Kim jestem? – Niedziela, 10 stycznia 2016 Niedziela Chrztu Pańskiego, święto

Myśl dnia

Wystarczy promyk nadziei, aby otwarło się niebo.

przysłowie arabskie

(fot. flickr.com)
Jezu, Synu Boży, w dniu chrztu również otwarło się nade mną niebo i zostałem nazwany
przez Ojca umiłowanym dzieckiem. Dziękuję za ten dar i chcę zachować wierność łasce sakramentu.
_________________________________________________________________________________

Słowo Boże

__________________________________________________________________________________

CHRZEST PAŃSKI – ŚWIĘTO, ROK C

Święto Chrztu Pańskiego

Łk 3, 15-16. 21-22Ściągnij plik MP3 (ikonka) ściągnij plik MP3
0,24 / 12,36

Przyjrzyj się tajemnicy wcielenia – Bóg chce być tak blisko nas, chce być jednym z nas. Jezus stał się człowiekiem, podobnym do nas we wszystkim,  oprócz grzechu.

Dzisiejsze Słowo pochodzi z Ewangelii wg Świętego Łukasza
Łk 3, 15-16. 21-22
Gdy lud oczekiwał z napięciem i wszyscy snuli domysły w sercach co do Jana, czy nie jest on Mesjaszem, on tak przemówił do wszystkich: «Ja was chrzczę wodą; lecz idzie mocniejszy ode mnie, któremu nie jestem godzien rozwiązać rzemyka u sandałów. On chrzcić was będzie Duchem Świętym i ogniem». Kiedy cały lud przystępował do chrztu, Jezus także przyjął chrzest. A gdy się modlił, otworzyło się niebo i Duch Święty zstąpił na Niego w postaci cielesnej niby gołębica, a z nieba odezwał się głos: «Tyś jest mój Syn umiłowany, w Tobie mam upodobanie».

Jezus zaczyna swoją misję od wmieszania się w tłum, stanięcia między ludźmi, razem z ludźmi. Przyjmując chrzest Jana, okazuje, że jest solidarny z tymi, którzy dostrzegają swoją słabość i uwikłania. Żeby podnieść tego, kto upadł, trzeba się pochylić, żeby ratować tonącego – trzeba zanurzyć się w wodzie. Jezus chce wejść w twoje życie, takie jakie jest, nie zawsze dobre, po to, żeby pomóc.

Jezus rozpoczyna swoją misję w jedności z Ojcem. Modli się i słyszy głos potwierdzający, że jest umiłowanym Synem, pojawia się też Duch Święty. Każda szczera modlitwa otwiera niebo. Czy pamiętasz o tym, że przez swój chrzest stałeś się dzieckiem Bożym?

Początek publicznej działalności Jezusa rozpoczyna się od chrztu w Jordanie. Jan Chrzciciel głosi bliskie nadejście królestwa Bożego. Są ludzie, którzy słuchając go, chcą w nim widzieć Mesjasza. Głosząc Jezusa, można czasami bardziej głosić siebie i swoją wizję Bożych spraw przedkładać nad cierpliwe wsłuchiwanie się w to, co Bóg chce powiedzieć. Jan jest wolny od tej pokusy. Nie stawia siebie w miejscu Boga. Nie przesłania sobą Jezusa.

Miejsce Boga w życiu chrześcijanina nie ogranicza się tylko do sfery zachowań, tego, co wolno, a czego nie wolno.  Papież Franciszek w swojej encyklice “Laudato Si” wraca uwagę, że nawrócenie człowieka obejmuje wszystkie sfery życia, nawet te związane z postawą wobec środowiska.

http://modlitwawdrodze.pl/home/
__________________________________

PIERWSZE CZYTANIE (Iz 42,1-4.6-7)

Chrystus sługą, w którym Bóg ma upodobanie

Czytanie z Księgi proroka Izajasza.

To mówi Pan: „Oto mój Sługa, którego podtrzymuję, Wybrany mój, w którym mam upodobanie. Sprawiłem, że Duch mój na Nim spoczął; On przyniesie narodom Prawo.
Nie będzie wołał ni podnosił głosu, nie da słyszeć krzyku swego na dworze. Nie złamie trzciny nadłamanej, nie zagasi knotka o nikłym płomyku.
On z mocą ogłosi Prawo, nie zniechęci się ani nie załamie, aż utrwali Prawo na ziemi, a Jego pouczenia wyczekują wyspy. Ja, Pan, powołałem Cię słusznie, ująłem Cię za rękę i ukształtowałem, ustanowiłem Cię przymierzem dla ludzi, światłością dla narodów, abyś otworzył oczy niewidomym, ażebyś z zamknięcia wypuścił jeńców, z więzienia tych, co mieszkają w ciemności”.

Oto słowo Boże.

PSALM RESPONSORYJNY (Ps 29,1-2,3ac-4,3b i 9b-10)

Refren:Pan ześle pokój swojemu ludowi.

Oddajcie Panu, synowie Boży, *
oddajcie Panu chwałę i sławcie Jego potęgę.
Oddajcie chwałę Jego imieniu, *
na świętym dziedzińcu uwielbiajcie Pana.

Ponad wodami głos Pański, *
Pan ponad wód bezmiarem!
Głos Pana potężny, *
głos Pana pełen dostojeństwa.

Zagrzmiał Bóg majestatu: *
a w świątyni Jego wszyscy wołają: „Chwała”.
Pan zasiadł nad potopem, *
Pan jako Król zasiada na wieki.

DRUGIE CZYTANIE (Dz 10,34-38)

Jezus został namaszczony Duchem Świętym

Czytanie z Dziejów Apostolskich.

Gdy Piotr przybył do Cezarei, do domu Korneliusza, przemówił: „Przekonuję się, że Bóg naprawdę nie ma względu na osoby. Ale w każdym narodzie miły jest Mu ten, kto się Go boi i postępuje sprawiedliwie. Posłał swe słowo synom Izraela, zwiastując im pokój przez Jezusa Chrystusa. On to jest Panem wszystkich. Wiecie, co się działo w całej Judei, począwszy od Galilei, po chrzcie, który głosił Jan. Znacie sprawę Jezusa z Nazaretu, którego Bóg namaścił Duchem Świętym i mocą. Przeszedł On, dobrze czyniąc i uzdrawiając wszystkich, którzy byli pod władzą diabła, dlatego że Bóg był z Nim”.

Oto słowo Boże.

ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ (Por. Mk 9,6)

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.

Otwarło się niebo i zabrzmiał głos Ojca:
To jest mój Syn umiłowany. Jego słuchajcie.

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.

EWANGELIA (Łk 3,15-16.21-22)

Chrzest Jezusa

Słowa Ewangelii według świętego Łukasza.

Gdy lud oczekiwał z napięciem i wszyscy snuli domysły w sercach co do Jana, czy nie jest on Mesjaszem, on tak przemówił do wszystkich: „Ja was chrzczę wodą; lecz idzie mocniejszy ode mnie, któremu nie jestem godzien rozwiązać rzemyka u sandałów. On chrzcić was będzie Duchem Świętym i ogniem”.

Kiedy cały lud przystępował do chrztu, Jezus także przyjął chrzest. A gdy się modlił, otworzyło się niebo i Duch Święty zstąpił na Niego w postaci cielesnej niby gołębica, a z nieba odezwał się głos: „Tyś jest mój Syn umiłowany, w Tobie mam upodobanie”.
Oto słowo Pańskie.
KOMENTARZ
https://youtu.be/MkXp9wFVZVU

Jordan

To niezwykła rzeka. Kręta, o zmiennym nurcie, znajduje ujście w najniżej położonym miejscu na świecie. To rzeka będąca świadkiem niezwykłych wydarzeń. Rozstąpiła się ona przed Izraelitami, jak niegdyś Morze Czerwone, aby mogli wejść do Ziemi Obiecanej. Podobnie stało się, gdy Eliasz miał być wzięty do nieba na ognistym rydwanie. Z chwilą, gdy do Jordanu wszedł Jezus, aby przyjąć chrzest, jego wody nie rozstąpiły się, lecz płynęły dalej. Stało się jednak coś większego – otworzyło się niebo i Duch Święty zstąpił na Syna Bożego, a głos Ojca rozległ się zamiast ludzkich okrzyków zdumienia nad cofnięciem się wód. Tak objawił się nam Bóg w Trójcy, gdy w ludzkim ciele przyszedł nad Jordan, by przyjąć chrzest.

Jezu, Synu Boży, w dniu chrztu również otwarło się nade mną niebo i zostałem nazwany przez Ojca umiłowanym dzieckiem. Dziękuję za ten dar i chcę zachować wierność łasce sakramentu.

Rozważania zaczerpnięte z „Ewangelia 2016”

  1. Mariusz Szmajdziński
    Edycja Świętego Pawła

http://www.paulus.org.pl/czytania.html

_______________________________________________

Wprowadzenie do liturgii

OWOCE CHRZTU ŚWIĘTEGO

Dlaczego Pan Jezus przyjął chrzest? Jak rozumiem mój własny chrzest? Dlaczego proszę Kościół o chrzest dziecka? Jakich owoców tego sakramentu spodziewam się w życiu osobistym, małżeńskim, rodzinnym i społecznym?
Zstąpienie Ducha Świętego na Pana Jezusa przyjmującego chrzest i głos Boga Ojca nakazujący wypełnianie Jego przykazań miały miejsce podczas modlitwy. Wydarzenie nad Jordanem jest zapowiedzią Pięćdziesiątnicy, kiedy apostołowie zgromadzą się na modlitwie w Wieczerniku razem z Maryją. Oznacza to, że zesłanie Ducha Świętego jest odpowiedzią Boga na modlitwę zjednoczonej w miłości wspólnoty. Pan Jezus objawia się jako wzór Osoby modlącej się i wypełniającej wolę Bożą.
Chrzest Chrystusa nad Jordanem jest epifanią, czyli objawieniem się Trójcy Świętej, i jednocześnie ukazaniem Go jako Syna umiłowanego i cierpiącego Sługi zapowiedzianego przez Izajasza. Wydarzenie chrztu było uniżeniem się Pana Jezusa, który stał się pokornym Sługą i Barankiem biorącym na siebie grzechy świata.
Sakrament chrztu świętego jest zanurzeniem naszego wcześniejszego sposobu życia, w którym bronimy siebie kosztem innych, w mękę i śmierć Chrystusa. Wówczas wyrzekamy się złego ducha, ducha życia dla siebie, a otrzymujemy Ducha, którego Jezus Chrystus zesłał Kościołowi po swoim zmartwychwstaniu. Dlatego sakrament chrztu świętego uzdalnia do umierania, czyli tracenia życia, a tym samym do dzielenia się swoim życiem, odpłacania dobrem za zło, a nade wszystko przebaczania.
Prośmy Pana Jezusa, by dał nam moc Ducha Świętego do życia zgodnego z tajemnicą chrztu.

ks. Mariusz Habiniak 

______________

Liturgia słowa

Chrzest Jezusa w Jordanie oznacza Jego zbliżenie się do grzesznej ludzkości. Jezus nie potrzebował chrztu, lecz pokazał nam, że my potrzebujemy sakramentu, który uwalnia z grzechów i obdarza łaską. W czasie chrztu Jezusa otwarło się niebo, które Adam i Ewa zamknęli swym nieposłuszeństwem. Bóg Ojciec oznajmił, że odtąd niebo jest otwarte dla wszystkich ludzi.

 

PIERWSZE CZYTANIE (Iz 42,1-4.6-7)

W tym czytaniu ukazana jest pierwsza wizja Sługi Bożego, który przyniesie narodom prawo Boże i umocni słabych. Ten Sługa już przyszedł − jest nim Jezus Chrystus.

Czytanie z Księgi proroka Izajasza
To mówi Pan:
«Oto mój Sługa, którego podtrzymuję,
Wybrany mój, w którym mam upodobanie.
Sprawiłem, że Duch mój na Nim spoczął;
On przyniesie narodom Prawo.

Nie będzie wołał, ni podnosił głosu,
nie da słyszeć krzyku swego na dworze.
Nie złamie trzciny nadłamanej,
nie zagasi knotka o nikłym płomyku.

On z mocą ogłosi Prawo,
nie zniechęci się ani nie załamie,
aż utrwali Prawo na ziemi,
a Jego pouczenia wyczekują wyspy.

Ja, Pan, powołałem Cię słusznie,
ująłem Cię za rękę i ukształtowałem,
ustanowiłem Cię przymierzem dla ludzi,
światłością dla narodów,
abyś otworzył oczy niewidomym,
ażebyś z zamknięcia wypuścił jeńców,
z więzienia tych, co mieszkają w ciemności».

