Ruchomy wektor nienawiści – Ukraina bez tabu

Świadome fałsze, manipulacje oraz błędna lub niepełna interpretacja zdarzeń na Ukrainie odciska swoje piętno w postaci polsko-polskich sporów, nierzadko doprawionych bezrozumnym zacietrzewieniem, a nawet nienawiścią. Iskrzy i dymi pomiędzy „Gazetą Polską” a Kresami.pl, między redaktorem Sakiewiczem a ks. Isakowiczem-Zaleskim.

Tymczasem aby ocenić sytuację, trzeba wiedzieć ciut więcej niż to, co codziennie serwują media. Nie wystarczy również być na miejscu po którejś ze stron. Nadmierne eksponowanie poszczególnych aspektów, przypisywanie im decydującego, głównego znaczenia przy pomijaniu pozostałych, powoduje zafałszowanie obrazu i uniemożliwia odczytanie intencji sprawców ukraińskiej wojny.

Narracja o Ukrainie jest spaczona:

a)      Świadomie i celowo.

b)      Nieświadomie: „medialna echolalia”.

c)       Tendencyjnie: z powodu nadmiernego zaangażowania emocjonalnego po którejś ze stron. Syndrom podobny do sztokholmskiego, polegający na zbrataniu się i identyfikacji z jedną ze stron konfliktu.

Pozornie sprawa wygląda prosto, lecz w rzeczywistości żaden z wymienionych wątków – ukraiński, rosyjski, polski oraz wątek sił trzecich, nie jest wystarczająco przerobiony analitycznie i publicystycznie. Dlatego proponuję przyjrzeć się wszystkim aspektom i zadecydować, które z nich są kluczowe i determinujące dalszy, hipotetyczny rozwój sytuacji.

1. Aspekt ukraiński, rosyjski, polski. Czy się to komuś podoba, czy nie, Ukraińcy osiągnęli stopień świadomości narodowej i mają niezbywalne prawo do niezależności, godnego życia i samodzielnego wyboru formy swojej państwowości oraz sojuszników politycznych i partnerów ekonomicznych. Niestety główni gracze zaplanowali dezintegrację Ukrainy na kilka lat przed słynnym majdanem.Dowcip polega również na tym, że w niektórych częściach wschodniej Ukrainy ludność nie akceptuje nowej kijowskiej władzy i czuje się bardziej związana z Rosją niż z Ukrainą…

W tym momencie następuje pierwszy zgrzyt. Fakt rosyjskiej agresji jest przedstawiany jako jedyny aspekt sytuacji, znoszący i unieważniający pozostałe aspekty. Jest to poważny logiczny błąd, ponieważ rosyjskie zaangażowanie w konflikt nie oznacza wcale, że nie występują inne zjawiska, równie istotne w sprawie. Oczywiście, to Moskwa w tym momencie decyduje o natężeniu i zasięgu konfliktu w zależności od planowanej opcji – podziału Ukrainy lub jej całkowitej aneksji.

Wybiórcze eksponowanie tylko jednego wątku – „rosyjskiego” lub „banderowskiego” prowadzi na manowce. Zaangażowanie polskich polityków i opinii publicznej jest skażone takim właśnie wybiórczym podejściem. Z ubolewaniem należy dodać, że uległy temu wszystkie orientacje polityczne: targowica, PiS, JKM, RN. Mainstream polityczny (rządząca targowica) oraz PiS podjęli się roli niezbyt rozgarniętego, pracującego za friko dywersanta, co może być pierwszym stadium przed etapem propagandowego grillowania Polaków do roli armatniego mięsa. Część targowicy oczywiście udaje zaangażowanie, tak jak ich berliński mentor. Natomiast niektóre „rosyjskie” wypowiedzi JKM są na na tyle idiotyczne, że trudno z nimi polemizować. Ruch Narodowy także w ostatnim czasie strzelił sobie w stopę, rozpoczynając współpracę ze środowiskiem politycznym, z którego grona wyszedł okryty niechlubną sławą „list do Putina” Obok treści broniących wartości w liście znalazł się apel o rosyjski protektorat nad ruchem słowiańskim, a nawet o duchowe przywództwo. „Tylko wielka Chrześcijańska Rosja może zatrzymać marsz ,,szatana zachodu” na nasze słowiańskie ziemie”. Apel do rosyjskich, postsowieckich służb specjalnych rządzących Rosją jest, realistycznie rzecz ujmując, przejawem braku rozsądku, ponieważ z takim samym skutkiem można apelować do obcych służb na terenie Polski, które mają swoich polskich rzeczników prasowych. Na domiar złego eklektyczna brednia Aleksandra Dunina, będącego nadwornym ideologiem Kremla, nie pozostawia złudzeń. W planach euroazjatyckiego (rosyjskiego) NWO nie ma miejsca dla Polski i dla katolicyzmu, jest natomiast miejsce dla „odwiecznego braterstwa Niemiec i Rosji”.

