Słowo Boże na dziś – 5 września 2014r. – piątek – pierwszy piątek miesiąca

Myśl dnia

Miłość z miłości się rodzi.

anonim

PIĄTEK XXII TYGODNIA ZWYKŁEGO, ROK II

PIERWSZE CZYTANIE  (1 Kor 4,1-5)

Chrystus ujawni zamiary serc

Czytanie z Pierwszego listu świętego Pawła Apostoła do Koryntian.

Bracia:
Niech uważają nas ludzie za sługi Chrystusa i za szafarzy tajemnic Bożych. A od szafarzy już tutaj się żąda, aby każdy z nich był wierny.
Mnie zaś najmniej zależy na tym, czy będę osądzony przez was czy przez jakikolwiek trybunał ludzki. Co więcej, nawet sam siebie nie sądzę. Sumienie nie wyrzuca mi wprawdzie niczego, ale to mnie jeszcze nie usprawiedliwia. Pan jest moim sędzią. Przeto nie sądźcie przedwcześnie, dopóki nie przyjdzie Pan, który rozjaśni to, co w ciemnościach ukryte, i ujawni zamiary serc. Wtedy każdy otrzyma od Boga pochwałę.

Oto słowo Boże.

PSALM RESPONSORYJNY  (Ps 37,3-4.5-6.27-28ab.39-40)

Refren: Zbawienie prawych pochodzi od Pana.

Miej ufność w Panu i czyń to, co dobre, *
a będziesz mieszkał na ziemi i żył bezpiecznie.
Raduj się w Panu, *
a On spełni pragnienia twego serca.

Powierz Panu swą drogę, *
zaufaj mu, a On sam będzie działał.
On sprawi, że twa sprawiedliwość zabłyśnie jak światło, *
a prawość twoja jak blask południa.

Odstąp od złego, czyń dobrze, *
abyś mógł przetrwać na wieki.
Gdyż Pan miłuje sprawiedliwość *
i nie opuszcza swych świętych.

Zbawienie sprawiedliwych pochodzi od Pana, *
On ich ucieczką w czasie utrapienia.
Pan ich wspomaga i wyzwala, +
wyzwala od występnych i zachowuje, *
On bowiem jest ich ucieczką.

ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ  (J 8,12)

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.

Ja jestem światłością świata,
kto idzie za Mną, będzie miał światło życia.

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.

EWANGELIA  (Łk 5,33-39)

Nowość nauki Jezusa

Słowa Ewangelii według świętego Łukasza.

Faryzeusze i uczeni w Piśmie rzekli do Jezusa:
„Uczniowie Jana dużo poszczą i modły odprawiają, tak samo uczniowie faryzeuszów; Twoi zaś jedzą i piją”.
Jezus rzekł do nich: „Czy możecie gości weselnych nakłonić do postu, dopóki pan młody jest z nimi? Lecz przyjdzie czas, kiedy zabiorą im pana młodego, i wtedy, w owe dni, będą pościli”.
Opowiedział im też przypowieść: „Nikt nie przyszywa do starego ubrania łaty z tego, co oderwie od nowego; w przeciwnym razie i nowe podrze, i łata z nowego nie nada się do starego.
Nikt też młodego wina nie wlewa do starych bukłaków; w przeciwnym razie młode wino rozerwie bukłaki i samo wycieknie, i bukłaki się zepsują. Lecz młode wino należy lać do nowych bukłaków. Kto się napił starego wina, nie chce potem młodego, mówi bowiem: «Stare jest lepsze»”.

Oto słowo Pańskie.

 ********************************************

KOMENTARZ

Ryzyko nowości

Cóż Bogu po naszych praktykach religijnych, postach, jeśli nie płyną one ze szczerego, kochającego serca? Dla Jezusa najważniejsza jest więź, relacja z Bogiem, relacja pełna miłości i radości. Dlatego porównuje siebie do pana młodego. Człowiek boi się tego, czego nie zna, lęka się tego, co nowe. Aby przyjąć Jezusa i nowość Ewangelii, trzeba zaryzykować! Przemiana, by była prawdziwa, musi być radykalna, całkowita, jeśli nie – będzie jedynie namiastką. Nie warto niszczyć nowego ubrania, wyciąć z niego łatę, aby naprawić stare. Lepiej ubrać się w nowy strój.

