Słowo Boże na dziś – 21 listopada 2014 r. – piątek – Ofiarowanie Najświętszej Maryi Panny, wspomnienie

PIĄTEK XXXIII TYGODNIA ZWYKŁEGO, ROK II

PIERWSZE CZYTANIE  (Ap 10,8-11)

Książeczka słodka jak zwycięstwa Kościoła i gorzka jak jego doświadczenia

Czytanie z Księgi Apokalipsy świętego Jana Apostoła.

Ja, Jan, znów usłyszałem głos z nieba, jak zwracał się do mnie w słowach: „Idź, weź księgę otwartą w ręce anioła stojącego na morzu i na ziemi”.
Poszedłem więc do anioła, mówiąc mu, by mi dał książeczkę. I rzecze mi: „Weź i połknij ją, a napełni wnętrzności twe goryczą, lecz w ustach twych będzie słodka jak miód”. I wziąłem książeczkę z ręki anioła i połknąłem ją, a w ustach moich stała się słodka jak miód, a gdy ją spożyłem, goryczą napełniły się moje wnętrzności.
I mówią mi: „Trzeba ci znów prorokować o ludach, narodach, językach i o wielu królach”.

Oto słowo Boże.

PSALM RESPONSORYJNY  (Ps 119,14.24.72.103.111.131)

Refren: Jak słodka dla mnie mowa Twoja, Panie.

Więcej się cieszę z drogi wskazanej przez Twe napomnienia *
niż z wszelkiego bogactwa.
Bo Twoje napomnienia są moją rozkoszą, *
moimi doradcami Twoje ustawy.

Prawo ust Twoich jest dla mnie lepsze *
niż tysiące sztuk złota i srebra.
Jak słodka jest Twoja mowa dla mego podniebienia, *
ponad miód słodsza dla ust moich.

Napomnienia Twoje są moim dziedzictwem na wieki, *
bo są radością mojego serca.
Zaczerpnę powietrza otwartymi ustami, *
bo pragnę Twoich przykazań.

ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ  (J 10,27)

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.

Moje owce słuchają mojego głosu,
Ja znam je, a one idą za Mną.

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.

EWANGELIA  (Łk 19,45-48)

Jezus wypędza przekupniów ze świątyni

Słowa Ewangelii według świętego Łukasza.

Jezus wszedł do świątyni i zaczął wyrzucać sprzedających w niej. Mówił do nich: „Napisane jest: «Mój dom będzie domem modlitwy», a wy uczyniliście z niego jaskinię zbójców”.
I nauczał codziennie w świątyni. Lecz arcykapłani i uczeni w Piśmie oraz przywódcy ludu czyhali na Jego życie. Tylko nie wiedzieli, co by mogli uczynić, cały lud bowiem słuchał Go z zapartym tchem.

Oto słowo Pańskie.

*******************************************************************************************************************************

KOMENTARZ

 

 

Być domem Boga

Modlitwa to przede wszystkim więź, bliskość, relacja, dialog i zasłuchanie, głęboka komunia i jedność. Wszystko inne – formuły, znaki, celebracje – prowadzić ma do tego spotkania. Dlatego Jezus w tak zdecydowany sposób usuwa ze świątyni wszystko, co przeszkadza prawdziwej modlitwie. „Dom mój będzie domem modlitwy”. Każdy kościół jest domem modlitwy, miejscem, gdzie gromadzimy się wokół wspólnego stołu, aby spożywać wieczerzę z Bogiem. Ale Jezus pragnie więcej, chce aby serce każdego z nas poprzez modlitwę, jako komunię z Nim, jeszcze bardziej stawało się Jego domem.

Jezu, proszę Cię o łaskę prostej, głębokiej, szczerej modlitwy. Niech będzie mi ona potrzebna jak chleb codzienny, jak woda, jak oddech.

www.edycja.plRozważania zaczerpnięte z „Ewangelia 2014”
s. Anna Maria Pudełko AP
Edycja Świętego Pawła

http://www.paulus.org.pl/czytania.html?data=2014-11-21

***************

Liturgia syryjska
Modlitwa Balaja (?-460), biskupa, na poświęcenie kościoła

„Niech świątynia wewnętrzna będzie równie piękna jak świątynia z kamienia”
 

Kiedy trzech jest zgromadzonych w Twoje imię (Mt 18, 20) to tworzą już Kościół. Zachowaj tysiące tutaj zgromadzonych: ich serca przygotowały sanktuarium, zanim jeszcze nasze dłonie nie zbudowały tego tutaj na chwałę Twojego imienia. Niech świątynia wewnętrzna będzie równie piękna jak świątynia z kamienia. Racz zamieszkać w jednym jak i w drugim; w naszych sercach, jak i na tych kamieniach, jest wyryte Twoje imię.

Wszechmoc Boga mogłaby wznieść sobie przybytek równie łatwo, jak jednym gestem stworzyła wszechświat. Ale Bóg zbudował człowieka, aby człowiek budował Mu przybytki. Niech będzie błogosławiona ta łaskawość, która nas tak ukochała. On jest nieograniczony, my jesteśmy ograniczeni. On buduje dla nas świat, a my Mu budujemy dom. Jest godne podziwu, że człowiek może budować przybytek Wszechmogącemu, wszędzie obecnemu, któremu nic nie umyka.

On mieszka z łagodnością pośrodku nas; przyciąga nas więzami miłości (Oz 11,4); zostaje z nami i wzywa nas, żebyśmy szli drogą do nieba i zamieszkali z Nim. Opuścił swój przybytek i wybrał Kościół, abyśmy my zostawili nasze mieszkania i wybrali Raj. Bóg zamieszkał między ludźmi, aby ludzie spotkali Boga.

*************

**************

POEMAT BOGA-CZŁOWIEKA    –

16. JEZUS WYRZUCA KUPCÓW ZE ŚWIĄTYNI

(por. J 2,13-22) Napisane 24 października 1944. A, 3847-3857

Widzę Jezusa, który przybywa w obręb Świątyni z Piotrem, Andrzejem, Janem i Jakubem, z Filipem i Bartłomiejem. Znajduje się tu bardzo wielki tłum, który wchodzi i wychodzi. Pielgrzymi przybywają grupami ze wszystkich części miasta.

Z wysokości wzgórza, na którym jest wzniesiona Świątynia, widać ulice miasta, wąskie i kręte. Roją się od przechodniów. Wydaje się, że pomiędzy białą płaszczyzną domów rozciąga się ruchliwa wstążka w tysiącu kolorach. Tak, miasto ma wygląd śmiesznej zabawki z różnokolorowymi wstążkami pomiędzy dwoma pasemkami białych domów, zbiegającymi się wspólnie w punkcie, w którym lśnią kopuły Domu Pańskiego.

