Słowo Boże na dziś – 27 listopada 2014 r. – czwartek – Jezu, nie zbawiasz mnie pomimo trudności i grzechów, lecz właśnie w trudnościach i grzechach. Dziś powierzam Ci szczególnie te sytuacje…

Myśl dnia

Ci, którzy żyją nadzieją, widzą dalej. Ci, co żyją miłością, widzą głębiej. Ci, co żyją wiarą, widzą wszystko w innym świetle.

Lothar Zenetti

***************
CZWARTEK XXXIV TYGODNIA ZWYKŁEGO, ROK IIPIERWSZE CZYTANIE  (Ap 18,1-2.21-23;19,1-3.9a)Upadek grzesznego miastaCzytanie z Księgi Apokalipsy świętego Jana Apostoła.

Ja, Jan, ujrzałem anioła zstępującego z nieba i mającego wielką władzę, a ziemia od chwały jego rozbłysła.
I głosem potężnym tak zawołał: „Upadł, upadł Babilon — stolica. I stała się siedliskiem demonów i kryjówką wszelkiego ducha nieczystego, i kryjówką wszelkiego ptaka nieczystego i budzącego odrazę”.
I jeden potężny anioł dźwignął kamień wielki jak kamień młyński i rzucił w morze, mówiąc: „Tak z rozmachem Babilon, wielka stolica, zostanie rzucona i już się wcale nie znajdzie. I głosu harfiarzy, śpiewaków, flecistów, trębaczy już w tobie się nie usłyszy. I żaden mistrz jakiejkolwiek sztuki już się w tobie nie znajdzie. I terkotu żaren już w tobie nie będzie słychać. I światło lampy już w tobie nie rozbłyśnie. I głosu oblubieńca i oblubienicy już w tobie się nie usłyszy: bo kupcy twoi byli możnowładcami na ziemi, bo twymi czarami omamione zostały wszystkie narody”.
Potem usłyszałem jak gdyby głos donośny wielkiego tłumu w niebie mówiącego: „Alleluja. Zbawienie i chwała, i moc należą do Boga naszego, bo wyroki Jego prawdziwe są i sprawiedliwe, bo osądził Wielką Nierządnicę, co znieprawiała nierządem swym ziemię, i zażądał by poniosła karę za krew swoich sług”. I rzekli powtórnie: „Alleluja”. A dym jej wznosi się na wieki wieków.
I mówi mi: „Napisz: «Błogosławieni, którzy są wezwani na ucztę Godów Baranka”.

Oto słowo Boże.

PSALM RESPONSORYJNY  (Ps 100,1-2.3.4-5)

Refren: Błogosławieni wezwani na ucztę.

Wykrzykujcie na cześć Pana wszystkie ziemie, *
służcie Panu z weselem.
Stawajcie przed obliczem Pana *
z okrzykami radości.

Wiedzcie, że Pan jest Bogiem, *
On sam nas stworzył,
jesteśmy Jego własnością, *
Jego ludem, owcami Jego pastwiska.

W Jego bramy wstępujcie z dziękczynieniem, +
z hymnami w Jego przedsionki, *
chwalcie i błogosławcie Jego imię.
Albowiem Pan jest dobry, +
Jego łaska trwa na wieki, *
a Jego wierność przez pokolenia.

ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ  (Łk 21,28)

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.

Nabierzcie ducha i podnieście głowy,
ponieważ zbliża się wasze odkupienie.

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.

EWANGELIA  (Łk 21,20-28)

Powtórne przyjście Chrystusa

Słowa Ewangelii według świętego Łukasza.

Jezus powiedział do swoich uczniów:
„Skoro ujrzycie Jerozolimę otoczoną przez wojska, wtedy wiedzcie, że jej spustoszenie jest bliskie. Wtedy ci, którzy będą w Judei, niech uciekają w góry; ci, którzy są w mieście, niech z niego uchodzą, a ci po wsiach, niech do niego nie wchodzą. Będzie to bowiem czas pomsty, aby się spełniło wszystko, co jest napisane.
Biada brzemiennym i karmiącym w owe dni. Będzie bowiem wielki ucisk na ziemi i gniew na ten naród: jedni polegną od miecza, a drugich zapędzą w niewolę między wszystkie narody. A Jerozolima będzie deptana przez pogan, aż czasy pogan przeminą.
Będą znaki na słońcu, księżycu i gwiazdach, a na ziemi trwoga narodów bezradnych wobec szumu morza i jego nawałnicy. Ludzie mdleć będą ze strachu w oczekiwaniu wydarzeń zagrażających ziemi. Albowiem moce niebios zostaną wstrząśnięte.
Wtedy ujrzą Syna Człowieczego, nadchodzącego w obłoku z wielką mocą i chwałą. A gdy się to dziać zacznie, nabierzcie ducha i podnieście głowy, ponieważ zbliża się wasze odkupienie”.

