne “pięknisie”, były przecież okazami zdrowia i urody tyle, że jak mówił sam Calhoun, były po prostu głupie…

Następowało zupełne zaburzenie prawidłowych interakcji pomiędzy osobnikami. Młode nie wykształciły koniecznych dla zachowania gatunku umiejętności społecznych!

 

Zdaniem badaczy, wymarcie takiej społeczności, pozbawionej wyzwań i zagrożeń, przy stałym i nieograniczonym dostępie do dóbr i przestrzeni życiowej,  trwa kilka pokoleń i jest NIEUNIKNIONE!

 

Wymarcie takiej populacji jest nieuniknione!

 

Warunki, w których ma się wszystko, bez wysiłku, bez żadnego ryzyka ani niebezpieczeństwa, bez żadnych zobowiązań, ani kosztów, prowadzą do zupełnego zaniku społecznych i rodzinnych zachowań, odpowiedzialności za siebie i potomstwo. Wiodą do całkowitego wymarcia populacji!

Już sam Calhoun,  po zakończeniu eksperymentu odniósł się w analizie wyników, do społeczności ludzkiej. Przewidział to, co my dziś widzimy wyraźnie. Na naszych oczach, w sytych i żyjących dotąd we względnym bezpieczeństwie społeczeństwach Europy Zachodniej, pojawiają się wszystkie znamiona upadku, znane z “mysiej utopii”. Cywilizacja w stadium stagnacji, cywilizacja ludzi nieprzystosowanych do życia społecznego, pada pod butem islamu.

Oczywiście to, że pojawia się w Europie populacja ludzi należących do innego kręgu kulturowego, stanowiąca bezpośrednie i śmiertelne zagrożenie dla będącej na drodze ku upadkowi cywilizacji zachodnieuropejskiej, w sposób dramatyczny zmienia warunki “eksperymentu”. Habitat już nie jest bezpieczny. Już nie jest rajem. Pojawia się presja, zagrożenie, wyzwania…

Tylko czy czasem nie jest już za późno? Czy w Niemczech, we Francji i w innych sytych i zniewieściałych, społeczeństwach hedonistów, znajdzie się jeszcze na tyle ducha walki, by wykrzesać z siebie jakąkolwiek odpowiedź na zagrożenie? I, przede wszystkim, czy społeczeństwa te, ogłupione lewacką utopią, są w ogóle w stanie rozpoznać zagrożenie!?

 

Oczywiście należy przyznać, że między populacją myszy i ludzi są istotne różnice.

Niektóre z nich działają na naszą korzyść inne wręcz przeciwnie. Z jednej strony człowiek dysponuje czymś, czego myszy nie mają, czyli wolną wolą, znacznie wyższą inteligencją, a także wiarą, która niezwykle skutecznie porządkuje życie społeczne i jest nieocenionym drogowskazem, pozwalającym zwykłym ludziom wychować prawidłowo potomstwo. Z drugiej strony organizacja życia społecznego ludzi jest znacznie bardziej złożona i przez to bardziej podatna na zakłócenia. Proszę zwrócić uwagę, że lewicowa ideologia hołubiona przez zachodnie społeczeństwa niszczy to, co mogłoby być pomocne w przetrwaniu, czyli wiarę i rodzinę, jednocześnie na różne sposoby ogłupiając ludzi.

 

Wydaje się, że w Europie Zachodniej cywilizacja “białego człowieka”, znalazła się już poza krawędzią przepaści i nikt i nic nie jest jej w stanie uratować!

 

Na tym – nieciekawym tle – Polska ma wyraźnie większe szanse na przetrwanie. Polacy nie doświadczyli nigdy takiego dobrobytu jak inni. My nie dotarliśmy jeszcze do fazy wymierania. Oczywiście spada dzietność, ale dotyczy ona raczej Polski, niż Polaków, bo przecież Polki rodzą dzieci, tyle, że w Wielkiej Brytanii. A więc nie wszystko jeszcze stracone! U nas wciąż silne są więzi rodzinne, relatywnie silna jest wiara katolicka, czyli to, co konieczne dla przetrwania. Mamy też to szczęście, że jesteśmy narodem w miarę jednolitym etnicznie. Musimy tylko stale wzmacniać nasze zalety, a eliminować wady. Musimy zachęcić młodych ludzi do zakładania rodzin w Polsce i płodzenia potomstwa. Musimy zachęcić tych, którzy wyjechali, do powrotu, poprzez stworzenie młodym odpowiednich warunków pracy i życia. Nie możemy oglądać się co dla Polaków zrobi Cameron w Wielkiej Brytanii.

Musimy wreszcie przepędzić na cztery wiatry wszystkich tych, którzy próbują, w jakimś samobójczym szale, wmówić nam, że multikulti, że różnorodność, że wspólna Europa stanowią jakąś nadrzędną wartość. Nadrzędną wartością jest już nawet nie tyle szczęście, ale PRZETRWANIE naszych dzieci…

 

 

Lech Mucha

 

Tekst ukazał się w tygodniku Polska Niepodległa

______________________________________________________________________________________________________________

Grafika: “Cats as Cats Can” (Roberts Rinehart, 1997)

O autorze: Lech -Losek- Mucha

Pogodny, uczciwy, inteligentny, leniwy (bardzo), konserwatysta, nieprzejednany antykomunista. Mężczyzna, katolik, mąż i ojciec. Zawodowo - chirurg, amatorsko - muzyk, pisarz, płetwonurek, motocyklista...