Oazy fałszywej wolności

Szesnastego maja 2014 umarł znany pisarz Marek Nowakowski.  Dzień później literat i bloger Gabriel “Coryllus” Maciejewski opublikował tekst “Monte Christo ze szpadryną”  /TUTAJ/, w którym tak podsumował twórczość Nowakowskiego:

“Wczoraj umarł Marek Nowakowski, człowiek który próbował przekonać nas, myślę, że nieszczerze, że przestępcy mogą fascynować. Do swojej prozy dołączał zawsze aneks, który da się streścić zdaniem – muszą to być jednak przestępcy małego kalibru i koniecznie nieudaczni. O fascynacji wielkimi złodziejami ze sfery publicznej nie może być mowy. Oni mogą najwyżej wykupić bilet na to przedstawienie i zasiąść na widowni, a potem klaskać i wzruszać się losem Benka Kwiaciarza. (…) Marek Nowakowski był moim zdaniem autorem niewolnym i zawłaszczonym. Przyszło mu żyć w trudnych czasach, bo miejsca dla pisarzy nie ma tu w ogóle. On, poprzez swoje wcześniejsze doświadczenia, odnalazł się w niewielkiej niszy i w niej żył. Pomiędzy nim a prawdą była jednak gruba warstwa tępych oklaskiwaczy, pomiędzy nim a prawdą był jednak lęk, którego Marek Nowakowski nigdy nie pokonał. On nie był pisarzem przedmieścia, on sobie je jedynie niewyraźnie przypominał, z czasów młodości. To był pisarz obcujący z elitą, ale na jej temat nie odważył się napisać ani jednego słowa. ”

Można się zastanawiać, czy dobrym pomysłem było umieszczenie tego rodzaju recenzji akurat w czymś w rodzaju nekrologu, ale trzeba przyznać, że Coryllus ma rację.  Większość opowiadań Nowakowskiego mieści się w odwiecznym nurcie powieści łotrzykowskiej, która zawsze była zakłamana.  Przecież nikt nigdy nie sądził, że historie o Robin Hoodzie, Janosiku, czy zbóju Ondraszku miały cokolwiek wspólnego z prawdą historyczną.  Jednak były i są one popularne.

Przypomne też znane piosenki n.p. “Celinę” Stefana Staszewskiego, czy “Bal na Gnojnej” Grzesiuka.  Włodzimierz Wysocki śpiewał mnóstwo “błatnych” pieśni /o kryminalistach/.  Widziałam w Internecie rosyjski film dokumentalny o “worach w zakonie” /zawodowych złodziejach/ pełen ciekawych informacji i dokumentów historycznycj, a jednak przedstawiajacy całkowicie zafałszowany obraz rzeczywistości.

Dlaczego ludzie tak lubią tego typu utwory?  Ano dlatego, iż szerzą one mit o istnieniu jakichś “oaz wolności” zamieszkiwanych przez ludzi, którzy wyłamali się z istniejącego systemu społecznego, ale mimo to sa w głębi serca dobrzy, kierują się swoistym kodeksem honorowym, zabierają wprawdzie bogatym, ale rozdają biedakom i t.p..  Im bardziej opresyjny i totalitarny jest panujący system rządów tym większa potrzeba takich “oaz fałszywej wolności”.

Fałszywej, bo w istocie środowiska przestępcze wcale niezależne nie są.  Są przecież zinfiltrowane przez policję jawną i tajną i używane przez rządzących do swoich celów, n.p. jako nadzorcy w obozach.   Rosyjski film, o którym mówiłam, pominął tę kwestie całkowitym milczeniem  Wykorzystuje się też ich w propagandzie n. p. “matkę Madzi”, czy Trynkiewicza.  Dotyczy to nie tylko PRL, czy Sowietów.  Przedstawiciele służb III RP mówili, że bez ich przyzwolenia mafia pruszkowska nie ukradłaby nawet roweru i ja w to wierzę.

W PRL rządzący tworzyli takie rzekomo niezależne środowiska jako coś w rodzaju wentyla bezpieczeństwa i laboratorium socjologicznego.  Powstawały po roku 1956 elitarne kluby dyskusyjne, kabarety /n.p. Piwnoca pod Baranami/.  Za moich studenckich lat ZSP starało się udawać apolityczną organizację.  “Oazą wolności” były rajdy studenckie czy kluby taterników .  W latach 80-tych  – festiwale rockowe.

Dopiero teraz w wyniku prac IPN dowiadujemy się do jakiego stopnia wszystkie te “niezależne” inicjatywy były kontrolowane przez agenturę SB.  Ta “wolność” była ściśle reglamentowana.  Gdy “Solidarność ” zerwała smycz i w demokratycznych wyborach pozbyła się większości agentów – efektem był stan wojenny.

Warto się zastanowić, gdzie dziś znajdują się “oazy fałszywej wolności”.  Moim zdaniem – przede wszystkim w Internecie.  Przypomnę moją notkę “Ziemkiewicz i Baczyński o manipulacjach w Internecie  /TUTAJ/.  Zrelacjonowałam w niej rozmowę na ten temat.  Dowiedziałam się, że:

“Piotr Baczyński mówi, że na forach internetowych przy omawianiu tzw. “gorących tematów” ok. 30-40% komentarzy jest dziełem wynajętych ludzi. W przypadku treści politycznych mogą to być n.p. członkowie młodzieżówek partii, a w przypadku firm – pracownicy działu reklamy . Większe instytucje stosują specjalne programy do zmieniania nicków lub stawiania plusów przy wpisach. Ważna jest “zasada zakotwiczenia”, czyli dbanie o to, by pierwszy komentarz czytany zaraz po artykule miał pożądaną przez nas wymowę. (…)

Ziemkiewicz przypomniał, że dawno temu w Ameryce wszyscy myśleli, iż wraz z nadejściem Internetu skończy się era manipulacji. Piotr Badowski odpowiedział, że Internet jest tak ważnym medium, iż zajęły się nim dobrze zorganizowane grupy i organizacje. W zetknięciu z nimi zwykli internauci są bez szans.”.

W ostatnich miesiącach mogliśmy się przekonać, iż ocena Baczyńskiego była zbyt optymistyczna.  Po wybuchu konfliktu Rosji z Ukrainą nastąpił zmasowany atak rosyjskiej propagandy w Internecie.  W niektórych tematach jest to 80-90% wpisów.  Z drugiej strony zaś nasilają się naciski w celu wprowadzania rożnych form cenzury w sieci.  Trudno jest obecnie uznać Internet za prawdziwą oazę wolności

O autorze: elig