Słowo Boże na dziś – 11 lipca 2014r. – piątek – Św. Benedykta, opata, patrona Europy – święto

Myśl dnia

Przyjaźń jest naturalną harmonią, połączeniem przeciwieństw.

Simone Weil

Piątek, 11 lipca 2014
Św. Benedykta, opata, patrona Europy, święto
Życie bardzo łatwo przeistacza się w chaos. Narzucony sobie porządek chroni od zagubienia, od szaleństwa czy nerwowości, która często udziela się wszystkim wokół. 
św. Benedykt
1107-benedykt

PIERWSZE CZYTANIE (Prz 2,1-9)

Nakłoń serce ku roztropności

Czytanie z Księgi Przysłów.

Synu, jeśli przyjmiesz moje nauki i zachowasz u siebie wskazania; ku mądrości nachylisz swe ucho, ku roztropności swe serce; jeśli wezwiesz rozsądek, przywołasz donośnie rozwagę, jeśli szukać jej poczniesz jak srebra i pożądać jej będziesz jak skarbów, to bojaźń Pana zrozumiesz, osiągniesz znajomość Boga. Bo Pan udziela mądrości, z ust Jego wychodzą wiedza i roztropność; dla prawych On chowa swą pomoc, On jest tarczą dla żyjących uczciwie.
On strzeże ścieżek prawości, ochrania drogi pobożnych. Wtedy sprawiedliwość pojmiesz i prawość, i rzetelność i każdą dobrą ścieżkę.

Oto słowo Boże.

PSALM RESPONSORYJNY (Ps 34,2-3.4 i 6.9 i 12.14-15)

Refren: Po wieczne czasy będę chwalił Pana.

Będę błogosławił Pana po wieczne czasy, *
Jego chwała będzie zawsze na moich ustach.
Dusza moja chlubi się Panem, *
niech słyszą to pokorni i niech się weselą.

Wysławiajcie razem ze mną Pana, *
wspólnie wywyższajmy Jego imię.
Spójrzcie na Niego, a rozpromienicie się radością, *
oblicza wasze nie zapłoną wstydem.

Skosztujcie i zobaczcie, jak Pan jest dobry, *
szczęśliwy człowiek, który znajduje w Nim ucieczkę

Zbliżcie się, synowie, posłuchajcie, co mówię, *
będę was uczył bojaźni Pańskiej.Powściągnij swój język od złego, *
a wargi swoje od kłamstwa.
Od zła się odwróć, czyń dobrze, *
szukaj pokoju i dąż do niego.W kościołach, które obchodzą uroczystość:DRUGIE CZYTANIE (Dz 4,32-35)

Życie pierwszych chrześcijan

Czytanie z Dziejów Apostolskich.

Jeden duch i jedno serce ożywiały wszystkich wierzących. Żaden nie nazywał swoim tego, co posiadał, ale wszystko mieli wspólne.
Apostołowie z wielką mocą świadczyli o zmartwychwstaniu Pana Jezusa, a wszyscy oni mieli wielką łaskę.
Nikt z nich nie cierpiał niedostatku, bo właściciele pól albo domów sprzedawali je i przynosili pieniądze uzyskane ze sprzedaży, i składali je u stóp Apostołów. Każdemu też rozdzielano według potrzeby.

Oto słowo Boże.

ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ (Por. Mt 19,29)

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.

Kto porzuci wszystko dla Ewangelii,
stokroć tyle otrzyma
i życie wieczne odziedziczy.

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.

EWANGELIA (Mt 19,27-29)

Porzucić wszystko dla Chrystusa

Słowa Ewangelii według świętego Mateusza.

Piotr powiedział do Jezusa: „Oto my opuściliśmy wszystko i poszliśmy za Tobą, cóż więc otrzymamy?”
Jezus zaś rzekł do nich: „Zaprawdę, powiadam wam: Przy odrodzeniu, gdy Syn Człowieczy zasiądzie na swym tronie chwały, wy, którzy poszliście za Mną, zasiądziecie również na dwunastu tronach i będziecie sądzić dwanaście pokoleń Izraela. I każdy, kto dla mego imienia opuści dom, braci lub siostry, ojca lub matkę, dzieci lub pole, stokroć tyle otrzyma i życie wieczne odziedziczy”.

Oto słowo Pańskie.

KOMENTARZ

Trud rezygnacji

 Różne są powody naszych rezygnacji. Czasami rezygnujemy z lęku przed odpowiedzialnością lub trudem. Kiedy indziej dlatego, że się to nam opłaca, bo widzimy w tym zysk. Prawdziwa rezygnacja jest jednak sprawą serca, a nie kalkulacji, jest sprawą miłości! A miłość domaga się wszystkiego – pełni! Kiedy rezygnujemy z siebie dla drugiego człowieka, a on potrafi to docenić, taka postawa czyni go głęboko szczęśliwym! A co dopiero sam Bóg?! Kiedy rezygnujemy z czegoś dla Niego, On obdarowuje nas stokroć więcej!

Przepraszam, Jezu, bo tak trudno mi rezygnować z siebie dla Ciebie i bliźnich. Przepraszam, bo często nie zauważam owego „stokroć”, którym wynagradzasz mój trud rezygnacji.

 

Rozważania zaczerpnięte z „Ewangelia 2014”
s. Anna Maria Pudełko AP
Edycja Świętego Pawła

 

http://www.paulus.org.pl/czytania.html

Św. Benedykt (480-547) opuścił wszystko, by iść za Jezusem. Wkrótce w ślad za nim wyruszyli inni, aby wspólnie poszukiwać Tego, który jest Mądrością, zakosztować Jego dobroci i wywyższać Jego imię. W ten sposób odpowiedź dana Bogu przez jednego człowieka dała początek zakonowi benedyktynów, który stał się dla świata czytelnym znakiem Bożej obecności i miłości. Nie ma innego sposobu przemiany świata niż własne nawrócenie.

ks. Jarosław Januszewski, „Oremus” lipiec 2006, s. 48

 

 

NIEZGŁĘBIONA MĄDROŚĆ

Panie, jesteś przedziwny w radzie, niezmierzony w mądrości (Iz 28, 29)

Mądrość Boża poznaje wszystkie rzeczy w Bogu, w odniesieniu do Niego, jako ich pierwszej przyczyny. Widzi wszystkie rzeczy zależne od Boga i skierowane na Jego chwalę, dlatego nie osądza ich według pozorów zewnętrznych, lecz według wartości i znaczenia, jakie mają w obliczu Boga. Sądy mądrości Bożej są więc nieskończenie dalekie od krótkich sądów ludzkich, zatrzymujących się tylko na zewnętrznej stronie rzeczy. „Jak niebiosa górują nad ziemią — mówi Pan — tak drogi moje nad waszymi drogami i myśli moje nad myślami waszymi” (Iz 55, 9). A św. Paweł wola: „O głębokości bogactw, mądrości i wiedzy Boga! Jakże niezbadane są Jego wyroki i nie do wyśledzenia Jego drogi!” (Rz 11, 33).