Jezu, ileż razy postanawiam sobie: dłuższa modlitwa, jeszcze jedna nowenna, jakiś post… Ale nie ma w tym serca i jedynie kupczę przed Tobą, by uzyskać jakąś łaskę, która jest przecież darmowa. Jak bardzo potrzebuję przemiany.

www.edycja.plRozważania zaczerpnięte z „Ewangelia 2014”
s. Anna Maria Pudełko AP
Edycja Świętego Pawła

http://www.paulus.org.pl/czytania.html
Św. Jan Paweł II (1920-2005), papież
List apostolski „Mulieris dignitatem” § 25

“Małżonkiem twoim jest twój Stworzyciel”

Jeśli miłość Boga do człowieka, do ludu wybranego, Izraela, jest przedstawiana przez proroków jako miłość Oblubieńca do oblubienicy, to taka analogia wyraża „oblubieńczą” jakość i Boski, a nie ludzki charakter miłości Bożej: „Małżonkiem twoim jest twój Stworzyciel […] nazywają Go Bogiem całej ziemi” (Iz 54,5). To samo odnosi się również do oblubieńczej miłości Chrystusa Odkupiciela: Tak „Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał” (J 3,16). Chodzi więc o miłość Bożą wyrażoną poprzez Odkupienie, którego dokonał Chrystus…

Wedle Listu do Efezjan Oblubienicą jest Kościół, podobnie jak u proroków był nią Izrael: a zatem podmiot zbiorowy, nie zaś indywidualna osoba. Tym zbiorowym podmiotem jest Lud Boży, czyli społeczność złożona z wielu osób, zarówno kobiet jak i mężczyzn. „Chrystus umiłował Kościół” jako tę właśnie społeczność, jako Lud Boży, równocześnie zaś w tym Kościele, który w tym samym tekście nazwany jest także Jego „Ciałem” (por. Ef 5,23), umiłował każdą poszczególną osobę. Chrystus bowiem odkupił wszystkich bez wyjątku, każdego mężczyznę i każdą kobietę.

W Odkupieniu wyraża się ta właśnie miłość Boga oraz wypełnia się w dziejach człowieka i świata oblubieńczy charakter tej miłości. Chrystus wszedł w te dzieje i pozostaje w nich jako Oblubieniec, który „wydał samego siebie”. „Wydać” znaczy „stać się bezinteresownym darem” w sposób najpełniejszy, najbardziej radykalny: „Nikt nie ma większej miłości od tej” (J 15,13). W tym ujęciu, poprzez Kościół, wszyscy ludzie — zarówno kobiety, jak i mężczyźni — są powołani, by być „Oblubienicą” Chrystusa, Odkupiciela świata.

Nawrócenie nie jest kwestią przejęcia pewnych zewnętrznych form i systematycznego odprawiania rytuałów. Chrześcijaństwo jest religią życia: gesty i znaki muszą wyrażać wewnętrzną dyspozycję. Sprawując Eucharystię, odnawiamy w sobie pragnienie codziennego składania swojego życia w ofierze posłuszeństwa Bogu Ojcu. Jeśli tak się nie dzieje, będziemy wewnętrznie rozdarci: nasze życie toczyć się będzie obok naszej religijności, zupełnie tak, jak gdyby Bóg nie istniał.

Ks. Jarosław Januszewski, „Oremus” wrzesień 2007, s. 30

 

MĘŻNI I WIELKODUSZNI

Ufam Tobie, Panie! Niech mężnym będzie serce moje; ufam Tobie (Ps 27, 14)

„Do wszystkich warunków jestem zaprawiony: i być sytym, i głód cierpieć, obfitować i doznawać niedostatku. Wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia” (Flp 4, 12-13). Oto postawa wielkoduszności: nie wykluczać niczego z własnego życia, przyjąć każdą okoliczność, poddać się każdej niewygodzie, usiłować wszystko czynić na chwalę Boga licząc na Jego pomoc.