 

PSALM (Ps 29,1-2.3ac-4.3b i 9b-10)

Nasz Pan, pełen delikatności i wrażliwości Pasterz ludu, jest jednocześnie najpotężniejszym Królem. Niech nasz śpiew będzie uwielbieniem Boga i wyrazem wdzięczności za dary przyniesione przez Niego na ziemię.

Refren: Pan ześle pokój swojemu ludowi.

Oddajcie Panu, synowie Boży, *
oddajcie Panu chwałę i sławcie Jego potęgę.
Oddajcie chwałę Jego imieniu,*
na świętym dziedzińcu uwielbiajcie Pana. Ref.

Ponad wodami głos Pański, *
Pan ponad wód bezmiarem!
Głos Pana potężny, *
głos Pana pełen dostojeństwa. Ref.

Zagrzmiał Bóg majestatu: *
a w świątyni Jego wszyscy wołają: «Chwała».
Pan zasiadł nad potopem, *
Pan jako Król zasiada na wieki. Ref.

 

DRUGIE CZYTANIE (Dz 10,34-38)

Jezus jest zapowiedzianym Mesjaszem, bo został namaszczony Duchem Świętym. Tego Ducha posyła swoim wyznawcom, przez Niego ich uświęca i uzdrawia, dlatego Szatan nie może im wyrządzić szkody.

Czytanie z Dziejów Apostolskich
Gdy Piotr przybył do Cezarei, do domu Korneliusza, przemówił: «Przekonuję się, że Bóg naprawdę nie ma względu na osoby. Ale w każdym narodzie miły jest Mu ten, kto się Go boi i postępuje sprawiedliwie.
Posłał swe słowo synom Izraela, zwiastując im pokój przez Jezusa Chrystusa. On to jest Panem wszystkich. Wiecie, co się działo w całej Judei, począwszy od Galilei, po chrzcie, który głosił Jan. Znacie sprawę Jezusa z Nazaretu, którego Bóg namaścił Duchem Świętym i mocą. Przeszedł On, dobrze czyniąc i uzdrawiając wszystkich, którzy byli pod władzą diabła, dlatego że Bóg był z Nim».

 

ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ (Por. Mk 9,6)

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.
Otwarło się niebo i zabrzmiał głos Ojca:
To jest mój Syn umiłowany, Jego słuchajcie.
Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.

 

EWANGELIA (Łk 3,15-16.21-22)

Chrzest uświęca nie Jezusa, ale nas. Nasz chrzest, przyjmowany w imię Trójcy Świętej, czyni nas dziećmi, w których Bóg ma upodobanie.

Słowa Ewangelii według świętego Łukasza
Gdy więc lud oczekiwał z napięciem i wszyscy snuli domysły w sercach co do Jana, czy nie jest on Mesjaszem, on tak przemówił do wszystkich: «Ja was chrzczę wodą; lecz idzie mocniejszy ode mnie, któremu nie jestem godzien rozwiązać rzemyka u sandałów. On chrzcić was będzie Duchem Świętym i ogniem».
Kiedy cały lud przystępował do chrztu, Jezus także przyjął chrzest. A gdy się modlił, otworzyło się niebo i Duch Święty zstąpił na Niego, w postaci cielesnej niby gołębica, a z nieba odezwał się głos: «Tyś jest mój Syn umiłowany, w Tobie mam upodobanie».

_______________

Katecheza

Święty Józef Vaz (1651-1711) – apostoł Sri Lanki

W naszej religijnej świadomości bardzo często funkcjonuje stereotyp misjonarza Europejczyka. Tymczasem św. Józef Vaz przełamuje ten schemat. Pochodził z Indii i został apostołem sąsiedniego Cejlonu (dzisiejsza Sri Lanca), a po wielu latach pierwszym świętym tego kraju.

Niepokojące wezwanie
Urodził się w Benaulin 21 kwietnia 1651 r. (Indie) w rodzinie tubylczych chrześcijan. Osiem dni później został ochrzczony w miejscowym kościele parafialnym. Po zdobyciu odpowiedniego wykształcenia w Goa został wyświęcony na kapłana. Dwudziestopięcioletni ksiądz z zapałem poświęcił się pracy duszpasterskiej w swojej rodzinnej miejscowości. Z czasem nabrał jednak przekonania, że Pan Bóg wzywa go, aby otoczył troską prześladowanych katolików na Cejlonie. W tym samym czasie władze kościelne poleciły mu, aby zajął się opuszczonymi wiernymi z prowincji Kanara. Decyzję przełożonych przyjął z pokorą, ale nie zrezygnował ze swojego pragnienia. Ponieważ europejscy księża i zakonnicy, którzy zmonopolizowali działalność misyjną, nie chcieli nawet słyszeć o Cejlonie, ks. Vaz zrozumiał, że tylko tubylcze duchowieństwo może sprostać temu wyzwaniu. Przyłączył się do grupy żyjących we wspólnocie duchownych, którzy wkrótce przyjęli ustawy Kongregacji Oratorium św. Filipa Neriego.

Misyjna przygoda
Ówczesny Cejlon był zdominowany przez holenderskich kalwinów, którzy pod karą śmierci zabronili przyjazdu katolickim misjonarzom, a katolików zmuszali do porzucenia swojej wiary. Latem 1687 r. o. Vaz ze świeckim służącym przedostali się na upragnioną wyspę. Pierwszą troską misjonarza było dotarcie do rozproszonych i ukrywających się wiernych. W przebraniu i pod osłoną nocy sprawował sakramenty, głosił kazania, nauczał katechizmu. Często niemal w sposób cudowny wymykał się prześladowcom. Jego apostolskie sukcesy były także okupione krwią i łzami tubylczych katolików. Choć skutecznie wymykał się Holendrom, to został zamknięty w więzieniu przez władcę Królestwa Kandy. Po spektakularnym wymodleniu deszczu zyskał jednak wolność osobistą i pozwolenie na głoszenie Ewangelii. Liczne podróże apostolskie (zawsze pieszo) zaowocowały rozkwitem nowych wspólnot katolików. W każdym większym ośrodku zostawiał katechistę lub współpracownika, który kontynuował jego pracę.

