wyszperane 13/02/14

 


Pomniki gloryfikujące komunizm nie powinny stać w suwerennej Polsce – zwracają uwagę obaj oskarżeni o znieważenie dwóch pomników upamiętniających Armię Czerwoną w Warszawie. Ich ponowny proces rozpoczął się przed warszawskim sądem Praga Południe.
http://wirtualnapolonia.com/2014/02/11/proces-za-czerwona-zaraze/



„Zarządzam poszukiwanie nadzwyczajne-ogólnokrajowe za zaginionym płk WP. Kukliński Ryszard – Jerzy syn Stanisława i Anny Kotaniec, ur. 13.06.1930 w Warszawie […]. Cechy zewnętrzne: wzrost około 167 cm, twarz pociągła, włosy ciemnoblond, czesane lekko na bok, chód kołyszący, sylwetka lekko pochylona do przodu. […] Wymieniony w dniu 7 XI 1981 około godziny 13.00 wyjechał z miejsca zamieszkania prywatnym samochodem marki »Opel Record« nr rej WAA-3804, koloru jasnoniebieskiego – w nieznanym kierunku i ślad po nim zaginął
http://dakowski.pl//index.php?option=com_content&task=view&id=11810&Itemid=100


Od roku 1990 w Niemczech nie uruchomiono żadnego nowego bloku opartego na technologii jądrowej. Generalnie istotny był sprzeciw polityków. O ile w latach 90-tych rządząca CDU/CSU była neutralna w stosunku do energetyki jądrowej, to opozycyjna SPD od lat 80-tych chciała zamknięcia niemieckich elektrowni jądrowych. W 1998 roku SPD wygrała wybory i weszła w koalicję z Partią Zielonych (która oczywiście była zdeklarowanym przeciwnikiem energetyki jądrowej). Wraz z właścicielami elektrowni jądrowych rozpoczęto rozmowy dotyczące ich wyłączenia – kompromis osiągnięto w roku 2000, wówczas ustalono, że żywot reaktorów zostanie nieco skrócony, natomiast nie przewidywano wówczas nagłego i wymuszonego zamykania bloków jądrowych.
[  …  ]
Wszystko zmieniło się w roku 2011. Jedenastego marca tego roku tsunami uderzyło w Japonię – co wywołało między innymi katastrofę w elektrowni jądrowej w Fukushimie. Niemiecka opinia publiczna zawrzała. Już następnego dnia po katastrofie 60 tysięcy osób utworzyło długi na 45 kilometrów łańcuch ludzi ze Stuttgartu do elektrowni jądrowej w Neckarwestheim. Dwa dni później w niemal 500 niemieckich miastach, na ulicę wyszło ponad 100 tysięcy demonstrantów. Według sondaży przeprowadzonych już po katastrofie w Japonii, 80 procent Niemców było przeciwko utrzymywaniu energetyki jądrowej w kraju.
http://dakowski.pl//index.php?option=com_content&task=view&id=11823&Itemid=44
http://www.cire.pl/pokaz-pdf-%252Fpliki%252F2%252Fniemiecka_energetyka_jadrowa.pdf

Nie ma wątpliwości, że przyjęcie przez tysiące młodych jako swoich bohaterów postaci takich jak mjr Zygmunt Szendzielarz „Łupaszko”, Danuta Siedzikówna „Inka” czy płk Witold Pilecki wywołało ogromne zainteresowanie książkami historycznymi, miejscami pamięci i faktem, że ich historia była zakłamywana. Nie udało się tego przełamać również w ciągu 20 lat istnienia III Rzeczypospolitej. Ten klimat zmieniła decyzja Sejmu sprzed trzech lat o ustanowieniu dnia pamięci.
Koalicja organizacji młodzieżowych apeluje o uczestniczenie w obchodach oficjalnych oraz społecznych każdego 1 marca, przypominanie lokalnych bohaterów, budowę pomników. Żąda także nadania ulicom i szkołom imion bohaterów niepodległościowego podziemia antykomunistycznego z lat 1944-1963. Młodzi domagają się zarazem ostatecznego zniesienia nazw ulic, którym patronują komunistyczni oprawcy. Chcą również powstania Narodowego Muzeum Żołnierzy Wyklętych na wzór Muzeum Powstania Warszawskiego. W warstwie edukacyjnej proponują wprowadzenie do podstawy programowej nauczania historii wszystkich szczebli edukacji zagadnień związanych z antykomunistycznym podziemiem. Tymczasem wiadomo, że niedawno podstawa programowa została przez MEN zmieniona i na poziomie szkół średnich nauka historii najnowszej jest nieobowiązkowa, a jeśli już jest, to skonstruowana bardzo powierzchownie i hasłowo. Protesty w tej kwestii odbijały się od kolejnych ministrów jak od ściany.
http://wirtualnapolonia.com/2014/02/11/mloda-armia-wykletych/


