Słowo Boże na dziś – 19 listopada 2014 r. – środa – Bł. Salomei, zakonnicy, wspomnienie

Myśl dnia

Miłość winna nadawać wartość każdej chwili.

bł. Michał Sopoćko

ŚRODA XXXIII TYGODNIA ZWYKŁEGO, ROK II

PIERWSZE CZYTANIE  (Ap 4,1-11)

Wizja otwartego nieba

Czytanie z Księgi Apokalipsy świętego Jana Apostoła.

Ja, Jan, ujrzałem oto drzwi otwarte w niebie, a głos, ów pierwszy, jaki usłyszałem, jak gdyby trąby mówiącej ze mną, powiedział: „Wstąp tutaj, a to ci ukażę, co potem musi się stać”. Doznałem natychmiast zachwycenia: A oto w niebie stał tron i na tronie ktoś siedział.
A Siedzący był podobny z wyglądu do jaspisu i do krwawnika, a tęcza dokoła tronu podobna z wyglądu do szmaragdu. Dokoła tronu dwadzieścia cztery trony, a na tronach dwudziestu czterech siedzących Starców, odzianych w białe szaty, a na ich głowach złote wieńce. A z tronu wychodzą błyskawice i głosy, i grzmoty, i płonie przed tronem siedem lamp ognistych, które są siedmiu Duchami Boga.
Przed tronem niby szklane morze podobne do kryształu, a w środku tronu i dokoła tronu cztery Zwierzęta pełne oczu z przodu i z tyłu: Zwierzę pierwsze podobne do lwa, Zwierzę drugie podobne do wołu, Zwierzę trzecie mające twarz jak gdyby ludzką i Zwierzę czwarte podobne do orła w locie.
Cztery Zwierzęta, a każde z nich ma po sześć skrzydeł, dokoła i wewnątrz są pełne oczu i spoczynku nie mają, mówiąc dniem i nocą: „Święty, Święty, Święty, Pan Bóg wszechmogący, Który był i Który jest, i Który przychodzi”. A ilekroć Zwierzęta oddadzą chwałę i cześć, i dziękczynienie Siedzącemu na tronie, Żyjącemu na wieki wieków, upada dwudziestu czterech Starców przed Siedzącym na tronie i oddaje pokłon Żyjącemu na wieki wieków, i rzuca przed tronem wieńce swe, mówiąc: „Godzien jesteś, Panie i Boże nasz, odebrać chwałę i cześć, i moc, boś Ty stworzył wszystko, a dzięki Twej woli istniało i zostało stworzone”.

Oto słowo Boże.

PSALM RESPONSORYJNY  (Ps 150,1-2.3-4.5-6)

Refren: Bóg wszechmogący jest po trzykroć święty.

Chwalcie Boga w Jego świątyni, *
chwalcie na ogromnym Jego nieboskłonie.
Chwalcie Go za potężne Jego dzieła, *
chwalcie za niezmierzoną Jego wielkość.

Chwalcie Go dźwiękiem rogu,: *
chwalcie na harfie i cytrze.
Chwalcie Go bębnem i tańcem, *
chwalcie na strunach i flecie.

Chwalcie Go na dźwięcznych cymbałach, *
chwalcie na cymbałach brzęczących:
Wszystko, co żyje, *
niechaj chwali Pana.

ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ  (J 15,16)

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.

Nie wyście Mnie wybrali, ale Ja was wybrałem,
abyście szli i owoc przynosili.

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.

EWANGELIA  (Łk 19,11-28)

Przypowieść o dziesięciu minach

Słowa Ewangelii według świętego Łukasza.

Jezus opowiedział przypowieść, dlatego że był blisko Jerozolimy, a oni myśleli, że królestwo Boże zaraz się zjawi.
Mówił więc: „Pewien człowiek szlachetnego rodu udał się w kraj daleki, aby uzyskać dla siebie godność królewską i wrócić.
Przywołał więc dziesięciu sług swoich, dał im dziesięć min i rzekł do nich: «Zarabiajcie nimi, aż wrócę».
Ale jego współobywatele nienawidzili go i wysłali za nim poselstwo z oświadczeniem: «Nie chcemy, żeby ten królował nad nami».
Gdy po otrzymaniu godności królewskiej wrócił, kazał przywołać do siebie te sługi, którym dal pieniądze, aby się dowiedzieć, co każdy zyskał.
Stawił się więc pierwszy i rzekł: «Panie, twoja mina przysporzyła dziesięć min». Odpowiedział mu: «Dobrze, sługo dobry; ponieważ w drobnej rzeczy okazałeś się wierny, sprawuj władzę nad dziesięciu miastami».
Także drugi przyszedł i rzekł: «Panie, twoja mina przyniosła pięć min». Temu też powiedział: «I ty miej władzę nad pięciu miastami».
Następny przyszedł i rzekł: «Panie, tu jest twoja mina, którą trzymałem zawiniętą w chustce. Lękałem się bowiem ciebie, bo jesteś człowiekiem surowym: chcesz brać, czegoś nie położył, i żąć, czegoś nie posiał».
Odpowiedział mu: «Według słów twoich sądzę cię, zły sługo. Wiedziałeś, że jestem człowiekiem surowym: chcę brać, gdzie nie położyłem, i żąć, gdziem nie posiał. Czemu więc nie dałeś moich pieniędzy do banku? A ja po powrocie byłbym je z zyskiem odebrał».
Do obecnych zaś rzekł: «Odbierzcie mu minę i dajcie temu, który ma dziesięć min».
Odpowiedzieli mu: «Panie, ma już dziesięć min».
Powiadam wam: «Każdemu, kto ma, będzie dodane; a temu, kto nie ma, zabiorą nawet to, co ma. Tych zaś przeciwników moich, którzy nie chcieli, żebym panował nad nimi, przyprowadźcie tu i pościnajcie w moich oczach»”.
Po tych słowach ruszył na przedzie zdążając do Jerozolimy.

Oto słowo Pańskie.

********************************************************************************************************************************

KOMENTARZ

 

Jaki jest „mój” Bóg?

Życie nie jest naszą własnością. Jest darem Boga. My jesteśmy jedynie zarządcami, a nie właścicielami życia i otrzymanych talentów. Wiele jednak zależy od tego, w jaki sposób postrzegamy Boga, gdyż wyobrażenie, jakie mamy o Nim, determinuje nasze zachowanie. Dlatego tak ważne jest, abyśmy spotkali w naszym życiu Boga żywego i prawdziwego, objawionego przez Jezusa Chrystusa, a nie jakąś Jego karykaturę. Łatwo jest stawać się darem, wiedząc, że Bóg wierzy we mnie, ufa mi i mnie wspiera.