Św. Teresa od Jezusa zachęca, by pielęgnować wielkoduszne pragnienia i podejmować dla Pana nawet rzeczy wielkie, jeśli widzimy, że taka jest Jego wola. „Bóg chce — pisze — byśmy mieli serce odważne i dusze mężne miłuje, jeśli tylko chodzą przed Nim w pokorze, w niczym nie polegając na samych sobie; nie widziałam nigdy takiej duszy wspaniałomyślnej, by pozostała w tyle na drodze doskonałości; ani też duszy małodusznej, jakkolwiek by małoduszność swoją pokrywała mianem pokory, by i po wielu latach tak daleko postąpiła, jak tamte w krótkim czasie postępują” (Ż. 13, 2). Wielkoduszność chrześcijańska nie opiera się na siłach człowieka, lecz na sile Boga; idzie więc w parze z pokorą i nieufnością względem samej siebie, co więcej, zakłada ją. Ma za hasło słowa Apostoła: „Jestem najmniejszy ze wszystkich” (1 Kor 15, 8), lecz „wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia”. Człowiek wielkoduszny nie daje się oszukać pokorze fałszywej, która pod pozorem pychy obawia się podjąć wielkoduszne czyny, lub doznać niepowodzenia w trudnych dziełach i wycofuje się, stawiając wyżej spokojne życie i własną wygodę. „Miłość doskonała — poucza św. Tomasz — przykłada rękę do każdego trudnego dzieła”. Gdy wykonuje się coś z czystą intencją, mając na celu jedynie upodobanie i chwałę Boga i nie schodząc z drogi posłuszeństwa, niebezpieczeństwo pychy nie istnieje; może natomiast być ukryta pychą odmówienie podjęcia czynu z obawy przed niepowodzeniem. Chrześcijanie nie szukają własnej wielkości, lecz wielkości Boga, a jeśli Bóg może być wywyższony przez ich upokorzenie, nie unikają go. Byleby tylko służyć Panu, godzą się żyć „wśród czci i pohańbienia, przez dobrą sławę i zniesławienie… Jakby smutni, lecz zawsze radośni… Jako ci, którzy nic nie mają, a posiadają wszystko!” (2 Kor 6, 8. 10).

  • O Boże mój, co czyni dla Ciebie ten, kto całego siebie nie wyniszczy dla Ciebie? Ach, jakże mi daleko do takiego zagubienia siebie dla chwały Twojej! Dla tego samego już, chociażby nie było innych do tego powodów, należałoby mi już pragnąć nie żyć, bo nie żyję, tak jak Tobie jestem winna. Ileż niedoskonałości widzę w sobie! Ile słabości i niedołęstwa w służeniu Tobie! Nieraz wolałabym prawie odejść od zmysłów, aby tylko nie widzieć siebie taką złą i nędzną, jaką jestem. Ty zaradź tej nędzy, bo sam jesteś mocen to uczynić!
    O Panie, jak niewiele czynimy dla Ciebie! Tych bowiem maluczkich aktów i praktyk, nie mających w sobie znaczenia i wagi, drobnych jakby ziarnko soli, które lada ptaszyna w dziobie swoim uniesie, nie będziemy chyba podawali za dowody wielkiej miłości i umartwienia. Chociażby takich rzeczy było jak najwięcej, nie za zasługę je sobie poczytywać możemy, jakbyśmy czynili co dla Ciebie, ale raczej wstydzić się przed Tobą powinniśmy, jeśli do nich jakąś wagę przywiązujemy. Mnie pierwszej ten wstyd się należy, bo na każdym kroku zapominam o niezliczonych łaskach, jakie otrzymuję od Ciebie. Nie przeczę, że Ty w nieskończonym swoim Miłosierdziu i te drobiazgi raczysz nam zaliczać jako wielką zasługę, ale ja chciałabym za nic je poczytywać i ani zważać nawet na to, że je spełniam, bo w rzeczy samej wszystko to jest niczym.
    Wybacz mi, Boże mój! i nie poczytuj mi tego za winę, że w niczym Tobie nie służąc, choć tym sposobem szukam sobie jakiejś pociechy. Gdybym umiała w wielkich rzeczach Tobie służyć, nie wspominałabym o tych drobnostkach. Szczęśliwy ten, komu jest dane wielkimi czynami chwalić Ciebie! Gdyby dość było tego, że mu zazdroszczę i pragnę mu być podobną, pewno nie byłabym ostatnią, by Cię zadowolić. Ale na nic się nie zdam, Panie! Udziel mi nieco swojej siły przez tę wielką miłość, jaką mnie miłujesz! (Ż. 39, 6. 13).
  • O miłości Boga, jakże jesteś mocna! Nie ma takiej rzeczy, która by się niepodobną zdawała temu, kto miłuje! O, szczęśliwa ta dusza, która osiągnęła Twój pokój — Boże mój! Ona wznosi się ponad wszystkie niebezpieczeństwa i utrapienia świata i niczego się nie lęka, skoro wie, że służy Oblubieńcowi i Panu tak dobremu (św. Teresa od Jezusa: Życie 39, 6. 13; Podniety miłości Bożej 3, 4).

