Ukraina: Społeczeństwo obywatelskie czy zbiorowe kamikadze?

5660192-kijow-demonstracja-zwolennikow-300-227

W ostatnich dniach bardzo głośno się mówi o wydarzeniach na Ukrainie. Jest niemal tak, jak przed 9 laty, gdy w kraju naszych wschodnich sąsiadów nastała “Pomarańczowa rewolucja”. Dziś, skala może nie ta sama co kiedyś, ale nastroje są podobne. Znowu chodzi o uniezależnienie się od Rosji. Tym razem poprzez presję społeczeństwa wobec władz na zbliżenie się w kontaktach Ukrainy z Unią Europejską. Dziesiątki tysięcy Ukraińców, domagają się na ulicach rychłego podpisania umowy stowarzyszeniowej ich kraju z Unią, na co w ostatniej chwili nie zdecydowała się rządząca Partia Regionów.

Obserwując przekazy medialne w Polsce na temat tych wydarzeń, jestem zażenowany ich płytkim poziomem merytorycznym. Fakt, po reżimowych mediach nie spodziewam się niczego obiektywnego i analitycznego w opisie tej sprawy. Ale przykro mi, że również największe media “drugiego obiegu” choć trochę się nie wysilą i powtarzają za swoimi kolegami z głównego ścieku utarte banały. W myśl zasady “dobra Unia, zły Putin, dobra Tymoszenko, zły Janukowycz”. Co w praktyce, niestety nie jest takie proste i oczywiste.

Osobiście, do niedawna, również myślałem o wydarzeniach na Ukrainie w ostatnich latach przez pryzmat płytkich przekazów medialnych. Wszystko rozumiałem mniej więcej w ten sposób:

Dobra “Pomarańczowa koalicja” i zła Partia Regionów. Jedni są uczciwi i cywilizowani oraz stanowią jedność, drudzy skorumpowani i na pasku Rosji. Jednych można zaliczyć do prawicy, drugich do lewicy.  “Pomarańczowa koalicja” się rozpada, bo między jej liderami Juszczenką i Tymoszenko doszło do niepotrzebnych podziałów. Oboje zmarnowali cały kapitał “Pomarańczowej rewolucji”, przez co Ukraina znowu dostała się w ręce prorosyjskich polityków z Partii Regionów. A ci, są zdolni nawet do najgorszych chwytów, by utrzymać się przy władzy. Wcześniej fałszowali wyniki wyborów, dziś wsadzają do więzienia najpotężniejszą polityk opozycji Julię Tymoszenko. I to zupełnie za niewinność.

Potem, gdy polityką zainteresowałem się na poważnie, a informacje o niej wyszukiwałem poza mainstreamem, zrewidowałem nieco swoje poglądy na temat Julii Tymoszenko. Gdy wczytałem się za co była premier trafiła do więzienia, czyli za podpisanie niekorzystnej umowy gazowej Ukrainy z Rosją, uznałem, że znajduje się we właściwym miejscu. Tym bardziej, że wielu Polaków domagało się skazania Waldemara Pawlaka za podpisanie umowy gazowej z Rosją na jeszcze gorszych warunkach, niż dokument parafowany przez Tymoszenko.

Skoro Tymoszenko nabroiła, jej wina. Słusznie siedzi za kratkami – myślałem. Choćby na przekór mainstreamowi, któremu nie wierzyłem.

Losy Ukrainy są jednak o wiele bardziej skomplikowane i niejednoznaczne, niż czarno-biały opis, czy to mainstreamu, czy to anty-mainstreamu. Przekonałem się o tym, gdy w moje ręce, całkiem przypadkowo, trafiła książka Marii Przełomiec pt. “Tymoszenko. Historia niedokończona” (Rysunek 1). Nigdy nie miałem zamiaru jej przeczytać, bo i tematyka wydawała mi się nudna i raczej odległa od naszych polskich spraw. A dwa, że spodziewałem się po tej publikacji tego samego co w telewizjach, mianowicie gloryfikacji Julii Tymoszenko. Później okazało się, jak bardzo się myliłem…

tymoszenko-historia-niedokonczona-b-iext11314388

Rysunek 1. Okładka książki “Tymoszenko. Historia niedokończona”

Pewnego razu tak mi się nudziło, że postanowiłem przeczytać cokolwiek. Padło na wyżej wymienioną książkę Marii Przełomiec. I muszę przyznać, że ku mojemu zdumieniu, była to chyba najciekawsza książka polityczna, jaką czytałem od dawna. Bo w większości przypadków mniej więcej wiedziałem, czego się po takich pozycjach spodziewać. A w przypadku książki o Tymoszenko, wszystko było dla mnie czymś zupełnie nowym, przez co fascynującym. Nie jest to jedynie biografia byłej premier Ukrainy, ale przede wszystkim próba odpowiedzi na pytanie czym jest dzisiejsza Ukraina i jakie mechanizmy kierują jej losami. I co najważniejsze, zostało to opisane rzetelnie, obiektywnie i profesjonalnie, zupełnie inaczej niż z ekranów naszych telewizorów.

