Dziennikarze śledczy w Hybrydach

Było tam ich dwóch.  Przede wszystkim bohater wieczoru – Cezary Gmyz, którego książkę – rozmowę z Piotrem Goćkiem “Zawód: dziennikarz śledczy” promowano.  Oprócz niego był też słynny Jerzy Jachowicz – klasyk i nestor polskiego dziennikarstwa śledczego.  Impreza miała formę dyskusji, w której poza Gmyzem i Jachowiczem wzięli udział Piotr Gociek i znany historyk Sławomir Cenckiewicz.

Odbywała się ona 5.04.2013 w klubie Hybrydy przy ul. Złotej w Warszawie, a uczestniczyło w niej ok 180 osób.  Na początek. parę minut po 19:00 obejrzeliśmy krótki film poświęcony Cezaremu Gmyzowi.  Wypowiadało się w nim wiele osób poczynając od pani Ewy Błasik, wdowy po gen. Błasiku, który zginął w tragedii smoleńskiej.  Stwierdziła ona, że to właśnie publikacje Gmyza powstrzymały kampanie oszczerstw rzucanych na jej zmarłego męża.  Potem mówiono o tym, że Gmyz pisal o aferze hazardowej, o Tomaszu Turowskim, agencie SB w Watykanie, zamieszanym w sprawę Smoleńska, o innym SB-eku, arcybiskupie Sawie z Kościoła prawosławnego.  Wypowiadali się też Jerzy Jachowicz oraz pastor Kościoła ewangelickiego, wyrażając uznanie dla Gmyza.

Właściwą dyskusję zagaił wydawca książki, pan Michał Jeżewski.  Powiedział on kilka słów o niej, cytując fragment z opinii Sławomira Cenckiewicza, umieszczonej na okładce.  Potem Gociek i Gmyz stwierdzili zgodnie, że ich dzieło powstało dzięki Hajdarowiczowi, który rozwalił “Rzeczpospolitą” oraz “Uważam Rze”, dzięki czemu obaj dziennikarze mieli czas na napisanie książki.  Piotr Gociek stwierdził, iż Hajdarowicz powinien otrzymać jakąś nagrodę wolnych mediów.  Wskutek jego działań powstały już dwa nowe tygodniki, “Do rzeczy” oraz “Sieci”, a także Telewizja Republika.

Padło potem pytanie “Czego brakuje w książce?”.  “Indeksu” – odpowiedział ktoś z sali.  Jerzy Jachowicz powiedział, że brakuje w niej informacji o aferze hazardowej.  Cezary Gmyz odpowiedział, iż należałoby napisać o niej osobną książkę, gdyż jest ona tylko odpryskiem znacznie poważniejszej sprawy powiązanej m.in. z korupcją w Sądzie Najwyższym.  Opowiedział też zabawną historię,  nie opisaną w książce.  Dotyczyła ona oszusta, działającego w latach 90-tych, który założył “kościół” i mianował się arcybiskupem.  Używał tej przykrywki do różnych przekrętów, m.in sprowadzania samochodów bez cła.  Wpadł tylko dlatego, że używał kradzionego dowodu osobistego.

Jerzy Jachowicz pochwalił te rozdziały książki, które mówiły o kulisach zawodu dziennikarza.  Powiedział, iż powinni się z nich uczyć studenci dziennikarstwa.  Piotr Gociek rozweselał wszystkich udając, że otrzymuje SMS-y od Komorowskiego instruujące, jakie pytania zadawać Gmyzowi /jeden z rozdziałów książki traktuje o myśliwskiej pasji Komorowskiego/.  Sławomir Cenckiewicz chwalił Gmyza za umiejętność korzystania ze źródeł i dokumentów, nie gorszą niż u zawodowego historyka.  Stwierdził, że jest on jedynym dziennikarzem, który dokładnie przeczytał książkę o SB i Lechu Wałęsie i potrafił to wykorzystać.

Gmyz mówił też o przygotowywanej przez siebie pracy “Zaraza za spiżową bramą” – o agenturze w Watykanie.  Powiedział, iż ma już gotową większą jej część, ale w ukończeniu dzieła przeszkadza odnajdywanie wciąż nowych dokumentów w archiwach, co zmusza do uzupełnień, zmian i przeróbek.  Obecny na sali wydawca, oświadczył, że gdyby autor dostarczył wreszcie cały tekst, to mógłby się on ukazać na jesieni 2013.

Rozmowa zeszła w końcu na rozmowy z funkcjonariuszami SB i ich wiarygodność.  Gmyz opisał, jak jechał w zimie nieogrzewanym pociągiem do Słupska, by porozmawiać z byłym UB-ekiem.  Rozmowa była dość krótka, ale facet pochwalił się kolekcją sowieckich orderów i tym, że niedawno otrzymał dwa nowe od Putina.  Cenckiewicz stwierdził, iż rozmowy taki maja sens, gdy są poprzedzane kwerendą w dokumentach.  Trzeba wiedzieć o rozmówcy więcej niż on się spodziewa.  Gmyz mówił o opisywanym przez niego SB-eku Kotowskim, który wyróżnił się tym, że spisał swoje wspomnienia i przekazał do IPN.

Dyskusja trwała ponad godzinę, a po niej były pytania z sali.  Pierwsze dotyczyło “seryjnego samobójcy”.  Gmyz odpowiedział, że n.p. zgony Leppera i Petelickiego są podejrzane.  Stwierdził jednak, ze badał sprawę Remigiusza Musia i wszyscy świadkowie byli zgodni, ze był on w złej formie psychicznej.  Niewykluczone więc, że mogło to być samobójstwo.  Zapytano też, czy spodziewał się takiej reakcji na swój artykuł o trotylu.  Gmyz odparł, iż nie przewidywał aż takiej “reakcji łańcuchowej”.  O godz. 20:35 Gmyz i Gociek zaczęli podpisywać książki.

Spotkanie filmowała Margotte z portalu Blogpress.pl.  Oprócz niej kręcił też film jakiś facet z bardzo profesjonalne wyglądającą kamerą.  Relacja wideo będzie więc na pewno dostępna w sieci.

O autorze: elig