Jezu, proszę, oczyść mój umysł i serce z wszelkich fałszywych obrazów Boga. Ty sam objawiaj mi Ojca w miłości Ducha Świętego.

www.edycja.plRozważania zaczerpnięte z „Ewangelia 2014”
s. Anna Maria Pudełko AP
Edycja Świętego Pawła

http://www.paulus.org.pl/czytania.html
*****************
Benedykt XVI, papież od 2005 do 2013
Encyklika „Caritas in veritate”, § 48-50

“Zarabiajcie nimi”

Zagadnienie rozwoju jest dzisiaj mocno związane również z powinnościami wynikającymi ze stosunku człowieka do środowiska naturalnego. Bóg dał je wszystkim, a za korzystanie z niego jesteśmy odpowiedzialni wobec ubogich, przyszłych pokoleń i całej ludzkości… Wierzący dostrzega w przyrodzie cudowny owoc stwórczego działania Boga, z którego człowiek może korzystać w sposób odpowiedzialny, aby zaspokoić swe słuszne potrzeby — materialne i niematerialne — z poszanowaniem wewnętrznej równowagi samego stworzenia. Jeśli brak takiej wizji, człowiek traktuje naturę jak nietykalne tabu albo — przeciwnie — dopuszcza się wobec niej nadużyć. Obydwie te postawy nie są zgodne z chrześcijańską wizją natury, będącej owocem stworzenia Bożego.

Natura jest wyrazem zamysłu miłości i prawdy. Ona jest uprzednia w stosunku do nas i została nam dana przez Boga jako środowisko życia. Mówi nam o Stwórcy (por. Rz 1, 20) i o Jego miłości do ludzkości. Ma ona zostać «zjednoczona» w Chrystusie u końca czasów (por. Ef 1, 9-10; Kol 1, 19-20). A więc i ona jest «powołaniem». Natura jest do naszej dyspozycji nie jako «stos przypadkowo rozrzuconych odpadków», ale jako dar Stwórcy, który ustanowił jej wewnętrzne prawa, aby człowiek czerpał z nich odpowiednie wskazówki, by «ją uprawiać i doglądać» (por. Rdz 2, 15)…

Człowiekowi wolno sprawować odpowiedzialną władzę nad naturą, by jej strzec, uzyskiwać z niej korzyści i pielęgnować ją także na nowe sposoby i stosując nowe zaawansowane technologie, tak by mogła ona godnie przyjąć i wyżywić zamieszkującą ją ludność. Na tej naszej ziemi jest miejsce dla wszystkich: na niej cała rodzina ludzka powinna znaleźć bogactwa konieczne do godnego życia… Powinniśmy jednak uznać za nader poważny obowiązek to, by nowym pokoleniom przekazać ziemię w takim stanie, aby również i one mogły godnie ją zamieszkiwać i dalej uprawiać.

*************************

************************

Powiadam wam: «Każdemu, kto ma, będzie dodane».

*************************

Błogosławiona Salomea (1212-1268), córka księcia Leszka Białego i księżnej Grzymisławy, w wieku 13 lat poślubiła węgierskiego księcia Kolomana. Młodzi małżonkowie złożyli ślub czystości. Po śmierci męża w 1241 Salomea roku wróciła do Polski. Sprowadziła z Pragi do Polski zakon sióstr klarysek i z pomocą swego brata, księcia Bolesława Wstydliwego, założyła w Zawichoście koło Sandomierza, założyła ich pierwszy klasztor. Wstąpiła do niego w roku 1245. wkrótce Bolesław ufundował pod Krakowem (niedaleko Skały) następny klasztor, do którego siostry przeprowadziły się ze względu na zagrożenie najazdami tatarskimi. Bł. Salomea w piękny sposób łączyła pragnienie poświęcenia się Bogu z obowiązkami wynikającymi z przynależności do rodziny książęcej.

Hieronim Kaczmarek OP, „Oremus” listopad 2008, s. 84

 

NOWE SERCE

O Panie, ci, którzy są wierni Tobie, będą trwali przy Tobie w miłości: łaska bowiem i miłosierdzie są dla Twoich wybranych (Mdr 3, 9)

„Nie lękaj się — mówi Pan — bo cię wykupiłem, wezwałem cię po imieniu; tyś moim!” (Iz 43, 1). Człowiek, chociaż jest świadom swojej nędzy i niegodności i niejako oszołomiony świętością Boga, stwierdza, że Bóg zaprasza go, powołuje, pragnąc doprowadzić do zażyłości z sobą. Dusza nie jest jeszcze „doskonała w miłości — wyjaśnia św. Jan od Krzyża — ponieważ nie osiągnęła jeszcze zjednoczenia, jednak głód i pragnienie tego, czego jej brakuje… oraz gwałtowność miłości, zniewalają wolę i owładają nią, czyniąc ją śmiałą i odważną” (N. II, 13, 9), zmierza więc ze wszystkich sił do doskonałego zjednoczenia z Bogiem. Serce nowe, jakie Duch Święty kształtuje w niej, jest pokorne, lecz także śmiałe. s Jest pokorne z powodu swojej niegodności, którą dobrze zna, lecz śmiałe dzięki miłości, jaka w nim płonie, i dzięki wezwaniu samego Boga, z jakim Ten zwraca się do serca, pociągając je do siebie w sposób tajemniczy. Dusza śmiało wzdycha do najwyższego dobra, którym jest zjednoczenie z Bogiem. Jest pokorna w swym śmiałym pragnieniu, bo wie, że nie zasługuje na tak wielki dar, lecz jest śmiała, ponieważ rozumie, że Bóg sam pragnie jej uczynić ten dar. „Jak oblubieniec weseli się z oblubienicy, tak Bóg twój tobą się rozraduje” (Iz 62, 5).

