Mackiewicz miał rację, AK nie

563756_400571670026011_1023954061_nNie do końca. NSZ też.  Józef Mackiewicz w czasie wojny miał wyrok od AK i drugi od komunistów. Ten pierwszy mu anulowano, prawdopodobnie też komunistyczna agentura wpłynęła na jego wydanie. Czym tak podpadł człowiek, który tylko pisał?

 

Ano miał inne zdanie niż większość – która się myliła. Miał je w okresie dla Polski najgorszym – okupacji niemieckiej i sowieckiej, czasie w którym jak by się wydawało cały naród powinien maszerować równym krokiem. No i chwała mu za jego „warcholstwo”.

 

W świetnym artykule „Nudis Verbis” podsumowuje działalność polskich polityków, podziemia, ocenia efekty przyjęcia linii politycznej. Większość tej notki to cytaty z jego utworów, głównie powyższego, no bo trudno go skrócić, czymś zastąpić, jakoś lepiej opisać. Natomiast bardzo dobrze można odnieść do dzisiejszych czasów, w których niby wszystko się zmieniło,  jakbyśmy oddalili się od punktu wyjścia nie wprost ale na podstawie wielu kompromisów zbaczając, aż dochodząc do okręgu, i dzięki temu znaleźli się znów w tym samym punkcie.

Pisze o tym, że Polacy uważają, że ich zasługi w walce dla ojczyzny dają im z tego powodu jakieś większe prawa a nie są jedynie wypełnieniem obowiązku. „Interpretowanie walki za ojczyznę jako „zasługi” osobistej, bardzo wyraźnie podkreśliły w Polsce tzw. koła legionowe. Legioniści śpiewali: „My, pierwsza brygada…”, a później ciągle z dużą dozą dokuczliwego uporu, narzucali te swoje „my” cywilnemu życiu całego społeczeństwa. Podobne tradycje usiłują dziś w nieusprawiedliwiony sposób odnowić niektóre sfery kierownicze naszego AK i politycznych „autorytetów” walki podziemnej”

Przy czym o ile legionistom nie odmawiał zasługi wywalczenia wolnej ojczyzny, o tyle liderów AK obwiniał o doprowadzenie do klęski a mimo to pretendowanie do przywództwa.

 

„Niektórzy panowie u nas, zamiast przyznać się do błędów i usprawiedliwiać w jakikolwiek bądź sposób po kompletnym bankructwie ich koncepcji politycznych, ośmielają się, tak jest – ośmielają się, nie tylko narzucać swoje „My” całości narodu i uzurpować sobie prawo do rozdawnictwa patentów na patriotyzm, wytyczania linii „czystości życia” politycznego, ale – zgłaszać pretensje do kontynuowania swego kierownictwa politycznego”

Wobec klęski politycznej, wojskowej i moralnej „za największą winę kierowników naszego podziemia poczytuję nie straty w ludziach i dobrach materialnych w okresie oporu antyniemieckiego, nie powstanie Warszawy, o którym posiadam własny, odmienny sąd, a – kompletne, idealne niemal rozbrojenie moralne wobec najeźdźcy sowieckiego”

„I otóż, w ciągu długich pięciu lat, ten zdrowy instynkt samoobrony narodowej w stosunku do drugiego najeźdźcy, najeźdźcy sowieckiego, podkopywany i podważany był systematycznie przez „autorytety” podziemia.”

„Nie wolno podszczuwać Kraju w pośredniej popularyzacji sowieckiego „sojusznika”, gdyż Kraj ten, zaszczuty przez Niemców, zalany optymizmem i ślepą wiarą w Anglików, czekał bolszewików w 80 procentach jak zbawienia?! Podobnie jak oczekiwano Niemców na ziemiach wschodnich w 1941 r.”

Potem mieliśmy nadzieję, że PSL wygra, a potem niektórzy uwierzyli w socjalizm a wielu płakało po Stalinie, mieliśmy ślepą wiarę w komucha Gomółkę pacyfikującą 56 rok, potem pomagaliśmy reformatorowi socjalizmu Gierkowi, potem agent Wałęsa był idolem, a dzięki temu okrągły stół został zaakceptowany jako zbawienny mebel, a jak się okazało, że nie, to było „komuno wróć”,   boski „Maryjan”,  przez chwilę Kaczyńscy&Giertych&Lepper i wreszcie – „Tusku musisz”. No i co my z tego mamy, poza stratą wolności, czasu i pieniędzy? Mackiewicz nawet Solidarność z roku 80tego uważał za ruch mający na celu poprawę systemu, a nie jego obalenie.

Czy w całym tym czasie elity, media – nawet te które mogliśmy uważać za autentyczne „uodparniały” nasze społeczeństwo przeciw naszym wrogom zewnętrznym i wewnętrznym? Chyba raczej odwrotnie.