Oto słowo Pańskie.

******************

KOMENTARZ

 Wewnętrzny sejsmograf

Przemiany społeczne i polityczne wstrząsają życiem jednostek i narodów. Przemiany kosmiczne także wstrząsają i budzą lęk. Jednak tym, co najbardziej wstrząsa ludzką egzystencją, jest zło. Jezus zwyciężył już śmierć, grzech i Szatana, dlatego nieustannie przychodzi do nas i to właśnie wtedy, kiedy dotykają nas wstrząsy wewnętrzne bądź zewnętrzne. Dlatego potrzebne jest czuwające serce, wrażliwe jak sejsmograf, aby pomiędzy tym wszystkim, co burzy, trwoży i niepokoi, odczytać przejście Odkupiciela.
Jezu, nie zbawiasz mnie pomimo trudności i grzechów, lecz właśnie w trudnościach i grzechach. Dziś powierzam Ci szczególnie te sytuacje…

www.edycja.plRozważania zaczerpnięte z „Ewangelia 2014”
s. Anna Maria Pudełko AP
Edycja Świętego Pawła

http://www.paulus.org.pl/czytania.html
*****************
Naśladowanie Jezusa Chrystusa, traktat duchowy z XV w.
Księga II, §1
Chrystus przyjdzie do ciebie

„Królestwo Boże w Was jest”, mówi Pan (Łk 17,21). Nawróć się całym sercem do Boga i opuść ten świat nędzny, a dusza twoja znajdzie odpocznienie. Ucz się pogardzać rzeczami zewnętrznymi, a oddawać się rzeczom wewnętrznym; a ujrzysz Królestwo Boże wchodzące do ciebie. „Albowiem Królestwo Boże jest sprawiedliwość i pokój, i wesele w Duchu Świętym” (Rz 14,17), czego bezbożni nie mają.

Przyjdzie do ciebie Chrystus, i napełni cię pociechą swoją, jeśliś Mu godne mieszkanie przygotował w sercu twoim. „Wszelka chwała Jego i ozdoba wewnątrz jest”(Ps 44,14 Wlg), i tam podoba sobie. Często On nawiedza człowieka wewnętrznego, a rozmowa z Nim słodka, pociecha najmilsza, pokój najobfitszy, poufałość dziwnie wielka.

Ach! spiesz się duszo wierna, przygotuj temu Oblubieńcowi serce twoje, ażeby do ciebie przyjść i w tobie zamieszkać raczył. Albowiem powiedział: „Jeśli kto mię miłuje, będzie chował mowę moją: a Ojciec mój umiłuje go, i do niego przyjdziemy, i mieszkanie u niego uczynimy” (J 14,23)… Człowiek wewnętrzny wnet może zebrać się w duchu, bo nigdy nie rozprasza się na zewnątrz. Nic mu nie zawadza, ani praca zewnętrzna, ani zatrudnienia przywiązane do czasu: lecz on stosuje się do wszystkiego, co się nadarza. Kto się wewnątrz dobrze usposobi i urządzi, ten nie zważa na dziwne i przewrotne sprawy ludzkie… Jeśli odrzucisz pociechy zewnętrzne, będziesz mógł zatapiać się w rozmyślaniu rzeczy Niebieskich, i często wewnętrzną pociechą radować się będziesz.

www.evzo.org

****************

****************

***************

Jezus nikogo nie zwodził. Wszystko, co mówił, było prawdą, a to, co czynił, służyło dobru. Skoro zapowiedział, że przyjdzie na końcu czasów, to możemy mieć pewność, że tak się stanie. Znakiem Jego przyjścia będą wojny, zniszczenia i prześladowania. Będzie czas pogan i czas deptania tego, co najświętsze. Jednak żadne ludzkie odstępstwa i wojny nie odwiodą Jezusa od wypełnienia obietnic. Dlatego „gdy się to dziać zacznie, nabierzcie ducha i podnieście głowy, (…) zbliża się wasze odkupienie”.

