Słowo Boże na dziś – 15 lipca 2014 r. – wtorek – Św. Bonawentury, biskupa i doktora Kościoła

Wtorek, 15 lipca 2014
Św. Bonawentury, biskupa i doktora Kościoła

Myśl dnia

Przebaczenie jest przywróceniem sobie wolności.

kard. Stefan Wyszyński

WTOREK XV TYGODNIA ZWYKŁEGO, ROK II

PIERWSZE CZYTANIE  (Iz 7,1-9)

Bóg obroni Jerozolimę przed nieprzyjaciółmi

Czytanie z Księgi proroka Izajasza.

Za czasów Achaza, syna Jotama, syna Ozjasza, króla Judy, wyruszył Resin, król Syrii, z Pekachem, synem Remaliasza, królem Izraela, przeciw Jerozolimie, aby z nią toczyć wojnę, ale nie mógł jej zdobyć. I przyniesiono tę wiadomość do domu Dawida: „Syria stanęła obozem w Efraimie!” Wówczas zadrżało serce króla i serce ludu jego, jak drżą drzewa w lesie od wichru.
Pan zaś rzekł do Izajasza: „Wyjdźże naprzeciw Achaza, ty i twój synek, Szear-Jaszub, na koniec kanału Wyższej Sadzawki, na drogę Pola Folusznika, i powiesz do niego: «Uważaj, bądź spokojny, nie bój się. Niech twoje serce nie słabnie z powodu tych dwóch niedopałków dymiących głowni, z powodu zaciekłości Resina, Syryjczyków i syna Remaliasza: dlatego że Syryjczycy, Efraim i syn Remaliasza postanowili twą zgubę, mówiąc: Wtargnijmy do Judy, przeraźmy ją i podbijmy dla siebie, a królem nad nią ustanowimy syna Tabeela.
Tak mówi Pan Bóg: Nic z tego, nie stanie się tak! Bo stolicą Syrii jest Damaszek, a głową Damaszku Resin; i stolicą Efraima jest Samaria, a głową Samarii syn Remaliasza; ale jeszcze sześćdziesiąt pięć lat, a Efraim, zdruzgotany, przestanie być narodem. Jeżeli nie uwierzycie, nie ostoicie się»”.

Oto słowo Boże.

PSALM RESPONSORYJNY  (Ps 48,2-3a.3bc-4.5-6.7-8)

Refren: Bóg swoje miasto umacnia na wieki.

Wielki jest Pan i godzien wielkiej chwały *
w mieście naszego Boga.
Święta Jego góra, wspaniałe wzniesienie, *
radością jest całej ziemi.

Góra Syjon, kres północy, *
jest miastem wielkiego Króla.
Bóg w jego zanikach *
okazał się twierdzą obronną.

Oto połączyli się królowie *
i wspólnie natarli.
Zaledwie ujrzeli, zdrętwieli, *
zmieszali się i uciekli.

Chwyciło ich drżenie *
jak ból rodzącą kobietę,
jak wiatr ze wschodu, *
który druzgoce okręty z Tarszisz.

ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ  (Ps 95,8ab)

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.

Nie zatwardzajcie dzisiaj serc waszych,
lecz słuchajcie głosu Pańskiego.

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.

EWANGELIA  (Mt 11,20-24)

Jezus gromi oporne miasta

Słowa Ewangelii według świętego Mateusza.

Jezus począł czynić wyrzuty miastom, w których najwięcej Jego cudów się dokonało, że się nie nawróciły.
„Biada tobie, Korozain! Biada tobie, Betsaido! Bo gdyby w Tyrze i Sydonie działy się cuda, które u was się dokonały, już dawno w worze i w popiele by się nawróciły. Toteż powiadam wam: Tyrowi i Sydonowi lżej będzie w dzień sądu niż wam.
A ty, Kafarnaum, czy aż do nieba masz być wyniesione? Aż do Otchłani zejdziesz. Bo gdyby w Sodomie działy się cuda, które się w tobie dokonały, zostałaby aż do dnia dzisiejszego. Toteż powiadam wam: Ziemi sodomskiej lżej będzie w dzień sądu niż tobie”.

Oto słowo Pańskie.

KOMENTARZ

 

Codzienne cuda

Jezus wypowiada słowa, które mogą nas bardzo zaskoczyć! Miasta grzechu i zgorszenia, czyli Sodoma i Gomora, będą miały lżejszy sąd, bo nie otrzymały tyle łaski, co miasta Jezusa! Do cudów można się przyzwyczaić, Bóg możne spowszednieć, a miłość może się stać rutyną. My mamy Boga na co dzień! Jego obecność, Jego słowo, Jego Ciało w Eucharystii, Jego bliskość – to są codzienne cuda, których doświadczamy. Jak zmieniają one nasze życie?

Wielbię Cię, Jezu, za wszystkie cuda Twojej łaski w moim życiu. Proszę, aby na nowo zachwyciły one moje serce i jeszcze bardziej zbliżyły do Ciebie.

Rozważania zaczerpnięte z „Ewangelia 2014”
s. Anna Maria Pudełko AP
Edycja Świętego Pawła

http://www.paulus.org.pl/czytania.html

Dostrzec Boże działanie i nawrócić się… Być może dlatego jest to dla nas takie trudne, ponieważ inaczej wyobrażamy sobie Bożą interwencję w nasze życie. Niekiedy Bóg przemienia naszą egzystencję, stawiając obok nas konkretnych ludzi. Dla franciszkanów takim Bożym znakiem był św. Bonawentura (XIII w.), dzisiejszy patron. Wstąpił do zakonu gdy miał 25 lat; a już w wieku 39 został wybrany przełożonym generalnym. Dla młodego, przeżywającego trudny czas zakonu było to wydarzenie opatrznościowe. Bonawentura umiał pogodzić zwolenników zachowania pierwotnej reguły św. Franciszka i tych, którzy opowiadali się za jej złagodzeniem, a także chronić zakon przed zagrożeniami zewnętrznymi. Bóg posłużył się nim w doprowadzeniu zakonu franciszkanów do trwałego rozwoju.

Anna Nowak, Gabriela Świrska, Halina Świrska, „Oremus” lipiec 2008, s. 63-64

 

PAN JEST SPRAWIEDLIWY

„Usłysz, o Panie, moją modlitwę, przyjm moje błaganie, w wierności swojej, wysłuchaj mnie w swej sprawiedliwości” (Ps 143, 1)

„Każde dzieło sprawiedliwości Bożej — naucza św. Tomasz — zakłada zawsze dzieło miłosierdzia i na nim się opiera” (I, 21, 4). Bóg na przykład nie mógłby zaopatrywać potrzeb życia ludzkiego — a jest to dzieło sprawiedliwości, gdyby wpierw stworzył człowieka — a to jest akt miłosierdzia. Miłosierdzie jest pierwszym korzeniem każdego dzieła Boga i zawsze mu towarzyszy, ponieważ Bóg daje każdemu stworzeniu o wiele więcej, niż powinien mu dać ze sprawiedliwości. „Pan jest dobry dla wszystkich i Jego miłosierdzie ogarnia wszystkie Jego dzieła… Ty otwierasz swą rękę i wszystko, co żyje, nasycasz do woli. Pan jest sprawiedliwy na wszystkich swych drogach i łaskawy we wszystkich swoich dziełach” (Ps 145, 9. 16. 17). Człowiekowi należał się jedynie stan zwykłego stworzenia, Bóg natomiast raczył go podnieść do godności swego dziecka i wezwał do udziału we własnej szczęśliwości wiecznej. Po grzechu sprawiedliwość Boża mogła unicestwić człowieka, Bóg natomiast chciał jego zbawienia. Aby naprawić grzech i odkupić całą ludzkość, wystarczyłaby kropla krwi Jezusa, On natomiast raczył złożyć w ofierze całe swoje życie, wszystką swoją krew. „Gdzie wzmógł się grzech, tam jeszcze obficiej rozlała się łaska; aby… łaska przejawiła swe królowanie przez sprawiedliwość wiodącą do życia wiecznego” (Rz 5, 20-21). Miłosierdzie Boga, przede wszystkim w dziele odkupienia przybierając wymiary bezkresne i niewysłowione, przewyższyło nieskończenie Jego sprawiedliwość. „Nawet za człowieka sprawiedliwego podejmuje się ktoś umrzeć tylko z największą trudnością — mówi św. Paweł — chociaż może jeszcze za człowieka życzliwego odważyłby się ktoś ponieść śmierć. Bóg zaś okazuje nam swoją miłość [właśnie] przez to, że Chrystus umarł za nas, gdyśmy byli jeszcze grzesznikami” (tamże 7-8). Syn Boży, stając się człowiekiem i pozwalając się ukrzyżować dla zbawienia świata, jest najwyższym i najbardziej wymownym obrazem, jak w Bogu sprawiedliwość i miłosierdzie łączą się, jako wyraz Jego wiecznej miłości. Miłość Boga wymaga jednak wzajemności, a jeśli On umiłował człowieka nie tylko tak, jak na to zasłużył, czyż człowiek będzie Go miłował tylko ze sprawiedliwości? Bóg zbawił nas „nie dla uczynków sprawiedliwych, jakie zdziałaliśmy, lecz z miłosierdzia swego” (Tt 3, 5), Jego nieskończonemu miłosierdziu winna więc odpowiedzieć nasza miłość bez miary.

  • Tyś sprawiedliwy, Panie, i rządzisz wszystkim sprawiedliwie. Skazać kogoś, kto nie zasłużył na karę, uważasz na niegodne Twojej potęgi. Podstawą Twojej sprawiedliwości jest Twoja potęga; wszechwładza Twoja sprawia, że wszystko oszczędzasz. Moc swą przejawiasz, gdy się nie wierzy w pełnię Twej potęgi, i karzesz zuchwalstwo świadomych. Potęgą władasz, a sądzisz łagodnie i rządzisz nami z wielką oględnością, bo do Ciebie należy moc, gdy zechcesz. Nauczyłeś lud swój tym postępowaniem, ‘że sprawiedliwy powinien być dobrym dla ludzi. I wlałeś synom swym wielką nadzieję, że po występkach dajesz nawrócenie (Księga Mądrości 12, 15-19).
  • O Panie, obdarzyłeś mnie swoim nieskończonym miłosierdziem, w którego świetle rozważam i adoruję wszystkie pozostałe doskonałości Boże. Wszystkie one ukazują mi się opromienione miłością, nawet sama sprawiedliwość, ona może nawet bardziej niż inne wydaje mi się przyodziana miłością. Jakaż to słodka radość pomyśleć, że Ty, o dobry Boże, jesteś sprawiedliwy, to znaczy, że zważasz na nasze słabości, że doskonale znasz kruchość naszej natury. I czegóż tedy miałabym się lękać? Ach, Ty, Boże, tak nieskończenie sprawiedliwy, że z taką dobrocią przebaczasz synowi marnotrawnemu popełnione przezeń winy, czyż nie będziesz sprawiedliwy również w stosunku do mnie, która zawsze jestem z Tobą?
    Wiem, że trzeba być bardzo czystym, by stanąć przed Tobą, o Boże wszelkiej świętości, ale wiem również, że jesteś nieskończenie sprawiedliwy, a ta właśnie sprawiedliwość, która przeraża tyle dusz, jest dla mnie źródłem radości i ufności. Być sprawiedliwym, to nie oznacza jedynie wymierzać surową karę winowajcom, ale także uznać intencje prawe i wynagradzać cnotę.
    Spodziewam się tyle od sprawiedliwości Twojej, o dobry Boże, ile od Twego miłosierdzia; a właśnie dlatego, że jesteś sprawiedliwy i równocześnie litościwy i miłościwy, powolny do karania, a hojny w miłosierdzie. Ty znasz ułomność naszą, pamiętasz, że jesteśmy prochem (św. Teresa od Dzieciątka Jezus: Dzieje duszy, r. 8; Rps A, f 83. — List CCIII).

