Słowo Boże na dziś – 22 stycznia 2015 r. – czwartek – św. Wincentego, diakona i męczennika św. Wincentego Pallottiego, prezbitera Dzień Dziadka

Myśl dnia

Bogatym nie jest ten, kto posiada, lecz ten, kto daje.

św. Jan Paweł II

Szatan przeczuwa dobrze wieczność swej katuszy,
Ale rozumowaniem to przeczucie głuszy.Adam Mickiewicz

CZWARTEK II TYGODNIA ZWYKŁEGO, ROK I

50fc1599e7124_k27

PIERWSZE CZYTANIE (Hbr 7,25-8,6)

Chrystus jest arcykapłanem bez grzechu

Czytanie z Listu do Hebrajczyków.

Bracia:
Jezus może zbawiać na wieki tych, którzy przez Niego zbliżają się do Boga, bo zawsze żyje, aby się wstawiać za nimi.
Takiego bowiem potrzeba nam było arcykapłana: świętego, niewinnego, nieskalanego, oddzielonego od grzeszników, wywyższonego ponad niebiosa, takiego, który nie jest obowiązany, jak inni arcykapłani, do składania codziennej ofiary najpierw za swoje grzechy, a potem za grzechy ludu. To bowiem uczynił raz na zawsze, ofiarując samego siebie. Prawo bowiem ustanawiało arcykapłanami ludzi obciążonych słabością, słowo zaś przysięgi, złożonej po nadaniu Prawa, ustanawia Syna doskonałego na wieki.
Sedno zaś wywodów stanowi prawda: takiego mamy arcykapłana, który zasiadł po prawicy tronu Majestatu w niebiosach jako sługa świątyni i prawdziwego przybytku zbudowanego przez Pana, a nie przez człowieka.
Każdy bowiem arcykapłan ustanawiany jest do składania darów i ofiar, przeto potrzeba, aby Ten także miał coś, co by ofiarował. Gdyby więc był na ziemi, to nie byłby kapłanem, gdyż są tu inni, którzy składają ofiary według postanowień Prawa. Usługują oni obrazowi i cieniowi rzeczywistości niebieskich. Gdy bowiem Mojżesz miał zbudować przybytek, to w ten sposób został pouczony przez Boga: „Patrz zaś, abyś uczynił wszystko według wzoru, jaki ci został ukazany na górze”.
Teraz zaś otrzymał w udziale o tyle wznioślejszą służbę, o ile stał się pośrednikiem lepszego przymierza, które oparte zostało na lepszych obietnicach.

Oto słowo Boże.

PSALM RESPONSORYJNY (Ps 40,7-8a.8b-10.17)

Refren: Przychodzę, Boże, pełnić Twoją wolę.

Nie chciałeś ofiary krwawej, ani z płodów ziemi, *
lecz otworzyłeś mi uszy.
Nie żądałeś całopalenia i ofiary za grzechy. *
Wtedy powiedziałem: „Oto przychodzę.

W zwoju księgi jest o mnie napisane: +
Radością jest dla mnie pełnić Twoją wolę, mój Boże, *
a Twoje prawo mieszka w moim sercu”.
Głosiłem Twą sprawiedliwość w wielkim zgromadzeniu *
i nie powściągałem warg moich, o czym Ty wiesz, Panie.

ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ (Mt 4,23)

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.

Jezus głosił Ewangelię o królestwie
i leczył wszelkie choroby wśród ludu.

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.

EWANGELIA (Mk 3,7-12)

Podziw tłumów dla Jezusa

Słowa Ewangelii według świętego Marka.

Jezus oddalił się ze swymi uczniami w stronę jeziora. A szło za Nim wielkie mnóstwo ludu z Galilei. Także z Judei, z Jerozolimy, z Idumei i Zajordania oraz z okolic Tyru i Sydonu szło do Niego mnóstwo wielkie na wieść o Jego wielkich czynach. Toteż polecił swym uczniom, żeby łódka była dla Niego stale w pogotowiu ze względu na tłum, aby się na Niego nie tłoczyli.

Wielu bowiem uzdrowił i wskutek tego wszyscy, którzy mieli jakieś choroby, cisnęli się do Niego, aby się Go dotknąć. Nawet duchy nieczyste na Jego widok padały przed Nim i wołały: „Ty jesteś Syn Boży”. Lecz On surowo im zabraniał, żeby Go nie ujawniały.
Oto słowo Pańskie.
***************************************************************************************************************************************
KOMENTARZ

Moja dzisiejsza wiara

Ludzie przychodzili do Jezusa z nadzieją na uzdrowienie. Pokonywali nieraz wiele kilometrów, aby go spotkać. Dzisiaj Jezus obecny jest w każdym tabernakulum. Ze szczególną mocą działa w swoim Kościele poprzez dwa sakramenty uzdrowienia: sakrament pojednania oraz namaszczenie chorych. Ta Jego obecność jest tak bliska, że czasem przez nas niedoceniana. Jezus działający i żyjący w Kościele wciąż uzdrawia. Cuda nie są historią z przeszłości, opowiedzianą jedynie przez ewangelistów. Trzeba mieć tylko wiarę, że to, co miało miejsce przeszło dwa tysiące lat temu, może wydarzyć się także w moim życiu. Idźmy więc do Jezusa, bo On na nas czeka.

Panie, proszę Cię o taką wiarę, jaką mieli ci ludzie, którzy spotykali Ciebie, gdy chodziłeś po ziemi. Tak wielu z nich uzdrowiłeś. Uzdrów, Panie, i mnie!

Rozważania zaczerpnięte z „Ewangelia 2015”

Autor: ks. Mariusz Krawiec SSP
Edycja Świętego Pawła

http://www.paulus.org.pl/czytania.html
******

Nasza droga do Boga jest zwykle naznaczona ciągłym napięciem i zmaganiem. Z jednej strony szczerze pragniemy nawrócenia, z drugiej czujemy się bezradni wobec własnej słabości i grzechu. Niezdolni do ich przezwyciężenia, bylibyśmy skazani na klęskę, gdyby nie ofiara Jezusa, która gładzi nasze grzechy. Sprawując Eucharystię, chcemy doświadczać jej mocy.

ks. Jarosław Januszewski, „Oremus” styczeń 2009, s. 82-83

BĄDŹCIE DOSKONAŁYMI

Nauczycielu dobry, naucz mię drogi, która wiedzie do żywota (Mk 10, 17; Mt 7, 14)

Poznanie Boga, które jak Jezus oznajmił, jest życiem wiecznym, to nie poznanie teoretyczne, ograniczające się do oświecenia umysłu. Ono porusza wolę i pobudza ją do umiłowania Boga oraz kieruje całym życiem człowieka według woli Bożej. Jezus, objawiając Ojca niebieskiego, poucza ludzi miłować Go i postępować tak, aby Mu byli mili: „Bądźcie wy doskonali — mówi — jak doskonały jest Ojciec wasz niebieski” (Mt 5, 48). W tych krótkich słowach zawarte są dwie wielkie prawdy: wzorem wszelkiej świętości jest Bóg, gdyż tylko On jest pełnią doskonałości, bez cienia najmniejszej skazy; wolą zaś Bożą jest, aby również ludzie stali się doskonałymi, starając się odtworzyć w sobie doskonałość samego Boga.

W jaki jednak sposób ułomne stworzenie ludzkie może naśladować doskonałość Boga? Jezus przyszedł do ludzi, aby im to umożliwić. Wysłużył im łaskę razem z cnotami wlanymi i darami Ducha Świętego i nieustannie zlewa ją na wierzących dźwigając ich z płaszczyzny czysto ludzkiej na płaszczyznę nadprzyrodzoną, boską, dzięki czemu stają się uczestnikami natury i życia Bożego. Wiara daje im uczestnictwo w prawdzie Bożej, we właściwym Bogu poznaniu samego siebie i wszystkich rzeczy. Przez miłość zaś uczestniczą w nieskończonej miłości, jaką Bóg miłuje samego siebie i swoje stworzenia.

Nie może człowiek widzieć doskonałości Boga, albowiem On, „którego żaden z ludzi nie widział ani nie może zobaczyć”, „zamieszkuje światłość niedostępną” (1 Tm 6, 16) lecz Jezus jest Jego objawieniem i w swej osobie, przez czyny i słowa swoje, ukazuje doskonałość Boga. Jezus stał się więc doskonałym Mistrzem świętości; ogłasza ludziom, że Bóg chce, aby byli świętymi, ukazuje najwyższy i nieskończony ideał świętości: Boga, i umożliwia im wejście na drogę wiodącą do tego wzniosłego ideału.

  • Boże mój, Ty tego od nas najwięcej żądasz, abyśmy Cię naśladowali, według stów Chrystusa: „Bądźcie wy doskonali, jak doskonały jest Ojciec wasz niebieski”… Pragnę więc gorąco oddać się Tobie i naśladować Cię w świętości, czystości i miłości, w miłosierdziu i cierpliwości, roztropności, cichości i we wszystkich innych Twoich doskonałościach. Błagam Cię więc, abyś sam raczył wycisnąć w duszy mojej obraz i podobieństwo doskonale świętości Twego życia i Twoich cnót (św. Jan Eudes).
  • O Panie, Ty nie możesz wzbudzać pragnień nieziszczalnych, więc mimo że tak słaba jestem, mogę dążyć do świętości. Niepodobna mi stać się wielką, powinnam więc znosić się taką, jaką jestem, ze wszystkimi swymi niedoskonałościami. Chcę jednak znaleźć sposób dostania się do Nieba, jakąś małą drogę, bardzo prostą i bardzo krótką, zupełnie nową. Żyjemy w wieku wynalazków; nie ma już potrzeby wchodzić na górę po schodach… z powodzeniem zastępuje je winda. Otóż i ja chciałabym znaleźć taką windę, która by mnie uniosła do Ciebie, Jezu, bo jestem zbyt mała, by wstępować po stromych stopniach doskonałości. Poszukiwałam więc w księgach świętych wytłumaczenia co do owej windy, przedmiotu mych pragnień, i przeczytałam te słowa, które wyszły z ust przedwiecznej Mądrości: Jeżeli kto jest maluczki, niech przyjdzie do mnie. Znalazłam więc to, czego szukałam… Windą, która mnie uniesie aż do Nieba, są Twoje ramiona, o Jezu! Do tego zaś nie potrzebuję wzrastać, przeciwnie, powinnam pozostać małą, stawać się coraz mniejszą. O mój Boże, przewyższyłeś wszelkie moje oczekiwania, toteż pragnę wyśpiewywać Twoje miłosierdzie! (Św. Teresa od Dz. Jezus: Dzieje duszy, r 20; Rps C,f° 3’).

O. Gabriel od św. Marii Magdaleny, karmelita bosy
Żyć Bogiem, t. II, str. 44

http://www.mateusz.pl/czytania/2015/20150122.htm
*******
Aneta Pisarczyk
Odkrywając prawdziwe ”Ja”
wstań
Dążenie do odkrywania prawdy jest głęboko wpisane w ludzką naturę. Bóg stworzył człowieka z prawdziwej miłości i On jeden widzi nas takimi, jakimi rzeczywiście jesteśmy. Stąd ludzkie serce tęskni za tym, co pochodzi z prawdy. Wszelkie zafałszowanie, jakie dostrzegamy w nas samych lub też w naszych bliskich, rodzi rozczarowanie, smutek i żal.
Wykreowany świat
Jesteśmy niestety bardzo przyzwyczajeni do obcowania z tym, co udawane i zakłamane. W dzisiejszym świecie za pomocą wszechobecnej reklamy i zabiegów marketingowych próbuje się nam sprzedać wizję idealnego życia, w której przyjemność i posiadanie zdają się być najważniejszymi wyznacznikami poczucia szczęścia człowieka. Łatwo dać się wmanewrować w tę iluzję życia jak z reklamy. Kiedy zaś uwierzymy, że ten wykreowany obraz codzienności da nam poczucie spełnienia, wtedy stajemy się podobni do błędnego rycerza goniącego wciąż za czymś nieuchwytnym i wymykającym się z rąk.
Nasze aktualne życie może wydawać się nam szare i mało atrakcyjne, więc coraz częściej walczymy z pokusą zakładania masek, chowania prawdziwego „Ja”, udawania i pokazywania tylko starannie wyselekcjonowanej cząstki siebie. Rozwiązanie to wydawać się może o tyle bezpieczniejsze i bardziej komfortowe, im częściej, będąc autentycznym, spotkaliśmy się z brakiem zrozumienia, ośmieszeniem lub ignorancją. Taka postawa oddala nas jednak od siebie i innych. To tak, jak byśmy otaczali prawdziwych siebie coraz szczelniejszym ogrodzeniem, na którym widnieje tabliczka z napisem: „Wstęp wzbroniony”. Im częściej chowamy się za przysłowiową maską, tym  mniej zaczynamy wiedzieć o sobie samych.
Prawdziwy „Ja”
Na każdym etapie życia jesteśmy w stanie podjąć radosny trud otrzepywania się z wszelkich zafałszowań, które nam towarzyszą, i zastępowania ich prawdą o sobie i świecie. Warto to czynić codziennie małymi krokami, tak by z każdym dniem docierać do swego prawdziwego „Ja” i dawać innym zachętę do życia w prawdzie. Poznawanie siebie jest bowiem fascynującym zadaniem dla każdego z nas.
Ważnym i niezwykle pomocnym narzędziem w tym procesie jest sposób interpretowania tego, co znajduje się wokół nas, nadawania sensu i kształtowania kluczowych przekonań dotyczących rzeczywistości. Krótko mówiąc, to, w jaki sposób myślimy o samych sobie, spotykających nas wydarzeniach życiowych oraz otaczającym świecie, może kierować nas w stronę autentyzmu życia lub przeciwnie – wzmacniać w nas tendencję do życia pozorami. Niezwykle istotne w konstruktywnym sposobie myślenia wydaje się być zauważanie pozytywnych stron, wystrzeganie się widzenia w kategoriach czarno-białych oraz rezygnowanie z etykietowania.
Pozytywnie
Wielu z nas ma tendencję do wyolbrzymiania tego, co złe, przy jednoczesnym niedocenianiu tego, co dobre. Nasze oczy są wtedy zwrócone ku wszelkim niedostatkom, a umysł sprawnie wyszukuje potencjalne zagrożenia i słabe punkty. Zaczynamy widzieć wokół siebie coraz więcej negatywnych rzeczy. Świat jawi się nam jako niebezpieczny i nieprzychylny. Tracimy umiejętność doceniania siebie i innych, bowiem naszym pochwałom towarzyszy niepotrzebnie słówko „ale”. I dlatego mówimy na przykład tak: „Ugotowałam dziś bardzo smaczny obiad, ale to nie znaczy, że jestem dobrą kucharką”, „Cieszę się, że mi dziś pomagałeś, ale wiesz o tym, że pomagasz mi zdecydowanie za rzadko”, „Ładnie dziś wyglądasz, ale i tak widać twoje zbędne kilogramy”. Taka pochwała nie dodaje pozytywnej energii, nie sprawia radości i nie motywuje do dalszego wysiłku.
Zauważanie rzeczywistego dobra, docenianie siebie i innych, dostrzeganie choćby najmniejszej zmiany na lepsze – to niezwykle ważne umiejętności służące pomnażaniu tego, co dobre i piękne. Dobro jest często ciche i nienarzucające się, jednak jest go niezmiernie dużo zarówno w nas samych, jak i wokół nas.
W rozwoju
Czasami ulegamy pokusie oceniania świata w kategoriach czarno-białych i niezauważania tego, co mieści się pomiędzy. Wtedy może nam towarzyszyć poczucie, że jeśli nie robimy czegoś idealnie, to cali jesteśmy do niczego. Możemy też w raniący sposób oceniać naszych bliskich, postrzegając całą ich osobowość przez pryzmat pojedynczych niewłaściwych zachowań: „Zachowałeś się nieodpowiedzialnie, więc jesteś nieodpowiedzialny”. Przyklejanie tzw. etykietek zawsze bywa bolesne, ponieważ stanowi formę zafałszowania rzeczywistości. Gdy mówimy o danej osobie, że jest leniem, to nie bierzemy pod uwagę tych sytuacji, w których wykazała się ona pracowitością. Kiedy oceniamy ją jako człowieka zawsze kompetentnego, to jednocześnie nie dajemy jej przyzwolenia na bycie niekompetentną w pewnych sytuacjach.
Taki sposób oceniania nie służy wspieraniu samych siebie oraz innych. W naszym wnętrzu bowiem coś nieustannie się dzieje, kształtuje, wzbogaca. Nie zawsze mamy tego świadomość, ale cały czas jesteśmy „w rozwoju”. Nie idealni, ale przecież też nie beznadziejni. W pewnym stopniu już odpowiedzialni, lecz wciąż jeszcze uczący się odpowiedzialności na głębszym poziomie; już kochający, ale nadal do pełniejszej miłości dorastający.
http://www.katolik.pl/odkrywajac-prawdziwe–rdquo-ja-rdquo-,24558,416,cz.html
*********

Komentarz liturgiczny

Podziw tłumów dla Jezusa
(Mk 3, 7-12)

Tłumy idą za Jezusem, bo uzdrawia ich ciała i otwiera im uszy na naukę, którą głosi. Pokazuje, że jest władcą czasu, bo złym duchem każe milczeć, że jest Synem Bożym (bo nie nadeszła jeszcze Jego godzina). Już pełni rolę kapłana Abrahama Melchizedeka. Błogosławi lud, jako zwycięzców Nowego Przymierza (doskonalszego od Starego), bo opartego na doskonalszej obietnicy – zbawienia dokonanego przez Jezusa.
Zatem idź i mów „Przychodzę, Boże, by pełnić Twoją wolę”. Niech Twoja służba będzie na wzór Jezusa!