Poznawać rzeczy w odniesieniu do Boga, oceniać je według wartości, jaką mają w Jego oczach, oto prawdziwa mądrość, którą tylko Bóg może dać, ponieważ „cała mądrość od Boga pochodzi” (Syr 1, 1). Osądzać stworzenia i wydarzenia jedynie z punktu widzenia ludzkiego, na podstawie radości lub przykrości, jaką nam sprawiają, „jest głupstwem u Boga” (1 Kor 3, 19), w ten sposób bowiem ocenia się rzeczy w ich stosunku do człowieka, a nie do Boga, ogląda się je według ich pozoru, nie w ich rzeczywistości. Tylko przyzwyczajając się wznosić nad pozory rzeczy, człowiek może odkryć, w świetle wiary, znaczenie i wartość, jaką mają przed Bogiem. Wówczas zrozumie, że to wszystko, co świat ma w wielkim poważaniu — umysł, postęp, poszanowanie stworzeń, itd. — jest niczym według mądrości Bożej, bo według niej najmniejszy stopień łaski znaczy więcej niż wszystkie przyrodzone doskonałości wszechświata (św. Tomasz: I-a II-ae 113, 9, 2).

Pokorne poznanie własnej niewiedzy powinno pozwolić człowiekowi bardziej niż kiedykolwiek odczuć potrzebę błagania Boga o mądrość. „Jeśli komuś z was — wzywa św. Jakub — brakuje mądrości, niech prosi o nią Boga, który daje wszystkim chętnie… a na pewno ją otrzyma” (1, 5). Mądrość „wszystko odnawia, a zstępując w dusze święte… wzbudza przyjaciół Bożych… Bóg bowiem miłuje tylko tego, kto przebywa z mądrością” (Mdr 7, 27-28).

  • O mądrości Boża, ty jesteś tchnieniem mocy Boga, przeczystym wypływem chwały Wszechmocnego; dlatego nic skażonego do ciebie nie przylgnie. Jesteś odblaskiem wieczystej światłości, zwierciadłem bez skazy działania Boga, obrazem Jego dobroci. Jedna jesteś, a wszystko możesz, pozostając sobą, wszystko odnawiasz, a przez pokolenia zstępując w dusze święte, wzbudzasz przyjaciół Bożych i proroków. Bóg istotnie miłuje tylko tego, kto przebywa z mądrością.Boże przodków naszych i Panie miłosierdzia, któryś wszystko uczynił swoim słowem i w Mądrości swojej stworzyłeś człowieka, by panował w świętości i sprawiedliwości i w prawości serca sądy sprawował — dajże mi Mądrość, co dzieli tron z Tobą, i nie wyłączaj mnie z liczby swych dzieci! Bom sługa Twój, syn Twojej służebnicy, człowiek niemocny i krótkowieczny… Choćby zresztą był ktoś doskonały między ludźmi, jeśli mu braknie mądrości od Ciebie — za nic będzie poczytany…O Panie, z Tobą jest mądrość, która dobrze zna Twe dzieła i była z Tobą, kiedy świat stwarzałeś, i wie, co jest miłe Twym oczom, co słuszne według Twych przykazań. Wyślij ją z niebios świętych, ześlij od tronu swej chwały, by przy mnie będąc pracowała ze mną i żebym poznał, co jest Tobie miłe. Ona bowiem wie i rozumie wszystko, będzie mi mądrze przewodzić w mych czynach i ustrzeże mnie dzięki swej chwale, i będą przyjemne dzieła moje…Któż z ludzi rozezna zamysł Boży albo któż pojmie wolę Pana? Nieśmiałe są myśli śmiertelników i przewidywania nasze zawodne, bo śmiertelne ciało przygniata duszę i ziemski przybytek obciąża lotny umysł. Mozolnie odkrywamy rzeczy tej ziemi, z trudem znajdujemy, co mamy pod ręką — a któż wyśledzi to, co jest na niebie? Któż poznał Twój zamysł, Panie, gdyś nie dał Mądrości, nie zesłał z wysoka Świętego Ducha swego? (Księga Mądrości 7, 25-28; 9, 1-6. 9-17).

O. Gabriel od św. Marii Magdaleny, karmelita bosy
Żyć Bogiem, t. II, str. 381

http://www.mateusz.pl/czytania/2014/20140711.htm

 

Świętych Obcowanie

Dzisiejsi patroni:

św. Benedykta z Nursji, opata, patrona Europy (+ 547); św. Abundiusa, prezbitera i męczennika w Kordobie (+ 854); św. Cyndeusza, prezbitera i męczennika (+ III w.); św. Jana, biskupa Bergamo i męczennika (+ ok. 680); św. Olgi Mądrej, księżny (+ 969); św. Piusa I, papieża (+ 155); św. Sabina (+ VI w.)

11 lipca
Święty Benedykt z Nursji, opat, patron Europy
sw. Benedykt

Benedykt z Nursji należy do najgłośniejszych postaci w Kościele łacińskim. Wsławił się niezwykle mądrą i wyważoną regułą, która stała się podstawą dla bardzo wielu późniejszych rodzin zakonnych na Zachodzie. Przez założony przez siebie zakon Benedykt przyczynił się nie tylko do pogłębienia życia religijnego w Kościele, ale i szeroko rozumianej kultury. Jego synowie duchowi zasłużyli się najwięcej dla pozyskania Chrystusowi ludów germańskich. Te racje skłoniły Pawła VI do tego, by w 1964 r. wyróżnić św. Benedykta zaszczytnym tytułem głównego patrona Europy.
Chociaż św. Benedykt zajmuje w dziejach Kościoła katolickiego poczesne miejsce, udokumentowane wiadomości o nim są nikłe. Podstawowym źródłem jest dzieło św. Grzegorza I Wielkiego, papieża, przedtem mnicha benedyktyńskiego, który żył w czasach bliskich św. Benedykta. Niestety, Dialogi św. Grzegorza nie miały na celu podania biografii, ile raczej opis życia Benedykta; stąd mało w nich danych historycznych, a wiele wątków wręcz legendarnych.

Ojciec Benedykta był właścicielem ziemskiej posiadłości w Nursji. Benedykt urodził się ok. roku 480 wraz ze swoją bliźniaczą siostrą, św. Scholastyką. Pierwsze nauki pobierał w rodzinnym miasteczku. Na dalsze studia udał się do Rzymu. Nie pozostał tu długo. Opuścił Wieczne Miasto, gdyż chciał oddać się Panu Bogu na wyłączną służbę jako asceta. Udał się ok. 60 km na wschód w kierunku Tivoli i osiadł w przysiółku Enfide (dzisiaj Affile) przy kościele świętych Piotra i Pawła u stóp wzgórz Prenestini. Z niewiadomych bliżej przyczyn opuścił jednak i to miejsce i przeniósł się do Subiaco. Znalazł tu nie tylko ciszę, ale również dogodną grotę, gdzie mógł zamieszkać i oddać się wyłącznie kontemplacji. Z rąk jakiegoś mnicha przyjął też habit. Obrana przez niego grota zapewniała mu zupełny spokój. Przebywał tam przez trzy lata. Miejscowi górale, wypasający kozy, zaopatrywali go w konieczną żywność.

