Bariera między III RP a emigracją

rzedwczoraj /22.11.2013/ byłam na wieczorze poświęconym Rafałowi Gan-Ganowiczowi i potem opisałam to  /TUTAJ/.  Przekonałam się przy okazji jeszcze raz, że po upływie ponad 24 lat od końca PRL wciąż istnieje wyraźna bariera między III RP a polską emigracją.  Reżyser Piotr Zarębski opowiedział, jak w czasie kolaudacji jego filmu w TVP /w 1997/, panowie Fidyk. Lang, Pałka i Łoziński starali się nie dpuścić filmu o Gan-Ganowiczu do emisji.  Powodem był zdecydowany antykomunizm Gan-Ganowicza.  To ich najbardziej bolało.  Można o tym przeczytać w artykule Andrzeja Rafała Potockiego “Kto sie boi Rafała Gan-Ganowicza?” dołączonym do nowego wydania książki “Kondotierzy”.

Na tym właśnie rzecz polega.  Ludzie establishmentu i “salonu” wywodzący się na ogół z elit komunistycznych lub mający komunistyczne korzenia obawiają się emigracji przedwojennej, powojennej i solidarnościowej, która nigdy w komunizm umoczona nie była i żywi tej ideologii zdecydowaną niechęć, czy nawet nienawiść.  Dlatego osiagnięcia emigrantów są przemilczane, a ich dzieła skazuje się na zapomnienie.

Przykładem tego są na przykład dzieje gen. Turowicza, twórcy pakistańskiego lotnictwa.  Red. Anna Pietraszek dowiedziała się o jego zasługach przypadkiem, podczas wyprawy w Hindukusz i nakręciła film o nim dla TVP.  Obejrzałam go w marcu 2012 podczas spotkania z panią redaktor.  Na zakończenie mojej notki na ten temat   /TUTAJ/ napisałam:

“Jest charakterystyczne, że Pakistańczykom bardziej zależało na filmie red. Anny Pietraszek niż polskiej telewizji.  Wojskowi pakistańscy udostępniali n.p. za darmo archiwa i śmigłowiec, a TVP rzucała wciąż kłody pod nogi.  Teraz też nie kwapi się do rozpowszechniania tego filmu.  Zaledwie parę razy pokazała go TVP Historia.”.

Tak samo dzieje się w dziedzinie literatury.  Na spotkaniu w Domu Dziennikarza /8.10.2013 / znany poeta Wojciech Wencel powiedział, że pracuje właśnie nad książką o Kazimierzu Wierzyńskim.  Stwierdził, że wciąż jesteśmy odcięci od literatury tworzonej na emigracji, podtrzymując, z uporem godnym lepszej sprawy, hierarchie literackie narzucone nam przez PRL  /TUTAJ/.

W swoim felietonie “Dlaczego nie wracamy do kraju”  /TUTAJ/ opublikowanym w “Gazecie Polskiej” z 10.10.2012 poeta napisał:

“Autorzy „Wiadomości”, pracownicy Polskiej Fundacji Kulturalnej czy wydawnictwa Veritas, twórcy polskich szkół, bibliotek i teatrów wierzyli, że demaskując naturę krajowego komunizmu, poruszają sumienie świata, a jednocześnie gromadzą depozyt, który stanie się kamieniem węgielnym wolnej ojczyzny. Jak zwykle, pomylili się co do świata. Trudniej pogodzić się z tym, że nowa Polska uznała ich heroiczną pracę za zbędną.

Niestety, diagnoza ta odnosi się nie tylko do władz III RP. O tym, że mając do wyboru dwie tradycje, odwołujemy się do tej niewolniczej, peerelowskiej, świadczy nasz język. Zamiast mówić o komunistycznej okupacji, wciąż – jako zbiorowość – stopniujemy zło. Bredzimy o jakichś „odwilżach”, debatujemy o różnicach między Gomułką a Gierkiem, mitologizujemy Marzec 1968 r., wymieniamy plusy i minusy okrągłego stołu, na patriotycznych uroczystościach cytujemy Tuwima, a w szkołach Szymborską. Niektórym nie przeszkadzają nawet sowieckie pomniki i nazwy ulic. Jeśli nawiązujemy do tradycji niepodległościowej, to na chybił trafił. Kultura III RP, podobnie jak struktury państwa, to eklektyczne bagno po „transformacji ustrojowej”.”.

Trudno nie przyznać Wojciechowi Wenclowi racji.  Dlatego też bardzo niepokoi mnie to, że felietony poety już się w  “Gazecie Polskiej” nie ukazują.  Czyżby długie ręce postkomunizmu sięgały także i tam?

O autorze: elig