wyszperane 02/08/13

Cnota czyni nas zdolnymi do przezwyciężenia wszystkich trudności i przeszkód w czynieniu dobra, a nawet gotowymi do poniesienia śmierci, jeśliby tego było potrzeba dla chwały Bożej i dla spełnienia naszej powinności. Przyjęcie tej katolickiej perspektywy skieruje naszą uwagę w stronę duchowego wymiaru czynu powstańczego i tych, którzy szczególnie byli predestynowani do czuwania nad nim. Kapelani powstańczy, bo o nich mowa, misję swoją realizowali w dwojaki sposób. Oba wymiary wymagały wykazania się cnotą odwagi na sposób heroiczny.
http://www.pch24.pl/kaplani-powstania–heroizm–odwaga–poswiecenie,4679,i.html

Refleksje po spotkaniu z ks. Bashoborą na Stadionie
http://dakowski.pl//index.php?option=com_content&task=view&id=9918&Itemid=46

Józef Mackiewicz opuścił Warszawę w przeddzień Powstania. 31 lipca 1944 roku wyjechał wraz z żoną do Krakowa. Tam napisał „Optymizm nie zastąpi nam Polski”, broszurę, która była katalogiem zarzutów stawianych polskim władzom w kontekście niedostrzegania przez nie nadciągającego kataklizmu sowieckiej okupacji na ziemiach polskich.
W tej samej broszurze Mackiewicz odniósł się do Powstania Warszawskiego. Pisał: „Plan [Powstania Warszawskiego] był rozumny i pod każdym względem politycznie moralny. Nieprawdą jest, że wybuchło przedwcześnie, że działała tu „zbrodnicza lekkomyślność generała Bora”. […] Mimo wszystko powstanie przyniosło nam ogromne korzyści polityczne. […] Powstanie warszawskie odsłoniło istotne oblicze sowieckie, podniosło poświęcenie polskie do piedestału bohaterstwa i wstrząsnęło sumieniem świata. Daliśmy o sobie mówić na początku tej wojny, ale nie zawsze w sposób fortunny, gdyż nagły upadek Polski w 1939 roku był zbyt niespodziewany dla opinii nieprzywykłej wówczas do wojen błyskawicznych. Dajemy o sobie mówić u schyłku tej wojny, co jest rzeczą o wiele ważniejszą”.
Wspomniana broszura została opublikowana dopiero w 2005 roku, dwadzieścia lat po śmierci jej autora. Jednak w 1947 roku na łamach londyńskich „Wiadomości” Józef Mackiewicz w odniesieniu do Powstania Warszawskiego powtórzył argumentację zaprezentowaną w swoim memoriale z 1944 roku. W artykule „Powstanie warszawskie z innej strony” pisał: „Na czym więc polegał błąd w rachunku powstańców, który doprowadził do straszliwej katastrofy Warszawy? Nie wiem, czy w ogóle można tu mówić o błędzie w rachunku logicznym. Bo jeżeli można było się spodziewać, że takie stanowisko zajmą Sowiety, niepodobieństwem było przewidzieć bezmiar zaślepionej, zaciętej tępoty Hitlera […]. Krew zalewająca oczy Hitlera pomieszała mu resztę rozsądku. Wiadomo już dziś, że Warszawa to była jego osobista sprawa, jego „Angelegenheit” […] Hitler nazwał zupełnie słusznie powstanie „drugim Katyniem”. Gdyż podobnie jak pierwszy doszedł do skutku wyłącznie w interesach sowieckich, z tą tylko różnicą, że wykonany nie rękami enkawudzistów, ale Niemców. Był to z ich strony obłęd dosłowny, i doprawdy, trudno jest winić kierowników powstania, że go nie przewidzieli”.
http://www.pch24.pl/powstanie-warszawskie-w-oczach-antykomunisty,16630,i.html

Oprócz tego, że Jan Paweł II zakłada tutaj, że wyznawcy współczesnego judaizmu są duchowym potomstwem Abrahama, co samo w sobie jest nie do przyjęcia, trzeba zwrócić uwagę na wypaczenie 18. wersetu z 22. rozdziału Księgi Rodzaju. Podczas gdy biblijny werset jest sformułowany w liczbie pojedynczej [“w twoim potomku”], co podkreśla św. Paweł, aby wskazać na wyłącznie chrystologiczny charakter tej obietnicy (Ga 3, 16), Jan Paweł II podaje go w liczbie mnogiej [“w twoich potomkach”], co stanowi jedyny sposób, aby przypisać judaizmowi to, co odnosi się wyłącznie do Jezusa Chrystusa, a mianowicie, że jest On źródłem błogosławieństwa dla świata.
http://dakowski.pl//index.php?option=com_content&task=view&id=10024&Itemid=46