Z czasem zaczęli przyłączać się do Benedykta uczniowie. Pod jego kierunkiem utworzono 12 małych klasztorów po 12 uczniów każdy. Na czele każdego z nich Benedykt postawił przełożonych, od siebie bezpośrednio zależnych. Tak więc z pustelnika przeobraził się w cenobitę, czyli w ascetę zamieszkującego pustynię wraz z innymi. Nie znamy przyczyn, dlaczego Benedykt opuścił również i to miejsce. Św. Grzegorz wymienia niechęć miejscowego duchowieństwa. Benedykt zabrał ze sobą najgorliwszych i najbardziej oddanych uczniów i przeniósł się z nimi na Monte Cassino do ruin dawnej fortecy rzymskiej. Benedykt rozpoczął budowę nowego klasztoru od wyburzenia pogańskiej świątyni Jowisza i Apollina. Mieszkańcy miasteczka, leżącego u stóp góry, przychodzili tutaj dla składania ofiar. Był to rok 525 lub 529. W tym czasie na Wschodzie cesarz Justynianin I Wielki zamykał ostatnią pogańską szkołę filozoficzną w Atenach.
Kiedy stanął już klasztor i kościół, a mury nowej placówki zaczęły się zapełniać adeptami, Benedykt postanowił ułożyć regułę. Miał już sporo doświadczenia. Długie lata rządów na Monte Cassino pozwoliły w praktyce wypróbować przepisy. Roztropny prawodawca zmieniał je i stale doskonalił. Tak więc reguła benedyktyńska przeszła okres długiej próby i doświadczeń. Wprawdzie jej oryginał zaginął, spłonął bowiem w roku 896 w czasie pożaru klasztoru w Teano, jednakże zachowało się wiele jej odpisów.

Zasadniczą cechą Reguły św. Benedykta jest umiar. Nie jest ona tak surowa jak reguły św. Kolumbana, Kasjana czy prawodawców rodzin mniszych Wschodu. Nie preferuje studiów jak reguła Kasjodora. We wszystkim: w modlitwie, uczynkach pokutnych, w pracy i w spoczynku, w posiłku i piciu zaleca umiar: “złoty środek”. Celem zasadniczym, jaki Założyciel wytyczył swoim synom duchowym, jest służba Boża. Całe życie mnicha, jego wszystkie chwile i czynności winny zmierzać do tego, by głosiły chwałę Stworzyciela. Dewizą Patriarchy było: Ora et labora – módl się i pracuj. Ze szczególną pieczołowitością strzegł kultu liturgicznego, co pozostało do dni obecnych pięknym dziedzictwem jego zakonu. Poważną część dnia zakonnika przeznaczył na lectio divina – czytanie Pisma Świętego. Wprowadził do zakonu profesję – prawem zagwarantowaną przynależność do zakonu oraz stabilność miejsca, czyli zobowiązanie mnichów do pozostawania w jednym klasztorze aż do śmierci. Reguła św. Benedykta stała się podstawą dla wielu innych.
Sława Benedykta rozchodziła się szeroko. Powiększać ją miały cuda, o których wspomina św. Grzegorz. Miał m.in. przepowiedzieć najazd Longobardów. Ich wódz po śmierci Benedykta faktycznie najechał Monte Cassino; benedyktyni byli zmuszeni opuścić klasztor i ratować się ucieczką do Rzymu (587). Benedykt miał założyć także opactwo w Terracina, a zdaniem niektórych również w Rzymie (opactwo św. Pankracego przy Lateranie).

Benedykt zmarł 21 marca 547 r. w kilka dni po śmierci swojej siostry, św. Scholastyki, założycielki żeńskiej gałęzi benedyktynów. Pochowano ich razem we wspólnym grobie na Monte Cassino. Kiedy Longobardowie zniszczyli klasztor (587), mnisi benedyktyńscy z Francji ze czcią przenieśli relikwie św. Scholastyki i św. Benedykta do Francji. Śmiertelne szczątki św. Scholastyki umieścili w klasztorze w Le Mans, a św. Benedykta – we Fleur. Tam są do dnia obecnego. W latach późniejszych część relikwii obu świętych oddano opactwu na Monte Cassino. Na pamiątkę przeniesienia relikwii św. Benedykta w dniu 11 lipca 673 r. do Fleur zakon obchodzi w liturgii pamiątkę “przeniesienia relikwii”. Na ten właśnie dzień Paweł VI ustanowił doroczne święto św. Benedykta.
Zaraz po śmierci Benedykt odbierał od swoich duchowych synów cześć ołtarzy. Do jego grobu napływali liczni pielgrzymi. Sławę jego rozniosły Dialogi św. Grzegorza, w których jest mowa nawet o cudach, jakie Benedykt za życia działał. Rychło kult św. Benedykta stał się też własnością całego Kościoła. Ku czci Patriarchy ułożono mnóstwo hymnów, sekwencji i modlitw. Benedykt jest w naszych czasach czczony jako patron Opus Dei, jako patron pracujących, a nawet jako orędownik umierających. Pius XII ogłosił go patronem speleologów (1957) i architektów włoskich.
Reguła św. Benedykta wywarła poważny wpływ na całe życie Europy Zachodniej. Dzieło św. Benedykta jest imponujące i niepowtarzalne. Benedyktyni przez długie wieki (wiek VI-XII) byli najpotężniejszą rodziną zakonną na świecie. Ich klasztory dochodziły do liczby kilku tysięcy, a liczba mnichów dochodziła do wielu dziesiątków tysięcy. Z modelu życia benedyktyńskiego wyrosły inne rodziny zakonne, m.in. benedyktynki (klauzurowe i czynne), cystersi, kameduli, oliwetanie, sylwestryni i trapiści. Zakony te wydały kilka tysięcy świętych i błogosławionych, dały Kościołowi ponad 20 papieży. Wśród świętych benedyktyńskich wypada wymienić: św. Grzegorza I Wielkiego (+ 604), doktora Kościoła; św. Augustyna z Canterbury, apostoła Anglii (+ 605); św. Bedę Czcigodnego, doktora Kościoła (+ 735); św. Bonifacego, apostoła Niemiec i głównego patrona tego kraju; św. Wojciecha – apostoła Czech, Węgier, Polski i Prus, męczennika (+ 997); św. Piotra Damiani, doktora Kościoła (+ 1072); św. Romualda, założyciela kamedułów (+ 1027); św. Jana Gwalberta (+ 1073), założyciela nowej gałęzi zakonnej; św. Anzelma, doktora Kościoła (+ 1109); św. Matyldę (+ 968); św. Hildegardę z Bingen, doktora Kościoła (+ 1179); św. Gertrudę Wielką (+ 1302).

W Polsce najbardziej znanym opactwem benedyktyńskim jest Tyniec. Do Polski benedyktyni przybyli wraz ze św. Wojciechem (+ 997). Za czasów Bolesława Chrobrego założyli klasztor po kamedułach w Międzyrzeczu. Zamieszki, jakie po śmierci tego króla powstały, i nawrót pogaństwa, doprowadziły do upadku klasztoru. W XI wieku widzimy benedyktynów w Trzemesznie, w Łęczycy (Tum), w Gnieźnie, w Tyńcu, na Łysej Górze, w Czerwińsku, Płocku, Kruszwicy, w Krakowie, Sieciechowie, we Wrocławiu, Oleśnicy, Lubiniu i w Gdańsku. Obecnie istnieją ich opactwa w Tyńcu, Lubiniu koło Kościana oraz Biskupowie.

