Spazmy na cześć Roberta Lewandowskiego komiczną kwintesencją infantylności III RP

bc0b74719ccccbdcf8239b048ae5ba1b

W środę, o czym wszyscy już wiedzą odbył się mecz w ramach półfinału Ligi Mistrzów w piłce nożnej, w którym zmierzyły się ze sobą Borussia Dortmund i Real Madryt. Wynik okazał się nie lada niespodzianką, podobnie jak wtorkowe wysokie zwycięstwo Bayernu Monachium nad FC Barceloną. Zespół z Zagłębia Ruhry pokonał najsłynniejszy klub świata aż 4:1. Dla Polaków najważniejsza była jednak inna informacja. Strzelcem wszystkich czterech bramek dla zespołu gospodarzy był polski piłkarz Robert Lewandowski.

Trzeba to sobie jasno i otwarcie powiedzieć. Jest to sportowy ewenement i pierwszy taki przypadek w historii, w którym Polak strzela tyle bramek na tak wysokim poziomie i tak znakomitej drużynie, jaką jest Real. Osobiście też ten mecz oglądałem, wynik bardzo mnie ucieszył i co by nie powiedzieć byłem po prostu niezmiernie dumny z naszego napastnika. Ale już wtedy przypuszczałem, że na drugi dzień to wydarzenie sportowe, podkreślmy: sportowe, będzie informacją numer jeden na świecie według mediów mętnego nurtu. Jak się okazało, nie myliłem się. Z relacji znajomych usłyszałem, że od rana w stacjach radiowych nie mówiono o niczym innym. Polski sukces, Polak potrafi, mamy powód do radości, chwalą Polaka za granicą, Lewangolski, Przepraszam, nie mogłem przestać strzelać, dziewczyna Roberta zemdlała podczas meczu, mama kibicowała, wyślij SMS o treści Lewy na numer… To samo działo się w Internecie. Lewicowe Natemat i Gazeta Wyborcza odtrąbiły narodowy sukces, a strony popularnych serwisów ogólnotematyczncyh zawierały tylko newsy na temat meczu Borussi wraz ze… zdjęciami Lewandowskiego z dzieciństwa.

O ogłupianiu społeczeństwa przez informacje błahe już raz pisałem za czasów mojej działalności na Nowym Ekranie:

http://migorr.nowyekran.pl/post/86368,dla-dziennikarzy-tvn-najwazniejszy-byl-wczoraj-snieg

W tej notce trochę rozwinę sportową stronę informacji błahych o których głośno w mediach.

19.00 Fakty TVN. Na wyczyn Lewandowskiego poświęcono aż pół programu, trzy czterominutowe relacje filmowe, w tym dwie początkowe. A także pół “Faktów po Faktach”. Czy nie jest to zarzut na wyrost? Tak wiem, zaraz zostałbym oskarżony przez strone przeciwną, że jestem tym smutnym, ciemnym, zakompleksionym moherem, który “nie potrafi się cieszyć z polskich osiągnięć”. Odpowiadam: potrafię się cieszyć, wystarczyło na mnie spojrzeć w środę wieczorem przed telewizorem. Jestem pod wielkim wrażeniem tego co zrobił polski napastnik. Natomiast mamy tu do czynienia z innym problemem. Znalezienia pewnych proporcji w okazywaniu naszej radości, czy rozbieraniem jej na składniki pierwsze. W środę mieliśmy do czynienia z wydarzeniem sportowym, a nie politycznym, gospodarczym, wojskowym, naukowym czy prawnym. Sport jest tylko rozrywką, tak samo, jak kabarety, koncerty czy głupkowate widowiska telewizyjne w formacie Talent Show. Rozumiem, że takie szczególne wydarzenia, jak cztery bramki Lewandowskiego w takim meczu są godne wspomnienia w czyms więcej niż “sporcie po wiadomościach”, ale nadawanie temu takiej rangi, jak co najmniej lądowania na marsie jest dla mnie wyrazem kompletnego pomieszania pojęć i wartości.

Najbardziej rażącym elementem tego medialnego procederu jest nie tylko nadmierne rozstrząsanie i egzaltacja. Cała akcja bazuje bowiem na fałszu, jakim jest wprowadzenie bezmyślnych przeżuwaczy medialnych mądrości w stan błogosławionego zadowolenia z własnego narodu i państwa, a co za tym idzie i z naszej nieudolnej władzy, która bardzo lubi wygrzewać się w blasku cudzych sukcesów. Polsce brakuje sukcesów w każdej dziedzinie życia, czego dowodem jest masowa emigracja młodych Polaków za granicę. Wracamy więc do czasów barejowskiego socjalizmu, w którym budujemy “misia na miarę naszych możliwości”. Można to też sprowadzić to stwierdzenia, że jaki kraj, taki sukces. Dla zakompleksionego wobec Zachodu przeciętnego Polaka nic tak nie podnosi na duchu jak niemieccy kibice wychodzący z meczu Borussi śpiewającym na cześć polskiego piłkarza. Albo, tak jak w czasie Euro 2012 niekończące się w mediach idiotyczne pytania do zagranicznych kibiców: “Jak się Panu podoba w Polsce”? I podniecenie z tego powodu, że kibic Polskę pochwali, bo co miał biedny odpowiedzieć na tak banalną rzecz.