Hieronim Kaczmarek OP, „Oremus” listopad 2008, s. 115

 

TRYUMF MIŁOŚCI

„Moje serce i ciało radośnie wołają do Boga żywego” (Ps 84, 3)

„Na to zaś wszystko przyobleczcie miłość, która jest więzią doskonałości” (Kol 3, 14). W duszy podniesionej do całkowitego zjednoczenia z Bogiem miłość panuje nad wszystkim i wszystko zawiera: jest atmosferą, w której dusza żyje, jest jej oddechem, jej życiem. Ona porusza się „dla miłości i w miłości wszystko czyniąc i cierpiąc z miłości” (J.K.: P.d. 28, 8). Miłość w pełnym znaczeniu, o jaką Jezus prosił dla swoich uczniów, to miłość Boga i miłość bliźniego. Miłość nie byłaby doskonalą, gdyby nie odzwierciedlała ruchu miłości Bożej, którą Bóg miłuje siebie samego oraz ludzi. Św. Jan od Krzyża zauważa, że jednym z najcenniejszych skutków prób oczyszczających jest właśnie delikatna miłość braterska. Człowiek, doświadczywszy przez długi czas swojej nędzy, nie pomyśli już „nawet w pierwszym poruszeniu, że jest lepszy od innych lub że ich w czym przewyższa… Poznanie to jest źródłem miłości bliźniego. Dusza nie sądzi tu nikogo, jak to czyniła przedtem” (N. I, 12. 7-8). Patrzy wiec na bliźniego czystym spojrzeniem, przepełnionym szacunkiem i miłością, która każe mu widzieć w każdym bracie obraz Boga. Cieszy się, że śluzy innym, że im sprzyja i pomaga. Cieszy się, że naśladuje miłość Ojca niebieskiego, który ogarnia wszystkich ludzi, i miłość Chrystusa, który za wszystkich oddał życie. Zjednoczenie z Bogiem nie czyni człowieka zimnym i obojętnym względem bliźniego, nie przesłania mu potrzeb drugich, lecz przeciwnie, czyni zjednoczenie z braćmi bardziej prawdziwym i mocnym. To było przedmiotem modlitwy kapłańskiej Jezusa: „aby stanowili jedno, tak jak My jedno stanowimy. Ja w nich, a Ty we Mnie! Oby się tak zespolili w jedno” (J 17, 22-23). Im bardziej wierni są zjednoczeni z Bogiem, tym bardziej są także zjednoczeni między sobą: „doskonali w jedności”.

Czysta miłość Boga i czysta miłość braci, bez najmniejszego szukania siebie, czy to pod postacią radości duchowych, czy też korzyści ludzkich. Kto osiągnął te wyżyny, troszczy się naprawdę tylko o jedno: miłować, jak Bóg miłuje. Odrobina tej czystej miłości, mówi Jan od Krzyża, „jest cenniejsza dla Boga i dla duszy, i więcej przynosi pożytku Kościołowi niż wszystkie inne dzieła razem wzięte” (P.d. 29, 2). Dusza, która ją posiada, jest bardzo apostolska, a wiec życie jej jest wielce skuteczne dla zbawienia braci i dla rozwoju Kościoła, nawet wówczas, kiedy nie zajmuje się działalnością zewnętrzną.