Wewnątrz jest prawdziwy targ. Nie ma żadnego skupienia w tym świętym miejscu. Ludzie biegają, wołają, kupują baranki, krzyczą, przeklinają z powodu zawyżonych cen, wpychają beczące zwierzęta do ogrodzeń. Są to zwykłe zagrody, ograniczone linami i palikami. Przy wejściach do nich znajduje się handlarz lub właściciel czekający na kupujących. Uderzenia kijów, beczenie, przekleństwa, protesty, zniewagi wobec sług nie dość spieszących się z gromadzeniem zwierząt i zamykaniem ich… Znieważanie kupujących, którzy się targują lub oddalają… Jeszcze większe zniewagi [padają pod adresem] ludzi przezornych, którzy przyprowadzili baranka ze sobą.

Wokół stołów do wymiany pieniędzy – inny wrzask. Nie wiem, czy tak jest zawsze, czy też [tylko] z okazji Paschy. Zdaję sobie w tym momencie sprawę, że Świątynia służyła jako giełda lub czarny rynek. Wartość monet nie była określona. Był kurs legalny, z pewnością określony. Dokonujący wymiany pieniędzy narzucali jednak kurs inny, określając samowolnie procent za wymianę. Zapewniam, że znali się na oszukiwaniu klientów!… Im bardziej biedny był klient i z im dalszych okolic przybywał, tym bardziej był oszukiwany: starzy bardziej niż młodzi, a ci, którzy przybywali spoza Palestyny, jeszcze bardziej niż starzy. Biedni staruszkowie patrzą i patrzą na swe oszczędności, odkładane przez cały rok, z tak wielkim trudem, dzięki odejmowaniu sobie od ust. Chowają je sto razy z powrotem, robią koło wokół wymieniających pieniądze. Wreszcie wracają do pierwszego. Ten zaś mści się za ich odejście, podnosząc – choćby na chwilę – kurs wymiany… Wielkie monety opuszczają, pośród westchnień, ręce właściciela, aby przejść w szpony lichwiarza wymieniającego je na monety mniejsze. Potem następna tragedia rozliczeń i westchnień: przy handlarzach baranków, wciskających – niedowidzącym staruszkom – baranki najsłabsze. Widzę, jak dwoje starych ludzi powraca, popychając biednego baranka, u którego składający ofiarę znaleźli pewnie jakąś wadę. Skargi, błagania, niegrzeczne i grubiańskie słowa mieszają się, nie wywołując wzruszenia sprzedawcy.

«On i tak jest zbyt piękny jak na to, co zapłaciliście, Galilejczycy. Wynoście się! Albo dodacie pięć denarów, aby otrzymać ładniejszego!»

«Na Boga! Jesteśmy biedni i starzy! Czy chcesz, abyśmy nie odbyli może ostatniej już Paschy? Czy to, co od nas wziąłeś, nie wystarczy na małe zwierzątko?»

«Zróbcie miejsce, brudasy. Oto idzie do mnie Józef Starszy. Czyni mi zaszczyt wybierając mnie. Bóg niech będzie z tobą! Chodź! Wybieraj!» [– woła handlarz]

Ten, którego nazwano Józefem Starszym lub Józefem z Arymatei, wchodzi do zagrody i wybiera pięknego baranka. Kroczy w bogatej szacie, dumny, nie patrząc na biedaków jęczących u wejścia do zagrody. Potrąca ich, wychodząc z tłustym, beczącym barankiem.

Jezus jest teraz bardzo blisko. On także dokonał zakupu i Piotr, który prawdopodobnie zapłacił za Niego, ciągnie za sobą odpowiedniego baranka. Piotr chciałby iść od razu do miejsca, w którym składa się ofiarę. Jednak Jezus zwraca się na prawo, w kierunku dwojga staruszków, przestraszonych, zalanych łzami i niezdecydowanych. Tłum ich potrąca, sprzedający – znieważa.

Jezus – tak wysoki, że głowy dwojga staruszków sięgają Jego piersi – kładzie rękę na ramieniu niewiasty i pyta:

«Niewiasto, dlaczego płaczesz?»

Staruszka odwraca się. Widzi wysokiego młodego mężczyznę, dostojnego w pięknej białej szacie i w śnieżnobiałym płaszczu, zupełnie białym i nowym. Bierze Go chyba za uczonego [w Prawie] z powodu ubioru i wyglądu. Zaskoczona wyjaśnia przyczyny strapienia. Jest zdumiona, bo ani uczeni, ani kapłani nie liczą się z ludźmi i nie biorą ich w obronę przed chciwością handlarzy.

Jezus odwraca się do człowieka, sprzedającego baranki:

«Wymień tego baranka tym wiernym. Nie jest godny ołtarza, jak nie jest uczciwe to, że wykorzystujesz tych dwoje biednych starych [ludzi], ponieważ są słabi i nie mają obrony.»

«A Ty, kim jesteś?» [– pyta handlarz]

«Sprawiedliwym» [– odpowiada mu Jezus.]

«Twoja mowa i mowa Twych towarzyszy zdradza, że jesteś Galilejczykiem. Czyż może być ktoś sprawiedliwy w Galilei?»

«Czyń, co ci mówię, i bądź również ty sprawiedliwy.»

«Posłuchajcie! Posłuchajcie Galilejczyka, obrońcy równych Sobie! On pragnie nam dawać lekcję, nam, ludziom Świątyni!»

Mężczyzna śmieje się i kpi sobie, naśladując galilejski akcent, który jest bardziej śpiewny i łagodniejszy niż judejski, przynajmniej tak mi się wydaje.

Ludzie stają wokół nich. Sprzedawcy i wymieniający pieniądze biorą w obronę wspólnika, przeciw Jezusowi. Pomiędzy gapiami znajduje się dwóch lub trzech rabinów, [patrzących] z ironią. Pada pytanie zadane takim tonem, że Hiob straciłby cierpliwość:

«Czy jesteś uczonym [w Prawie]?»

«Jak rzekłeś» [– odpowiada Jezus.]

«Czego nauczasz?»

«Tego nauczam: uczynić Dom Boży na nowo domem modlitwy, a nie miejscem lichwy i targu. Oto Moje nauczanie.»

Jezus jest straszny. Wydaje się cherubem, postawionym na progu utraconego Raju. Nie ma w rękach płonącego miecza, lecz Jego oczy błyszczą światłością i gromią wyśmiewających się i znieważających Boga. Jezus nie ma niczego w rękach. Jedynie Swój święty gniew. Z tym właśnie gniewem – idąc szybkim i pewnym krokiem pośród straganów – rozrzuca monety skrupulatnie uporządkowane według ich wartości. Przewraca małe i wielkie stoły. Wszystko spada z hałasem na ziemię. [Słychać] wielki zgiełk z powodu wywracanego metalu i trącanego drewna, okrzyki gniewu, strachu i aprobaty. Potem Jezus wyrywa z rąk pilnujących zwierząt powrozy, którymi przytrzymywali woły, baranki i owce. Robi z nich bardzo ciężki bicz, którego opadające supły są spięte rzemieniami. Wstaje, kręci nim i obniża bez litości. Tak, zapewniam was – bez litości.

