Kilka słów o zasadach.

lenin

Lenin został powołany prze sąd partyjny. Stawił się spokojny, beztroski, tylko w źrenicach jego zapalały się szydercze ogniki. Na zapytanie, czy miał zamiar wzbudzić w szerokich kołach robotniczych nieufność do partji, uśmiechnął się i odparł:
– Użyłem zupełnie świadomie takich wyrazów, aby robotnicza klasa zrozumiała moje słowa literalnie, czyli, że jesteście k u p i e n i przez burżuazję.
– Przecież, jest to ohydne oszczerstwo! – zawołali sędziowie, zrywając się z miejsc. Lenin obojętnym wzrokiem ogarnął zgromadzenie i, wzruszając ramionami, spokojnymgłosem oświadczył:
– Zwalczając przeciwnika należy zawsze używać wyrazów, wzbudzających w tłumie najgorsze
podejrzenia. Właśnie tak uczyniłem.
– Gdzież są pańskie zasady moralności? – z oburzeniem zapytał jedne z sędziów.
Któż to, towarzyszu, opowiedział wam takie brednie, że ja mam zasady i że hołduję
moralności? – odpowiedział pytaniem, mrużąc oczy.
– Istnieją zasady etyczne, niezmienne… – rozpoczął sędzia. Lenin niecierpliwie przerwał mu:
– Towarzyszu, nie traćcie słów i czasu! W moim słowniku pojęcia te nie istnieją. Zasada moja – rewolucja; moralność – rewolucja!… To już i wszystko! Dla powodzenia wszystkie drogi i środki są dopuszczalne.
– Nawet fałszowanie pieniędzy, lub „pożyczki” od żandarmów? – krzyknął z miejsc dla
publiczności jakiś młodzieniec, bijąc się w pierś.
– Cóż na to odpowiecie, towarzyszu Uljanow?! Lenin uśmiechnął się zagadkowo i odparł łagodnym, dobrotliwym głosem, niby do dziecka
mówił:
– Odpowiem! Towarzyszu, czy nie macie przy sobie kliszy banknotu, a ja go odbiję na rzecz partji i rewolucji? A, może znacie jakiegoś żandarma, który chciałby dać pieniądze na
mego „Proletarjusza”, bo ja chętnie wezmę?…
Wszczął się hałas, krzyki oburzenia, przekleństwa. Lenin podniósł głowę i chrapliwym głosem zawołał:
– Towarzysze! Niemam nic więcej do powiedzenia wam. Odchodzę i oświadczam, że wyrok wasz nie zwiąże mi rąk, że będę postępował tak, jak tego wymagają sprawy rewolucji i partji bolszewików, czyli istotnych socjalistów, nie zaś lokajów, nadskakujących liberalnym fałszerzom i demokratycznym szantażystom!

Fragment ksiązki
F. A. OSSENDOWSKI
LENIN
WYDANIE TRZECIE

O autorze: parasolnikov