  • O miłości płonąca, jak rozkosznie swymi miłosnymi poruszeniami napełniasz mnie całą, tak jak tylko przyjąć jestem zdolna! Dajesz mi bowiem boskie poznanie odpowiednio do całej zdolności i pojemności mego rozumu, wlewasz mi miłość, stosownie do największej wytrzymałości mej woli, napełniasz mię słodyczą w samej mej substancji strumieniami Twych rozkoszy wskutek boskiego zetknięcia i substancjalnego zjednoczenia, odpowiednio do największej czystości mej istoty, zdolności i zasięgu mej pamięci!…
    O czułe dotknięcie, Słowo i Synu Boga, Twoim delikatnym boskim bytem przenikasz na wskroś istotę mej duszy i dotykając jej delikatnie, pochłaniasz całą w siebie, w boskie rozkosze i słodkości, o których nigdy nie słyszano na ziemi!… O dotknięcie nieskończenie delikatne Słowa, a dla mnie jeszcze bardziej delikatne niż wtedy, gdy wstrząsnąwszy góry i pokruszywszy skały na górze Horeb, samym cieniem potęgi i mocy Twojej idącej przed Tobą dałeś się ze słodyczą i mocą odczuć Prorokowi w lekkim powiewie wiatru! (1 Krl 19, 11-12).
  • O tchnienie łagodne, miłe i czułe, o Słowo, Synu Boży, możesz mnie dotykać tak mile i czule. Szczęśliwa dusza, której dotykasz tak miłe i czule, choć jesteś tak straszny i potężny! Okaż to światu; lecz nie, nie mów tego światu, bo on nie zna i nie odczuje Twego podmuchu delikatnego i nie może Cię przyjąć ani widzieć. Ci tylko, Boże mój i życie moje, ujrzą i odczują Twe czułe dotknięcie, którzy oddaliwszy się od świata wyrobili w sobie wrażliwość… i tak będą mogli odczuć Cię i radować się Tobą…
    O dotknięcie nieskończenie miłe, tym silniejsze i potężniejsze, im bardziej delikatne! Silą bowiem Twej czułości wyniszczasz i oddalasz od duszy wszystkie inne dotknięcia rzeczy stworzonych, a ją sobie przywłaszczasz i dla siebie wybierasz! (św. Jan od Krzyża: Żywy płomień miłości 1, 17; 2, 17-18).

O. Gabriel od św. Marii Magdaleny, karmelita bosy
Żyć Bogiem, t. III, str. 510

http://mateusz.pl/czytania/2014/20141127.htm

**********************************************************************************************************************************

ŚWIĘTYCH OBCOWANIE

W Zgromadzeniach Księży Misjonarzy i Sióstr Miłosierdzia:
ŚWIĘTO NAJŚWIĘTSZEJ MARYI PANNY NIEPOKALANEJ OBJAWIAJĄCEJ CUDOWNY MEDALIK
27 listopada 1830 r. Najświętsza Maryja Panna objawiła się świętej Katarzynie Labouré w kaplicy Sióstr Miłosierdzia przy rue du Bac w Paryżu. Poleciła jej rozpowszechniać medalik według przedstawionego wzoru. Ze względu na liczne łaski udzielane za jego pośrednictwem, medalik nazwano cudownym. Święto zostało ustanowione 23 lipca 1894 r. przez papieża Leona XIII.
2711-medalik
Polecam osobiste wspomnienie zamieszczone na stronie www.solidarni2010.pl
Medalik prawdziwie cudowny: jutro święto NMP od Cudownego Medalika
************************************
27 listopada
Święty Wirgiliusz Święty Wirgiliusz, biskup

