Jaki był 2013 rok? Czyżby nijaki?

Takie wrażenie można było odnieść, czytając różne podsumowania, których na przełomie roku zawsze ukazuje się wiele.  Jednak nie.  Co najmniej dwa wydarzenia przejdą, moim zdaniem, do historii. Co ciekawe, oba nie są korzystne dla Europy.

Pierwsze z nich to oczywiście abdykacja papieża Benedykta XVI i wybór Franciszka – kardynała z Argentyny.  Coś podobnego nie zdarzyło się w Watykanie od kilkuset lat.  Proszę zauważyć jak szybko postępują obecnie zmiany.  Przez ok. 400 lat tradycyjnie wybierano papieży z Włoch, aż do 1978 roku, kiedy to papieżem został Polak, Karol Wojtyła.  Potem, był Niemiec, Joseph Ratzinger, a już po 35 latach wybrano kogoś spoza Europy.  To wskazuje, że punkt ciężkości katolicyzmu przesunął się poza nasz kontynent i to błyskawicznie.

Drugie wydarzenie miało miejsce w grudniu 2013, a było nim miękkie lądowanie na Księżycu chińskiej sondy Chang’e 3 z łazikiem Yutu /jadeitowy królik/ na pokładzie.  Było to pierwsze takie lądowanie od 37 lat  /TUTAJ/.  W roku 1972 Amerykanie zrezygnowali z badań Księżyca po zakończeniu programu Apollo, a Rosjanie w 1976 wysłali na Księżyc ostatniego z serii Łunochodów.  Przy okazji przypomniano sobie o tym, iż Europa nie odgrywa /i nie odgrywała nigdy/ większej roli w badaniach Kosmosu.

Nasz kontynent nie był jednak tylko przegranym 2013 roku.  Wbrew ponurym prognozom z połowy 2011 r., ani Unia Europejska się nie rozpadła, ani euro nie przestalo być wspólną walutą w swojej strefie.  Mogliśmy przeczytać  /TUTAJ/, że:

“Eksperci są niemal zgodni: strefa euro ma za sobą najtrudniejszą fazę kryzysu. Większość z nich uważa jednak, że Europa nie wyciągnęła z tego załamania właściwych wniosków, co wróży eurolandowi, a właściwie całej Unii Europejskiej, wiele kłopotów.”.

Wymieniono potem długą listę tych kłopotów, ale ton tych doniesień jest już jednak zupelnie inny niż dwa lata temu.

W czerwcu roku 2011 napisałam notkę “Niedoceniany kontynent – Europa”  /TUTAJ/ w której stwierdziłam:

” Europa wypracowuje ponad 1/3 światowego PKB i wciąż jest silniejsza pod tym względem od Azji i Ameryki Płn.  Nie wiemy jeszcze, czy ostatni kryzys gospodarczy coś tu zmienił.  Jeśli jednak przypomnimy, że w latach 1990-2008 upadł komunizm, znikły pozostałości “żelaznej kurtyny” i poszerzyła się Unia Europejska, to widać,że sytuacja naszego kontynentu jest teraz lepsza, a nie gorsza.”.

Warto więc wspomnieć, że w 2013 do Unii Europejskiej przystapiła Chorwacja, a Łotwa przyjęła euro.  Na listopadowym szczycie w Wilnie umowy stowarzyszeniowe z UE podpisały Mołdawia i Gruzja.  Miała to uczynić także Ukraina, ale w ostatniej chwili prezydent Rosji, Putin zdołal przekupić /lub zastraszyć/ jej władze.

W efekcie doszło do wydarzenia bez precedensu.  O ile wszędzie dotychczas idee europejskie były promowane odgórnie przez elity rządzące, często wbrew woli ogółu /przyjęcie euro przez Łotwę popieralo tylko 25% mieszkańców tego kraju/, to na Ukrainie powstał ogromny oddolny ruch społeczny domagający się podpisania umowy z UE.  Od 21 listopada do dzisiaj trwają na kijowskim Majdanie kilkusettysięczne demonstracje w tej sprawie.  Ostatnio zaczęła się formować tam organizacja przypominająca nieco polską Solidarność z 1980 roku.

Jeśli chodzi o resztę świata, to prezydent USA, Obama dość zręcznie wykręcił się od działań zbrojnych w Syrii lub w Iranie.  Wyraźnie nie chce się on mieszać do konfliktów religijnych miedzy sunnitami a szyitami /w Iranie – oprócz Izraela to Arabia Saudyjska najmocniej naciskała na interwencję USA w tym kraju/ oraz między sunnitami a alawitami /w Syrii/.  Zapłacił za to poprawą wizerunku Putina, ale zadał cios interesom rosyjskiego przywódcy /interwencja USA spowodowałaby wzrost cen ropy naftowej i gazu/.

Jak więc widać, w 2013 coś się jednak w świecie działo.

O autorze: elig