„Czegóż — woła św. Bernard — nie śmiałaby z ufnością oczekiwać od Niego, wiedząc, że nosi w sobie Jego szlachetny obraz i jasne podobieństwo?” Miłość Boga uprzedziła ją, czyniąc ją podobną do Niego przez stworzenie i łaskę; to boskie podobieństwo wyraża właśnie pragnienie Boga, aby ją zjednoczyć z sobą, a równocześnie jest podstawą tego zjednoczenia. „Jak młodzieniec poślubia dziewicę, tak twój Stworzyciel ciebie poślubi” (Iz 62, 5). Bóg stworzył człowieka podobnym do siebie, aby go zjednoczyć z sobą przez miłość; Syn Boży ofiarował się i prosił, aby takie zjednoczenie w Kościele, Jego oblubienicy, dokonało się w każdym człowieku: „Jak Ty, Ojcze, we Mnie, a Ja w Tobie, aby i oni stanowili jedno w Nas” (J 17, 21). Takimi mają być wszyscy wierzący, zjednoczeni z sobą wzajemnie tą samą miłością, jaka jednoczy ich z Bogiem, takimi mają być poszczególni chrześcijanie przez osobiste obcowanie, przez miłość i „współuczestnictwo z Ojcem i z Jego Synem Jezusem Chrystusem” (1 J 1, 3).

  • Panie, składam Ci dar z posiadania siebie samej, nie wiedząc już, co mam czynić z sobą, z wyjątkiem tego, że jestem zdolna uczynić piekło sama przez się. Panie, chciałabym uczynić z Tobą taką zamianę, oddam w Twoje ręce tę moją złą istotę, abyś Ty sam mógł ją ukryć w swojej dobroci i kierować mną w taki sposób, aby z mojego panowania nie można było nic zobaczyć, Ty zaś dasz mi Twoją promienną miłość, która zgasi we mnie każdą inną miłość i unicestwi mnie całą w Tobie samym, a następnie utrzyma mnie w Tobie i zajmie mnie całą tak, aby żadna rzecz nie miała nigdy ani czasu, ani miejsca przebywać ze mną (św. Katarzyna z Genui).
  • O Boże mój, czego nie śmiałbym z ufnością oczekiwać od Ciebie, wiedząc, że noszę w sobie Twój szlachetny obraz i jasne podobieństwo? Dlaczego miałbym się lękać tak wielkiego majestatu, czerpiąc ufność w szlachetności mojego pochodzenia? Dopomóż mi zachować doskonałość mojej natury wraz z niewinnością życia, upiększyć i ozdobić cnotami i godnymi uczuciami obraz niebiański, który noszę w sobie…
    O duszo moja, powróć do Słowa, aby cię odnowiło i byś stała się zgodną z Nim… w miłości… Jeśli miłujesz doskonałe, poślubisz Je. A cóż może być milszego nad taką zgodność woli? Cóż bardziej upragnionego nad miłość, która sprawia, że z ufnością zbliżasz się do Słowa, pozostajesz z Nim złączona, przebywasz poufale w Jego obecności, radzisz się Go we wszystkim, posuwając tak daleko pragnienie poznania Go, jak tylko czujesz, że pojąć możesz? Duchowy to zaiste i zaprawdę święty kontrakt zaślubin… To uścisk wzajemny, najprawdziwszy uścisk, kiedy utożsamiają się wole, a z dwu dusz staje się tylko jedna (św. Bernard).

O. Gabriel od św. Marii Magdaleny, karmelita bosy
Żyć Bogiem, t. III, str. 474

***************************

Już tradycyjnie, w te ostatnie dni roku kościelnego, liturgia kieruje nasze myśli ku sprawom ostatecznym; uświadamia nam tę prawdę, że każdy z nas będzie musiał kiedyś stanąć przed Bogiem, aby zdać sprawę ze swego życia. Tu nie chodzi tylko o to wydarzenie, które nazywamy końcem świata, końcem tej rzeczywistości, w której żyjemy. Dla każdego z nas, dla każdego człowieka końcem świata będzie moment, kiedy staniemy przed Bogiem, będzie moment naszej śmierci, moment odejścia z tego świata.

 

Kiedy słucham tej dzisiejszej Ewangelii, to rodzi się w moim sercu taka myśl, taki obraz, takie porównanie: ludzkie życie można by porównać do kwiatów. Wyobraźmy sobie: kwiat wzrasta, wypuszcza swoje pąki, pięknie się rozwija, zakwita, a potem – jakże często tak bywa – ten kwiat jest ścinany; przyozdabia on różne miejsca, może stoły w naszych domach, a jakże często miejsce, gdzie Bogu oddaje się cześć – ołtarz.

Jezus opowiada nam w tej dzisiejszej Ewangelii a wszystkim przypowieść; św. Łukasz, Ewangelista, nazywa ją przypowieścią o minach. Gdybyśmy odwołali się do św. Mateusza, znajdziemy podobną przypowieść: przypowieść. Obydwie te Jezusowe przypowieści niosą dla nas bardzo podobne przesłanie. Otóż, zauważmy, Tym, który obdarz swoje sługi jest nie kto inny, ale sam Bóg. To On, kiedy stwarza człowieka, kiedy daje życie, obdarza nas wtedy jakimiś szczególnymi darami – można by je nazwać talentami; dał nam jakieś szczególne dary, szczególne zdolności; inaczej mówiąc: Bóg dał każdemu z nas tu na tym świecie jakieś szczególne zadanie do wypełnienia. I oto chciejmy uświadomić sobie tę prawdę, że każdy z nas jest w swoim życiu tak bardzo odpowiedzialny za swój rozwój, za swój duchowy postęp – i to nie tylko w tym wymiarze czysto ziemskim; owszem, jakże i to jest ważne, aby człowiek się rozwijał, aby czynił postępy – bo tylko wtedy możemy odnaleźć sens swego życia.

Ale chciejmy również uświadomić sobie, że za ten rozwój tych szczególnych darów Bożych, tych talentów, tego, co otrzymaliśmy od Boga jesteśmy również odpowiedzialni w tym znaczeniu eschatologicznym; jesteśmy odpowiedzialni właśnie w tej perspektywie końca czasów, wtedy, kiedy staniemy przed Bogiem, kiedy będziemy musieli zdać sprawę, zdać rachunek z naszego życia. I tu znów odwołajmy się do tego naszego obrazu kwiatów: wtedy, kiedy dojrzejemy już do tego, wtedy, kiedy człowiek osiągnie ten właściwy poziom rozwoju duchowości, właśnie wtedy do tego momentu, do tej sytuacji, że kiedy odchodzimy z tego świata – można powiedzieć – jesteśmy przeznaczeni na to, aby – jak te piękne kwiaty, które się rozwinęły i często przyozdabiają ołtarz Chrystusowy – byśmy i my, jako ludzie, którzy osiągnęliśmy tę pełnię swojego życia, swojego rozwoju, kiedyś przyozdabiali w wieczności Boży dom, tam, gdzie się znajdziemy, tam, gdzie jesteśmy zaproszeni.

