Jestem już na 100% pewien. “Zamach” w Łucku był sprawnie wyreżyserowaną prowokacją

cb17b30ea210fb3d8bcc9059eadc414a

Ponad dwa tygodnie temu mieliśmy do czynienia z niecodziennymi wydarzeniami na Ukrainie. Prezydent RP Bronisław Komorowski, który w Łucku czcił pamięć Polaków pomordowanych w rzezi wołyńskiej, został w nietypowy  sposób zaatakowany przez pewnego młodego człowieka. Ten, bez żadnych problemów, z najbliższej odległości, rozbił jajko na ramieniu prezydenta. Cała sprawa była na początku bardzo bagatelizowana. Otrzeźwienie przyszło później i media zgodnym chórem krytykowały za tę sytuację nieprofesjonalizm BOR. Bo przecież nietrudno było sobie wyobrazić co by się stało, gdyby zamiast jajka użyto choćby małego nożyka.

Jednak dla mnie ta sprawa od początku czymś  śmierdziała. Swoje wątpliwości w tej sprawie opisałem od razu po wydarzeniu w tej notce:

http://www.ekspedyt.org/migorr/2013/07/15/16403_jaki-prezydent-taki-zamach-o-hucpie-jeszcze-ksiedza-lemanskiego-o-uboju-rytualnym-czyli-podsumowanie-wydarzen-weekendu.html

Przybliżę w telegraficznym skrócie, na czym one polegały:

-Ludzie, których dopuszcza się na tak bliską odległość do prezydenta, do tzw. “spontanicznych spotkań” powinni być pieczołowicie wyselekcjonowani i nie powodować żadnych niespodzianek. Dlaczego w tym przypadku dopuszczono “Ukraińskiego nacjonalistę” do spotkania z prezydentem?

-Całe zdarzenie zarejestrowała z bliska kamera telewizyjna. Zdjęcia z incydentu znalazły się we wszystkich polskich oraz wielu zagranicznych stacjach telewizyjnych. Wyglądało to tak, jakby kamerzysta doskonale wiedział, w którym miejscu będzie się coś działo.

-Zachowanie ochrony prezydenta wyglądało na wyreżyserowane. Milisekundy po incydencie bardzo sprawnymi ruchami zdjęła marynarkę Komorowskiemu. A ten dostał później zapasową. Czy prezydent ma zawsze zapasową marynarkę przy sobie?

-“Napastnik” wychodzi z aresztu po dwóch dniach i nie jest przez nikogo niepokojony. Nie grozi mu żadna wysoka kara.

-Żaden funkcjonariusz BOR nie poniósł konsekwencji za całe zdarzenie.

Po drodze wyszły też nowe fakty w tej sprawie. Okazało się, że “Ukraiński nacjonalista”, mający na plecaku symbol partii “Swoboda”, jest tak naprawdę osobą powiązaną z jedną z prorosyjskich organizacji ukraińskich.

W międzyczasie, spiskową teorię dziejów w tej sprawie podjął również Mariusz Max Kolonko na swoim popularnym blogu, do którego link poniżej:

http://www.youtube.com/watch?v=BTlaHaNl-Hc

Kolonko też po tym wypadku wyczuł, że coś jest nie tak. Ale w odróżnieniu ode mnie, jako profesjonalista w każdym calu, wykonał bardzo porządną robotę polegającą na analizie źródeł incydentu, klatka po klatce. Jakie są główne wątpliwości polonijnego dziennikarza? Jakie momenty na nagraniach dają do myślenia?

-Szanse na to, że przypadkowa osoba zaczepi prezydenta idącego z ochroną, a ten się zatrzyma są niemal zerowe. Na nagraniach widać, że Komorowski wyraźnie rozpoznaje tajemniczego łysego jegomościa w brązowej marynarce, stojącego obok “zamachowca”. Po czym się zatrzymuje, zarówno przy jednym, jak i drugim.

-“Zamachowiec” zostaje błyskawicznie ujęty, rzucony na ziemię i skrępowany przez dwóch tajemniczych panów, którzy akurat przez cały czas stali obok niego. Tak, jakby zatrzymujący wiedzieli kogo i kiedy mają ująć. A następnie, jakby nigdy nic, udają się z nim w nieokreślonym kierunku. I co najciekawsze: polski oficer BOR będący przy leżącym Ukraińcu tak po prostu sobie od niego ucieka w stronę prezydenta. Tak polscy oficerowie traktują potencjalnego mordercę prezydenta?

-Przed incydentem “zamachowca” otaczają dwaj Ukraińscy policjanci, którzy nie wiedzieć czemu stali akurat właśnie tam.

-Dziwnym trafem wszystko, jak na dłoni uchwyciła kamera. Według Kolonki była to Ukraińska telewizja.