Gwoli pełnego obrazu sytuacji, wracając do wątku ukraińskiego, należy zwrócić także uwagę na cenzurowany w prawie wszystkich mediach aspekt wrogości ukraińskiej i rosyjskiej ludności obszarów wschodnich (dawnej Noworosji, obejmującej m.in. część dzisiejszej Ukrainy – obwody: doniecki, dniepropietrowski, zaporoski, mikołajowski, chersoński i odeski ) do nowej władzy ukraińskiej. Wrogość ta pogłębiła się po niszczącym budynki mieszkalne ostrzale „sił antyterrorystycznych”. O politycznych sympatiach świadczy również fakt wybrania Rosji jako miejsca azylu przez ok. milion ludzi z terenów objętych walkami. Konflikt ma znamiona wojny domowej, i to właśnie z właściwą sobie perfidią wykorzystuje Putin.

Temat tabu – ruchomy wektor nienawiści

Odradzający się szowinizm ukraiński, czerpiący z tradycji banderowskiej, wykorzystujący nazistowską symbolikę, jest faktem. Wspominanie o tym wywołuje wściekłą i bezrozumną reakcję tych, którzy popierając dążenia Ukraińców do niezależności, zatracili zdolność do rozróżnienia patriotyzmu i prawa do walki o swoją godność i wolność od odruchów zwykłej nienawiści.

Prezydent Poroszenko na twitterze i w przemówieniach w sierpniu 2014 roku: “Pod tym żółto-błękitnym sztandarem maszerowali żołnierze UPA. To kolory naszej wolności (swobody) i niezależności”. Źródło cytatu

Wektor ukraińskiego nacjonalizmu, obecnie skierowany przeciw Rosji, ma ruchome ostrze, dlatego bardzo łatwo będzie go można skierować przeciw Polakom, a to właśnie mają w planach ci, którzy inspirują wydarzenia o charakterze globalnym i zarządzają aktualnie teatrem wojny na Ukrainie. To ostrze jest zazwyczaj ślepe, lecz u części Ukraińców jest tak samo sterowne jak u części Arabów oraz u wszystkich, którzy będąc manipulowanymi, stają się fanatykami szowinistycznych wizji.

Niestety, w toczącej się rozgrywce Ukraina podobnie jak Polska nie ma statusu podmiotu, lecz zwykłych pionków na politycznej planszy. W tym momencie przechodzę do aspektu udziału sił trzecich.

2.Losy Ukrainy rozgrywają się nie w żadnym Kijowie, ale w Berlinie i w Moskwie, a inspiracje do działań płyną również z Waszyngtonu. W wydarzenia ukraińskie są zaangażowani również Żydzi, którzy oczywiście dla zależnych i niezależnych mediów pozostają tradycyjnie niewidzialni. Kwestią do rozstrzygnięcia pozostaje tylko fakt, czy na swoją działalność posiadają licencję Izraela. Obecność Mosadu na Ukrainie i kontakty z prawym sektorem sugerują zaangażowanie państwa Izrael.

Ogólnie pojmowany „zachód” jest tradycyjnie zainteresowany przede wszystkim zdobyciem i okiełznaniem nowego żerowiska, jakim wydaje się Ukraina.

Polska głupota

Trudno mi to nazwać inaczej niż głupotą, że zamiast pilnować własnego domu, regularnie okradanego, swoją uwagę przekierowujemy na dom sąsiada. Można to porównać do nocnych dyżurów pod cudzą posesją w sytuacji, gdy każdej nocy złodziej buszuje w naszym majątku.

Chodzi o naszą własność i bezpieczeństwo. Dajemy się wkręcać w wątek prorosyjskich separatystów, nie zwracając uwagi na separatystów prounijnych, mających w planach oderwanie całej Polski od życiodajnych i jedynych korzeni, jakie mamy – naszej tradycji, kultury, logiki dwuwartościowej, normalności i moralności odróżniającej dobro od zła.

Polska niestety nie ma szczerych i oddanych przyjaciół lub ma ich za mało wśród Rosjan, Amerykanów, Niemców, Ukraińców, Żydów dlatego najlepszym sojuszem dla nas jest sojusz polsko-polski. Do tego właśnie namawiam fałszywie przeorientowane na zachód lub na wschód zwaśnione strony.

___________________

Wszystkim, którzy poczuli się zbulwersowani dopełnieniem ukraińskiego obrazu, polecam wypowiedź rodowitej Ukrainki.

 

 

O autorze: CzarnaLimuzyna

Wpisy poważne i satyryczne