O. Gabriel od św. Marii Magdaleny, karmelita bosy
Żyć Bogiem, t. III, str. 150

 

http://www.mateusz.pl/czytania/2014/20140905.htm

*******************************************************************

Świętych Obcowanie

5 września

***

Błogosławiona Matka Teresa z Kalkuty,
dziewica i zakonnica

Błogosławiona Matka Teresa z Kalkuty Matka Teresa – właściwie Agnes Gonxha Bojaxhiu – urodziła się 26 sierpnia 1910 r. w Skopje (dzisiejsza Macedonia) w rodzinie albańskiej. Została ochrzczona następnego dnia i ten dzień obchodziła później jako swoje urodziny. Dzieciństwo upłynęło jej w harmonii, pośród małych, codziennych spraw, w atmosferze wsparcia ze strony rodziny. W 1919 r. jej ojciec, kupiec, wyjechał w interesach. Wrócił z podróży w bardzo ciężkim stanie zdrowia i mimo natychmiastowej pomocy zmarł. Odbiło się to istotnie na sytuacji materialnej rodziny. Matka pozostała bez środków do życia. Choć nie było im łatwo, przyjmowali w swoich murach ubogich i szukających pomocy. Regularnie na posiłki przychodziła do nich pewna starsza kobieta. Matka mówiła wtedy do dzieci: “Przyjmujcie ją serdecznie, z miłością. Nie bierzcie do ust nawet kęsa, jeśli wcześniej nie podzielicie się z innymi”. Ponadto matka odwiedzała raz w tygodniu staruszkę opuszczoną przez rodzinę, zanosiła jej jedzenie, sprzątała dom, prała, karmiła. Powtarzała dzieciom: “Gdy czynicie coś dobrego, róbcie to bez hałasu, jakbyście wrzucały kamyk do morza”.
Mając 18 lat Agnes wstąpiła do Sióstr Misjonarek Naszej Pani z Loreto i wyjechała do Indii. Składając pierwsze śluby zakonne w 1931 r., przyjęła imię Maria Teresa od Dzieciątka Jezus. Sześć lat później złożyła śluby wieczyste. Przez dwadzieścia lat w kolegium sióstr w Entally, na wschód od Kalkuty, uczyła historii i geografii dziewczęta z dobrych rodzin. W 1946 r. zetknęła się z wielką biedą w Kalkucie i postanowiła założyć nowy instytut zakonny, który zająłby się opieką nad najuboższymi. W 1948 r., po 20 latach życia zakonnego, postanowiła opuścić mury klasztorne. Chciała pomagać biednym i umierającym w slumsach Kalkuty. Przez dwa lata oczekiwała na decyzję władz kościelnych, by móc założyć własne Zgromadzenie Misjonarek Miłości i zamienić habit na sari – tradycyjny strój hinduski. 7 października 1949 r. nowe zgromadzenie zostało zatwierdzone przez arcybiskupa Kalkuty Ferdinanda Periera na prawie diecezjalnym. Po odbyciu nowicjatu 12 sióstr złożyło pierwszą profesję zakonną 12 kwietnia 1953 r., a założycielka złożyła profesję wieczystą jako Misjonarka Miłości. 1 lutego 1965 r. zgromadzenie otrzymało zatwierdzenie przez Stolicę Apostolską. Stopniowo do sióstr dołączali spontanicznie lekarze, pielęgnarki i ludzie świeccy. Organizowano kolejne punkty pomocy, by uporać się z chorobami będącymi skutkiem niedożywienia i przeludnienia.