W ikonografii św. Benedykt przedstawiany jest w habicie benedyktyńskim, w kukulli, z krzyżem w dłoni. Jego atrybutami są: anioł, bicz, hostia, kielich z wężem, księga, kruk z chlebem w dziobie, księga reguły w ręce, kubek, pastorał, pies, rozbity puchar, infuła u nóg z napisem “Ausculta fili” – “Synu, bądź posłuszny”, wiązka rózg.

http://www.brewiarz.katolik.pl/czytelnia/swieci/07-11a.php3

Reguła Św. Benedykta

Reguła nie tylko dla mnichów – św. Benedykt

ks. Tomasz Jaklewicz

Życie bardzo łatwo przeistacza się w chaos. Narzucony sobie porządek chroni od zagubienia, od szaleństwa czy nerwowości, która często udziela się wszystkim wokół.

Kardynał Ratzinger wybierając swoje papieskie imię, zwrócił uwagę świata na jedną z najważniejszych postaci europejskiej historii. Św. Benedykt z Nursji (ur. 480) żył na przełomie starożytności i średniowiecza. Stał się pomostem spinającym kulturę tych dwóch epok. Rozpoczął studia w Rzymie… Przerwał je, by podjąć życie pustelnicze w Subiaco, 72 km na wschód od Rzymu. Okoliczni mnisi byli pod takim wrażeniem jego osobowości, że poprosili go, by został ich opatem. Wkrótce jednak zniechęcili się wymaganiami i próbowali go otruć. Benedykt powrócił do samotni w Subiaco. Wokół niego zaczęli znowu gromadzić się uczniowie. Na wzgórzu Monte Cassino, miejscu pogańskich kultów, założył klasztor. Tam zredagował słynną regułę, zaczynającą się słowami: „Słuchaj, synu, nauk mistrza i nakłoń ku nim ucho swego serca”. Ten tekst na długie wieki ukształtował styl życia zakonnego na Zachodzie.

Charakterystyczną cechą reguły jest umiar. Wiele innych reguł zakonnych grzeszyło nadmierną surowością. Reguła wyznaczała harmonogram dnia: posiłków, modlitwy i pracy – w myśl słynnej dewizy „módl się i pracuj”. Uczyła mądrej równowagi. Praca fizyczna była uzupełniana pracą umysłową. To benedyktyńskim mnichom zawdzięczamy manuskrypty wielkich dzieł starożytności.

„Przykład reguły św. Benedykta dowodzi, że coś, co jest prawdziwie ludzkie, nigdy nie może się zestarzeć. Forma życia, która pochodzi z prawdziwych głębi, zawsze pozostanie aktualna” – mówił przed laty kard. Ratzinger. Czy reguła zakonna może nauczyć czegoś ludzi żyjących w świecie, pochłoniętych pracą, szkołą, rodziną? Wbrew pozorom, tak. Ewangelię trzeba przełożyć na konkret codzienności. A to bywa bardzo trudne. Kto słucha słowa Bożego, nieraz ma ochotę zawołać: „Boże! Jakie to piękne, chciałbym tak żyć!”.

Jeśli jednak ten szlachetny poryw serca nie przełoży się na prozę życia, na codzienną wierność, wszystko pozostanie w sferze „ochów” i „achów”. Chrześcijanin potrzebuje sformułowania własnej reguły życia, ustalenia rytmu pracy, modlitwy, odpoczynku. Chodzi o dobre wykorzystanie najcenniejszego z Bożych darów, jakim jest czas. Tu gdzieś leży klucz do wewnętrznej równowagi i osobistego rozwoju. Reguła jest też przejawem miłości bliźniego. Oznacza bowiem np. panowanie nad terminami, punktualność, dotrzymywanie obietnic, oddawanie pożyczonych książek, odpisywanie na listy czy e-maile. Człowiek, który żyje przyjętą regułą, jest przewidywalny w czynieniu dobra.

W 1964 roku papież Paweł VI ogłosił Benedykta patronem Europy. Święty umierał w kaplicy klasztornej na Monte Cassino w roku 543. Na stojąco, podtrzymywany przez braci, śpiewając psalm. Tak żyć, tak umierać…

dalej:  http://kosciol.wiara.pl/doc/490648.Swiety-Benedykt-Regula-nie-tylko-dla-mnichow

 

1980.03.23 – Nursja – Homilia wygłoszona w Nursji na Placu św. Benedykta przez Jana Pawła II. Odnaleźć sens życia na miarę św. Benedykta

23.03.1980

 

Chwała Tobie, Słowo Boże.

Chwała Tobie każdego dnia w tym błogosławionym okresie, jakim jest Wielki Post – chwała Tobie w dniu dzisiejszym, w dniu Pańskim, który jest piątą niedzielą tego okresu.

Chwała Tobie, Słowo Boże, któreś się stało Ciałem i wyraziło życiem Jezusa Chrystusa i któreś się dopełniło Jego śmiercią i zmartwychwstaniem na ziemi. Chwała Tobie, Słowo Boże, które przenikasz skrytości serc ludzkich i ukazujesz im drogę zbawienia.

Chwała Tobie na każdym miejscu ziemi. Chwała Tobie na tym półwyspie pomiędzy szczytami Alp a Morzem Śródziemnym. Chwała Tobie na wszystkich miejscach tej błogosławionej krainy. Chwała Tobie w każdym mieście i wsi, gdzie od lat już prawie dwóch tysięcy słuchają Cię mieszkańcy i chodzą w Twojej światłości.

Chwała Tobie, Słowo Boże, słowo Wielkiego Postu, który jest czasem naszego zbawienia, czasem miłosierdzia i pokuty. Chwała Tobie za syna na tej Ziemi.

Chwała Tobie, Słowo Boże, które tutaj, w miejscowości zwanej Nursja, usłyszał po raz pierwszy syn tej ziemi – znany całemu Kościołowi i światu pod imieniem Benedykt – i uczynił je światłem życia swojego, a także braci swoich i sióstr.

Słowo Boże, które nie przeminiesz nigdy – oto mija w tym roku tysiąc pięćset lat od daty narodzin Benedykta, wyznawcy Chrystusa i mnicha, zakonodawcy, patriarchy Zachodu, patrona Europy.

Chwała Tobie, Słowo Boże!

Pozwólcie, Drodzy Bracia i Siostry, że te wyrazy uwielbienia i podziękowania włączę w słowa dzisiejszej wielkopostnej liturgii. Uwielbienie i dziękczynienie jest motywem naszej dzisiaj tutaj obecności, mojej wspólnej z Wami pielgrzymki do miejsca urodzin św. Benedykta, gdy mija półtora tysiąca lat od daty tych urodzin. Wiemy, że człowiek rodzi się na świat dzięki swoim rodzicom. Wyznajemy, że przychodząc na świat z ziemskich rodziców, którzy są jego ojcem i matką, rodzi się zarazem do łaski chrztu, aby zanurzając się w śmierci Chrystusa ukrzyżowanego otrzymać uczestnictwo w tym życiu, jakie On objawił swoim zmartwychwstaniem. Przez łaskę otrzymaną na chrzcie człowiek uczestniczy w odwiecznych narodzinach Syna z Ojca Przedwiecznego – staje się bowiem synem z Bożego przybrania: synem z Syna.

