Nadworny psycholog społeczny III RP

To oczywiście prof. Janusz Czapiński.  Jedna z komentatorek mojego blogu nazwała go “Januszem Reykowskim III RP”.  Badania “Diagnoza społeczna 2013” nie są wcale ukończone, ale profesor je rozgłasza i podsuwa PO.  Dziś /28.06/ w dodatku “Forum” do weekendowego wydania dziennika “Polska” ukazał się wywiad z nim przeprowadzony przez Agatona Kozińskiego.  Tytuł tej publikacji to “Polacy mierza sily na zamiary”.  Oto fragment:

“Rozmawiamy o PO, ale chciałbym poprosić o komentarz do najnowszej “Diagnozy”.  Uderza najważniejsza liczba – Polska coraz bardziej grzęźnie w kryzysie, a liczba Polaków zadowolonych z życia ciągle rośnie, w tym roku to już 81%.  Jak to możliwe?

Fakt, że jest kryzys, nie oznacza, że Polacy sobie odejmują od ust.  Inny wskaźnik “Diagnozy” pokazuje, że nie maleje liczba osób, które stać na opłacenie bieżących rachunków.  Realne dochody może przestały rosnać, ale też nie spadają [??? – elig] – tym bardziej, że inflacja w Polsce jest teraz bardzo niska [???-elig].  Poza tym proszę zobaczyć, jak długą drogę pokonaliśmy w ostatnich latach.  Już nie mamy takich potrzeb, jak na przykład w latach 90.  Przez ten czas każdy, kto chciał, kupił brakujace mieszkania, lodówki, telewizory, samochody.

Najczęściej są to samochody kilkunastoletnie.

Zgadza się – ale większości takie auto wystarcza.  A jak bedą chcieli zmienić, to przywiozą sobie trochę młodsze z Niemiec za kilka tysięcy złotych.  To wszystko sprawia, że pieniądze przestały być Polakom tak pilnie potrzebne jak dawniej.  Widać, że wzrósł odsetek Polaków, którzy oszczędzają – to możliwe, bowiem jeśli już wszystko kupili, to mogą odkładać gotówkę na konto.  Jednocześnie jednak gwałtownie rośnie odsetek osób, które są zadłużone na sumy większe niż ich roczne dochody.  Płynie z tego wniosek, że trudno mówić o kryzysie, gdy ludzie mają pieniądze lub gdy stać ich na wysoki kredyt.  Ten kryzys widać tylko w jednej grupie – wzrosła liczba osób żyjacych w skrajnej nędzy.  To wzrost niewielki , z 4 do 5 procent, także nie rzutuje na ogólne poczucie Polaków [tak w oryginale – elig].”.

No cóż, można tylko pogratulować panu profesorowi dobrego samopoczucia.  Bloger DocSnugg w tekście “Janusz Czapiński. Między celebryctwem a profesurą”  /TUTAJ/ stwierdził:

“Ostatnie poczynania profesora Czapińskiego potwierdzają niestety doniesienia o nie najlepszej kondycji polskiego środowiska akademickiego. Konferencja prasowa która odbyła się 26 czerwca, prezentująca wstępne wyniki kolejnej edycji autorskiego projektu prof. Czapińskiego “Diagnoza Społeczna 2013”,  to ewidentny przykład łamania ogólnie przyjętych norm prowadzenia społecznych badań naukowych:

1. Upublicznienie wyników badania przed oficjalną publikacją.

To ewidentne naruszenie zasad rzetelnej pracy badawczej. Zgodnie z międzynarodowymi standardami ujętymi w kodeksach prowadzenia badań naukowych podanie do informacji publicznej i mediów efektów pracy naukowej powinno zawsze zostać poprzedzone pełną publikacją wyników (w dowolnej formie). (…)

2. Selektywne udostępnienie wyników pracy badawczej.

Na konferencji prasowej nie sposób oczywiście było przedstawić wszystkich istotnych wyników badania. Przyjęta przez autorów “Diagnozy” forma informowania opinii publicznej wymusza wyrywkową i wybiórczą prezentację wyników. Stawia do nieuchronnie pytanie o obiektywność w doborze przekazanych informacji. (…)

3. Publikacja niepełnych wyników przed zakończeniem badania.

Profesor Czapiński przyznaje, że przedstawione na konferencji wyniki mają charakter wstępny i opierają się na danych zebranych od około 15 tys. osób (około połowy badaniej próby).  Docelową wielkość próby badanej z pewnością skrupulatnie obliczono, by zapewnić optymalną reprezentatywność wyników. Jaki ma sens poddawanie pod dyskusję  niepewnych i niepełnych rezultatów, które mogą ulec zmianie, przed ostatecznym opracowaniem wszystkich zebranych danych ? “.

W roku 2011 napisałam notkę “Czy Polacy są szczęśliwi?” /TUTAJ/, w której poddałam krytycznej analizie poprzednią “Diagnozę społeczną 2011” Zakończyłam stwierdzeniem: “staje się jasne, że opisany wyżej “wskaźnik szczęścia” nadaje się tylko do uprawiania propagandy.”.  Ciekawe, iż dwa lata temu też wynosił on jakoby 81%.  Wygląda na to,  że przez dwa lata jakość badań prof. Czapińskiego jeszcze się pogorszyła.

Zacytuję jeszcze dwa krótkie fragmenty z wywiadu w “Polsce”.  Pierwszy o emigracji.  Profesor mówi:

“Druga fala wyjazdów jest inna niż pierwsza, z lat 2004-2005.  Wtedy wyjeżdzali głównie Polacy bez wykształcenia, bez znajomości języków,  Teraz za granice ruszaja osoby z naprawde dużymi kompetencjami, po studiach.  W Polsce nie mogą znaleźć pracy, która by odpowiadała ich aspiracjom, więc próbują gdzie indziej.”

Jest rzeczą zdumiewającą, że Czapiński nie widzi sprzeczności między tym faktem, a cukierkowym obrazem Polski przedstawianym przez niego uprzednio.  Bardziej wiarygodnie brzmi jego wypowiedź na temat polityków:

“Polacy właściwie nigdy nie mają przekonania, że cokolwiek zawdzięczają politykom.

Tak, zaznaczył Pan to wcześniej – tylko 8 proc. Polaków widzi zwiazek między swoim życiem, a sposobem sprawowania władzy.

A wsród tych, którym się udało, taki zwiazek widzi tylko 3 proc. Polaków.”.

Tak, to może być prawda.  Ja też mam wrażenie, że Polacy niczego od polityków nie wymagają i niczego dobrego się po nich nie spodziewają.  To jeden z głównych naszych problemów.

O autorze: elig