W ciągu długiego życia Matka Teresa przemierzała niezmordowanie cały świat, zakładając placówki swej wspólnoty zakonnej i pomagając na różne sposoby najuboższym i najbardziej potrzebującym. W 1963 r. założyła męską wspólnotę czynną Braci Misjonarzy Miłości. W 1968 r. papież Paweł VI poprosił Matkę Teresę o przysłanie sióstr z jej zgromadzenia do Rzymu do opieki nad biedakami. W 1976 r. Matka Teresa utworzyła wspólnotę kontemplacyjną dla sióstr i braci.
Otrzymała wiele nagród i odznaczeń międzynarodowych, m.in. Pokojową Nagrodę Nobla w 1979 r. Dzięki temu wiele krajów otworzyło drzwi dla sióstr. Papież Paweł VI nagrodził ją Nagrodą Pokoju papieża Jana XXIII “za pracę na rzecz ubogich, obraz chrześcijańskiej miłości i wysiłki na rzecz pokoju”. W 1976 r. otrzymała nagrodę Pacem in terris. Na wniosek włoskich dzieci została Kawalerem Orderu Uśmiechu (1996).
Wielokrotnie gościła w Polsce, odkąd w 1983 r. Misjonarki Miłości podjęły służbę w naszym kraju. Podczas tych wizyt witana była przez hierarchów Kościoła i tłumy wiernych. Przyjmowała śluby swoich sióstr, odwiedzała prowadzone przez nie domy i otwierała nowe. Spotkać ją można było też wśród bezdomnych na Dworcu Wschodnim czy u więźniów na Służewcu w Warszawie. W 1993 r. przyjęła doktorat honoris causa Uniwersytetu Jagiellońskiego. Dyplom wręczył jej rektor Uniwersytetu; uroczystość odbyła się jednak nie w murach krakowskiej uczelni, ale w Warszawie, w pomieszczeniu, które na co dzień służy jako stołówka dla najuboższych.
Obecnie w ponad 560 domach w 130 krajach pracuje prawie 5 tys. sióstr. Gałąź męska zgromadzenia liczy ok. 500 członków w 20 krajach. Strojem zakonnym sióstr jest białe sari z niebieskimi paskami na obrzeżach.

Matka Teresa zmarła w wieku 87 lat na zawał serca w domu macierzystym swego zgromadzenia w Kalkucie 5 września 1997 r. w opinii świętości. Jej pogrzeb w dniu 13 września 1997 r., decyzją władz Indii, miał oprawę należną osobom o najwyższej randze w państwie.
Na prośbę wielu osób i organizacji św. Jan Paweł II już w lipcu 1999 r., a więc zaledwie w 2 lata po jej śmierci, wydał zgodę na rozpoczęcie procesu beatyfikacyjnego, chociaż przepisy kościelne wymagają minimum 5 lat od śmierci sługi Bożego na podjęcie takich działań. Proces na szczeblu diecezjalnym zakończono już w 2001 r. Beatyfikacji Matki Teresy dokonał w ramach obchodów 25-lecia swojego pontyfikatu św. Jan Paweł II dnia 19 października 2003 r.

http://www.brewiarz.katolik.pl/czytelnia/swieci/09-05a.php3

List Matki Teresy do Polaków

Bracia i Siostry w Polsce!

