Nie tak dawno, pewnego wieczoru po raz kolejny dostałem dowód na to, że z pozoru głupkowate pstrykanie pilotem od telewizora może czasem przynieść coś ciekawego. Przypadkowo natknąłem się na TVN CNBC od którego zawsze staram trzymać się z daleka. Zanim po raz kolejny nacisnąłem na przycisk “P+” na pilocie usłyszałem słowo klucz-“mikrokredyt”. Od razu coś mi zaświtało w głowie. No, tak przypomniał mi się taki wywiad ze starego Uważam Rze, w którym rozmawiano z fetowanym w świecie, m.in. przez przyznanie pokojowej Nagrody Nobla, szefem takiego banku udzielającego owych mikrokredytów. Czytając wtedy pomyślałem sobie, że to równy gość pomagający biednym mieszkańcom Azji, że to światowy autorytet pokroju Dalajlamy, czy Nelsona Mandeli. Mówię sobie, zobaczymy co o tym mówią w programie “Poznać świat”, bo tak to się chyba nazywało. Jednak opisywany przeze mnie dokument miał zupełnie inny wydźwięk, niż obiegowe opinie.
Najpierw kilka wiadomości wprowadzających. Dżentelmen, który wymyślił ideę mikrokredytów to profesor ekonomii Muhammad Yunus. Jest obywatelem Bangladeszu, jednego z najbiedniejszych krajów świata. W 1976 wpadł na pomysł udzielania mikrokredytów swoim rodakom. Mikrokredyty to pożyczki o małych wartościach udzielane osobom ubogim, niemającym szans na uzyskanie “zdolności kredytowej” w bankach komercyjnych. A takich w Bangladeszu jest większość. Pieniądze te są przeznaczane na takie cele, jak budowa mieszkania, telekomunikacja, rozruch mikroprzedsiębiorstwa, edukacja dzieci. Wszystko jest opatrzone szlachetnymi słowami o pomocy w wychodzeniu z biedy całym społecznościom, nie metodą doraźnego dożywiania, ale wszczepianiem przedsiębiorczości, przysłowiowego podania wędki, zamiast ryby, trwałego wyrwania się z biedy. W zamian za tę dobroczynność nieosiągalną w baku komercyjnym pożyczki są objęte wysokim oprocentowaniem i krótkim czasem spłaty. I jeszcze jedna ciekawostka, znakomita większość takich kredytów jest udzielana kobietom. W 2007 roku aż 85% klientów takich usług to panie. I tak, mikrokredyty znalazły się w ofercie Grameen Banku, dziś potężnego giganta na tym rynku stworzonego przez Yunusa. Gdy tylko zorientowano się, że jest to świetny biznes w ślad za nim poszło dziesiątki tysięcy innych firm. Sam Grameen Bank posiada dziś ponad 7 milionów klientów. A cały rynek szacuje się na około 27 milionów klientów.
Szef Grameen Banku został w 2006 roku uhonorowanym pokojową Nagrodą Nobla „za wysiłek na rzecz stworzenia warunków do ekonomicznego i społecznego rozwoju od podstaw”. W uzasadnieniu Komitet Noblowski napisał „Znalezienie przez duże grupy społeczne sposobów na wyrwanie się z biedy jest niezbędne do osiągnięcia trwałego pokoju. Mikrokredyt jest jednym z takich sposobów. Rozwój od podstaw służy ponadto rozwojowi demokracji i praw człowieka”. Oprócz tego szef Grameen Banku dostaje niezliczoną ilość odznaczeń na całym świecie, jest fetowany przez międzynarodową opinię publiczną oraz rządzących zachodnim światem.