Nieprzewidziany grad spada na głowy i krzyże. Wierni wymykają się, podziwiając scenę. Winni – ścigani aż na zewnątrz murów – ratują się co sił w nogach, pozostawiając na podłodze pieniądze, a za sobą zwierzęta wszelkich rozmiarów: wielki splot kopyt, rogów i skrzydeł. Jedne biegają, inne – odfruwają. Ryk, beczenie, gruchanie gołębi i synogarlic oraz śmiechy i krzyki wiernych, dosięgające uciekających lichwiarzy, zagłuszają żałosny chór zwierząt, zabijanych z pewnością na innym dziedzińcu.

Przybiegają kapłani, rabini i faryzeusze. Jezus, który powrócił ze Swej pogoni, znajduje się pośrodku placu. W ręku trzyma jeszcze dyscyplinę.

«Kim jesteś? Jak śmiesz czynić coś podobnego, zakłócając [spokój] przepisanych uroczystości? Z jakiej szkoły pochodzisz? Nie znamy Cię. Nie wiemy, kim Ty jesteś.»

«Jestem Tym, któremu wolno. Wszystko mogę. Zburzcie tylko tę Prawdziwą Świątynię, a Ja ją wskrzeszę, by oddać chwałę Bogu. To nie Ja naruszam świętość Domu Bożego i ceremonie, lecz wy ją naruszacie. Zezwalacie, by Boża siedziba była miejscem dla lichwiarzy i kupczących. Moją szkołą jest szkoła Boża, taka sama dla całego Izraela, w której usta Przedwiecznego mówiły do Mojżesza. Nie znacie Mnie? Poznacie Mnie. Nie wiecie, skąd przychodzę? Dowiecie się.»

Jezus odwraca się w stronę ludu, nie zajmując się więcej kapłanami. Wzrostem góruje nad otoczeniem. Jest ubrany na biało. Rozchylony płaszcz powiewa z tyłu na plecach. Ramiona ma rozwarte jak mówca w najbardziej podniosłej chwili przemówienia. Mówi:

«Posłuchaj, ludu Izraela! W Księdze Powtórzonego Prawa jest napisane: “Ustanowisz sobie rządców i urzędników we wszystkich miastach, które ci daje Pan, Bóg twój, dla wszystkich pokoleń. Oni sądzić będą lud sądem sprawiedliwym.

Nie będziesz naginał prawa, nie będziesz stronniczy i podarku nie przyjmiesz, gdyż podarek zaślepia oczy mędrców i w złą stronę kieruje słowa sprawiedliwych. Dąż wyłącznie do sprawiedliwości, byś żył i posiadł ziemię, którą ci daje Pan, Bóg twój.”

Posłuchaj, ludu Izraela! W Księdze Powtórzonego Prawa napisane jest: “Kapłani-lewici, całe pokolenie Lewiego, nie będzie miało działu ani dziedzictwa w Izraelu. Żywić się będą z ofiar spalanych ku czci Pana i Jego dziedzictwa. Nie będzie miało ono dziedzictwa wśród swoich braci: Pan jest jego dziedzictwem.”

Posłuchaj, ludu Izraela! W Księdze Powtórzonego Prawa napisane jest: “Nie będziesz żądał od brata swego odsetek z pieniędzy, z żywności ani odsetek z czegokolwiek, co się pożycza na procent. Od obcego możesz się domagać, ale od brata nie będziesz żądał odsetek.” To mówi Pan.

Widzicie jednak, że bez sprawiedliwości wobec biedaka urzędują sędziowie w Izraelu. Skłaniają się nie ku sprawiedliwemu, lecz ku mocnemu. Być biedakiem, być z ludu, oznacza – podlegać prześladowaniom. Jakże lud może powiedzieć: “Ten, kto nas osądza, jest sprawiedliwy,” skoro widzi, że jedynie mocni są szanowani i słuchani, a biedny nie znajduje nikogo, kto by zechciał go wysłuchać? Jakże lud może otaczać szacunkiem Pana, skoro widzi, że nie jest On szanowany przez tych, którzy są do tego zobowiązani bardziej niż inni? Czy wyraża szacunek wobec Pana łamanie Jego przykazania? Dlaczego w Izraelu mają oni posiadłości i otrzymują podarki od celników i grzeszników? [Celnicy i grzesznicy] czynią tak dla zaskarbienia sobie życzliwości kapłanów, ci zaś przyjmują je, aby mieć dobrze wyposażony kuferek.

To Bóg jest dziedzictwem Swoich kapłanów. Dla nich On – Ojciec Izraela – jest Ojcem bardziej niż był nim dla nich kiedyś ktokolwiek inny. On troszczy się o pożywienie dla nich na tyle, na ile jest to słuszne. Jednak nie o więcej niż to jest słuszne. On nie obiecywał sługom Swej Świątyni ani bogactw, ani własności. Przez wieczność będą mieli Niebo dla wynagrodzenia swej sprawiedliwości, jak [otrzymali je jako nagrodę] Mojżesz i Eliasz, Jakub i Abraham. Jednak na tej ziemi powinni mieć jedynie odzienie lniane i diadem z nie niszczejącego złota: z czystości i miłości. Ciało powinno być sługą ducha dla [człowieka] mającego być sługą Boga Prawdziwego. To nie ciało ma panować nad duchem i sprzeciwiać się Bogu.

Zostałem zapytany, jaką władzą to czynię. A oni? Jaką władzą profanują przykazanie Boże i – w cieniu świętych murów – zezwalają na lichwę krzywdzącą braci z Izraela, przybyłych, by spełnić przykazanie Boże? Zapytano Mnie, z jakiej szkoły pochodzę. Odrzekłem: “Ze szkoły Boga”. Tak, Izraelu, przychodzę zaprowadzić cię do tej szkoły, świętej i niezmiennej.

Kto chce poznać Światło, Prawdę i Życie, niech przyjdzie słuchać głosu Boga mówiącego do Swego ludu. Niech przyjdzie do Mnie. Szedłeś za Mojżeszem przez pustynię, o ludu izraelski! Podążaj również za Mną, abym cię przeprowadził przez o wiele smutniejszą pustynię, ku prawdziwej błogosławionej Ziemi, poprzez morze rozstępujące się na Boży rozkaz. Ku niej was wiodę. Podnosząc Mój Znak, leczę was z wszelkich chorób.

Nadeszła godzina Łaski. Oczekiwali jej Patriarchowie i w oczekiwaniu na nią umarli. Przepowiadali ją Prorocy i umarli w nadziei [jej nadejścia]. Śnili o niej sprawiedliwi i umocnieni tym snem umarli. Teraz nadeszła.

Pójdźcie! “Pan osądzi swój lud i miłosierny będzie wobec tych, którzy Mu służą” – jak obiecał przez usta Mojżesza.»