Mackiewicz nie miał tych dylematów, on wierzył w kontrrewolucję a nie poprawianie systemu. PRLu za Polskę nie uważał. „Żadnej współpracy z bolszewikami” ponieważ są wrogiem i zewnętrznym i wewnętrznym, żadnej linii Curzona, sojuszy.

„Przez pewne sfery „autorytetów” naszej konspiracji, jak też agenturę sowiecką zwalczany byłem w kraju i atakowany na emigracji w sposób często nie przebierający w środkach – chciałbym zaznaczyć tu własne stanowisko: Oto nie tylko nie wypieram się stawianego mi zarzutu, iż wyłamywałem się spod dyscypliny narzuconej przez władze podziemne, ale dumny jestem i szczycę”

„Widmo “radzieckiej” Polski, nie tylko w jej sowieckiej formie i zewnętrznych granicach, ale wewnętrznej treści, straszne widmo sparaliżowanego bolszewizmem narodu stoi u progu. Kto za ten wewnętrzny paraliż postępowy ponosi największą odpowiedzialność?”

„Są jednak dwa rodzaje najbardziej rozpowszechnionego terroru. Terror siły i terror jazgotu. W polityce mówi się wtedy o demagogii. Ale to, co uprawiały pewne osobistości w Kraju w stosunku do swych przeciwników politycznych, bliższym jest miana jazgotu. Podobnie przekupka potrafi obalić najoczywistsze argumenty i najbardziej jasną logikę terkotem powtarzanych słów i pociągnąć za sobą cały rynek, jakkolwiek bezsensowne i nieartykułowane będą wykrzykiwane przez nią dźwięki.”

„Powszechne jest u nas narzekanie na warcholstwo i niezdyscyplinowanie społeczeństwa, jako na wadę narodową. W tym okresie każde warcholstwo mogło prowadzić do katastrofy, ale posłuszeństwo niektórym „autorytetom” – prowadziło do katastrofy.” Ja myślę, że zawsze tak jest. Większość jakby z reguły się myli, dlatego genialnym wynalazkiem I RP był konsensus.

„Gdybym miał w obrazie odmalować ówczesną tragedię polityczną Kraju, przedstawiłbym naród w postaci pochodu, który z pieśnią na ustach, na przemian męczeńską i triumfalną, gnany jest przez siepaczy hitlerowskich w przepaść bolszewicką, a po bokach kroczące szpalery „autorytetów” konspiracji, pilnujących z pistoletami w garści, aby nikt z tego pochodu się nie wyłamał, nikt nie próbował zawrócić czy innych przed przepaścią nie ostrzegł.”

„Ja nie chcę tu wspominać o szmatławcach w rodzaju (…) «Trybuny Ludu», (…) i jakże wielu jeszcze organach KRN, tworzących już wówczas potężne, podziemne państwo sowieckie w Polsce. Ale weźmy «Biuletyn Informacyjny AK», który dziś tu, w Londynie, okupację sowiecką w Kraju nazywa „przemianami społeczno-politycznymi”.”

„NSZ pisał na ścianach kamienic warszawskich: „PPR – P-odłe P-achołki R-osji”. Niemcy napisów nie kazali ścierać. Traciły przez to wszelkie znaczenie. Prasa komunistyczna biła brawo. Komu? Niemcom oczywiście.”  Niewchodzenie przez NSZ we współpracę z wojskiem sowieckim też było potępiane. Propaganda antysowiecka uprawiana przez Niemców miała w Polsce odwrotny skutek, bo odwrotnie ja czytano. Szkoda, że teraz Polacy tak mediów mainstreamowych nie odbierają, jak jeszcze nawet za komuny. Uwierzyli, że to ich kraj a może forma jest bardzie jadalna?

Mackiewicz uważał, że niedopuszczalna jest też jakakolwiek współpraca z Niemcami, ale też że naszym celem jest niepodległość a nie bicie i tak już pobitych Niemiec. Zresztą dla wielkich tego świata to, że Niemcy przegrały wiadome było już w 1942 roku.

„Niemcy reprezentowały wobec nas element, który wydobył z Polski maksymalną chęć niepodległości i chęć przeciwstawienia się im jako zaborcom.

Bolszewicy reprezentują wobec nas element, który wydobywa z Polski maksymalną chęć pójścia w niewolę.