Wirgiliusz urodził się w Irlandii. Nosił celtyckie imię Fergal, które zlatynizowano jako Wirgiliusz (Wergiliusz). Był benedyktynem. Około 740 r. opuścił ojczyznę, aby dotrzeć do Ziemi Świętej. Jego wiedza i umiejętności zwróciły uwagę Pepina Krótkiego (przyszłego króla Franków), który zatrzymał go przez około 2 lata na swoim dworze. Ok. 743 r. Pepin wysłał Wirgiliusza z listami polecającymi do swego kuzyna, księcia bawarskiego Odylona. Ten ostatni powierzył Wirgiliuszowi zarządzanie osieroconym biskupstwem w Salzburgu. Irlandzkim zwyczajem rządził diecezją będąc jednocześnie opatem klasztoru św. Piotra (założonego w 696 r. przez św. Ruperta – istniejącego do dziś – najstarszego klasztoru benedyktyńskiego na obszarze niemieckojęzycznym).
Wobec takiego obrotu spraw Wirgiliusz zrezygnował z wyprawy do Ziemi Świętej i poszedł w ślady św. Ruperta, pierwszego apostoła Austrii. Wysłał misjonarzy na południe tego kraju, do Karyntii. W 755 r. przyjął sakrę biskupią. W Salzburgu wybudował nową katedrę i 24 września 774 r. przeniósł do niej relikwie św. Ruperta zmarłego ok. 718 r. w Wormacji.
Kilkakrotnie znalazł się w konflikcie ze św. Bonifacym (także benedyktynem, biskupem misyjnym działającym na terenach dzisiejszych Niemiec i Francji). Jednym z pretekstów był fakt, że Wirgiliusz użył podczas chrztu jakiegoś dziecka źle odmienionego gramatycznie łacińskiego słowa. Bonifacy zakwestionował ważność udzielonego sakramentu. Skierował prośbę o wyjaśnienie tej sytuacji do papieża. Ten, zdziwiony, że Bonifacy kwestionuje tak błahą sprawę, wydał specjalny dekret, w którym potwierdził ważność chrztu. Inną sporną kwestią był pogląd Wirgiliusza, który twierdził, że ziemia jest kulista; Bonifacy ponownie nie zgodził się z nim. Ta sprawa również zakończyła się w Rzymie. Ponownie wygrał Wirgiliusz.
Irlandzki misjonarz zmarł między 781 a 784 rokiem w Salzburgu i tam został pochowany; mimo tego jego święto obchodzi się także w Irlandii. Kanonizował go Grzegorz IX w 1232 r. Jest patronem Salzburga i Austrii.
Błogosławiona Małgorzata Sabaudzka Błogosławiona Małgorzata Sabaudzka, zakonnicaMałgorzata urodziła się w 1382 r. (według innych źródeł – w 1390 r.) w Pignerolo jako najstarsze z czworga dzieci księcia Piemontu i tytularnego księcia Achai, Ludwika Sabaudzkiego, i Katarzyny, córki księcia Amadeusza III z Genewy; była siostrzenicą papieża Klemensa VII. Rodzice umarli, gdy była jeszcze dzieckiem, dlatego została oddana wraz z jedną z trzech sióstr, Matyldą, pod opiekę wuja, który w 1403 r. wydał ją za mąż za owdowiałego Teodora, markiza Montferrat, pochodzącego ze skłóconych z jej rodem potomków bizantyjskich cesarzy – rodziny Paleologów. Mariaż ten miał zakończyć trwający od lat konflikt.
Małżeństwo Małgorzaty i Teodora było udane, ale kochający się małżonkowie byli bezdzietni. Gdy w 1418 r. markiz Montferrat zmarł, wdowa stała się świetną partią; Małgorzata jednak nie zamierzała wychodzić ponownie za mąż. Bardzo cierpiała po śmierci męża, do którego była przywiązana. Ponadto od dzieciństwa była bardzo pobożna, jej wiara pogłębiła się jeszcze w czasie wizyty w ich włościach św. Wincentego Ferreriusza, wędrownego kaznodziei. Jej decyzja o przyjęciu habitu dominikańskiego nie była więc zaskakująca. Pozostawiając zarządzanie marchią Montferrat Janowi-Jakubowi – synowi męża z pierwszego małżeństwa, wstąpiła do Trzeciego Zakonu św. Dominika i dobrowolnie złożyła ślub czystości.