Koszt oczyszczenia skażonego radioaktywnie terenu likwidowanej elektrowni atomowej Sellafield na północy Anglii przekroczy 70 mld funtów szterlingów (ok. 350 mld PLN) – poinformowała w opublikowanym we wtorek raporcie komisja finansów publicznych Izby Gmin.
W 2008 roku kontrakt na likwidację przestarzałej elektrowni, działającej od lat 50., jednej z największych w Europie, uzyskało konsorcjum NMP (The Nuclear Management Partners). W październiku ub.r. rządowa agencja odpowiedzialna za likwidację elektrowni nuklearnych NDA (Nuclear Decommissioning Authority), będąca właścicielem Sellafield, przedłużyła go na dalsze pięć lat.
Pierwotny kosztorys znacznie przekroczono, doszło też do opóźnień. Komisja finansów publicznych zażądała odebrania kontraktu konsorcjum NMP, o ile w krótkim czasie nie będzie mogło wykazać się zadowalającym postępem prac.
http://www.cire.pl/item,88903,1,11,12,0,241091,0,wbrytania-koszt-posprzatania-po-elektrowni-atomowej—70-mld-funtow.html

Pan redaktor Jacek Żakowski, biegający w „Gazecie Wyborczej” za tzw. proroka mniejszego, bo większym jest sam pan red. Michnik, a największym – główny cadyk Rzeczypospolitej, pan Aleksander Smolar – więc pan redaktor Jacek Żakowski zapłonął świętym oburzeniem do tego stopnia, że zaczął używać brzydkich słów w rodzaju: „do jasnej cholery!” Co tak zbulwersowało pana redaktora Jacka Żakowskiego, że aż zaczął cholerować? Wzburzyło go przekazanie przez pana ministra kultury i dziedzictwa narodowego Bogdana Zdrojewskiego 6 mln złotych na świątynię Opatrzności Bożej w Wilanowie. Pan redaktor Żakowski uważa, że katolicy mogą się na tę całą świątynię składać i nawet im na to łaskawie pozwala, ale nie pod przymusem, za pośrednictwem fiskusa.
Pan redaktor Żakowski ma oczywiście rację, jak zresztą we wszystkim, co mówi – szkoda tylko, że refleksem to on niestety nie grzeszy, podobnie jak uczestnik dziwnie osobliwej trzódki posła Palikota Armand Ryfiński – spostrzegawczością. Bo nie przypominam sobie, by pan redaktor Jacek Żakowski zapłonął podobnie świętym oburzeniem na wieść o dofinansowaniu, a właściwie, jakim tam znowu „dofinansowaniu” – nie żadnym „dofinansowaniu”, tylko po prostu sfinansowaniu budowy Muzeum Żydów Polskich w Warszawie z pieniędzy podatkowych i to w kwocie znacznie większej niż 6 milionów, bo Ministerstwo Kultury i Urząd Miasta Stołecznego Warszawy wydały na ten cel 180 milionów złotych, a więc – 30-krotnie więcej! Zatem i oburzenie pana redaktora Jacka Żakowskiego powinno być z tamtego powodu 30-krotnie większe.
http://www.michalkiewicz.pl/tekst.php?tekst=3025

Powiedzieć, że europosłowie sobie nie krzywdują, to jakby nic nie powiedzieć.
1.     Sama pensja deputowanego wynosi 32 000 złotych brutto,
2.     diety to kolejne 17,500 złotych .
3.     Do tego dochodzą miesięczne dodatki na pensje dla asystentów,
4.     wynajem biur i podróże niezwiązane z dojazdami do Brukseli i Strasburga – łącznie  ponad   110 000 złotych.
5.     Dodatkowo każdy poseł korzysta z darmowych przelotów z domu do pracy i dostaje zwrot kosztów podróży samochodowych.
http://dakowski.pl//index.php?option=com_content&task=view&id=11822&Itemid=100