A zatem, spójrzmy na nasze życie i w świetle dzisiejszej Ewangelii zapytajmy siebie: Czy ja rozwijam się? Czy ja rzeczywiście staję się coraz bardziej godny tego, aby być tym pięknym kwiatem w Bożym domu, aby kiedyś przy końcu moich czasów, przy końcu moich ziemskich dni nie lękać się tego, że może staję przed Bogiem z pustymi rękami, nie lękać się tego, że może zmarnowałem, przegrałem swoje życie? Starajmy się tak żyć, byśmy rozwijali Boże dary w nas; byśmy dobrze wypełniali te zadania, które Bóg nam wyznaczył na tym świecie. Wtedy możemy mieć nadzieję, gdy staniemy przed Bogiem, że usłyszymy od Pana te słowa pochwały: “Dobrze, sługo dobry i wierny. Byłeś wierny w małych rzeczach, nad wieloma cię postawię. Wejdź do radości swego Pana”. AMEN.

https://homilezycie.wordpress.com/2013/11/20/slowo-boze-na-dzis-przypowiesc-o-dziesieciu-minach/

***********************************************************************************************************************************

ŚWIĘTYCH OBCOWANIE

19 listopada
Błogosławiona Salomea, dziewica
Błogosławiona Salomea Salomea była córką księcia małopolskiego z dynastii Piastów – Leszka Białego i Grzymisławy z Rurykowiczów, księżniczki ruskiej. Urodziła się na przełomie 1211/1212 r. Szybko znalazła się w centrum polityki. Mając zaledwie 6 lat została zaręczona z księciem węgierskim Kolomanem (bratem św. Elżbiety Węgierskiej), co miało utrwalić pokój między Polską a Węgrami. Salomea poślubiła wkrótce Kolomana, od początku przyrzekając – za zgodą męża – zachowanie dziewictwa. W roku 1219, w wieku 8 lat, zasiadła z mężem na tronie halickim. Nie ma żadnego potwierdzenia, że była koronowana. Wkrótce potem, po klęsce w bitwie z wojskami księcia nowogrodzkiego Mścisława II Udałego, zostali zmuszeni do rezygnacji z Halicza i udali się na Węgry. W 1241 r. Koloman zmarł na skutek ran odniesionych w bitwie z Tatarami nad rzeką Sajo.
Po jego śmierci niedoszła królowa Węgier wróciła do Polski. Bolesław Wstydliwy, jej młodszy brat, okazywał jej wielką serdeczność. Salomea nie chciała jednak pozostać na dworze książęcym, postanowiła bowiem poświęcić się życiu zakonnemu. Miała dość meandrów politycznych, pragnęła spokoju i ciszy. W 1245 r. wstąpiła do ufundowanego przez Bolesława Wstydliwego klasztoru klarysek w Zawichoście koło Sandomierza, gdzie zamieszkała wraz z pierwszymi polskimi klaryskami. Jej obłóczyn dokonał ówczesny prowincjał franciszkanów podczas kapituły w Sandomierzu. Z czasem jednak uświadomiono sobie, jak łatwo klasztor w Zawichoście może stać się łupem najazdów litewskich, ruskich, a zwłaszcza tatarskich.

Jan Matejko: Błogosławiona Salomea Kilkanaście lat później Bolesław Wstydliwy uposażył drugi klasztor sióstr klarysek pod Krakowem, opodal miejscowości Skała, i tam w 1260 r. przeniósł siostry z Salomeą. Klasztor w Zawichoście przejęli franciszkanie. W Skale Salomea spędziła pozostałe lata swego życia. Choć nie była nigdy ksienią, jej troską było zabezpieczenie siostrom utrzymania. By również po jej śmierci klasztor nie cierpiał niedostatku, wyposażyła testamentem kościół klasztorny w kosztowne paramenty i naczynia liturgiczne. Zaopatrzyła również klasztor w odpowiednie książki. Założyła przy klasztorze miasto na prawie niemieckim. W 1268 r. poważnie rozchorowała się. W spisanym testamencie wszystko, co jeszcze miała, przekazała klasztorowi na utrzymanie mniszek. Zastrzegła wszakże, że w razie katastrofy, takiej jak pożar czy wojna, jej majątek może zostać przeznaczony na odbudowę klasztoru lub kościoła. Zmarła w opinii świętości 17 listopada 1268 r. i została pochowana pod kościołem klasztornym na Grodzisku. Przez kolejne pół roku trwał spór, do kogo powinny należeć jej śmiertelne szczątki: klaryski twierdziły, że do nich, bo była ich fundatorką w Polsce i współsiostrą, wśród nich żyła i umarła. Franciszkanie natomiast opierali się na tym, że wolą zmarłej było spocząć w Krakowie, w ich kościele, i że z ich rąk otrzymała habit. Dla tych racji relikwie bł. Salomei przewieziono do Krakowa, gdzie spoczywają do dzisiaj. Przeniesienie relikwii odbyło się bardzo uroczyście, wobec dworu książęcego, z udziałem św. Kingi (żony Bolesława Wstydliwego, czyli bratowej Salomei), a być może także bł. Jolenty, rodzonej siostry Kingi.
Starania o kanonizację Salomei rozpoczęto zaraz po jej śmierci. Proces trwał długo, franciszkanie nie naciskali, a klaryski były za słabe, by podjąć się tak poważnego i kosztownego procesu kanonicznego. Dopiero w XVII w. na nowo rozpoczęto starania, uwieńczone szczęśliwie dekretem Klemensa X z 17 maja 1672 r., który zezwalał na jej kult.

W ikonografii atrybutem bł. Salomei jest gwiazda uchodząca z jej ust w chwili śmierci.

http://www.brewiarz.katolik.pl/czytelnia/swieci/11-19a.php3
******************

Dziedzictwo bł. Salomei Piastówny

Marian Salwik

Wokół bł. Salomei Piastówny można by dzisiaj wznieść wspaniałe centrum wiary i patriotyzmu, ba, prężny ośrodek po chrześcijańsku pojmowanej europejskości. Okazja ku temu byłaby znakomita, bo w 2011 r. (lub, jak chcą inni, rok później) przypadnie 800. rocznica urodzin Salomei. Czy utworzenie takiego ośrodka mogłoby się udać w mieście w sposób szczególny związanym z Piastówną, czyli w Sandomierzu? Nie wiem, ale póki co siostry klaryski budują tam klasztor. Tak oto historia zatoczyła koło, bo duchowe córki bł. Salomei wróciły do miejsca, z którego jej staraniem w 1245 r. rozpoczęły wędrówkę po polskiej ziemi. Wizja takiego ośrodka – może nawet o znaczeniu ponadnarodowym i ekumenicznym – nie jest pozbawiona sensu, jeśli uznać, że bł. Salomea „spinała” swym życiem historyczne ziemie od Rusi Halickiej, przez Polskę i Węgry, aż po Slawonię, Dalmację i Kroację.