Jak wiecie, jestem w szpitalu, ale słysząc o zmianach prawa, jakie są rozważane w Polsce, czuję, że Bóg chce, abym zwróciła się do Was w imieniu nienarodzonych dzieci.
Życie jest najpiękniejszym darem Boga. On stworzył nas do wielkich rzeczy, aby kochać i być kochanym. Bóg daje nam czas na ziemi, abyśmy poznali Jego Miłość, abyśmy doświadczyli Jego Miłości do głębi naszego istnienia. Abyśmy Go kochali, byśmy kochali naszych braci i siostry. Życie jest darem Boga. Darem, którym tylko Bóg może obdarzać. I Bóg w swojej pokorze dał mężczyźnie i kobiecie zdolność współpracy z Nim w przekazywaniu życia. Jakikolwiek był Jego zamiar, nie wolno nam ingerować w ten piękny Boży dar ani go niszczyć. Dlaczego dzisiaj ludzie boją się małego dziecka? Ponieważ chcą mieć łatwiejsze, bardziej komfortowe, wygodniejsze życie? Więcej wolności? Bać się należy jedynie łamania Bożych praw, ponieważ Bóg w swojej nieskończonej i czułej miłości pragnie tylko naszego dobra, naszego szczęścia, naszej miłości.
Moi kochani Polacy! Uczcie swoich młodych kochać Boga. Uczcie ich modlić się. A jeśli będziecie trzymać się razem, będziecie kochać się wzajemnie taką miłością, jaką Bóg kocha każdego z nas. Z całych sił starajmy się utrzymać jedność polskich rodzin. Wnośmy prawdziwy pokój w naszą rodzinę, otoczenie, miasto, kraj, w świat. Zaczynajmy od pełnego miłości pokochania małego dziecka już w łonie matki. Jak już wielokrotnie mówiłam w wielu miejscach, tym, co najbardziej niszczy pokój we współczesnym świecie, jest aborcja, ponieważ jeżeli matka może zabić swoje własne dziecko, co może powstrzymać Ciebie i mnie od zabijania się nawzajem? Najbezpieczniejszym miejscem na świecie powinno być łono matki, gdzie dziecko jest najsłabsze i najbardziej bezradne, w pełni zaufania całkowicie zdane na matkę. I pamiętajcie, że Jezus powiedział: „Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili” (Mt 25, 40). Ofiarowuję wszystkie swoje cierpienia, wynikające z choroby i bezradności, abyście dokonali prawidłowego wyboru – abyście wybrali życie, zgodnie z wolą Bożą. Módlmy się! Niech Bóg Was błogosławi.

Kalkuta, 24 września 1996 r.

http://www.niedziela.pl/artykul/72333/nd/List-Matki-Teresy-do-Polakow

 

Czyń dobro mimo to!

 

Matka Teresa z Kalkuty

Ludzie są nierozsądni,
nielogiczni i zajęci sobą,
KOCHAJ ICH MIMO TO.
Jeśli uczynisz coś dobrego,
zarzucą ci egoizm i ukryte intencje,
CZYŃ DOBRO MIMO TO.
Jeśli ci się coś uda,
zyskasz fałszywych przyjaciół i prawdziwych wrogów.
STARAJ SIĘ MIMO TO.
Dobro, które czynisz,
jutro zostanie zapomniane.
CZYŃ DOBRO MIMO TO.
Uczciwość i otwartość
wystawią cię na ciosy.
BĄDŹ MIMO TO UCZCIWY I OTWARTY.
To, co zbudowałeś wysiłkiem wielu lat,
może przez jedną noc lec w gruzach.
BUDUJ MIMO TO.
Twoja pomoc jest naprawdę potrzebna,
ale kiedy będziesz pomagał ludziom,
oni mogą cię zaatakować.
POMAGAJ IM MIMO TO.
Daj światu z siebie wszystko,
a wybiją ci zęby.
MIMO TO DAJ ŚWIATU Z SIEBIE WSZYSTKO.

