Dziwny pech Prawa i Sprawiedliwości

Przejawił on się dwukrotnie w ciagu minionego półtora roku, a polega na tym, że gdy partia ta przechodzi do ofensywy, to na świecie wydarza się coś, co całkowicie odwraca uwagę wszystkich od polskiej sceny politycznej.

Na początku 2013 roku PiS realizowało plan polityczny polegający na wniesieniu wniosku o konstruktywne wotum nieufności i zaproponowaniu utworzenia “rządu technicznego” pod kierunkiem prof. Piotra Glińskiego.

Gdy tylko projekt ten zdołał wzbudzić pewne zainteresowanie opinii publicznej – w lutym 2013 abdykował papież Benedykt XVI, a w marcu wybrano jego następcę – pierwszego w historii papieża spoza Europy, Franciszka.  Odrzucecnie pomysłu “rządu technicznego” przez Sejm nie zwróciło w tych warunkach niczyjej uwagi.

Po roku sytuacja się  powtórzyła.  Już od wielu miesięcy przed koncem lutego 2014 Prawo i Sprawiedliwość zdecydowanie prowadziło we wszystkich sondażach opinii publicznej i działacze tej partii widzieli się w rolach bezapelacyjnych zwyciężców wyborów parlamentarnych w 2015 roku.

Aż tu nagle zonk !!!  Władca Rosji, Władimir Putin najechał Ukrainę i odebrał jej Krym.  Co więcej, Platforma Obywatelska zmieniła w ciągu jednej nocy swe stanowisko, stanęła po stronie USA i stała się , przynajmniej w słowach, bardziej antyrosyjska niż kiedykolwiek było PiS.  Sondażowe wyniki obu partii zrównały się.

Aż boję się pomyśleć, co może zdarzyć się na świecie jesienią 2015, gdy Prawo i Sprawiedliwość będzie prowadziło kampanię przed wyborami parlamentarnymi  :)))

Trzeba też powiedzieć, iż wydarzenia na Ukrainie oraz gwałtowna wolta PO jeszcze bardziej zaszkodziły mniejszym partiom.  Piotr Semka swój artykuł “Polityczny plankton na zakręcie” w tygodniku “Do Rzeczy” /nr 14/2014 – zajawka  /TUTAJ// zaczyna następująco:

“Jeśli jest ktoś, kto nie cierpi Władimira Putina bardziej niż protestujący na kijowskim Majdanie, to chyba politycy Polski Razem, Solidarnej Polski i Ruchu Narodowego. Dla wszystkich tych prawicowych maluchów wejście do Parlamentu Europejskiego to polityczne być albo nie być. I wszystkim im kryzys ukraiński wywrócił do góry nogami strategie wyborcze. Do 25 maja, kiedy to odbędą się eurowybory, pozostały tylko dwa miesiące, a wojenna atmosfera służy wielkiej dwójce – Platformie Obywatelskiej oraz Prawu i Sprawiedliwości.”.

W “Gazecie Polskiej Codziennie” z 5-6.04/2014 opublikowano artykuł Magdalny Michalskiej “Ukraina zabólcza dla SLD” /fragment – /TUTAJ//.  Czytamy w nim:

“Notowania SLD w sondażach przed wyborami do Parlamentu Europejskiego lecą na łeb na szyję. W listopadzie ub.r. według sondażu Homo Homini na SLD głosować chciało aż 20 proc. wyborców. W marcowym sondażu TNS partia Millera miała poparcie zaledwie 8 proc. Polaków. Jeszcze gorszy wynik dawał mu CBOS – zaledwie 7 proc. (…) Zdaniem Ryszarda Czarneckiego z PiS u postkomunistom mocno zaszkodziła sytuacja na Ukrainie. – Kreowanie Tuska na „mężusia stanu” szkodzi trochę PiS owi, ale dla SLD jest wręcz zabójcze – stwierdza polityk.

– To efekt sytuacji międzynarodowej – komentuje słabe sondaże poseł SLD Marek Balt. – Zawsze jest tak, że kiedy ludzie zaczynają się bać, to rośnie poparcie dla władzy, nawet jeśli ta władza nie jest dobra. Do wyborów pozostało jednak jeszcze trochę czasu – pociesza się.
Przypomnijmy, że w związku z wydarzeniami na Ukrainie Miller zajął bardziej prorosyjskie stanowisko niż rząd Tuska.”.

Widać tu, jak nieoczekiwane wydarzenia międzynarodowe mogą wpłynąć na scenę polityczną w Polsce.  Przyszłość jest zawsze nieprzewidywalna.

O autorze: elig