Oglądając materiał Kolonki byłem już na 100% pewien, że moje przypuszczenia się sprawdziły. Mogę to odpowiedzialnie powiedzieć: Wszystko wskazuje na to, że jajeczny incydent w Łucku był perfidnie wyreżyserowanym teatrem politycznym pod potrzeby Ukraińskiej, prorosyjskiej władzy. Parę dni później dokładnie to samo stwierdzili autorzy Niezależnej.pl w artykule, którego link poniżej:

http://niezalezna.pl/44128-jajeczny-terrorysta-ucieszyl-moskwe

O co zatem chodziło Ukraińskiej władzy, jaki był cel takiego teatralnego występu pod publikę? Sytuacja na Ukrainie i wątek polski jest dokładną kopią relacji Berlin-Warszawa z punktu widzenia polskich postkomunistów. W związku z tym, że Niemcy są naszym żywicielem i najważniejszym partnerem w Europie, nie można mówić całej prawdy o II wojnie światowej, czy choćby przeszłości Angeli Merkel. Pamiętamy przecież furię salonu, gdy Jarosław Kaczyński zastanawiał się nad jej przeszłością w Stasi. Co dla postkomunistów samo w sobie, niezależnie od prawdy historycznej było naganne. Podobnie zachowują się postkomuniści Ukraińscy. Oni co prawda wolą panowanie Cara, ale Polska jest przecież przyjacielem Ukrainy reprezentującą ją przed Unią Europejską. A tu na miejscu Ukraińscy faszyści  ze Swobody, nie dość, że jątrzą w tak dobrych kontaktach z Polską poprzez krytykę uchwały polskiego sejmu ws. Wołynia, to jeszcze atakują jajkiem przyjaciela Ukrainy Bronisława Komorowskiego. A to jest wstyd dla Ukrainy przed całym Zachodem, za który odpowiada skrajna prawica. Tak jak dla nas wstydem było bicie Rosjan w czasie Euro 2012, a winni byli ci straszni “kibole” czyt. ludzie powiązani z PiS, bo kiedyś jakiś poseł poręczył za “Starucha”.

To wszystko wydaje się zatem całkiem spójne i logiczne. Ale nadal jedna rzecz mi nie daje spokoju. Czy w całym tym cyrku Bronisław Komorowski mógł brać udział świadomie? Bo przecież wiele na to wskazuje. Rozmowy z mediami w tonie “Luz blues, nic się nie stało”, nie wyciąganie konsekwencji wobec ochrony, no i to wszystko o czym mówił Mariusz Max Kolonko. Te podejście do łysego pana w marynarce, te ściśnięcie dłoni z “zamachowcem”, ta bierność BORu, ta zmiana marynarki. Ktoś się zapyta, ale po co Komorowski miałby to robić? Moim zdaniem zyskał dzięki temu punkty na popularności i podniósł sobie słupki sondażowe. Jako odważny prezydent, który nie boi się mówić o sprawach trudnych na Ukrainie i nie boi się domorosłych zamachowców z jajkami. Wiemy też, że obecny prezydent RP miał w swoim życiorysie niejasne kontakty z postsowieckimi funkcjonariuszami wojska oraz służb specjalnych. Czy mógł więc spełnić ich życzenia akurat w tej sprawie?

Dlatego dziwię się, że ta sprawa została tak szybko zapomniana. Dziennikarze powinni wychodzić z siebie, aby zapytać odpowiednie osoby w Polsce i na Ukrainie o takie sprawy:

-Kim był pan w brązowej marynarce do którego podszedł Komorowski?

-Dlaczego prezydent do niego podszedł?

-Po co prezydent podał dłoń “zamachowcowi”?

-Na jakiej zasadzie dobierano osoby  do “spontanicznych” spotkań z prezydentem?

-Co dokładnie mówili ludzie z fizycznego otoczenia prezydenta bezpośrednio przed, jak i po zdarzeniu?

-Dlaczego wokół “zamachowca” stali Ukraińscy policjanci?

-Kim byli tajemniczy ludzie, którzy ujęli “zamachowca”?

-Dlaczego choć jeden oficer BOR nie śledził bezpośrednio po zajściu co się dzieje z “zamachowcem” i tak po prostu sobie uciekł?

-Czy prezydent RP podczas zagranicznych wyjazdów ma zawsze ze sobą zapasową marynarkę?

-Dlaczego Ukraiński kamerzysta wybrał akurat takie miejsce, jakie wybrał do filmowania zajścia?

-Czy istnieją jakieś inne nagrania z miejsca incydentu?

To bardzo dziwne, że mainstream w żaden sposób nie skomentował oczywistych faktów jakie wyszły, choćby tego, że napastnik nie był żadnym ukraińskim nacjonalistą. Ta powierzchowność w ocenach aż przeraża, gołym okiem widać, że Ukraina maczała w tym palce. Przykre to, że w najważniejszych serwisach informacyjnych trzęsących portkami przed każdą teorią spiskową zabrakło po raz kolejny odwagi w zadawaniu pytań. Być może znajdą się dziennikarze dobrej woli, którzy ten temat podejmą?

Ale nawet, gdyby jakimś nieprawdopodobnym zbiegiem okoliczności okazało się, że to żadna teoria spiskowa nie była, cała sprawa i tak kończy się haniebnym skandalem. Bo w takiej sytuacji nie wyciągnięto konsekwencji wobec ochrony prezydenta. Ja akurat twierdzę, że w tym przypadku BOR mógł zachowywać się nadzwyczaj profesjonalnie. Być może jego zadaniem była wręcz pomoc w stworzeniu zagrożenia, reżyserowanego zagrożenia.

 

Źródło grafiki: http://wpolityce.pl/site_media/media/cache/cb/17/cb17b30ea210fb3d8bcc9059eadc414a.jpg

O autorze: Migorr

Jestem równolatkiem tworu zwanego "Trzecią Rzeczpospolitą". Moje marzenie: Aby jej kres, którego konsekwencją będzie budowa Wolnej Polski nastąpił jeszcze za mojego życia.