Kres drogi
Świętemu dokuczała ludzka i apostolska samotność, dlatego z ogromną radością przyjął przybycie współbraci filipinów. Dzięki temu można było zorganizować lepszą akcję misyjną na wyspie. Ojciec Józef nie tylko głosił słowo Boże, ale na ile mógł, zawsze pomagał potrzebującym, m.in. heroicznie pielęgnował chorych podczas epidemii ospy. Swoją postawą zyskał szacunek buddystów, muzułmanów i przedstawicieli innych religii. Wyczerpany pracą i chorobą „Maha Swamy” (Wielki ojciec) zmarł w powszechnej opinii świętości w nocy z 16 na 17 stycznia 1711 r. Jego proces beatyfikacyjny, choć rozpoczęty wcześnie, z powodów politycznych toczył się długo. Beatyfikowany został w 1995 r., a kanonizowany w 2015 r. Obie uroczystości odbyły się w Kolombo w Sri Lance w czasie papieskich podróży do tego kraju. Wspomnienie liturgiczne św. Józefa Vaza przypada 16 stycznia.

br. Marek Urbaniak – brat szkolny 

__________________

Rozważanie

Gdy Jezus się modlił, otworzyło się niebo i Duch Święty zstąpił na Niego
w postaci cielesnej jakby gołębica.

Mt 3, 21b-22a

Jezus staje pomiędzy grzesznikami, którzy przychodzili do Jana i podobnie jak oni zanurza się w wodzie. Dla Niego nie ma obmycia z grzechu, On wchodzi w wody Jordanu, aby wziąć na siebie grzechy ludu, aby „zabrudzić się” niewiernością ludu i przybić ją do krzyża. Jezus bierze na siebie nasz grzech, a w darze daje nam Tego, którego otrzymał od Ojca: Ducha Świętego. W Jezusie wszyscy jesteśmy umiłowanymi synami Boga. Jan zapowiada dzieło Jezusa w nas, dar Ducha Świętego i ogień, w którym będzie się spalać to, co nie jest w nas z woli Ojca.

Rozważanie zaczerpnięte z terminarzyka Dzień po dniu
Wydawanego przez Edycję Świętego Pawła

http://www.edycja.pl/dzien_panski/id/963/part/4

_______________________________________________

#Ewangelia: Bóg upodobał sobie Ciebie

Gdy lud oczekiwał z napięciem i wszyscy snuli domysły w sercach co do Jana, czy nie jest on Mesjaszem, on tak przemówił do wszystkich: “Ja was chrzczę wodą; lecz idzie mocniejszy ode mnie, któremu nie jestem godzien rozwiązać rzemyka u sandałów. On chrzcić was będzie Duchem Świętym i ogniem”.

 
Kiedy cały lud przystępował do chrztu, Jezus także przyjął chrzest. A gdy się modlił, otworzyło się niebo i Duch Święty zstąpił na Niego w postaci cielesnej niby gołębica, a z nieba odezwał się głos: “Tyś jest mój Syn umiłowany, w Tobie mam upodobanie”.
Komentarz do Ewangelii
Głos Boga Ojca, który odezwał się z nieba: “Tyś jest mój Syn umiłowany, w Tobie mam upodobanie” nie zabrzmiał ze względu na Jezusa, który doskonale o tym wiedział, ale ze względu na nas. To my potrzebujemy przypomnienia, kim jesteśmy. Kiedy zstępuje na nas Duch Święty także do nas Bóg Ojciec wypowiada te same słowa. Mówi, że jesteśmy Jego dziećmi (Jego potomstwem), w którym On sobie upodobał. Dlaczego upodobał? Czy z powodu naszych zasług? Na to pytanie można odpowiedzieć tylko pytaniem: “A dlaczego rodzice mają upodobanie w swoich dzieciach?”
http://www.deon.pl/religia/duchowosc-i-wiara/pismo-swiete-rozwazania/art,2720,ewangelia-bog-upodobal-sobie-ciebie.html
_______________________
__________________________________________________________________________________

Świętych Obcowanie

10 stycznia

 

Święty Grzegorz z Nyssy Święty Grzegorz z Nyssy, biskup i doktor Kościoła
Święty Wilhelm z Bourges Święty Wilhelm z Bourges, biskup
Kościół katedralny w Drohiczynie Kościół katedralny w Drohiczynie

 

 

Ponadto dziś także w Martyrologium:

W Cuxa, u stóp Pirenejów – św. Piotra Orseolo. Początkowo był w Wenecji dożą. Zostawszy mnichem, zasłynął z surowej ascezy. Zmarł w roku 987.

W Arezzo, w Toskanii – bł. Grzegorza X, papieża. Był archidiakonem w Liege i brał udział w krucjacie, gdy powołano go na stolicę Piotrową. Zwołał wtedy sobór do Lyonu i gorliwie starał się o pojednanie z Grekami. On też św. Bonawenturę mianował kardynałem, a św. Tomasza z Akwinu wezwał do siebie jako współpracownika. Zmarł w roku 1276.

oraz:

św. Agatona, papieża (+ 682); bł. Anny od Aniołów Monteagudo, zakonnicy (+ 1686); bł. Idziego de Bello, zakonnika (+ 1518); św. Jana Dobrego, biskupa (+ VII w.); św. Marcjana z Konstantynopola (+ 470)

http://www.brewiarz.pl/czytelnia/swieci/01-10.php3

 

__________________________________________________________________________________

 

Jacek Święcki

Szlakiem wód oczyszczenia

Mateusz.pl

 