Wprawdzie książę Mediolanu, Filip Maria Visconti starał się o jej rękę, prosząc papieża Marcina I o zwolnienie Małgorzaty ze ślubów zakonnych i taką zgodę otrzymał, ale Małgorzata nie chciała wychodzić za mąż. W poszukiwaniu odpowiedniego miejsca dla siebie trafiła na popadający w ruinę klasztor w Albie, w którym mieszkało kilka sióstr żyjących bardzo ubogo. W 1426 r. Małgorzata kupiła go, zamieniła w klauzurowy i przyjęła regułę drugiego zakonu dominikańskiego, zatwierdzoną przez papieża Eugeniusza IV w 1445 r. Na patronkę klasztoru wybrała św. Marię Magdalenę. Do końca życia była tu ksienią. Jej życie wypełniały modlitwy, kontemplacja i pokuta.
Jak wynika z zachowanych listów, przyczyniła się do rezygnacji z urzędu przez jej kuzyna, Amadeusza VIII Sabaudzkiego, który został wybrany na antypapieża (jako Feliks V) podczas schizmatycznego soboru w Bazylei. Pod jej wpływem Amadeusz ukorzył się przed papieżem ze stolicy Piotrowej, a później został nawet kardynałem i umarł w opinii świętości.
Miewała liczne objawienia Matki Bożej i Pana Jezusa. W jednym z nich Chrystus zapytał ją, jaki rodzaj cierpienia wybiera: znoszenie oszczerstw, choroby czy prześladowań. Wybrała wszystkie trzy i potem pokornie te cierpienia znosiła. Jej niedoszły małżonek, książę Visconti, zarzucał jej popieranie herezji. Małgorzata często i długo chorowała, oskarżano ją też o tyranię w klasztorze.
Pewnego dnia niemłodą już Małgorzatę odwiedził syn jednego z jej pasierbów, który polując w pobliżu ustrzelił łanię. Okazało się, że pozostał po niej jelonek i właśnie jego przyniósł do klasztoru młodzieniec. Malutkie zwierzątko potrzebowało troskliwej opieki i znalazło ją u sióstr. Miało pełny dostęp do ich cel i innych pomieszczeń klasztornych. Niestety kapelan klasztoru wyraził dezaprobatę i Małgorzata ze smutkiem zaprowadziła jelonka do lasu, wyjaśniając mu przy tym, dlaczego musi to zrobić. Jelonek odszedł, ale wrócił, gdy Małgorzata umierała i był przy niej do chwili jej odejścia do Pana.
Z klasztorem Małgorzaty związana jest jeszcze jedna ciekawa historia. W 2000 r. siostry z Albie opublikowały po raz pierwszy trzy dokumenty, zapieczętowane w XV w., dotyczące wizji, jakie w 1454 r. miała na łożu śmierci w obecności Małgorzaty jedna z sióstr zgromadzenia – Filipina. Pochodziła ona również z rodu sabaudzkiego, w ekstazie opisywała spotkania z Matką Bożą i innymi świętymi, m.in. z Katarzyną ze Sieny. W jednej z wizji Najświętsza Panna mówiła jej o “potworze, który powstanie na wschodzie, i który przysporzy wielkiego cierpienia wiernym, ale który zostanie zniszczony przez Maryję, w różańcu z Fatimy, jeżeli zostanie Ona z pokorą wezwana”. Było to ponad 450 lat przed objawieniami w Fatimie.
Dwa dni przed śmiercią Małgorzata poprosiła o położenie jej pod krucyfiksem w jej celi, w której nagle, gdy znalazła się u stóp Jezusa – zrobiło się jasno. Siostry usłyszały jakby chóry anielskie oznajmujące przybycie Pana. Powtórzyło się to następnego dnia, w święto św. Cecylii. W dniu śmierci, po przyjęciu sakramentu namaszczenia chorych, w celi Małgorzaty widziano nieznaną zakonnicę, która przypominała św. Katarzynę ze Sieny, do której umierająca miała szczególne nabożeństwo i której listy kazała sobie kopiować. Małgorzata zmarła w Albie 23 listopada 1464 r. w opinii świętości.
Początkowo jej ciało złożono w skromnym grobowcu, a w 1481 r. przeniesiono je do znacznie większego i bogatszego nagrobka, wystawionego w klasztorze, który założyła. Tam w nienaruszonym stanie, w srebrnej trumnie, spoczywa do dnia dzisiejszego. Beatyfikował ją w 1669 r. papież Klemens IX. Jest jedną z trzech wyniesionych na ołtarze księżniczek Zakonu Dominikańskiego i patronką wdów.
Święty Franciszek Antoni Fasani Święty Franciszek Antoni Fasani, prezbiterUrodził się 6 sierpnia 1681 r. w Lucera, we włoskiej Apulii. Był drugim z kolei synem Józefa i Izabelli Monaca, ubogich najemników rolnych. Na chrzcie nadano mu kilka imion: Donat, Antoni, Jan, Mikołaj, ale w rodzinie nazywano go najczęściej Giovanniello.