I jeszcze słów parę o filozofii Yunusa:
- kredyt jest prawem człowieka („human right”); nie można odmówić kredytu z tego powodu, że ktoś jest zbyt biedny;
- jego celem jest pomoc biednym rodzinom aby mogły pomóc same sobie w przezwyciężeniu ubóstwa. Oferta jest adresowana do osób ubogich, zwłaszcza kobiet;
- nie jest udzielany w oparciu o pisemne umowy, procedury prawne czy zabezpieczenia – podstawą jest zaufanie;
- jest oferowany w celu samozatrudnienia lub podjęcia działalności zarobkowej przez osoby ubogie, nie może być wykorzystany na cele konsumpcyjne;
- pożyczki udzielane są przez organizacje non-profit lub instytucje finansowe posiadane głównie przez ubogich. W przypadku instytucji finansowych, których akcjonariuszami nie są pożyczkobiorcy, oprocentowanie kredytów utrzymywane jest na poziomie, który ma zapewnić przede wszystkim trwałość programu, raczej niż zyski inwestorom. Grameen Bank stara się utrzymywać oprocentowanie kredytów na poziomie zbliżonym do oprocentowania w sektorze banków komercyjnych; rynkowa stopa oprocentowania jest traktowana jako stopa referencyjna. Nienegocjowalną misją banku pozostaje udzielanie pomocy ubogim – aby sprostać temu zadaniu, bank musi działać w sposób zapewniający długofalową stabilność i możliwość pozyskiwania środków na rynku;
- Grameenkredyt promuje budowanie kapitału społecznego – dlatego też tworzone są grupy i centra; rozwój umiejętności przywództwa – stąd też coroczny wybór liderów grup oraz wybór członków zarządów spośród pożyczkobiorców; rozwój kapitału ludzkiego i ochronę środowiska; wspiera ochronę zdrowia, rozwój edukacji i udostępnianie nowych możliwości technicznych;
- odpowiedzialność społeczna – bank promuje wśród swoich klientów podejmowanie celów w dziedzinie społecznej, edukacyjnej i zdrowotnej. Zasady te [tzw. „szesnaście decyzji”] dotyczą spraw podstawowych dla lokalnej społeczności, np. nieprzyjmowanie posagu od rodziny panny młodej, zapewnienie dzieciom edukacji, budowanie higienicznych toalet, sadzenie drzew, jedzenie dużej ilości warzyw dla celów zdrowotnych, zapewnienie czystej wody pitnej w każdym domu.
Zatem pełen wachlarz pięknych słówek o społecznej wrażliwości. Czy jednak rzeczywistość jest tak kolorowa, jak się ją opisuje, czy do społeczności międzynarodowej trafiają wszystkie informacje z dalekiej Azji? Film o którym pisałem miał odpowiedzieć na te pytanie od środka, śledząc losy poszczególnych pożyczkobiorców z Bangladeszu, czy niewygodne wobec Yunusa opinie ekspertów.
Pierwsza rzecz, która mnie zszokowała w tej produkcji to opis reżyserowanej wizyty ówczesnej pierwszej damy Stanów Zjednoczonych Hillary Clinton w Bangladeszu. Miała ona zobaczyć na własne oczy, jak wspaniale działa system mikrokredytów. Zobaczyła piękne domy, uśmiechniętych ludzi, zadowolonych klientów Grameen Baku. W świat poszedł ten obrazek sielanki, a opinia światowa została nakarmiona jak to świetnie mikrokredyty się sprawdzają. Jednak według opinii mieszkańców wioski w której gościła Clinton ci szczęśliwcy byli wynajęci przez kogoś innego i przyjechali z zewnątrz.