(…)

Dlaczego Sandomierz?

No właśnie, dlaczego Sandomierz miałby być nowym ośrodkiem idei klariańskiej? Pierwsza odpowiedź wydaje się oczywista – ze względu na postać bł. Salomei Piastówny i jej dzieło. Po drugie – Sandomierz, miasto historyczne oraz ziemia wielu świętych i błogosławionych, także męczenników, zasługuje na takie wyróżnienie i przypomnienie się chrześcijańskiej Europie. Po trzecie – może na wzór pielgrzymich dróg św. Jakuba i św. Franciszka, istniejących także w Polsce, powstałby szlak klariański, któremu patronowałyby św. Klara, św. Kinga i bł. Salomea? Sandomierz byłby na polskiej ziemi jedną ze „stacji” takiego szlaku – wraz z innymi miastami, w których mieszczą się klasztory sióstr klarysek, z Krakowem i Nowym Sączem na pierwszym miejscu, ale także m.in. z Kaliszem, Skaryszewem i Zamościem.
Budowa klasztoru to dla zaproszonych do Sandomierza w 2006 r. przez bp. Andrzeja Dzięgę sióstr wyzwanie ogromne, na miarę prawdziwie europejską. Także z tego powodu, że jedna z sióstr w tej wspólnocie, s. Faustyna, pochodzi z Węgier – ojczyzny św. Kingi i kraju czasowego pobyty bł. Salomei. W tym dziele współuczestniczyć może każdy z nas, wchodząc dzięki swej ofiarności na szlak znaczony franciszkańskim i klariańskim pozdrowieniem: „Pokój i Dobro!”

Klasztor Sióstr Klarysek
Plac św. Wojciecha 5
27-600 Sandomierz

Niedziela Ogólnopolska 46/2008 , str. 23E-mail: redakcja@niedziela.pl
Adres: ul. 3 Maja 12, 42-200 Częstochowa
Tel.: +48 (34) 365 19 17

******************************************

Pieśń do bł. Salomei

“Pustelnia w Grodzisku”

Na skłonie Skały w ponurej grocie
Kłęczy pod krzyżem postać dziewicza,
Habit Jej szary i skroń nie w złocie:
To Salomea, Pani Halicza!

U szczytu Skały: klasztór, kaplica;
Tam hymn stu dziewic wciąż w niebo dzwoni.
Niebiańska błogość z dusz tych przyświeca!
A tu… tak smutno w skalnej ustroni!

Ciasno tu, duszno… Ściany łzy ronią,
Soplami mokry pułap ocieka –
Jak w grobie zimno… tchnie stęchłą wonią;
A łożem… z głazu trumna bez wieka.

Tam z rzadka tylko słaby głaz rzuca
Ukradkiem wpadły promyczek słońca;
Dech świeższy rzadko orzeźwia płuca.
Noc tam ponura, ciemna… bez końca!

Tam i grobowa cisza dokoła!
Zdala światowe giną odgłosy!
Chyba ptak błędny ptaszynę woła
Lub szmer doleci strząśnionej rosy.

Za to co ranka do tej ciemnicy
Szczeliną wgląda listek paproci,
Cicho się skłania świętej dziewicy
Klęczącej u stóp Boga dobroci.

O! lata całe ona tak klęczy!…
Już się Jej w skałę wryły kolana,
Nocą chwil kilka w trumnie przemęczy
I znowu czuwa postem znękana.

Spójrz! jak w krzyż patrzy… płoną Jej lica…
Jak stopy Zbawcy ściska rękami!
Czy za swe winy, jak pokutnica
Tu przebaczenia żebrze ze łzami?

O nie! w tym grobie za dusz tysiące
Za ludzkość cierpi z wstydu wyzutą;
Za cudze zbrodnie śle łzy gorące;
Ona gniew Boży miękczy pokutą.

Gdy świat się bawi i szałem poi,
Na kwietnych łąkach szuka rozkoszy
Jej w tej samotni, w Krzyża ostoi
Myśl o tych zbytkach sen z oczu płoszy.

Gdy świat swym sługom zgubę sposobi
Trucizną fałszu zabija skrycie;
Ona tu żywcem zamknięta w grobie
Ofiarą życia wraca im życie!

Gdy miłosierdzia przebrała miarę
Ludzkość brodząca w grzechów potopie;
Ona na siebie wyprasza karę,
Ona jej tęczą na niebios stropie!

Gdy naród ginie w grzesznej swawoli
I wraże surmy zwycięsko warczą;
Ona go modły dźwiga z niedoli,
Przed pomstą Bożą Ona mu tarczą!

O święta Matko, dziewico czysta
I my Cię grzeszni prosim ze łzami:
Gniewnego na nas ubłagaj Chrysta,
Nie daj nam zginąć, wstaw się za nami!

http://www.opn.most.org.pl/piesn.htm

*****************************************

19 listopada
Święta Mechtylda z Hackeborn, dziewica

Średniowiecze, a zwłaszcza XIII wiek, wciąż odkrywa przed nami swoje tajemnice. Papież Benedykt XVI wielokrotnie podkreślał, że był to czas niezwykłych kobiet. Aż cztery z nich (z tego trzy uznane za święte) żyły jednocześnie w cysterskim klasztorze w Helfcie (środkowe Niemcy).

