O. Augustyn Pelanowski: Sąd ostateczny i imigranci, czyli kto komu ma okazać miłosierdzie

Szturm imigrantów na granicy greckiej /AFP / LOUISA GOULIAMAKI/

PCh24.pl

Ostatnio zagorzali zwolennicy przyjmowania uchodźców czy nachodźców oraz udzielania im wszelkiej pomocy z otwartymi ramionami, powołują się na przypowieść o sądzie z Ewangelii Mateusza (Mt 25,31-46). Szermują Biblią moralizując przy tym o konieczności udzielania miłosiernej pomocy setkom tysięcy muzułmanów z krajów Maghrebu, Iraku, Syrii i innych przywołując właśnie ten tekst traktujący o rozprawie sądowej Chrystusa nad owcami i kozłami.

 

Raz po raz, w mediach ktoś niezwykle poważny i elokwentny powołuje się na tę przypowieść, twierdząc, iż negatywny stosunek Polaków do uchodźców – ogromna większość jest przecież przeciwko ich przyjęciu – to po prostu gorszące ignorowanie nauczania Kościoła i Ewangelii.

 

Zapewne twierdzenie, że Chrystus jest ukryty w przybyszach, odtrącanych i wzgardzonych, od pierwszych wieków formowała sumienie chrześcijan. Zresztą, również Żydzi szanowali zapisy o trosce dla wdów, sierot, cudzoziemców i lewitów. To prawda. Jest jednak pewien szkopuł.

 

Zdumiewa mnie, że ludzie uważający się za katolików i do tego jeszcze duchowni, wykształceni a i mogący sobie pozwolić na loty za granicę, a nie jak ja, niedouczony i bez tytułów oraz stanowiska i bez profitów finansowych, nie potrafią dokładnie wczytać się w Biblię, licząc na taką samą ignorancję katolików w Polsce. Nie podejrzewam, że czynią to manipulacyjnie.

 

Tak, troska Samarytanina, czyli heretyka, o ortodoksyjnego Żyda, który leżał na drodze we krwi, jest zdumiewająca, ale była to troska o Żyda, o kogoś wierzącego, a nie troska o kogoś, kto jest bandytą. Samarytanin ulitował się nad poranionym Żydem, a nie nad zbirami, którzy go tak sponiewierali. Otrzymuje więc on pochwałę z ust Jezusa, ponieważ oparł się religijnej odrazie do Żydów w sposób ludzki, chociaż był heretykiem. Czy byłby pochwalony, gdyby wynagrodził bandytów, którzy pobili owego Żyda wędrującego z Jerozolimy do Jerycha? Czy Jezus nazwałby wtedy Samarytanina bliźnim owego Judejczyka? O ile wiem, to nie Niemcy gnębią muzułmanów i nie Szwedzi gwałcą muzułmanki, i nie Francuzi podpalają samochody muzułmanów, ale jest odwrotnie. Czy to trzej katolicy z Polski mając na sobie pasy szahida eksplodowali je w 2016 roku obok bramek na brukselskim lotnisku i na stacji metra w dzielnicy Maelbeek, tuż obok siedziby Komisji Europejskiej? Jezus stawia za wzór miłosierdzia  Samarytanina, ponieważ chce dać do zrozumienia, że jeśli ktoś, nawet heretyk, poda kubek wody komuś, kto jest wierzącym w Boga, to zostanie wynagrodzony, ale ten, kto gnębi chrześcijan, zostanie słusznie ukarany przez Boga na Jego sądzie i o tym mówi przypowieść o trybunale nad kozłami i owcami.

 

I tak, raz po raz, ktoś nas straszy sądem ostatecznym za to, że nie mamy miłosierdzia dla milionów muzułmanów. Straszy się nas piekłem i gniewem Chrystusa. Ale w przypowieści, Chrystus w todze sędziego – zapewne nie wypożyczonej z miejscowości Miesbach – ze swoimi anielskimi prokuratorami i adwokatami, wyda wyrok nie na chrześcijan, tylko na tych, którzy ich prześladowali. Wynika to niedwuznacznie już z pierwszych dwóch wierszy rozpoczynających tę parabolę. Przypowieść ta nie jest jakimkolwiek wyrzutem, groźbą pod adresem chrześcijan, tylko w stronę tych, którzy nie znali Go, nie uwierzyli w Niego.