Tę całą ludzką i chrześcijańską prawdę o narodzeniu człowieka trzeba przypomnieć dzisiaj w Nursji, miejscu narodzin św. Benedykta. Równocześnie zaś można i trzeba powiedzieć, że wraz z nim rodziła się poniekąd nowa epoka, nowa Italia i nowa Europa. Człowiek zawsze przychodzi na świat w określonych wymiarach historii – również i Syn Boży stał się Synem Człowieczym w czasie i dał początek czasom, które po Nim nastały.

Podobnie Benedykt, narodzony w Nursji, który przez wiarę w Chrystusa odnalazł „sprawiedliwość pochodzącą od Boga” (Flp 3,9) i sprawiedliwość tę umiał zaszczepić w duszach swoich współczesnych i potomnych. Rok 480, w którym zgodnie z tradycją ujrzał światło dzienne św. Benedykt, znajduje się bardzo blisko owej proroczej, a raczej złowieszczej daty dla Rzymu – mam na myśli rok 476 po Chrystusie, kiedy to z chwilą przesłania do Konstantynopola insygniów cesarskich, Cesarstwo Rzymskie po dłuższym okresie upadku oficjalnie przestało istnieć. Rozpadła się w tymże roku pewna struktura polityczna, to znaczy system, który uwarunkowywał przez prawie tysiąc lat postęp i rozwój ludzkiej cywilizacji w obrębie całego basenu Morza Śródziemnego.

Pomyślmy: sam Chrystus przyszedł na świat zgodnie z porządkiem – czasu, środowiska, warunków politycznych – stworzonych przez ten system. I także chrześcijaństwo w chwalebnej i obfitej w cierpienia historii, Ecclesia primaera, tak w epoce prześladowań, jak i w tej następnej epoce wolności, rozwijało się w ramach ordo Romanus, a nawet w pewnym okresie „pomimo” tego ordo, jako że miało swą własną dynamikę, która czyniła go niezależnym od tego porządku i pozwalała mu na życie „paralelne” w odniesieniu do tego historycznego rozwoju.

Również tak zwany edykt Konstantyna z roku 313 nie uzależniał Kościoła od Cesarstwa; jeśli przyznał mu słuszną wolność ad extra po krwawych prześladowaniach ubiegłych lat, to nie dał mu jednak wolności ad intra, która zgodnie z wolą założyciela wynikała niewątpliwie z impulsu życia udzielonego mu przez Ducha Świętego. Po tym ważnym wydarzeniu, które utwierdziło pokój religijny, postępował nieodwracalny proces rozpadu Cesarstwa Rzymskiego, podczas gdy na Wschodzie system cesarski się umacniał; zresztą dzięki wielkim przemianom na Zachodzie, dzięki całej serii przyczyn wewnętrznych i zewnętrznych – wśród nich ważną rolę odegrały wędrówki ludów. Tak więc w pewnym momencie cesarstwo to nie miało już siły utrzymania się.

Tak więc, kiedy się tutaj, w Nursji, rodził na świat Benedykt, nie tylko miało się „pod koniec starożytnemu światu” (Krasiński Irydion), ale już ten świat właściwie przeminął, umarł w tym Rzymie, który niegdyś był głównym świadkiem jego potęgi i miastem najwyższego blasku; poniekąd miastem-państwem. Rzym cezarów zeszedł do grobu. Pozostał Rzym Apostołów, Rzym świętych Piotra i Pawła, Rzym męczenników, których pamięć była jeszcze stosunkowo świeża i żywa. I żywa była przez tę pamięć świadomość Kościoła oraz poczucie obecności Chrystusa, któremu na tej ziemi tylu ludzi nie zawahało się dać świadectwo, składając w ofierze własne życie.

Oto więc rodzi się w Nursji Benedykt i dojrzewa w tym szczególnym klimacie, w którym śmierć doczesnej potęgi, największej z tych, jakie się wyraziły w świecie starożytnym, przemawia do duszy językiem spraw ostatecznych, a równocześnie Chrystus i Ewangelia mówi o jakimś innym dążeniu, o innym wymiarze życia, o innej sprawiedliwości, o innym królestwie.

Benedykt z Nursji dojrzewa w tym klimacie. Wie o tym, że pełną prawdę o sensie życia ludzkiego wyraził św. Paweł, gdy w Liście do Filipian (w tym fragmencie, który dziś czytamy) pisał: zapominając o tym, co za mną, a wytężając siły ku temu, co przede mną, pędzę ku wyznaczonej mecie, ku nagrodzie, do jakiej Bóg wzywa w górę w Chrystusie Jezusie (Flp 3,13–14). Te słowa napisał Apostoł Narodów, nawrócony faryzeusz, dając świadectwo o swoim własnym nawróceniu i swojej wierze. Równocześnie te słowa objawione zawierają prawdę, która wraca do Kościoła i do ludzkości na różnych etapach dziejów. Na tym etapie, na którym Chrystus powołał Benedykta z Nursji, słowa te zapowiadały początek epoki: miała to właśnie być epoka wielkiego dążenia w górę, za Chrystusem ukrzyżowanym i zmartwychwstałym. Tak właśnie, jak pisze św. Paweł: przez poznanie Chrystusa: zarówno mocy Jego zmartwychwstania, jak i udziału w Jego cierpieniach … w nadziei, że upodabniając się do Jego śmierci, dojdę jakoś do pełnego powstania z martwych (Flp 3,10–11).

Tak więc poza horyzontem tej śmierci, przez jaką przeszedł cały zachodni świat, zbudowany na doczesnej potędze Rzymu i Cesarstwa, wyłania się to nowe dążenie: dążenie w górę, natchnione wyzwaniem nowego życia – wyzwaniem przyniesionym człowiekowi przez Chrystusa wraz z nadzieją przyszłego zmartwychwstania. Ziemski świat, świat potęgi i klęsk człowieka, stał się światem nawiedzonym przez Syna Bożego, światem podtrzymywanym przez krzyż w perspektywie ostatecznej przyszłości człowieka, którą jest wieczność: królestwo Boże. Benedykt stał się dla swego pokolenia, a jeszcze bardziej dla pokoleń następnych, apostołem tego królestwa i tego dążenia.

A jednak orędzie, które głosił przez całą swoją regułę życia, zdawało się – i zdaje się również dzisiaj – codziennie, zwyczajne i jakby mniej „heroiczne” niż to, jakie pozostawiali w gruzach starożytnego Rzymu apostołowie i męczennicy. Jest to jednakże to samo orędzie życia wiecznego, które zostało objawione człowiekowi w Jezusie Chrystusie – to samo, choć wypowiedziane językiem innych już czasów. Kościół zawsze odczytuje tę samą Ewangelię – Słowo Boże, które nie przemija – w kontekście zmieniającej się ludzkiej rzeczywistości. I Benedykt z pewnością czytał przenikliwie znaki ówczesnych czasów, kiedy układał swą Regułę, w której zespolenie modlitwy i pracy ma się stawać dla tych, co ją przyjmują, zasadą dążenia do wieczności. Módl się i pracuj – to dla wielkiego zakonodawcy Zachodu ta sama prawda, którą Apostoł głosi w dzisiejszym czytaniu, mówiąc o wyzuciu się ze wszystkiego dla Chrystusa: Wszystko uznaję za stratę ze względu na najwyższą wartość poznania Jezusa Chrystusa, Pana mojego. Dla Niego wyzułem się ze wszystkiego i uznaję to za śmieci, byłem pozyskał Chrystusa i znalazł się w Nim (Flp 3,8–9).