Święta Mechtylda z Hackeborn (z lewej) i jej siostra, Gertruda (z prawej) Jedną z nich była Mechtylda z Hackeborn, która urodziła się w 1241 lub 1242 roku na zamku w pobliżu Halberstad, w szlacheckiej rodzinie spokrewnionej z cesarskim rodem Hohenstaufów. Jej starsza siostra, Gertruda z Hackeborn (1232-1292), we wczesnej młodości wstąpiła do klasztoru w Rodesdorf. Kiedy Mechtylda miała 7 lat, matka jadąc z wizytą do starszej córki zabrała ją ze sobą. Dziewczynce tak spodobało się życie w klasztorze, że – za zgodą matki i ksieni – została tam i rozpoczęła naukę w klasztornej szkole, która słynęła z bardzo wysokiego poziomu.
Po kilku latach, osiągnąwszy odpowiedni wiek, Mechtylda wstąpiła do klasztoru. Było to prawdopodobnie w roku 1258. W tym samym roku jej siostra Gertruda opatka (nazywana tak dla odróżnienia od św. Gertrudy Wielkiej), piastująca urząd ksieni w latach 1251-1292, przeniosła klasztor do Helfty pod Eisleben (późniejszego “miasta Lutra”). Być może fundacja powstała dzięki rodzinie obu sióstr, w okolicach ich rodowego zamku.
W nowym klasztorze siostra Mechtylda zajmowała się szkołą dla dziewcząt oraz – z racji pięknego głosu – była kantorką konwentu. Szybko została mistrzynią nowicjatu. To jej opiece została powierzona Gertruda Wielka, przyjęta do szkoły w 1261 r. jako pięcioletnia dziewczynka. Obie przyszłe święte mistyczki były bardzo zaprzyjaźnione.
Drugą słynną zakonnicą, którą prowadziła duchowo mistrzyni Mechtylda z Hackeborn, była jej imienniczka, także przyszła święta, Mechtylda z Magdeburga (1208 – ok. 1292; autorka siedmiotomowego dzieła Spływające światło boskości), która w wieku ok. 60 lat przeniosła się z klasztoru beginek do cysterek w Helfcie.
Obie święte Mechtyldy oraz drugie dwie imienniczki – św. Gertruda Wielka i Gertruda-opatka – to wspomniane na początku cztery niezwykłe zakonnice z Helfty.
Opiekę duchową nad klasztorem w Helfcie pełnili dominikanie. Zwłaszcza o. Henryk z Halle OP rozbudził wśród sióstr szczególne zamiłowanie do modlitwy. Mechtylda z Hackeborn tak ukochała kontemplację, że osiągała stany mistyczne, przeżywała zachwyty i objawienia. Pan Jezus pokazywał jej swoje Serce, uczył, jak prosić Je o łaski. W jednym z objawień połączył serce Mechtyldy ze swoim na znak tego, że mają stanowić jedno. W innym objawieniu pozwolił Mechtyldzie złożyć głowę na piersi (jak św. Janowi w czasie Ostatniej Wieczerzy) i słyszeć bicie Boskiego Serca. Mechtylda obcowała z Chrystusem jak ukochana oblubienica z Oblubieńcem.
Była jedną z pierwszych propagatorek kultu Najświętszego Serca Jezusowego (podobnie jak św. Gertruda Wielka, wspominana 16 listopada). O swoim nabożeństwie do Serca Pana Jezusa św. Mechtylda powiedziała: “Gdyby trzeba było opisać wszystkie dobrodziejstwa, jakie otrzymałam od kochającego Serca Boga, trzeba by księgi grubszej niż brewiarz używany w Jutrzni”. Pamiętajmy, że w tamtych czasach księgi były kopiowane ręcznie, zajmowały więc objętość znacznie większą niż obecnie.
Mistyczka ta miała również objawienia Trójcy Świętej oraz Maryi i świętych (m.in. Alberta Wielkiego i Tomasza z Akwinu). Obcowała także z duszami zmarłych – i to nie tylko mieszkańców nieba, ale także potępionych i przebywających w czyśćcu.
Mechtylda z Hackeborn nie pozostawiła po sobie pism (poza kilkoma listami). Podobno swoimi przeżyciami zaczęła się dzielić dopiero w okresie choroby, czyli przez ostatnich 8 lat życia. Było to już po śmierci Gertrudy opatki, kiedy jej następczynią w Helfcie została Zofia z Kwerfurtu. Nowa ksieni poleciła dwóm siostrom spisywanie wypowiedzi Mechtyldy o jej doświadczeniach duchowych. Zapiski te zostały uporządkowane przez Gertrudę Wielką i zachowane do dzisiaj jako pięciotomowe dzieło Liber specialis gratiae (Księga specjalnej łaski). W ciągu wieków książka ta została przetłumaczona na wiele języków i była czytana przez pokolenia. We Wrocławiu zachował się egzemplarz polskiego przekładu wydanego w 1645 we Lwowie przez Jakuba Gawatha pt. “Zwierciadło Duchowney Łaski To iest Dziwne Cudowney Pannie, Zakonnicy Mechtildzie (…) objawienia”.
Mechtylda zmarła w Helfcie 19 listopada 1299 roku, po przyjęciu sakramentów. Zapisano jej słowa o tym, że odchodzi “ofiarowując swoje serce Zbawicielowi i zanurzając je w Jego Sercu”.
Formalnej kanonizacji nie było. Odbiera jednak cześć ołtarzy, zwłaszcza w Niemczech, a także w zakonach cysterskich i benedyktyńskich. Za świętą uznaje ją nie tylko Kościół katolicki, ale także kościoły ewangelickie i anglikańskie.
Klasztor w Helfcie, gdzie w XIII w. mieszkały trzy święte mistyczki, uległ zniszczeniom, zwłaszcza w okresie reformacji. Pod koniec XX w. został jednak odbudowany; zamieszkały w nim cysterki. Przy klasztorze znajduje się kościół, dom zakonny i dom pielgrzyma. W kościele zwraca uwagę tabernakulum, które zgodnie z tradycją klasztorów cysterskich ma formę gołębicy z szeroko otwartymi skrzydłami, która trzyma nóżkami cyborium mieszczące Najświętszy Sakrament. Podczas konsekracji kościoła w 1999 r. w ołtarzu zostały zamurowane relikwie św. Jadwigi Śląskiej, dar Kościoła polskiego.

http://www.brewiarz.katolik.pl/czytelnia/swieci/11-19b.php3

********************

Benedykt XVI

Św. Mechtylda von Hackeborn

Audiencja generalna 29 września 2010

Drodzy bracia i siostry!

Dziś chcę wam przedstawić św. Mechtyldę von Hackeborn, jedną z wielkich postaci związanych z klasztorem w Helfcie, która żyła w XIII w. Jej współsiostra św. Gertruda Wielka w VI księdze dzieła Liber specialis gratiae («Księga łaski szczególnej»), w którym opisane są szczególne łaski, jakimi Bóg obdarzył św. Mechtyldę, stwierdza: «To co zostało napisane, jest znikome w porównaniu z tym, co zostało pominięte. Jedynie Bogu na chwałę i bliźniemu na pożytek podajemy do wiadomości te rzeczy, albowiem niesłuszne wydaje się nam przemilczenie tak licznych łask, które Mechtylda otrzymała od Boga, nie tyle — jak sądzimy — dla samej siebie, co dla nas i dla tych, którzy przyjdą po nas» (Mechtild von Hackeborn, Liber specialis gratiae, VI, 1).