 

Wyraźnie wynika z treści, że Chrystus z aniołami zgromadzi ludzi z innych narodów, czyli z tych narodów, krajów, państw, które Go nie znały a przynajmniej nie były wyznawcami chrześcijaństwa. Grecki tekst ewidentnie to zaznacza, że chodzi o sąd nad niewierzącymi w Chrystusa poganami, gdyż użyto tu słowa ETHNOS (naród), zapisanego w liczbie mnogiej: ETHNE – które można śmiało przetłumaczyć jako pojęcie określające pogan (Mt 25,32). Często też w Biblii, rzeczownik ten występuje w antytezie do Izraelitów, a także i do chrześcijan. Wystarczy przewertować Ewangelie, Listy Apostolskie, by się o tym przekonać, nawet, jeśli się jest takim śmiejącym się abderytą jak ja.

 

W Nowym Testamencie, na przykład przymiotnik ETHNIKOS, określa pogański sposób bycia, bez odniesienia do Boga Izraela czy Jezusa chrześcijan. Nawet Berith Hadasza, czyli współcześnie tłumaczony z greckiego oryginału na hebrajski Nowy Testament, użył w tym miejscu słowa: HAGOIM (Mt 25,31) czyli narodach, które nie mają odniesienia do Boga, o poganach. Przypowieść w ogóle nie jest skierowana do chrześcijan ani do wyznawców judaizmu, można ją tylko zaadresować do ludzi innych religii, na przykład do… muzułmanów, hinduistów, a nawet ateistów (sic!). Mateusz przytacza więc celowo przypowieść o sądzie nad ludźmi, którzy nie znali Chrystusa, ale spotykali się z wierzącymi chrześcijanami, ponieważ w jego środowisku ciągle zapewne pojawiały się pytania dotyczące losu tych, którzy nie stali się chrześcijanami. Najprawdopodobniej Jezus, już wcześniej, za swej działalności, udzielił odpowiedzi na dręczące uczniów wątpliwości dotyczące losu tych, którzy nie znali Chrystusa a będą musieli stanąć na sądzie ostatecznym. Co będzie z tymi, którzy albo nie przyjęli chrześcijaństwa z ignorancji albo wad ewangelizacyjnych, bo akurat znaleźli się gnuśni pasterze, którzy uważali prozelityzm za nonsens? Tacy ludzie zawsze mieli szanse i ją ciągle mają, by odnieść się do Chrystusa ukrytego w chrześcijaninie – głodnym, spragnionym, uwięzionym, obdartym z godności, prześladowanym.

 

Z naszej, współczesnej perspektywy, przypowieść nie straciła w ogóle na aktualności, gdyż mamy wokół siebie mnóstwo ludzi nie będących chrześcijanami. Bóg osądzi muzułmanów, hinduistów i ateistów i kogokolwiek, kto nie był chrześcijaninem, ale kto stykał się z chrześcijanami – osądzi ich za ich stosunek do nas chrześcijan, bo to w nas jest Chrystus ukryty. I to my, chrześcijanie, jesteśmy najbardziej prześladowaną religią na świecie. Około 200 milionów chrześcijan jest obecnie głodnymi, spragnionymi zamkniętymi w więzieniach, obnażonymi, którzy potrzebują miłosierdzia. Wystarczy przeczytać raporty fundacji OPEN DOORS, by nie mieć wątpliwości, jak Chrystus jest prześladowany nawet w obozach dla uchodźców przez muzułmanów: „Dwa tygodnie temu musieliśmy ponownie przenocować u nas ośmiu uchodźców z innego obozu. Stale grożono im śmiercią, ponieważ odmówili uczestnictwa w rytualnych muzułmańskich modlitwach w hali sportowej. Poproszeni o pomoc ochroniarze maszerowali później również na modlitwę razem z tymi, którzy grozili chrześcijanom… Gdy chrześcijanie w końcu wśród okrzyków „Allahu-akbar“ uciekli z hali, muzułmańska ochrona wydała dla nich od razu zakaz zamieszkania, uzasadniając, że chrześcijanie ich zaatakowali”. Kto stanie w ich obronie? Zapewne nikt, ale ujawni się Sędzia świata i Pan nie przymknie oka na te sprawy, jak sądzę.