Benedykt, czytając znaki swoich czasów, widział, że trzeba było, aby ten radykalny program świętości ewangelicznej wyrażony słowami św. Pawła mógł być realizowany pod postacią zwyczajną, pod postacią życia codziennego wszystkich ludzi. Trzeba było, aby to, co heroiczne, stawało się zwyczajne, codzienne – i aby to, co zwyczajne i codzienne, stawało się heroiczne.

W ten sposób ojciec mnichów, zakonodawca Zachodu, stawał się pośrednio pionierem nowej cywilizacji. Wszędzie tam, gdzie ludzka praca warunkuje rozwój kultury, gospodarki (ekonomii), życia społecznego – wszędzie tam docierał benedyktyński program ewangelizacji, który łączył pracę z modlitwą, a modlitwę z pracą. Należy podziwiać prostotę tego programu, a równocześnie jego uniwersalizm.Można powiedzieć, że program ten stanął u podstaw chrystianizacji nowych ludów kontynentu europejskiego, a równocześnie stanął też u podstaw własnej historii tych ludów – historii, która się mierzy więcej niż tysiącleciem.

W ten sposób św. Benedykt stawał się patronem Europy poprzez stulecia; o wiele wcześniej, niż został nim ogłoszony przez papieża Pawła VI. Jednakże jest patronem Europy w naszej epoce. Jest nim nie tylko ze względu na swoje szczególne zasługi dla kontynentu, dla jego historii i cywilizacji. Jest nim ze względu na nową aktualność swojej postaci dla współczesnej Europy.

Pracę można oderwać od modlitwy i uczynić ją jedynym wymiarem ludzkiej egzystencji. Epoka współczesna niesie w sobie to dążenie. Różni się ona od czasów Benedykta z Nursji, wtedy bowiem Zachód patrzył wstecz, w kierunku upadku własnej, wielowiekowej potęgi. Dziś Europa ma poza sobą straszliwą drugą wojnę światową – a w ślad za nią doniosłe zmiany na mapie globu, które ograniczyły panowanie Zachodu na innych kontynentach. Europa niejako powróciła do swoich własnych granic.

A jednak to, co poza nami, nie jest głównym przedmiotem uwagi i niepokoju ludzi i narodów. Przedmiotem tym nie przestaje być to, co przed nami. Ku czemu idzie ludzkość cała, powiązana rozlicznymi więzami spraw i zależności, które się rozciągają na wszystkie ludy i kontynenty? Ku czemu idzie nasz kontynent, a na nim wszystkie te narody i te tradycje, jakie stanowią o życiu i historii całych narodów i państw?

Ku czemu idzie człowiek?

Społeczeństwa i ludzie stali się w ciągu tych piętnastu stuleci, jakie dzielą nas od daty narodzin Benedykta z Nursji, spadkobiercami wielkiej cywilizacji – spadkobiercami jej zwycięstw, ale i klęsk, jej świateł, ale i mroków. Wyczuwa się przewagę ekonomii nad moralnością. Przewagę doczesności nad duchowością. Z jednej strony wyłączne prawie nastawienie na konsumpcję dóbr materialnych odbiera głębszy sens życiu ludzkiemu. Z drugiej strony praca staje się przymusem człowieka, podporządkowanego kolektywom, a tę pracę za wszelką cenę odrywa się od modlitwy, odbierając również życiu ludzkiemu pozadoczesny sens.

Nie można żyć dla przyszłości nie mając poczucia sensu, który jest większy od doczesności – wyższy od niej. Jeśli społeczeństwa i ludzie naszego kontynentu stracili poczucie tego sensu, muszą go odnaleźć. Czy mogą w tym celu cofnąć się o piętnaście stuleci do tych czasów, kiedy się rodzi na świat Benedykt z Nursji?

Nie, cofnąć się nie mogą. Sens życia muszą odnaleźć w kontekście naszych czasów. Nie inaczej. Nie muszą i nie mogą się cofnąć do czasów Benedykta, ale muszą sens ludzkiego istnienia odnaleźć na miarę Benedykta. Wtedy tylko będą żyć dla przyszłości. I pracować dla przyszłości. I umierać w perspektywie wieczności. Jeśli Paweł VI wezwał św. Benedykta z Nursji na patrona Europy – to znaczy, że może on w tym dopomóc Kościołowi i narodom Europy.

Niech nasza dzisiejsza pielgrzymka do miejsca jego narodzin służy tej sprawie.

http://www.zyciezakonne.pl/1980-03-23-nursja-homilia-wygloszona-w-nursji-na-placu-sw-benedykta-odnalezc-sens-zycia-na-miare-sw-benedykta-20810/

Idź precz, demonie

ks. Leszek Śliwa

Spinello Aretino, “Św. Benedykt przepędza diabła”, fresk, 1387, kościół San Miniato al Monte, Florencja.

sw.Benedykt przepędza diabła

Fresk przedstawia legendę o dramatycznym wydarzeniu podczas budowy klasztoru na Monte Cassino.
Pewnego razu benedyktyni poskarżyli się św. Benedyktowi, że nie są w stanie ruszyć jednego z kamieni.

Benedykt dostrzegł, że na kamieniu siedzi diabeł, niewidoczny dla innych ludzi. – Odejdź, posłańcu szatana! – krzyknął święty. Wówczas diabeł uciekł… Benedykta widzimy na pierwszym planie z lewej, jak ręką pokazuje demonowi, w którą stronę ma odejść. Z prawej benedyktyni, którzy nie widzą diabła, bezskutecznie próbują podważyć kamień kijami. Zakończenie sceny artysta namalował w tle z prawej strony, nad głowami zakonników. Przepędzony diabeł odlatuje. Za chwilę budowa klasztoru zostanie wznowiona.

http://kosciol.wiara.pl/doc/489403.Idz-precz-demonie

Katecheza Benedykta XVI z 9 kwietnia 2008

 

 

