Konflikt krymski: Co robić Warszawo?

Szanowni Państwo

W polskich oraz polskojęzycznych mediach popłoch. Podobno konflikt zbrojny na niespotykaną skalę jest już za naszą wschodnią granicą bardzo możliwy. Wypluję te słowa, ale w tym czarnym scenariuszu, jeśli się spełni, zagrożone może być państwo polskie.

I jest to smutny fakt niezależnie od tego, jak zapatrujemy się na kwestie ukraińskiego Majdanu, które mogą nas dzielić. Zapomnijmy o sporach na tej płaszczyźnie, bo czasu nie cofniemy, a wyzwania są nowe.

Jak ma się zachować Polska w obliczu konfliktu krymskiego?

W mediach oraz wśród polityków ożywione debaty, co my, jako Polska moglibyśmy zrobić. Wszyscy mówią, że musimy prędko działać. Z tych dyskusji jednak nic konkretnego nie wynika.

Są dwie szkoły jazdy:

1. Nie robić nic, żeby nie prowokować Rosji, poświęcić na jej rzecz nawet Krym, kosztem świętego spokoju

Zagrożenia: Putin może wtedy bezkarnie najechać na pozostałą część Ukrainy, to dlaczego nie miałby chrapki na Polskę? Za nią też nikt nie będzie chciał umierać.

2. Zdecydowanie reagować zachęcając NATO do działania

Zagrożenia: Eskalacja konfliktu na miarę wojny światowej, Polska na drugiej linii strzału, być może nuklearnego.

Zatem co robić? Jak bronić naszego interesu i  jak ten interes definiować?

Czy w tej układance cokolwiek od nas, czyli kondominium niemiecko-rosyjskiego pod kuratelą Izraela, jeszcze zależy?

Przyznam, że w żadnej innej sprawie tak bardzo nie miałem jeszcze zdania.

Jakieś pomysły?

O autorze: Migorr

Jestem równolatkiem tworu zwanego "Trzecią Rzeczpospolitą". Moje marzenie: Aby jej kres, którego konsekwencją będzie budowa Wolnej Polski nastąpił jeszcze za mojego życia.