Zbliża się to, co przewidywano!

Jak przewidywało wielu powszechna uciecha nieświadomej gawiedzi długo już nie potrwa. Eurosocjalizm, podobnie jak III Rzesza, 1000 letni nie będzie… A znaków ku temu, by tak twierdzić jest coraz więcej. Oczywiście dla nas najważniejsze jest to, co dzieje się z naszym Państwem, a tutaj na jaw wychodzą coraz to dziwniejsze sprawy. Najpierw władza nasza postanowiła, w geście troski o dobro obywateli oczywiście, uchwalić ustawę „o udziale zagranicznych funkcjonariuszy lub pracowników we wspólnych operacjach lub wspólnych działaniach ratowniczych na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej”. Te wspólne projekty i działania to nic innego, jak zezwolenie obcym służbom na zbrojne interwencje w naszym kraju. Wniosek jest jeden – władza szykuje się na różne ewentualności, włącznie z taką, że lud może wyjść na ulice. Trudno z resztą się temu dziwić, socjalistyczna niegospodarność rządzących każdego rozsądnego doprowadza do furii, a nierozsądni, używając eufemizmu, szczęśliwi nie będą, gdy jak okaże się w najbliższej przyszłości, ZUS jest bankrutem, a pomoc socjalna przestanie funkcjonować (wreszcie! szkoda tylko, że na skutek braku funduszy w budżecie). Tak więc rozsądni i nierozsądni w jednej sile, choć z odrębnymi intencjami systemowi zagrozić mogą i to naprawdę poważnie. Wbrew pozorom rządzący nie są pozbawieni rozumu, wiedzą więc, że samymi działaniami zbrojnymi buntu nie stłamszą, dlatego też podjęto jeszcze jedno działanie, a mianowicie powrót „psychuszek”. Polegać to ma na tym, że przymusowemu leczeniu psychiatrycznemu poddawane mogą być osoby, które nie popełniły nawet żadnych przestępstw, a o tym czy ktoś jest potencjalnie niebezpieczny dla społeczeństwa decyzję podejmować będą… urzędnicy! Co to oznacza? Że zawczasu „unieszkodliwić” będzie można np. liderów przyszłych buntów. Działanie bardzo sprytne, takiego przywódcę tłumu ani rozstrzelać, bo to w demokratycznym-humanitarno-przyjaznym państwie nie uchodzi, a człowiek taki wyrósłby jeszcze na męczennika, ani zamknąć w areszcie, bo lud tym bardziej się zbuntuje, tak jak miało to miejsce w sprawie Piotra Staruchowicza. Dzięki „psychuszkom” liderów odseparowuje się od tłumów, czyni się z nich osoby niepoczytalne i zarazem podważa w opinii publicznej sensowność całej prezentowanej przez nich idei. Zauważcie Państwo, że tak właśnie potraktowano p. Janusza Korwin-Mikke. Od lat media kreują go na wariata, a w najlepszym przypadku na inteligentnego ale śmiesznego człowieka z muszką, wąsem i kontrowersyjnymi wypowiedziami. Dlaczego? Bo lider Kongresu Nowej Prawicy naraził się tym ludziom, którym narazić się to rzecz niesłychanie groźna. Wystarczy przypomnieć sobie działalność p. Janusza za czasów jego kadencji poselskiej. Gdy postulować zaczął ujawnienie agentów momentalnie przysporzył sobie tylu wrogów, że do dziś dnia wszystkie media głównego nurtu niszczą każdą jego inicjatywę. Dowodzi to, że najlepszą strategią na zniszczenie człowieka i jego idei jest publiczne ośmieszenie. I zabić nie można i aresztować strach, ale ośmieszenie jest metodą skuteczną. Żyjemy w bardzo ciekawych czasach, trudno dokładnie przewidzieć co przyniosą kolejny lata, a nawet miesiące, niektórzy twierdzą jednak, żew Europie powtórzy się sytuacja z roku 1933 i pojawi się nowy narodowosocjalistyczny przywódca. Jest to dość prawdopodobne, już teraz ruchy tzw. narodowo-radykalne rosną w siłę w wielu krajach, a na dodatek istnieje realne zagrożenie, wobec którego ludzie mogą się przy wspomnianych ruchach zjednoczyć – chodzi o muzułmanów. Problem z muzułmanami został w zasadzie sztucznie stworzony w Europie zachodniej w ten sposób, że umożliwiono masową emigrację najgorszego elementu z poza Europy, zachęcając ludzi tych pomocą socjalną. Oczywiście nikt nie miałby nic przeciwko muzułmanom przyjeżdżającym do Europy w celu uczciwej pracy zarobkowej – fachowców nigdy za wielu, ale leniwy motłoch żerujący na Europejczykach i w dodatku chcący narzucić swoją kulturę nie może być mile widziany. Jeśli problem ten stworzony został celowo, wskazywałoby to na chęć zjednoczenia Europejczyków w walce z tymi właśnie ludźmi, istnieje też możliwość, że problem nie został umyślnie stworzony, lecz sytuację tą i tak ktoś wykorzysta dla własnych celów. Warto wspomnieć, że stan zagrożenia skupia ludzi wokół jednego przywódcy –tak to właśnie wyglądało choćby wtedy, gdy zamach na WTC sprawił, że wzrosło poparcie w społeczeństwie Amerykańskim dla JE Jerzego Bush’a, lub gdy wypadek w Smoleńsku pozwolił znów zebrać elektorat JE Jarosławowi Kaczyńskiemu. Pytanie jest: kto w najbliższym czasie zdoła wywalczyć sobie największe poparcie? Tak czy inaczej spokojne czasy się kończą – w większości państw Europejskich dawno nie było wojny, a jak uczy historia stan pokoju nie może trwać wiecznie. Jest to oczywiście korzystne z tego powodu, że w skutek działań militarnych społeczeństwa stawały się silniejsze, co w przypadku aktualnego upadku jest wręcz wskazane. Wojny powodowały odsiew najsłabszych i nieprzydatnych dla społeczeństwa elementów, była to jak gdyby zwyczajna selekcja naturalna. Jako przykład wskazać można jednostki artyleryjskie – podczas działań bojowych organizowano zwiady, do których wybierano najsłabszych żołnierzy, niszczących morale w reszcie, ci właśnie ludzie wysyłani zostawali w celu „oznaczania” jednostek nieprzyjacielskich, a z grupy takiej wracało ok. 20% stanu osobowego. W skutek braku najgorszych jednostek, morale w wojsku się poprawiały. Warto też zauważyć, jak sprawne okazywało się społeczeństwo tuż po zakończeniu wojny, ludzie nagle potrafili się organizować, z konieczności stawali się przedsiębiorczy i odbudowywali to, co zostało na wojnie zniszczone. Trudno oczywiście z niecierpliwością wyczekiwać wojny, lecz przygotować należy się na poważne zmiany i niespokojny okres w Europie, który to okres być może zapoczątkuje poważne zmiany na lepsze. Może to właśnie koniec socjalizmów i demokracji w Europie? Oby.

O autorze: KasperG