Asja Kozak
asja@amu.edu.pl

http://www.katolik.pl/modlitwa,888.html

*****

Refleksja katolika

Na Boga nie trzeba napierać, do Niego nie trzeba się cisnąć, ani chcieć Go dotknąć za wszelką cenę (por. Mk 3,7-12).

On teraz jest na wyciągnięcie dłoni w Eucharystii! Cały w Eucharystii dla ciebie i dla mnie. On jest obecny i czujny na każde poruszenie naszego serca ku Niemu! Nieustannie!

Jezus zawsze żyje, aby wstawiać się za nami! Dzięki Niemu naprawdę zbliżamy się do Ojca. On jest naszym Pośrednikiem i Kapłanem (por. Hbr 7,25-8,6).

Niech się radują i weselą w Tobie
wszyscy, którzy Ciebie szukają,
a ci, którzy pragną Twojej pomocy,
niech zawsze mówią: Pan jest wielki!
(Ps 40,17)

Anna-Irena, Kraków
czytelny@poczta.fm

***

Biblia pyta:

Duch ludzki zniesie chorobę, lecz złamanego ducha któż dźwignie?
Prz 18,14

***

KSIĘGA III, O wewnętrznym ukojeniu
Rozdział XLIV. O TYM, ŻE NIE NALEŻY DAĆ SIĘ POCIĄGAĆ RZECZOM ZEWNĘTRZNYM

1. Synu, jest wiele rzeczy, o których wcale nie musisz wiedzieć Syr 32,12, raczej myśl o sobie, że choć na ziemi, jesteś już umarły i cały świat jest umarły dla ciebie Ga 6,14. Lepiej jest być głuchym na wiele rzeczy i zajmować się tylko tym, co sprzyja wewnętrznemu pokojowi. Jeśli coś ci się w innych ludziach nie podoba, lepiej odwracać oczy i pozwolić każdemu myśleć swoje, niż wdawać się w kłótliwe rozmowy. Jeżeli mocno utwierdzisz się w Bogu i będziesz zważał tylko na Jego sąd, łatwiej zniesiesz własną porażkę.

2. O Panie, do czegośmy doszli? Patrz, opłakujemy stratę doczesną, pracujemy i zabiegamy o mały zysk, a o uszczerbku duszy od razu zapominamy, przypominamy sobie może dopiero wtedy, kiedy już będzie za późno. Dążymy do tego, co błahe i nieważne, a zaniedbujemy to, co najważniejsze, bo cała istota człowieka wyładowuje się na zewnątrz i jeśli w porę nie zwróci się do wnętrza, całkiem w rzeczach zewnętrznych ugrzęźnie.

Tomasz a Kempis, ‘O naśladowaniu Chrystusa’

***

JEGO PRZECZUCIE

Szatan przeczuwa dobrze wieczność swej katuszy,
Ale rozumowaniem to przeczucie głuszy.

Adam Mickiewicz

***

Przebaczaj pierwszy.

H. Jackson Brown, Jr. ‘Mały poradnik życia’

******

Refleksja maryjna

Modlić się do Dziewicy o jedność

Cześć dla Matki Chrystusa i chrześcijan daje katolikom naturalną i częstą sposobność błagania Jej, by wstawiła się Ona u Syna, aby wszyscy ochrzczeni połączyli się w jeden lud Boży. A nadto z tej racji, że wolą Kościoła katolickiego jest, by w tym kulcie nie tylko nie osłabiało się jego szczególnego charakteru, lecz także bardzo starannie unikało się wszelkiej przesady, która mogłaby wprowadzić w błąd innych braci co do prawdziwej nauki Kościoła katolickiego, by usunięto wszelki sposób okazywania czci, odbiegający od właściwej praktyki katolickiej.

MC 32


teksty pochodzą z książki: “Z Maryją na co dzień – Rozważania na wszystkie dni roku”
(C) Copyright: Wydawnictwo SALWATOR,   Kraków 2000
www.salwator.com

**********

Polska “Cristiada”

jk / pk

Artur Grottger – Kozacy atakują Kościół św. Anny w Warszawie 27 lutego 1861 roku (fot. Wikimedia Commons)

Dziś mija kolejna, 152. rocznica wybuchu Powstania Styczniowego, jednego z najbardziej znanych zrywów niepodległościowych, zmierzających do odzyskania wolności naszej ojczyzny. Mimo, iż Powstanie Styczniowe zakończyło się klęską, było bez wątpienia największym, polskim czynem zbrojnym w okresie rozbiorów.

 

Przygotowania do powstania trwały co najmniej kilka lat i były prowadzone nie tylko w kraju ale również poza jego granicami. W Genui założono nawet Polską Szkołę Wojskową, której uczestnicy mieli stanowić kadrę dowódczą powstania. Podejmowano także na szeroką skalę działania zmierzające do zakupu broni w państwach zachodnich, choć skuteczność rosyjskiej dyplomacji i służalczość europejskich rządów wobec imperium rosyjskiego w znacznym stopniu niweczyła te zamiary.
Zasadniczą przyczyną powstańczego zrywu był niezwykle nasilony terror rosyjskiego zaborcy i systematyczne zwalczanie wszystkiego co polskie, nie wyłączając nawet kościoła katolickiego którego duchowieństwo popierało działania niepodległościowe, a później czynnie uczestniczyło w powstaniu. Jeszcze bowiem w grudniu 1964 roku, na Podlasiu, walczył oddział powstańczy dowodzony przez księdza Stanisława Brzóskę. Pod tym względem Powstanie Styczniowe można bez zbytniej przesady określić mianem polskiej “Cristiady”.
Mimo, iż powstanie skierowane było zasadniczo przeciwko jednemu z zaborców, trwało prawie dwa lata, podczas których stoczono ponad 1200 większych bitew i potyczek. Wiele z nich zakończyło się zwycięstwem strony polskiej, z oczywistych przyczyn skazanej jednak na prowadzenie wojny partyzanckiej, w starciu z przeważającą liczebnie i technicznie, regularną armią rosyjską. Ale nie tylko przewaga liczebna i militarna Rosjan zadecydowała o późniejszej klęsce powstania. Nie bez znaczenia było stosowanie przez nich barbarzyńskich metod, zasadniczo obcych cywilizacji europejskiej. Brak udzielania pomocy lekarskiej rannym, ich dobijanie, a nawet bezczeszczenie zwłok poległych nie należały bowiem do rzadkości.
Przez oddziały powstańcze przez cały okres walk przewinęło się około 200 tysięcy osób, z których w bitwach poległo kilkadziesiąt tysięcy, około tysiąca z nich zostało straconych (najczęściej powieszonych) po pojmaniu przez Rosjan, kolejne kilkadziesiąt tysięcy skazano na syberyjską zsyłkę i katorgę, a około 10 tysięcy zmuszono do emigracji.

 

Zaborca skonfiskował kilka tysięcy majątków ziemskich należących do uczestników powstania, sprzedając je na licytacjach lub darując “zasłużonym” oficerom rosyjskim.

 

Skasowano wszystkie, wspierające powstanie klasztory katolickie. Dziesiątkom miast które dawały oparcie walczącym odebrano prawa miejskie, skazując je na stopniowy upadek.
Pomimo, iż od powstańczego zrywu upłynęło już przeszło półtora wieku, jego skutki były widoczne przez kolejne dziesiątki lat.
Pozytywnym skutkiem powstania było niewątpliwie pielęgnowanie pamięci i tradycji patriotycznych w naszym narodzie przez dalsze lata niewoli, aż do odzyskania przez Polskę niepodległości w 1918 roku. Wymiernym i jakże istotnym owocem powstania była również odbudowa armii polskiej i rozgromienie sił bolszewickich zaledwie dwa lata później. “Cud nad Wisłą” nie byłby bowiem możliwy bez tego szczególnego ducha narodowego, pielęgnowanego w następnym pokoleniu w polskich rodzinach właśnie dzięki pamięci o poległych w Powstaniu Styczniowym.
Także kolejne rządy II Rzeczpospolitej umiały okazać cześć i wdzięczność uczestnikom walk powstańczych. Już w 1919 roku żyjący weterani powstania nabyli uprawnienia przysługujące żołnierzom Wojska Polskiego i odpowiednio wyższe stopnie wojskowe. A dopóki żyli, byli wzorem patriotyzmu i cieszyli się należnym szacunkiem społeczeństwa.

 

Jakże różny był pod tym względem los naszych “Wyklętych” – wielu żołnierzy Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie, żołnierzy Armii Krajowej czy polskiego podziemia niepodległościowego na których, zamiast wdzięczności, czekały więzienia NKWD, ubeckie katownie i nieznane groby. A “nagrody” otrzymywali ich mordercy i oprawcy, w postaci lukratywnych stanowisk nadawanych przez “ludową władzę” i późniejszych “zasłużonych”, sowitych emerytur.

 

***
Na szczęście, nie umarła jeszcze i trwa w wielu sercach pamięć o tych, dla których Polska zawsze była wielka i święta. Nawet wtedy, gdy wymazano Ją z mapy Europy.

http://www.deon.pl/po-godzinach/historia-i-spoleczenstwo/art,148,polska-cristiada.html

***********

Jezus czeka na osobności – na czwartek

Mieczysław Łusiak SJ

(fot. Alejandro Castro / Foter / CC BY-NC-SA)

Jezus oddalił się ze swymi uczniami w stronę jeziora. A szło za Nim wielkie mnóstwo ludu z Galilei. Także z Judei, z Jerozolimy, z Idumei i Zajordania oraz z okolic Tyru i Sydonu szło do Niego mnóstwo wielkie na wieść o Jego wielkich czynach.

Toteż polecił swym uczniom, żeby łódka była dla Niego stale w pogotowiu ze względu na tłum, aby się na Niego nie tłoczyli. Wielu bowiem uzdrowił i wskutek tego wszyscy, którzy mieli jakieś choroby, cisnęli się do Niego, aby się Go dotknąć. Nawet duchy nieczyste na Jego widok padały przed Nim i wołały: “Ty jesteś Syn Boży”. Lecz On surowo im zabraniał, żeby Go nie ujawniały.

 

Komentarz do Ewangelii

 

Ludzie “cisnęli się” do Jezusa. Szło do Niego wielkie mnóstwo ludzi. Jezus jednak oddalał się od nich. Pozwalał im się zbliżyć, ale gdy pomógł najbardziej potrzebującym, oddalał się. Jezusowi nie chodzi o tłumy zwolenników. To On może sobie “załatwić” w każdej chwili. Jemu chodzi o przemianę ludzkich serc. A o to w tłumie jest trudno. Prawdziwe nawrócenia, dające początek życiu z nową jakością, dokonywały się zawsze w kontekście indywidualnego spotkania Jezusa z człowiekiem.

 

Dobrze, że spotykamy się z Jezusem w tłumie ludzi. Takie spotkania też mają swoje znaczenie. Nic jednak nie zastąpi osobistego kontaktu z Nim “na osobności”.

http://www.deon.pl/religia/duchowosc-i-wiara/pismo-swiete-rozwazania/art,2311,jezus-czeka-na-osobnosci-na-czwartek.html
*******

Na dobranoc i dzień dobry – Mk 3, 7-12

Mariusz Han SJ

(fot. Skaghk / flickr.com / CC BY-NC-ND 2.0)

Mnogość ludzi w naszym życiu…

 

Napływ ludu
Jezus oddalił się ze swymi uczniami w stronę jeziora. A szło za Nim wielkie mnóstwo ludu z Galilei. Także z Judei, z Jerozolimy, z Idumei i Zajordania oraz z okolic Tyru i Sydonu szło do Niego mnóstwo wielkie na wieść o Jego wielkich czynach.

 

Toteż polecił swym uczniom, żeby łódka była dla Niego stale w pogotowiu ze względu na tłum, aby się na Niego nie tłoczyli. Wielu bowiem uzdrowił i wskutek tego wszyscy, którzy mieli jakieś choroby, cisnęli się do Niego, aby się Go dotknąć.

 

Nawet duchy nieczyste, na Jego widok, padały przed Nim i wołały: Ty jesteś Syn Boży. Lecz On surowo im zabraniał, żeby Go nie ujawniały.

 

Opowiadanie pt. “Zagadka bez odpowiedzi”
Ojciec Patrick, który śledził biedronkę, przechadzającą się beztrosko po źdźble trawy – wędrowała ku górze, potem ku dołowi, aby po krótkim postoju znów rozpocząć swój spacer ku górze – usłyszał pytanie Andrzeja: – Jak to się dzieje, ojcze, że Bóg dopuszcza do istnienia zła na świecie? – Bóg chcąc na to pytanie odpowiedzieć, musiałby ujawnić przede mną jedną ze swoich tajemnic, którą jest właśnie istnienie zła na świecie, a ja – przyznał ojciec Patrick – nie uważam się za godnego tak wielkiego zaufania.

 

Trochę pokory jest moim pancerzem przed zbyt wścibskim wnikaniem poza zasłonę, za którą Stwórca ukrył swoje myśli i zamiary. Człowiekowi potrzeba wielkiej mądrości, aby wiedział, co powinien wiedzieć, ale jeszcze większej, aby wiedział, czego wiedzieć nie powinien, z czego jednak wcale nie wynika, że jest mądrym człowiekiem.

 

Po tych słowach zakonnik skierował wzrok na źdźbło trawy, ale biedronki już tam nie było. Andrzej swoim pytaniem odwrócił jego uwagę od maleńkiego owada, który na pewno nikomu nie stawia nierozumnych pytań i od nikogo nie żąda mądrych odpowiedzi. A tak bardzo chciał powiedzieć biedronce: “Biedroneczko, biedroneczko leć do nieba, przynieś mi kawałek chleba”.

 

Refleksja
Wokół nas jest wielu ludzi, którym poświęcamy nasz cenny czas. Ci sami ludzie również nam poświęcają swoje cenne minuty. Musimy zatem pamiętać, że daje on coś, czego nigdy już nie odzyska. Stąd tak ważne jest, abyśmy w naszym przebywaniu z drugim człowiekiem nie liczyli ile minut z nim rozmawiamy, czy zastanawiali się, co ważnego ma nam do przekazania, ale raczej mieli świadomość, że osoba ta poświęca nam w tym momencie to, co ma najcenniejsze: swoje życie i dany mu przez Boga czas…

 

Kiedy ludzie gromadzili się wokół Jezusa to wsłuchiwali się bardzo dokładnie w każde słowo, które do nich kierował. Nie pozwolili, żeby to co mówi upadło na ziemię. Każde słowo było przez nich pielęgnowane, aby wyciągnąć konkretne wnioski dla własnego życia…

 

Jeśli potrafimy jako przechodnie zatrzymać się na kwiatem, aby zobaczyć jego kolor, kształt i piękno, to wpierw trzeba się zatrzymać, aby poświęcić mu swój drogocenny czas. Tak samo jest z drugim człowiekiem. Jezus wiedział o tym, dlatego wciąż był wśród swego ludu…

 

3 pytania na dobranoc i dzień dobry
1. Czy poświęcasz swój czas innym ludziom?
2. Czy masz świadomość, że każde słowo wypowiadane do innych jest bardzo ważne?
3. Czy poprzez słowa docierasz do czyjegoś serca?

 

I tak na koniec…
“Ten człowiek jest wolny, który żyje dla siebie, a nie dla innych” (Arystoteles)

http://www.deon.pl/religia/duchowosc-i-wiara/na-dobranoc-i-dzien-dobry/art,146,na-dobranoc-i-dzien-dobry-mk-3-7-12.html

********

Św. Atanazy Wielki (295-373), biskup Aleksandrii i doktor Kościoła
O Wcieleniu Słowa, 8

„Wszyscy, którzy mieli jakieś choroby, cisnęli się do Niego, aby się Go dotknąć”

Przyszło na ziemię Słowo Boże, bezcielesne oraz wolne od skażenia i materii, chociaż przedtem również nie było daleko, bo żadna część świata nie była nigdy pozbawiona Jego obecności; istniejąc bowiem w jedności ze swoim Ojcem, napełniało wszystko. Słowo przyszło ze swej łaskawości względem nas i nam się objawiło. Zlitowało się nad rodzajem ludzkim i jego słabością; przyjęło naszą zniszczalną naturę.