Stoimy wobec tragicznego paradoksu, gdzie cały naród, naród miłujący wolność, żywotny, silny, o wspaniałej tradycji i pięknej kulturze, naród, który przez pięć lat walczy i krwawi z niezrównanym bohaterstwem o własną niepodległość, czyni jednocześnie wszelkie wysiłki ku temu, ażeby… pójść w niewolę. W tym kierunku zjednoczyły się wszystkie złe siły, wszystkie wypadkowe błędy, począwszy od naszego Rządu i propagandy oficjalnej, poprzez środowiska intelektualne, aż do najniższych warstw i szeptanej na ucho propagandy nieoficjalnej, w jakiś fatalny kompleks bez wyjścia, ponurą zmowę, kłębowisko zła”

„Tej techniki rządzenia sowieckiego, tego mechanizmu, który niszczy podległe mu substancje narodowe zarówno środkami mechanicznymi, jak w o wiele większym stopniu chemicznymi, gnoi je od wewnątrz, rozkłada w przeciągu krótkiego czasu, przeistacza w bezwolną, beznarodową masę, której nie poczucie narodowe jest wspólną cechą, a tylko wspólny język. Dlatego wobec Sowietów niepodobna jest stosować tych metod oporu przeciw najeźdźcy, które stosowane być mogą wobec każdego innego najeźdźcy naszego globu.”

Czy Eurosowiety nie stosują podobnych metod a marksizm kulturowy stamtąd napływający nie jest równie groźny jak jego pierwotna forma a efekty działania nie są podobne? Na razie zabija milionami tylko nienarodzone dzieci.

„Chociaż osobiście byłem w Katyniu i widziałem na własne oczy to, czego oni nie widzieli. Lecz również byłem kiedyś “obywatelem sowieckim” i obecnie, na wolności, korzystając z możliwości udostępnionej pojedynczemu człowiekowi przeciwstawiania się panującemu poglądowi, upieram się, że ani egzekucje masowe, ani obozy koncentracyjne nie stanowią rzeczy najstraszniejszej. Nie, również nie pokajania podsądnych na procesach sowieckich. Bóg z nimi, z więźniami. Moim zdaniem największym okropieństwem jest to dno duchowe, na które spada czasami tzw. wolny, sowiecki człowiek! Człowiek z krwi i kości. Któremu na razie nikt nie podtyka lufy “naganu”. Który nawet, bywa, że posiada własną maszynę, letnisko i rachunek w gosbanku! A duszę? A którego dusza drży w poczekalni partyjnej. Do czego to, do jakiego zmalenia, do jakiego moralnego zdarcia doprowadzić można człowieka w garniturku granatowym w paski”

Mam podobne wrażenie patrząc na znaczną część naszego społeczeństwa, i kiedyś za pierwszej komuny, i teraz.

„Trzymała się prasa piłsudczykowska, trzymał się NSZ, ale optymizmu ślepej wiary w Anglików, w bezpieczeństwo ze strony Sowietów, we wszechpotęgę i dobrą wolę Churchilla z Rooseveltem, nic zachwiać nie było w stanie. Żadne rozumowanie, żaden najoczywistszy argument.” To jest chyba dziedziczne.

„Jednym z najskuteczniejszych instrumentów akcji podziemnej była jej prasa. Przytoczyłem poprzednio klika z niej wyjątków i nie będę wracał do fragmentów, jakim to nakładem ofiar i poświęcenia służyła ku… zaślepieniu społeczeństwa, zaślepieniu w trzech kardynalnych błędach: 1) bezkrytycznym optymizmie (nazywało się „podnoszeniem na duchu”), 2) omnipotencji Anglii i jej bezwarunkowo dobrej woli, 3) usypianiu niebezpieczeństwa sowieckiego, W sukurs tej prasie przyszedł niejaki dr Józef Goebbels, Reichsminister Hitlera, który pisał, że: 1) Polskę czeka marny los na wypadek zwycięstwa aliantów, 2) Anglia okaże się w rezultacie słaba i Polskę sprzeda, 3) bolszewicy Polskę zabiorą i zrobią z niej 17 republikę.”

Czy nasze obecne drugoobiegowe media prawidłowo wychwytują zagrożenia, realnie oceniają szanse, nie są jedno nurtowe?

Ciągle płaczemy nad tym, że nas tacy czy inni zdradzili. Mackiewicz jak sam o sobie z dumą napisał, bo miał ten komfort, że jego „bolszewicy nie zdradzili”. Był realistą. Gdyby przyjęto wtedy i przyjmowano potem realistyczną linię polityczną, też byśmy przegrali – ale mniej i dawno byśmy doszli do wolności, do której wciąż idziemy. Jest teraz wiele historycznych analogii z tamtymi czasami, warto więc się uczyć na własnych błędach.

Warto też przeczytać utwory Mackiewicza, choćby dla samej przyjemności czytania takiego pióra i tak polskiego charakteru.

http://tylkoprawda.akcja.pl/teksty8.htm

O autorze: R.Zaleski

Członek Konfederacji Blogerów