Bardzo wcześnie jego życie związane zostało z zakonem franciszkanów konwentualnych. W wieku sześciu lat został ministrantem w ich kościele i zaczął pobierać nauki w szkole przyklasztornej.
W 1695 r. wstąpił do Zakonu Braci Mniejszych Konwentualnych i przyjął imię Franciszek Antoni. Po odbyciu nowicjatu 23 sierpnia 1696 r. złożył w Monte S. Angeli profesję wieczystą i zaczął swoją posługę w prowincji zakonnej św. Anioła. Święcenia kapłańskie otrzymał dopiero 19 września 1705 r. w Asyżu.
Pół roku później zdał egzamin, sprawdzający jego dojrzałość teologiczną, dzięki czemu mógł rozpocząć studia magisterskie na wydziale filozoficzno-teologicznym w Kolegium Generalnym w Asyżu. Rok później kapituła generalna udzieliła mu dyspensy od dalszych dwóch lat studiów, uznając, że prezentuje wystarczający poziom wiedzy, by podjąć naukę filozofii scholastycznej w Lucera. 27 czerwca 1709 r. otrzymał tytuł magistra teologii.
W latach 1709-1712 był przełożonym pustelni św. Rocha w Albetona. Na następne trzy lata wyznaczono go na gwardiana klasztoru w Lucera. Od 1716 r. został gwardianem klasztoru i regensem studiów w Troia. W 1718 r. wrócił na dwa lata do Lucera. W latach 1720-1723 objął rodzimą prowincję św. Anioła, jednocześnie wykładając teologię scholastyczną. Przez niemal dwadzieścia kolejnych lat był na przemian mistrzem nowicjatu i gwardianem konwentu w Lucera. Niemal całe życie kapłańskie wiódł zatem w rodzinnym mieście.
Franciszek Antoni Fasani był gorliwym i wybitnym kaznodzieją. Głosił kazania najczęściej w Compobasso i Agnone, a w całej północnej Apulii nie było miasta i wsi, gdzie nie mówiłby choć raz. W Lucera przemawiał w każdą niedzielę i święto, a w Wielkim Poście wyruszał w teren z posługą słowa. Odprawiał m.in. nowenny w formie nabożeństw przed głównymi świętami maryjnymi, Bożym Narodzeniem i Zielonymi Świętami. Przy okazji szczególnie ważnych uroczystości przemawiał także na placu miejskim.
Jego kazania były gruntownie przygotowane, przemyślane, a jednocześnie proste, zwięzłe i uduchowione. Odznaczał się postawą zasługującą na naśladowanie. Otaczał opieką ubogich, więźniów, zwłaszcza tych skazanych na śmierć, którym starał się zawsze przyjść z pomocą. Był poszukiwanym spowiednikiem i przewodnikiem duchowym kapłanów, osób zakonnych i świeckich. W konfesjonale spędzał wiele godzin, odznaczał się cierpliwością i łagodnością, a pouczenia jego były krótkie i rzeczowe.
Dzięki głębokiej religijności rodziców miał szczególne nabożeństwo do Matki Bożej; w domu rodzinnym każdego wieczoru odmawiano wspólnie, na klęcząco, różaniec i litanię loretańską. Po wstąpieniu do zakonu ta pobożność rozwijała się w nim wraz z pogłębieniem życia wewnętrznego i znajomością teologii i tradycji franciszkańskiej. Codziennie po Nieszporach przez pół godziny modlił się przed ołtarzem Niepokalanej; wracał tam też o północy, tuż przed udaniem się na spoczynek. W wigilie świąt Matki Bożej i w soboty praktykował surowe posty. Jak wielka była jego miłość do Maryi i chęć naśladowania Jej – widać w słowach, którymi kończył modlitwy odmawiane prywatnie i wspólnie z ludem: “Wierzę w Boga, który jest nieskończoną Prawdą i wierzę tak, jak wierzyła Najświętsza Dziewica. Ufam Bogu nieskończonego miłosierdzia, że dostąpię życia wiecznego i ufam tą nadzieją, jaką miała Najświętsza Dziewica. Kocham Boga, który jest nieskończonym Pięknem i Dobrem i kocham tą miłością, z jaką Go kochała Maryja Dziewica. Kocham moich bliźnich, także i nieprzyjaciół, upraszając dla nich od Boga wszelkie dobra, tak jak to czyniła Maryja Dziewica. Żałuję za me grzechy, będące obrazą nieskończonego majestatu Bożego, z takim żalem, z jakim bolała nad grzechami świata Najświętsza Dziewica. Przyjmuję wszelkie cierpienia, zdając się całkowicie na wolę Bożą, jak to czyniła Najświętsza Dziewica. Poświęcam wszystkie moje myśli, pragnienia, zmysły wewnętrzne i zewnętrzne, słowa, czyny i całe życie na ustawiczną ofiarę Bogu, tak jak to czyniła Najświętsza Dziewica”.
