Ucieczka z Facebooka, czyli z “maszyny do podgladania”

Nigdy nie chciałam mieć konta na Facebooku. Portal ten kojarzył mi się zawsze z “lepem na muchy”, względnie z “maszyną do podglądania wszystkich przez wszystkich”. Ucieszyłam się więc, gdy przeczytałam w  tygodniku “W Sieci”, iż mój pogląd podzielają liczne nastolatki.

Dowiedziałam się tego z artykułu Łukasza Adamskiego “Dokąd uciekają ich dzieci?” z nr 4/2014 “W Sieci”.  Problem wynikł z faktu, iż rodzice i wychowawcy nauczyli się korzystać z Facebooka i śledzą za pomocą niego życie młodzieży.  Efekt jest natychmiastowy:

“odsetek młodych, którzy wskazali Facebooka, jako najważniejszy dla nich portal społecznościowy spadł z 42% (badanie z jesieni 2013) do 33% [wiosna 2013]”.

“Nie chcemy być tam gdzie nasze mamy” – mówili trzynastolatkowie.  Łukasz Adamski pisze:

“Czytając wiele relacji nastolatków z amerykańskich i brytyjskich gazet, którzy narzekali, że są obserwowani na Facebooku przez swoich rodziców, sąsiadów, ciotki, wujków i w końcu nauczycieli, odezwałem się do znajomej, trzynastoletniej dziewczyny z prowincjonalnego miasta w Polsce.(…)

“Nasza pani od polskiego ciągle wchodzi na nasze konta i kontroluje, co udostępniamy, jakie piszemy komentarze, i ogólnie całą naszą aktywność.  Nie tylko ona.  Nasz wychowawca równiez ma konto i nas sprawdza.  I potem te niewłaściwe zachowania na “fejsie” omawiamy na godzinie wychowawczej” – opowiedziała nastolatka”.

Łukasz Adamski nie byłby polskim dziennikarzem, gdyby przy okazji nie lamentował:

“Najbardziej przerażającym wnioskiem z problemu porzucania przez młodzież Facebooka jest ich ucieczka na portale wymagające jeszcze mniejszych nakładów wysiłku w komunikacji.  Czy niebawem będziemy rozmawiać ze soba wyłącznie przez kamerki?”.

Kończy zaś artykuł pytaniami:

“Co jednak, gdy “zgredzi” nauczą się korzystać z następców Facebooka?  Czy ucieczką będzie wyjście z domu?   Może to jest sposób na zwycięstwo z nowym, wspaniale zaprogramowanym  przez komputer światem?”.

W polskich warunkach tymi “następcami Facebooka” są Instagram i Twitter.  O Instagramie nie wiem nic – nigdy nie odwiedziłam tego portalu.  Twitter natomiast kojarzy mi się z miejscem, gdzie bardzo skutecznie kompromitują się osoby publiczne.  Najlepszy jest w tym Radek Sikorski, który nie przepuści żadnej okazji by zrobić z siebie idiotę.  Niestety, przy okazji szkodzi Polsce.

O autorze: elig