Pytani o to, ilu osobom z okolicy udało się zyskać dzięki mikrokredytom powiedzieli, że trzem, może czterem. Natomiast większości kredytobiorcom tak dobrze już nie jest, bo nie dość, że nie wyszli z biedy, to jeszcze w niej ugrzęźli na dobre. Wśród nich byli również klienci Grameen Banku. Trudno też było powiedzieć o działalności takich banków, że są tak społecznie wrażliwe, jak się malują, przynajmniej w kwestii egzekucji należności. Odsetki w takich bankach mogą nawet przewyższać 100%. Pierwsze spłaty miały być dokonywane już tydzień po udzieleniu pożyczki. Najmniejsze nawet kłopoty z płynnością regulowania długu kończyły się bardzo nieprzyjemnie. Codzienne najścia, presja, groźby a w rezultacie sprzedaż całego i tak skromnego dobytku przez dłużnika, wylądowanie w slumsach. Wielu z dłużników zapożycza się w innym banku dla ubogich żeby spłacić zobowiązania z poprzedniego. W końcu wpada w śmiertelną spiralę. Wielu dłużników się ukrywa, wielu jeśli już pracuje, to nie na chleb, tylko na spłatę zobowiązań, są tacy co nie wytrzymali i popełnili samobójstwa. W pewnym momencie nawet doszło do ich fali w Indiach.
Wypowiadali się badacze problemu z Zachodu, którzy również kwestionowali osiągnięcia polityki mikrokredytów. Że w żaden sposób nie pomogły wyjść z biedy całym społecznościom. Jedna z azjatyckich działaczek kobiecych mówiła wprost, że na pożyczkach dobrze wyszedł zaledwie odsetek zaciągających taki kredyt.
Czy nie chodzi także i w tej dziedzinie o wyrafinowane kłamstwo urozmaicone ułudą miłosierdzia? A może świetna idea została wypaczona przez ludzką chciwość? Jaka jest rola Zachodu w tej sprawie? Sam Yunus przecież nie kryje swoich powiązań z wielkimi zachodnimi koncernami i bankami. A może od początku do końca miał pilnować zachodnich interesów? Koniec końców mikropożyczki od działalności non-profit przeszły do etapu maksymalizacji zysków, a że jest to świetny interes świadczyć może pozycja Grameen Banku, który rozszerza swoją działalność biznesową na innych polach.
Film pokazał wielu skrzywdzonych i płaczących ludzi żyjących w warunkach urągających dzisiejszym czasom. Bez nadziei, bez uśmiechu, pozbawionych marzeń tak łatwo im zaproponowanych, bez niczego. Pozbawionych nawet skromnych dobytków, które tak łatwo stracili. Ich jedynymi grzechami była naiwność wobec agresywnej kampanii reklamowej i brak wykształcenia i brak gotówki. Wielu z nich to analfabeci chwalący się faktem, że potrafią się podpisać. I podpisywali umowy z bankiem dla ubogich, których nie potrafili nawet przeczytać, które przewidywały określone wymagania dotyczące warunków spłaty, wysokości odsetek, terminów itp. Ci ludzie pracują nierzadko bardzo ciężko, nie migają się od roboty. Nie dostają jednak prawie nic w zamian.
Czy film ten mógł byc zmanipulowany, nie wierzę w to. Szczególnie gdy widziałem w nim nieliczne twarze zachodnich “ekspertów” chwalących mikrokredyty, jako środek do wyjścia z nędzy. Po pierwsze sami byli w to zaangażowani finansowo, po drugie z mowy ciała można było wywnioskować, że kłamią. A zresztą, jaki byłby cel w kłamstwie przeciwko Yunusowi. Przecież za tymi nędzarzami nie stoi żadna korporacja.
Na koniec jeszcze wrócę do tego, że kredyty są udzielane kobietom. Dla świata zachodniego przeżartego polityczną poprawnością nie można było zagrać piękniejszej melodii. Bo emancypacja, bo wyrwanie się z “patriarchalnego” modelu rodziny itp. Stąd też pewnie te splendory w świecie wobec Yunusa. Nie będę rozstrzygał tego, czy mężczyźni nie byliby lepszymi kredytobiorcami, ale ta sprawa jest po prostu dziwna.
Zastanawiam się zatem, czy Pan Yunus i jego klakierzy to nie są kolejni dwulicowcy, którzy mają gadkę pełną pięknych frazesów a w praktyce robią coś zupełnie odwrotnego. Uważam, że zło pod przykrywką dobra jest jeszcze gorsze niż zło w czystej postaci.