Często głosił kazania o Matce Bożej, a swoim słuchaczom mówił: “Kochajmy Maryję! Uciekajmy się do Niej w pokusach, cierpieniach, oschłości ducha, w każdej potrzebie duszy i ciała! Kto jest prawdziwym czcicielem Maryi, nie zazna potępienia. Ona jest bowiem kluczem do nieba; w Niej winniśmy złożyć wszystkie nasze nadzieje, ponieważ przez Jej wstawiennictwo wszystko możemy otrzymać od Boga”. Najbardziej starał się szerzyć kult Maryi Niepokalanie Poczętej. Sprowadził do kościoła klasztornego w Lucera Jej figurę o dużej wartości artystycznej, która znajduje się tam do dziś. Komponował pieśni maryjne, a jedna z nich, wielbiąca Niepokalanie Poczętą, jest jeszcze teraz śpiewana w Lucera podczas nabożeństw maryjnych.
Odszedł z tego świata trzymając obrazek Niepokalanej, odmawiając kantyk Magnificat i antyfonę Tota pulchra es Maria, 29 listopada 1742 r. Pochowano go w miejscowym kościele franciszkańskim. Papież Pius XII beatyfikował go 15 kwietnia 1951 r., a kanonizował papież św. Jan Paweł II 13 kwietnia 1986 r.
Błogosławiony Bernardyn z Fossa Błogosławiony Bernardyn z Fossa, prezbiterBernardyn urodził się w 1420 r. w Fossa, we włoskiej diecezji Aquila. Pochodził ze starego, szlacheckiego rodu. Uczył się początkowo w Aquila, a prawo kanoniczne i cywilne studiował w Perugii. W 1445 r. zrobił doktorat. W tym samym roku otrzymał w Stroncone habit franciszkański z rąk św. Jakuba z Marchii. Był dwukrotnie prowincjałem w Abruzji w latach 1454-1460 i 1472-1475, a w Bośni i Dalmacji – w latach 1467-1469. Był też prokuratorem generalnym przy Kurii Rzymskiej. Dwukrotnie proponowano mu biskupstwo w Aquila, ale pokora sprawiła, że nie przyjął tego zaszczytu.
Chciał być naśladowcą świętych Bernardyna ze Sieny i Jana Kapistrana poprzez oddanie się kaznodziejstwu, pracom misyjnym, a w ostatnich latach życia – pisarstwu. Zabiegał o porozumienie między franciszkanami konwentualnymi a obserwantami (bernardynami). Zmarł 27 listopada 1503 r. w San Giuliano, a jego kult został zatwierdzony 26 marca 1828 r. przez papieża Leona XII.
Pozostawił po sobie sporo rękopisów. Jest m.in. autorem pierwszego życiorysu św. Bernardyna ze Sieny. Z dzieł historyczno-teologicznych wydano m.in. Chronica Fratrum Minorum de Observantia, w której przedstawił historyczne dzieje grupy obserwanckiej w zakonie (1368-1470). Ta interesująca kronika została po raz pierwszy wydana pod redakcją Leonarda Lemmensa OFM z rękopisu bł. Bernardyna. Następne jego dzieło to Provinciae divi Bernardini coenobia, w którym opisał 15 klasztorów obserwanckich. W Biblioteca Marciana w Wenecji znajduje się około 500 rękopisów z mowami żałobnymi i kazaniami okolicznościowymi, wygłoszonymi przez bł. Bernardyna.
Ponadto dziś także w Martyrologium:
W Riez, we Francji – św. Maksyma, biskupa. Wcześnie znalazł się w klasztorze leryneńskim, którym kierował św. Honorat. Od roku 427 był jako opat jego następcą. W roku 433 obrano go biskupem Riez. Pracował tam wytrwale. Uczestniczył też w kilku synodach i podpisał list biskupów Galii do Leona I. Zmarł około roku 460. Pochowano go w kościele, który sam wybudował.oraz:

świętych męczenników Akacjusza, prezbitera, i Hirenarcha (+ ok. 500); św. Jakuba, męczennika (+ ok. 420); św. Waleriana, biskupa (+ 388)

http://www.brewiarz.katolik.pl/czytelnia/swieci/11-27.php3

O autorze: Judyta