11 lipca
Święta Olga Mądra, księżna
1107-olga_1
Olga urodziła się ok. 890 roku w Wybuti, 16 km od Pskowa. Około roku 903 została wydana za księcia z rodu Rurykowiczów, Igora (+ 945). Kiedy małżonek padł na polu walki, Olga objęła rządy w charakterze regentki za małoletniego syna, Świętosława, który miał wówczas 3 lata. W rządach była wymagająca i twarda. Bezwzględnie tłumiła powstałe bunty. Miała zmysł administracyjny i położyła wielkie zasługi dla stabilizacji wielkiego księstwa kijowskiego. Lud chwalił ją jako panią miłosierną. Bywa nazywana także Olgą Mądrą. Imię to pochodzi z języka skandynawskiego. Był bowiem czas, że Skandynawowie w swoich podbojach dotarli aż na Ruś i tam w Nowogrodzie Wielkim oraz w Kijowie już w wieku IX założyli pierwsze historyczne państwo Rurykowiczów nad Dnieprem i jego dopływami.
Około roku 955 Olga przyjęła chrzest od wysłanników z Konstantynopola, z którym nawiązała żywy kontakt. Osobiście w dwa lata potem odwiedziła stolicę wschodniego cesarstwa, witana bardzo uroczyście przez cesarza Konstantyna Porfirogenita (957). By jednak nie wiązać się z samym tylko Konstantynopolem, nawiązała łączność także z cesarstwem zachodnio-rzymskim, z Ottonem I, którego prosiła o przysłanie na Ruś kapłanów łacińskich. Cesarz przysłał benedyktyna z Trewiru w charakterze biskupa misyjnego. Z wolna chrześcijaństwo objęło całą Ruś. Kiedy więc za rządów św. Włodzimierza Wielkiego (+ 1015) metropolita Hilarion będzie wysławiał księcia jako dobroczyńcę Kościoła na Rusi, nie omieszka również wspomnieć św. Olgi.
Kiedy tron kijowski objął jej syn, Olga oddała się modlitwie i uczynkom miłosierdzia. Jej ostatnie lata były pasmem udręki. Szczególnie bolała nad tym, że jej panujący syn powrócił do pogaństwa. Błagała Boga o jego nawrócenie. Miała wystawić kościoły Świętej Trójcy w Pskowie i św. Zofii w Kijowie.
Zmarła w 969 roku w wieku ok. 80 lat. Dość wcześnie pojawiły się jej żywoty. Pierwszy datuje się na rok 1078. Ciało Olgi św. Włodzimierz przeniósł do kościoła św. Zofii w Kijowie, który sama wystawiła. W roku 1574 synod biskupów ruskich zatwierdził urzędowo kult św. Olgi. Jej relikwie jednak zaginęły w XVIII w.
http://www.brewiarz.katolik.pl/czytelnia/swieci/07-11b.php3
(…)Będąc już w podeszłym wieku, poznała podstawy wiary chrześcijańskiej i uwierzyła w Chrystusa. Wtedy udała się do Konstantynopola i przyjęła chrzest, otrzymując imię Helena. Wydarzenie to różne źródła datują na lata między 954 i 957.Księżna Olga powróciła do ojczyzny i zajęła się szerzeniem nowej wiary wśród swych poddanych. Ubolewała jednak nad tym, iż Światosław powrócił do pogaństwa. Bezradnie patrząc na to, błagała Boga o jego nawrócenie. Wnuk księżnej Olgi – przyszły św. wielki książę Włodzimierz, właśnie od swej babki po raz pierwszy usłyszał o Chrystusie. Świętej przypisuje się m.in. wybudowanie drewnianej cerkwi św. Zofii – Mądrości Bożej w Kijowie i cerkwi Świętej Trójcy w Pskowie.

Olga zmarła w 969 r. Za panowania księcia Włodzimierza odkryto, iż jej ciało nie uległo rozkładowi. Był to pierwszy na Rusi przypadek otwarcia relikwii. Złożono je w soborze św. Zofii Mądrości Bożej w Kijowie. W 1574 r. Ruska Cerkiew prawosławna urzędowo zatwierdziła jej kult. W czasach najazdów tatarskich relikwie świętej stały się źródłem licznych cudownych uzdrowień. Na początku XVIII w. ukryto je w nieznanym miejscu i dotychczas nie odnaleziono.

Księżna Olga, podobnie jak jej wnuk – książę Włodzimierz, została nazwana przez Cerkiew “równą apostołom”. Ich kult jest powszechny, chociaż szczególnie żywy w Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej.

Na ikonach święta przedstawiana jest jako dojrzała kobieta, ubrana w bogato zdobione czerwono-złote szaty książęce i koronę, spod której korony na ramiona i plecy spada biała chusta. Najczęściej wyobrażana jest z krzyżem w prawej dłoni. Niekiedy nie posiada krzyża, a ręce ma modlitewnie złożone na piersi.

Imię Olga jest pochodzenia staroskandynawskiego i wywodzi się od staronorweskiego słowa heill – “cieszący się pomyślnością; szczęśliwy”.

opr. Jarosław Charkiewicz
http://www.cerkiew.pl/index.php?id=swieci&tx_orthcal[sw_id]=589&cHash=4c4efb237cc2b122213d03a5cb6c25d9
i na koniec ciekawostka fragment artykułu:Aleksandry Zaprutko-Janickiej (zastępca redaktora naczelnego portalu internetowego ciekawoski historyczne.pl ) – historyczka i publicystka, absolwentka Uniwersytetu Pedagogicznego w Krakowie. We wrześniu 2010 roku wspólnie z Kamilem Janickim założyła serwis popularnonaukowy „Ciekawostki historyczne”.Autorka ponad 150 artykułów, a także współautorka albumu „Elity w II Rzeczpospolitej”. Interesuje się dwudziestoleciem międzywojennym oraz historią i kulturą Ukrainy. Jako redaktorka współpracowała między innymi z Repliką i Instytutem Wydawniczym Erica, jako recenzentka z Wydawnictwem Znak. Poza „Ciekawostkami historycznymi” publikowała między innymi w „Fakcie Historii

warto przeczytać.

Nie wiesz jak przyjąć zaręczyny? Księżna Olga ma dla Ciebie kilka pomysłów

Święta księżna, czy okrutna morderczyni? „Równa apostołom” kniahini Olga, która przyniosła Rusi chrześcijaństwo, nie zawsze aureolkę nosiła. Oto jej drugie oblicze.

Cerkiew prawosławna czci księżną Olgę jako świętą prekursorkę chrześcijaństwa na Rusi Kijowskiej. Niewielu świętych może szczycić się tytułem „równych apostołom”, nadawanym w naprawdę szczególnych przypadkach. Mawia się o niej niewiasta-apostoł Rusi, a hagiografowie prześcigają się w wychwalaniu jej urody, mądrości, miłosierdzia i sprawiedliwości. Cóż… święty Piotr pewnie w grobie by się przewracał gdyby wiedział co kniahini robiła za młodu. A robiła wiele.

Według tradycji Rusią w latach 912-945 władał Igor Rurykowicz.  W ostatnim roku swego panowania wyprawił się po daninę do Drewlan i tam postradał życie, a mianowicie został pojmany i przywiązany do dwóch wygiętych drzew. Kiedy drzewa zostały puszczone, ciało księcia nieszczęśliwie rozdarło się na dwoje. W swojej stolicy – Kijowie – Igor pozostawił młodą wdowę Olgę i małoletniego syna Światosława. Jeszcze tego samego roku Drewlanie – którzy dopiero co zabili jej męża – wysłali do księżnej Olgi poselstwo z propozycją małżeństwa. Uznali zapewne, że młoda wdowa jest bezradna i kompletnie zagubiona, a małżeństwo z ich księciem Małem będzie idealnym wyjściem. Idealnym, ale dla samych Drewlan: ich wódz zasiadłby wygodnie na tronie kijowskim i władał Rusią, a mały książę Światosław znalazłby się w ich mocy (pewnie umarłby nagle we śnie, wypadł z okna lub przydarzyłby mu się inny nieszczęśliwy wypadek).