Dzieło to spisała św. Gertruda oraz inna współsiostra z Helfty, a jego historia jest szczególna. Mechtylda w wieku 50 lat przeżywała wielki kryzys duchowy, do którego dołączyły się cierpienia fizyczne. Zwierzyła się wówczas dwóm zaprzyjaźnionym współsiostrom, że od dzieciństwa Bóg prowadził ją za pomocą szczególnych łask, ale nie wiedziała, że one wszystko zapisywały. Gdy się o tym dowiedziała, była do głębi wstrząśnięta i zaniepokojona. Uspokoił ją Pan, dając jej do zrozumienia, że to, co zostało spisane, było na chwałę Bożą i pożytek bliźniego (por. tamże, II, 25; V, 20). Tak więc to dzieło jest głównym źródłem, z którego można czerpać informacje o życiu i duchowości tej świętej.

Razem z nią poznajemy rodzinę barona von Hackeborna, jedną z najbardziej arystokratycznych, bogatych i możnych rodzin w Turyngii, spokrewnioną z cesarzem Fryderykiem II; poznajemy także klasztor w Helfcie w najświetniejszym okresie jego historii. Baron już wcześniej oddał do klasztoru jedną córkę, Gertrudę von Hackeborn (1231/1232-1291/1292). Obdarzona wybitną osobowością, przez 40 lat była ksienią; potrafiła nadać duchowości klasztoru szczególny charakter, doprowadzając do jego niezwykłego rozwoju jako ośrodka mistyki i kultury, formacji naukowej i teologicznej. Dzięki Gertrudzie mniszki otrzymywały wykształcenie na wysokim poziomie, które pozwalało im kultywować duchowość opartą na Piśmie Świętym, na liturgii, na tradycji patrystycznej, na regule i duchowości cysterskiej, zwłaszcza św. Bernarda z Clairvaux i Wilhelma z Saint-Thierry. Była prawdziwą nauczycielką, przykładną we wszystkim — pod względem ewangelicznego radykalizmu i apostolskiej gorliwości. Mechtylda już w dzieciństwie zetknęła się z duchowym klimatem stworzonym przez siostrę, odnalazła się w nim, a później wzbogaciła go swoim oryginalnym wkładem.

Mechtylda urodziła się w 1241 lub w 1242 r. w zamku w Helfcie; była trzecią córką barona. W wieku 7 lat wraz z matką odwiedziła swoją siostrę Gertrudę w klasztorze w Rodersdorfie. To środowisko tak bardzo ją urzekło, że gorąco zapragnęła w nim zostać. Zamieszkała w nim jako wychowanka, a w 1258 r. została mniszką w tym klasztorze, który w międzyczasie przeniósł się do Helfty w majątku Hackebornów. Cechuje ją pokora, gorliwość, miły sposób bycia, czystość i niewinność życia, zażyłe i intensywne więzi z Bogiem, Maryją Dziewicą, świętymi. Obdarzona jest wybitnymi cechami naturalnymi i duchowymi, takimi jak «mądrość, inteligencja, znajomość literatury, niezwykle urzekający głos: wszystko to sprawiało, że była dla klasztoru pod każdym względem prawdziwym skarbem» (tamże, Proemio). I tak «Boży słowik», jak ją nazywano, zostaje — w bardzo młodym wieku — kierowniczką szkoły klasztornej i chóru, mistrzynią nowicjatu; funkcje te pełni umiejętnie i z niestrudzonym zapałem, nie tylko dla dobra mniszek, ale każdego, kto pragnął skorzystać z jej mądrości i dobroci.

Czerpiąc natchnienie z Bożego daru kontemplacji mistycznej, Mechtylda układa liczne modlitwy. Jest nauczycielką wierną nauce i pełną pokory, doradczynią, pocieszycielką, kierowniczką w rozeznaniu: «Ona — czytamy — wykładała naukę z taką wielkodusznością, jakiej nigdy nie widziano w klasztorze, i wielce się obawiamy, że niestety, już nigdy nie zobaczymy czegoś podobnego. Siostry gromadziły się przy niej, by słuchać Słowa Bożego, niczym przy kaznodziei. Była oparciem i pocieszycielką dla wszystkich, a Bóg obdarzył ją szczególnym darem — łaską swobodnego odczytywania sekretów serca każdego człowieka. Wiele osób, nie tylko w klasztorze, ale i z zewnątrz, zakonnicy i świeccy, przybywający z daleka, zaświadczali, że ta święta dziewica uwolniła ich od trosk i że nigdy nie zaznali tak wielkiej pociechy, jak przy niej. Poza tym ułożyła tak wiele modlitw — i ich nauczyła — że gdyby zostały zebrane, powstałaby księga obszerniejsza od Psałterza» (tamże, VI, 1).

W 1261 r. przybywa do klasztoru pięcioletnia dziewczynka imieniem Gertruda: zostaje oddana pod opiekę Mechtyldy, mającej zaledwie 20 lat, która ją wychowuje i prowadzi w życiu duchowym, czyniąc z niej nie tylko doskonałą uczennicę, lecz także swoją powiernicę. W 1271 lub 1272 r. wstępuje do klasztoru także Mechtylda z Magdeburga. Tak więc w tym klasztorze przebywały cztery wielkie kobiety — dwie Gertrudy i dwie Mechtyldy — które stały się chlubą monastycyzmu na ziemiach niemieckich. W ciągu długich lat spędzonych w klasztorze Mechtylda doznaje nieustannych, wielkich cierpień, do tego podejmuje też niezwykle surowe praktyki pokutne w intencji nawrócenia grzeszników. W ten sposób uczestniczy w męce Pana aż do końca życia (por. tamże, VI, 2). Modlitwa i kontemplacja stanowią humus jej życia: objawienia, jej nauczanie, jej służba bliźniemu, jej droga wiary i miłości w tym mają swój korzeń i to jest ich kontekstem. W pierwszej księdze dzieła Liber specialis gratiae autorki spisują zwierzenia Mechtyldy, przekazywane w święta Pańskie, świętych, a w szczególności Błogosławionej Dziewicy. Zadziwiająca jest jej umiejętność życia liturgią w jej różnych aspektach, także tych najprostszych, i włączania jej w codzienne życie monastyczne. Niektóre obrazy, wyrażenia, dodatki są niekiedy obce naszej wrażliwości, ale biorąc pod uwagę życie monastyczne i pełnione przez nią funkcje wychowawczyni i kierowniczki chóru, dostrzega się jej szczególny talent wychowawczy i formacyjny, którym pomaga współsiostrom intensywnie przeżywać każdą chwilę życia klasztornego, począwszy od liturgii.