Spójrzmy teraz chłodno tylko na wąski kawałek polskiej rzeczywistości, jaką jest piłka nożna. W środę podobno triumfalnie weszła na salony, a w rzeczywistości polskie kluby piłkarskie są tylko tłem, nie tylko dla zachodnich drużyn. Wyprzedziły nas nawet kraje byłego bloku wschodniego, które rok w rok są reprezentowane przez ligowe ekipy w Lidze Mistrzów. Polskich ekip nie było tam od dawien dawna. Polska reprezentacja piłkarska jest w tej chwili na skandalicznym poziomie sportowym, praktycznie niespotykanym w Europie, jak na tak duży naród. Mimo, iż posiada w swojej kadrze, tak kapitalnych zawodników jak Lewandowski. Podczas Euro 2012 miała wręcz cieplarniane warunki do tego by wyjść z grupy, najsłabszych przeciwników, własną publiczność i całe zaplecze związane z przygotowaniami. Z grupy nie wyszła. Polskie stadiony na Euro okazały się najdroższymi w Europie, ale też najbardziej niedopracowanymi. Do historii przeszedł już warszawski basen narodowy. Na stadionie w Poznaniu wykonawca tak po prostu nie zamontował pewnych elementów konstrukcyjnych, w wyniku czego jedna z trybun nowiuśkiego stadionu grozi zawaleniem. Wykonawcy i podwykonawcy stadionów zbankrutowali. Na wszystkich czterech stadionach są problemy z trawą i na samą ich permanentną wymianę przekazano juz kosmiczne sumy. A po samej imprezie Euro 2012 stadiony świecą pustkami, także na piłkarskich spotkaniach ligowych. Ale o tym w mediach jakby mniej.

Propaganda medialna jednak wtłacza w umysły odbiorców, że z polską piłką jest świetnie właśnie za sprawą czterech bramek napastnika Borussi. I to nie tylko z polską piłką ale z Polską w ogóle, bo taki wymiar temu nadano. Zastanówmy się teraz, ile polskości w tym sukcesie. Robert Lewandowski tak dla przypomnienia gra w klubie niemieckim. To od swoich kolegów z drużyny otrzymuje celne podania, które zamienia na bramki, najcześciej poprzez dostawienie nogi. W Polskiej kadrze ostatnio zaś strzela tylko wtedy, gdy wykonuje rzut karny. Koledzy z Borussi są szybcy, wytrzymali i precyzyjni. Koledzy z reprezentacji wręcz odwrotnie. Borussia na Lewandowskim skorzysta, Polska kadra ma z tym problem.

Opisując tę sytuację można dojść do wniosku, że dzięki polskiemu, pojedynczemu piłkarzowi jeden z niemieckich klubów osiąga sukcesy. To jest tak jak w tej skandalicznej, poniżającej Polaków reklamie, której bohaterem był ten sam piłkarz wraz ze swoimi polskimi kolegami z druzyny: Błaszczykowskim i Piszczkiem. “Niemiecka jakość prosto z Polski”. Tak samo jak wspomniana trójka, posłuszna wobec trenera Klopa, pracuje na rzecz dobra niemieckiego klubu, tak samo głupi polscy tubylcy w polskich fabrykach wykonują polecenia mądrych niemieckich inżynierów. Bo my jesteśmy od wykonywania poleceń, a oni od pomysłów, jakości i naganiania Polaczków do fizycznej roboty. Ta reklama to jak podkreślam istny skandal, który wystawia bardzo niską ocenę kręgosłupom moralnym owych piłkarzy, niezależnie od tego jak świetnie sobie pogrywają w kopaną. Ale jeszcze gorsze słowa należą się tym, którzy to publikują w polskiej telewizji, oraz masom, na które “niemiecka jakość” robi wrażenie. Tak jakby nas samych nie było stać na masową produkcję polskiego samochodu od A do Z. Niemiecka jakość ma być takim fetyszem, aby Polacy sami chcieli niemieckich kolei, niemieckich fabryk a być może gdzieś na końcu niemieckiej władzy administracyjnej w naszym kraju.

Takich przykładów na “wybitne sukcesy Polaków” lansowanych na hurra w mediach było jeszcze wiele. One zawsze przechodzą w groteskę. Tak było z całym Euro 2012, tak było z triumfalnym otwarciem niedokończonego odcinka A2. Tak było z Dreamlinerem w barwach LOT, którego przylot do Warszawy był okazją do wychwalania nowoczesności Polaków, choć jak wiadomo samolot ten jest produkowany gdzie indziej. A jak się później okazało był to bubel konstrukcyjny w zakresie zasilania. Tak jest zawsze podczas Wielkiej Orskiestry Owsiaka, gdzie właśnie ta “fajna Polska” funkcjonuje i nikt nie ma nawet prawa zapytać ile to poszczególne samorządy wszystko kosztuje. Każdy z tych przykładów jest żywcem wzięty z PRL, gdy przecinano wstęgi na niedokończonych budowach 22 lipca, czy 1 maja. I dokładnie taki sam, propagandowy charakter ma wrzask medialny na temat Roberta Lewandowskiego, sukcesów skoczków, Justyny Kowalczyk, Agnieszki Radwańskiej czy innych naszych wybitnych sportowców, których tak można cenić za osiągnięcia spor. To jest robienie z widzów dziecinnych kretynów, dla których cudze sukcesy sportowe mają im dac zapomnieć o bezrobociu, niskich płacach, wysokich podatkach, bankructwach i innych epokowych sukcesów tej władzy.

 

Źródło grafiki: http://wpolityce.pl/site_media/media/cache/bc/0b/bc0b74719ccccbdcf8239b048ae5ba1b.jpg

O autorze: Migorr

Jestem równolatkiem tworu zwanego "Trzecią Rzeczpospolitą". Moje marzenie: Aby jej kres, którego konsekwencją będzie budowa Wolnej Polski nastąpił jeszcze za mojego życia.