Ludzie otaczający Jezusa słuchają Go z otwartymi ustami. Potem rozmawiają o słowach nowego Rabbiego i zadają pytania Jego towarzyszom. Jezus kieruje się w stronę innego dziedzińca, oddzielonego portykiem. Przyjaciele idą za Nim.

http://www.voxdomini.com.pl/valt/valt/v-02-016.htm

*****************************************************************************************************************

ŚWIĘTYCH OBCOWANIE

21 listopada
Ofiarowanie Najświętszej Maryi Panny

Ofiarowanie Maryi w świątyni - Domenico Ghirlandaio

W dawnych czasach istniał wśród Żydów zwyczaj religijny, polegający na tym, że dzieci – nawet jeszcze nie narodzone – ofiarowywano służbie Bożej. Dziecko, zanim ukończyło piąty rok życia, zabierano do świątyni w Jerozolimie i oddawano kapłanowi, który ofiarowywał je Panu. Zdarzało się czasem, że dziecko pozostawało dłużej w świątyni, wychowywało się, uczyło służby dla sanktuarium, pomagało wykonywać szaty liturgiczne i asystowało podczas nabożeństw.
Święta Anna, matka Maryi, przez wiele lat była bezdzietna. Mimo to nie utraciła wiary i ciągle prosiła Boga o dziecko. Złożyła obietnicę, że jeśli urodzi dziecko, odda je na służbę Bogu. Tak zrobiła, choć po tylu latach oczekiwania na upragnione potomstwo musiało to być wielkie poświęcenie z jej strony. Ewangelie nie mówią dokładnie, kiedy miało miejsce ofiarowanie Maryi, ale na pewno na początku Jej życia, prawdopodobnie, gdy Maryja miała trzy lata. Wtedy to Jej rodzice, św. Joachim i św. Anna, przedstawili Bogu przyszłą Królową Świata. Oddali Ją wówczas kapłanowi Zachariaszowi, który kilka lat później stał się ojcem św. Jana Chrzciciela. Według niektórych autorów Maryja pozostała w świątyni około 12 lat. Zdarzenie to wspominamy właśnie w dniu dzisiejszym. Informacje o nim pochodzą w dużej mierze z pism apokryficznych, nie przyjętych do kanonu Pisma świętego.
W Protoewangelii Jakuba, napisanej ok. 140 r. po narodzeniu Jezusa, czytamy, że rodzicami Maryi był św. Joachim i św. Anna i że stali się jej rodzicami w bardzo późnym wieku. Dlatego przed swoją śmiercią oddali Maryję na wychowanie i naukę do świątyni, gdy Maryja miała zaledwie trzy lata. Opis ten powtarza apokryf z VI w. – Księga Narodzin Błogosławionej Maryi i Dziecięctwa Zbawiciela, a także pochodzący z tego samego czasu inny apokryf, Ewangelia Narodzenia Maryi.
W Kościołach wschodnich panuje zgodne przekonanie, że Maryja faktycznie była ofiarowana w świątyni. Potwierdzają to bardzo liczne wypowiedzi wschodnich pisarzy kościelnych. Oprócz powagi apokryfów, na których się oparli, o ustanowieniu święta Ofiarowania Maryi w świątyni zadecydował zapewne w niemałej mierze również paralelizm świąt Maryi i Jezusa. Skoro obchodzimy uroczyście Poczęcie Jezusa (25 III) i Poczęcie Maryi (8 XII), Narodzenie Jezusa (25 XII) i Narodzenie Maryi (8 IX), Wniebowstąpienie Jezusa i Wniebowzięcie Maryi (15 VIII), to naturalne wydaje się obchodzenie obok święta ofiarowania Chrystusa (2 II) także święta ofiarowania Jego Matki.
Dla uczczenia tej tajemnicy obchodzono osobne święto najpierw w Jerozolimie (prawdopodobnie już w VI w., kiedy to poświęcono w Jerozolimie kościół pod wezwaniem Najświętszej Maryi Panny), potem od VIII w. na całym Wschodzie. W 1372 r. wprowadził je w Awinionie Grzegorz XI, a w 1585 r. Sykstus V rozszerzył je na cały Kościół.

Ofiarowanie Maryi w świątyni Chociaż dzisiejsze wspomnienie nie ma żadnego potwierdzenia historycznego, przynosi ono ważną refleksję teologiczną: Maryja przez całe życie była oddana Bogu – od momentu, w którym została niepokalanie poczęta, poprzez swe narodziny, a potem ofiarowanie w świątyni. Stała się w ten sposób doskonalszą świątynią niż jakakolwiek świątynia uczyniona ludzkimi rękami. Od wieków Maryja była przeznaczona w Bożych planach dla wypełnienia wielkiej zbawczej misji. Upatrzona przez Opatrzność na Matkę Zbawiciela, przez samo to stała się darem dla Ojca. Do swojej misji Maryja przygotowywała się bardzo pilnie i z całym oddaniem – o czym świadczą chociażby jej własne słowa wypowiedziane do Gabriela: “Oto ja, służebnica Pańska” (Łk 1, 38).
W tradycji bizantyńskiej obchodzi się uroczyście święto Wprowadzenia Przenajświętszej Bogurodzicy do Świątyni (Wwiedienije Preświatoj Bohorodicy wo Chram). Bracia prawosławni opowiadają, że 3-letnia Maryja samodzielnie weszła po 15 wysokich stopniach świątynnych w ramiona arcykapłana Zachariasza, który wprowadził Ją do Świętego Świętych, gdzie sam miał prawo wchodzić tylko raz w roku.
W Kościele katolickim dzisiejsze wspomnienie jest świętem patronalnym Sióstr Prezentek, założonych w 1626 r. w Krakowie przez Zofię z Maciejowskich Czeską dla nauczania i wychowania dziewcząt. Jest też dniem szczególnej pamięci o mniszkach klauzurowych, o czym przypomniał św. Jan Paweł II w 1999 r.: “Maryja jawi się nam w tym dniu jako świątynia, w której Bóg złożył swoje zbawienie, i jako służebnica bez reszty oddana swemu Panu. Z okazji tego święta społeczność Kościoła na całym świecie pamięta o mniszkach klauzurowych, które wybrały życie całkowicie skupione na kontemplacji i utrzymują się z tego, czego dostarczy im Opatrzność, posługująca się hojnością wiernych. Zalecając wszystkim troskę o to, aby tym konsekrowanym siostrom nie zabrakło wsparcia duchowego i materialnego, kieruję do nich słowa serdecznego pozdrowienia i podziękowania”.
W naszych czasach nie ma już zwyczaju ofiarowywania swoich dzieci Bogu na służbę w świątyni. Wszyscy jednak zostaliśmy niejako przedstawieni Bogu przez naszych rodziców w czasie chrztu. Nie powinniśmy zapominać o tamtym wydarzeniu, ale nieustannie odnawiać w swoim życiu chęć poświęcania siebie Bogu i szukania Jego woli.

http://www.brewiarz.katolik.pl/czytelnia/swieci/11-21a.php3

HOMILIA
wygłoszona w uroczystość Ofiarowania Matki Bożej
21 XI 1969 r.