Wymuszenia, rozboje, udział w pobiciach, oszustwa, więzienie, rosyjska i polska mafia w tle – taka jest przeszłość naczelnego “Wprost”. Mimo to Latkowski bryluje na medialnych salonach i ma dostęp do wielu tajemnic policji, biznesu, państwa
Sylwester Latkowski, redaktor na­czelny tygodnika “Wprost”, musi być ostatnio z siebie bardzo zadowolony, bo znów jest o nim, co bardzo lubi, wyjąt­kowo głośno. Opinię publiczną zaszokowała zdecydowana obrona Mariusza Trynkie­wicza, seryjnego mordercy dzieci wycho­dzącego właśnie na wolność, któremu rze­komo ma grozić lincz.
[  …  ]
Oto według zeznań świadków próbka dzia­łalności duetu Latkowski -Norejko. “Na dany znak przez Sylwestra Latkowskiego uderzył pokrzywdzonego pięścią w głowę, a drugą ręką chwycił za kark […J. Litwini zaatakowali Mirosława T., uderzając go pięściami po że­brach. Po wyjściu na zewnątrz klatki schodowej pokrzywdzony został uderzony przez Kestutiusa Norejkę w nerki tak, że upadł na kolana. Wówczas Mirosław T. poprosił Sylwestra Latkowskiego, aby powstrzymał Litwinów od dalszego bicia”.
W całej sprawie, operując dużym skró­tem, chodziło o to, że dwóch handlarzy używanymi samochodami z Gorzowa Wiel­kopolskiego pojechało na szrot do Berlina. Poznanemu tam mężczyźnie zaproponowali sprzedaż jego używanego Volkswagena Golfa w Polsce. Umowy dotrzymali. Nabywcą zo­stał człowiek szczecińskiego półświatka, nie­jaki Waldemar S., ksywa “Gruby Jasio”. Gang­ster ten blisko współpracował z Sylwestrem Latkowskim i Gracjanem Szmytkowskim; znanym dobrze szczecińskiej i pomorskiej policji ze spraw kryminalnych.
http://dakowski.pl//index.php?option=com_content&task=view&id=11809&Itemid=100

Teraz niektórzy politycy Europy, w pierwszej kolejności Skandynawii, nazywają kazirodztwo standardem (normą) genderową, przy czym, na podobieństwo homofobii, proponują wprowadzenie takiego pojęcia jak „incestofobia” (niechęć w stosunku do kazirodztwa-tłum.), która będzie karalna. Główni „bojownicy” za tę ideę to neoliberałowie i aktywiści ruchu sodomskiego, liczni deputowani lokalnych parlamentów, którzy przepychają swoje pomysły wszelkimi możliwymi metodami.
Szwedzkie, duńskie gazety publikują artykuły na ten temat, bynajmniej nie w krytycznym tonie, a w Norwegii i na Islandii kazirodztwo jest już, w rzeczywistości, zalegalizowane. W Norwegii incestofobów rejestruje się w specjalnie stworzonych ośrodkach przy czym z 10 spraw dotyczących oskarżenia o incest, które wpływają na policję, 8 z nich nigdy nie jest rozpatrywanych. Liczni ludzie, którzy są sądzeni za kazirodztwo, otrzymują wyroki uniewinniające a ofiary kazirodztwa są leczone jako cierpiące na urojenia. Właśnie tam, w Norwegii, szczególną popularnością cieszył się film zatytułowany „Ja śpię ze swoją siostrą”.
Debaty na temat kazirodztwa miały miejsce w parlamencie Szwajcarii. Tam, nawiasem mówiąc, był już stworzony precedens. W 2010 roku rozgorzał skandal na skalę krajową po tym jak z nowego Kodeksu Karnego w cudowny sposób zniknął artykuł orzekający karę za kazirodztwo ale już po gwałtownym wzburzeniu społeczeństwa tenże artykuł wprowadzono do Kodeksu Karnego z powrotem, prawdopodobnie nie na długo.
Dla wszystkich, którzy chociaż trochę zajmują się tym tematem, jest oczywiste, że w konsekwencji legalizacji kazirodztwa będzie zalegalizowana pedofilia. W Holandii jest już partia, która o to walczy i już pojawili się w Europie ci, którzy stawiają kwestię prawa zawierania małżeństw z dziećmi. Rysuje się straszliwy obraz. Z ludźmi z którymi, w zasadzie, nie ma o czym i nie ma po co rozmawiać, część europejskiego establishmentu gotowa jest do poszukiwania wspólnego języka. Na początku legalizują „małżeństwa” sodomskie, następnie legalizują adopcję dzieci przez te „małżeństwa” sodomskie” i wychowywanie dzieci w surowo określonym schemacie, zresztą podobne wychowanie jest już realizowane, i to nie tylko w „rodzinach” sodomickich.
http://www.wsercupolska.org/joomla/index.php?option=com_content&view=article&id=6393:r&catid=7:wiadomosci&Itemid=19

O autorze: Jacek