O. Gabriel od św. Marii Magdaleny, karmelita bosy
Żyć Bogiem, t. II, str. 400

http://www.mateusz.pl/czytania/2014/20140715.htm

ŚWIĘTYCH OBCOWANIE

Błogosławieni i święci byli osobami, które nie szukały z uporem własnego szczęścia, ale całkiem po prostu chciały uczynić dar z siebie, ponieważ dotarło do nich światło Chrystusa (Benedykt XVI)

15 lipca
Święty Bonawentura, biskup i doktor Kościoła
Święty Bonawentura Jan di Fidanza urodził się około 1218 r. w Bagnoregio koło Viterbo. Jego ojciec był lekarzem. Rodzice obawiali się, czy ich dziecko długo pożyje, było bowiem bardzo słabowite. Pobożna matka złożyła więc ślub, że poświęci syna na służbę Bożą, jeśli ten wyzdrowieje. Podanie głosi, że dziecię miało zostać przyniesione do św. Franciszka z Asyżu, który w natchnieniu miał powiedzieć: O, buona ventura! – co znaczy: O, szczęśliwa przyszłość!
Pierwsze nauki Bonawentura odbył w konwencie minorytów w rodzinnym miasteczku. Po ukończeniu szkoły średniej udał się na na studia filozoficzne na uniwersytecie w Paryżu (1242-1248). Tu, mając 25 lat, wstąpił do franciszkanów. Otrzymał imię zakonne Bonawentura – od słów, jakimi przywitał go wiele lat wcześniej św. Franciszek. Po nowicjacie studiował teologię w Paryżu (1243-1248) pod kierunkiem słynnych franciszkańskich teologów: Aleksandra z Hales, Jana z La Rochelle i Wilhelma z Overnii. Po otrzymaniu stopnia magistra studiował jeszcze dalsze trzy lata (1248-1251), a równocześnie wykładał Pismo święte i Sentencje Piotra Lombarda. W tym też czasie stoczył słowny i pisemny “pojedynek” z Wilhelmem z Saint-Amour i z Tomaszem z Yorku w obronie zakonów żebraczych (franciszkanów i dominikanów). Z tego też czasu pochodzi jego szczytowe dzieło z zakresu teologii dotyczące Trójcy Świętej. Bonawentura zajął się także filozoficznym problemem poznania ludzkiego. W tej kwestii odszedł od Arystotelesa i św. Tomasza z Akwinu, a zbliżył się do Platona i św. Augustyna. Wreszcie w tym samym czasie wydał tom rozpraw, w którym można odnaleźć syntezę jego myśli filozoficznej i teologicznej.
Następne lata Bonawentura spędził w różnych klasztorach franciszkańskich w charakterze wykładowcy. Musiał imponować niezwykłą wiedzą, świętością i zmysłem organizacyjnym, skoro na kapitule generalnej 2 lutego 1257 r. został wybrany przełożonym generalnym zakonu, kiedy miał zaledwie 39 lat. Wybór ten okazał się dla młodego zakonu opatrznościowym. Zakon przechodził wówczas trudny czas. Powstały bowiem dwie zwalczające się zaciekle frakcje: gorliwych (zelantów), którzy byli za zachowaniem pierwotnej reguły Ojca Franciszka, oraz zwolennicy reguły łagodniejszej, możliwej do zachowania także przez przeciętnych członków. To jednak groziło rozluźnieniem. Bonawentura umiał wybrać “złoty środek”, a przez swoje roztropne zarządzenia nadał zakonowi właściwy kierunek. Zakon miał również licznych zewnętrznych wrogów, patrzących nieprzychylnym okiem na liczne przywileje, dane mu od papieży. Jako przełożony Bonawentura umiał je obronić. Przez 16 lat swoich rządów (1257-1273) doprowadził zakon do niebywałego rozwoju. W roku 1260 ułożył pierwsze konstytucje jako wykładnię reguły św. Franciszka. W ten sposób przeciął wieloraką dotąd jej interpretację. Zakonem rządził z konwentu paryskiego. Rzadko jednak bywał na miejscu, gdyż musiał odbywać stale wizytacje: w Anglii (1258 i 1265), we Flandrii, czyli w dzisiejszej Belgii i Holandii (1253), w Niemczech i w Hiszpanii (1264) oraz we Włoszech (1262-1272). Dla tych zasług niektórzy historycy nazywają go drugim “Ojcem Zakonu”.
Posiadał umiejętność łączenia życia czynnego i publicznego z bogatym życiem wewnętrznym. Miał wielkie nabożeństwo do Męki Pańskiej i ku jej czci układał przepiękne poematy. Głośno było o nim także na dworze papieskim. Dlatego to papież Grzegorz X w 1273 r. mianował go kardynałem oraz biskupem Albano pod Rzymem. Delegacja papieża z wiadomością o nominacji zastała go przy myciu naczyń kuchennych w klasztorze. Bonawentura musiał zrzec się urzędu przełożonego generalnego zakonu, aby oddać się wyłącznie sprawom publicznym. Towarzyszył papieżowi w podróży do Mugello koło Florencji, a w listopadzie 1273 r. udał się do Lyonu na sobór powszechny. Otrzymał zaszczytne wyróżnienie wygłoszenia przemówienia inauguracyjnego. Był szczęśliwy, że doszło do unii między Kościołem rzymskim a greckim, która jednak niebawem została zerwana.

Święty Bonawentura Główny ciężar prac przygotowawczych do soboru spadł na barki Bonawentury. Wyczerpany tymi obowiązkami, zmarł 15 lipca 1274 r. podczas soboru w Lyonie. W pogrzebie wziął udział papież i wszyscy ojcowie soboru w liczbie 500 biskupów i ok. 1000 prałatów i teologów. Pogrzeb miał więc królewski. Papież wygłosił mowę pogrzebową ku jego czci. Jego ciało złożono najpierw w zakrystii kościoła św. Franciszka, a w roku 1450 w nowo wystawionej świątyni. Znaleziono wówczas język św. Bonawentury zupełnie nietknięty rozkładem, a nawet zaczerwieniony. Miał to być znak niezwykłego daru wymowy Bonawentury. Kronikarze notują, że tego dnia wielu chorych odzyskało zdrowie.
Bonawentura był jednym z najwybitniejszych teologów średniowiecza. Pozostawił po sobie wiele traktatów i dzieł teologicznych. Składają się na nie konstytucje, liczne traktaty i komentarze teologiczne, 440 kazań i wiele innych. Bonawentura stworzył własną szkołę teologiczną. Do najznakomitszych jego dzieł należą: Lignum vitae i Itinerarium mentis in Deum, jak też Illuminationes Ecclesiae. Bullę kanonizacyjną Bonawentury ogłosił Sykstus IV w 1482 roku, a papież Sykstus V ogłosił go doktorem Kościoła (1588). Św. Bonawentura jest patronem franciszkanów, matek oczekujących potomstwa, dzieci, robotników i teologów.

W ikonografii przedstawiany jest w habicie franciszkańskim z biskupim krzyżem na piersiach; jako kardynał w cappa magna; jako teolog nad pulpitem. Jego atrybutami są: anioł przynoszący mitrę, kapelusz kardynalski trzymany przez anioła lub leżący u stóp, księga, krzyż w dłoniach, drzewo Krzyża Świętego (jest to aluzja do traktatu Lignum vitae), zwój.

http://www.brewiarz.katolik.pl/czytelnia/swieci/07-15a.php3

ŻYWOT PANA NASZEGO JEZUSA CHRYSTUSA
w pobożnych rozmyślaniach zawarty

ŚW. BONAWENTURA
BISKUP I DOKTOR KOŚCIOŁA

Chwała Jezusowi i Maryi przenajświętszej!
Do Wielebnej Matki…… Zakonnicy Zgromadzenia…….

OD TŁUMACZA

Przed parą laty, kiedy Matka kochana domagałaś się ode mnie niektórych przepisów co do odbywania modlitwy myślnej, w miejsce własnych uwag, posłałem Ci wyjątki z dzieł świętego Alfonsa o tymże przedmiocie, i z tych wielce zadowoloną byłaś. Gdy tedy teraz żądasz ode mnie bardziej szczegółowych wskazówek w jaki sposób masz rozmyślać tajemnice życia Pana Jezusa, ja znowu, dla zadośćuczynienia Twojemu żądaniu, uciekam się do podobnegoż środka. Oto przetłumaczyłem dla Ciebie Rozmyślania nad życiem Chrystusa Pana przez świętego Bonawenturę (1). W nich znajdziesz nie tylko szczegóły z życia Pana naszego, lecz i najdokładniejszy sposób rozmyślania nad nimi, a sposób wskazany przez takiego mistrza pobożności, jakim był ten wielki Doktor Kościoła. Przy tym, co także powinno Cię nakłonić do chętnego przyjęcia tej mojej, acz nieudolnej robótki, – to że błogosławiony nasz autor, był synem duchownym wspólnego nam Zakonodawcy, świętego Ojca Franciszka Asyzkiego, gdyż należał do jego zakonu, a napisał to dla pewnej zakonnicy tejże Reguły (2). Przypominając więc sobie, że zaszło to przed laty przeszło sześciuset, a ja tłumaczenie niniejsze przesyłam Ci teraz, możesz je uważać jakby słabe echo z tak odległych czasów, powtarzające dziś pomiędzy mną a Tobą tę pobożną rozmowę ojca duchownego z jego córką w Chrystusie.