   Dzisiaj obchodzimy uroczystość patronalną Zgromadzenia Sióstr Prezentek. Ich nazwa wywodzi się od nazwy dzisiejszego święta, które po łacinie określa się jako – “Praesentatio Beatae Mariae Virginis”, dosłownie: przedstawienie Najświętszej Dziewicy. I wedle tradycji to przedstawienie miało miejsce w Jej latach najwcześniejszych. Przedstawili Ją Bogu w świątyni Jej rodzice. Przedstawiła się ona sama Bogu za wybraną na Matkę Syna Bożego. PRZEDSTAWIŁA SIĘ W ŚWIĄTYNI PRZEDE WSZYSTKIM WEWNĘTRZNIE, PRZYNOSZĄC W DARZE SWOJĄ NIEPOKALANĄ DUSZĘ I PRZYNOSZĄC W DARZE CAŁĄ SWOJĄ OSOBĘ. Tak to wydarzenie zostało utrwalone w tradycji kościelnej. Kościół je podtrzymuje, nawiązując do niego właśnie dzisiaj w święto, które nosi nazwę: “Praesentatio Beatae Mariae Virginis”.

To jest zarazem święto patronalne naszych Sióstr, poza tym jest to jak gdyby główna przewodnia idea ich życia zakonnego. Piękna idea, tak jak piękna i głęboka jest treść wydarzenia tego święta. Uczy nas to wydarzenie o tym, że WSZYSCY MAMY SIĘ ODDAĆ PANU BOGU. ŻYJEMY PO TO, AŻEBY BYĆ DLA NIEGO DAREM. A najlepszym wskaźnikiem tego jest prawda, iż On jest dla nas darem. “On się nam daje…” – tak śpiewamy – nie tylko śpiewamy, ale uczestniczymy w tym wydarzeniu, ilekroć przyjmujemy Pana Jezusa. On się nam daje, my mamy też dla Niego być darem. Tego nas uczy przede wszystkim dzisiejsza uroczystość.

Ale można powiedzieć więcej jeszcze, uczy nas ona, w jaki sposób człowiek może stać się darem dla Pana Boga, jaka jest metoda tego oddania siebie Panu Bogu. Uczy nas tego dzisiejsze święto i wystarczy, jeżeli dobrze zastanowimy się nad tym co znaczy słowo: “praesentare” – to znaczy przedstawiać, tak to jest przedstawione w polskim Mszale.

Otóż ażeby coraz bardziej oddawać siebie Panu Bogu, musimy koniecznie wszystko to, czym żyjemy, co czynimy, kim jesteśmy, wciąż Jemu przedstawiać. Nie możemy z tym wszystkim od Niego uciekać. “Przedstawiać” – to znaczy kierować się z zaufaniem jak do Ojca, przynosić Mu wszystko, “wszystkie – jak to śpiewamy – nasze dzienne sprawy”, wszystkie wogóle sprawy życia naszego. Być przed Panem Bogiem tak otwartym, aby On mógł czytać.

I otóż, jeżeli w życiu przyjmiemy taką metodę, jeżeli tak będziemy postępować w naszym życiu wewnętrznym, to znaczy jeżeli będziemy przedstawiali Panu Bogu wszystko: czym żyjemy, co czynimy, co myślimy, co czujemy, wszystkie nasze słabości, po prostu kim jesteśmy, jeżeli będzie taka metoda naszego życia wewnętrznego, to na tej drodze będziemy się stawać coraz bardziej darem, będziemy Panu Bogu oddawać siebie. Oddawać to co jest Jego, bo przecież tu jest Matka Boża dla nas przykładem. Miała Ona głęboką świadomość tego, że jest “Jego”, świadomość swojej stworzoności. Każde stworzenie jest Jego, pochodzi od Niego. PRZEŻYCIE DO KOŃCA TEGO, ŻE JESTEM STWORZENIEM, ŻE POCHODZĘ OD PANA BOGA, POLEGA NA TYM, ŻE SIEBIE TEŻ DO KOŃCA DAJĘ. Tego nas uczy Matka Boża.

Niechaj to krótkie rozważanie związane z uroczystością patronalną Sióstr Prezentek, pomoże nam wszystkim w pogłębieniu naszego życia wewnętrznego, naszego obcowania z Bogiem w całej prawdzie – w całej prawdzie! – w wielkim zaufaniu, i w wielkiej miłości. Moi drodzy, to tak bardzo człowieka wyzwala, jeżeli żyje tą właśnie prawdą, jeżeli zawsze ze wszystkim przychodzi do Boga, jeżeli ma po prostu tę świadomość do kogo pójść, komu siebie otworzyć, komu siebie przedstawić, komu siebie dać. To tak bardzo człowieka wyzwala.

Niech Matka Najświętsza pomoże nam, niech nam to pokaże, niech nas tego nauczy. To było metodą również Jej życia wewnętrznego, Jej wewnętrzną prawdą, drogą do Boga, który Ją ku Sobie w szczególny sposób prowadził. W imię Ojca i Syna i Ducha Świętego. Amen.

kard. Karol Wojtyła
Homilia w uroczystość Ofiarowania NMP
Kraków, 21 listopada 1969 r.

************

HOMILIA
wygłoszona w uroczystość Ofiarowania Matki Bożej
21 XI 1973 r.

    Odkąd wypowiedziane zostały te słowa: “błogosławiona jesteś między niewiastami”, od tego czasu Kościół nie przestaje rozważać tajemnicy Bogarodzicy Maryi. Kościół wie na pewno, że te słowa oznaczają działanie Boga w duszy dziewczyny izraelskiej z Nazaret. To zrozumienie zostało wyrażone w dogmacie Niepokalanego Poczęcia. Jednakże Kościół wie, że te słowa: “błogosławiona jesteś między niewiastami” – błogosławiona, pełna łaski, oznaczają także z Jej strony całkowite oddanie się Bogu. A więc działanie Boga, działanie Ducha Świętego w duszy Maryi i Jej całkowite oddanie się Bogu – słowo i odpowiedź.

Tradycja dzisiejszego święta, to tradycja przypominająca odpowiedź, jaką Maryja dała Ojcu i Synowi i Duchowi Świętemu. Dała ją nie tylko słowem, ale wolą, sercem i całym swoim jestestwem. Słusznie tę odpowiedź woli, serca i całego jestestwa Maryi przekazuje to święto, które jest świętem oddania.

Co nam mówi to święto?

Chrystus stał się człowiekiem, by człowiek nieustannie tłumaczył Jego życie na swoje. Zjednoczył się z Maryją, by człowiek tłumaczył Jej człowieczeństwo na swoje.

To święto dziś nam mówi, że MAMY SIĘ ODDAĆ BOGU, to jest sprawa podstawowa. Są różne sprawy, które składają się na całość człowieczeństwa, a podstawą jest to oddanie. Jeżeli się przyjrzymy naszemu życiu w Kościele, to Kościół nas dyskretnie, ale konsekwentnie, do tego prowadzi. Bo co oznacza chrzest – że człowiek oddaje się Bogu, co znaczy przygotowanie do I-szej Komunii świętej? – Kościół nas wychowuje do oddania Bogu.

To jest podstawowa siła. Jak byśmy przeszli historię świętych, wszędzie odnajdziemy ten fundament – oddanie Bogu, całkowite, coraz bardziej rosnące i rozkwitające. Wszystko inne się rozpada, gruntem jest oddanie Bogu. Ono się dokonuje poprzez wszystko co czynimy: przez naukę, nauczanie, regułę zakonną. To są środki, a istotą jest oddanie Bogu, które się zapoczątkowuje na chrzcie świętym. Ma się rozwijać i przynosić owoce. To podziwiamy w Maryi.

