Czego potrzebuje dzisiaj Ukraina?

http://www.niedziela.pl/artykul/8121/Czego-potrzebuje-dzisiaj-Ukraina

Ks. Mariusz Sztaba

[Fot. snamess/Foter/CC-BY]

Ostatnie tygodnie kierują naszą uwagę w stronę Ukrainy, gdzie naród ukraiński, coraz bardziej świadomy swojej tożsamości i odrębności, walczy o podmiotowość i suwerenność. Kijów spłynął krwią. Prezydent i rząd okazali się barbarzyńcami, zdolnymi do poświęcenia członków własnego narodu, tylko po to, aby utrzymać się przy władzy. Z godziny na godzinę zmienia się sytuacja w tym kraju. Parlament odsunął od władzy prezydenta Wiktora Janukowycza i przegłosował dymisję kilku innych ministrów. Przekazał także obowiązki prezydenta przewodniczącemu parlamentu. Ołeksandrowi Turczynowi. Deputowani postanowili też, że do wtorku zostanie utworzony rząd jedności narodowej. Jak potoczy się dalej sytuacja na Ukrainie? Są zapewne różne scenariusze, w zależności od doradców! Ale jedno jest pewne – Ukraina potrzebuje solidarności wewnętrznej i zewnętrznej, a nie filozofii „oko za oko, ząb za ząb”. Odpowiedzialnych za masakrę w Kijowie trzeba osądzić według prawa. Nie wolno pozwolić jednak, aby zapanowała „filozofia goryla”, która streszcza się w sentencjach: „pięścią do przodu” , „po trupach do celu”. Obecna sytuacja na Ukrainie domaga się rozwagi, powagi i solidarności.

Myśląc o Ukrainie, sięgam do nauczania Jana Pawła II, który podczas pierwszych trzech pielgrzymek do Polski (1979, 1983, 1987) uczył nas, jak dążyć do odnowy moralnej społeczeństwa, aby przygotować się do zagospodarowania niepodległości. Jako naród przyjęliśmy pewne papieskie uwagi i wcieliliśmy je w życie, na inne zaś pozostaliśmy głusi.

1. Potrzeba moralnego zwycięstwa człowieka nad sobą samym i złem

Jan Paweł II w homilii w czasie Mszy św. odprawionej na Stadionie Dziesięciolecia w Warszawie, dnia 17.06.1983 roku uczył, że „(…) człowiek powołany jest do zwycięstwa nad sobą. Do zwycięstwa nad tym, co krępuje naszą wolną wolę i czyni ją poddaną złu. Zwycięstwo takie oznacza życie w prawdzie, prawość sumienia, miłość bliźniego, zdolność przebaczania, rozwój duchowy naszego człowieczeństwa”. Papież przypominał wówczas, że do takiego moralnego zwycięstwa w prawdzie, wolności, sprawiedliwości i miłości powołany jest także naród będący wspólnotą ludzi. Prawdziwa odnowa moralna społeczeństwa, może „wyprowadzić społeczeństwo z rozbicia i przywrócić mu jedność”. Do tego zaś dochodzi się na drodze dialogu, porozumienia i odbudowywania zaufania między nową władzą, a społeczeństwem. Wszystko zaś to ma doprowadzić do „dojrzałego ładu życia narodowego i państwowego, w którym będą respektowane podstawowe prawa człowieka”.

2. Potrzeba odkryć i realizować zasadę solidarności

Papież Polak podczas przemówienia do Konferencji Episkopatu Polski, w Częstochowie, dnia 19.06.1983 r., podkreślił znaczenie solidarności, która: „sprzeciwia się pojmowaniu społeczeństwa w kategoriach walki «przeciw», zaś stosunków społecznych w kategoriach bezkompromisowego przeciwstawiania klas”. Bowiem autentyczna solidarność z natury umie tworzyć narzędzie dialogu i współpracy, „pozwalające rozwiązać sprzeczności bez dążenia do zniszczenia przeciwnika”.

