Nokturn marynistyczny. Nie dla dzieci bo smutny okrutnie.

Chwila spędzona w gwarze jasności.

Wyrzuca mnie trzask zamykanych drzwi.

 

Potężna noc.

Stalowy ocean skrzy grzbietami fal.

 

Wysoka otchłań pod nogami.

Wpadam.

 

Oblepia mnie oleisty chłód.

Ławica bąbelków pisze epitafium.

 

Niezliczone słowa.

Nieznaczące nic.

 

 

 

O autorze: karoljozef