Nie mogło znieść, że śmierć panuje nad nami. Nie chcąc, aby zginęło to, co zostało uczynione, i aby nie zmarnowało się dzieło Jego Ojca, który stworzył człowieka, samo przyjęło ciało, nie różniące się od naszego… W Dziewicy utworzyło sobie świątynię, mianowicie ciało, które uczyniło jakby właściwym dla siebie narzędziem: w nim dało się poznać i mieszkało. Ponieważ wszyscy byli poddani skażeniu śmierci, Słowo przyjąwszy ciało podobne do naszego ciała, wydało je na śmierć i z miłości do ludzi ofiarowało je Ojcu.

*******

Kilka słów o Słowie 22 I 2015

<a href="/channel/UCWbcvHebx0BGnB12QIEaqiA" class=" yt-uix-sessionlink     spf-link  g-hovercard" data-name="" data-sessionlink="ei=zKvAVLP7HYm8cvK3gZAH" data-ytid="UCWbcvHebx0BGnB12QIEaqiA">Michał Legan</a>

Michał Legan

http://youtu.be/xsN7OuX7RjA

**************************************************************************************************************************************

ŚWIĘTYCH OBCOWANIE
22 stycznia
Święty Wincenty, diakon i męczennik

Święty Wincenty Wincenty (zwany najczęściej Wincentym z Saragossy, ale także spotykany jako Wincenty z Aragonii, Wincenty z Huesca, Wincenty Tourante) urodził się w III w. w hiszpańskim mieście Huesca w znakomitej rzymskiej rodzinie. Był archidiakonem w Saragossie. Powierzono mu opiekę nad ubogimi oraz zarządzanie dobrami diecezji. W czasie prześladowań chrześcijan za cesarza Dioklecjana został aresztowany i wtrącony do więzienia. Poddawano go torturom, aby wyrzekł się wiary, a także wydał dobra kościelne. Podobnie jednak jak inny diakon, św. Wawrzyniec w Rzymie, tak i św. Wincenty zniósł bohatersko wszystkie męki. W opisach hagiograficznych można przeczytać, że przywiązano go do szafotu i naciągano tak mocno, że kości wyrwano ze stawów. Żelaznymi grzebieniami rozrywano mu ciało, pieczono na wolnym ogniu i przypalano żelazem. Tak poraniony, miał być wrzucony do pomieszczenia wypełnionego pokruszonymi skorupami, w którym męczennik całą noc śpiewał hymny na cześć Stwórcy. Zobaczywszy to, strażnik więzienny nawrócił się. Wincentego skazano ostatecznie na śmierć przez ukrzyżowanie. Miało to miejsce w Walencji 22 stycznia 304 roku.
Otoczono go czcią nie tylko w Hiszpanii (Saragossa i Walencja), ale w całej Europie. Już w wieku V miał kościoły pod swoim wezwaniem. Jedną z najsłynniejszych świątyń poświęconą Wincentemu z Saragossy jest największy kościół w Szwajcarii – katedra w Bernie (Berner Münster). Jego imieniem nazwano przylądek w Portugalii, w prowincji Algarve – najbardziej na południowy zachód wysuniętą część Europy (Cabo de São Vicente). W połowie XV wieku jego imieniem nazwano jedną z Wysp Zielonego Przylądka na Atlantyku.
Ciało diakona Wincentego, umęczone w Walencji, przeniesiono do Saragossy, a część rozdzielono po innych miastach (otrzymały je m.in. Paryż, Poitiers i Rzym). Z Saragossy przeniesiono relikwie do Castres w Langwedocji w obawie przed Maurami w roku 864. Niestety w XVI w. zostały one spalone przez kalwinów. Święty Wincenty jest patronem Portugalii i Lizbony oraz wielu hiszpańskich miast, a także leśników, drwali i rolników oraz wytwórców i sprzedawców wina.

W ikonografii Wincenty przedstawiany jest jako młody mężczyzna bez zarostu, ubrany w diakońskie szaty z dominującym kolorem czerwonym. W prawej dłoni trzyma kadzidło, w lewej naczynie na ładan (kadzidło). Spotkać można obrazy przedstawiające św. Wincentego w momencie rozdzierania przez haki, trzymającego młyńskie koło oraz jako zmarłego pilnowanego przez kruki. Jego atrybutami są: palma, dzbanek, księga, kruk.

http://www.brewiarz.katolik.pl/czytelnia/swieci/01-22a.php3
męcz. Wincenty, diakon
WINCENTY, diakon, męczennik (Swiaszczennomuczenik Wikientij, diakon), 11/24 listopada. Urodził się w hiszpańskim mieście Huesca w znanej rzymskiej rodzinie. Od młodości poświęcił się Cerkwi. Biskup Augustopola (obecna Saragossa) wyświęcił go na diakona i powierzył administrację dóbr diecezji oraz troskę o ubogich.
W czasie prześladowań chrześcijan za cesarza Dioklecjana, Wincentego najpierw uwięziono, na następnie skazano na śmierć przez ukrzyżowanie. W sposób cudowny uratowany od krzyżowej śmierci został żywcem upieczony na żelaznym ruszcie, nie wydając w tym czasie ani jednego słowa. Miało to miejsce w Walencji w 304 r. W późniejszym okresie relikwie świętego przeniesiono do Rzymu.
Św. Wincenty jest prawdopodobnie najbardziej czczonym ze wszystkich hiszpańskich męczenników. Również mieszkańcy Portugalii uważają go za swojego patrona. Na Zachodzie uważany jest za opiekuna leśników, drwali i rolników.
W ikonografii święty przedstawiany jest jako młody mężczyzna bez zarostu, ubrany w diakońskie szaty z dominującym kolorem czerwonym. W prawej dłoni trzyma kadzidło, w lewej naczynie na ładan.

oprac. Jarosław Charkiewicz
http://www.cerkiew.pl/index.php?id=swieci&tx_orthcal%5Bsw_id%5D=878&cHash=609f401b4d7242488dd0ca63c11ef41b

Św. Wincenty z Saragossy

.

Święty kapłan i męczennik (zm. 304).

Znany również pod imieniem: Wincenty z Aragonii, Wincenty z Huesca, Wincenty Tourante.
Św. Wincenty z Saragossy ze św. Wincentym Ferreriuszem i św. Rajmundem z Pennafort
Anonim ze szkoły Antoniego Ribalty, ok. 1620r.
Ermitaż w Sankt Petersburgu

Urodził się w hiszpańskim Huesca (Aragonia) w znakomitej rodzinie rzymskiej. Od młodych lat poświęcił się stanowi duchownemu. Biskup Saragossy, św. Walery, wyświęcił go na diakona i powierzył mu administrację dóbr diecezji oraz troskę o ubogich. Kiedy za panowania cesarza Dioklecjana wybuchło krwawe prześladowanie Kościoła, został razem ze swoim biskupem uwięziony przez Dacjana. Obu postawiono przed zarządcą prowincji.

Mistrz Henryk, Hainaut, XIII w.

Wycierpieli wiele, więc tyran spodziewał się, że łatwo wyrzekną się wiary. Gdy napotkał stanowczy opór, biskupa Walerego skazał na wygnanie, a Wincentego wziął na męki. Przywiązano go do szafotu i naciągano tak mocno, że kości wyrwano ze stawów. Żelaznymi grzebieniami rozrywano mu ciało, pieczono na wolnym ogniu, przypalano żelazem. Znosił te męki bohatersko i pobożnie. Wtedy rządca kazał przerwać tortury i wrzucono św. Wincentego do więzienia, którego podłoga była wysypana ostrymi skorupami.

Anonim, XVI w.

W nocy widać było światło nieziemskie i śpiew anielski, a św. Wincenty przechadzał się i śpiewał hymny kościelne. Strażnik pilnujący Świętego, zobaczywszy prześwitujące przez szczelinę w drzwiach światło, tknięty łaską nawrócił się.

Kościół p.w. św. Konrada i Wincentego we Fronhofen
Nadrenia-Palatynat, Niemcy

Św. Wincenty zmarł 22 stycznia 304 roku. Dacjan kazał wrzucić jego ciało do morza, ale chrześcijanie dowiedziawszy się cudem o miejscu, gdzie zostało wyrzucone przez morze na brzeg. Do momentu odnalezienia ciała Świętego pilnowały je dzień i noc kruki. Chrześcijanie pochowali ciało w małej kaplicy za miastem. Kaplica stała się sławna z powodu cudów jakie tam miały miejsce.

“Żywoty Świętych” Jeanne de Montbaston

W 864 roku przeniesiono relikwie do Castres w Langwedocji w obawie przed Maurami. Niestety w XVI w. zostały spalone przez kalwinów.

Do czasu reformy kalendarza w 1969 roku liturgia łączyła wspomnienie św. Walentego ze św. Atanazym, również męczennikiem.

Brewiarz z Besancon, XIV w.

Patron:
Portugalii i Lizbony, wielu hiszpańskich miast, leśników, drwali, rolników, uprawiających winorośl, winiarzy.

Ikonografia:
Przedstawiany w dalmatyce, w momencie rozdzierania przez haki, trzymając młyńskie koło, zmarły pilnowany przez kruki. Jego atrybutami są: palma, dzbanek, księga, kruk.

http://martyrologium.blogspot.com/2010/01/sw-wincenty-z-saragossy.html

Panorama Portugalii

NUNO GONCALVES

“Święty Wincenty”,
poliptyk ołtarzowy, olej i tempera na desce, ok. 1465
Muzeum Narodowe Sztuki Dawnej, Lizbona

 

Powiększenie

Nuno Goncalves był nadwornym malarzem króla Portugalii i bardzo cenionym artystą. Niektórzy stawiali go nawet na równi z Leonardem da Vinci. Dziś jednak o Goncalvesie pamiętają tylko nieliczni specjaliści. Dlaczego?

W 1755r. Lizbonę nawiedziło trzęsienie ziemi. Prawie cała stolica Portugalii legła w gruzach. Bezpowrotnie zginęły też dzieła wielkiego malarza, który tworzył wyłącznie w Lizbonie. Długo sądzono, że zniszczyło się wszystko. Dopiero w 1882 roku podczas remontu starego klasztoru św. Wincentego w Lizbonie odkryto odrapane, pokryte farbą deski. Badania i konserwacja trwały bardzo długo. Wreszcie w 1902r. portugalski uczony Jose de Figueiredo ogłosił, że jest to jedyne zachowane dzieło największego portugalskiego malarza!

Poliptyk powstał na zamówienie króla Alfonsa V. Przedstawia w sposób symboliczny całą ludność Portugalii. Dwa panele środkowe są szersze od pozostałych. Na lewym artysta umieścił dwór królewski (tzw. panel infanta), na prawym – wysokie duchowieństwo (tzw. panel arcybiskupa). Skrzydła boczne bliższe środkowym (drugie od prawej i drugie od lewej) ukazują dwie warstwy ludności będące źródłem potęgi kraju: z lewej strony rybacy i żeglarze, z prawej – rycerze (z księciem Braganca na czele). Skrajne części poświęcono sprawom duchowym. Lewe skrzydło to panel mnichów (są to cystersi z Alcobaca), a prawe – relikwii. Na tym ostatnim panelu zaskakuje obecność Żyda, trzymającego otwartą Torę (z prawej strony u góry). Ma to świadczyć o tolerancji panującej w królestwie Portugalii.

Na obu środkowych panelach centralne miejsce zajmuje św. Wincenty: patron Lizbony, a jednocześnie rodziny królewskiej. Ubrany w czerwony płaszcz, trzyma w rękach Biblię.

Na panelu infanta przed świętym klęczy król Alfons V. Uczeni przypuszczają, że jest to scena składania przez króla ślubowania pokonania muzułmańskiego Maroka. Król zwyciężył Maroko w kampanii trwającej od 1458 do 1464r. i uzyskał przydomek Alfonsa Afrykańskiego. Obraz zamówił zapewne po spełnieniu ślubowania. Naprzeciwko króla Alfonsa klęczy jego żona Izabela (w czerwonej sukni). Za plecami Alfonsa stoi ich syn, późniejszy król Jan II. Między nim a świętym Wincentym widzimy wuja Alfonsa, księcia Henryka Żeglarza (w czarnym kapeluszu). W momencie malowania dzieła Izabela i Henryk Żeglarz już nie żyli, ale król Alfons zapewne nakazał ich umieszczenie na obrazie, aby podkreślić ich zasługi.

Uczeni rozszyfrowali jeszcze jedną postać umieszczoną na tym panelu. W lewym górnym rogu Nuno Goncalves namalował swój autoportret.

Leszek Śliwa

Tygodnik Katolicki “Gość Niedzielny” Nr 24 – 17 czerwca 2007r.

http://ruda_parafianin.republika.pl/pra/wramach/2007/24.htm

Żywot świętego Wincentego,
Męczennika

(żył około roku Pańskiego 300)

Panorama Portugalii

 

Wincenty urodził się w Saragosie w Hiszpanii. W młodym jeszcze wieku wyniesiony został przez biskupa Waleriusza dla głębokiej znajomości Pisma świętego i wielkiej pobożności na urząd diakona i kaznodziei. Było to w czasie, gdy cesarzowie Dioklecjan i Maksymian w całym ogromnym państwie swoim srogo prześladowali chrześcijan. Do Hiszpanii posłano w tym celu starostę Dacjana. Ten, dowiedziawszy się, że głównymi filarami Kościoła w Hiszpanii są biskup Waleriusz i jego zastępca Wincenty, rozkazał, aby ich wrzucono do ciemnego i smrodliwego więzienia i przez jakiś czas dręczono głodem i pragnieniem. Po pewnym czasie, zląkłszy się, aby mu przed torturami nie pomarli, kazał ich stawić przed sobą, – lecz jakże się zadziwił, gdy zamiast, jak się spodziewał, ujrzeć ich wychudłych i słabych, zobaczył obu czerstwych i silnych. “Nazareńczycy! – wrzasnął na nich – wyrzeknijcie się ukrzyżowanego, a pokłońcie się bogom, którym sam cesarz się kłania!” Chciał mu na to odpowiedzieć biskup, lecz Wincenty, znając jego ciężką wymowę, rzekł do niego: “Ojcze, jeżeli rozkażecie, ja przemówię”. “Synu – odparł mu biskup – powierzyłem ci już dawno obowiązek głoszenia za mnie słowa Bożego, więc i teraz upoważniam cię do uczynienia publicznego wyznania wiary za nas obydwóch”. Wincenty przeto zawołał grzmiącym głosem: “Dacjanie, jako kapłan śmierci sam możesz się kłaniać bałwanom z drzewa i kamienia, my zaś kłaniamy się tylko Bogu wszechmocnemu, Stworzycielowi Nieba i ziemi i Jego jednorodzonemu Synowi, Jezusowi Chrystusowi. Bogi wasze są nieruchome, nieme, głuche i ślepe, wykute lub ulane z marnego kruszcu, przeto szaleńcy tylko mogą się takim bogom kłaniać!”

Starosta, ogarnięty wściekłością, skazał Waleriusza na wygnanie, a Wincentego na męki. Nasamprzód polecił go przywiązać do pala i targać go ostrymi hakami, ale Wincenty nie okazał bólu i zaczął wymawiać katom, że za słabo szarpią. Dacjan, tracąc od złości głowę, porwał się na katów i jakby nie dość wiernie jego rozkazy spełniali, począł ich chłostać. “Co czynisz? – zapytał Wincenty z uśmiechem. – Oni mnie męczą, a ty się na nich mścisz za moją krzywdę?” Oprawcy rzucili się teraz na niego jak dzikie zwierzęta i ciało jego całymi kawałami odrywali, Wincenty jednak, pełen niebiańskiej radości, zawołał: “Mylisz się, jeśli sądzisz, że mi boleści sprawiasz, odrywając mi członki, które i tak zniszczeją. Ciało, które kaleczysz, podobne jest do naczynia glinianego, które prędzej czy później w proch się rozsypie; żyje zaś we mnie inny, niewidzialny człowiek, któremu boleści ciała dokuczyć nie mogą i który drwi z ciebie, ponieważ go nie zdołasz dosięgnąć!”

Widząc starosta, iż w ten sposób nie zdoła przywieść Wincentego do zaparcia się Chrystusa, uciekł się do innego środka. Mianowicie udając litość, począł go namawiać, aby wydał Pisma święte celem spalenia ich. Uniesiony świętym zapałem zawołał Wincenty: “Jak mękom, które mi zadajesz, tak i twojej fałszywej litości nie ulegnę i zapowiadam ci, że jeśli nadal trwać będziesz w swojej zawziętości, sam zostaniesz wrzucony w ogień, który wiecznie gorzeć będzie”.

Blady z gniewu kazał okrutnik przynieść kratę nabitą ostrymi kolcami, rozpalić ją do czerwoności i rzucić na nią Wincentego, a przy tym smarować roztopionym tłuszczem, aby ogień był tym silniejszy.