Uczestniczący w święcie dzisiejszym – “in praesentatione”, popatrzmy się jak Ona wygląda i zapytajmy o naszą odpowiedź. Czy odpowiadamy Bogu na łaskę, czy budujemy nasze życie na fundamencie, na którym jedynie można budować – na oddaniu Bogu.

kard. Karol Wojtyła
Homilia w uroczystość Ofiarowania NMP
Kraków, 21 listopada 1973 r.

http://www.prezentki.opoka.net.pl/index.php?menu=homilia_003

*******************

Jan Paweł II

Bez reszty oddani swemu Panu

Rozważanie przed modlitwą «Anioł Pański» 21.11.1999

1. Radosnym akcentem uroczystości Chrystusa Króla Wszechświata, zamykającej rok liturgiczny, stała się dzisiejsza kanonizacja dwunastu nowych świętych: dziesięciu zakonników, w tym jednego z Argentyny, którzy ponieśli śmierć męczeńską w Hiszpanii w latach trzydziestych; św. Benedykta Menniego, kapłana z zakonu bonifratrów, który pochodził z Włoch, ale działał także w Hiszpanii, gdzie założył Zgromadzenie Sióstr Szpitalnych od Najświętszego Serca Jezusa; wreszcie św. Tomasza z Cori, kapłana z Zakonu Braci Mniejszych.

Pozdrawiając serdecznie pielgrzymów zgromadzonych tutaj z tej radosnej okazji, wzywam wszystkich, by wielbili Boga za wielkie dzieła, jakich dokonał w tych świadkach Ewangelii. W dniu, w którym wspominamy ofiarowanie Maryi w świątyni, zachęcam zwłaszcza do kontemplacji ich gorącego nabożeństwa do Matki Odkupiciela.

2. Ofiarowanie Najświętszej Maryi Panny jest dla tradycji wschodniej jednym ze świąt bardzo drogich. Od XIV w. zaczęto je obchodzić także na Zachodzie. Maryja jawi się nam w tym dniu jako świątynia, w której Bóg złożył swoje zbawienie, i jako służebnica bez reszty oddana swemu Panu. Z okazji tego święta społeczność Kościoła na całym świecie pamięta o mniszkach klauzurowych, które wybrały życie całkowicie skupione na kontemplacji i utrzymują się z tego, czego dostarczy im Opatrzność, posługująca się hojnością wiernych. Zalecając wszystkim troskę o to, aby tym konsekrowanym siostrom nie zabrakło wsparcia duchowego i materialnego, kieruję do nich słowa serdecznego pozdrowienia i podziękowania.

Zachęcam je też, aby kochały klauzurę, widząc w niej — jak czytamy w instrukcji Verbi sponsa, wydanej niedawno przez Kongregację ds. Instytutów Życia Konsekrowanego i Stowarzyszeń Życia Apostolskiego — «niezwykle wartościowy środek ascezy, szczególnie wskazany w życiu całkowicie oddanym kontemplacji» (n. 5). Klauzura jest bowiem «znakiem, osłoną i formą życia radykalnie kontemplacyjnego, przeżywanego jako totalny dar» (n. 10).

3. We Włoszech obchodzi się dziś także Dzień Migracji. To doniosłe zjawisko jest nie tylko źródłem niemałych problemów, ale otwiera też liczne pozytywne możliwości. Zachęcam wszystkich, którzy działają na tym polu, aby wykorzystywali potencjał ludzki i duchowy migrantów, zgodnie z ideą dobrze wyrażoną przez hasło tegorocznego Dnia: «Różnymi drogami do jednego Ojca».

Zawierzajmy liczne intencje modlitewne, jakie przynosi nam dzisiejsza niedziela, Najświętszej Maryi Pannie, Królowej Świętych i Matce Nadziei, odmawiając «Anioł Pański».

opr. mg/mg

Copyright © by L’Osservatore Romano (2/2000) and Polish Bishops Conference

***************************

Życie Maryi (III): Ofiarowanie Najświętszej Maryi Panny

Całe piękno i wdzięk Maryi — była pełna piękna na duszy i na ciele — były dla Pana. Taka jest teologiczna treść święta Ofiarowania Najświętszej Maryi Panny.

Opus Dei - Życie Maryi (III): Ofiarowanie Najświętszej Maryi Panny

Lata dzieciństwa Najświętszej Maryi Panny były milczące jak Jej pokora. Pismo Święte całkowicie pomija ten temat milczeniem. Niemniej jednak, chrześcijanie pragnęli poznać bardziej szczegółowo życie Maryi. Było to uprawnione pragnienie. I tak jak Ewangelie zachowują milczenie aż do chwili Zwiastowania, ludowa pobożność, zainspirowana różnymi ustępami Starego i Nowego Testamentu, szybko wypracowała kilka prostych opowieści przedstawianych w sztuce, w poezji i w chrześcijańskiej duchowości.

Jednym z tych epizodów, chyba najbardziej reprezentatywnym, jest Ofiarowanie Maryi. Maryja została ofiarowana Bogu przez swoich rodziców — Joachima i Annę — w Świątyni Jerozolimskiej, tak samo jak inna Anna, matka proroka Samuela, ofiarowała swojego syna na służbę Bogu w Przybytku, w którym objawiała się Jego chwała (cfr. 1 Sm 1, 21-28). Tak samo też w wiele lat później Maryja i Józef zanieśli nowo narodzonego Jezusa do Świątyni, żeby ofiarować Go Panu (cfr. Łk 2, 22-38).

Ściśle rzecz biorąc, nie istnieje historia tych lat życia Maryi Dziewicy, tylko to, co przekazała nam tradycja. Pierwszy tekst pisany odnoszący się do tego wydarzenia — na nim opierają się liczne świadectwa późniejszej tradycji — to Protoewangelia Jakuba, apokryficzny tekst z II wieku. Apokryficzny, to znaczy, nienależący do kanonu ksiąg natchnionych przez Boga, co jednak nie wyklucza faktu, że niektóre z tych opowieści zawierają pewne prawdziwe elementy. Istotnie, po usunięciu prawdopodobnie legendarnych szczegółów Kościół włączył to wydarzenie do liturgii: najpierw w Jerozolimie, gdzie w 543 roku poświęcono bazylikę Najświętszej Maryi Panny (Nowej) na pamiątkę Ofiarowania. W XIV wieku święto przeszło na Zachód, gdzie jego liturgiczne obchody ustalono na 21 listopada.

Maryja w Świątyni. Całe Jej piękno i Jej wdzięk — była pełna piękna na duszy i na ciele — były dla Pana. Taka jest teologiczna treść święta Ofiarowania Najświętszej Maryi Panny. I w tym sensie liturgia odnosi do Niej kilka zdań ze świętych ksiąg: w świętym Przybytku, w Jego obecności, zaczęłam pełnić świętą służbę i przez to na Syjonie mocno stanęłam. Podobnie w mieście umiłowanym dał mi odpoczynek, w Jeruzalem jest moja władza. Zapuściłam korzenie w sławnym narodzie, w posiadłości Pana,w Jego dziedzictwie (Syr 24, 10-12).