Rozmyślania te świętego Bonawentury, poczytywane są powszechnie za arcydzieło w swoim rodzaju. Podnosi zaś ich wartość pierwszorzędną i to, że bardzo tu wiele wyjątków z pism świętego Bernarda, tak, iż niektóre Rozdziały są nimi całkiem zapełnione. Można więc powiedzieć, że jest to dzieło tych obydwóch wielkich świeczników Kościoła, a dzieło mające za treść przedmiot, z którym obeznanie się, jest najniezbędniejszym dla każdego wiernego. Bo czyż umieć Jezusa Chrystusa (3), w czym Pismo święte zamyka najwyższą mądrość, – można inaczej jak zapoznając się ze szczegółami Jego życia, i rozmyślając nad nimi? Wierne w tym ćwiczenie się jest niezbędnym środkiem, jak do tego żeby nie być z imienia tylko chrześcijaninem, tak żeby i najwyższej dostąpić doskonałości. I nawzajem, zaniedbanie się w tej mierze, najopłakańsze dla duszy sprowadza następstwa. Te bowiem słowa Proroka Pańskiego ubolewającego, że spustoszeniem spustoszona jest wszystka ziemia, bo nie masz kto by rozważał sercem (4), stosować trzeba właśnie do rozważania sercem, to jest pobożnego rozpamiętywania życia Pana naszego i Jego Boskiej nauki. A stąd nie masz wątpliwości, że dzieło to jest dziś szczególnie na czasie i wielkiego pożytku być może dla wiernych wszelkiego stanu, wieku i wykształcenia. Jak bowiem wszystko co pisali Święci, jest ono przystępnym dla najprostszych umysłów, a pełnym namaszczenia, najskuteczniej przemawiającego do serca. Powyższe zalety stanowią główną cechę wszystkich, a tak licznych i głębokich pism świętego Bonawentury, powszechnym zaś jest zdanie, że niniejsze jego Rozmyślania tym się najbardziej odznaczają. Z nich też szczególnie poznać można, jak właściwie do jego tytułu Doktora Kościoła, przydano przymiotnik Serafickiego. Czytamy prócz tego w jego żywocie, że gdy to pisał, zamknął się był na pewien czas w jednym z najsamotniejszych klasztorów Braci mniejszych, i w ciągu tego zajęcia, często wpadał w zachwycenie.

Lecz być może iż spojrzawszy na tytuł tej książki, zdziwisz się Matka kochana, żem się odważył na jej tłumaczenie. Pomyślisz, że niepotrzebnie było podejmować tę pracę, kiedy Żywot Pana Jezusa świętego Bonawentury, już od dawien dawna, bo jeszcze w wieku XVI, mamy na polski język przełożony, przez księdza Baltazara Opecia, Proboszcza w Siennie, i Magistra Akademii Krakowskiej. Tak i ja długo sądziłem, i cieszyłem się myślą, że to wysokiej wartości dzieło świętego Bonawentury, posiada nasze katolickie piśmiennictwo. Tymczasem przekonałem się, że tak nie jest. Żywot Pana Jezusa Księdza Opecia, z wielkim pożytkiem dusz pobożnych u nas dotąd upowszechniony, nie jest wcale tłumaczeniem Rozmyślań Życia Chrystusa Pana świętego Bonawentury i przez niego samego za taki nie był podany (5). Jest w nim wiele z tych Rozmyślań wziętego, ale co najmniej trzy czwarte są pominięte, a wszystko co święty Bonawentura z pism świętego Bernarda przytacza zupełnie odrzucone, i zastąpione wyjątkami z innych autorów Kościelnych, albo przez samego Opecia przydane. I to mnie skłoniło do niniejszego tłumaczenia, w którym, jeśliby kto chciał porównać je z dziełem wyżej wspomnionym, nie znajdzie żadnej innej zalety, prócz wierniejszego trzymania się oryginału.

Toteż polecając Ci najusilniej tę nieoszacowaną książkę, tym śmielej mogę powtórzyć słowa samego autora, który kończąc swoją przemówkę do Zakonnicy, dla której to dzieło przeznaczał, powiada: “Proszę Cię tedy córko najmilsza, abyś tę pracę moją, którą na chwałę Pana Jezusa, a Twój i mój własny pożytek podjąłem, chętnie przyjęła, i jeszcze chętniej, a wytrwale ćwiczyła się w odbywaniu tych oto Rozmyślań”.

Co żeby tak było, i żeby i inne dusze pobożne, jak największy pożytek z czytania dzieła tego odniosły, upadając do stóp naszej Matki niebieskiej, proszę Ją o to z całego serca.

Pisałem w Uroczystość Matki Bożej Bolesnejw Klasztorze Zakroczymskimroku Pańskiego 1879.

 Żywot Pana naszego Jezusa Chrystusa w pobożnych rozmyślaniach zawarty, przez Św. Bonawenturę Biskupa i Doktora Kościoła. (Tłumaczenie O. Prokopa Kapucyna). Kraków 1879, ss. 5-9.Przypisy:

(1) Meditationes vitae Christi. S. Bonaventurae Epis. Cardi. et Doctor. Eccl. Opera omnia, Sixti V. P. M. jussu diligentissime emendata. Editio Venetiana anni 1755. Tom. XII.

(2) Tą była, zdaje się, błogosławiona Elżbieta księżniczka Burbońska, siostra króla Francuskiego św. Ludwika IX, zakonnica w klasztorze Klarysek w Longchams pod Paryżem.

(3) I Kor. 2, 2.

(4) Jer. 12, 11.

(5) Tytuł najpierwszego wydania dzieła X. Opecia z roku 1522 jest następujący: Żywot wszechmocnego Pana Jezu – Krysta, Stworzyciela i Zbawiciela stworzenia wszystkiego. Wedle Ewangelii świętych, rozmyślaniem nabożném Doktorów świętego pisma, ogarniony. I tenże tytuł, z małą odmianą, powtarzał się na wszystkich wydaniach aż do roku 1688. Dopiero w tytule przedruku z roku 1692 pozwolono sobie nazwać to tłumaczeniem św. Bonawentury, co powtórzyły niektóre późniejsze odbicia, z których ostatnie jest zdaje się z roku 1871. Jednakże, z dwudziestu pięciu wydań tego dzieła, pięć tylko ma ten niewłaściwy tytuł.

© Ultra montes (www.ultramontes.pl)
Kraków 2006

ŻYWOT PANA NASZEGO JEZUSA CHRYSTUSA
w pobożnych rozmyślaniach zawarty

ŚW. BONAWENTURA
BISKUP I DOKTOR KOŚCIOŁA

WSTĘP

Pomiędzy pochwałami cnót i zasług świętej Cecylii Dziewicy i Męczenniczki, głoszonymi przez jej życiopisarzy, czytamy i to, że księgę Ewangelii Chrystusowej, ukrytą na piersiach, nosiła zawsze przy sobie. Przez co zdaje się rozumieć trzeba, że z życia Pana Jezusa w Ewangelii spisanego, często odczytywała te ustępy do których większe miała nabożeństwo; ze szczególną i najpilniejszą uwagą dzień i noc serdecznie je rozpamiętywała, a przeszedłszy takowe z kolei, znowu do nich wracała, przez co napoiwszy się ich słodyczą, skrywała je niejako w tajnikach serca swojego.

Toż samo i tobie doradzam. Albowiem z pomiędzy wszystkich ćwiczeń pobożnych, te właśnie poczytuję za najniezbędniejsze i najpożyteczniejsze, jako najprędzej doprowadzić nas mogące do wyższej doskonałości. Jakoż, znikądinąd jak z życia Pana Jezusa, najwyższą doskonałość przedstawiającego, nie wyuczysz się lepiej wzgardzać wszystkim co znikome, znosić cierpliwie utrapienia i przeciwności, opierać się pokusom wroga piekielnego, i wystrzegać się grzechu. Z częstego bowiem i w święte nawyknienie zamienionego rozmyślania życia Jezusowego, dusza dostępuje jakby ciągłego z Nim obcowania, nabywa do Niego nie tylko ufności, lecz nawet pokornej poufałości, i rozmiłuje się w Nim tak, że wszystko inne za nic sobie poczytuje. Wreszcie wyucza się jak ma postępować a czego się wystrzegać, i do zastosowania się do tego nabywa siły.

Mówię tedy najprzód, że pilne rozpamiętywanie życia Pana Jezusa, uzbraja duszę przeciw ułudom rzeczy próżnych i znikomych, jak tego mamy dowód na wyżej wymienionej błogosławionej Cecylii, której serce tak dalece przepełnionym było pamięcią szczegółów życia Chrystusowego, że doń próżności świata tego żadnego przystępu mieć nie mogły. Stąd też kiedy podczas jej zaślubin, z wielką wystawnością odbywanych, inni jak to zwykle w takich razach bywa, próżnościom takowym się oddawali, ona na osobności przygrywając na organach śpiewała, w te słowa modląc się do Boga: Niech będzie serce moje i ciało moje niepokalane, abym się nie zawstydziła (1).

Po wtóre rozmyślanie takowe dodaje męstwa w strapieniach i przeciwnościach, jak to widzimy na Męczennikach. O czym tak pisze święty Bernard: “Skąd się bierze w Męczennikach niezachwiana stałość, jeśli nie stąd, że w ranach Chrystusowych całym sercem są zatopieni, i przez częste o nich rozmyślanie w nich niejako mieszkają. W nich to wesoło pląsa Męczennik, chociaż mu ciało w kawałki szarpią i boki żelazem przeszywają. A gdzież wtedy dusza Męczennika? Ona wtedy w ranach Jezusowych, a w ranach na to właśnie otwartych aby w nie weszła. Gdyby we własnych ranach przebywała zgłębiając je, żelazo by w nich uczuła, bólu pewnie nie zniosła, uległaby i zaparłaby się prawdy” (2). Stąd też nie tylko męczennicy lecz i wyznawcy we wszelkich swoich strapieniach, chorobach i cierpieniach, okazywali i po dziś dzień okazują niezachwianą cierpliwość. Czytaj żywot błogosławionej Klary, założycielki twojego zakonu, a obaczysz, że oni wśród najcięższych utrapień, niedostatków i chorób, nie tylko cierpliwymi, lecz i wesołymi się okazywali. A na to samo patrzyć możesz codziennie w osobach świątobliwe życie wiodących, co stąd pochodzi że dusze ich nie w ciałach własnych, lecz przez pobożne rozpamiętywanie życia Chrystusowego, w Nim przebywały i przebywają.

Po trzecie mówię, że rozmyślanie takowe wyucza nas jak postępować mamy, abyśmy ani podnietom złego ducha, ani wrodzonym złym skłonnościom nie ulegali, a wyucza nas tego, gdyż w nim znajdujemy prawidła cnót najdoskonalszych. Gdzież bowiem indziej, pytam, znaleźć możesz wzory najwyższego ubóstwa, najgłębszej pokory, najszczytniejszej mądrości, wytrwałej modlitwy, łagodności, posłuszeństwa, cierpliwości, słowem wzory cnót wszelkich i najzbawienniejszych nauk, jeśli nie w życiu Tego, który w Piśmie świętym nazwanym jest Panem cnót(3). O czym znowu tak w krótkich słowach mówi święty Bernard: “Na próżno trudzi się kto pragnąc cnót nabyć, skądinąd się ich spodziewa jak od Tego, który jest cnót Panem, którego nauka jest szkołą mądrości, miłosierdzie dziełem sprawiedliwości, życie zwierciadłem doskonałości, śmierć cudem mocy i potęgi” (4). Kto tedy Pana Jezusa naśladuje, zbłądzić nie może ani się pomylić, a właśnie przez częste to rozpamiętywanie życia Jego, serce pobudza się i zapala do naśladowania i nabycia cnót którymi jaśniał. Następnie otrzymuje się coraz wyższe oświecenie wewnętrzne tak, że przyobleczonym się zostaje mocą z góry (5) i prawdę od fałszu łatwo się rozróżnia. Stąd też było wielu wcale niewykształconych prostaczków, a którzy przypuszczeni zostali do zgłębienia najskrytszych tajemnic Boskich. Czy sądzisz że błogosławiony nasz Ojciec Franciszek inną drogą doszedł do takiej cnót obfitości, do takiego bystrego pojmowania Pisma Bożego, do takiej przezorności w rozpoznawaniu zdrad szatańskich i słabości natury skażonej? Zaiste doszedł on do tego nie inaczej, jak przez ciągłe wpatrywanie się w Jezusa Pana swojego, a to przez ciągłe z Nim obcowanie. Stąd też tak się Nim cały przejął, tak do Niego sercem przylgnął, że stał się jakby Jego wizerunkiem żywym. We wszelkich bowiem cnotach jak tylko mógł najdoskonalej Go naśladował, aż na koniec, za sprawą i dokonaniem Samego Jezusa, przez wyżłobienie na ciele jego blizn przenajświętszych, przekształconym został w Niego całkowicie.