Święty spokojnie oddał swe ciało na tę niewymowną mękę. Rozpalone kolce wpiły się głęboko w jego ciało, a w rany wsypywano sól dla zwiększenia boleści. Wincenty, mając oczy w Niebo zwrócone, tylko się uśmiechał. Na ten widok okrutnik kazał go zdjąć z kraty i wrzucić do ciemnego, wilgotnego i ciasnego więzienia, którego podłoga wysypana była potłuczonym szkłem i ostrymi skorupami. Tu obnażony i poraniony dopóty miał przebywać, aż skona w boleściach.

Bóg zniweczył jednakże plan tyrana, albowiem w promienistym blasku ukazał się Świętemu sam Zbawiciel, a aniołowie pocieszali go i usłali podłogę różami. Chwaląc Boga i aniołów przechadzał się święty po więzieniu, co takie wywarło wrażenie na zawiadowcy więzienia, że zaraz się nawrócił i przyjął chrzest.

Na wieść o tych nadzwyczajnych wypadkach zachwiał się nawet Dacjan i zgrzytając zębami płakał z wściekłości. Mimo to nie kazał dalej męczyć Świętego, lecz puścił go na wolność, z postanowieniem, że po wyleczeniu weźmie go na nowe męki. Chrześcijanie uradowani zabrali go z więzienia, zanieśli do prywatnego mieszkania i złożyli na miękkim łożu; zaledwie tu jednak został położony, wyzionął ducha. Na wieść o śmierci świętego Męczennika Dacjan wpadł we wściekłość, że ofiara uszła mu z ręki. Nie mogąc mścić się na żywym, postanowił zemścić się na umarłym, kazał przeto jego ciało wyrzucić w pole na pożarcie dzikim zwierzętom. Lecz i tu zniweczył Bóg zamiar jego, bo zwierzęta ciała nie ruszyły, a nawet widziano, jak kruk odganiał drapieżne ptactwo i wilki. Wtedy włożono ciało w kosz, obciążono kamieniami i wrzucono w morze. Zanim jednak łódź przybiła z powrotem do brzegu, ciało już tam się znajdowało. Przerażeni wioślarze uciekli, a pobożni chrześcijanie zabrali je i pochowali w kaplicy za murami miasta Walencji, gdzie Bóg uwielbił sługę swego licznymi cudami.

Nauka moralna

Wielka zaiste cierpliwość świadków Chrystusowych. Wszystkie piekła męki nie mogłyby przemóc tak mocnego wyznania chwały Syna Bożego. Apostoł Paweł mówi bezsprzecznie: “Ani aniołowie, ani przełożeństwo, ani mocarstwa, ani niniejsze, ani przyszłe męki i żadne stworzenie nie może sług Chrystusowych oddzielić od Jego miłości”.

Święty Wincenty

Wielkich dwóch młodzieńców miał Kościół Boży: Wawrzyńca i Wincentego, na których okrutność prześladowców żadnej męki wymyślić nie zdołała, z której by się nie śmiali, a na ciele swym nie umorzyli. Nam oziębłym gorący przykład miłości ku Panu naszemu Jezusowi podali, żebyśmy do duchownego przynajmniej męczeństwa ochotni byli, umartwiając złe żądze ciała i zwyciężając własną wolę. Papież Grzegorz święty pisze: “Chociaż prześladowców nie mamy, wszakże pokój nasz ma też swe męczeństwo, bo jakkolwiek szyi naszej cielesnej pod miecz nie schylamy, ale mieczem duchownym złe żądze na sercu zabijamy”.

Modlitwa

Wysłuchaj łaskawie prośby nasze, Panie, abyśmy znając się wielu grzechów winnymi, błogosławionego Męczennika Twojego Wincentego pośrednictwem od nich uwolnieni zostali. Przez Pana naszego Jezusa Chrystusa. Amen.

 

Żywoty Świętych Pańskich na wszystkie dni roku – Katowice/Mikołów 1937r.

http://ruda_parafianin.republika.pl/swi/w/wincent2.htm

*******************************
22 stycznia
Święty Wincenty Pallotti, prezbiter
Święty Wincenty Pallotti Wincenty Pallotti urodził się 21 kwietnia 1795 r. i pracował przez całe życie w Rzymie. Matka Wincentego, Magdalena de Rossi, była pobożną tercjarką franciszkańską, a ojciec, Piotr Pallotti – zamożnym kupcem i żarliwym miłośnikiem różańca; po latach Wincenty dziękował Bogu za “świętych rodziców”. Został ochrzczony następnego dnia po narodzeniu. Otrzymał wówczas imiona: Wincenty, Alojzy, Franciszek. Był trzecim z dziesięciorga dzieci. Po ukończeniu szkoły podstawowej i gimnazjalnej Wincenty zapisał się na studia filozoficzne, a potem teologiczne na papieskim uniwersytecie “Sapienza”, które uwieńczył podwójnym doktoratem. W czasie studiów zapoznał się ze św. Kasprem del Bufalo (+ 1837). Święcenia kapłańskie otrzymał w Rzymie 16 maja 1818 roku. Jako doktor filozofii i teologii, a także magister filologii greckiej, w latach 1819-1829 wykładał na uniwersytecie. W latach 1827-1840 był ojcem duchownym w wyższym seminarium rzymskim. Przez pewien czas pełnił funkcję duszpasterza wojskowego w państwie kościelnym (1842). Tworzył szkoły wieczorowe, stowarzyszenia cechowe dla robotników, sierocińce i ochronki dla dziewcząt.
4 kwietnia 1835 roku założył Zjednoczenie Apostolstwa Katolickiego, charakteryzujące się nowatorskim programem duszpasterskim, który opiera się na współpracy świeckich i duchownych. Na czele Zjednoczenia miała stać nowa rodzina zakonna, Stowarzyszenie Apostolstwa Katolickiego (SAC), która miała spełniać zadanie animatora wszystkich dzieł katolickiego apostolatu. Nową rodzinę zakonną związał jedynie przyrzeczeniem i profesją. Do dziś centralną część tego dzieła stanowią księża i bracia pallotyni oraz siostry pallotynki. Pallotyni zatwierdzeni zostali przez Stolicę Apostolską w roku 1904. Na ziemiach polskich pallotyni pojawili się w 1907 roku, już trzy lata po zatwierdzeniu Stowarzyszenia.
Jeszcze za swojego życia Wincenty Pallotti otrzymał zaszczytny tytuł “apostoła Rzymu” i “drugiego św. Filipa Nereusza”. Nazywa się go również prekursorem Akcji Katolickiej, która swoje apogeum osiągnęła za rządów papieża Piusa XI (1922-1939). Święty może być uważany także za ojca współczesnego ruchu ekumenicznego – zapoczątkował Oktawę Modlitw o jedność po uroczystości Objawienia Pańskiego (obecnie jest ona obchodzona w dniach 18-25 stycznia). Pozostawił po sobie wiele pism.
Zmarł 22 stycznia 1850 r. z powodu choroby, której nabawił się spowiadając w zimnym kościele, oddawszy swój płaszcz żebrakowi. Chociaż jego proces beatyfikacyjny rozpoczął się bardzo wcześnie, bo w dwa lata po jego śmierci, trwał długo właśnie z powodu rozległej działalności, jaką sługa Boży prowadził. Błogosławionym ogłosił Wincentego papież Pius XII 22 stycznia 1950 r. (dokładnie w setną rocznicę śmierci Wincentego), a do chwały świętych wyniósł go 20 stycznia 1963 r. Jan XXIII. Jest patronem hodowców winorośli.
http://www.brewiarz.katolik.pl/czytelnia/swieci/01-22b.php3

TESTAMENT DUCHOWY ŚW. WINCENTEGO PALLOTTIEGO

Św. Wincenty Pallotti

W chwili mej śmierci do moich Najukochańszych Braci Pobożnego Zjednoczenia Apostolstwa Katolickiego, aby się starali je rozwijać, wkładając w to całe serce, umysł, duszę i wszystkie siły.

1. Pan nasz Jezus Chrystus kierując się swoim nieskończonym miłosierdziem, przez wzgląd na zasługi i orędownictwo swojej Najśw. Matki Niepokalanej Maryi, Aniołów i Świętych, nie biorąc pod uwagę mojej niegodności, jaką zmierzyć można tylko w świetle Jego nieskończonej doskonałości, raczył sprawić, że od samego początku mogłem należeć do Pobożnego Zjednoczenia Apostolstwa Katolickiego, założonego w Rzymie za pozwoleniem wyższej władzy kościelnej i oddanego pod szczególną opiekę Najśw. Maryi, Królowej Apostołów, celem powiększania, obrony i szerzenia pobożności oraz katolickiej wiary.

2. Powstało ono w sposób prywatny w roku 1834 i należało wtedy do niego kilka tylko osób. Potem w roku 1835 zostało ono zatwierdzone, wpierw pismem Jego Eminencji Najprzewielebniejszego Kardynała Wikariusza , następnie pismem Jego Ekscelencji Monsignora Wicegerenta i wreszcie przez samego Papieża, również na piśmie, podczas audiencji udzielonej Kardynałowi Wikariuszowi przez Jego Świątobliwość, będącego Namiestnikiem Pana naszego Jezusa Chrystusa.

3. Ażeby oczyścić Pobożne Zjednoczenie w krzyżu utrapień, Pan nasz Jezus Chrystus dopuścił, by początkowo cel tegoż Zjednoczenia został przedstawiony tylko w krótkich kilku słowach. Wskutek tego pewne osoby nie pojmując w należyty sposób natury, zadań i celów Pobożnego Zjednoczenia oraz kierując się fałszywymi pojęciami – jakich szatan nie omieszkuje tworzyć w umysłach niektórych ludzi, by w ten sposób stawiać przeszkody dziełom Bożym – zaczęły usilnie zwalczać Pobożne Zjednoczenie. Doszło nawet do tego, że w pewnej chwili nosiło ono na sobie objawy śmierci. To wszystko jednak było bardzo potrzebne, aby Dzieło Boże mogło nosić na sobie obraz Pana naszego Jezusa Chrystusa Ukrzyżowanego. Atoli w tej jednak chwili, kiedy to można było już przypuszczać, że Pobożne Zjednoczenie nieuchronnie się zbliża ku śmierci, zaczęło ono przejawiać oznaki nowego życia zgodnie z tym, co zauważamy w dziełach, które z istoty swej są dziełami Bożymi.

Pallotti Museum4. Był już rok 1839, a to, co dotyczy natury, zadań i celu Pobożnego Zjednoczenia, nie było jeszcze ujęte na piśmie. Muszę wyznać, że mój nieuporządkowany tryb życia był przyczyną tego, iż nie zostało to zrobione. Jednakże Pan nasz Jezus Chrystus raczył okazać mi swoje miłosierdzie i tak sprawą pokierował, że kiedy w samą uroczystość chwalebnych Książąt Apostołów , po dłuższym spowiadaniu rano, wyszedłem z domu, aby spełnić pewien uczynek miłosierny, stwierdziłem kilkakrotnie, iż pluję krwią. To samo przytrafiło mi się dnia następnego, w dzień Wspomnienia Św. Pawła Apostoła, było to w niedzielę. Pierwszego dnia nie mówiłem nikomu o tym, ale drugiego musiałem już o tym powiedzieć. W następstwie tego przebywałem kilka dni pod opieką lekarską w Rzymie, a potem dnia 10 lipca tegoż roku 1839 udałem się do świętego eremu Wielebnych Ojców Kamedułów powyżej Frascati , z tą nadzieją, że Bóg w swej łaskawości udzieli mi w tym świętym ustroniu oświeceń potrzebnych do napisania tego, co dotyczy Pobożnego Zjednoczenia Apostolstwa Katolickiego. Nadzieję tę wzmacniał szacunek należny posłuszeństwu oraz zasługa płynąca z uległości mojemu spowiednikowi . Uważam bowiem dzięki wierze, jakiej w swoim miłosierdziu udzielił mi Bóg, że słuchając swego spowiednika, słucham Boga, który przemawia przez niego.

5. Po przybyciu do świętego eremu, tegoż samego dnia 10 lipca Bóg powodowany swoim miłosierdziem natchnął mnie, abym wpierw przez kilka dni gorliwie się zajął uporządkowaniem stanu mojej biednej duszy. Zostałem w tym czasie zanurzony w niezmierzone morze miłosierdzia Bożego (teraz i zawsze proszę wszystkich, aby przez swoje modlitwy uprosili mi łaskę skorzystania z tego, tak jak tego chce Bóg) i zapisałem kilka kartek dla potrzeb mojej biednej duszy. Następnie za łaską Pana naszego Jezusa Chrystusa, dzięki zasługom i orędownictwu Najśw. Maryi, Apostołów oraz Świętych rozpocząłem pisać Reguły Pobożnego Domu Miłosierdzia, założonego w Rzymie przez Pobożne Zjednoczenie Apostolstwa Katolickiego.

Pallotti Museum6. Po upływie kilku dni od tego, jak zacząłem pisać Reguły dla tegoż Pobożnego Domu Miłosierdzia, począł mnie Bóg, powodując się swoim nieskończonym miłosierdziem, nawiedzać tak bardzo bolesnymi cierpieniami, pozwalając mi odczuwać ich ciężar tak żywo, że w tej udręce zacząłem je uważać za największe spośród wszystkich moich cierpień, jakie zniosłem w całym minionym moim życiu. W miarę zaś jak cierpienia się wzmagały, Pan nasz Jezus Chrystus raczył budzić w moim biednym i najniewdzięczniejszym sercu żywe uczucia wiary, że właśnie ten czas cierpień usposabia mnie w odpowiedni sposób do otrzymania oświeceń od Boga.

7. Kiedy skończyłem pisanie Reguł Pobożnego Domu Miłosierdzia, to wtenczas podczas czytania w Życiorysie Najśw. Dziewicy o tym, jak Apostołowie po Zesłaniu Ducha Świętego udali się w różne strony świata, by tam głosić Ewangelię świętą, Pan nasz Jezus Chrystus ukształtował w moim umyśle prawdziwe pojęcie natury i zadań Pobożnego Zjednoczenia, dostosowane do ogólnego celu, jakim jest powiększanie, obrona i rozszerzanie pobożności oraz katolickiej wiary. Pod koniec pisania dał mi On poznać jeszcze inny cel właściwy i specjalny, uwzględniający okoliczności czasu. Kiedy zaś to już napisałem, wtenczas pozwolił On lepiej to wszystko zrozumieć zarówno mnie, jak i mojemu spowiednikowi, któremu wszystko oddałem pod mądry i autorytatywny osąd, przyjmując jego zdanie za osąd wydany przez samego Boga. Inni słudzy Pana naszego Jezusa Chrystusa zapoznawszy się tylko pobieżnie z naturą Dzieła Pobożnego Zjednoczenia, tak jak ona została przedstawiona na piśmie, byli również tego samego zdania.

8. Ojcowie i Bracia moi najmilsi w Panu naszym Jezusie Chrystusie, muszę Wam wyznać i zawsze powinienem to przed Wami oraz przed wszystkimi stworzeniami wyznawać, że chociaż na mocy zatwierdzenia przez mojego spowiednika powinienem posiadać prawdziwe wewnętrzne przekonanie, i je faktycznie posiadam, iż założenie i rozszerzanie Pobożnego Zjednoczenia jest zgodne z wolą Bożą, to jednocześnie żywię przekonanie, że wskutek mojej niegodności, jaką można tylko zmierzyć w świetle nieskończonej doskonałości Boga, zasługuję na to, aby mi Pan nasz Jezus Chrystus wcale nie udzielił łaski popierania i rozszerzania tegoż Pobożnego Zjednoczenia. Spodziewam się jednak mimo tego, że od Jego nieskończonego miłosierdzia otrzymam jeszcze większe łaski, względy oraz zmiłowania.

