Marek Jurek: “Groźnym instrumentem stała się uznana w traktacie lizbońskim za jedną z wartości podstawowych zasada ‘niedyskryminacji'”

homofascism

Marek Jurek: “Groźnym instrumentem stała się uznana w traktacie lizbońskim za jedną z wartości podstawowych zasada ‘niedyskryminacji'”

Marek Jurek o podmiotowości specjalnie dla Teologii Politycznej: Miary wolności to tożsamość i wola kształtowania swojego losu

(…)

Jakie są zagrożenia dla polskiej podmiotowości?

Utrzymywanie w stanie niemocy odradzającego się państwa oparte było od początku na dwóch sojuszach, wewnętrznym (dawnej lewicy opozycyjnej i komunistów, w którym obie strony miały świadomość, że tylko wspólnie są w stanie zapobiec rządom prawicy) oraz zewnętrznym (obozu lewicowo-liberalnego z establishmentem europejskim). Formacja, która od początku obawiała się efektywnej władzy niepodległego Państwa Polskiego chętnie zaczęła odwoływać się do Unii Europejskiej czy rzekomo nadrzędnych, wobec polskiej suwerenności, „standardów europejskich”. Pierwszym sukcesem na tym polu było na początku lat 90-tych powierzenie przez Zgromadzenia Parlamentarne Rady Europy sprawozdania na temat dekomunizacyjnych zagrożeń praw człowieka niedawnemu postkomunistycznemu kandydatowi na prezydenta, Włodzimierzowi Cimoszewiczowi.

Na tym polu szczególnie groźnym instrumentem stała się uznana w traktacie lizbońskim za jedną z wartości podstawowych zasada „niedyskryminacji”. Sformułowana tak ogólnie, że można ją zdefiniować jako totalną niedyskryminację wszystkiego. Zasada ta, oderwana od kontekstu warunkującego jej sens, to znaczy określonych zasad sprawiedliwości – ma w istocie charakter neomarksistowski. Tak jak marksizm bowiem opisywał relacje ekonomiczne w kategoriach „wyzysku”, tak współczesna eurokracja opisuje całą zastaną cywilizację europejską w kategoriach „dyskryminacji”. I tak jak marksizm – używa tego kodu jako narzędzia totalnej rewizji zastanej kultury, a więc całkowitego przewrotu społecznego. Całkowitego również w wymiarze geograficznym, bo ten walec już jedzie przez Europę wschodnią, narzucając krajom zbliżającym się do UE, jak Gruzja czy Mołdawia, ustawodawstwo homoseksualne.

Tym bardziej wszystko to, co napisałem wcześniej, nie oznacza przekreślenia wartości niepodległości, którą mamy. W końcu, gdy mówimy o imposybilizmie państwa, mówimy o niewykonywaniu jego zdefiniowanych jednak obowiązków i kompetencji. Chodzi jedynie o świadomość jego niemocy i jej przyczyn. Bo samo państwo jest najważniejszym z materialnych dóbr narodu.

Czy istnieją jakieś wzorce, którymi powinniśmy się kierować?

O tym, jak ważna jest to wartość – możemy przekonać się obserwując dzisiejsze Węgry. Drugi rząd Viktora Orbána przeprowadził głęboką, wspartą reformą Konstytucji, zmianę polityczną i społeczną. Formalnie odbudował ciągłość węgierskiej państwowości z historyczną Koroną Świętego Stefana, odwołał się do zasad cywilizacji chrześcijańskiej, uznał za bezprawne kolaboracyjne rządy komunistyczne, prawom rodziny (również w materialnym wymiarze) nadał rangę konstytucyjną. Przy tym wszystkim potrafił zręcznie (dzięki bliskiej współpracy z niemieckimi CDU/CSU) bronić swej polityki na forum europejskim, mimo powracających ataków lewicowego establishmentu. Niestety, Orbán dokonał koniunkturalnego prorosyjskiego zwrotu w swej polityce zagranicznej (po czasach ostrej energetycznej konfrontacji z Moskwą), co niestety potwierdza jak bardzo we współczesnych czasach podmiotowość państwa związana jest ze współpracą międzynarodową.

Polska nie podejmując na czas współdziałania z południowym partnerem (Viktor Orbán wprost to proponował rządowi Tuska) najpierw pozostawiła Węgry bez otwartego politycznego wsparcia, przez co straciliśmy potencjalnego sojusznika. Działając razem – tworzylibyśmy chrześcijański, konserwatywny biegun, mogący być zarówno odniesieniem dla zachodniej opinii konserwatywnej (uwodzonej dziś przez Putina), jak i dla państw Europy środkowej, nie mających dostatecznej podmiotowości na forum unijnym. Odbudowanie tej koniunktury to jedno z zadań dla powracającej Czwartej Rzeczypospolitej.

Marek Jurek

Cytowane za: http://www.teologiapolityczna.pl/marek-jurek-o-podmiotowosci-specjalnie-dla-tp-miary-wolnosci-to-tozsamosc-i-wola-ksztaltowania-swojego-losu/

Imposybilizm – taką nazwą określono w programie wyborczym Prawa i Sprawiedliwości m.in. „niezdolność państwa do mobilizowania sił i środków w celu rozwiązywania wielkich i narastających problemów zbiorowych, takich jak problemy mieszkań, sieci dróg i autostrad, zaopatrzenia w wodę czy ochrony przeciwpowodziowej”.

Za: http://www.rynekinfrastruktury.pl/wiadomosci/pis-imposybilizm-i-polityka-transakcyjna-po-na-drogach-40027.html

O autorze: Andy-aandy

Niezależny wędrownik po necie, czasem komentujący... * Serendipity — the faculty or phenomenon of finding valuable or agreeable things not sought for...