Widzisz tedy, do jak wysokiego stopnia doskonałości rozpamiętywanie życia Jezusowego doprowadza. Lecz ono to także, jakby najsilniejsza dźwignia, podnosi duszę i do szczytu bogomyślności, do najwyższego wpatrywania się w Boga, do kontemplacji, gdyż przez takowe rozmyślanie, dostępuje się świętego namaszczenia, które stopniowo oczyszczając i unosząc duszę, wyucza nas wszystkiego. Lecz tu o tym mówić jeszcze nie będziemy.

Na teraz chciałbym tylko ułatwić ci rozpamiętywanie życia Chrystusowego, a żałuję że tego nie czyni doświadczeńszy i uczeńszy, gdyż co do mnie, czuję się w tym bardzo nieudolnym. Wszelako, sądząc że lepiej chociaż cośkolwiek i jakkolwiek ci o tym powiedzieć, aniżeli nic zgoła, spróbuję mojej nieudolności, i po prostu mówić będę z tobą, nie siląc się na wyszukane słowa, już dlatego żebyś to łatwiej zrozumiała, już żebyś nie uszy twoje zabawiać, lecz duszę posilać starała się. Nie idzie tu bowiem o to żeby się lubować ozdobną mową, lecz żeby się wdrożyć do rozpamiętywania życia Pana Jezusa. A do tego nakłania nas i uwaga świętego Hieronima, który powiada: że “proste słowa dosięgają do serca, wykwintne zaś słuch tylko zadowalają”. Spodziewam się więc, że do potrzebnego oświecenia cię w przedmiocie o którym piszę, przyczynić się może moja niedostateczność, lecz nadzieję moją na tym głównie opieram, że gdy nad podanym ci niniejszym opisem pilnie rozmyślać zechcesz, Samego Pana naszego o którego rzecz tu chodzi, mistrzem mieć będziesz.

Wszakże, nie sądź abyśmy mogli rozpamiętywać wszystko o czym z niezawodnego podania wiemy, że On mówił lub czynił, ani żeby wszystko Jego Boskiej osoby się tyczące spisanym było. Co do mnie, dla silniejszego na umyśle twoim wrażenia, będę to opowiadał nie tylko jak zaszło, lecz jak zajść mogło, lub przypuszcza się, że zaszło, stosownie do tego jak sobie szczegóły takowe umysł w wyobraźni w różny sposób przedstawia. Albowiem wolno nam Pismo Boże rozpamiętywać i pojmować rozmaicie, jak się to nam pożyteczniejszym wydaje, byle w tym nie było nic przeciwnego prawdzie odwiecznej, sprawiedliwości najwyższej, nauce Kościoła i chrześcijańskiej obyczajności. Gdy więc posłyszysz mnie mówiącego, że “Pan Jezus to lub owo powiedział lub uczynił”, albo coś podobnego tu napotkasz – jeżeli to Pismem Świętym popartym być nie może, nie bierz tego za co innego jak za dowolny przedmiot do pobożnego rozmyślania. To jest przyjm to jakbym ci powiedział: wyobraź sobie, że Pan Jezus w ten sposób przemówił, lub to uczynił, i toż samo w innych podobnych razach.

Lecz chciałbym jeszcze wskazać ci sposób w jaki odbywać masz podane ci tu rozmyślania, żebyś biorąc się do tego niewłaściwie, nie doznała trudności, które mogłyby odstręczyć cię od nich.

Masz tedy wiedzieć, że dość jest rozpamiętywać ten tub ów czyn dokonany przez Zbawiciela, te lub owe słowa Jego, albo okoliczności temuż czynowi lub przemowie towarzyszące, a to stosownie do opowiadania w Ewangelii zawartego. W tym celu przedstawisz sobie to wszystko w wyobraźni tak jakbyś temu była obecną i jakby się to w oczach twoich działo. Wszakże czynić to masz bez wysilenia, po prostu, jak ci się obraz takowy jakby sam przez się w myśli nastręczać będzie. Co się zaś tyczy uwag odnoszących się do cnót różnych, które tu i własne i z innych autorów dla twojej nauki umieściłem, te niekoniecznie rozmyślać trzeba, chyba że z rozpamiętywania jakiego szczegółu z życia Pana Jezusa, będziesz pobudzoną do ćwiczenia się właśnie w tej cnocie lub do wystrzegania się tej wady o której rzecz w uwagach tu podawanych. Najlepiej więc byłoby żebyś na rozpamiętywanie samego szczegółu jakiego z życia Zbawicielowego, obierała sobie którą z godzin rannych, a potem w ciągu dnia będziesz mogła powoli, a z pilną uwagą, odczytać to co ja lub przytoczeni przeze mnie autorowie mówią o tej lub owej cnocie, a starając się głęboko wyryć to sobie w pamięci. I wypada abyś tego nie zaniedbywała, gdyż uwagi te są ważne, i mają na celu oświecić cię i wyuczyć życia wewnętrznego, życia prawdziwie duchowego.

Rozmyślania zaś te rozdziel w ten sposób: W poniedziałek przejdź wszystko aż do Ucieczki Pana Jezusa do Egiptu. Następnie jakby pozostawiając Go na tym wygnaniu, we wtorek wrócisz do tego Rozdziału, i rozmyślać będziesz co następuje aż do Otwarcia księgi w Synagodze. We środę do przybycia Zbawiciela do domu Magdaleny i Marty, gdzie Mu one usługiwały. We czwartek, aż do rozpoczęcia Męki Pańskiej. W piątek do powrotu Matki Bożej z Kalwarii do domu. W sobotę do Zmartwychwstania Pańskiego. W niedzielę rozpamiętywać będziesz Zmartwychwstanie i co następuje do końca. I tak co tydzień, abyś te rozmyślania ile możności przyswoiła sobie, a im częściej je odbywać będziesz, tym ci one łatwiej pójdą i z tym większą słodyczą wewnętrzną. Tym sposobem obcuj jak najczęściej a z jak największym uszanowaniem i miłością z Panem Jezusem, i szczegóły życia Jego staraj się nosić bezustannie w pamięci i sercu, a przez to najwłaściwiej naśladować będziesz świętą Cecylię, która Ewangelię, jak o tym wspomniałem na początku, nosiła zawsze na piersiach.

Proszę cię tedy córko najmilsza, abyś tę pracę moją, którą na chwałę Pana Jezusa, a na twój i mój własny pożytek podjąłem, chętnie przyjęła, a jeszcze chętniej i jak najpobożniej i najpilniej ćwiczyła się w odbywaniu tych oto rozmyślań.

Owóż, zacząć nam trzeba od Wcielenia Syna Bożego, lecz wprzód jeszcze możemy rozpamiętywać to co zaszło przed tą chwilą w niebie z Bogiem i błogosławionymi Jego Aniołami, jako też i na ziemi z przenajświętszą Panną. Najprzód więc do tego przystąpmy.
Żywot Pana naszego Jezusa Chrystusa w pobożnych rozmyślaniach zawarty, przez Św. Bonawenturę Biskupa i Doktora Kościoła. (Tłumaczenie O. Prokopa Kapucyna). Kraków 1879, ss. 11-21.

Przypisy:

(1) Psal. 118, 80.

(2) Serm. 61 super Cantic.

(3) Psal. 23, 10.

(4) Serm. 22 super Cantic.

(5) Łk. 24, 49.

© Ultra montes (www.ultramontes.pl)
Kraków 2006

Niech ta część pierwsza zabrzmi jak modlitwa potrzebna na te czasy ostateczne:

CZĘŚĆ PIERWSZA
Od narodzenia Pańskiego do rozpoczęcia przez Niego życia apostolskiego

Rozdział I.
O usilnym pośrednictwie za nami Aniołów

Gdy od bardzo już dawnego czasu, bo od lat przeszło pięciu tysięcy, jęczał w nędzy ród ludzki, i nikt wskutek grzechu pierwszego człowieka do ojczyzny niebieskiej dostać się nie mógł, błogosławione duchy anielskie, litując się nad tak wielkim nieszczęściem, a i o własnych szkód naprawę zapobiegliwi, chociaż przedtem niejednokrotnie już to czynili, kiedy jednak poznali iż przyszło wypełnienie czasu (1), z większą jeszcze gorącością i usilniej wstawiali się za ludźmi do Boga. Wszyscy upadłszy na twarze przed Jego tronem, w te słowa przemówili: “Panie! spodobało się Majestatowi Twojemu stworzyć z dobroci Twojej istotę rozumną to jest człowieka, aby on dostając się do nieba, zapełniał pomiędzy nami miejsce przez odpadłych braci naszych opróżnione. Lecz oto prawie wszyscy ludzie giną, i mało kto z nich się zbawia, tak że w przeciągu lat tylu patrzymy jak nad mnóstwem dusz odnoszą zwycięstwo wrogowie nasi, i zamiast żeby tu opróżnione miejsca zapełniały się przez nich, otchłanie piekielne zaludniają się ciągle. Po cóż więc o Panie rodzą się oni? O! Boże nasz nie poddawaj bestiom dusz wyznających Tobie (2). I jeśli wymaga tego Sprawiedliwość Twoja, toć już i na miłosierdzie czas przyszedł. Chociaż więc pierwsi ich rodzice przykazanie Twoje zuchwale przełamali, niech temu zaradzi miłosierdzie Twoje. Pomnij żeś ich stworzył na obraz i podobieństwo Swoje. Otwórz tedy Panie prawicę miłosierdzia Twego i wyciągnij do nich pełną dłoń litości Twoich. Oczy wszystkich ku Tobie zwrócone jako oczy sług w rękach panów swoich (3), aż się zmiłujesz i zbawienny ratunek ześlesz rodzajowi ludzkiemu”.
Żywot Pana naszego Jezusa Chrystusa w pobożnych rozmyślaniach zawarty, przez Św. Bonawenturę Biskupa i Doktora Kościoła. (Tłumaczenie O. Prokopa Kapucyna). Kraków 1879, ss. 23-24.