http://www.niedziela.pl/artykul/66259/nd/Czyn-dobro-mimo-to

Owocem wiary jest miłość

Matka Teresa z Kalkuty

Najcięższą chorobą na Zachodzie nie jest gruźlica ani trąd, lecz brak miłości, troski, poczucie, że jesteśmy nikomu niepotrzebni.
Fizyczne dolegliwości możemy leczyć różnymi medykamentami, ale osamotnienie, rozpacz i brak nadziei możemy leczyć tylko miłością. Niemało ludzi na świecie umiera z braku kromki chleba, znacznie więcej jednak umiera z braku miłości. Ubóstwo na Zachodzie jest specyficznym rodzajem ubóstwa ­ to nie tylko ubóstwo spowodowane samotnością, ale także brakiem duchowego życia. Głód miłości jest taki sam jak głód Boga.
Nie sposób zaspokoić tej potrzeby bez wsparcia, jakim jest łaska Boża.
Kiedy zdacie sobie sprawę z tego, jak bardzo kocha was Bóg, wtedy będziecie mogli żyć i promieniować tą miłością. Zawsze twierdzę, że miłość zaczyna się w domu: najpierw w rodzinie, potem w waszym miasteczku albo wielkim mieście. Nietrudno kochać ludzi, którzy są od nas daleko, trudniej kochać tych, z którymi współżyjemy albo którzy w pobliżu nas przebywają. Nie akceptuję wielkich czynów na skalę ogólną ­ trzeba zaczynać od miłości jednostki. Chcąc kogoś pokochać, trzeba nawiązać kontakt z tą osobą, zbliżyć się do niej. Każdy potrzebuje miłości. Każdy musi mieć świadomość, że jest potrzebny i że jest ważny dla Boga.
Jezus powiedział: “Miłujcie się wzajemnie, tak jak Ja was umiłowałem”, a także: “Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili” (Mt 25, 40). Powiedział także: ” Bo byłem głodny, a daliście Mi jeść; byłem nagi, a przyodzialiście Mnie” (Mt 25, 35. 36).
Zawsze przypominam siostrom i braciom, że nasz dzień składa się z 24 godzin, które spędzamy z Jezusem.
Przed przystąpieniem do swojej pracy apostolskiej każda misjonarka miłości czy misjonarz odmawiają następującą modlitwę, która odmawiana jest również przez personel lekarski w Shishu Bhavan, domu dla dzieci w Kalkucie:
Drogi Boże, Wielki Uzdrowicielu, klękam przed Tobą,
bo każdy doskonały dar pochodzi od Ciebie.
Błagam Cię, obdarz moje ręce zręcznością,
mój umysł jasną wizją, a moje serce dobrocią i łagodnością.
Pozwól mi wypełniać mój cel z całkowitym poświęceniem,
użycz mi sił do dźwigania ciężaru cierpienia moich podopiecznych,
do prawdziwego realizowania przywileju, który stał się moim udziałem.
Spraw, aby moje serce nie znało próżności ani pokus świata,
abym w prostocie dziecięcej ufności mógł na Tobie polegać. Amen.

 

http://www.niedziela.pl/artykul/69644/nd/Owocem-wiary-jest-milosc

 

Wiersze o Matce Teresie za tygodnikiem Niedziela:

Matka Teresa

Maleńka, owinięta w swoje białe sari,
z dwoma paskami nieba, bez urody,

bez szlacheckich tytułów,
jesteś Królową Miłości.
Twoje pomarszczone dłonie zbierały
łzy i westchnienia.
Twój uśmiech przemywał
ropiejące rany nędzarzy,
podawał strawę zgłodniałym.
Twoja czułość łagodnie zamykała
oczy umierających.
Teraz wynieśli cię na spacer
po ulicach Kalkuty,
miasta twoich biedaków,
w twym ostatnim stroju oblubienicy.
Pariasi płaczą.
Wielcy ludzie składają wieńce.
Wrogowie znów stają się braćmi.
Nienawiść do innej wiary zamiera
na brzegu twojej trumny.
Twoja śmierć, jak przedtem twoje życie,
pokazała światu goniącemu za złotem,
pogrążonemu w szaleństwach,
że miłość jest możliwa,
że można dojrzeć
w oczach udręczonych cierpieniem
oczy Boga
i rozsiewać spokój.

