Najtrudniejsza zasada ewangeliczna

Oczywiście moim zdaniem.

 

Jest to zasada, która w dziesiejszych czasach w obiegu publicznym jakby nie istniała:

 

,,NIE SĄDŹCIE ABYŚCIE I SAMI NIE BYLI SĄDZENI”

 

Przyznam się szczerze, że nic tak jak te zdanie, nie sprawia mi tak ogromnego kłopotu. Sądzę prawie na każdym kroku, chciałbym każdego osądzić według własnego mniemania, jak bym był sędzią sprawiedliwym. Często osądza się także zmarłych. Moim zdaniem popełnia się wtedy grzech, bo dusza zmarła jest już osądzona w najlepszy z możliwych sposobów. Chcemy być lepsi od Boga?

 

W porównaniu do tego co było rok czy dwa lata temu, uważam, że czynię postępy, ale daleko jest mi od stanowiska Tomasza a Kempis, który radził nie wywyższać się ze swym zdaniem, nawet jeśli wiemy, że mamy rację, albo stanowiska św. Franciszka z Asyżu, który mówił, że chciałby ucałować stopy nawet najbardziej grzesznego kapłana, który jednak przynosi Chrystusa na Ziemię, a sam przecież nie uważał się za lepszego od takiego duchowmnego.

 

Prośmy Ducha Świętego o dar pokory.

O autorze: Michał Kmieć