Przypisy:

(1) Galat. 4, 4.

(2) Psal. 73, 19.

(3) Psal. 122, 2.

© Ultra montes (www.ultramontes.pl)
Kraków 2006

 

Bonawentura z Bagnoregio (św.): W wiekuistej ojczyźnie…

 

Również nasze ciało, które składa się z czterech żywiołów, będzie wyposażone w cztery przymioty. Wtedy bowiem ziemia będzie mieć wieczną nieśmiertelność, woda wszelaką niecierpiętliwość, powietrze wielką chyżość, ogień najwspanialszą jasność. W wiekuistej ojczyźnie serca błogosławionych wzajemnie się oświecają jasnością i prześwietlają czystością; tam patrzy się w twarz każdego i przenika sumienie; tam żaden duch nie ukrywa się za zasłoną ciała przed oczyma drugiego; ciało też natychmiast będzie wszędzie tam, gdzie tylko duch zapragnie. Powiada Augustyn: „Wtedy duch będzie doskonale słuchał swego Stworzyciela, a ciał jak najchętniej będzie podlegać duchowi”. Tam wszystkie zmysły będą spełniać swe czynności. Wzrok będzie widzieć najwspanialsze piękno, smak będzie kosztować najsmaczniejszego przysmaku, węch będzie czuć najbardziej słodki zapach, dotyk będzie obejmować najrozkoszniejszy przedmiot, słuch będzie pełen coraz to nowej wspaniałej melodii. (…)Tam nasze istnienie nie będzie zmienione, nasze poznanie nie będzie błądzić, nasza miłość nie dozna uszczerbku. Tam nie będzie żadnego kalectwa, żadnej choroby, żadnej tępoty, żadnego zepsucia. Tam będzie nowe niebo i nowa ziemia. Tam będziemy podobnie do aniołów Bożych, choć nie wiekiem, to jednak szczęśliwością. Tam będzie życie bez śmierci, młodość bez starości, radość bez smutku, pokój bez niezgody, wola bez niesprawiedliwości, światło bez ciemności, królestwo wieczne wolne od zmienności. Tam będzie wszystko to, co zechcesz, nie będzie tego, czego nie zechcesz.

Rozważ także, jak się duch uraduje, gdy otrzyma ciało takie, o jakim już słyszałaś, a nie takie, jakie znosiłaś z ogromnym bólem i zwyciężałaś w wielkim znoju. O którym – choć często bojąc się, niecierpliwiąc i gniewając – jednak cierpliwie i łaskawie mówiłaś: „Któż mnie wyzwoli z ciała […] tej śmierci?” (Rz 7,24). To nowe ciało nie będzie takie jak teraz, lecz stanie się doskonale posłuszne i duchowe; takie, że będzie ci pociechą w kontemplacji i pomnożeniem wiecznej szczęśliwości. Jest pewne, że sama dusza nigdy nie zapragnęłaby ponownego przyjęcia ciała, jeśliby ono, jakkolwiek chwalebne, po jego przyjęciu miało utrudniać Boską kontemplację. Wszelako, według zdania i nauki Augustyna, dusze święte same pragną jego ponownego przyjęcia i oczekują powrotnego zjednoczenia z nim, gdyż bez ciała szczęśliwość dusz jest jeszcze niepełna, a radość niezupełnie nasycona. Dlatego gwałtownie go pragną, co nawet trochę przeszkadza im w kontemplacji i ją hamuje. Powiada Bernard: „O nędzne ciało, cuchnące i szpetne! Skąd ci ten zaszczyt, że dusze święte, które Bóg naznaczył swym obrazem i odkupił swą krwią, pragną cię i oczekują, i że bez ciebie ich szczęśliwość nie może się wypełnić ani radość nasycić?” Augustyn zaś dodaje: „Kiedy dusza przyjmie to ciało już nie jako zmysłowe, lecz jako duchowe, osiągnie doskonały sposób działania swej natury, jako słuchająca i rozkazująca, ożywiana i ożywiająca. Wtedy dostąpi niewymownego szczęścia, a to co niegdyś było jej ciężarem, stanie się jej chwałą”.

(Rozmowy z samym sobą o czterech rodzajach modlitwy myślnej, św. Bonawentura)

http://www.skarbykosciola.pl/sredniowiecze/bonawentura-z-bagnoregio-w-wiekuistej-ojczyznie/

Rozum potrzebuje wiary

ks. Tomasz Jaklewicz

Bonawentura łączył ducha franciszkańskiego z teologiczną spekulacją właściwą dla scholastyki, precyzję rozumowania z doświadczeniem mistyka. Cenił poznanie racjonalne, ale uważał, że jest ono niewystarczające do poznania Boga i najważniejszych problemów człowieka. Podobnie jak św. Augustyn, uważał, że do poznania tego, co naprawdę ważne, konieczny jest rozum oświecony wiarą. Jego zdaniem, teologia musi mieć charakter praktyczny, czyli powinna prowadzić człowieka do mądrości oraz miłości Boga i bliźniego. Znane jest jego powiedzenie: „Nie ma prawdziwego poznania bez umiłowania”.

Najgłębsze tajemnice (Boskie i ludzkie) może poznać jedynie ten, kto kocha. Nie odrzucał rozumu, ale pokazywał jego niewystarczalność. Jego najbardziej znane dzieło „Wędrówka duszy do Boga” jest zaproszeniem do wejścia na drogę prowadzącą do spotkania z Bogiem. Po opisaniu tej drogi, Bonawentura kończy swoje dzieło: „Jeśli zatem pytasz, jak to się dzieje, pytaj nie nauki, lecz łaski; nie umysłu, lecz pragnienia; nie ćwiczeń dydaktycznych, lecz błagalnej modlitwy; nie mistrza, lecz oblubieńca; nie człowieka, lecz Boga; nie jasności, lecz ciemności; nie światła już, lecz ognia, który spala w całości i całego człowieka unosi ku Bogu”.

i dalej :

http://kosciol.wiara.pl/doc/490654.Bonawentura-czyli-dobry-los-sw-Bonawentura/3

Litania do św. Bonawentury
Kyrie, elejson. – Chryste, elejson. Kyrie, elejson.
Chryste, usłysz nas. – Chryste, wysłuchaj nas.
Ojcze z nieba, Boże, – zmiłuj się nad nami.
Synu, Odkupicielu świata, Boże, – zmiłuj się nad nami.
Duchu Święty, Boże, – zmiłuj się nad nami.
Święta Trójco, Jedyny Boże, – zmiłuj się nad nami.
Święta Maryjo Niepokalana, – módl się za nami.
Św. Franciszku Seraficki,
Św. Bonawenturo,
Wierny Synu Kościoła Świętego,
Obrońco wiary katolickiej,
Przyjacielu i Doradco Papieża,
Ojcze Soboru Lyońskiego,
Drugi Założycielu Zakonu Braci Mniejszych,
Troskliwy o przyszłość Zakonu,
Doktorze Seraficki,
Gorliwy naśladowco św. Franciszka,
Głosicielu cnót Biedaczyny z Asyżu,
Pokorny Bracie Mniejszy,
Przykładzie życia zakonnego,
Odrzucający ziemskie zaszczyty,
Cierpliwy w codziennych trudnościach,
Doceniający każdą uczciwą pracę,
Wzorze mądrości,
Zgłębiający istotę Boga,
Mistrzu teologów,
Obrazie ewangelicznej prostoty,
Zwierciadło doskonałości chrześcijańskiej,
Ogniu pobożności,
Mężu pragnący świętości,
Otwarty na działanie Ducha Świętego,
Zalecający częstą spowiedź świętą,
Miłośniku Eucharystii,
Zabiegający o dobro dusz,
Życzliwy dla każdego człowieka,
Budujący pokój wśród ludzi,
Patronie naszej parafii,
Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata, – przepuść nam, Panie.
Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata, – wysłuchaj nas, Panie.
Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata, – zmiłuj się nad nami.
K. Módl się za nami św. Bonawenturo.
W. Abyśmy się stali godnymi obietnic Chrystusowych.
Módlmy się
Wszechmogący wieczny Boże, + Ty w świętym Bonawenturze dałeś nam przykład gorliwego życia chrześcijańskiego, * spraw, abyśmy czerpali światło z jego nauki i naśladowali jego gorącą miłość.
Przez Chrystusa, Pana naszego. Amen.

PIEŚŃ DO ŚW. BONAWENTURY
1. O Święty Bonawenturo
Patronie naszej parafii
Z niebios wspieraj nas w potrzebie
Gdy modlimy się do Ciebie.
2. Duchowy Synu Franciszka
Bogaty w wiedzę i cnoty
Wyproś miłość nam u Boga
Gdy do serca puka trwoga.
3. Za swego życia ziemskiego
Pragnąłeś zgody, jedności
Niech się ludzie pojednają
I z zawiści nawracają.
Imprimatur Kuria Metropolitalna
Gniezno, 17. 01. 2012 r. Bp Bogdan Wojtuś Wikariusz Generalny

Nowenna przed Uroczystością św. Bonawentury

1. Pieśń parafialna do św. Bonawentury
(Słowa wstępne na każdy dzień nowenny)
2. Św. Bonawentura był człowiekiem wybitnym ze względu na wiedzę i wymowę, świętym, sławnym ze swojego życia, miłości i wyjątkowego charakteru. Był człowiekiem dobrym, pobożnym, współczującym, cnotliwym, miłym dla Boga i dla ludzi. Bóg udzielił mu tej szczególnej łaski, że ktokolwiek zobaczył go, chociaż nawet przez chwilę, od razu poczuł do niego sympatię.
Słowa na każdy dzień nowenny

6 lipca – Pierwszy dzień nowenny, posłuchajmy słów św. Bonawentury:

„Wielu zna wiele, ale nie zna samych siebie; dostrzegają oni innych a zaniedbują siebie: szukają Boga poprzez rzeczy zewnętrzne, opuszczając swoje własne wnętrze,

chociaż Bóg jest w ich wnętrzu”.

7 lipca – Drugi dzień nowenny, posłuchajmy słów św. Bonawentury:

„Żadna radość, żadna przyjemność, żadne piękno stworzeń nie potrafi przywiązać serca ludzkiego, nie potrafi go nasycić. Wszelkie bogactwo, nie jest Bogiem, jest dla mnie nędzą”.

8 lipca – Trzeci dzień nowenny, posłuchajmy słów św. Bonawentury:

„Często rozważaj, pilnie myśl i wracaj myślą do tego, że śmierci nie można uniknąć, że godziny śmierci nie można zmienić. Cóż w sprawach ludzkich bardziej pewnego od śmierci, a co bardziej niepewnego od godziny śmierci. Tak więc pamiętaj: życie bezpieczne, to życie z czystym sumieniem”.

