Rozprawka dla Karola i Delfina (cyrk i ks. Bajda)

Dwa problemy zaprzątnęły ostatnio Wierzyna, warto im poświęcić więcej czasu bo są to tematy trudne, wielu prowadzące na manowce czy w rozdwojenie. Tyczy się to szczególnie osób młodych duchowo, których przygoda z Biblią dopiero się zaczyna a mnogość interpretacji nie pozwala się odnaleźć. Pierwsza rzecz: czy i jak sprzeciwiać się szarganiu autorytetu JP2 na przykładzie kazania przytoczonego przez blogera karolajózefa, druga zaś to jak rozumieć współczesne teksty teologiczne na przykładzie krótkiego fragmentu zacytowanego przez blogera Delfina.

 

Autorytet JP2

 

Przez wzgląd na ułomność języków tłumaczenia biblijne nie są doskonałe. To też powoduje że nie potrafimy zająć właściwego stanowiska wobec zakamuflowanego czy nawet ostentacyjnego ataku na osoby będące dla nas autorytetem. Złu należy się przeciwstawiać, i broić tego co dla nas ważne

ale też zawsze winniśmy mieć wzgląd na drugiego człowieka, bo cokolwiek najmniejszemu z braci uczyniliśmy Bogu uczyniliśmy.

 

W Ewangelii Mateusza czytamy:

A Ja wam powiadam: Nie sprzeciwiajcie się złemu, a jeśli cię kto uderzy w prawy policzek, nadstaw mu i drugi (Mt 5:39). Słowa greckie użyte w oryginale znaczą raczej: nie rewanżujcie się złuantistenai nie oznacza stawiania oporu, lecz przeciwstawienie się z podobną siłą.

Podważanie autorytetu polskiego papieża poprzez filozoficzne sugestie powinno być w świetle powyższych słów skonfrontowane ze źródłem wiary – Biblią.

 

W Ewangelii Marka czytamy:

17 Gdy wybierał się w drogę, przybiegł pewien człowiek i upadłszy przed Nim na kolana, pytał Go: “Nauczycielu dobry, co mam czynić, aby osiągnąć życie wieczne?” 18 Jezus mu rzekł: “Czemu nazywasz Mnie dobrym? Nikt nie jest dobry, tylko sam Bóg.(Mk 10:17-18)

JP2 jako sukcesor władzy apostolskiej dzierżył klucze Kościoła Świętego. Skoro Jezus zadał pytanie człowiekowi – dlaczego nazywa go dobrym – jest w tym i świadectwo Chrystusa Jezusa i nauka dla Kościoła że nikt z nas zakonu nie wypełnił, nikt też dobrym nazwany być nie powinien. Z natury swojej bowiem jesteśmy grzeszni i szukamy usprawiedliwienia na swoje występki. Również Ci powołani do świętości, czy ustanowieni pasterzami, starszymi i biskupami wszyscy są cieleśni. Dlatego też obdarzeni wolną wolą zobowiązani jesteśmy rozsądzać słowa innych według poznania, przez wzgląd na krzyż i eklezje. Drogowskazem zaś wszelkiej wiedzy współczesności powinna być Biblia. Stanowi ona nie tylko natchnione Słowo, ale też jest zapisem żywotów, świadectw, narodów i wszystkiego co prowadzi ku życiu. Nic więc zdrożnego jest w stawianiu pytań nad słusznością postępowania głowy kościoła, choćby i w ułomności ludzkiej filozoficznie. Ale też należy pamiętać że nie ustanowił nas Bóg sędzią nad kapłanami.

 

Konfrontacyjna filozofia.