W modlitwie liturgicznej Mechtylda przywiązuje szczególną wagę do godzin kanonicznych, do sprawowania Mszy św., przede wszystkim do komunii św. Wtedy często przeżywa ekstazy w głębokiej więzi z Panem, w Jego niezwykle gorącym i słodkim Sercu, prowadzi z Nim wspaniały dialog, w którym prosi o wewnętrzne światło, a w szczególny sposób wstawia się za swoją wspólnotą i swoimi współsiostrami. W centrum są tajemnice Chrystusa, nieustannie przypominane przez Maryję Dziewicę, która wskazuje drogę wiodącą do świętości: «Jeżeli pragniesz prawdziwej świętości, bądź blisko mojego Syna; On jest samą świętością i wszystko uświęca» (tamże, I, 40). Ta jej ścisła więź z Bogiem obejmuje cały świat, Kościół, dobroczyńców, grzeszników. Niebo i ziemia są dla niej jednym.

Jej wizje, jej nauczanie, wydarzenia jej życia opisane są w słowach, które przypominają język liturgiczny i biblijny. Świadczy to o jej dogłębnej znajomości Pisma Świętego, które było dla niej chlebem powszednim. Wciąż się do niego odwołuje, czy to wykorzystując teksty biblijne czytane podczas liturgii, czy to czerpiąc z niego symbole, określenia, miejsca, obrazy, postacie. Szczególnie upodobała sobie Ewangelię: «Słowa Ewangelii były dla niej cudownym pokarmem i budziły w jej sercu uczucia tak wielkiej słodyczy, że porywy entuzjazmu często nie pozwalały jej dokończyć lektury (…). Z taką żarliwością słowa te odczytywała, że we wszystkich budziły pobożność. Podobnie gdy śpiewała w chórze, była tak całkowicie zatopiona w Bogu, ogarnięta tak wielkim uniesieniem, że niekiedy wyrażała swoje uczucia gestami (…). Kiedy indziej, jakby pogrążona w ekstazie, nie słyszała wołających ją czy dotykających i z trudem pojmowała sens rzeczy zewnętrznych» (tamże, VI, 1). W jednej z wizji sam Jezus zalecił jej czytanie Ewangelii; ukazując jej ranę w swoim najsłodszym Sercu, powiedział do niej: «Zważ, jak wielka jest moja miłość: jeśli zechcesz poznać ją dobrze, nigdzie jej nie znajdziesz wyrażonej jaśniej niż w Ewangelii. Nikt nigdy nie słyszał słów wyrażających uczucia silniejsze i bardziej czułe od tych: ‘Jak Mnie umiłował Ojciec, tak i Ja was umiłowałem’ (J 15, 9)» (tamże, I, 22).

Drodzy przyjaciele, modlitwa osobista i liturgiczna, zwłaszcza Liturgia Godzin i Msza św. leżały u podstaw doświadczenia duchowego św. Mechtyldy von Hackeborn. Pozwalając się prowadzić Pismu Świętemu i karmiąc się Chlebem eucharystycznym, przebyła ona drogę ścisłego zjednoczenia z Panem, zawsze dochowując pełnej wierności Kościołowi. Jest to również dla nas wielka zachęta, byśmy zacieśniali naszą przyjaźń z Panem, przede wszystkim poprzez codzienną modlitwę i uważne, wierne i aktywne uczestnictwo we Mszy św. Liturgia jest wielką szkołą duchowości.

Gertruda, która była uczennicą, opisuje wzruszająco ostatnie chwile życia św. Mechtyldy von Hackeborn, bardzo trudne, ale rozjaśnione obecnością Przenajświętszej Trójcy, Pana, Dziewicy Maryi, wszystkich świętych, a także rodzonej siostry Gertrudy. Gdy nadeszła chwila, kiedy Pan postanowił zabrać ją do siebie, poprosiła Go, by pozwolił jej jeszcze żyć i cierpieć dla zbawienia dusz, a Jezusowi spodobał się ten kolejny przejaw miłości.

Mechtylda miała 58 lat. Przez ostatnich osiem lat życia cierpiała na poważne choroby. Jej dzieło i opinia świętości zyskały szeroki rozgłos. Gdy nadeszła jej godzina, «Bóg w majestacie (…) jedyna słodycz duszy, która Go kocha (…) zaśpiewał jej: Venite vos, benedicti Patris mei (…) Przyjdźcie, o wy, błogosławieni przez Ojca mojego, przyjdźcie przyjąć królestwo… i przyjął ją do swojej chwały» (tamże, VI, 8). Św. Mechtylda von Hackeborn zawierza nas Najświętszemu Sercu Jezusa i Maryi Dziewicy. Zachęca do oddawania chwały Synowi poprzez Serce Matki i do oddawania chwały Maryi Sercem Syna: «Bądź pozdrowiona, o Najczcigodniejsza Dziewico, w tej przesłodkiej rosie, która z Serca Przenajświętszej Trójcy spłynęła na Ciebie: Bądź pozdrowiona w chwale i radości, którą teraz cieszysz się na wieki, Ty, wywyższona ponad wszystkie stworzenia na ziemi i w niebie, która zostałaś wybrana jeszcze przed stworzeniem świata! Amen» (tamże, I, 45).

do Polaków:

Słowo pozdrowienia kieruję do Polaków, a zwłaszcza do przedstawicielek Zgromadzenia Sióstr Zmartwychwstania Pańskiego, które gromadzą się na kapitule generalnej. Niech modlitwa i refleksja przyniesie obfite owoce duchowe. Wszystkich tu obecnych polecam opiece archaniołów Michała, Gabriela i Rafała, patronów dnia dzisiejszego, i z serca błogosławię. Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

http://www.opoka.org.pl/biblioteka/W/WP/benedykt_xvi/audiencje/ag_29092010.html#

*********************

DOLNOŚLĄSKA BIBLOTEKA CYFROWA – ZWIERCIADŁO DUCHOWEJ ŁASKI

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

O autorze: Judyta