Woda jest w kulturze ludów semickich nie tylko synonimem życia, ale też środkiem oczyszczenia. Dla biblijnych Autorów czystość nie jest w pierwszym rzędzie czymś, co dotyczy wymogów ludzkiej seksualności, ale tym, co czyni człowieka zdrowym i zdolnym do kontaktu z Bogiem i bliźnim. Najbardziej są dla nich nieczyści umarli i ich rozkładające się ciała. Nieczystość seksualna jest jakby drugoplanowa i polega na niezdolności do budowania trwałej więzi między kobietą i mężczyzną zdolnej przekazywać życie. Oczyszczenie dokonywane jest zatem albo w celu uzdrowienia, albo też aby zapobiec popadnięciu w choroby – zarówno duchowe jak i cielesne.
Dzięki Objawieniu Żydzi dobrze zdawali sobie sprawę z tego, że każdy grzech powoduje w człowieku stan duchowej nieczystości (por. Iz 64,5). Dlatego też praktykowali ogromną ilość rytów oczyszczających polegających na kąpielach (hebr. miqweh) oraz polewaniu rąk i nóg (por. Mk 7,2-4). W pobliżu każdej synagogi musiała zatem płynąć woda (najlepiej źródlana) służąca do obmyć i przypominająca obietnicę odnośnie czasów mesjańskich:
W owym dniu wytryśnie źródło, dostępne dla domu Dawida i dla mieszkańców Jeruzalem, na obmycia grzechu i zmazy (Za 13,1).
W muzeum Wohla w żydowskiej dzielnicy jerozolimskiej starówki warto przyjrzeć się wykopaliskom archeologicznym usytuowanym na terenie domostw kapłanów Świątyni. Specjaliści nie mają wątpliwości, kto tam mieszkał. Świadczą o tym liczne pomieszczenia do kąpieli oraz kamienne naczynia służące do przechowywania wody; wszelki bowiem inny materiał (glina, szkło, skóra…) był przez kapłanów uważany za nieodpowiedni. Podobne eksponaty zobaczymy także w niedostępnej twierdzy Massada wznoszącej się na stromej górze w zupełnym pustkowiu nad morzem Martwym: nawet tam wnoszono kamienne naczynia ważące w sumie wiele ton, a wodę do kąpieli gromadzono w ogromnych cysternach.
Nasza kolejna wędrówka po Ziemi Świętej poprowadzi nas po miejscach, gdzie Jezus dokonywał oczyszczeń i uzdrowień, przywracając ludowi Izraela nadzieję na ostateczne zwycięstwo Boga nad wszelką ludzką niemocą. Zacznijmy ją od Jordanu, gdzie rozpoczęła się trzyletnia działalność publiczna Syna Bożego.
Gdzie Jan ochrzcił Jezusa?
Okazuje się, że przewodnicy mogą nam wskazać kilka różnych miejsc Chrztu Pańskiego. Pierwsze z nich to Jardenit, to znaczy miejsce, skąd Jordan wypływa z jeziora Genezaret. Paręset metrów dalej w dół rzeki fundamentalistyczne kościoły protestanckie, które uznają wyłącznie chrzty dorosłych, przysposobiły teren dla swoich chrzcielnych ceremonii. Ponieważ jest tam stosunkowo najłatwiej dowieźć pielgrzymów… no to się ich tam wiezie. A potem się wyjaśnia, że Jan Chrzciciel działał w wielu miejscach i niby to zupełnie nie wiadomo, gdzie akurat mógł on ochrzcić Jezusa. A zatem miejsce jest z konieczności symboliczne, bo tego autentycznego nie da się zlokalizować.
Niestety zupełnie się to rozmija z prawdą. Protestanci wybrali takie właśnie miejsce, bo oba brzegi Jordanu tu jeszcze należą do Izraela, dlatego też można zanurzać się w wodzie bez obaw, iż jakiś nadgorliwy strażnik z drugiego brzegu pośle serię w stronę rozanielonych swym chrztem wiernych. Tymczasem współczesne badania archeologiczne prowadzone przez franciszkanów z Kustodii Ziemi Świętej wykazały ponad wszelką wątpliwość, że od czasów starożytnych tradycja chrześcijańska sytuowała miejsce Chrztu Pańskiego zupełnie gdzie indziej. Opisywana w Ewangelii Betania po drugiej stronie Jordanu (J 1,18, w niektórych rękopisach jest to Betabara) znajduje się osiem kilometrów od ujścia Jordanu do morza Martwego. Miejsce to nie jest bez znaczenia: tam właśnie jest już bardzo blisko do najniższego miejsca na ziemi, do niosących śmierć słonogorzkich wód. Dlatego Jan nie na darmo głosił: Już siekiera do korzenia drzew jest przyłożona (Mt 3,10). Dla grzeszników było ono wymowną ilustracją faktu, że stoją oni być może przed ostatnią szansą nawrócenia.
Można tam dotrzeć od obu stron: izraelskiej i jordańskiej. Pierwsza możliwość wydaje się być prostsza, ale niestety nie zawsze daje się zrealizować. Ponieważ jest to już na terenie Autonomii Palestyńskiej i dodatkowo w strefie nadgranicznej, izraelskie wojsko często blokuje drogę wiodącą nad sam brzeg Jordanu. Grupy pielgrzymkowe, którym uda się tamtędy mimo wszystko przejechać, docierają do zgrabnej białej kolumnady pod dachem, skąd schodzi się łatwo do rzeki. Zabrania się jednak zanurzać w niej cokolwiek więcej niż dłoń lub stopę. Ku przestrodze opowiada się historyjkę o pewnym amerykańskim pielgrzymie, który zlekceważył ten zakaz i zginął od jordańskiej kuli.
O wiele ciekawsza jest druga możliwość: wizyta od strony jordańskiej. Aby tam dotrzeć trzeba albo ograniczyć wyprawę wyłącznie do Jordanii, albo też zdecydować się na dwukrotne przekraczanie granicy jordańsko-izraelskiej, co do przyjemności bynajmniej nie należy. Niestety, obecne porozumienia międzynarodowe uniemożliwiają turystom opcję z przylotem do Ammanu i odlotem z Tel-Avivu.
Po drugiej stronie Jordanu
W Betanii po drugiej stronie Jordanu czeka nas przyjemne zaskoczenie: jest to obecnie obszerny park archeologiczny z wieloma biblijnymi i przyrodniczymi atrakcjami. Można by w nim śmiało spędzić nawet cały dzień! W okresie późnostarożytnym cały ten obszar był jednym wielkim terenem pielgrzymkowym z licznymi kościołami i klasztorami. Udawano się tam nie tylko ze względu na Chrzest Pański, ale także po to, by zobaczyć wzgórze, gdzie Eliasz na ognistym rydwanie miał być porwany do nieba (por. 2Krl 2,6.11).
