Michał Kobosko o Agorze i “Gazecie Wyborczej”

“Gazeta Wyborcza” jest cieniem samej siebie sprzed kilkunastu lat.  Mimo to przedstawiciele tzw. “elit” wciąż się jej boją.  Oto co o niej, i o spółce Agora mówił Michał Kobosko, były redaktor naczelny “Wprost”.  Wczoraj, 23.06.2013, w portalu Wirtualnemedia. pl ukazał się wywiad z nim  /TUTAJ/.  Oto fragmenty:

“Jaką przyszłość wróży Pan Agorze?

Powinien to być rok, w którym wyjaśni się, co dalej z „Gazetą Wyborczą”. Cena akcji Agory spadła do poziomu śmieciowego, cała firma jest warta ledwie 100 mln euro. Amerykanie z agencji Bloomberga mówili mi, że już dawno nie zajmują się Agorą, bo to zbyt mała i mało istotna firma. Kiedyś jeden z klejnotów medialnych w tej części świata, niezwykle ważna spółka, a teraz jedna jej akcja kosztuje 8 zł – podczas, gdy było prawie 190 zł. Przy tym poziomie giełdowym tylko z konstrukcji statutu i zapisaniu roli tego państwa w państwie, jakim jest Agora Holding, można tłumaczyć, że nie było próby przejęcia grupy na giełdzie. Ale założyciele Agory odchodzą na emeryturę, są cały czas dużymi udziałowcami, jest to taki czas, że naprawdę poważnie będą myśleć o poszukaniu inwestora dla firmy. W tym momencie Agora jest konglomeratem kilku dużych dywizji, z których każda ma jakąś wartość, ale zebrane razem nie tworzą dużej wartości. Widać to po wycenie giełdowej.”.

Dalej Kobosko mówi o “Gazecie Wyborczej”:

“Z jednej strony w Agorze jest kryzys właścicielski, z drugiej kryzys zarządu. Ale i kryzys przywództwa w samej „Gazecie Wyborczej”. Kto kieruje redakcją? Kto jest głównym zarządzającym? Ja tego nie wiem. Nie jest to Adam Michnik. Od wielu osób słyszę, że nie jest to Jarosław Kurski. Może w jakimś stopniu jest to Piotr Stasiński. Nie ma w każdym bądź razie w tej chwili wyrazistej postaci, o której można by powiedzieć, że jest tam liderem. Z szacunkiem dla ciężkiej roboty moich kolegów, czasem wygląda to tak, jakby redakcja funkcjonowała siłą rozpędu.”.

Ta uwaga jest niewątpliwie słuszna.  Sprzedaż Gazety Wyborczej wciąż maleje.  Według danych portalu Wirtualnemedia.pl  /TUTAJ/ wynosiła ona w marcu 2013 – 217145 egz., a w kwietniu 2013 – 210164 egz.  Dla porownania, w listopadzie 2003 roku, prawie 10 lat temu wynosiła ona 455685 egz.  /TUTAJ/.  Spadła więc przez ten czas o prawie 54%.

Z całą spółką Agora nie jest lepiej.  W lutym 2013 portal Wpolityce.pl zamieścił tekst “Coraz większe kłopoty Agory”  /TUTAJ/.  Czytamy w nim:

“W IV kwartale 2012 r. Agora zanotowała 0,14 mln zł skonsolidowanej straty przypisanej akcjonariuszom jednostki dominującej netto wobec 8,89 mln zł zysku rok wcześniej. W całym 2012 r. spółka miała 9,04 mln zł skonsolidowanej straty netto wobec 42,17 mln zł zysku w 2011 (…) Z danych analizowanych przez wirtualnemedia.pl wynika, że Agora traci na niemal każdym polu swojej działalności – spada sprzedaż “Wyborczej”, na łeb, na szyję leci słuchalność Radia TOK FM. Agora traci zatem na przychodach ze ze sprzedaży produktów (o 7,8 proc. niższe niż przed rokiem), z reklam (o 9,8 proc.), ale także sprzedaży wydawnictw oraz biletów do kin należących do koncernu.”.

Ciekawe jest to, że spółce Agora i “Gazecie Wyborczej” wcale nie pomagają wielkie dotacje rządu PO zakamuflowane jako ogłoszenia i reklamy spółek Skarbu Państwa.  Tygodnik “Sieci” zamieścił, a portal Wpolityce.pl przedrukował artykuł  /TUTAJ/, z którego można się było dowiedzieć, że:

“Jeśli wierzyć stawkom cennikowym „Gazeta Wyborcza” pozyskałaby w ub. r. [2012] z reklam 588 mln zł. Miała w tym swój udział armia instytucji państwowych. 25 mln zł wydało tylko 50 najhojniejszych z nich (co najmniej 200 000 zł każda). (…) Do tego doliczyć trzeba setki kolejnych instytucji, z których ziaren składa się całkiem pokaźna miarka – rzędu 50 mln zł. Te dane nie uwzględniają ogłoszeń drobnych, które przyniosły dziennikowi Agory ponad 144 mln, a więc ¼ całej sumy reklamowych przychodów. Oznacza to, że do owych 25 milionów trzeba dodać co najmniej kilkanaście kolejnych.  W rzeczywistości te kwoty są niższe o ok. 60-70 proc., bo wydawnictwa udzielają pokaźnych rabatów. Ale i tak wychodzi na to, że co roku państwo wydaje kilka-kilkanaście milionów na reklamy w „GW”.”.

Jak widać, pieniądze podatników idą tu na marne.  Zastanawiające jest, że tak wielu ludzi nie zauważa stopniowego upadku “GW” i nadal panicznie się jej boi.  Zeszłoroczna sprawa Artura M. Nicponia pokazała, że krytyka ze strony tej gazety potrafi przestraszyć nawet Jarosława Kaczyńskiego.  Grzegorz Braun nadal nazywa “GW” – “gwiazdą śmierci”, mimo, że jej blask jest już o ponad połowe ciemniejszy niż 10 lat temu.  Wydaje się, iż działa tu wciąż wspomnienie dawnej potęgi “Gazety Wyborczej” z lat 90-tych.

Na zakończenie coś miłego.  Oto, co mówi Michal Kobosko o czytelnikach prasy prawicowej:

“Media prawicowe są w tej specyficznej sytuacji, że ta klientela – ich odbiorcy, czytelnicy – jest bardzo lojalna, a działalność dziennikarzy z tych mediów traktuje nie jak działalność dziennikarską, tylko trochę misyjną, służącą temu, by Polska odzyskała – ich zdaniem – niepodległość i wolność. Media prawicowe wspierane są również przez odbiorców z mniej zamożnych części kraju, którzy kupując gazetę oddają w ten sposób swój głos w pewnym dyskursie, pewnej debacie. Takiego zaangażowania nie było i nie ma po stronie odbiorców mediów liberalnych, centrowych.”.

O autorze: elig