Tak samo jak Jezus, kiedy był ofiarowany w Świątyni, Maryja żyła dalej normalnym życiem z Joachimem i Anną. Tam, gdzie była Ona — poddana swoim rodzicom, wzrastała, aż stała się kobietą — tam była Pełna łaski (Łk 1, 28), z sercem gotowym do całkowitej służby Bogu i wszystkim ludziom z miłości do Boga.

Najświętsza Maryja Panna dojrzewała wobec Boga i wobec ludzi. Nikt nie zauważył niczego niezwykłego w Jej zachowaniu, chociaż bez wątpienia podbijała serca tych, którzy byli wokół Niej, dlatego że świętość zawsze przyciąga, tym bardziej w przypadku Tej, która była Cała Święta. Maryja była uśmiechniętą, pracowitą, zawsze pogrążoną w Bogu dziewczyną, i wszyscy dobrze się przy Niej czuli. W chwilach modlitwy, jako dobra znawczyni Pisma Świętego, z pewnością nieraz powtarzała proroctwa, które zapowiadały nadejście Zbawiciela. Uczyniła je swoim życiem, przedmiotem refleksji, motywem swoich rozmów. To wewnętrzne bogactwo rozlało się później w Magnificat, wspaniałym hymnie, który wygłosiła, usłyszawszy pozdrowienie swojej kuzynki Elżbiety.

Wszystko w Dziewicy Maryi było nastawione na Przenajświętsze Człowieczeństwo Jezusa Chrystusa, prawdziwą Świątynię Boga. Święto Jej ofiarowania wyraża tę wyłączną przynależność Naszej Pani do Boga, całkowite poświęcenie Jej duszy i Jej ciała tajemnicy zbawienia, która jest tajemnicą zbliżenia Stworzyciela do stworzenia.

Wyrosłam jak cedr na Libanie i jak cyprys na górach Hermonu. Wyrosłam jak palma w Engaddi, jak krzewy róży w Jerychu, jak wspaniała oliwka na równinie, wyrosłam wyrosłam w górę jak platan (Syr 24, 13-14). Najświętsza Maryja Panna sprawiła, że wokół niej rozkwitła miłość do Boga. Dokonała tego niepostrzeżenie, dlatego że Jej uczynki były to sprawy codzienne, rzeczy drobne, pełne miłości.

J. A. Loarte

http://opusdei.pl/pl-pl/article/zycie-maryi-iii-ofiarowanie-najswietszej-maryi-panny/

************

W blasku Bożej łaski

VITTORE CARPACCIO

“Ofiarowanie Maryi”, olej na płótnie, 1504-1508
Pinakoteka Brera, Mediolan

 

Powiększenie O ofiarowaniu Maryi w świątyni jerozolimskiej mówią tylko apokryfy (pisma nieuznane za natchnione i niewłączone do Biblii). Według nich, rodzice Niepokalanej, św. Anna i św. Joachim, przyprowadzili trzyletnią Maryję do świątyni, aby ofiarować Ją Bogu.

“Dziewica Pańska sama bez żadnej pomocy wbiegła po stopniach aż do góry, tak że można było sądzić, iż jest już dorosła. W ten cudowny bowiem sposób Pan ukazał już w dzieciństwie swej dziewicy, jak wielkie rzeczy ona dokona i kim będzie w przyszłości” – czytamy w apokryficznej “Księdze o narodzeniu świętej Maryi”.

Tropem tych słów poszedł Vittore Carpaccio. Na jego obrazie Najświętsza Panienka wydaje się starsza. W ten sposób artysta podkreśla, że poddanie się Bożemu planowi było Jej świadomą decyzją. Dlatego też sama wchodzi po schodach. Namalowani z lewej strony rodzice, w otoczeniu kilku pobożnych niewiast, patrzą na swą córkę z troską i nadzieją. Kapłan czeka na Nią z wyciągniętymi ramionami. Za chwilę Maryja zostanie włączona w historię zbawienia.

Bardzo ważnym symbolem jest siedzący pod schodami jednorożec. Z pozoru to scenka rodzajowa – pastuszek prowadzący na smyczy zwierzątko. Jednorożec to jednak przecież symbol Chrystusa. W sztuce renesansowej bardzo często przedstawiano Wcielenie jako Matkę Bożą trzymającą na kolanach jednorożca. Jednorożec czekający pod schodami to więc metafora losu Maryi, Jej przeznaczenie, jakie przygotował dla Niej Bóg.

Vittore Carpaccio był Wenecjaninem. Właśnie w Wenecji, w scenerii budowli z Placu św. Marka, umieścił niewidoczną na obrazie świątynię.

Leszek Śliwa

Tygodnik Katolicki “Gość Niedzielny” Nr 47 – 19 listopada 2006r.

W asyście czcigodnych obywateli

TIZIANO VECELLIO

Ofiarowanie Maryi w świątyni, olej na płótnie, 1534-1538
Galleria dell’ Accademia, Wenecja

 

Powiększenie W roku 1534 Tycjan otrzymał bardzo prestiżowe zamówienie. Czcigodni obywatele Wenecji, zrzeszeni w la Scuola Grandę di Santa Maria delia Carit?, poprosili artystę o namalowanie do swej głównej sali spotkań wielkiej sceny ofiarowania Najświętszej Maryi Panny. Na malowidle mieli zostać uwiecznieni dostojni fundatorzy. Obraz był dostosowany rozmiarami do ścian i wyposażenia sali, stąd jego nietypowy kształt. Dzieło do dziś znajduje się w tym samym miejscu, tylko budynek Scuoli stał się w tym czasie muzeum.

Scuole, instytucje charakterystyczne dla Wenecji, były bractwami osób świeckich, zakładanymi przez franciszkanów i dominikanów. Członkowie scuoli, pochodzący z najzamożniejszych warstw społecznych, finansowali przedsięwzięcia charytatywne. Scuola Grandę di Santa Maria delia Carit? była najstarszą (powstała w 1260r.) i jedną z największych.

Fundatorzy obrazu zostali przedstawieni z lewej strony, jako grupa osób przyglądających się ofiarowaniu. Maryja idzie sama po schodach. Artysta namalował ją na podeście, by była lepiej widoczna. Dodatkowo otoczył całą jej postać złocistą poświatą – symbolem świętości. W drzwiach świątyni czeka już na nią kapłan. O ofiarowaniu Maryi w świątyni jerozolimskiej mówią tylko apokryfy (pisma nie uznane za natchnione i nieomylne, i nie włączone do Biblii). Według nich, rodzice Niepokalanej, św. Anna i św. Joachim, przyprowadzili trzyletnią Maryję do świątyni, aby ofiarować Ją Bogu.

Spory wśród historyków sztuki wywołuje postać kobieca z koszem jaj, siedząca pod schodami. Być może to zwykła scenka rodzajowa. Niektórzy doszukują się w niej jednak znaczenia symbolicznego. Jaja mogłyby oznaczać odrodzenie życia za sprawą Jezusa, zapowiedziane już wiele lat wcześniej jako część losu Maryi

Leszek Śliwa

Tygodnik Katolicki “Gość Niedzielny” Nr Nr 46 – 18 listopada 2007r.