W czasach Nowego Testamentu Jordan płynął nieco innym korytem. Prace archeologiczne pozwoliły odkryć, że według wczesnochrześcijańskiej tradycji Jan Chrzciciel zanurzył Jezusa w rzece tam, gdzie dziś jest jedynie starorzecze oddalone od głównego nurtu Jordanu o dobre kilkaset metrów. Możemy tam podziwiać wielki kompleks zawierający baseny z wodą, gdzie wierni byli przypuszczalnie chrzczeni, lub też zanurzali się w nich na pamiątkę chrztu. Stamtąd wiedzie ścieżka w stronę głównego nurtu rzeki, a tam znajduje się niewielka kamienna fontanna o kształcie chrzcielnicy; służy ona współczesnym wiernym do odnawiania przyrzeczeń chrztu. Po drugiej stronie rzeki wznosi się wspomniana poprzednio kolumnada, a nad nią powiewa ogromna flaga z gwiazdą Dawida.
Obecnie Jordan jest niewielką rzeczułką z mętnozielonkawą wodą, którą porastają z obu stron niewysokie drzewa, krzaki i trzciny. Jest tak dlatego, że jego wody są intensywnie wykorzystywane do nawadniania pól uprawnych zarówno w Izraelu jak i w Jordanii. Powoduje to, niestety, gwałtowne wysychanie i wzrost zasolenia morza Martwego. Patrząc na tę niezbyt imponującą strugę można zdziwić się, dlaczego to w Biblii przejście przez Jordan uważane było za tak trudne i wymagało niekiedy prawdziwych cudów (por. Joz 3,15-17 i 2Krl 2,8.14). Wtedy była to jednak znacznie szersza rzeka, a wiosną jej nurt nie był z pewnością łatwy do pokonania.
Jordan od zawsze był mętny. Dlatego właśnie syryjski wódz Naaman oburzył się, gdy prorok Elizeusz nakazał mu siedem razy wykąpać się w rzece, aby zostać uwolnionym z trądu (por. 2Krl 5,11-12). I został on uzdrowiony z pewnością nie z powodu czystości wód, w których się zanurzył, lecz jako zapowiedź zanurzenia Chrztu (hebr. tabal i gr. baptizo znaczy zanurzać [w celu oczyszczenia]), które uwalnia człowieka od nieporównywalnie groźniejszej od trądu dziedzicznej nieczystości grzechu Adama. Sprawia ona, że od chwili poczęcia (por. Ps 51,7) nie mamy naturalnej ufności do Boga i spontanicznie buntujemy się przeciw niemu. Dlatego właśnie tak często ulegamy rozlicznym pokusom owocującym następnie grzechami.
Źródło Elizeusza
Jezus, który sam jest czysty, zanurza się w wodzie mętnej nie tylko z powodu rzecznego mułu, ale także od duchowej nieczystości wyznających swe grzechy Izraelitów. Na wielu dawnych ikonach przedstawiających tę scenę Jordan jest wręcz fioletowy, prawie czarny. Jezus sam jest bez grzechu, ale wchodzi w te wody, aby wypełnić całą sprawiedliwość (por. Mt 3,15). Sprawiedliwość, którą pełni Syn Boży, nie polega jednak na tym, aby oddać człowiekowi według jego czynów, ale na tym, aby go uczynić sprawiedliwym.
Wnętrze człowieka o upadłej naturze przypomina zatrute źródło, z którego picie prowadzi stopniowo do licznych chorób i nieuchronnej śmierci. Aby rodzaj ludzki ostatecznie nie zginął, musi być ono oczyszczone i uzdrowione. Przypomina nam o tym cud proroka Elizeusza, który wydarzył się nieopodal miejsca Chrztu Pańskiego, w pobliskim Jerychu:
Mieszkańcy miasta [Jerycho] mówili do Elizeusza: «Patrz! Położenie miasta jest miłe, jak ty, panie mój, widzisz, lecz woda jest niezdrowa, a ziemia nie daje płodów». On zaś rzekł: «Przynieście mi nową misę i włóżcie w nią soli!» I przynieśli mu. Wtedy podszedł do źródła wody, wrzucił w nie sól i powiedział: «Tak mówi Pan: Uzdrawiam te wody, już odtąd nie wyjdą stąd ani śmierć, ani niepłodność». Wody więc zostały uzdrowione aż po dzień dzisiejszy – według słowa, które wypowiedział Elizeusz. (2Krl 2,19-22)
Jezus poprzez gest swego zanurzenia w Jordanie zapowiada, kim jest i po co przychodzi: to on jest ozdrowieńczą Solą, którą Jan Chrzciciel – prorok większy od Elizeusza! – wrzuca w mętne nurty, aby dokonało się uzdrowienie skażonego wnętrza upadłej ludzkości. Nieprzypadkowo w przedsoborowym rycie sakramentu Chrztu podawano nowemu członkowi Kościoła nie tylko świecę do ręki, ale też i sól do ust…
Jerycho przypomina nam także o czymś innym: było ono pierwszym miastem, jakie zdobyli Izraelici po przekroczeniu Jordanu pod wodzą Jozuego. Podbój ten dokonał się bez walki, jedynie mocą wiary (por. Joz 6,1-5). Zawalenie się murów Jerycha (por. Joz 6,20) zapowiada także inny skutek chrztu, jakim jest zawalenie się w człowieku systemu obronnego, którym odgradza się od Boga (por. 2Kor 10,4 i Iz 59,2). W podobny sposób i w tym samym mieście Jezus zdobył także celnika Zacheusza, czego niemym świadkiem jest sykomora, którą można tam oglądać do dziś (por. Łk 19,4). Nie jest to, co prawda, to samo drzewo, ale jest ono zasadzone przez krzyżowców dokładnie na miejscu innej sykomory, na którą miał według miejscowej tradycji wdrapać się ów niski – zarówno wzrostem jak i dotychczasowymi postępkami – poborca podatkowy.
Do Jerycha, obecnie sporego miasta w Autonomii Palestyńskiej, jest stosunkowo łatwo dojechać. Mnóstwo biur podróży w Jerozolimie organizuje tam krótsze lub dłuższe wycieczki, a nawet pobyty w luksusowych hotelach. Zwiedzanie rozpoczyna się na ogół przed centrum turystycznym, gdzie przybysze mogą podziwiać piękne fontanny zasilane wodą ze źródła Elizeusza. Większość turystów udaje się stamtąd do strefy archeologicznej, gdzie są wyeksponowane pozostałości wczesnostarożytnego grodu. Niewielu przychodzi do głowy, aby podejść kilkaset metrów w bok, do miejsca, gdzie bije potężne źródło, które do dziś dostarcza mieszkańcom Jerycha doskonałą wodę pitną. A tam naprawdę jest na co popatrzeć!
