Dla ich własnego dobra

WaliszewskiPewna miła panienka powiedział mi kiedyś z najgłębszym przekonaniem, że w Paryżu truje się gołębie dla ich własnego dobra. Było to przeszło 20 lat temu, ale tak mną wstrząsnęło, że zapamiętałam to na zawsze. Gdyby powiedziała, że truje się gołębie żeby nie zanieczyszczały pomników i kamienic, przyjęłabym to z przykrością, ale ze zrozumieniem. I dawno bym o tym zapomniała.

Formuła „ dla ich własnego dobra” używana jest zawsze tam gdzie jest głupota, przemoc i oszustwo. Warto zobaczyć na przykład jak połączone siły straży, policji, psychologów i kuratorów wyrywały matce- oczywiście dla jego własnego dobra – chłopca, który błagał na kolanach: „ dajcie mi jeszcze jedną szansę” .( http://www.se.pl/wydarzenia/kraj/chcemy-zeby-olek-wroci-do-mamy_128951.html).

Klasyczny efekt odwrócenia to system opieki nad zwierzętami. Z góry deklaruję, że jestem sentymentalną idiotką i ratuję bezdomne psy, koty, a nawet sroki i nietoperze. Ale za własne pieniądze i na własną odpowiedzialność. Tymczasem im więcej się systemowo zwierzętom dla ich własnego dobra pomaga, tym ich los jest cięższy.

Reportaż pierwszy.

Straż dla zwierząt odbiera koty staruszce mieszkającej w jakiejś budce. Koty są piękne tłuste i w wielkiej z babcią przyjaźni. W domku oczywiście jest brudno. „ To nieludzkie warunki” – autorytatywnie stwierdza blondynka w mundurze.  „Przecież ja tu mieszkam”- rezolutnie odpowiada babcia. „ To pani sprawa, ale koty tak żyć nie mogą”- decyduje dowódca.

Koty trafią z wolności do klatek w schronisku. Dla zwierzęcia hierarchicznego i terytorialnego obecność innych zwierząt nad głową jest torturą. Dla ich własnego dobra zostaną zapewne uśpione. Strażnik tego nie ukrywa.

Reportaż drugi:

W ulewnym deszczu, gdzieś nad Zalewem Szczecińskim, straż w asyście dziennikarzy odbiera właścicielowi konie z chowu tabunowego. Konie są w doskonałej kondycji ( uwierzcie, znam się na tym) tyle, że ubłocone, mają splątane grzywy i rzepy w ogonach..

Nikomu nie przychodzi do głowy, że przerywanie grzywy czy czyszczenie na wysoki połysk to zabiegi, podobne do farbowania pudelka na różowo, których konie wcale nie potrzebują, a nawet nie lubią. Dobrostan koni nie ma nic wspólnego z rzepami i zagnojonymi bokami.

 

Prawo do odbierania „ zaniedbanych zwierząt” jest przede wszystkim kryminogenne. Daje możliwość lokalnemu „ układowi” pozbawienia hodowcy jego własności.

 

Jeszcze gorszym zakalcem prawnym jest ustawa zobowiązująca gminy do opieki nad bezdomnymi psami i kotami. Trzeba być wyjątkowym naiwniakiem, żeby nie zrozumieć jaki to doskonały biznes. Pociotek wójta zakład schronisko praktycznie przez nikogo nie kontrolowane. Na odłowionego psa dostaje na przykład jednorazowo 1500 złotych. Psa nie usypia,  a nawet nie fatyguje się, żeby go zabić siekierą. Sam zdechnie bez wody i jedzenia. Takie gminne schroniska to obozy koncentracyjne dla zwierząt i zysk dla ich właścicieli. Czysty efekt odwrócenia. Ustawodawca chciał przecież dobrze.

 

I ostatni produkt legislacyjnej laksacji w tej dziedzinie. Zakaz handlu i rozmnażania zwierząt nierasowych. Jeżeli suka jest nierasowa i nie przeszła edukacji seksualnej pozostaje właścicielowi miot- dla jego własnego dobra  – utopić. Czy ktoś wierzy, że rolnik będzie woził szczeniaki do uśpienia.?. A jeżeli na szczeniaczki są zamówienia? Grozi mu za ich rozdanie wysoka grzywna.

 

Kiedy swego czasu protestowałam (w gronie naukowców)  przeciwko bezsensownym paragrafom ustawy o zwierzętach, napisanej chyba przez sentymentalne idiotki ( ja też jestem sentymentalną idiotką, ale przynajmniej o tym wiem) pocieszano nas, że nikt tej ustawy nie będzie w praktyce stosował. I na tym właśnie  polega psucie prawa.

 

Taka ustawa działa jak kija na psa. Znajdzie się gdy trzeba kogoś uderzyć.

 

Pozostaje otwartym  pytanie jak rozwiązać problem właścicieli, którzy z racji choroby czy otępienia starczego doprowadzają zwierzęta do śmierci w męczarniach. Tak zdechła ta arabska kobyła na zdjęciu. Nie ona jedna. Reszta koni została odebrana.

O autorze: izabela brodacka falzmann