Jakie wnioski płyną z tej lektury? Najkrócej, jak mogę: Julia Tymoszenko jest osobą wywodzącą się spod ciemnej gwiazdy. Wychowana przez samotną matkę w biedzie w rosyjskojęzycznej części Ukrainy, konkretnie Dniepropietrowsku. Od dziecka prymuska oraz działaczka młodzieżówek partyjnych w okresie ZSRS. Ukończyła ekonomię, wyszła za bogatego i wpływowego męża, co pozwoliło jej działać w drobnym biznesie krótko przed przemianami. Po odzyskaniu niepodległości przez Ukrainę, w niejasnych okolicznościach mnożyła swój majątek. Było to w czasach przekrętów, mafii, porachunków ulicznych, nierzadko nawet morderstw. Następnie dorobiła się prawdziwej fortuny, kierując spółkami energetycznymi. Weszła do polityki, nie wiadomo czy dla jeszcze większego wzbogacenia się, czy dla faktycznej troski o dobro ogółu. Nie wiadomo też, czy jej zmiana wizerunku (Ludowy warkocz ukraiński, przejście na z języka rosyjskiego na ukraiński, podkreślenie wartości narodowych) było szczere, czy miał to być jedynie środek do celu jakim było zdobycie władzy. Jednym słowem – bezwzględny oligarcha w spódnicy, który szczerze, bądź z zupełnie innych powodów (autorka nie potrafi tego rozstrzygnąć), przeszedł na stronę proeuropejskiej opozycji.

Julia Tymoszenko, sama umoczona w niejasne interesy w latach 90. postanowiła wytoczyć wojnę korupcji i złodziejstwu, jakie miało toczyć Ukrainę. A czytając te książkę czasem włosy stawały dęba, jak ten kraj jest zepsuty, bezprawny, i skorumpowany. Daleko bardziej, niż Polska. No i rzekomy podział Polski, nad którym tak się pochylają “autorytety”, to tylko pikuś w porównaniu do podziału na Ukrainie, gdzie w parlamencie dochodziło kilka razy nawet do rękoczynów. Nowej, proeuropejskiej premier wojnę wydał Władymir Putin, przykręcając Ukrainie kurek gazowy,  co automatycznie wywołało pogorszenie gospodarcze w tym kraju. Tymoszenko, będąc pod presją Unii Europejskiej po “trzeciej wojnie gazowej” z Rosją podpisała nowe warunki umowy, niekorzystne dla jej kraju, choć ona sama ogłosiła, że jest to wielki sukces. Choćby z tego powodu, że gaz w ogóle na Ukrainę i do Europy popłynie. Potem już wiemy, co było konsekwencją. Proces, wyrok i więzienie. Choć zwolennicy Julii Tymoszenko twierdzili, że co prawda była premier nie była osobą kryształowo czystą, to sprawa jest absolutnie skandaliczna. Gdyż, jeśli do kolonii karnej trafiła Tymoszenko, to w imię równości wobec prawa, do więzienia powinna pójść niemal cała klasa polityczna i oligarchia ukraińska. Tymczasem pobłażliwy dla innych sąd okazał się bezwzględny wobec największego wroga prezydenta Ukrainy Wiktora Janukowycza, jakim była i nadal jest Julia Tymoszenko. Tylko osoba z zamkniętymi oczami może stwierdzić, że to nie był wyrok napisany przez obecnego prezydenta Ukrainy.

Jak zatem, bogatszy o wspomnianą lekturę, patrzę na obecne protesty na Ukrainie?