Pallotti Museum9. I chociaż Pan nasz Jezus Chrystus raczył jeszcze objawić pewnej umiłowanej przez siebie duszy , że to wszystko, co zostało napisane o Pobożnym Zjednoczeniu, powstało pod Jego natchnieniem i że mam doczekać się tej chwili, w której zobaczę je dostatecznie ugruntowane i rozkrzewione, oraz że związane jest ono z Jego największą chwałą, to jednak muszę stwierdzić, iż zawsze mam uzasadnione powody, by mieć obawę, że wskutek mych grzechów i niezliczonych, godnych potępienia sprzeciwów łasce byłem i mogę być stałą przeszkodą dla tego Dzieła i że mogę zasłużyć na to, a właściwie już zasługuję na to, by Bóg skrócił moje życie, aby wskutek mojego, zasługującego na potępienie zaniedbania Dzieło Boże nie poniosło nawet najmniejszej szkody. Wobec tego proszę więc teraz i zawsze oraz zamierzam prosić także i po mojej śmierci (która z każdą chwilą zbliża się do mnie) Waszą miłość i Waszą gorliwość, Ojcowie i Bracia najdrożsi w Jezusie Chrystusie Ukrzyżowanym, abyście się tak oddali pracy około trwałego założenia i jak najszybszego oraz najskuteczniejszego rozkrzewienia Pobożnego Zjednoczenia, jak gdybyście Wy wszyscy byli sami wybrani przez Pana naszego Jezusa Chrystusa na jego założycieli, krzewicieli i opiekunów na tej ziemi oraz na możnych orędowników, gdy już dzięki miłosierdziu Bożemu znajdziecie się w królestwie wiecznej chwały. Starajcie się robić wszystko, co tylko możecie, i zajmujcie się nim, jak wszyscy święci założyciele i założycielki zajmowali się zakładaniem, szerzeniem i utrwalaniem swych instytutów wszelkiego rodzaju. Co więcej, interesujcie się nim tak, jak Pan nasz Jezus Chrystus i Jego Najświętsza Matka, Święty Józef, Najczystszy Jej Oblubieniec, Apostołowie i Uczniowie interesowali się założeniem i rozszerzaniem Kościoła katolickiego, apostolskiego i rzymskiego. Proszę jeszcze Waszą miłość, abyście w tym wypadku, gdy z powodu moich grzechów dostateczne utrwalenie i rozszerzenie Pobożnego Zjednoczenia będzie się może opóźniało przez wiele lat i w tym czasie ktoś spośród Was odejdzie z tego świata, zebrali się wszyscy w łączności z Panem naszym Jezusem Chrystusem, by w imię tegoż Pana naszego Jezusa Chrystusa wybrać inną osobę na miejsce zmarłego. Aby jednak mogło dojść do jednomyślnego wyboru, przez dziesięć dni gorąco się módlcie, a jeśli można, to w ciągu tych dziesięciu dni gromadźcie się wszyscy przed Panem naszym Jezusem Chrystusem, znajdującym się w Najświętszym Sakramencie, albo też w prywatnym oratorium. Uważajcie dobrze, aby wybrać prawdziwego sługę Bożego, przepojonego ewangelicznym duchem Pana naszego Jezusa Chrystusa. Postępujcie tak samo i w ten sposób za każdym razem, ilekroć wskutek śmierci zabraknie kogoś spośród was albo gdy z jakiegokolwiek innego powodu ktoś stanie się niezdatny do wykonywania dzieł, które są konieczne dla Pobożnego Zjednoczenia. Ażeby jednak nie przydarzyło się nigdy, by do grona waszego dostał się wilk przybrany w skórę baranka, uważajcie, aby nie przyjmować nikogo, jeśli wpierw nie da wystarczających dowodów jak najgłębszej pokory, jak najdoskonalszej wzgardy świata, jak najdoskonalszego umiłowania ewangelicznego ubóstwa oraz doskonałej i roztropnej gorliwości religijnej.

10. Ojcowie i Bracia najdrożsi w Panu naszym Jezusie Chrystusie Ukrzyżowanym, bądźcie też mocno przekonani, że dzieła, które powinno rozwijać Pobożne Zjednoczenie Apostolstwa Katolickiego, są bardzo konieczne, a przynajmniej bardzo pożyteczne dla Kościoła katolickiego: a to już jest wystarczającym powodem, aby z całych sił skutecznie z nimi współpracować, o ile to jest tylko możliwe.

11. Błagam Was przeto, rozważcie w świetle miłości Pana naszego Jezusa Chrystusa Ukrzyżowanego dzieła Pobożnego Zjednoczenia i miejcie to przekonanie, że mogą one być zrealizowane, ponieważ są pożyteczne i konieczne do rozszerzenia chwały Boga i uświęcenia dusz, jak również do przyjścia z pomocą naszym braciom znajdującym się w potrzebie, choć niektórzy, biorąc dzieła Pobożnego Zjednoczenia za jego cel, uważają, iż są bardzo trudne do realizacji. Pamiętajcie jednak, że zgodnie z naturą Pobożnego Zjednoczenia dzieła te są tylko środkami do celu.

Pallotti Museum12. Celem zaś zasadniczym, szczególnym i odpowiadającym potrzebom czasu jest urabianie duchowieństwa świeckiego i zakonnego, gorliwego o chwałę Boga i pożytek dusz. Nikt nie może zaprzeczyć temu, że to jest faktyczną potrzebą współczesnego świata. Jeśli bowiem się uznaje, iż rzeczą konieczną jest, aby w krajach katolickich nastąpił nowy rozkwit wiary, prawdziwej miłości, chrześcijańskiej moralności, stosowanej w życiu praktycznym, aby zapanowały porządek społeczny oparty na braterskiej miłości chrześcijańskiej oraz właściwe podporządkowywanie się władzy – to by móc osiągnąć to wszystko, potrzeba koniecznie duchowieństwa świeckiego i zakonnego, które by się odznaczało wiedzą i pełnią ducha prawdziwie ewangelicznego oraz apostolskiego. Jeżeli w krajach pogańskich zauważa się dziś wśród tamtejszych ludów tak przychylne nastawienie do naszej religii katolickiej, to aby móc to nastawienie, zaistniałe dzięki miłosierdziu Bożemu wśród tych ludzi, należycie wykorzystać, koniecznym jest, aby Święty Kościół Rzymski wysłał tam, w zależności od istniejącej potrzeby, odpowiednią ilość kapłanów świeckich i zakonnych, zapalonych prawdziwym duchem apostolskim. I gdyby nawet Bóg, skłoniony swoim nieskończonym miłosierdziem, sam nawrócił do Kościoła katolickiego wszystkie narody pogańskie, to i wtedy musieliby być wśród nich dobrzy duszpasterze, którzy by je urabiali, świadcząc im świętą posługę ewangeliczną. Sobór powszechny zwołany przez Papieża i kierowany osobiście przez niego lub przez jego delegata, a potem zatwierdzony przez Namiestnika Chrystusowego, byłby czymś bardzo pożytecznym dla Kościoła katolickiego, ileż jednak wiąże się trudności z jego zwołaniem i przeprowadzeniem! Otóż przynajmniej w części dałoby się sobór zastąpić przez rozwinięcie, rozszerzenie i zrealizowanie poczynań Pobożnego Zjednoczenia, zachęcając jednocześnie duchowieństwo oraz wiernych do zachowywania przynajmniej tego, co podają i nakazują święty Sobór Trydencki i wszystkie przepisy świętej Matki Kościoła katolickiego, apostolskiego i rzymskiego. Wreszcie proszę cały Dwór Niebieski, a przede wszystkim Niepokalaną Matkę Najśw. Maryję, Królowę Apostołów, aby odwołując się do wszystkich nieskończonych zasług Pana naszego Jezusa Chrystusa i wszystkich zasług całego Kościoła tryumfującego, oczyszczającego się i walczącego, w czasie i w wieczności ustawicznie i skutecznie błagali Ojca i Syna, i Ducha Świętego, by raczyli sprawić, iżby Pobożne Zjednoczenie na całym świecie owocnie, w sposób szybki i nieustanny się rozszerzało i utrwaliło ku większej chwale Boga i ku większemu uświęceniu oraz zbawieniu wszystkich dusz – a przynajmniej żeby błagali o to, iżby Bóg był uwielbiony, a dusze całego świata zostały uświęcone, tak jak Bóg zasługuje na uwielbienie i jak dusze mogą być uświęcone nieskończoną mocą zasług Pana naszego Jezusa Chrystusa. Proszę również o to, aby się rozszerzał kult Najśw. Maryi, Aniołów i Świętych, w taki sposób, jak na to zasługuje Bóg, by być uwielbionym w swojej Najśw. Matce, Córce i Oblubienicy, Maryi, w Aniołach, Apostołach i Świętych, i jeszcze nieskończenie bardziej, jak tylko może być uwielbiony nieskończenie przez nieprzeliczone stworzenia od całej wieczności przez nieskończoną wieczność. Boże mój, nie potrafię już więcej powiedzieć, lecz jeśli się Tobie podoba, to powodowany swoją nieskończoną miłością uczyń to sam. Uczyń to również w taki sposób, abym nigdy nie utracił Twojej świętej miłości, chociaż nieskończenie na to nie zasługuję. Spraw jednocześnie, abym zawsze pozostawał w stanie cierpiącego pielgrzyma, którego trawi nieustannie najgorętsze pragnienie dojścia, bez możności zrealizowania tego, do oglądania Ciebie w Twojej chwale; uczyń to tym bardziej, gdyż w każdej nieskończonej chwili zasłużyłem i zasługuję na nieskończone piekła. Panie, wsław samego Siebie światłością swoją odwieczną – mnie zaś napełnij niesławą, karami, cierpieniami, obelgami, i to mi wystarczy. Wsław Matkę Swoją, Aniołów, Świętych i cały rodzaj ludzki – mnie zaś napełnij niesławą, karami, cierpieniami, i to mi wystarczy.

Amen.

***

  • Tekst polski w tłumaczeniu ks. Tomasza Bielskiego SAC znajduje się w: Święty Wincenty Pallotti, Wybór Pism, tom I, Pallottinum, Poznań-Warszawa 1978, ss. 199-204.
  • W języku oryginalnym (włoskim) Testament duchowy odnajdujemy w krytycznym wydaniu Pism św. Wincentego Pallottiego: Opere complete, tom III, ss. 23-33.

http://www.pallotyni.pl/zalozyciel/wybrane-teksty/222-testament-duchowy-w-wincentego-pallottiego.html

W 1603 r. sławny astronom Jan Kepler w czasie swojej pracy zauważył na niebie bardzo ciekawe zjawisko. Na rozgwieżdżonym niebie było widoczne intensywne i oślepiające światło. Po dłuższej obserwacji niemiecki uczony ustalił, że była to koniunkcja Jupitera i Saturna w konstelacji Ryby. Następnie obliczył on, że poprzednia taka koniunkcja dokonała się w 7 roku przed Chrystusem.

WSD.jpg

Jest to jedna z wielu hipotez na wytłumaczenie niezwykłej wyprawy i jeszcze bardziej niezwykłego spotkania, którego pamiątkę obchodzimy jako Uroczystość Objawienia Pańskiego. Tajemnicze przybycie mędrców ze wschodu i złożenie przez nich darów było od pierwszych wieków Kościoła jasno interpretowane – jako odkrycie przez pogan prawdy, która jest dla każdego chrześcijanina niesamowicie ważna, że Jezus jest Królem.

 

http://www.pallotyni.pl/component/content/article/40-wsd-otarzew/594-otarzewwsd-uroczystosc-objawienia-panskiego.html

Założyciel Stowarzyszenia Apostolstwa Katolickiego

PALLOTTI – ŚWIĘTY NA CZASIE

Św. Wincenty PallottiŻył w Rzymie w pierwszej połowie XIX wieku. Był zwyczajnym, pełnym gorliwości apostolskiej kapłanem, mężem wielkich pragnień i mistykiem zatopionym w Bogu. Stał się inspiratorem wielu dziejowych poczynań. Jego dążenie do ożywiania wiary i rozpalania miłości wśród członków Ludu Bożego przyjęło konkretną formę w Zjednoczeniu Apostolstwa Katolickiego, które powołał do życia w 1835 roku.

Wincenty Pallotti pozostaje nie tylko wielkim Świętym, ale „świętym na czasie”, gdyż pragnienia jego stały się dziś bardziej zrozumiałe, a jego świętość bardziej pociągająca i godna naśladowania niż przed laty.

Epoka

Koniec XVIII wieku, czas rewolucji francuskiej, epoka napoleońska, Wiosna Ludów, zjednoczenie Włoch… Trudny czas dla Kościoła. Zewnętrzne warunki nie są sprzyjające, a i wewnątrz Kościół nie jest już tak dynamiczny, jak po okresie odnowy potrydenckiej. Papieże są ludźmi godnymi, ale niezbyt wielkiego formatu. Na terenach misyjnych również nie ma wielkich postępów. Ogół wydarzeń wpływa niekorzystnie na życie religijne zwykłego człowieka. W takich warunkach życia społecznego i religijnego, 21 kwietnia 1795 roku, przy via del Pellegrino 130 w Rzymie, przychodzi na świat Wincenty Pallotti. Był on trzecim z dziesięciorga dzieci Piotra Pawła Pallottiego i Marii Magdaleny De Rossi.

Rodzice

Rodzice Wincentego są uczciwymi i szanowanymi ludźmi. W domu i wśród znajomych tworzą ciepły rodzinny klimat. Wincenty mówi o nich: Bóg dał mi świętych rodziców. Jego ojciec prowadzi cztery sklepy w Wiecznym Mieście. Matka zajmuje się domem i dziećmi. Strzeże je przed zgubnymi wpływami

świata, uczy czynów chrześcijańskiego miłosierdzia. Jest niezwykle bohaterska. W ostatnich miesiącach swego życia z wielką wdzięcznością, jak to mówi: za Boże nawiedzenie, znosi ciężką chorobę.

Szkoła

W czasach, gdy szkoła nie była obowiązkowa, o wykształcenie dzieci zabiegali rodzice i to oni decydowali o tym, czy posyłać je do szkoły, czy też nie. Pallotti miał to szczęście, iż rodzice zadbali o jego edukację i wykształcenie religijne, posyłając go od 1801 roku do pobliskiej szkoły powszechnej przy via Cappellari. W tym samym roku, zgodnie panującymi zwyczajami, Wincenty przystępuje do pierwszej spowiedzi i do sakramentu bierzmowania. Mając zaś 10 lat, w 1805 roku, w sposób wyjątkowo uroczysty przyjmuje Komunię Świętą. W tym czasie przenosi się również do szkoły ojców pijarów, którą ukończył dzięki solidnej pracy i modlitwie, pozwalającej przezwyciężyć nawet kłopoty z łaciną.

Dzieciństwo

W dzieciństwie Wincenty odznaczał się wielką pobożnością. Posiada on szczególny dar modlitwy – można go było często spotkać klęczącego przed Najświętszym Sakramentem. Modli się z własnej potrzeby serca. Od wczesnych lat posługuje przy ołtarzu jako ministrant. Bardzo kocha wszystkich ludzi. Często sprzedaje zdobyte za pracowitość w szkole nagrody, aby pieniądze oddać potrzebującym. Z otrzymywania nagród nigdy się nie pyszni -wszystko przypisuje Bogu. Bez większych trudności podejmuje posty, co niekiedy niepokoi jego rodziców. Jest bardzo uczynny. Matka jego wyznaje: Nigdy nie zrobił mi przykrości.

Kapłaństwo

W 1807 roku rozpoczyna naukę w słynnym Kolegium Rzymskim, założonym przez św. Ignacego Loyolę, i w tym czasie rodzą się w jego głowie poważne myśli o kapłaństwie. Pallotti chce zostać kapucynem, ale z powodu wątłego zdrowia nie może zrealizować swego marzenia. Postanawia zostać kapłanem diecezjalnym. W 1811 roku przyjmuje tonsurę i w ten sposób wchodzi w szeregi stanu duchownego. Kontynuuje swoją naukę na uniwersytecie La Sapienza, gdzie zdobywa podwójny doktorat -z filozofii i teologii. Dnia 16 maja 1818 roku w Bazylice św. Jana na Lateranie otrzymuje święcenia kapłańskie. Dzień ten przeżył bardzo głęboko, o czym świadczą słowa zapisane w dzienniczku duchowym: Nieskończona dobroć naszego więcej niż Najdroższego Boga raczyła w sposób godny podziwu wynieść mnie do najszczytniejszego kapłaństwa.

Aktywne życie

Oktawa Epifanii Od 1819 roku ks. Wincenty Pallotti rozpoczyna pracę jako profesor teologii dogmatycznej i scholastycznej na uniwersytecie La Sapienza i kontynuuje ją przez 10 lat. W tym czasie zakłada szkoły wieczorowe dla młodzieży, zaczyna być znany jako gorliwy kaznodzieja, rekolekcjonista, spowiednik i kierownik duchowy. Bardzo szybko utożsamia się z jego osobą określenie: „apostoł Rzymu”. Głosi kazania nawet na placach Wiecznego Miasta. Jego słuchaczami są przypadkowi przechodnie, którzy zatrzymują się z ciekawości. Łatwo zdobywa serca słuchaczy. Trafia do nich przez swoją prostotę, żarliwość i zapał. Jest zawsze starannie przygotowany, promieniuje świętością. Ulubionym tematem jego rozważań jest Boże Miłosierdzie. Grzesznicy kruszą się pod wpływem jego słów, ożywia się wiara. Rekolekcje głosi do wszystkich: do notabli rzymskich, ludzi prostych, inteligencji, młodzieży. Jest cenionym spowiednikiem. Spowiada każdego, kto go o to prosi (w tym także kardynałów i papieży). Wiele czasu poświęca rzymskim seminarzystom, studiującym teologię i filozofię. Przez 13 lat jest ojcem duchownym Rzymskiego Seminarium. Pallotti wie, jak niezmierny wpływ na rozwój życia religijnego wywiera osobista świętość kapłanów.