W przemówieniu do ludzi morza, w Gdyni, dnia 11 czerwca 1987 r., Jan Paweł II jasno podkreślał, że przyszłość człowieka i narodów związana jest z solidarnością i współpracą. Pytał się wówczas: „(…) Czy przyszłość, lepsza przyszłość, może wyrosnąć z narastania różnic i przeciwieństw na drodze wzajemnej walki? Walki systemu przeciw systemowi, narodu przeciw narodowi – wreszcie: człowieka przeciw człowiekowi! W imię przyszłości człowieka i ludzkości trzeba było wypowiedzieć to słowo «solidarność». Dziś płynie ono szeroką falą poprzez świat, który rozumie, że nie możemy żyć wedle zasady: «wszyscy przeciw wszystkim», ale tylko wedle zasady: «wszyscy z wszystkimi», «wszyscy dla wszystkich»”.

Solidarność wyrażająca się między innymi we współpracy, domaga się respektowania praw człowieka, dając przestrzeń dla jego pracy i inicjatywy. Ojciec św. kontynuował myśl w o solidarności mówiąc:.„ (…) nie możemy iść dalej naprzód – nie może być mowy o żadnym postępie, jeżeli w imię społecznej solidarności nie będą respektowane do końca prawa każdego człowieka. Jeżeli nie znajdzie się w życiu społecznym dość przestrzeni dla jego talentów i inicjatywy. A nade wszystko dla jego pracy (…). Solidarność musi iść przed walką. Wówczas ludzkość może przetrwać. I może przetrwać i rozwijać się każdy naród w wielkiej ludzkiej rodzinie. Bo co to znaczy solidarność? Solidarność to znaczy sposób bytowania wielości ludzkiej, na przykład narodu, w jedności, w uszanowaniu wszystkich różnic, wszystkich odmienności, jakie pomiędzy ludźmi zachodzą, a więc jedność w wielości, a więc pluralizm, to wszystko mieści się w pojęciu solidarności. Sposób bytowania ludzkiej wielości mniejszej lub większej, całej ludzkości, poszczególnego narodu, bytowania w jedności godnej człowieka”.

Solidarność to walka o człowieka, a nigdy z człowiekiem

Solidarność według Ojca św. wyzwala walkę o człowieka, która nie jest jednak walką przeciw komuś, ale walką o życie bardziej ludzkie. Uczył Papież w Gdyni, dnia 11 czerwca 1987, że „solidarność musi iść przed walką. Dopowiem: solidarność również wyzwala walkę. Ale nie jest to nigdy walka przeciw drugiemu. Walka, która traktuje człowieka jako wroga i nieprzyjaciela – i dąży do jego zniszczenia. Jest to walka o człowieka, o jego prawa, o jego prawdziwy postęp: walka o dojrzalszy kształt życia ludzkiego. Wtedy bowiem to życie ludzkie na ziemi staje się «bardziej ludzkie», kiedy rządzi się prawdą, wolnością, sprawiedliwością i miłością”.

Do problemu solidarności powrócił Papież podczas homilii skierowanej do świata pracy w Gdańsku, dnia 12 czerwca 1987 r., odwołując się do myśli św. Pawła, który w Liście do Galantów napisał: „Jeden drugiego brzemiona noście” (Ga 6, 2). Wówczas Jan Paweł II uczył, że: „solidarność – to znaczy: jeden i drugi, a skoro brzemię, to brzemię niesione razem, we wspólnocie. A więc nigdy: jeden przeciw drugiemu. Jedni przeciw drugim. I nigdy «brzemię» dźwigane przez człowieka samotnie. Bez pomocy drugich”.

Podczas tego spotkania, Papież zdecydowanie przeciwstawił program solidarności – wszelkim programom walki, także marksistowskiej teorii walki klas. Wskazywał zarazem, że „nie może być walka silniejsza od solidarności. Nie może być program walki ponad programem solidarności. Inaczej – rosną zbyt ciężkie brzemiona. I rozkład tych brzemion narasta w sposób nieproporcjonalny. Gorzej jeszcze: gdy mówi się: naprzód «walka» – choćby w znaczeniu walki klas – to bardzo łatwo drugi, czy drudzy pozostają na «polu społecznym» przede wszystkim jako wrogowie. Jako ci, których trzeba zwalczyć, których trzeba zniszczyć. Nie jako ci, z którymi trzeba szukać porozumienia – z którymi wspólnie należy obmyślać, jak «dźwigać brzemiona»”.