Cytat za:
http://ciekawostkihistoryczne.pl/2011/05/24/nie-wiesz-jak-przyjac-zareczyny-ksiezna-olga-ma-dla-ciebie-kilka-pomyslow/#ixzz378jfhYjk
Dzięki za udostępnienie fragmentu. Nie mamy nic przeciwko cytowaniu naszych tekstów, ale: 1) zawsze dołączaj linka, 2) Cytuj, a nie kradnij. Nie zamieszczaj na innych stronach fragmentów większych niż 30% artykułu.

i kolejny artykuł, tym razem dr Piotra Chrabąszcza ze strony: http://www.franciszkanska3.pl/Sw-Olga—nawrocona-morderczyni,a,2483

Św. Olga – nawrócona… morderczyni

piątek, 15 stycznia 2010

Czy można zostać świętym po zamordowaniu kogoś? Jeden z łotrów (ukrzyżowanych obok Chrystusa), który okazał skruchę przed śmiercią, mógł mieć kogoś na sumieniu… Pan Jezus widząc Jego szczery żal i autentyczną wiarę, przebaczył mu oraz obiecał niebo (Łk 23,39-43)…

Czy można zostać świętym po zamordowaniu kogoś? Jeden z łotrów (ukrzyżowanych obok Chrystusa),  który okazał skruchę przed śmiercią, mógł mieć kogoś na sumieniu… Pan Jezus widząc Jego szczery żal i autentyczną wiarę, przebaczył mu oraz obiecał niebo (Łk 23,39-43)…

 

A co wtedy, gdy tych osób zabiło się wiele? Każda, nawet najokropniejsza zbrodnia może zostać odpuszczona, pod warunkiem, że sprawca autentycznie, szczerze żałuje, postanawia poprawę, oraz chce dokonać zadość uczynienia a i odpokutować swoje winy…

Olga może mieć na swoim sumieniu życie kilkuset osób, a może więcej… Jej życie, mogło by stanowić kanwę ciekawej powieści przygodowej oraz filmu… Ale po kolei.

Nasza bohaterka żyła w latach 879-969, n.e (są to lata podane w przybliżeniu) na terenach dzisiejszej Rosji. W czasach jej życia na tych obszarach zamieszkiwały plemiona żyjące dość swobodnie w miastach, a raczej grodach rządzonych przez lokalnych władców. Nie było jeszcze cara, ani organizacji państwowej. Były to też czasy najazdów wikingów, którzy zdobywali grody, niekiedy osiedlając się w nich.

 

Olga był żoną, pochodzącego spośród wikingów Igora, który panował w Kijowie. Zdołał też podporządkować sobie sąsiednie plemiona od których pobierał daninę. Kiedyś gdy chciał ją odebrać od plemienia Drewlan został przez nich zamordowany. Mieszkańcy głównego grodu Drewlan, o nazwie Iskorosteń, wpadli na pomysł, aby ożenić swojego przywódcę Mała z Olgą i w ten sposób wejść do książęcej rodziny. Wysłali wiec poselstwo 20 mężczyzn, aby złożyć ofertę Oldze.

 

Ta przyjęła ich serdecznie, gdy jednak dowiedziała się o śmierci męża, poprosiła o czas do namysłu. Na drugi dzień, gdy posłańcy przyszli po odpowiedź, kazała pogrzebać ich żywcem.

 

Później wysłała wiadomość do Mała, że zgadza się na jego propozycję, prosi jednak o przysłanie eskorty. Gdy w odpowiedzi przybyła 20 – osobowa grupa Drewlan, została przez Olgę podstępnie zgładzona. Następnie Olga wraz ze swoimi ludźmi wybrała się do Mała, rzekomo po to by go poślubić. Podczas przyjęcia, gdy gospodarze byli upojeni miodem, ludzi Olgi wymordowali ich. Mogło zginąć nawet kilkaset osób. Olga najechała ze swoją armią także Iskorosteń, gdzie został zabity jej mąż i kazała spalić miasto.

 

Po tym wszystkim, co napisałem, trudno uwierzyć, że taka osoba jak Olga, mogła odmienić swoje życie, oraz że dobry Bóg, był w stanie przemienić jej serce… Niemniej jednak 9 lat później Olga wybrała się do Konstantynopola. Kroniki nie podają celu jej podróży. Być może jednym z nich było zawarcie przymierza z cesarzem Konstantynem Porfirogenitem. W każdym razie tam przyjęła chrzest. Trudno określić, co skłoniło ją do porzucenia pogańskiego życia.

 

Po powrocie do Kijowa nawiązała kontakt także z cesarzem Ottonem III, którego poprosiła o przysłanie misjonarzy na Ruś. Sama zajęła się fundowaniem kościołów w Kijowie, Pskowie i innych miastach. Autentyczne zaangażowanie Olgi w chrystianizację kraju, wydaje się wskazywać na to, że jej nawrócenie było szczere.

 

Kiedy jej syn objął tron w Kijowie, oddała sie modlitwie i dziełom miłosierdzia. Niestety syn Świętosław nie przyjął chrześcijaństwa, co było powodem jej udręki. Olga zmarła w wieku ok. 80 lat. Dzieło chrystianizacji rozpoczęte przez nią, kontynuował jej wnuk Włodzimierz. Wspomnienie Olgi obchodzimy 11 lipca.

 

Informacje o świętej zaczerpnąłem głównie z książki T. Craughwella, pt. „Święci-nie święci. O nicponiach, rzezimieszkach, oszustach i wyznawcach szatana, którzy jednak zostali świętymi”. Rozdział dotyczący Olgi nosi znamienny tytuł „Św. Olga – masowa morderczyni”. Nie wszystkie szczegóły z książki udało mi się potwierdzić. W Internecie znalazłem informację o tym, że Olga krwawo pomściła śmierć męża, co byłoby jakimś potwierdzeniem, przedstawionych zdarzeń.

 

Przywołałem tę postać, gdyż pokazuje ona, że ludzie ogłoszeni przez Kościół świętymi nie od razu takimi się stali. Niejednokrotnie, podobnie jak Olga musieli przejść długą drogę od trwania w ciemności grzechów do życia w pokoju z Bogiem, swoim sumieniem i innymi ludźmi. Tak więc, każdy człowiek dopóki żyje na ziemi, może zmienić się na lepsze, odpowiadając na Boże miłosierdzie i nawrócić się.

 

dr Piotr Chrabąszcz

 

11 lipca
Święty Pius I, papież i męczennik
1107-piusI_1O papieżu Piusie I mamy szczupłe wiadomości przekazane przez Liber Pontificalis, przy czym nie wszystkie wydają się wiarygodne. Pochodził rzekomo z Akwilei i był synem Rufina oraz bratem autora księgi, znanej pod nazwą Pasterz. Księga była zredagowana go grecku, a tymczasem Pius jest pierwszym papieżem, który nosi imię łacińskie. Rządził Kościołem prawdopodobnie w latach 142-155; chronologia ta nie jest jednak ustalona w sposób, który nie podlegałby dyskusji i nie dopuszczał przesunięć.
Jego rządy nie należały zapewne do najłatwiejszych, skoro za pontyfikatu Piusa na terenie Rzymu pojawili się głosiciele gnostycyzmu: Marcjon, Walentyn i Kerdon. Nie wiemy w końcu, czy Pius zmarł śmiercią naturalną, czy też poniósł męczeństwo. Według starych zapisów kalendarzowych bardziej prawdopodobne wydaje się to pierwsze. Jako męczennika zakwalifikował go dopiero Baroniusz. Pamiątkę obchodzi się 11 lipca.
http://www.brewiarz.katolik.pl/czytelnia/swieci/07-11c.php3
Polecam też ciekawą stronę:

O autorze: Judyta