Jest taki temat, bardzo niemodny, ale którego rozwiązanie pozwoliłby wiele spraw uzdrowić  na raz. Chodzi o status kobiety pracującej w domu, przy dzieciach, przy kuchni, przy praniu i cerowaniu. Ta pogardzana rola „kury domowej” jest w rzeczywistości najszlachetniejszym zajęciem godnym podziwu, uznania i dowartościowania. To rola „pani domu”, „strażniczki ogniska domowego”, „matki Polki”, „matki dzieciom”, „gospodyni”, „gaździny”. Określenia można by mnożyć, a ważne jest by brzmiały pozytywnie i uwznioślająco.
Żyjemy w czasach, gdy praca zarobkowa obojga małżonków jest normą. Jedna pensja nie wystarcza dla utrzymania rodziny, opłacenia mieszkania, edukacji dzieci itd. Bez dwóch pensji nie dostanie się pożyczki na zakup domu czy mieszkania. Koszt kształcenia dzieci jest tak wysoki, że z jednej pensji nie da się go pokryć.
A kiedyś było to możliwe.
         Dzisiejsza sytuacja to owoc wysiłków kilku pokoleń feministek, które koniecznie chcą dorównać mężczyznom zawodowo. Nie cenią swojej pracy domowej. Uważają ją za poniżającą. Najchętniej oddałyby ją mężom lub służbie. Wina jest też po stronie mężczyzn, że tej domowej pracy swych żon nie doceniają. Mówi się, że pracę mężczyzny widać, gdy jest wykonana a pracę kobiet, gdy jest niewykonana.
[  …  ]
Przeżywamy kryzys ojcostwa. Mężczyźni są zniewieściali, a często młodzież męska jest w rezultacie bez prawidłowego wzorca. Bardzo wiele dzieci nie ma prawidłowego wzorca ojca. On tak jak mama pracuje zarobkowo, a potem, gdy wraca do domu to czyta gazetę lub patrzy na mecz, podczas gdy mama krząta się koło spraw domowych. Gdy ojciec jest jedynym żywicielem rodziny, to jego prestiż jest wysoki. Owszem odpoczywa, ale on utrzymuje rodzinę. Jest pozytywnym wzorcem dla dzieci. Gdy oboje pracują zarobkowo to od razu widać, że ojciec jest nieco mniej wart niż mama, bo ta ma moc zajęć w domu. Ile, które z rodziców zarabia, dzieci na ogół nie wiedzą. Jak ciężka jest ich praca, też nie. Widzą tylko ile godzin rodziców nie ma w domu „bo są w pracy” i co potem w domu robią.
         Jedną z przyczyn zjawiska homoseksualizmu jest brak prawidłowego wzorca ojcowskiego. Gdy ojciec jest nieobecny lub w domu się nie liczy, to wzorcem staje się dzielna mama „od wszystkiego”. Tożsamość żeńska staje się atrakcyjną dla chłopców.
http://opoka.giertych.pl/owk82.htm


Wyrok w sprawie gen. Marka PAPAŁY a ustalenia i dokumenty służb austriackich i niemieckich
[  …  ]
Chce przez to podkreslic, ze wymienionym wyzej instytucjom procesowym wskazalem, wzglednie przekazalem, dokumenty mogace doprowadzic do ujawnienia rzeczywistych motywow , ktorymi kierowali sie sprawcy podjecia decyzji o pozbawieniu zycia b.KGP M. Papaly i kilku innych osob, ktorych nagla smierc poprzedzila zabojstwo b. Komendanta Glownego Policji, a ktore dysponowaly podobna jak on wiedza o „polskim systemie bankowym i ubezpieczeniowym“.
http://dakowski.pl//index.php?option=com_content&task=view&id=10031&Itemid=55

Grypa, pandemia strachu, podsumowanie
[  …  ]
“Główną jeżeli nie jedyną, przyczyną monstrualnego wzrostu raka są szczepienia”

Dr Robert Bell
Wiceprezes Międzynarodowego Towarzystwa Badań nad Rakiem w British Cancer Hospital.
[  …  ]
W związku z faktem niewykrywania wirusa u chorych, Światowa Organizacja Zdrowia mocą swojej urzędniczej decyzji kazała zaprzestać badań wirusologicznych. Tak na wszelki wypadek, aby wyniki nie wyciekły i nie ujawniło się całe szalbierstwo i naciąganie finansowe.
http://dakowski.pl//index.php?option=com_content&task=view&id=10029&Itemid=53