 

Mario Aldighieri

* * *
Ludzie są nieracjonalni,

nielogiczni, egocentryczni.
Nieważne – kochaj ich.
Jeśli czynisz dobro,
przypiszą ci ukryte, egoistyczne cele.
Nieważne – czyń dobro.
Jeśli będziesz realizować swoje cele,
spotkasz fałszywych przyjaciół
i prawdziwych wrogów.
Nieważne – realizuj je.
Dobro, które uczyniłeś,
zostanie jutro zapomniane.
Nieważne – czyń dobro.
Uczciwość i szczerość
uczynią cię bezbronnym.
Nieważne – bądź szczery i uczciwy.
To, co budowałeś przez lata,
może być zniszczone w jednej chwili.
Nieważne – buduj.
Jeśli pomożesz ludziom,
będą urażeni.
Nieważne – pomagaj im.
Jeśli służąc światu dasz z siebie
wszystko,
potraktuje cię kopniakiem.
Nieważne – dawaj z siebie wszystko.

 

Matka Teresa z Kalkuty

 

Jesteś, choć Cię nie ma…

jesteś choć Cię nie ma
odeszłaś lecz zostałaś
w Niebie brak Ci slumsów Kalkuty
trędowatych i ich kartonowych M-1
jesteś bezrobotna
na wiecznym zasiłku
Bożej Radości
wymieniłaś Nobla
na miskę ryżu dla swoich biedaków
sławę i zaszczyty na miłowanie bliźniego
może zastrajkujesz i wrócisz do nas
ale wtedy nie idź z przodu
bo Cię nie dogonimy
nie idź za nami bo Cię nie ujrzymy
trzymaj nas mocno za ręce
i bądź nam Przyjacielem
Matko Tereso z Kalkuty
Paweł Kamiński

****

Święty Wiktoryn, męczennik
Według Martyrologium Romanum ludność miasta i okolic Amiternum obrała biskupem Wiktoryna. Za panowania Trajana został on skazany na zesłanie do Cotigliano. Tam przez trzy dni wisiał głową w dół, następnie zmarł męczeńską śmiercią ok. 98 roku. Jego ciało przywieziono i pochowano w Amiternum, które z czasem zaczęto nazywać San Vittorino.
http://www.brewiarz.katolik.pl/czytelnia/swieci/09-05b.php3
Ponadto dziś także w Martyrologium:
W Porto niedaleko Rzymu – św. Herkulana, męczennika. Był ponoć żołnierzem, stacjonującym w Ostii. Gdy przyjął wiarę, ścięto go w roku 252. Ponadto nic szczególnego o tym autentycznym męczenniku nie wiemy.

W Saint-Omer, we Francji – św. Bertyna, opata. Był współzałożycielem opactwa w Sithiu. Gdy Mommelin, jego towarzysz, został biskupem w Noyon-Tournai, objął jako jego następca rządy opackie. Występuje w wielu dokumentach, które dochowały się z tego czasu. Zmarł około roku 698. Należy do licznej generacji opatów, którzy dobrze zasłużyli się rozkrzewianiu życia zakonnego i kształtowaniu cywilizacji europejskiej.

oraz:

bł. Gentilisa z Matelicy, prezbitera i męczennika (+ 1340); świętych męczenników Menedema, Teodora i Urbana (+ 370); bł. Pellegryna z Falerone, prezbitera (+ 1232)

O autorze: Judyta