Potrzeba autentycznej wolności

Inną jeszcze wartością sprzyjającą narodowej odnowie jest wolność. Mówił o tym Ojciec św. podczas jubileuszowej Mszy na Jasnej Górze, dnia 19.06.1983 roku. Uczył wówczas, że „naród jest prawdziwie wolny, gdy może kształtować się jako wspólnota określona przez jedność kultury, języka, historii. Państwo jest istotnie suwerenne, jeśli rządzi społeczeństwem i zarazem służy dobru wspólnemu społeczeństwa i jeśli pozwala narodowi realizować właściwą mu podmiotowość, właściwą mu tożsamość. To pociąga za sobą między innymi stwarzanie odpowiednich warunków rozwoju w zakresie kultury, ekonomii i innych dziedzin życia społecznej wspólnoty. Suwerenność państwa jest głęboko związana z jego zdolnością promowania wolności narodu, czyli stwarzania warunków, które mu pozwolą wyrazić całą swoją własną tożsamość historyczną i kulturalną, to znaczy pozwolą mu być suwerennym poprzez państwo”.

Wymienione wyżej elementy narodowej wolności, wraz z respektowaniem praw człowieka i narodu, są zdaniem Papieża podstawowymi elementami porządku moralnego w społeczeństwie. Dzień wcześniej, podczas Apelu Jasnogórskiego Ojciec św., przestrzegał, że nie można być prawdziwie wolnym „bez rzetelnego i głębokiego stosunku do wartości” oraz, że prawdziwa wolność kosztuje wiele wyrzeczeń.

Jeden drugiego brzemiona noście” (Ga 6,2)

Są tacy, którzy mówią, po co inni wtrącają się w sprawy Ukrainy. Nie zgadzam się z takim egoistycznym podejściem do życia. Jako chrześcijanin i pedagog społeczny, dostrzegam w sytuacji na Ukrainie, nie tylko polityczne i ekonomiczne „gierki”, ale konkretnych ludzi, ich dramaty i prawo do suwerenności i podmiotowości. Zarazem przygotowując się do kanonizacji Jana Pawła II, przypominam sobie na nowo to, czego uczył nas ten Prorok i prawdziwy Patriota, a co odnosi się do suwerenności i prawdziwej niepodległości każdego narodu. Solidarność i wolność to dar i zadanie, które każdego dnia musimy na nowo uczyć się i podejmować.

O autorze: Asadow

Marek Sas-Kulczycki „Jesteśmy żadnym społeczeństwem. Jesteśmy wielkim sztandarem narodowym. Może powieszą mię kiedyś ludzie serdeczni za te prawdy, których istotę powtarzam lat około dwanaście, ale gdybym miał dziś na szyi powróz, to jeszcze gardłem przywartym hrypiałbym, że Polska jest ostatnie na ziemi społeczeństwo, a pierwszy na planecie naród. Kto zaś jedną nogę ma długą jak oś globowa, a drugiej wcale nie ma, ten - o! jakże ułomny kaleka jest. Gdyby Ojczyzna nasza była tak dzielnym społeczeństwem we wszystkich człowieka obowiązkach, jak znakomitym jest narodem we wszystkich Polaka poczuciach, tedy bylibyśmy na nogach dwóch, osoby całe i poważne - monumentalnie znakomite. Ale tak, jak dziś jest, to Polak jest olbrzym, a człowiek w Polaku jest karzeł - i jesteśmy karykatury, i jesteśmy tragiczna nicość i śmiech olbrzymi ... Słońce nad Polakiem wstawa, ale zasłania swe oczy nad człowiekiem...”