W pierwszym liście Św. Pawła do Koryntian czytamy

Skoro bowiem świat przez mądrość nie poznał Boga w mądrości Bożej, spodobało się Bogu przez głupstwo głoszenia słowa zbawić wierzących. (1 Kor 1:21)

Źródłem problemu w rozważaniach na temat autorytetu papieża wydaje się być filozofia jako nurt przeciwstawny do wiary. Gdzie bowiem „Grecy szukają mądrości” zawsze dochodzi do sporu o słuszność działania, wyboru czy znaczenia. Przeintelektualizowane kazania również księży katolickich noszą tym samym znamiona filozofii. Gdzie zaś pasterz szuka bardziej ludzkiej mądrości aniżeli opiera się na Świętej Księdze konflikt autorytetu pojawia się automatycznie. To właśnie ludzka sprawiedliwość, ludzka mądrość, filozofia stała u podstaw napięć z udziałem księży rewolucjonistów Ameryki Łacińskiej. Dotyczyło to tak wymawiania posłuszeństwa wobec JP2 jak i obecnie napastliwych ataków wobec papieża Franciszka. Obaj jednak poznali konsekwencje wspólnej własności czy sprawiedliwości społecznej. JP2 w PRL i bloku wschodnim, Franciszek w dziennikach Jezuickich Redukcji Paragwajskich. Perspektywa wielu pokoleń jaka ciążyła na ich odpowiedzialności posługi kapłańskiej wymuszała przeciwstawianie się kapłanom biedoty jedynie subiektywnie w sposób irracjonalny. Z bożej perspektywy jednak – jak najbardziej słusznie racjonalnie. Nurty rewolucyjnych księży są powszechne i jako wierni spotykać się z nimi będziemy zawsze. Grunt aby wyłapać owe niebezpieczne elementy i umieć się przed nimi obronić.

 

Jak rozumieć współczesne teksty teologiczne.

 

Zadanie nie łatwe i jedynie przedstawię zarys problemu. Nieodmiennie wiele ze współczesnych tekstów filozoficznych jest tak zawiłych w formie że kojarzy się z PRLowską nowomową. Spójrzmy więc na zacytowany tekst przez Delfina autorstwa księdza Bajdy.
„„w społeczeństwie cywilnym zakres sensu ostatecznego jest zadaniem organizacji religijnych, filozofii oraz duchowości; one to mają wnosić swój wkład do budowania dobra wspólnego, umacniać więź społeczną, popierać wartości uniwersalne, leżące u podstaw samego porządku politycznego” (nr 95).

 

w społeczeństwie cywilnym – można domniemywać wykluczenie wojska

zakres sensu ostatecznego – sens życia

jest zadaniem organizacji religijnych, filozofii oraz duchowości – niebezpieczne łączenie organizacji (INSTYTUCJONALIZM dla sensu życia z punktu widzenia religii nieistotny) religijnych z filozofią czy duchowością. Filozofia = uniwersytety z reguły sprzeczne z religią. Synteza religii i filozofii = kwestionowanie Biblii. Duchowość w tym zdaniu jest na końcu, choć to ona zasadniczo określa sens życia człowieka, homo religious. Po tym jednym fragmencie zdania wiem że mam do czynienia z wykształceniem groźnym dla chrześcijaństwa. Relatywizm staje się wyraźny a funkcjonowanie kapłańskie przynajmniej według mnie sprowadza się do celebracji obrządku bez oznak wiary w transcendencje. Ponadto nie rozumiem poco kaznodzieja wyłącza wojsko ze społeczeństwa. To jest budowanie jakichś podziałów, albo niepotrzebne gmatwanie sensu słów. Dalej – czym jest zakres sensu i to jeszcze ostatecznego? – dopatruję się tutaj przeintelektualizowania prostej rzeczy.

 

Władza państwowa nie jest zatem kompetentna w ustalaniu ostatecznego sensu życia, natomiast jest obowiązana stworzyć warunki umożliwiające ludziom realizację ich ludzkiego życia. To zakłada dostęp do wartości duchowych i religijnych, a więc wolność religijną, dzięki której członkowie społeczności będą mogli wejść w relację do Boga i uczestniczyć w najwyższych wartościach (nr 96).