Liturgia i… schody

JACOPO COMIN, zwany TINTORETTO

“Ofiarowane Maryi”
olej na płótnie, 1553-1556 kościół Madonna dell’0rto, Wenecja

 

Powiększenie Trudno oprzeć się wrażeniu, że głównym bohaterem tego obrazu są… schody – wspaniałe, rzeźbione, pozłacane. Maryję dostrzegamy dopiero po chwili. To mała dziewczynka podchodząca z prawej strony do czekającego na nią kapłana. Artysta nie namalował Jej ani w środku kompozycji, ani na pierwszym planie. Żeby jednak postać nie umknęła uwadze widzów, otoczył Jej głowę aureolą, a w tle za Nią rozświetlił niebo poświatą.

O ofiarowaniu Maryi w świątyni jerozolimskiej mówią tylko apokryfy (pisma nieuznane za natchnione i nieomylne, i niewłączone do Biblii). Według nich, rodzice Niepokalanej, św. Anna i św. Joachim, przyprowadzili trzyletnią Maryję do świątyni, aby ofiarować Ją Bogu.

“Dziewica Pańska sama bez żadnej pomocy wbiegła po stopniach aż do góry, tak że można było sądzić, iż jest już dorosła. W ten cudowny bowiem sposób Pan ukazał już w dzieciństwie swej dziewicy, jak wielkie rzeczy ona dokona i kim będzie w przyszłości” – czytamy w apokryficznej “Księdze o narodzeniu świętej Maryi”.

Zainspirowany tym apokryfem Tintoretto podkreśla samodzielność Maryi, malując poniżej kilka matek, których dzieci wyraźnie nie chcą same podejść do kapłana. Na pierwszym planie widzimy jedną z nich, jak palcem pokazuje swojej córce Maryję, stawiając Ją za wzór.

Liczące 15 stopni schody nadają obrazowi Tintoretta dodatkowe znaczenie. W XVI wieku popularne były w Wenecji coroczne procesje w kościele Madonna dell’0rto, podczas których śpiewano 15 graduałów. Malowidło Tintoretta dekorowało organy w tej świątyni. Poszczególne schodki symbolizowały więc kolejne śpiewy liturgiczne.

Leszek Śliwa

Tygodnik Katolicki “Gość Niedzielny” Nr 46 – 15 listopada 2009r.

 

*********************************************************************************************************

21 listopada
Święty Gelazy I, papież
Święty Gelazy I Gelazy pochodził prawdopodobnie z Afryki, z rodziny rzymskiej. Wiemy o tym, gdyż w jednym ze swoich listów, skierowanym do cesarza Anastazego I, nazywa się “Rzymianinem od urodzenia”. Już jako młodzieniec był w Rzymie na dworze papieskim, gdzie w latach późniejszych sprawował nawet urząd sekretarza papieży: św. Symplicjusza (+ 483) i św. Feliksa III (+ 492). Właśnie po tym ostatnim papieżu został wybrany jego następcą. Rozpoczął swoje rządy 1 marca 492 roku; przerwała je jego śmierć 19 listopada 496 roku. Rządził więc Kościołem zaledwie 4 lata i kilka miesięcy. Nie wiemy, w jakim wieku objął rządy i w jakich okolicznościach zastała go śmierć. Został pochowany w bazylice św. Piotra na Watykanie.
Sytuacja Kościoła była w owych czasach nader trudna. Zachód zalały plemiona germańskie, podbijając krwawo miejscową ludność i walcząc ze sobą o każdy skrawek Europy. Również ich orientacja religijna nie była ustalona. Większość z nich przyjęła wprawdzie chrześcijaństwo, ale na przykład Wizygoci, Ostrogoci czy Wandalowie byli w większości arianami. Byli wrogo nastawieni wobec Kościoła rzymskiego. Równie trudne były stosunki Rzymu ze Wschodem. Każda prowincja cesarstwa wschodniego była podzielona religijnie i rozdarta na różne orientacje: katolicką, nestoriańską, monofizycką. Cesarze wschodnio-rzymscy i patriarchowie Konstantynopola, niechętni Rzymowi, czynili wszystko, żeby się od Rzymu “uniezależnić”. Cesarz Anastazy I był zwolennikiem monofizytyzmu. Herezja ta miała także nazwę eutychianizmu, pochodzącą od imienia Eutychesa, patriarchy Konstantynopola. W tej sytuacji trzeba było wiele dyplomacji, taktu i cierpliwości, by uniknąć zadrażnień i utrzymać chociażby względny pokój.
Gelazy zostawił po sobie cenne pisma. Do najważniejszych z nich należy jego list dogmatyczny, wyjaśniający naukę Kościoła dotyczącą osoby i natury Pana Jezusa. Najgłośniejszym jednak echem odbił się w świecie wspomniany już wyżej list tego papieża do cesarza Anastazego, w którym papież po raz pierwszy wystąpił z nauką o podwójnej władzy na świecie: duchowej i świeckiej, wewnętrznej i zewnętrznej, papieskiej i cesarskiej. Była to pierwsza próba oddzielenia tych dwóch władz i określenia ich granic, jak też wzajemnej do siebie relacji, tak by się wzajemnie uzupełniały, a nie przeciwstawiały, aby służyły dobru poddanych. W średniowieczu problem ten podejmą papież Innocenty III, Sorbona oraz niektórzy prawnicy Anglii i Francji, a także Włoch.
Pomimo wielkiego taktu ze strony papieża, nie udało mu się zażegnać schizmy, której początek dał Akacjusz, patriarcha Konstantynopola, sprzyjający herezji monofizyckiej. Pierwsza, otwarta i oficjalna schizma w dziejach Kościoła trwała przez kilkanaście lat i zakończyła się dopiero w roku 519 – a więc po śmierci Gelazego.
Pomimo krótkich i ciężkich rządów papieża, historia lata jego pontyfikatu nazywa “gelazjańskim renesansem”. W Kościele panował bowiem względny spokój. Nie notowano większych wojen w państwach Europy i Bliskiego Wschodu.
Z postacią św. Gelazego I wiąże się także istnienie Sakramentarza Gelazjańskiego, przypisywanego (mylnie) właśnie temu papieżowi. Księga ta zachowała się w postaci kilku manuskryptów, z których najstarszy – z VIII w. – znajduje się w Bibliotece Watykańskiej. Jest to drugi najstarszy sakramentarz – po sakramentarzu z Werony. Był szeroko rozpowszechniony w Galii; w oparciu o niego, pod wpływem kultury celtyckiej, powstały ryty gallikańskie. Sam sakramentarz został skompilowany prawdopodobnie w VII lub VIII w. w okolicach Paryża, jego autorem nie mógł więc być papież Gelazy I.
http://www.brewiarz.katolik.pl/czytelnia/swieci/11-21b.php3

 

 

 

 

O autorze: Judyta