W Opolu powstała Akcja Obywatelska „Tak dla Elektrowni – Tak dla Śląska”. Wydawać by się mogło, że to inicjatywa lokalna, walka o partykularne interesy, zwykła przepychanka o jakieś tam pierwszeństwo jednego województwa przed innym. Niestety sprawa jest o wiele poważniejsza, ma wymiar ogólnopolski. Jak się okazuje, przypadkiem wpadliśmy na trop kolejnej zdrady POLSKIEJ RACJI STANU.
http://www.ekspedyt.org/jacek/2013/06/17/14925_przylapalismy-zdrajcow.html
http://www.ngopole.pl/tag/tak-dla-elektrowni/

Stanhes : Wolne Miast Gdańsk rok 1939, kwiecień. Po twardych pertraktacjach żydzi sprzedają Wielką Synagogę przy ówczesnej Reitbahnstrasse, która obecnie nosi nazwę Wojciecha Bogusławskiego. Synagoga została sprzedana Senatowi Wolnego Miasta Gdańska. 15 kwietnia 1939 roku w synagodze odbyło się ostatnie nabożeństwo szabatowe. Zarząd gminy żydowskiej sprzedał wyposażenie synagogi; organy sprzedano do Krakowa, świeczniki do Warszawy, ławy zborowi ewangelickiemu w Nowym Porcie, archiwum do Jerozolimy a zbiory judaików wywieziono do Ameryki dzięki Jointowi, które pozostają tam, do dnia dzisiejszego. Zbiory bogatej biblioteki wywieziono do Wilna. Warunkiem sprzedaży budynku było jego rozebranie a nie zburzenie. 2 maja 1939 roku władze Gdańska dotrzymując umowy przystąpiły do rozbiórki synagogi.
Skoczymy trochę w czasie Gdańsk rok 2009. Przewodniczący gminy żydowskiej w Gdańsku Michał Samet bombarduje telefonami Pawła Adamowicza. O co chodzi ? O odszkodowanie za sprzedaną Niemcom w roku 1939 Synagogę. Pawełek, który często pokazuje się w jarmułce oczywiście prztakuje i transakcja zostaje przeprowadzona. Za „utraconą” Synagogę miasto przyznaje koszernym tereny warte dobre kilka milionów złotych. Do dziś objęte jest tajemnicą, o które tereny chodzi. Sprzedać coś dwa razy to dopiero sztuka, prawda? Czy zastanowiło kiedyś, kogo dlaczego na pasie startowym na Zaspie nikt nic nie buduje? Bo są to tereny wykupione przez Gminę Żydowską, która czeka na najkorzystniejszy moment sprzedaży. W jaki sposób je „nabyli” niech każdy się sam domyśli.
http://wiadomosci.onet.pl/forum/prof-wladyslaw-bartoszewski-dlaczego-mam-ulegac-mo,1,951749,112352142,czytaj.html

Za tydzień tysiące kobiet i mężczyzn spotkają się by rozmawiać o tym, co najważniejsze, o żydowskiej rodzinie, o żydowskich dzieciach. To właśnie nasza zdolność dostrzegania priorytetów, widzenia tego, co najważniejsze, pozwoliła nam przetrwać – edukacja, dziecko, przyszłość. Szukamy miejsc na ziemi gdzie możemy bezpiecznymi ścianami domów i ramionami pełnymi miłości otoczyć następne pokolenie.
Już nie oddawajmy życia w Warszawskich Powstaniach tuż po ocaleniu z gett, już nie musimy  z narażeniem życia szmuglować prawdy o komunizmie za granicę Polski, już nie musimy malować na ścianach kotwic, ani drukować podziemnych gazetek. Nahamu, nahamu ami – odpocznij mój narodzie, niech Twoje cierpienie przerodzi się w radość.
Zostaliśmy zdradzeni przez niedawnych przyjaciół, nie – to nie byli nasi przyjaciele. My mamy jednego przyjaciela – tego, który dał nam Torę na Synaju i wytyczył granice naszej Ziemi.
http://lubczasopismo.salon24.pl/alarm/post/520852,pociesz-sie-moj-narodzie
http://bukojer.salon24.pl/521060,najwazniejszy-sens-wypowiedzi-rabina-schudricha
Tak bardzo się starają, aby przypadkiem nie wygasła “sympatia” do nich? Ordynarna prowokacja?

O autorze: Jacek