 

Władza państwowa jest kompetentna w ustalaniu ostatecznego sensu życia. Faszyzm to przecież kult państwa. Sens życia ustalali również swoim obywatelom faraonowie budując piramidy i uzasadniając ich budowę czynnikami religijnymi. Władza państwa nie jest również zobowiązana do tworzenia warunków umożliwiających ludziom uprawianie jakiejkolwiek religii. Może to uczynić dla własnej korzyści i efektywności, stabilności społeczeństwa, ale nie musi. Tak było w pierwszych wiekach chrześcijaństwa kiedy Kościół był przez państwo ekstremalnie prześladowany. A jednak bramy piekielne go nie przemogły. Owo zobowiązanie władzy do tworzenia warunków dla „zakresu sensu ostatecznego” czy filozofii, religii, duchowości i organizacji to kapłański konformizm i budowanie sojuszu ołtarza z tronem. Współcześnie nie oznacza to nic dobrego dla wiernych ponieważ prowadzi do braku nadziei. Gdy taki sojusz powstaje najbardziej uciskani nie mają się do kogo odwołać. W chrześcijaństwie jaskrawym tego przykładem było Bizancjum. Przeciwnym przykładem jest PRL, gdzie Kościół funkcjonował w opozycji do władz państwa, a mimo to jego pozycja właśnie przez wzgląd na nadzieję była znacznie silniejsza niż dziś.

 

Gdyby Bóg i wszelka transcendencja miały być wykluczone z horyzontu życia politycznego, powstałaby sytuacja, w której całą władzę nad człowiekiem posiadałby tylko człowiek. Ponieważ władza w takim wypadku byłaby oderwana od fundamentu etycznego, w rezultacie polegałaby jedynie na użyciu siły, czyli przemocy. Jest to sytuacja tragiczna, w której z konieczności znajdują się państwa odrzucające Boży fundament władzy politycznej. Niestety często porządek polityczny jest przedstawiany jako ostatni horyzont sensu dla ludzkości. Ideologie i reżymy totalitarne pokazały wyraźnie, że taki porządek polityczny, pozbawiony odniesienia do transcendencji, nie może być po ludzku akceptowalny. To wynika po prostu z prawa naturalnego (nr 97)”.

 

Pierwsze zdanie – pełna zgoda. Ale dalej – etykę można zbudować choćby w oparciu o prawo Kalego, czy nową świecką tradycję misia. Również siła nie jest czynnikiem decydującym w dobie mediów, gdzie igrzyska każdy może mieć w domu a chleb ze spulchniaczami i witaminy z aspartamem są bardzo tanie, dostępne niemal dla każdego. Dopóki więc logistyka będzie w państwie funkcjonowała i nie zabraknie prądu władza dbać musi głównie o przepływ informacji. Kolejne zdanie jest prawdziwe, nieco je uproszczę: Państwa odrzucające Boży fundament władzy politycznej mają tragiczną sytuację.Wynika to z zupełnie innego powodu niż podaje autor. W państwach które rezygnują z transcendencji społeczeństwa bardzo szybko się degenerują. Dlatego właśnie jako forma społecznej samoobrony w Nowej Hucie stanął krzyż. To tłumaczy dlaczego człowiek jest nie tylko istotą myślącą co przede wszystkim religijną – homo religious. Degeneracja rodzi też inne śmiertelne zagrożenie dla państwa. Społeczeństwo traci produktywność i nawet przy wysokiej technologii, perfekcyjnej organizacji życia zbiorowego czynnik ludzki mitowisizmu prowadzi do destrukcji państwa.

 

Reasumując

Więcej mądrości bożej słyszałem od wielu parafialnych księży niż od różnych kaznodziejów biegle władających dziedziną bogini Ateny, której symbolem jest sowa. Dlatego też uważam że przy niedzieli lepiej jest poczytać sobie Biblię niż katować się wykładami miksującymi wykluczające się proweniencje. Gdy zaś brat nasz ulega zgubnym naukom Ateny lepiej nam niż odrzucać człowieka próbować mu wytłumaczyć naturę problemu, a nuż zachowa się jak Niniwa i uraduje serca nasze, a i Bóg na niebie słońcem przyświeci.

O autorze: norwid