 

Kto będzie sądzony przez Chrystusa gdy na wokandzie w niebie będą wypisane nazwiska prześladowców z Pakistanu, których braku miłosierdzia doznała Asia Bibi? Czy otrzyma przebaczenie jej koleżanka, która na nią doniosła? Wiemy, że muzułmanki próbowały ją przymusić w rozmowie do przejścia na islam, lecz ona po prostu w obronie swej wiary powiedziała: „Jezus Chrystus umarł za moje grzechy i za grzech świata. Nie zrobił tego dla was Mahomet”. Po tym wyznaniu został pobita, później było więzienie i proces, a wyrok zabrzmiał: śmierć za bluźnierstwo przeciw Mahometowi. Próbował ją bronić gubernator Salman Tasser i jedyny chrześcijański minister w Pakistanie Shahbaz Batti, wszyscy o tym czytaliśmy, ale może niektórzy nie pamiętają. Obaj zginęli w zamachach. Wszyscy, którzy by stanęli w obronie pani Bibi, na pewno stanęliby po prawej stronie przed sędzią Chrystusem jako owce, nawet gdyby byli muzułmanami. Wszyscy ci, którzy ją zamknęli, czyż nie znajdą się po lewej stronie w czasie sądu Chrystusa?

 

Ponieważ ci osądzani z przypowieści nie znali Chrystusa, nie znali Ewangelii, nie byli chrześcijanami, weryfikacją eschatologiczną będzie ich stosunek nie do Chrystusa, tylko do innego człowieka, a przede wszystkim do tych, w których Chrystus był ukryty, do kogoś, kto właśnie był chrześcijaninem. Ponieważ w tym, którego nakarmili, przyodziali, odwiedzili w więzieniu i przyjęli go jako przybysza, zatroszczyli się bo był chory – ukrywał się Chrystus. Chrystus ukrywa się w każdym prawym chrześcijaninie. Można nie wierzyć w Chrystusa, bo się Go nie spotkało, ale nie da się uniknąć spotkania z chrześcijaninem. Będzie to więc ostatnią szansą dla niewierzących: czy potrafili chrześcijan potraktować po ludzku, a nie jak Asie Bibi, czy tych Koptów na brzegu morza ściętych maczetami, czy ukrzyżowanych przez muzułmanów chrześcijan z Syrii, Iraku albo obnażonych i zgwałconych dziewcząt porwanych przez Boko Haram? Pan osądzi więc muzułmanów, hinduistów, buddystów, ateistów, i oczywiście panów z Brukseli za to, jacy byli wobec wyznawców Chrystusa. Nie jest to więc przypowieść mówiąca o tym, że chrześcijanie mają rozpoznawać Chrystusa w niewierzących, ale że niewierzący mają okazać Chrystusowi miłosierdzie, którego nie znali, w dostrzeganych i potrzebujących pomocy chrześcijanach. Kiedy się ktoś powołuje na Biblię, to lepiej niech sprawdzi, co tam rzeczywiście jest napisane, zanim cokolwiek zacytuje. Nie tylko z każdego niepotrzebnego słowa zdamy rachunek, ale też z każdego zmanipulowanego słowa, a zwłaszcza gdy jest to słowo Boga!

 

Zdarza się jeszcze, że ktoś mówi o przykazaniu miłości nieprzyjaciół w odniesieniu do muzułmanów, ale zastanówmy się czy 17 września 1939 roku jakikolwiek biskup polski stanąłby wobec polskich żołnierzy i przemówił do niech w ten sposób: „Pamiętajcie o przykazaniu miłości nieprzyjaciół, dlatego jak tylko zobaczycie Sowietów, wyjdźcie im naprzeciw z chlebem i solą i butelką wódki, z otwartymi ramionami, bo wszelka obrona jest formą agresji i jest grzechem”?

 

Może Victor Orban powinien przeprosić Turków za to, że w sierpniu 1526 roku stawili Węgrzy zbrojny opór, gdy Sulejman Wspaniały wyrżnął prawie 20 tysięcy wojowników króla Ludwika Jagiellona pod Mohaczem? Może mój Zakon powinien przeprosić pana Erdogana za rzeź paulinów węgierskich, która dokonała się wówczas? Czy może wreszcie wszyscy nie powinniśmy brać wzoru z przykładu miłosierdzia, jaki dał Europejczykom Kersten Nordal Hauken, który brutalnie zgwałcony w swoim domu przez somalijskiego uchodźcę, napisał w swoim artykule, że odczuwa wyrzuty sumienia, ponieważ złapany gwałciciel nie tylko będzie musiał siedzieć w więzieniu cztery lata ale co najgorsze wrócić do Somalii.

 

 

Augustyn Pelanowski OSPPE

źródło artykułu: PCh24.pl

O autorze: Redakcja