Pierwszy znak w Kanie
Znad Jordanu przenieśmy się teraz do Kany Galilejskiej, miejsca pierwszego znaku Jezusa, gdzie przemienił on wodę w wino (por. J 2,1.11). Jest tam łatwo dotrzeć, ponieważ miasteczko (zwane obecnie po arabsku Kafr Kanna) znajduje się w odległości zaledwie siedmiu kilometrów od Nazaretu. Znacznie mniej prawdopodobna jest inna lokalizacja Kany w południowolibańskiej wiosce o identycznej nazwie. Gwoli ścisłości należy jedynie dodać, że dokładne miejsce cudu nie jest znane.
Przybywających do Kany pielgrzymów może czekać spore rozczarowanie: mamy znów do czynienia z kolejnym zaniedbanym osiedlem o chaotycznej zabudowie. Kościół katolicki, do którego dochodzi się uliczką pomiędzy biednymi domami i sklepikami, jest niewielki i bynajmniej nie imponuje architekturą. Zaś stojący naprzeciw niego „konkurencyjny” kościół prawosławny jest przeważnie zamknięty na cztery spusty. Mieszkańcy żyją, zdaje się, przede wszystkim ze sprzedaży „weselnego wina” i innych podobnych pamiątek
Atmosfera miejsca nie sprzyja specjalnie odnawianiu przyrzeczeń małżeńskich. Bo gdyby tak Kana choć trochę tylko przypominała oazę En-Gedi nad morzem Martwym, scenerię Pieśni nad Pieśniami (por. Pnp 1,14)… Niestety, zupełnie nie przypomina. Ma się wręcz wrażenie, że pielgrzymi są tam brutalnie konfrontowani z obrazem małżeństwa jako czegoś małego, szarego, banalnego, a z czasem coraz bardziej zaniedbanego. W dodatku przechowywane w podziemiach naczynia nie są autentycznymi kamiennymi stągwiami, w których w czasach Jezusa przechowywano wodę do dokonywania oczyszczeń, choćby takimi, jakie można zobaczyć w jerozolimskim muzeum Wohla. Powiedzmy, że są to „nastrojowe atrapy”. No a jakość sprzedawanych tuż obok win… oczywiście nie ma większego znaczenia, bo ważne jest przecież tylko to, że wino jest z Kany i że ma odpowiednią etykietkę ilustrującą scenę cudu.
Czy jest to kolejny „turystyczno-pielgrzymi kicz”? Mimo wszystko nie powiedziałbym tego. Kana uświadamia nam dogłębnie, jak kończy każda ludzka miłość, jeśli brak w niej Chrystusa, jeśli nie ożywia jej sakramentalna łaska. Sześć kamiennych stągwi przypomina nam o stworzeniu człowieka szóstego dnia, który, według żydowskiej tradycji, zdążył upaść jeszcze w tym samym szóstym dniu. Jego serce jest odtąd kamienne (por. Ez 36,25-26), a jego życie duchowe polega przede wszystkim na nieustannym oczyszczaniu się z licznych win. Widać to szczególnie dobrze w relacjach pomiędzy mężem i żoną, gdzie literalnie realizuje się bolesna konsekwencja grzechu popełnionego przez Prarodziców: Ku twemu mężowi będziesz kierowała swe pragnienia, on zaś będzie panował nad tobą. (Rdz 3,16b).
Na weselu w Kanie Jezus zapowiada wielkie oczyszczenie, jakiego wkrótce dokona w Ofierze Paschalnej, a którego konsekwencją będzie także radykalne uzdrowienie relacji małżeńskich. Naturalne związki zaczynają się w zauroczeniu, przypominającym upicie się dobrym winem, lecz potem wino to staje się coraz gorsze – i w końcu zaczyna go brakować (por. J 2,10). Związki, w których jest obecna jego łaska, doznają cudu dobrej przemiany i zachowują najlepsze wino wzajemnej miłości aż do końca. Duch Święty, dający radość i pokój, zastępuje nieuporządkowane szaleństwo zmysłów, z którego trzeba się nieustannie oczyszczać i które pozostawia w ludzkich sercach straszliwe nieraz zranienia.
Uzdrowienia w jerozolimskich sadzawkach
Z Galilei powróćmy z powrotem do Jerozolimy, do dwóch sadzawek, gdzie Jezus dokonał dwóch wielkich uzdrowień. Każde z nich dokonało się w zupełnie inny sposób. Zadziwiający może się wydawać fakt, że przy uzdrowieniu paralityka leżącego obok sadzawki Betesda (por. J 5,1-16) Jezus nie wrzuca go tam przy pierwszym poruszeniu wody tak, jak ten go o to prosi. Woli tego dokonać wyłącznie poprzez swoje słowo, przez wyraźny rozkaz: Wstań, weź swoje łoże i chodź! (J 5,8).
Kontekst tej sytuacji łatwo nam umyka. Dziś możemy w tym miejscu zwiedzać pieczołowicie odsłonięte ruiny dużego pogańskiego kompleksu świątynnego poświęconego Asklepiosowi, pogańskiemu bożkowi uzdrowienia. Woda w sadzawce nie pochodziła ze źródła, lecz była zwykłą deszczówką. Anioł, który poruszał wody Betesdy (aram. Bet-Chesda to Dom Miłosierdzia), był wysłannikiem miłosiernego Boga, który pragnie uzdrawiać nawet pogan, bo leżą oni przed Owczą Bramą niczym owce bez Pasterza (por. Za 10,2). Jezus dokonuje zatem uzdrowienia Izraelity, który szukał ratunku u pogańskiego bóstwa, i który potem doniesie na niego do władz żydowskich! Możemy być tylko porażeni tak wielką dobrocią i tak bezinteresownym współczuciem Syna Bożego dla kogoś, kto mimo doznania tak wielkiej łaski nie zszedł w gruncie rzeczy z drogi niewiary i nieufności do Boga Izraela.