9 lipca – Czwarty dzień nowenny, posłuchajmy słów św. Bonawentury:

„Oto miłośnicy doczesności chodzą po jarmarkach tego świata, jedni szukają bogactw, inni zaszczytów, inni chwały. Ale co powiem o bogactwach? Z trudem się je nabywa, z lękiem się je posiada,

z bólem się je traci”.

10 lipca – Piąty dzień nowenny, posłuchajmy słów św. Bonawentury:

„Modlitwa jest wzniesieniem umysłu do Boga. Na modlitwie Bóg nie zważa tylko na słowa proszącego, lecz także patrzy na serce modlącego się”.

11 lipca – Szósty dzień nowenny, posłuchajmy słów św. Bonawentury:

„W niebezpieczeństwach, w uciskach i w sprawach wątpliwych, myśl o Maryi, wzywaj Maryję. Idąc za Nią, nie zbłądzisz; Ją prosząc, nie stracisz nadziei; podtrzymywany przez Nią nie upadniesz; chroniony przez Nią, nie będziesz się lękał; pod Jej przewodnictwem nie zmęczysz się; gdy Ona się zmiłuje, dostąpisz przebaczenia”.

12 lipca – Siódmy dzień nowenny, posłuchajmy słów św. Bonawentury:

„Człowieku zanim przystąpisz do spowiedzi św., z wielką skruchą serca, przypomnij sobie dokładnie wszystkie grzechy, które popełniłeś po ostatniej spowiedzi. I niech twoja spowiedź będzie częsta i szczera”.

13 lipca – Ósmy dzień nowenny, posłuchajmy słów św. Bonawentury:

„Przez godne i częste przystępowanie do Komunii świętej dokonuje się w człowieku: odpuszczenie grzechów, uśmierzenie namiętności, oświecenie umysłu, wewnętrzne umocnienie, zjednoczenie z Chrystusem i Jego mistycznym ciałem, umocnienie cnót, uzbrojenie przeciwko diabłu, pewność
w wierze, podniesienie w nadziei, pobudzenie miłości, wzrost pobożności i obcowanie z aniołami.

Podczas Komunii św. zatrzymaj się nieco i nie mów językiem czy ustami, lecz sercem”.

14 lipca – Dziewiąty dzień nowenny, posłuchajmy słów św. Bonawentury:

„Czy święci modlą się za drogie im osoby? Tak sprawiedliwi modlą za tych, których kochali w Panu i za tych, którzy ich proszą, aby zachowali się od zła i uwolnili się od pokus świata, a jeśli są w błędzie, aby się poprawili
i szybciej zjednoczyli się z nimi”.

LITANIA DO ŚW. BONAWENTURY

Kyrie, elejson. – Chryste, elejson. Kyrie, elejson.

Chryste, usłysz nas. – Chryste, wysłuchaj nas.

Ojcze z nieba, Boże, – zmiłuj się nad nami.

Synu, Odkupicielu świata, Boże, – zmiłuj się nad nami.

Duchu Święty, Boże, – zmiłuj się nad nami.

Święta Trójco, Jedyny Boże, – zmiłuj się nad nami.

Święta Maryjo Niepokalana – módl się za nami.

Św. Franciszku Seraficki,

Św. Bonawenturo,

Wierny Synu Kościoła Świętego,

Obrońco wiary katolickiej,

Przyjacielu i Doradco Papieża,

Ojcze Soboru Lyońskiego,

Drugi Założycielu Zakonu Braci Mniejszych,

Troskliwy o przyszłość Zakonu,

Doktorze Seraficki,

Gorliwy naśladowco św. Franciszka,

Głosicielu cnót Biedaczyny z Asyżu,

Pokorny Bracie Mniejszy,

Przykładzie życia zakonnego,

Odrzucający ziemskie zaszczyty,

Cierpliwy w codziennych trudnościach,

Doceniający każdą uczciwą pracę,

Wzorze mądrości,

Zgłębiający istotę Boga,

Mistrzu teologów,

Obrazie ewangelicznej prostoty,

Zwierciadło doskonałości chrześcijańskiej,

Ogniu pobożności,

Mężu pragnący świętości,

Otwarty na działanie Ducha Świętego,

Zalecający częstą spowiedź świętą,

Miłośniku Eucharystii,

Zabiegający o dobro dusz,

Życzliwy dla każdego człowieka,

Budujący pokój wśród ludzi,

Patronie naszej parafii,

Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata, – przepuść nam, Panie.

Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata, – wysłuchaj nas, Panie.

Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata, – zmiłuj się nad nami.

K. Módl się za nami św. Bonawenturo.

W. Abyśmy się stali godnymi obietnic Chrystusowych.

(Na zakończenie wspólne prośby)

Bóg wspomaga i darzy opieką swój lud, który wybrał sobie na dziedzictwo, aby go doprowadzić do szczęścia.

Pamiętając o dobroci Boga, składajmy Mu dzięki i wołajmy do niego:

  1. Ojcze nieskończenie dobry, błagamy Cię za naszym papieżem N. i za naszym biskupem N.,
    • miej ich w opiece i uświęcaj swoją mocą.

Wysłuchaj, Panie, prośby swego ludu.

  1. Spraw, niechaj chorzy jednoczą się z cierpieniami Chrystusa, aby zawsze mogli doznawać Jego pociechy.

Wysłuchaj, Panie, prośby swego ludu.

  1. Zachowaj nasz naród od nieszczęścia, niech żyje w dobrobycie i w pokoju.

Wysłuchaj, Panie, prośby swego ludu.

  1. Panie, okaż zmarłym parafianom swoją wielką łaskawość wprowadź ich do niebiańskiego mieszkania.

Wysłuchaj, Panie, prośby swego ludu.

  1. Ty postawiłeś świętego Bonawenturę na czele wśród braci i ubogaciłeś go darami Ducha Świętego,
    • napełnij nasze umysły i serca światłem Ducha Świętego.

Wysłuchaj, Panie, prośby swego ludu.

Ojcze nasz…

Módlmy się

Wszechmogący wieczny Boże, + Ty w świętym Bonawenturze dałeś nam przykład gorliwego życia chrześcijańskiego, * spraw, abyśmy czerpali światło z jego nauki i naśladowali jego gorącą miłość. Przez Chrystusa, Pana naszego. Amen.

Pakość, 2012 r.

Św. Bonawentura i jego wkład do duchowości

a) Życie
Imię Bonawentura figuruje wśród najznakomitszych w historii Kościoła trzynastego wieku – jako przyjaciel i współpracownik kilku papieży, a w historii zakonu w zakresie teologii i duchowości jest bez wątpienia najsławniejszy. Usystematyzował i rozpracował naszą duchowość, a jako święty rządca zakonu sam ją praktykował i wdrażał innych w praktykę tej duchowości.
Urodził się w Bagnoregio około roku 1217. Mając dwadzieścia pięć lat jako magister artium, w 1243 roku wstępuje do franciszkanów . Potem studiuje teologię i w 1248 roku naucza jako bakałarz biblijny. Jego mistrzami byli pierwsi doktorzy franciszkańscy w Paryżu: Aleksander z Hales, Jan de la Rochelle, Odo Rigaldi. Około roku 1254 zdobywa licencjat z teologii i rozpoczyna wyjaśniać Piotra Lombarda. W lutym 1257 roku Bonawentura kończy nauczanie, bo zostaje wybrany generałem zakonu, mając zaledwie czterdzieści lat. Jako generał okazał się Bonawentura nie tylko wybitnym administratorem, ale prawdziwym wychowawcą braci, dla których pisze dzieła ascetyczne i mistyczne, jak również dwie biografie św. Franciszka. Nominacja Bonawentury na kardynała, a potem jego prace na Soborze Lyońskim II (1274) skłoniły go do rezygnacji ze stanowiska generała. Umarł w nocy z 14 na 15 lipca 1274 roku w Lyonie, opłakiwany przez całe chrześcijaństwo.
b) Pisma
Wielki wpływ i autorytet zawdzięcza Bonawentura swym licznym dziełom, przez które ukształtował swoją szkołę i pozyskał wielu uczniów. Ojcowie z Quaracchi wydali Opera omnia Bonawentury w latach 1882-1902; obejmują one 10 tomów. Najważniejszy dla duchowości jest tom ósmy , który zawiera wszystkie pisma mistyczne Bonawentury oraz te, które dotyczą zakonu – w sumie 24. Oto zasadnicze:
De triplici via – traktuje o medytacji, modlitwie i kontemplacji.
Soliloquium de quattuor mentalibus exercitiis – dialog między duszą i człowiekiem wewnętrznym.
Lignum vitae – zawiera 48 medytacji na temat życia i śmierci Jezusa; przyczyniło się bardzo do rozpowszechnienia kultu człowieczeństwa cierpiącego Chrystusa.
De sex alis Seraphim – czyli o sześciu cnotach, które powinni posiadać przełożeni: sprawiedliwość, współczucie, cierpliwość, przykład życia, szanowanie cudzych tajemnic i modlitwa.
Vitis mystica – przedstawia Chrystusa jako winorośl.
Expositio regulae i Regula novitiorum – dotyczą życia franciszkańskiego w szczególności.
c) Bonawenturianizm
Zanim przejdziemy do analizy doktryny ascetycznej i mistycznej św. Bonawentury, będzie rzeczą pożyteczną wyjaśnienie tego pojęcia. W nowszych czasach wydobyto na światło dzienne prawdziwe znaczenie św. Bonawentury, jego naukę, jego pozycję w historii teologii katolickiej i duchowości, zwłaszcza w relacji do św. Tomasza. Jest nie
porozumieniem przeciwstawiać Bonawenturę Tomaszowi. Oni reprezentują dwie pozycje odmienne, ale to nie znaczy, że przeciwne. Wszelako słusznie mówi się o bonawenturianizmie i o tomizmie.
Bonawenturianizm oznacza, że Bonawentura jako filozof i teolog miał swoje źródła, były to źródła szczególnie augustyńskie; wielkie więc problemy teologiczne i filozoficzne rozwiązywał we właściwy sobie sposób oraz wypracował swoją własną syntezę, równocześnie filozoficzną i teologicznomistyczną. Bonawentura jest osobowością złożoną: filozofem, teologiem dogmatycznym i mistykiem. Wśród źródeł syntezy bonawenturiańskiej przeważa św. Augustyn, tak jak nauczył się doceniać go w szkole Aleksandra z Hales. Augustyn jest dla niego największym autorytetem wśród filozofów i teologów. Platon był człowiekiem mądrości, Arystoteles wiedzy, ale Augustynowi została dana mądrość i wiedza w Duchu Świętym. Idea fundamentalna Bonawentury jest następująca: po Objawieniu Jezusa Chrystusa w odpowiedzi na trudne problemy życia nie można odłączyć rozumu od wiary, ani w teorii, a tym mniej w praktyce. Dlatego nie uważa filozofii za autonomiczną i samowystarczalną w relacji do Objawienia.
d) Duchowość bonawenturiańska
Św. Bonawentura jest przede wszystkim mistykiem, co więcej, “księciem mistyki”, jak go określił Leon XIII. Zasłużył na taki tytuł i uznanie z racji dzieł traktujących o nauce mistycznej zawierających oryginalne koncepcje, jak trzy drogi do doskonałości (oczyszczenia, oświecenia i zjednoczenia), środki i cele tych dróg, kontemplacja, relacja do stworzeń oraz rozważania o męce Chrystusa. Ponadto on sam osiągnął szczyty przeżyć mistycznych.
Nauka teologiczna według Bonawentury jest równocześnie spekulatywna (dogmatyka), praktyczna (moralna) i kontemplacyjna lub mistyczna albo sapiencjalna. Ta trzecia część teologii obejmuje równocześnie wiedzę i afekt; nazywa się ona mądrością i zasadniczym jej celem jest: ut boni framus (postęp w dobrym) .
Określając bliżej teologię mistyczną Bonawentura mówi, że naucza ona człowieka dróg i środków, które go prowadzą do nadzwyczajnego zjednoczenia lub do miłości ekstatycznej. Celem całej aktywności ascetycznej jest miłość ekstatyczna lub kontemplacja wlana, którą normalnie porównuje się z doskonałością; proces, który do niej prowadzi, przebiega w trzech etapach (droga oczyszczenia, oświecenia, zjednoczenia), a owocami są: pokój, prawda i miłość.
Chrześcijanin obdarowany zdolnościami naturalnymi i nadprzyrodzonymi i wykorzystując je maksymalnie, może przejść ze stanu początkujących do postępujących, a wreszcie doskonałych; może osiągnąć szczyt doskonałości chrześcijańskiej, czyli kontemplację wlaną, sapiencjalną, doskonałą. Droga, która prowadzi do pełnej doskonałości, jest zawsze potrójna: oczyszczenia, oświecenia i zjednoczenia. Tym drogom są wspólne trzy podstawowe ćwiczenia: rozmyślanie z czytaniem, modlitwa i kontemplacja – na każdej drodze zmieniają one aspekt i nabierają odpowiedniej doniosłości .
Miłość jest korzeniem, formą, celem, dopełnieniem i węzłem wszelkiej doskonałości chrześcijańskiej. Doskonałość ma trzy stopnie: najniższy polega na zachowaniu przykazań, średni polega na wypełnieniu rad ewangelicznych, najwyższy polega na radości z doznawania słodyczy wiecznych. Pierwsza jest doskonałością względną, a prawdziwa perfectio evangelica jest druga – średnia. Elementami tej doskonałości są trzy rady ewangeliczne, z których na pierwsze miejsce Bonawentura wysuwa ubóstwo, jako radę. zasadniczą, główny fundament i najwznioślejszą podstawę . Nasze wyrzeczenie bowiem zaczyna się od dóbr ziemskich przygotowując nas do kontemplacji, realizuje się następnie w umartwieniu ciała i kończy się na posłuszeństwie, które nadaje doskonałości ewangelicznej najwyższe i najszlachetniejsze dopełnienie .

