Polemika z postem „klubowym”-wojsko, Romana Zaleskiego.

300px-J58_AfterburnerT

Polemika z postem „klubowym”-wojsko, Romana Zaleskiego.

http://www.ekspedyt.org/r-zaleski/2013/02/07/2306_klub-rozwoju-polski-temat-nr-1-wojsko-burza-mozgow.html#comment-4198

 

Panie Romanie, nie pisze tej notki, aby stawiać się obok, ponad, czy przeciw Pana inicjatywie. Podkreślę również, na wstępie, że szanuje Pana jako blogera i partnera w dyskusji, wszelkiej.

Niejako zmusił mnie Pan do tej notki:). Formuła jaką Pan zaproponował u siebie, uniemożliwiła mi podniesienie ważkich kwestii (według mnie ważkich). Miałem do wyboru złamać zaproponowane przez Pana reguły rozmowy, albo uczynić niniejszy wpis.

 

Nie do końca jestem w stanie pojąć, jakie stałe, legły u podstaw Pana pytania:  „Jakie Polska ma mieć siły zbrojne”.

 

Przecież żeby podjąć dyskusję z tak postawionym pytaniem, musimy sobie nakreślić w jakiej sytuacji się znajdujemy. W przeciwnym razie, zrobi się koncert życzeń od czapy, z jajecznymi bombami.

 

Tak postawione pytanie, plus zaproponowana metoda dyskusji, wzbudza we mnie podejrzenie zbierania nośnych hasełek do kampanii wyborczej, czy werbownictwa, bez realnej szansy realizacji i z jawnym ignorowaniem rzeczywistości nas otaczającej. Tak w skali międzynarodowej, jak i wewnętrznej. Gospodarczej i politycznej. Jakby agencja reklamowa dostała zlecenie na kampanie z wojskiem, jako osnową.

 

Musimy sobie powiedzieć szczerze, że w dającej się przewidzieć przyszłości, plus 20ścia lat, nie będziemy mieć żadnego wpływu na wyposażenie, strukturę, wydatki, kadrę wojska, strategie, uszczelnienie – na nic. Przynajmniej Wojska Polskiego. Żadnego wpływu..

 

Kolejna kwestia, że to w dużej mierze do nas nie należy. Jesteśmy przyzwyczajeni do pitolenia, w internecie, na każdy temat i bycia „kulombem” (sam uprawiam:)), jednak prawda jest taka, że od tego są rzesze wykwalifikowanych ludzi i stada instytucji i sztabów. Nie posiadamy nawet 1/3 danych, aby podjąć odpowiedzialność za nasze pomysły. Zwykłe „nie wiedziałem” tu potem nie wystarczy. Jednym jest krytyka krańcowo głupich, w tym ocierających się o zdradę posunięć sztabu, czy rządu, widomych gołym okiem, a czym innym jest wypracowanie i wdrożenie „słusznej” drogi – strategii. Pełnej strategii, z tym wszystkim co wymieniałem, a na co wpływu mieć nie będziemy i już.

 

Moje wnioski z obserwacji i eksperymentów są takie, że o ile określimy się wyniośle i w sposób uzurpatorski jako naród, albo chociaż „zatroskani obywatele”, to nie mamy żadnego wpływu na poczynania rządu (żadnego), ani centrów analitycznych (żadnych, chyba że uwzględnimy biały wywiad i to nie nasz), sztabów (żadnych), gałęzi przemysłu (chyba żadnych), gremiów decyzyjnych (żadnych). Wszyscy na nas leją i to trwale. Trwale i przeciągle..

Jest gorzej. Nawet poszczególne osobistości, które chcielibyśmy czymś zainteresować i coś choć fragmentarycznie poczynić, nie mają dla nas czasu. Nie mówiąc o uwzględnianiu naszych płomiennych tyrad. Czy wylewnego patriotyzmu.

 

Dlatego uważam, że jedyne co dobrego możemy zrobić, możemy zrobić sami, tymi „rencami”. Nie oglądając się na te wszystkie szacowne instytucje, środki budżetowe i gremia decyzyjne. Czyż to nie byłby element OC/OT, które tak silnie jest ostatnio promowane „po naszej stronie”? Jednym z głównych mankamentów wszelkich szczytnych planów i koncepcji, które miałem w rękach, jest założenie wymuszenia politycznego finansowania budżetowego. I to jest niemożliwe, jak to, żeby woda spadała do góry. Czyli cały plan w pizdu. Tego się zrobić nie da, ale da się wykorzystać system, żeby albo musiał się odkryć (nie opyla mu się), albo grał w grę, na zasadach propagandy, którą sam produkuje. Będzie cierpiał, tolerując nas, ale wystąpić przeciw nam nie będzie mógł jawnie, bo maski opadną. Pat.

Pat, jest dla nas lepszy niż to co się dzieje w tej chwili..

 

Jeszcze o jednej rzeczy chciałbym powiedzieć.

Czy byłby Pan szczęśliwy, gdyby jutro styrany negocjacjami Tusek, wyszedł na karton po bananach i powiedział, że ten Zaleski, to łebski chłopak jest i teraz on, znaczy premier, wraz z całym rządem zaczną realizować jego plan?

Niezależnie jaki by nie był ten plan, nie sądzi Pan, że poniósłby wszelką odpowiedzialność za niechybną i całkowitą zapaść WP, natomiast przybyłoby milionerów karaibskich, zatrudnionych do niedawna na różnych stanowiskach wojskowych i rządowych w RP?

Jestem tego całkowicie pewien, tak samo stałoby się, gdyby wyszedł na ten karton z moim planem i każdym innym. Oni chętnie przygarną jakiegoś fajnego, wpływowego, z mirem, naiwnego, którego potem szlamem pokryją, a w międzyczasie porobią sobie na garbie naiwniaka biznesiki.

Dlatego mówię – NIE. I mówię róbmy sami. I mówię DA się. Da się w sensie technicznym, organizacyjnym i ekonomicznym. Czy nas nie wymordują, albo pierdli nami nie obsadzą, albo nie zinfiltrują, to inna sprawa..

Fajne jest przy tym jeszcze to, że przy tej konfie, nie spoczywa na nas ta przerażająca odpowiedzialność, jako na amatorach, nie zawodowcach. To nie będzie, w razie czego, nasza wina, że przegraliśmy Polskę. My zrobiliśmy co w naszej mocy, aby jej nie przegrać. Biliśmy się nie gorzej od nich, ale to nie my sprawujemy rządy w tym kraju i nie my mienimy się zawodowcami, którzy biorą pieniądze, za wykonanie zlecenia. Czasy się zmieniły, teraz się nie płaci za fuszerke roboty, a oni przecież, na takie cacane fachury się kreują, nie?

My?..My się tylko bawimy w harcerstwo. Jak kąśliwe, to zależy od nas..

 

 

Strategia

O autorze: Torin

Płuca - są, wersja sportowa, ale zajechane; wątroba, nery na 100%; serce - przydalby się przeglad po 40latach, ale raporty blędow czyste; kolana na 65% liczne, w tym cięzkie urazy i duze zuzycie; brzuch, hmm, jak to brzuch - nie cieknie; głowa.. pojęcie względne. Dwurdzeniowy, z nadrzednym, gornym rdzeniem.