Ostatni rok z trybem przypuszczającym. Czyli koniec bliogowania. No niestety.

Szanowni Państwo.

 

Jak będzie?

Każdy z nas wie. Ale się głupio pyta. Jeszcze chwilkę słodko pośpijmy. Do zimy.

A potem.

 

Stanie się to samo co na Ukrajnie.
Bo i tam podobne nam baranki się snują. Życioklejki.
Kochające bat. Czekające go.
Detalicznie się sprawdza.
Właśnie podmienili jednych na drugich. Jak i u nich. Stare otwarcie.

Od pierwszych mrozów będzie nami nazat zarządzał dzielny krasnal. Nareszcie!
Wyprowadzi nas na kijowskie barykady. Na kasztanowym kocie. Może nawet w grzybim blasku. Jak silosy dopiszą.
Za nim murem będą stać wszystkie wiejskie dziadki. Każdy wyborca odnajdzie swoich bogów. Pomachają nam niebieskimi chusteczkami na drogę. Baby z wąsami będą rozdawać tęczowe goździki patriotycznym chłopcom.

Z alianckimi snickersami w kieszeniach pójdziem w jak zwykle sensowny bój. Za naszą i nienaszą!

 

A w zasoplonych wielkich płytach na zachód od Buga, matki będą rzęsiście opłakiwać tych, co już nigdy nie wrócą.
Listonoszy z zusem.

 

____________________

A tak poza tym to kupiłem 10 kilo cukru.

By osłodzić sobie własną stypę.

O autorze: karoljozef