Papież na Anioł Pański o św. Bonawenturze

Castelgandolfo, 15.07.2012

„W jednym ze swych listów Bonawentura pisze: «Wyznaję wobec Boga, że racją, dla której jeszcze bardziej pokochałem życie błogosławionego Franciszka, było to, iż rzypomina ono początki i wzrastanie Kościoła». Te słowa św. Bonawentury odnoszą nas bezpośrednio do dzisiejszej Ewangelii o rozesłaniu z misją dwunastu apostołów przez Jezusa, który przykazał im, żeby nic z sobą nie brali na drogę. Franciszek z Asyżu po swym nawróceniu wypełnił dosłownie tę Ewangelię, stając się najwierniejszym świadkiem Jezusa. Szczególnie zjednoczony z tajemnicą Krzyża, został przemieniony w «drugiego Chrystusa», jak go przedstawia właśnie św. Bonawentura. Dla całego życia św. Bonawentury, jak i jego teologii, główną inspiracją był Jezus Chrystus. Tę centralność Chrystusa spotykamy też w drugim, czytaniu dzisiejszej Mszy, słynnym hymnie z Listu św. Pawła do Efezjan (1, 3-14). Zawiera on wizję historii, do której rozpowszechnienia w Kościele przyczynił się św. Bonawentura: cała historia ma jako centrum Chrystusa, który zapewnia też nowość i odnowę każdej epoce” – powiedział Benedykt XVI

http://www.bonawenturapakosc.pl/parafia/sw-bonawentura/

Wielki negocjator

dodane 2009-07-17 13:42

ks. Leszek Śliwa

Francisco de Zurbarán, „Św. Bonawentura na soborze w Lyonie” olej na płótnie, 1629, Luwr, ParyżFrancisco de Zurbarán, “Św. Bonawentura na soborze w Lyonie” olej na płótnie, 1629, Luwr, Paryż.

Nie ma wątpliwości, że św. Bonawentura wyróżnia się w tłumie namalowanych dostojników. Nie tylko dlatego, że siedzi na podwyższeniu i pod baldachimem, a jego szaty przypominają o godności kardynalskiej. Istotne jest przede wszystkim to, że wszyscy uważnie słuchają jego słów.

Obraz przedstawia obrady Soboru Lyońskiego II, który w roku 1274 debatował m.in. w sprawie przywrócenia jedności Kościołów rzymskokatolickiego i prawosławnego. Zakończyłoby to schizmę trwającą od 1054 r. Taka była wola zarówno papieża Grzegorza X, jak i cesarza bizantyńskiego Michała VIII Paleologa.

Św. Bonawentura (1217–1274), profesor uniwersytetu paryskiego, kardynał i biskup Albano, był jednym z najważniejszych reprezentantów strony katolickiej, cieszącym się wielkim szacunkiem prawosławnych. Rola Bonawentury była tym większa i trudniejsza, że musiał w roli głównego negocjatora katolików zastąpić św. Tomasza z Akwinu, który zmarł tuż przed soborem, w drodze do Lyonu. Rezultatem soboru w Lyonie było połączenie obu Kościołów tzw. Unią Lyońską. Św. Bonawentura tego nie dożył, zmarł bowiem jeszcze przed zakończeniem soboru.

Przywrócona jedność chrześcijaństwa trwała jednak bardzo krótko, zaledwie siedem lat. Duchowieństwo prawosławne było bardzo niezadowolone z ustępstw, jakie poczynili jego reprezentanci na soborze w Lyonie, a zwłaszcza z uznania prymatu papieża. Michał VIII Paleolog był powszechnie krytykowany, wybuchły bunty. W końcu unia została zerwana, co jednak nie umniejsza oceny dokonań św. Bonawentury.

http://kosciol.wiara.pl/doc/489405.Wielki-negocjator
15 lipca
Święty Pompiliusz Maria Pirrotti, prezbiter
Święty Pompiliusz Maria Pirrotti Dominik Pirrotti urodził się 29 września 1710 r. w Montecalvo Irpino, w pobliżu Avellino we Włoszech. Jego ojciec był adwokatem. Mając siedemnaście lat, Dominik uciekł z domu i wstąpił do pijarów. Przyjął wówczas imię Pompiliusza Marii od św. Mikołaja. W 1734 r. otrzymał święcenia kapłańskie.
Wkrótce potem zasłynął jako kaznodzieja. Głosił misje ludowe w środkowej i południowej Italii. Oddawał się równocześnie surowej ascezie. Potem przez osiem lat był mistrzem nowicjuszy w Neapolu. Na skutek oszczerstwa stanowisko to utracił i został dotkliwie ukarany. Swą gorliwą działalność kontynuował jednak w Anconie i Lugo. Na końcu mianowano go przełożonym domu w Campi Salentina. Tam też 15 lipca 1766 r. odszedł do wieczności. Pozostawił po sobie pamięć wielkiego czciciela Najświętszego Serca Jezusowego i Bożej Rodzicielki.
Został beatyfikowany przez Leona XIII w dniu 26 stycznia 1890 r. Pius XI kanonizował go 19 marca 1934 r.

 

 

 

 

http://www.brewiarz.katolik.pl/czytelnia/swieci/07-15b.php3

Święty Pompiliusz. Boża moc

swiety_pompiliusz

Biografia św. Pompiliusza Marii Pirrottiego, pijara, jest zaskakująca. Ale nie powinno nas to dziwić, ponieważ wśród świętych znajdują się różne postacie — spotkać można, biorąc pod uwagę ludzką kondycję, świętych silnych i słabych.

Pompiliusz Maria należał do tych drugich. Jego zdrowie i psychika były bardzo delikatne. A jego działalność była gorączkowa. On sam daje niejednokrotnie temu świadectwo. Poprzez jego słabość objawiła się Boża moc, w nim uobecniła się męka i śmierć Jezusa. Pompiliusz Maria był prześladowany i wielokrotnie skazywany przez władze kościelne i świeckie, podobnie jak Chrystus…, ponieważ uczeń nie może być kimś więcej niż Nauczyciel. Dlatego ludzie prości tak bardzo go podziwiali i naśladowali.