Źródło grafiki: http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/1/1f/Grameen_Yunus_Dec_04.jpg
Źródła:
http://pl.wikipedia.org/wiki/Mikrokredyt
http://pl.wikipedia.org/wiki/Muhammad_Yunus
http://pl.wikipedia.org/wiki/Grameen_Bank
My też mamy takich “dobroczyńców”. Na każdym słupie ogłoszeniowym można znaleźć ich ofertę. Kupują bazy danych z rocznikiem urodzenia i nachodzą starszych klientów w domu.Są to tak zwane ” parabanki” Duże banki też realizują następującą strategię. Jeżeli umrze starsza osoba, która spłacała niewielki kredyt z emerytury starają się, żeby wiedza o tym nie dotarła do spadkobierców. Pomaga im ustawa zgodnie z którą trzykrotne awizo w skrzynce oznacza doręczenie przesyłki. Bank zgłasza się gdy jest za późno na odrzucenie spadku ( albo przyjęcie go z dobrodziejstwem inwentarza)a odsetki i kary umowne bardzo narosły. Rabowanie osób starszych i niewydolnych umysłowo to cały przemysł, który ma swój rynek, target i.t.p. Warto to wiedzieć.
Nazywanie tego mikrokredytu pomocą dla ubogich to jest szatańska perfidia. Jak napisała IBF, przypomina to naszych “dobroczyńców” pożyczających na wysoki procent.
Znowu left human wymyślił nowe human right.
Gdy w Polsce staram się przeczytać umowę z bankiem lub regulamin jakiejś ubezpieczalni to też mam wrażenie, że jestem analfabetą.
Ten przemysł to nie tylko kredyty.
Właśnie przed chwilą przyszła do firmy poczta od “Administracji Znaków Towarowych i Wzorów użytkowych” w Warszawie na temat zarejestrowanych znaków towarowych. Otóż informują oni, że na znaki towarowe zarejestrowane przez adresata wygasa właśnie 10-letnie prawo ochronne.
Pismo ma profesjonalny charakter, a podpisanie go zobowiązuje adresata do zapłacenia 950 PLN +VAT za to, że otrzymał przypomnienie. I nic więcej nie gwarantuje, nie ma żadnego przedłużenia ochrony, nadal należy sobie we własnym zakresie zapewnić przedłużenie ochrony. Dla małych firm, które nie scedowały obowiązku dbania o ochronę znaków towarówych Kancelarii Patentowej i zajmują się tym we własnym zakresie, często “mimochodem” to pułapka drenująca konto.
Podobnie działają telefony od wszelkiego rodzaju oszustów informujących, ze ktoś chce wykupić nazwę domeny łudząco podobnej do domeny firmy. Za kilkaset do kilku tysiecy złotych taki oszust zarejestruje dla nas domenę, która nie będzie nigdy potrzebna. Np. Legion.ekspedyta.org, ekspedyt_legion.pl czy dziesiątki innych podobnych kombinacji.
Niech da się na to nabrać choćby 1% adresatów, przy znikomych nakładach oszusta to prawdziwa żyła złota dla niego.
A że niemoralne? Któż obecnie o to dba?
Tak, obejmuje firmy, które przysyłają niezamówione publikacje,a które starsze osoby biorą za katalogi reklamowe i wrzucają do kosza nie dotrzymując 10 dniowego terminu odmowy przyjęcia przesyłki ( przesyłka nie zamawiana powinna być ryzykiem firmy), firmy windykujące nie istniejące zobowiązania ( podjęcie jakiejkolwiek korespondencji z taka firmą jest traktowane jako uznanie długu). Również zakłady energetyczne, które wysyłają monterów aby naruszyli plomby na zewnątrz posesji, okładające potem bezbronnego odbiorcę karą 8000 złotych. Można pracę doktorką napisać na temat najlepszych biznesów III R P.