Dzieło życia – Zjednoczenie Apostolstwa Katolickiego

Już po święceniach kapłańskich ks. Pallotti bardzo pragnie nieść wszechstronną pomoc Kościołowi w ożywianiu wiary. Wie, że samo duchowieństwo nie podoła. Trzeba zjednoczyć ludzkie siły w ewangelizacji świata. Trzeba pozyskać dla potrzeb Kościoła wszystkich katolików świeckich i pogan. Dnia 9 stycznia 1835 roku ks. Pallotti otrzymuje od Boga natchnienie, które go doprowadzi do założenia Zjednoczenia Apostolstwa Katolickiego (ZAK, UAC – Unione dell’Apostolato Cattolico). Trzy miesiące później, 4 kwietnia 1835 roku, powołuje do życia dzieło Apostolstwa Katolickiego, gromadząc księży i świeckich osób z zadaniem wciągania jak największej liczby innych w szerzenie i koordynowanie duchowej i materialnej pomocy dla bliźnich.

Pierwszymi członkami ZAK są zarówno osoby duchowne, jak i świeckie. Łączy ich mocne zaangażowanie w życie Kościoła. Podobnie jak Pallotti dostrzegają oni rozmaite potrzeby wspólnoty Kościoła i chcą im wyjść naprzeciw. Są to przedstawiciele rożnych zakonów (m.in. karmelici, kapucyni, bazylianie, dominikanie, minimici, teatyni, trynitarze, barnabici…), profesorowie znaczących uczelni rzymskich, a także zwyczajni ludzie, jak np. kupiec Jakub Salvati czy Elżbieta Sanna.

Dnia 29 maja 1835 roku Zjednoczenie Apostolstwa Katolickiego zostaje zatwierdzone dla diecezji rzymskiej przez Stolicę Apostolską. W grudniu 1835 roku Wincenty Pallotti zostaje rektorem kościoła Santo Spirito dei Napoletani w Rzymie. Sława Wincentego Pallottiego i jego współtowarzyszy tak wzrosła, że władze kościelne w 1846 roku zaproponowały mu jako miejsce zamieszkania kościół SS. [Santissimo] Salvatore in Onda wraz z przylegającym klasztorem, który do dziś jest główną siedzibą pallotynów. W tym czasie staje się spowiednikiem w wielu domach zakonnych, seminariach, szpitalach i więzieniach. Zakłada także Dom Miłosierdzia dla osieroconych po epidemii cholery dziewcząt. Wszystkich tych dzieł Twojej miłości i miłosierdzia – modli się Pallotti – dokonujesz, Boże mój, stale, w dzień czy w nocy, czy ja czuwam, czy śpię, czy myślę o Tobie, czy też nie myślę.

Dnia 6 stycznia 1836 roku świeżo założone Zjednoczenie Apostolstwa Katolickiego obchodzi po raz pierwszy oktawę Objawienia Pańskiego. Obchody zmierzają do tego, by ożywiać wiarę, rozpalać miłość i jednoczyć wysiłki wśród ludzi wierzących, wspomagając w ten sposób misyjną działalność Kościoła.

Sarkofag zawierający zachowane ciało Świętego - kościół San Salvatorte in Onda w RzymieŚmierć

W czasie oktawy Epifanii 1850 roku Wincenty Pallotti, spowiadając, zarzucił własny płaszcz na ramiona biedaka, który drżał z zimna u stóp jego konfesjonału. Sam przeziębił się. Ostre zapalenie płuc spowodowało śmierć. Zmarł 22 stycznia 1850 roku, w wieku 55 lat. Na łożu śmierci wyznał swym nielicznym towarzyszom:

Wspólnota będzie się rozwijać, a Bóg będzie jej błogosławił. Przekonacie się. Mówię to wam nie dlatego, że ufam, ale dlatego, że jestem pewien.

Dzieło Apostolstwa Katolickiego umocniło się i rozwinęło dopiero w XX wieku, stając się skutecznym narzędziem ewangelizacji o zasięgu światowym. Papież Pius XI dostrzegł wielkie znaczenie myśli Wincentego Pallottiego i wyraźnie to ukazał. Papież Pius XII nadał istniejącej w ramach dzieła wspólnocie księży i braci nazwę: Stowarzyszenie Apostolstwa Katolickiego. W roku 1950, dokładnie sto lat po śmierci, Wincenty Pallotti został zaliczony w poczet błogosławionych.

Sobór Watykański II potwierdził główne jego myśli dotyczące apostolstwa powszechnego, czego wyrazem stała się kanonizacja Wincentego Pallottiego, której dokonał 20 stycznia 1963 roku błogosławiony obecnie papież Jan XXIII. To wydarzenie było czymś więcej aniżeli tylko wyróżnieniem czy uznaniem dla Wincentego Pallottiego. Był to znak i program samego Kościoła. Było to urzeczywistnienie jego myśli i idei dzisiaj. W związku z tym papież Paweł VI mógł zdecydowanie powiedzieć:

Wincenty Pallotti był zwiastunem przyszłości… Prawie o sto lat uprzedził on odkrycie następującego faktu: W świecie ludzi świeckich, do tego czasu biernym, ospałym, lękliwym i niezdolnym do wypowiadania się, istnieje wielka energia służenia dobru. Święty zapukał do sumienia świeckich, jak puka się do drzwi” (Homilia w katedrze we Frascati, 1 września 1963 roku).

http://www.pallotyni.pl/zalozyciel.html

Droga Krzyżowa wg św. Wincentego Pallottiego

Św. Wincenty Pallotti Rozważania Drogi Krzyżowej św. Wincentego Pallottiego
dla czcicieli Matki Bożej Bolesnej – Królowej Męczenników
Stacja I Jezus skazany na śmierć
Jezus skazany na śmierć
Kłaniamy Ci się Panie, Jezu Chryste, i błogosławimy Ciebie, żeś przez Krzyż Twój święty świat odkupić raczył.
Przedwieczny Ojcze, przez wyrok śmierci, któremu się poddał Pan Jezus, udziel mi stanowczej woli w umartwieniu moich złych namiętności. Ofiaruję Ci Jego zasługi, jak również cierpienia i zasługi Maryi jako podziękowanie za ten dar.
Przez Twą mękę, o mój Jezu, i przez boleści Matki Najświętszej proszę Cię, przebacz nam!
Ojcze nasz… Zdrowaś Maryjo…
Któryś za nas cierpiał rany…
Stacja II Jezus bierze Krzyż
Jezus bierze Krzyż
Kłaniamy Ci się Panie, Jezu Chryste, i błogosławimy Ciebie, żeś przez Krzyż Twój święty świat odkupić raczył.
Przedwieczny Ojcze, przez cierpienia, które Pan Jezus poniósł podczas dźwigania krzyża, udziel mi łaski, abym chętnie znosił wszystkie krzyże według Twojej woli. Jako podziękowanie za tę łaskę ofiaruję Ci Jego zasługi, jak również cierpienia i zasługi Maryi.
Przez Twą mękę, o mój Jezu, i przez boleści Matki Najświętszej proszę Cię, przebacz nam!
Ojcze nasz… Zdrowaś Maryjo…
Któryś za nas cierpiał rany…
Stacja III Jezus pierwszy raz upada pod Krzyżem
Jezus pierwszy raz upada pod Krzyżem
Kłaniamy Ci się Panie, Jezu Chryste, i błogosławimy Ciebie, żeś przez Krzyż Twój święty świat odkupić raczył.
Przedwieczny Ojcze, przez cierpienia, które Pan Jezus poniósł przy pierwszym upadku pod ciężarem krzyża, spraw, abym nie wpadł w grzechy. Jako podziękowanie za ten dar ofiaruję Ci Jego zasługi, jak również boleści i zasługi Maryi.
Przez Twą mękę, o mój Jezu, i przez boleści Matki Najświętszej proszę Cię, przebacz nam!
Ojcze nasz… Zdrowaś Maryjo…
Któryś za nas cierpiał rany…
Stacja IV Jezus spotyka Swoją Matkę
Jezus spotyka Swoją Matkę
Kłaniamy Ci się Panie, Jezu Chryste, i błogosławimy Ciebie, żeś przez Krzyż Twój święty świat odkupić raczył.
Przedwieczny Ojcze, przez cierpienia, których Jezus i Maryja doznali przy spotkaniu w drodze na Kalwarię, oddal ode mnie wszelkie okazje do grzechu. Jako podziękowanie za ten dar ofiaruję Ci Ich zasługi oraz Ich najświętsze i bolesne życie.
Przez Twą mękę, o mój Jezu, i przez boleści Matki Najświętszej proszę Cię, przebacz nam!
Ojcze nasz… Zdrowaś Maryjo…
Któryś za nas cierpiał rany…
Stacja V Jezus wspomagany przez Cyrenejczyka
Jezus wspomagany przez Cyrenejczyka
Kłaniamy Ci się Panie, Jezu Chryste, i błogosławimy Ciebie, żeś przez Krzyż Twój święty świat odkupić raczył.
Przedwieczny Ojcze, przez cierpienia, które Pan Jezus poniósł aż do chwili, kiedy Cyrenejczyk przyszedł Mu z pomocą przy dźwiganiu krzyża, udziel mi wielkiego pragnienia cierpienia. Jako podziękowanie za taką łaskę ofiaruję Ci zasługi Jezusa oraz zasługi i boleści Maryi.
Przez Twą mękę, o mój Jezu, i przez boleści Matki Najświętszej proszę Cię, przebacz nam!
Ojcze nasz… Zdrowaś Maryjo…
Któryś za nas cierpiał rany…
Stacja VI Weronika ociera Oblicze Jezusa
Weronika ociera Oblicze Jezusa
Kłaniamy Ci się Panie, Jezu Chryste, i błogosławimy Ciebie, żeś przez Krzyż Twój święty świat odkupić raczył.
Przedwieczny Ojcze, przez łaskawość Serca Jezusowego, okazanego świętej Weronice za miłosierny uczynek, racz wycisnąć na mojej duszy prawdziwy wizerunek Jezusowy. Jako podziękowanie za tak wielką łaskę ofiaruję Ci Jego zasługi oraz boleści i zasługi Maryi.
Przez Twą mękę, o mój Jezu, i przez boleści Matki Najświętszej proszę Cię, przebacz nam!
Ojcze nasz… Zdrowaś Maryjo…
Któryś za nas cierpiał rany…
Stacja VII Jezus upada po raz drugi pod Krzyżem
Jezus upada po raz drugi pod Krzyżem
Kłaniamy Ci się Panie, Jezu Chryste, i błogosławimy Ciebie, żeś przez Krzyż Twój święty świat odkupić raczył.
Przedwieczny Ojcze, przez powtórny upadek Jezusa pod ciężarem krzyża spraw, abym się bardziej zbliżał do Ciebie. Jako podziękowanie za tak wielką łaskę ofiaruję Ci zasługi Jezusa oraz boleści i zasługi Maryi.
Przez Twą mękę, o mój Jezu, i przez boleści Matki Najświętszej proszę Cię, przebacz nam!
Ojcze nasz… Zdrowaś Maryjo…
Któryś za nas cierpiał rany…
Stacja VIII Jezus spotyka płaczące niewiasty
Jezus spotyka płaczące niewiasty
Kłaniamy Ci się Panie, Jezu Chryste, i błogosławimy Ciebie, żeś przez Krzyż Twój święty świat odkupić raczył.
Przedwieczny Ojcze, przez współczucie, jakie Pan Jezus okazał niewiastom jerozolimskim, udziel mi jak najdoskonalszej miłości oraz łaski, abym żył i umierał z nadmiaru miłości. Jako podziękowanie za tak wielką łaskę ofiaruję Ci zasługi Jezusa oraz boleści i zasługi Maryi.
Przez Twą mękę, o mój Jezu, i przez boleści Matki Najświętszej proszę Cię, przebacz nam!
Ojcze nasz… Zdrowaś Maryjo…
Któryś za nas cierpiał rany…
Stacja IX Jezus upada pod Krzyżem po raz trzeci
Jezus upada pod Krzyżem po raz trzeci
Kłaniamy Ci się Panie, Jezu Chryste, i błogosławimy Ciebie, żeś przez Krzyż Twój święty świat odkupić raczył.
Przedwieczny Ojcze, przez trzeci upadek Jezusa pod ciężarem Krzyża udziel mi doskonałego zjednoczenia z Tobą. Jako podziękowanie za tak wielką łaskę ofiaruję Ci zasługi Jezusa oraz boleści i zasługi Maryi.
Przez Twą mękę, o mój Jezu, i przez boleści Matki Najświętszej proszę Cię, przebacz nam!
Ojcze nasz… Zdrowaś Maryjo…
Któryś za nas cierpiał rany…
Stacja X Jezus z szat obnażony
Jezus z szat obnażony
Kłaniamy Ci się Panie, Jezu Chryste, i błogosławimy Ciebie, żeś przez Krzyż Twój święty świat odkupić raczył.
Przedwieczny Ojcze przez cierpienia, które Pan Jezus poniósł wskutek obnażenia z szat i skosztowania gorzkiej żółci, udziel mi doskonałej czystości i łaski pokutowania za grzechy nieczyste, spraw też, aby gorzkimi stały się dla mnie wszystkie upodobania doczesnego życia. Jako podziękowanie za tak wielkie dary ofiaruję Ci zasługi Jezusa oraz boleści i zasługi Maryi.
Przez Twą mękę, o mój Jezu, i przez boleści Matki Najświętszej proszę Cię, przebacz nam!
Ojcze nasz… Zdrowaś Maryjo…
Któryś za nas cierpiał rany…
Stacja XI Jezus przybity do Krzyża
Jezus przybity do Krzyża
Kłaniamy Ci się Panie, Jezu Chryste, i błogosławimy Ciebie, żeś przez Krzyż Twój święty świat odkupić raczył.
Przedwieczny Ojcze, przez przybicie Jezusa do krzyża udziel mi łaski doskonałego ukrzyżowania siebie i swoich złych namiętności. Jako podziękowanie za dar tak wielki ofiaruję Ci zasługi Jezusa oraz boleści i zasługi Maryi.
Przez Twą mękę, o mój Jezu, i przez boleści Matki Najświętszej proszę Cię, przebacz nam!
Ojcze nasz… Zdrowaś Maryjo…
Któryś za nas cierpiał rany…
Stacja XII Jezus umiera na Krzyżu
Jezus umiera na Krzyżu
Kłaniamy Ci się Panie, Jezu Chryste, i błogosławimy Ciebie, żeś przez Krzyż Twój święty świat odkupić raczył.
Przedwieczny Ojcze, przez siedem słów, konanie i śmierć Jezusa udziel mi daru najwyższej modlitwy i kontemplacji oraz umartwienia moich wszystkich nieporządnych pragnień. Jako podziękowanie za tak wielkie dary ofiaruję Ci zasługi Jezusa oraz boleści i zasługi Maryi.
Przez Twą mękę, o mój Jezu, i przez boleści Matki Najświętszej proszę Cię, przebacz nam!
Ojcze nasz… Zdrowaś Maryjo…
Któryś za nas cierpiał rany…
Stacja XIII Ciało Jezusa zdjęte z Krzyża
Ciało Jezusa zdjęte z Krzyża
Kłaniamy Ci się Panie, Jezu Chryste, i błogosławimy Ciebie, żeś przez Krzyż Twój święty świat odkupić raczył.
Przedwieczny Ojcze, przez zdjęcie Jezusowego Ciała z Krzyża spraw, abym aż do śmierci prowadził życie ukrzyżowane. Jako podziękowanie za tak wielki dar ofiaruję Ci zasługi Jezusa oraz boleści i zasługi Maryi.
Przez Twą mękę, o mój Jezu, i przez boleści Matki Najświętszej proszę Cię, przebacz nam!
Ojcze nasz… Zdrowaś Maryjo…
Któryś za nas cierpiał rany…
Stacja XIV
Ciało Jezusa złożone w Grobie
[Ilustracje autorstwa francuskiego malarza – Paula SIMONA]
Ciało Jezusa złożone w Grobie
Kłaniamy Ci się Panie, Jezu Chryste, i błogosławimy Ciebie, żeś przez Krzyż Twój święty świat odkupić raczył.
Przedwieczny Ojcze, przez pogrzeb najświętszego Ciała Jezusowego zamknij mnie całego w Jezusie, tak abym był stale apostołem Twoim, Twojego Syna Wcielonego oraz Ducha Świętego. Proszę Cię o to dla siebie i dla wszystkich ludzi teraz i zawsze, oraz dla wszystkich celów Tobie miłych. Na podziękowanie zaś za wszystkie możliwe dary ofiaruję Krew Pana Jezusa Chrystusa, Jego nieskończone zasługi, Jego najświętsze życie oraz boleści i zasługi Maryi oraz przeszłe, teraźniejsze i przyszłe zasługi Kościoła Chrystusowego.
Przez Twą mękę, o mój Jezu, i przez boleści Matki Najświętszej proszę Cię, przebacz nam!
Ojcze nasz… Zdrowaś Maryjo…
Któryś za nas cierpiał rany…
Modlitwa Św. Wincentego do CierpiĄcego Jezusa
O Jezu ubogi i odrzucony,
nieznany i zlekceważony,
znienawidzony, zelżony i prześladowany,
od ludzi opuszczony, przez szatana kuszony,
wydany i za podłą cenę sprzedany…
Zmiłuj się nad nami!
O Jezu smutny aż do śmierci,
porwany, powrozami i łańcuchy skrępowany,
płaszczem na pośmiech i hańbę odziany,
bluźnierstwami obrzucany,
oskarżony, niesprawiedliwie skazny
i od Barabasza niżej miany…
Zmiłuj się nad nami!
O Jezu zelżywie z szat obnażony,
aż do krwi biczowany,
policzkowany i naigrywany,
cierniem ukoronowany
i jako król na pośmiewisko pozdrawiany,
oplwany, popychany i wyszydzany…
Zmiłuj się nad nami!
O Jezu grzechów naszych krzyżem
i przekleństwami pospólstwa obciążony,
pomiędzy łotrami
do hańby gwoźdźmi przybity
zelżywościami, boleściami
i upokorzeniami nasycony,
za nic miany i wobec ludzi zniesławiony…
Zmiłuj się nad nami!
Módlmy się:
O Jezu najsłodszy, któryś z miłości ku nam raczył cierpieć niezliczone zelżywości i upokorzenia niepojęte, wyciśnij głęboko w sercach naszych szacunek i miłość do Twoich upokorzeń oraz gorące pragnienie naśladowania Cię w Twym pokornym, ubogim, pracowitym, dobroczynnym a wzgardzonym życiu.
AMEN!