http://www.tolle.pl/pozycja/swiety-pompiliusz-boza-moc

15 lipca
Święty Włodzimierz I Wielki, książę

Święty Włodzimierz I Wielki Włodzimierz był nieślubnym dzieckiem księcia Świętosława I, zabitego w wojnie z Pieczyngami w 973 roku, oraz jednej ze sług jego babki, św. Olgi Mądrej. Przyszedł na świat ok. 960 roku. Był wychowany bardzo starannie przez św. Olgę. W wieku 19 lat został zaproszony na tron książąt Wielkiego Nowogrodu. Znalazł jednak przeciwników w swoim bracie i wśród jego stronników. Musiał więc ratować się ucieczką. Udał się do Skandynawii, skąd powrócił na czele rycerzy, odbił z rąk brata Nowogród (978), a po jego śmierci został także wielkim księciem kijowskim (980).
Kiedy obejmował stolicę Kijowa, Ruś była już po części chrześcijańska. Światło wiary przynieśli z Konstantynopola misjonarze. Wtedy jednak cesarstwo wschodnio-rzymskie przeżywało ciężkie dni. Cesarz Bazyli II poniósł ciężką klęskę w wojnie z Bułgarami. Ponadto aż dwóch pretendentów rozpoczęło wojnę domową o tron cesarski. Włodzimierz wykorzystał okazję, pospieszył cesarzowi z pomocą i przyczynił się do pokonania przeciwników (987). Wdzięczny cesarz obiecał mu za to dać za małżonkę swoją siostrę, Annę. Kiedy jednak władca Kontantynopola zwlekał z wypełnieniem obietnicy, Włodzimierz najechał na Krym, który wówczas należał do cesarstwa, a po drodze zdobył Korsuri. Cesarz już nie zwlekał, ale wysłał swoją siostrę do Kijowa. Odbył się ślub, a potem chrzest księcia z prawdziwie bizantyńską wystawnością (989).
Książę z gorliwością neofity zabrał się do nawracania Rusi. Nie uznawał oporu w tym względzie. Przekonany, że chodzi o wieczne dobro poddanych, burzył pogańskie świątynie i nakazywał przyjmować chrzest. Udzielano go masowo w rzekach. Książę wprowadził równocześnie hierarchię kościelną. W obawie, by cesarstwo nie miało zbyt wielkich wpływów politycznych i religijnych, Włodzimierz zaczął sprowadzać z Bułgarii duchownych obrządku słowiańskiego, zapoczątkowanego na Morawach przez św. Cyryla i Metodego (IX w.).
Nawiązał również kontakty z Rzymem. Jan XV wysłał do Kijowa poselstwo (991), na co Włodzimierz odpowiedział ponownie uroczystym poselstwem do Rzymu (994). Kiedy w roku 1000 zjawili się na dworze kijowskim po raz drugi wysłannicy papiescy, Włodzimierz odpowiedział jeszcze świetniejszym poselstwem do papieża Sylwestra II (1001).
Ostatnie lata panowania zamąciły Włodzimierzowi śmierć żony, Anny (1001) i bunt dwóch synów, chciwych tronu. Książę zmarł 15 lipca 1015 roku.
Historycy różnie oceniają postać św. Włodzimierza. Wiódł życie swobodne, miał wiele żon, a chrzest przyjął ze względów taktycznych. Nie przebierał w środkach i był bezwzględny, kiedy przemawiała za tym racja stanu. Lubował się w przepychu bizantyńskich cesarzy. Św. Bruno z Kwerfurtu, który zetknął się z Włodzimierzem, ocenia go surowo. Był autokratą w pełnym tego słowa znaczeniu. Działał w przekonaniu, że jako władca odpowiada za losy każdego obywatela, że wszystko, co dzieje się w państwie, musi się dziać jako jego inicjatywa i na jego odpowiedzialność.
Trzeba jednak przyznać, że Włodzimierz czynił to w przekonaniu, iż jest postawiony dla dobra państwa i swojego narodu, a nie dla interesów własnych, że jest osobą publiczną. Po przyjęciu chrześcijaństwa porzucił obyczaje pogańskie, co potwierdza, że nie kierował się w tym wypadku wyłącznie względem taktycznym i politycznym. Dbał szczerze o dobro duchowe swoich poddanych i tym kierował się w “narzuceniu” im chrześcijaństwa. Imponował mu przepych nabożeństw liturgii wschodniej, gdyż widział w niej godną Boga chwałę.
Martyrologium Rzymskie przez wiele wieków nie wymieniało Włodzimierza w swoim spisie. Został on bowiem wyniesiony do chwały ołtarzy zwyczajem powszechnie przyjętym w Kościele do wieku XI – o kanonizacji decydował wówczas miejscowy metropolita ze swoim klerem i ludem. Zwyczaj ten do dziś utrzymał się w Kościele wschodnim. W nowym Martyrologium Rzymskim (2004) umieszczono wspomnienie św. Włodzimierza pod dzisiejszą datą. Tu również umieszcza go Bibliotheca Sanctorum, wydana przez Papieski Uniwersytet Laterański.

http://www.brewiarz.katolik.pl/czytelnia/swieci/07-15c.php3

Książę i żebrak (Święci Antoni Pustelnik i Włodzimierz Wielki)

Rz 1,16-17, 2,9-11,10,12-13; Mt 19,16-21
Czasami powstaje błędne mniemanie, że uprzywilejowaną warstwą społeczną królestwa niebieskiego są biedacy i wszelkiego rodzaju duchowi rozbitkowie tego świata. Bóg jednak nie ma względu na osobę. Królestwo Boże jest dla wszystkich. I choć Chrystus przestrzegał przed trudnościami, jakie napotyka na drodze swojej do nieba człowiek bogaty, to przecież nie oznacza to, że krezusi czy choćby tzw. warstwa średnia będzie miała jakieś dodatkowe kłopoty przy niebieskiej bramie tylko dlatego że na tym świecie posiadała więcej od innych. Nieba nie można kupić za pieniądze. Nie można też nabyć za cenę biedy czy choroby. W istocie jedni i drudzy: biedni i bogaci, zdrowi i chorzy, szczęśliwi i nieszczęśliwi, biali i kolorowi, wreszcie: asceci i jawnogrzesznice – otrzymują je za darmo. Z łaski.
W dniach 10 i 15 lipca Kościół wspomina dwóch świętych, którzy stali na przeciwległych brzegach społecznej hierarchii. Jeden, to ruski mnich, drugi – ruski książę. Żyli w tym samym czasie i w tym samym wschodnim kraju. Znali się i spotykali.
Święty Antoni Peczerski – właściwie Antip – z grodu Lubecz koło Kijowa, przyszedł na świat w 983 roku. W młodości udał się na Górę Athos, by zapoznać się z życiem greckich mnichów. Tam też przyjął imię: Antoni Pustelnik. Po kilku latach wrócił na Ruś i osiedlił się w jednej z pieczar na górze znajdującej się niedaleko Kijowa. Tam wiódł życie pustelnicze. Stąd nazywano go Antonim „peczerskim”. Z czasem zaczęli przybywać do Pustelnika pobożni ludzie, chcący prowadzić życie na jego sposób. W roku 1054 Antoni skupił wokół siebie dwunastu uczniów. Powiększono wapienną pieczarę i zbudowano cerkiew. Wokół cerkwi drążono kolejne groty-cele. Tak powstał klasztor. Po pewnym czasie święty Igumen (opat) uznał, że spełnił swoją rolę; usunął się do osobnej pieczary, gdzie w samotności spędził 40 lat życia. Mnisi, mimo że posiadali nowego igumena, przychodzili jednak po radę do „starego” Opata. On też u kijowskiego księcia Włodzimierza uprosił dla mnichów całą górę, na której jeszcze za jego życia powstał zespół klasztorny zwany Peczerską Ławrą. Kijowska Ławra rządziła się regułą słynnego klasztoru Studion z Konstantynopola.
Jako starzec św. Antoni Pustelnik założył jeszcze jeden klasztor – w Czernichowie. Po czym wrócił do swojej pieczary przy ławrze kijowskiej, gdzie w wieku 90 lat zakończył swoje życie, 10 lipca 1073 r.
Ziemskim panem św. Antoniego był książę kijowski Włodzimierz I Wielki (960-1015). Chociaż babką Włodzimierza była św. Olga, pierwsza Święta na Rusi, to książę przez wiele lat żył jak poganin. Chrzest przyjął dopiero w 989 r. Od tej chwili Włodzimierz zabrał się do chrystianizacji Rusi Kijowskiej. A czynił to z gorliwością neofity. Niszczono bałwany i palono pogańskie świątynie. Lud ruski chrzczono z nakazu Księcia, masowo w licznych rzekach. Ruś zajmowała wówczas ogromne terytorium: od Sanu i Wieprza na zachodzie po Dzisnę i jezioro Ładoga na wschodzie. Włodzimierz był wprawnym politykiem. Nie chcąc uzależnić się od Konstantynopola, sprowadził do kraju mnichów cyrylo-metodańskich z Bułgarii oraz misjonarzy z Rzymu.
Święty Włodzimierz był niewątpliwie autokratą i hagiografowie wypomnieli mu liczne grzechy w tym względzie. Niemniej, jako chrześcijański władca, Włodzimierz czuł się odpowiedzialny za los swoich poddanych nie tylko tu na ziemi, ale również na „drugim świecie”. Działał na rzecz dobra wspólnego – państwa i wiary. Przez dziejopisów uznawany za „Konstantyna Wielkiego Rusi” przyczynił się do szybkiej chrystianizacji Wielkiego Księstwa Kijowskiego i rozwoju liturgii. Jest to jeden z ostatnich Świętych wyniesiony do chwały ołtarzy głosem ludu i kleru. Ten piękny zwyczaj upadł w właśnie w XI wieku. Jego pozgonne echo mogliśmy usłyszeć cztery lata temu, po śmierci Jana Pawła II, gdy lud rzymski oraz przedstawiciele całego chrześcijańskiego świata wołali na Placu św. Piotra: Subito Santo!
Znane z historii wydarzenie z 1054 r. sprawiło, że nie udał się Włodzimierzowi Wielkiemu eksperyment stworzenia na Rusi jednego chrześcijaństwa, trzech obrządków: konstantynopolitańskiego, rzymskiego i cyrylo-metodańskiego (słowiańskiego).
Można się dziś zastanawiać, co wnoszą do katolickiej duchowości i pobożności „ruscy” Święci: Antoni i Włodzimierz? Czy to tylko postacie historyczne i stojące raczej na uboczu, niejako na peryferiach katolickiej konfesji? Czy też mają nam coś do powiedzenia? I owszem.
Święci Antoni Pustelnik i Włodzimierz stanowią symbol soteriologicznej powszechności chrześcijaństwa, zarówno w aspekcie społecznym, jak i ogólnochrześcijańskim. Bóg przez ich przykład poucza wiernych, że od zmartwychwstania Chrystusa nie ma już Greka ani Żyda, Rusina ani Rzymianina… Że nie ma już biedaka ani bogacza. Wszyscy są dziećmi Bożymi. Są jednym Kościołem. Obraz prawdziwego Kościoła przedstawiają przywoływane już Dzieje Apostolskie (4,33). Dopóki społeczność chrześcijańska nie osiągnie tamtego stanu ducha i serca, czy to w wymiarze społecznym czy konfesyjnym, dopóty nie może być pewna słów Chrystusa: „Pójdźcie błogosławieni…”.
Niestety, wiele mamy sobie do zarzucenia w tym względzie. Wcale nie mamy ekumenicznego usposobienia. Pojednawczość nie jest silną stroną chrześcijan. A przecież zbawienie z natury swojej jest ekumeniczne. Zakłada pojednanie – z Bogiem i ludźmi. Sama konfesja, nawet ta moja – „prawdziwa” – nie stanowi legitymacji uprawniającej do wejścia na sale niebieskiego Przybytku. Książę nie wyprzedzi żebraka w drodze do królestwa niebieskiego. Żebrak nie stoi na pozycji uprzywilejowanej, choćby opierał swoje przekonanie na cytatach Pisma Świętego.
Tylko dzieci mają prawo do domu Ojca. A te przecież są różne, choć tych samych mają rodziców. Jednym w życiu idzie jak z przysłowiowego płatka: dorabiają się, robią karierę, dochodzą do urzędów. Im się udało – mówią ludzie. Inne, jakby nie były rodzeństwem tamtych: borykają się z prozaicznymi problemami codziennego życia, ledwie wiążą koniec z końcem. Są „nieudacznikami” – orzekają sąsiedzi. Książęta i żebracy – wszyscy oni dzieci Boże. O ich przynależności do rodziny Bożej wszak nie decyduje status społeczny, lecz pochodzenie – królewskie, chrześcijańskie.
Włodzimierzu Wielki i Ty, św. Antoni Peczerski, Boży biedaku – módlcie się za nami wszystkimi, nędzarzami i bogaczami… ŻebŚwięty yśmy stali się dziećmi Miłości.
autor: o. Ignacy Kosmana
http://www.bkaznodziejska.pl/nr/sytuacje_duszpasterskie/ksiaze_i_zebrak_swieci.html

O autorze: Judyta