Inaczej się to przedstawia w przypadku uzdrowienia ślepego od urodzenia w wodach sadzawki Siloe (por. J 9,1-7). Była ona usytuowana w najniższym punkcie miasta w obrębie ówczesnych murów, a jej wody pochodziły z zewnętrznego źródła Gichon. Dziwna hebrajska nazwa sziloach znacząca dosłownie posłany (por. J 9,7), znajduje wyjaśnienie w fakcie, iż woda z ukrytego głęboko w ziemi źródła Gichon była posyłana do sadzawki Siloe wykutym w skale podziemnym korytarzem. Ów akwedukt powstał w VIII w. pne z inicjatywy judzkiego króla Ezechiasza, aby zapewnić mieszkańcom Jerozolimy wodę w przypadku dłuższego oblężenia miasta (por. 2Krn 32,30). Dlatego właśnie prorok Izajasz, ganiąc brak wiary swych rodaków w obliczu nadchodzącego zagrożenia najazdem asyryjskim, mówi: lud ten wzgardził wodą Siloe, co płynie łagodnie (Iz 8,6a). Siloe jest bowiem dla niego znakiem Bożej Obecności i Opatrzności, miejscem udzielania się Bożej mocy i łaskawości.
Jezus najpierw pomazuje oczy niewidomego błotem zmieszanym ze śliną nawiązując tym samym do sceny stworzenia pierwszego człowieka ulepionego z gliny (por. Rdz 2,7) i powołanego do istnienia przez słowo (Rdz 1,26). Lecz potem, zamiast tchnąć weń ducha, każe niewidomemu obmyć się w sadzawce Siloe. Gdy ten z kolei otrzymuje wzrok, widzi więcej niż tylko świat wokół siebie. Rozpoznaje bowiem w Jezusie Mesjasza i oddaje mu pokłon (por. J 9,35-38), do czego nie są zdolni widzący ów znak ludzie. Cud ten głosi nam do dziś, że przez chrzest, to jest obmycie w zdroju posłanego do nas Ducha Świętego, otrzymujemy nowy zmysł wzroku, który umożliwia nam oglądanie samego Boga i rozpoznawanie jego znaków. Głosi oczyszczenie stwarzające nas na nowo!
Dziś Siloe jest tylko ogrodzonym pólkiem, a nie sadzawką. Nieopodal można jednak podziwiać kanał, który doprowadza do niego wodę, a najodważniejsi mogą nawet zaryzykować przejście podziemnym korytarzem od źródła Gichon. Palestyńczycy, obecni właściciele miejsca, obawiają się rychłego wydziedziczenia, jako że władze izraelskie chcą tam wkrótce przywrócić starożytną sadzawkę w ramach rekonstrukcji miasta Dawidowego. Z determinacją informują zwiedzających, że tu jest arabska wioska Silwan (nazwa najwyraźniej pochodząca od Siloe), a nie rezydencja żydowskiego króla.
Umycie nóg w Wieczerniku
Na końcu naszego szlaku wstąpmy jeszcze do pomieszczenia, w którym chrześcijańska tradycja sytuuje Wieczernik, choć żadnych twardych dowodów archeologicznych na to nie ma. Do miejsca, gdzie dokonały się trzy wielkie wydarzenia historii zbawienia: Ostatnia Wieczerza, ukazanie się Zmartwychwstałego i Zesłanie Ducha Świętego. Dziś jest to niewielka sala o gotyckim sklepieniu, zbudowana przez krzyżowców. Ponieważ jest ona położona bezpośrednio nad cenotafem (symbolicznym grobem) króla Dawida, dziś stanowi własność lokalnej gminy żydowskiej. Niewielki mihrab (miejsce oznaczające kierunek Mekki) przypomina także i to, że od czasów tureckich był tu niewielki meczet. W intencji pokojowego współistnienia trzech monoteistycznych religii wywodzących się z pnia Abrahama pośrodku sali ustawiono współczesną rzeźbę wyobrażającą drzewo oliwne. Nie można tu jednak odprawiać żadnych nabożeństw – poza ściśle reglamentowanymi wyjątkami.
Być może tu właśnie Jezus pokornie umył swym uczniom nogi przed uroczystym sederem – żydowską wieczerzą paschalną – aby mogli mieć z nim udział (por. J 13,4-10). Nie ograniczył się jednak tylko do tego: zaszokowanym uczniom wyjaśnił swój gest w taki sposób:
Czy rozumiecie, co wam uczyniłem? Wy Mnie nazywacie „Nauczycielem” i „Panem” i dobrze mówicie, bo nim jestem. Jeżeli więc Ja, Pan i Nauczyciel, umyłem wam nogi, to i wyście powinni sobie nawzajem umywać nogi. Dałem wam bowiem przykład, abyście i wy tak czynili, jak Ja wam uczyniłem. (J 13,12b-15)
W tym geście Jezus nie dokonuje bynajmniej chrztu Apostołów, bo mówi im wyraźnie, że już są wykąpani i czyści dzięki słowu, które do nich wypowiedział (por. J 13,10 i 15,3). Wydaje się, że chodzi mu przede wszystkim o wezwanie uczniów do ofiarnej i bezinteresownej służby, bo on sam przecież powiedział, że nie przyszedł po to, aby jemu służono, ale po to, aby służyć (por. Łk 22,26). Jest to służba niebacząca na wszelkie poniżenia i „utratę twarzy”.
Ale jest jeszcze coś więcej. Umycie nóg jest wszak uznanym gestem gościnności (por. Rdz 18,4). Jeśli zaś czyni to sam syn gospodarza, a nie sługa, oznacza to niewątpliwie szczególny sposób uczczenia gości i okazania im miłości (por. Łk 7,44). Wszak Jezus to samo uczyni swoim wiernym uczniom na swoje powtórne przyjście: przepasze się i każe im zasiąść do stołu, a obchodząc będzie im usługiwał (Łk 12,37b). Dlatego właśnie u progu Królestwa, które nadchodzi wraz z ustanowieniem Eucharystii, Syn Boży w prostym acz niewysłowionym geście wprowadza Apostołów do domu Ojca na zgotowaną im ucztę. W ten sposób oczyszcza także ich umysły i serca na przyjęcie prawdy, że wielkość Boga tkwi w jego pokorze, w tym, że zniża się on w swej miłości do poziomu stworzeń, które podtrzymuje w istnieniu.
Jeśli chcesz możesz mnie oczyścić
Czy nie po to udajemy się do Ziemi Świętej, aby lepiej poznać Boga i głębiej rozumieć jego Słowo? A ono mówi nam, że tylko ci szczęśliwi widzą Boga, których serce jest czyste (por. Mt 5,8). Nawiedzając tyle różnych miejsc, w których Jezus dokonywał tak różnych oczyszczeń i uzdrowień, nie sposób nie zauważyć jak bardzo my sami ich potrzebujemy. Jeśli na podobieństwo ewangelicznego trędowatego poprosimy go o to z ufnością (por. Mk 1,40-42), on z pewnością pochyli się nad nami z miłością. Zastanówmy się już teraz, jeszcze zanim się tam znajdziemy, o co go wtedy będziemy prosić.
Jacek Święcki
fot. Didgeman Church window 

Pixabay (cc)

 http://www.katolik.pl/szlakiem-wod-oczyszczenia,25327,416,cz.html?s=3

O autorze: Słowo Boże na dziś