http://www.pallotyni.pl/zalozyciel/tydzien-paschalny-ze-sw-wincentym-pallottim/93-droga-krzyzowa-wg-sw-wincentego-pallottiego.html

REFLEKSJA: Paweł VI, Pallotti i Pallotyni

Paul-VI.jpgW niedzielę, 19 października 2014 r., papież Franciszek ogłosił błogosławionym jednego ze swoich poprzedników na Tronie Piotrowym – Pawła VI. Jest to kolejny papież XX wieku wyniesiony do chwały ołtarzy – po świętych Piusie X, Janie XXIII i Janie Pawle II. Jego 15-letni pontyfikat z wielu powodów można uznać za przełomowy, przypadł bowiem na czasy Soboru Watykańskiego II, w którego przeprowadzeniu brał najbardziej bezpośredni i osobisty udział. Warto przypomnieć w tym miejscu, że to Paweł VI powołał w roku 1964 do komisji przygotowującej trzecią wersję dekretu O apostolstwie świeckich naszego ówczesnego Generała, ks. Wilhelma Möhlera SAC. W roku ogłoszenia dekretu soborowegoApostolicam actuositatem, Paweł VI tak pisał do Generała Pallotynów: „Wielkie zadanie, które św. Wincenty Pallotti powierzył do wykonania swym synom, całkowicie zachowuje rolę i wartość. Owszem, bardziej niż kiedykolwiek, teraz właśnie objawia się piękno waszego zadania, jego przydatność i zgodność z potrzebami naszych czasów. Przecież Sobór Powszechny Watykański II uroczyście zachęcił ludzi świeckich, aby uświadomili sobie obowiązki, które z konieczności łączą się z ich chrześcijańskim powołaniem i wiarą. Tym bowiem sposobem najwyższy autorytet Soboru Kościoła zatwierdził to, co usilnie starał sie urzeczywistnić wasz Prawodawca i Ojciec” (Acta Apostolicae Sedis, 3/1965, s.227nn).

Nie jest moim zamiarem w tym miejscu zapoznawać czytelnika z życiorysem nowego błogosławionego. W tych dniach, można go znaleźć na wszystkich katolickich portalach internetowych. Przypomnę natomiast dwa znane fragmenty z przemówienia papieża Montiniego w podrzymskim Frascati. Mowa została wygłoszona 1 września 1963 r., a jej celem było oddanie czci św. Wincentemu Pallottiemu, którego Frascati zaliczyło w poczet swoich honorowych obywateli:

„Obecnie jest rzeczą pewną, że Pallotti był zwiastunem przyszłości – mówił Paweł VI. Prawie o sto lat uprzedził on odkrycie następującego faktu: W świecie laików, do tego czasu biernym, ospałym, lękliwym i niezdolnym do wypowiedzenia się, istnieje wielka energia służenia dobru. Święty zapukał do sumienia laików, jak puka się do drzwi. I sprawił, że wytrysły zeń nowe energie”.

„Wincenty Pallotti udziela nam lekcji w najwyższym stopniu aktualnej: o wielkiej godności powołania, które równoznaczne jest – jak to sie dzisiaj zwykło mówić – z wiekiem dojrzałości laikatu”.

Paul-VI-et-Wojtyla.jpgI jeszcze „nutka polska” w życiorysie Pawła VI. W maju 1923 r., po skończonych studiach dyplomatycznych, rozpoczął pracę w nuncjaturze apostolskiej w Warszawie, jako sekretarz nuncjusza abp. Lorenzo Lauriego. Niestety, w Polsce spędził niespełna pół roku: poznawał kraj (był m.in. na Jasnej Górze), uczył się języka, ale częste przeziębienia spowodowane surowym klimatem sprawiły, że musiał wrócić do Włoch. Zawsze jednak pamiętał o Polsce. Gdy w 1966 r. trwały obchody milenijne, kilkakrotnie dawał do zrozumienia, że chętnie przyjechałby do naszego kraju, choćby na jeden dzień, aby np. na Boże Narodzenie odprawić milenijną Mszę św. na Jasnej Górze. Jednak ówczesne władze stanowczo się temu sprzeciwiły.

Warto też wiedzieć, że to Paweł VI powierzał ważne zadania Polakom. W lutym 1967 r. mianował bp. Władysława Rubina pierwszym sekretarzem generalnym Synodu Biskupów. W 1973 r. powołał bp. Andrzeja Deskura na przewodniczącego Papieskiej Komisji ds. Środków Społecznego Przekazu. A w marcu 1976 r., zaprosił kard. Karola Wojtyłę do wygłoszenia rekolekcji wielkopostnych dla papieża i Kurii Rzymskiej. To On beatyfikował też w 1971 r. o. Maksymiliana Kolbego, a w 1975 r. s. Marię Teresę Ledóchowską.

Z całym Kościołem dziękujemy Bogu za kolejnego papieża wyniesionego do chwały ołtarzy.

Ks. Stanisław Stawicki SAC

http://www.pallotyni.pl/zalozyciel/wiedziec-wiecej-poznac-lepiej-zalozyciela/77-artykuy/577-refleksja-pawel-vi-pallotti-i-pallotyni.html

REFLEKSJA: Ogień i normalność – O tym co łączy papieża Franciszka z Pallottim

pope-francis-1.jpgOd kilku dni, w każdym zakątku ziemi, a pewnie też i w niebie, robione są bilanse pierwszego roku pontyfikatu papieża Bergoglio. Sam papież nie skłania się zbytnio do robienia owych bilansów w prasie czy przed kamerami. Wyraził to w sposób nieco żartobliwy, ale i zdecydowany – jak każdy rasowy jezuita – w ubiegły piątek, udzielając wywiadu dla włoskiego dziennika Corriere della Sera: „Bilansu dokonuję co piętnaście dni – oznajmił, ale ze swoim spowiednikiem”.

Nie w porę więc „bilanse”. Chciałbym natomiast zwrócić uwagę na to co łączy naszego ojca Założyciela ze stylem i planem działania jaki w ciągu tego pierwszego roku papież Franciszek wytyczył dla całego Kościoła. Chodzi o zwykłą ludzką „normalność” i o charakter misyjny jego pontyfikatu. Zacznijmy od tego drugiego.

Franciszek to papież misjonarz. Wystarczy zacytować kilka krótkich zdań z jego programowej adhortacji Evangelii gaudium, aby to sobie uświadomić:

– „Nie pozwólmy się okradać z misyjnego entuzjazmu” (n.80);
– „Bądźmy we wszystkich regionach ziemi w permanentnym stanie misji” (n.25);
– „Marzę o wyborze misyjnym zdolnym przemienić wszystko…” (n.27).

Jego homilie, jego wypowiedzi, jego gesty, a nawet jego twarz są niesłychanie pobudzające: budzą z uśpienia i przynaglają. Można powiedzieć, że Franciszek pobudza energię Kościoła u samych jego korzeni; budzi uśpionego giganta, drzemiące w człowieku pokłady dobra; zdobywa serca i umysły przemysłu medialnego. „Franciszek podpalił Kościół” – pisze Piotr Żyłka na Portalu Deon. „To był bardzo dobry rok – zauważa Żyłka. Duch Święty dał nam papieża, który podpalił Kościół. Na nowo rozpalił w nas radość głoszenia Ewangelii”.

Przychodzą mi w tym miejscu na myśl słowa Chrystusa, tak drogie naszemu Założycielowi: „PRZYSZEDŁEM OGIEŃ RZUCIĆ NA ZIEMIĘ I JAKŻE PRAGNĘ, ŻEBY ON JUŻ ZAPŁONĄŁ” (Łk 12, 49). Pozwólcie, że przypomnę tekst, w którym Pallotti komentuje to Jezusowe pragnienie odnotowane w Ewangelii Łukaszowej: „Odkupiciel rodzaju ludzkiego wyraźnie oświadczył, że przyszedł szerzyć Boski ogień miłości swojej na całej ziemi i że nie pragnie niczego innego, jak tylko, aby ten ogień wszędzie zapłonął. […] Trzeba w sposób jak najbardziej żywotny i czynny stosować wszystkie środki, które Opatrzność Boża nam zostawiła, aby jeszcze bardziej rozpalić ten ogień, tam gdzie on już płonie, i aby zapalić go tam, gdzie go jeszcze nie ma. Trzeba się starać, aby ludzie korzystali w sposób trwały i skuteczny z tychże środków (są nimi: modlitwa, ewangeliczne posługi oraz innego rodzaju uczynki, jakie prowadzą do celu, o którym jest mowa; również i środki doczesne, dopomagające do realizacji wspomnianego wyżej zadania). Należy też zachęcać zarówno jednostki, jak i wspólnoty, bez względu na płeć, stan, godność, wiek, społeczne warunki, aby wszyscy, zjednoczeni węzłem współzawodniczącej i pokornej miłości, z całych sił starali się rozpalać i rozszerzać ten ogień miłości. Jest to bowiem dzieło, które z istoty swej zmierza do kontynuowania dzieła Boga-Człowieka, Wszechwładnego Pana wszechświata, Boskiego Wzoru dla całego rodzaju ludzkiego”. [Wybór Pism, t.1., s.84].

v-pallotti-2.jpgPallotti pisał tak, bo miał ogień w sobie i zależało mu na tym, aby rozpalać go w innych; aby inspirować, prowokować do myślenia, zachęcać do świadomego życia wiarą chrześcijańską. Jednym słowem, aby wszędzie, ze wszystkimi, dla wszystkich i wszelkimi środkami stosownymi i koniecznymi, „ożywiać wiarę i rozpalać miłość”.

Tak jak zawsze trudno nam było, i jest nadal, nadążyć za Pallottim, tak też trudno jest nam dotrzymać kroku Franciszkowi. Tak jak wielu z nas postrzegało i nadal postrzega Pallottiego jako „nieżyciowego mistyka nie do naśladowania”, tak i dziś wielu katolików nie podziela „Franciszkowego stylu posługi Piotrowej”. Ale to również dobra informacja! Bo chodzi o to, aby być gorącym albo zimnym, tylko nie obojętnym.

Na zakończenie chciałbym oddać głos zarówno św. Wincentemu jak i papieżowi Bergoglio, by ukazać „normalność” z jaką rozpalają Kościół.

Zacznę od Pallottiego. Chodzi o fragment z listu do ks. Jana Allemanda, członka Zjednoczenia Apostolstwa Katolickiego i jednego z jego penitentów. Z tego tekstu bije nie tylko zrozumienie dla sytuacji w jakiej znalazł się ks. Jan, ale też wielka łagodność i zwykła ludzka normalność. „Najukochańszy w Jezusie Chrystusie Ukrzyżowanym – pisze Pallotti do Albano, gdzie ks. Allemand znajdował się na wypoczynku. […] – Niech ksiądz korzysta z powietrza, którym obecnie oddycha, a i w tym także znajdzie ksiądz Boga. […] Obecna troska księdza winna iść bardziej w kierunku odprężenia, niż przykładania się do różnych zajęć, a to celem zdobycia sił, potrzebnych do wytężonej pracy w odpowiednim czasie. […] Bóg nie chce mieć księdza świętym w milczeniu, w surowości trapistów, kartuzów czy pustelników, lecz chce mieć księdza świętym wśród świata w życiu wspólnym, a w miarę potrzeby także na wypoczynku i w rozrywkach. Świętość polega na tym, by spełniać wolę Bożą. A zatem stanie się ksiądz świętym rozmawiając bez różnicy z wszystkimi, wchodząc z każdym w rozmowę o dozwolonych rzeczach, a kończąc ją po apostolsku. Stanie się ksiądz świętym przez wykłady naukowe, przez udział w zebraniach Akademii naukowych, na katedrach, w kołach erudytów, a także w tłumie celników i grzeszników. Jednym słowem stanie się ksiądz świętym, stając się wszystkim dla wszystkich, by pozyskać wszystkich dla Jezusa Chrystusa, a także przez korzystanie z tych darów, jakie Boska Opatrzność gotuje księdzu dla zachowania zdrowia cielesnego” (OCL II, 23-24).

Co do papieża Franciszka, chodzi o wypowiedź, której udzielił w ubiegły piątek (7 marca 2014) dla włoskiego dziennika Corriere della Sera. Dotyczy ona postrzegania siebie samego w posłudze Piotrowej. „Jestem przede wszystkim księdzem, i lubię to co robię. […] Malować papieża, jakby był jakimś Supermanem, rodzajem gwiazdy, wydaje mi się zniewagą. Papież jest człowiekiem, który się śmieje, płacze, śpi spokojnie i ma przyjaciół jak wszyscy. Jest normalną osobą”.

Dziękujmy Bogu dziś, jutro i w kolejne dni, za normalność, prostotę, odwagę i czułą bliskość św. Ojca Założyciela i papieża Franciszka. I niech ogień, który Chrystus przyniósł i przynosi Kościołowi i światu przez nich, oświeca, grzeje i oczyszcza.

Ks. Stanisław Stawicki SAC,
Instytut Pallottiego – Konstancin-Jeziorna

http://www.pallotyni.pl/zalozyciel/wiedziec-wiecej-poznac-lepiej-zalozyciela/77-artykuy/521-refleksja-ogien-i-normalnosc-o-tym-co-laczy-papieza-franciszka-z-pallottim.html

REFLEKSJA: Św. Wincenty Pallotti – spowiednik papieży

pallotti-spowiednik-1.jpgWkrótce minie rok od ostatniego konklawe, na którym wybrano papieża „niemal z końca świata”. Dokładnie rok temu, w oczekiwaniu na następcę Benedykta XVI, przygotowałem artykuł o „Pallottiego wskazaniach na czas konklawe”. Otrzymałem nań kilka sympatycznych reakcji, w tym ks. abp. Henryka Hosera SAC, biskupa warszawsko-praskiego. Nasz Współbrat tak pisał:

„Drogi Stachu, bardzo dobry i na czasie artykuł. Dużo się zeń dowiedziałem! Pallotti miał rację równie w dzisiejszych sprawach Kościoła. Przy okazji napisz coś o Pallottim jako spowiedniku papieży. Bywaj! In Xto +H. SAC”.

Okazji i inspiracji jakoś dotąd brakowało. Dopiero w tych dniach, myśląc o zbliżającej się pierwszej rocznicy wyboru papieża Franciszka, przypomniałem sobie o sugestii abp. Henryka Hosera i postanowiłem „coś” na ten temat napisać.

„Obowiązek ten jest dla mnie zaszczytnym upokorzeniem. Bo nigdy nie poczułem się godnym takiego zadania. Przedziwne są drogi Boże, któż je zdoła pojąć” – mówił o. Mariusz Paczóski, franciszkanin, o swojej posłudze spowiednika papieża Benedykta XVI. Przypomnę, że spowiednik Papieża Emeryta zmarł 20 czerwca 2012 r. w Rzymie.

Czy podobnie myślał Wincenty Pallotti jako spowiednik papieży? Prawdopodobnie tak! Ten prosty rzymski ksiądz diecezjalny nie zakładał przecież w dniu swoich święceń kapłańskich, że swoją posługą w konfesjonale obejmie także namiestnika Chrystusa, i to niejednego, a warto sobie uświadomić, że posługa ta nie była wtedy żadną synekurą. W tamtych burzliwych czasach było to zadanie niezmiernie złożone, ponieważ papież był nie tylko namiestnikiem Chrystusa, ale również głową Państwa Kościelnego. Pallotti, jako spowiednik, znajdował się więc w bardzo delikatnej sytuacji.

pallotti-spowiednik-2.jpgZacznijmy od papieża Grzegorza XVI. Przyczynił się on nie tylko do ogromnej ekspansji misyjnej Kościoła katolickiego, potępiając niewolnictwo jako niegodne chrześcijan, ale również potępił ideę wolności sumienia i rozdział Kościoła od państwa.Niektórzy historycy Risorgimento uważają go za najbardziej reakcyjnego papieża XIX w.Jego konserwatyzm był tak duży, że nie zgodził się nawet na budowę kolei żelaznej w Państwie Kościelnym. Miał nawet powiedzieć, korzystając z francuskiej gry słów, że jest to „droga do piekła”: chemin de fer, chemin d’enfer („droga żelazna, drogą do piekła”). Gdy sobie uświadomimy ponadto, że w tych konserwatywnych posunięciach, papież kameduła, wspomagany był przez swego sekretarza stanu, kardynała Alojzego Lambruschini, którego spowiednikiem był również Pallotti – sprawa wydaje się nader skomplikowana.

