Za miecz podniesiony nad Polską, kula w łeb!

Piszę te słowa w chwili, gdy w Londynie, stolicy mocarstwa atomowego ciągle trwa liczenie ofiar. Po raz kolejny rozpędzony samochód, kierowany ręką zamachowca, o którym policja jakoś skąpo udziela informacji, wjechał w przechodniów. Po raz kolejny islamski burmistrz tego miasta, premier tego kraju, „król” Europy i masa innych oficjeli wygłosiła swoje oklepane i nic nie znaczące formułki. Zapewne tantiemy za Imagine, Lennona, znów uszczęśliwiły jego spadkobierców. Po sieci już zaczęły krążyć pytania, co też Brytyjczycy zaczną sobie teraz tatuować, skoro tatuowanie pszczół, które pojawiło się po zamachu w Manchesterze – niewiadomo czemu – nie odniosło spodziewanych efektów…

Wiele moich felietonów kończę akapitem, w którym zastanawiam się co w danej sytuacji powinni zrobić mieszkańcy kraju najbliższego memu sercu, czyli Polacy. Dziś próba odpowiedzi na to pytanie zajmie większość tekstu. Co musimy zrobić, by przygotować się na ataki  islamistów, które są nieuniknione? Tak! Uważam, że zamachy w Polsce są tylko kwestią czasu. Trzeba być na nie przygotowanym, ponieważ nie ma co mieć złudzeń, one muszą nastąpić.  Baza, którą w Polsce dysponuje radykalny islam jest na razie nieduża, ale to się zmienia. Jak twierdzi redaktor Witold Gadowski, w Warszawie powstaje osiedle muzułmańskie, za pieniądze saudyjskie, w którym będzie wewnętrzny meczet. To przyczółek. Obawiam się, że jeden z wielu. Miejsce, którego kontrola pod kątem bezpieczeństwa będzie trudna, o ile w ogóle możliwa! Chyba, że nie jest jeszcze za późno na to, żeby przyjrzeć się inwestycji i znaleźć jakikolwiek punkt zaczepienia, który pozwoliłby zapobiec jego powstaniu. Do naszego kraju bez żadnej kontroli płyną splamione krwią chrześcijan pieniądze ze źródeł muzułmańskich, z Pakistanu, Turcji i Arabii Saudyjskiej! Środki te są używane na budowę islamskich ośrodków, na kaperowanie nowych wyznawców Allacha, na przykład w więzieniach – również bez kontroli ze strony państwa i służb. Trzeba położyć temu natychmiast kres! Nie ulega najmniejszej wątpliwości, że należy poważnie rozważyć zakaz budowy meczetów na terenie całej Polski. Otwarte również pozostaje pytanie, czy należy wzorem Słowaków i Węgrów całkiem zdelegalizować islam na terenie Polski.

Kolejny problem jest taki, że dopóki znajdujemy się w strefie Schengen, do naszego szczęśliwego kraju mogą legalnie, praktycznie bez żadnej kontroli przybywać obywatele innych państw strefy Schengen. Nic nie będziemy mogli zrobić, jeśli komuś przyjdzie do głowy użyć do przeprowadzenia samobójczego zamachu w Polsce muzułmanina już mającego obywatelstwo jakiegoś europejskiego kraju. Możemy tylko być w gotowości i na pierwszy sygnał o zagrożeniu, przywrócić czasowo kontrole graniczne.

A co ma zrobić rząd naciskany przez eurokratów? Przyjmować, nie przyjmować….? Tu drogi są dwie. Można postawić sprawę na ostrzu noża i kazać Unii iść do diabła. Tak można zrobić pod warunkiem zebrania silnej i pewnej koalicji wśród innych krajów europejskich. A można też grać na czas. Udawać zgodę na przyjmowanie uchodźców stawiając takie warunki i wymagania, które praktycznie uniemożliwią realizację umów i uczynią relokację fikcją. Można przedłużać w nieskończoność procedury, szukać coraz to nowych przeszkód i tak dalej. Takie działanie mogłoby być niezwykle skuteczne, ale niestety wymaga spełnienia jednego warunku, który jest trudny do osiągnięcia. Tę taktykę można zastosować tylko wtedy, jeśli wszystkie liczące się siły polityczne w kraju ją poprą. Wtedy i tylko wtedy, ze stosunku do imigrantów opozycja nie zrobi kwestii politycznej i nie wykorzysta jej na potrzeby walki o władzę. A tymczasem my mamy opozycję, która, jak Paweł Rabiej z Nowoczesnej, potrafi powiedzieć, że Europa musi przyzwyczaić się do życia w stanie permanentnego zagrożenia atakami. Taką, jak Julia Pitera, autorka uspokajającej sentencji: „Nie panikujmy, zamachy to nic nowego”, albo jak jej partyjny szef Grzegorz Schetyna, który w sprawie uchodźców zmienia zdanie raz na dwa dni.  Większość społeczeństwa, wiedziona zdrowym rozsądkiem,  już dziś jest przeciwna przyjmowaniu do Polski islamistów. Jednak nadal jest taka grupa ludzi, sam mam takich znajomych, którzy naiwnie twierdzą, że islam to religia pokoju. Trzeba im powtarzać głośno i aż do skutku:

Islam nie jest religią pokojową. Dziesiątki i setki tysięcy chrześcijan, którzy od lat giną ze względu na swoją wiarę, nie popełnia przecież masowych samobójstw, tylko jest bezlitośnie mordowana przez muzułmanów. Istnienie wśród muzułmanów mniejszości, która „na razie” nie angażuje się w dżihad, również nie świadczy o tym, że islam jest religią pokoju. Mitem jest twierdzenie, że „narody księgi”, jak określa się w islamie Żydów i chrześcijan, podlegają jakiejkolwiek ochronie, czy też obdarzane są jakimś szacunkiem. Jedyne czym były te narody obdarzane, to dżizja czyli podatek dla niewiernych, osiągający czasem 90% dochodów. Jedyna różnica jest taka, że z powodów praktycznych, narodom księgi pozwala się do czasu żyć, a innych zabija od razu.

Jest islam wojujący i islam pokojowy. Islam wojujący zabija na ulicach w pubach i restauracjach, na lotniskach i koncertach… Ten drugi islam cieszy się z osiągnięć tego pierwszego w zaciszu pokojów! Na razie…

Trzeba sobie jasno powiedzieć, że sytuacja w jakiej znalazła się Europa, jest po prostu wojenna. To jest wojna! I decyzje, które podejmujemy, działania, które są konieczne, mają siłą rzeczy wojenny charakter. Jeśli trzeba będzie zamknąć granice, zmienić prawo, ograniczając prawa dla wyznawców Allacha, to trudno. Chodzi o przyszłość naszych dzieci, naszego kraju i naszej cywilizacji. I dla ich ocalenia, trzeba zrobić to co konieczne. Musimy podjąć szybkie decyzje i wprowadzić je twardo w życie, żeby – jak to ujęła pani premier Beata Szydło – codziennie nie opłakiwać śmierci naszych dzieci. Trzeba to zrobić mając świadomość, że najpewniej nie uratujemy wszystkich z nich…

 

 

Lech Mucha

Tekst ukazał się w tygodniku Polska Niepodległa (07.06.2017.)

O autorze: Lech -Losek- Mucha

Pogodny, uczciwy, inteligentny, leniwy (bardzo), konserwatysta, nieprzejednany antykomunista. Mężczyzna, katolik, mąż i ojciec. Zawodowo - chirurg, amatorsko - muzyk, pisarz, płetwonurek, motocyklista...