Protestująca część Ukraińców ma nienajgłupszą diagnozę ich marnej sytuacji. Rakiem toczącym ich kraj są naleciałości pochodzące z rosyjskiej cywilizacji, którymi podobnie jak Polacy, gardzą. Protestująca część Ukraińców chce być wolna i niepodległa od mocarstwa, które je eksploatuje. Ma dość wszystkiego, co cechuje rosyjski sposób myślenia o państwie, tak daleki od europejskich standardów cywilizacji. Czyli ma dość rządzenia poprzez przemoc, dyktat. Ma dość korupcji, bezprawia i władzy, jaką trzyma w ręku bogatszy i silniejszy. Ma dość awansu społecznego pochodzącego nie z pracowitości, a przestępczości. Ma dość aparatu państwowego, który zamiast dbać o interes szarego człowieka, wykonuje polecania korumpujących oligarchów. Ma dość azjatyckiej mentalności rządzącej ich krajem. To wszystko prawda…

Tylko, czy jednocześnie Ukraińcy nie popadają w inną skrajność, widząc Unią Europejską jako swojego zbawiciela?

Słuchając przekazów miałem wrażenie, że na podpisaniu umowy stowarzyszeniowej Ukrainy z Unią najbardziej zależy samej Unii i Polsce. Chyba nikt z dziennikarzy nie zadał sobie pytania, czy zbliżenie Ukrainy z Unią będzie dobre dla jej mieszkańców. Przeważały opinie: “To wielka strata dla Unii i dla Polski”. Nie jest tajemnicą zatem, że samym strukturom europejskim może wcale nie chodzić o dobro Ukrainy, ale o jej skolonizowanie. Co nawiasem mówiąc byłoby też korzystne dla Polski, ze względu na otwarcie wschodnich rynków.

Czy Unia Europejska jest w stanie zapewnić Ukrainie dobrobyt? Grecy, widząc obrazki z Kijowa pewnie pukają się w czoło widząc europejski entuzjazm. Sami dostali z Unii bardzo dużo, a dziś widać jakie są tego efekty. Unia przeżywa swój największy kryzys od początku istnienia, a mieszkańcy wspólnoty w niewyobrażalnej skali mierzą się z długami, bezrobociem i emigracją.

Widząc obrazki z Kijowa, przypominają mi się zdjęcia z Warszawy, gdy Polska cieszyła się z wejścia do Unii. Co nam pozostało z tego entuzjazmu dzisiaj? Czy Polakom żyje się lepiej? Pytanie retoryczne. Z tego punktu widzenia euroentuzjazm w Kijowie wydaje się karykaturalny, a protestujący sprawiają wrażenie idących na ochotnika na rzeź. Bo dziś na ulicach starej Unii  niebieskie flagi z żółtymi gwiazdkami się raczej podpala, niż eksponuje. Z drugiej strony, perspektywa wiecznej przyjaźni z Rosją dla Ukrainy kusząca też nie jest, z powodów, jakie wcześniej wymieniłem.Współczuję naszym wschodnim sąsiadom obecnego położenia.

Janukowycz i jego klika nie będą lojalni wobec Rosji, jeśli tylko Unia zaproponuje Ukrainie więcej. Tak samo, jak postkomuna w Polsce zdołała kiedyś przejść na stronę zachodnią, gdy im tylko odpowiednio zapłacono. Dzisiaj, Janukowycz w ostatniej chwili zrezygnował z podpisu umowy stowarzyszeniowej i wypuszczenia Tymoszenko na leczenie do Niemiec. Zrezygnował,  mając pewnie w pamięci dawne wojny gazowe z Rosją i starając się wygryźć od Unii coś godnego w zamian utratę rosyjskich rynków zbytu. Wszak, idea Wielkiego Głodu w wersji mini jest nadal jednym z czynników  ewentualnego nacisku na Ukrainę przez Rosję. Gdy do ewentualnych sankcji po podpisaniu by doszło, Janukowycz może podzielić los Tymoszenko, stracić władzę i być może nawet trafić do więzienia. Kto wie, czy nie przez nią samą.

Spór o kolonizację Ukrainy między Unią a Rosją trwa. Szkoda tylko, że na końcu pewnie i tak ucierpi szary obywatel tego kraju. Kto wie, być może za kilka lat zobaczymy zgoła inny obrazek w Kijowie. Antyunijne manifestacje i palenie flag europejskich przez tych samych, co dzisiaj są “pro”? Na Ukrainie wszystko jest możliwe.

 

Źródła grafiki:

http://2.s.dziennik.pl/pliki/5660000/5660192-kijow-demonstracja-zwolennikow-300-227.jpg

http://ecsmedia.pl/c/tymoszenko-historia-niedokonczona-b-iext11314388.jpg

O autorze: Migorr

Jestem równolatkiem tworu zwanego "Trzecią Rzeczpospolitą". Moje marzenie: Aby jej kres, którego konsekwencją będzie budowa Wolnej Polski nastąpił jeszcze za mojego życia.