Jedno jest pewne, mówiąc po ludzku, relacje Pallottiego z papieżem Grzegorzem XVI okazały się bardzo owocne dla tego pierwszego. Papież Capellari błogosławił bowiem, i to zamaszyście, Zjednoczeniu Apostolstwa Katolickiego (1835), wprowadzeniu w Rzymie uroczystych obchodów Oktawy Epifanii (1836), otwarciu na Via Giulia pierwszego Kolegium Misji Zagranicznych (1837), czy też Domu Miłosierdzia (Pia Casa – 1838), który stanie się kolebką Sióstr Apostolstwa Katolickiego. Można i trzeba powiedzieć, że lata pontyfikatu Grzegorza XVI stanowią najpłodniejszy okres działalności apostolskiej Wincentego Pallottiego.

pallotti-spowiednik-3.jpgPo śmierci papieża kameduły (1 czerwca 1846 r.), wiele osób oczekiwało, że nowy papież będzie bardziej liberalny i bardziej reformatorski. Takim właśnie wydawał się Giovanni Mastai Ferretti – Pius IX, którego pierwsze gesty potwierdzały reputację „liberała”. Chodzi zwłaszcza o nominację na Sekretarza Stanu kardynała Gizzi, bardzo znanego i lubianego przez Rzymian; o dekret amnestii z 17 lipca 1846 r.; czy też o przychylność wobec niektórych księży otwartych na nowoczesne idee, jak Mgr Corboli Bussi i ojciec Joachim Ventura. Jednakże, po kilku miesiącach ogromnej popularności, mit „papieża liberała” rozpłynie się wobec oczywistości faktów. Od początku roku 1848, niemal wszyscy ci, którzy witali Piusa IX jako tryumfatora włoskiej jedności, przyłączyli się do tych, którzy czekali na godzinę rewolucji. Wybuchła ona 15 listopada 1848 r., zapoczątkowana przez zabójstwo szefa rządu Państwa Kościelnego, hrabiego Pellegrino Rossi. W Rzymie są to dni rozruchów i zamętu. Kościoły i klasztory stają się teatrem straszliwych scen. Sam papież z pomocą ambasadorów Francji i Bawarii ucieka i chroni się w Gaeta, na terytorium neapolitańskim. Po tej ucieczce, księża, zakonnicy i zakonnice, którzy pozostali w Rzymie żyją w ciągłym zagrożeniu. Niektórzy muszą się ukrywać, gdyż są poszukiwani. Wśród nich Don Vincenzo Pallotti. Rewolucjoniści oskarżali go o wpływ na zmianę stanowiska papieża.

Prawdą jest, że Wincenty Pallotti nigdy nie czuł najmniejszej sympatii do zasad liberalnych i że sposób, w jaki rozwijały się wypadki po wyborze Piusa IX, mógł tylko umocnić jego przekonania. Ale będąc bardzo bliski Grzegorzowi XVI, pozostał on tak samo bliski Piusowi IX. Dlatego też, podczas gdy jedni zaliczali go do gregoriani, inni patrzyli na niego jak na ulubieńca Piusa IX. Prawdę mówiąc Don Vincenzo był równocześnie jednym i drugim, ponieważ rozłamy i podziały w Kościele uważał za zarazę. Pojednawczy charakter i brak stronniczości predysponowały go bardziej do budowania mostów niż murów.

Okres, w jakim stosunki między Pallottim i Mastai Ferretti stają się najbardziej intensywne, to lata 1846-1848. Dokładnie, od daty 16 czerwca 1846 r., kiedy to kardynał Mastai zostaje wybrany papieżem, do 6 kwietnia 1848 r., dnia, w którym Pallotti udał się do niego na Kwirynał po raz ostatni. Francuzki biograf ks. Pawła de Geslin, jednego z pierwszych towarzyszy Pallottiego, twierdzi, iż „Don Vincenzo odwiedzał co tydzień Ojca Świętego w towarzystwie księdza Paolo”, czyli Pawła de Geslin. Było rzeczywiście stosowne w tamtym czasie, by być w towarzystwie kogoś, gdy odwiedzało się papieża. De Geslin, który towarzyszył Pallotiemu, czekał zawsze w przedpokoju do chwili aż ten drugi powróci (Por. Bruno Bayer, Paul de Geslin, compagnon de saint Vincent Pallotti, Edition du Dialogue, Paris 1972, s.118). Potwierdza to Antonmaria Bonetti, który w biografii o Piusie IX tak zaznacza: „Spowiedników Piusa IX w czasie jego pontyfikatu było prawdopodobnie czterech. Pierwszym był ksiądz Pallotti, drugim kanonik Graziosi, trzecim kardynał Patrizi, jego wikariusz, i czwartym Mons. Marinelli, jego zakrystian” (Por. Antonmaria Bonetti, Pio IX ad Imola e Roma. Memorie inedite di Francesco Minocheri di lui famigliare segreto, Napoli 1892, s.47).

Rzeczywiście, w pierwszych latach pontyfikatu Piusa IX, wizyty Pallottiego u papieża są bardzo częste. Nie tylko pełni on rolę jego spowiednika, ale papież Mastai okazuje mu, podobnie jak całemu Dziełu Apostolstwa Katolickiego, dużo życzliwości. Między innymi, 19 listopada 1847 r., zatwierdza na wieczność darowiznę kościoła i klasztoru SS. Salvatore in Onda na rzecz Zgromadzenia księży i braci Apostolstwa Katolickiego; dwa razy (13 stycznia 1847 r. i 12 stycznia 1848 r.) uczestniczy osobiście w Oktawie Epifanii organizowanej przez Pallottiego i obchodzonej co roku w Sant’Andrea della Valle; nadaje członkom Zjednoczenia Apostolstwa Katolickiego przywilej udziału w dobrach duchowych wszystkich zakonów, zgromadzeń i pobożnych związków istniejących w Kościele; zezwala i popiera projekt pierwszych „pallotynów” zbudowania w Londynie katolickiej świątyni pod wezwaniem świętego Piotra; pozwala w końcu, aby Don Vincenzo używał dla swej Fundacji nazwy „Zjednoczenie Apostolstwa Katolickiego”.

Pallotti nie był dłużny papieżowi Mastai. Nigdy go nie opuścił, choć nie zawsze podzielał przyjęte przez niego stanowisko. Oto trzy małe, lecz wymowne przykłady

pallotti-spowiednik-4_banner.jpg

U samego początku pontyfikatu Piusa IX, Don Vincenzo poleca wydrukować pewien tekst, który adresuje do swych współbraci w kapłaństwie, nadając mu tytuł: „List grzesznika, który gorąco pragnie swego nawrócenia korzystając z okazji wyboru na Stolicę Piotrową Piusa IX, i który prosząc o łaskę prawdziwego i stałego nawrócenia, przywołuje doń wszystkich swych współbraci grzeszników, takich jak on sam” (OCL V, 320-322). Zaznaczmy, że ów list, bez daty i nazwiska, został podpisany przez „bardzo niegodnego brata rzymianina”. Dopiero zeznania w procesie informacyjnym złożone 20 lipca 1869 r. przez ks. Feliksa Randaniniego, poświadczyły, że autorem tego listu był Pallotti. Tekst ten dobitnie świadczy o pojednawczym charakterze ks. Wincentego, sygnalizując jednocześnie, w sposób inteligentny i pełen szacunku, bolesne podziały wśród duchowieństwa rzymskiego. Faktycznie, francuski historyk tamtej epoki, Roger Aubert, zapisuje, że „jeszcze nie minęło sześć tygodni od nastania nowego papieża, a już niektórzy kapelani sióstr zakonnych nakłaniali swe podopieczne do modlitwy, by Bóg odwrócił od Kościoła zło, które mogłoby nań spaść pod rządami liberalnego papieża” (Por. Roger Aubert, Le pontificat de Pie IX, s.17). Otóż Pallotti, postrzegany przez swych współbraci księży jako gregoriano, stara się pozyskać stronników poprzedniego systemu, licznych w Kurii i wśród duchowieństwa Państwa Watykańskiego, aby otworzyli się na „nowość”, stając się współpracownikami papieża Mastai.

Drugi przykład dotyczy postawy Pallottiego po ucieczce Piusa IX do Gaety. Don Vincenzo nie podważa jego decyzji. Zaprasza lud rzymski, biskupów, księży, zakonników i zakonnice, by modlili się, ufali Bogu i pozostali wierni Kościołowi i papieżowi. W tym celu układa i każe kilkakrotnie wydrukować „Modlitwy do odmawiania, najlepiej przed Najświętszym Sakramentem, na czas nieszczęść i klęsk” (Por. Vincenzo Pallotti, Le preghiere, a cura di Ansgario Faller, Città del Vaticano 1982, s.270-271).

Trzecia inicjatywa podjęta przez Wincentego Pallottiego świadczy nie tylko o jego solidarności z Piusem IX zbiegłym do Gaety, ale również o jego zaangażowaniu i twórczej wierności w tym czasie rozruchów i bolesnej próby. Poleca wydrukować w dzienniku rzymskim Il Costituzionale, najbardziej znaczące urywki listu świętego Bernarda z Clairvaux, skierowanego do Rzymian, a pisanego wtedy, gdy ci ostatni, podburzeni przez Arnaldo da Brescia, zbuntowali się przeciwko papieżowi Eugeniuszowi III, zmuszając go do ucieczki do Francji (Por. Luigi Huetter, Il Pallotti, Pio IX e i Gesuiti, „Fides”, n°11, novembre 1948, s.297).

Wszystkie te inicjatywy pokazują jak gorliwie, twórczo i spójnie Don Vincenzo angażował się podczas rzymskich tempus tribulationum. Cytowany powyżej Luigi Huetter, określa postawę Wincentego Pallottiego w scenariuszu politycznym lat 1848/49 jako „wzorową, odważną i godną podziwu” (Por. Luigi Huetter, Il clero romano nel’48, „Capitolium”, fascicolo aprile-settembre, Roma 1948, s.45-54; “Il clero romano nel’49”, Capitolium, fascicolo settembre-ottobre, Roma 1949, s.379-390). Jedno jest pewne, Pallotti nie dał się sparaliżować wydarzeniom. Wiedział, że przeszkody zewnętrzne – tak chętnie i z taką determinacją przez nas diagnozowane i analizowane – wcześniej czy później, łatwiej czy trudniej, są pokonywane lub same ustępują. Najbardziej niebezpieczną dla ewangelizacji jest utrata gorliwości. Jest to przeszkoda największa, ponieważ pochodzi z wewnątrz Kościoła. Poza tym brak gorliwości sam nie ustępuje. Łatwo go też usprawiedliwić i zakamuflować przy pomocy równie uczonych, co atrakcyjnych argumentów. Oto dlaczego Don Vincenzo, zamiast „diagnozować i analizować”, stara się przede wszystkim ożywiać gorliwość kleru rzymskiego, zachęcając do działania spójnego, przejrzystego i jednoznacznego.

W taki właśnie sposób postępował Wincenty Pallotti w stosunku do swoich dwóch penitentów papieży: Grzegorza XVI i Piusa IX. Miał tę samą twarz tak dla pierwszego jak i dla drugiego. A nie tracąc „soli w sobie” (Mk 9, 50), zachowywał pokój ze wszystkimi.

Ks. Stanisław Stawicki SAC
Instytut Pallottiego, Konstancin-Jeziorna

Majówka w Umbrii

Procesja z figurą św. WincentegoSan Giorgio di Cascia, maleńka miejscowość w Umbrii, położona na wysokości 915 m n.p.m., należy do powiatu Cascia, w prowincji Perugia. Ten niewielki zakątek na ziemi, oddalony o ok. 170 km od Rzymu, jest miejscem rodzinnym Pallottich. Właśnie tam, w roku 1755, urodził się Piotr Paweł Melchior Pallotti, ojciec Wincentego.

Piotr Paweł miał prawie 16 lat, kiedy po raz pierwszy wyruszył do Rzymu. Zamierzał w mieście podjąć pracę, aby zarobić na chleb dla siebie i dla swojej matki Katarzyny, wdowy od 14 lat. Rzym był oddalony o 5 dni drogi od jego rodzinnej miejscowości. Chłopak dotarł tam po raz pierwszy, ale jego ziomkowie od dawna udawali się nad Tyber jesienią, zaraz po zakończeniu prac w polu. W Rzymie mieszkał jego wujek Gaspare Capocetti, syn Magdaleny Pallotti, pochodzącej z San Giorgio. To właśnie on przyjął Piotra Pawła, gdy ten zjawił się w mieście.

Kiedy ojciec św. Wincentego opuszczał dom, matka przykazała mu: „Jeśli będziesz postępował dobrze, możesz pozostać w Rzymie”. Chłopak był więc wystarczająco zmotywowany, by poszukać stałego utrzymania i pozostać w mieście. Minął jeden dzień, potem drugi i trzeci….

Minął pierwszy rok, potem drugi i kolejny…. Cierpliwością i ciężką pracą Piotr Paweł powoli „zdobywał” Rzym. Słowa matki, która nadal pozostawała w rodzinnej miejscowości pośród gór Cascia, coraz bardziej się urzeczywistniały: „Jeśli będziesz postępował dobrze, możesz pozostać w Rzymie”.

I tak Piotr Paweł dzięki ciężkiej pracy i nienagannej postawie pozostał w Rzymie! Ożenił się, i pewnego pięknego dnia, jego żona, Maria Magdalena De Rossi, „podarowała” mu syna, trzeciego z kolei, którego przeznaczeniem były wzgórza dużo wyższe niż góry z rodzinnego Cascia.

Kiedy w 1770 roku Piotr Paweł opuszczał swoją maleńką wioskę, nie mógł przewidzieć, że za sprawą swego syna pozna ją kiedyś cały świat. Ponownie usłyszano o San Giorgio di Cascia 8 maja 2011 r., na kolejnym dorocznym odpuście św. Wincentego Pallottiego. We wspólnym świętowaniu wzięło udział około 40 Pallotynek i Pallotynów z czterech kontynentów: Europy, Afryki, Ameryki Południowej i Azji.

UmbriaTradycyjne święto zostało poprzedzone Triduum poprowadzonym przez s. Edwardę ze Zgromadzenia Sióstr Apostolstwa Katolickiego (Pallotynek Rzymskich). Uroczystej Eucharystii przewodniczył ks. Almir Roman z Międzynarodowego Kolegium „Królowej Apostołów”. Koncelebrowali księża uczestniczący w rocznym kursie dla formatorów z Via Ferrari i trzech studentów z Międzynarodowego Kolegium. Gospodarz miejsca, ksiądz Natale Rossi, mający 89 lat, z czego 62 przeżył jako proboszcz w San Giorgio di Cascia, czuwał nad przebiegiem całej uroczystości. Radością dla wszystkich było spotkanie z potomkami rodziny Pallottich. Niektórzy przybyli nawet z Rzymu.

Po Mszy św. rodzina Pallottich z San Giorgio zaprosiła wszystkich gości na uroczysty obiad. O godz. 16.00 uliczkami wioski przeszła tradycyjna procesja z figurą św. Wincentego Pallottiego, do której wprowadził i ją poprowadził ks. Stawicki Stanisław z Centrum „Cenacolo”. Orkiestra dęta z Cascia, nawet jeśli dobiła do San Georgio z 30 min. opóźnieniem, uświetniła jak zawsze odpustową procesję. Po jej zakończeniu, nastąpiło ucałowanie relikwii św. Wincentego Pallottiego, a następnie s. Ignes Burin, wicegeneralna Pallotynek Rzymskich, podziękowała wszystkim organizatorom uroczystości.

Rodzinie Pallottich, tak bardzo życzliwej i hojnej, podarowaliśmy kilka książek zawierających homilie i przemówienia bł. Jana Pawła II, wygłoszone do rodziny pallotyńskiej podczas Jego pontyfikatu. Wszystkim tym, którzy nas przyjęli i umożliwili uczestniczenie w tej pogodnej, prostej i zarazem przepięknej uroczystości w rodzinnych stronach Piotra Pawła Pallottiego, wyrażamy nasze serdeczne podziękowania.

Ks. Stanisław Stawicki SAC
Via Giuseppe Ferrari

REKOLEKCJE Papieża pod znakiem teologii świętych

Św. Piotr - Bazylika na Watykanie13 marca 2011 r., Benedykta XVI rozpoczął rekolekcje wielkopostne. Są one przygotowaniem do beatyfikacji Jana Pawła II. Przez 7 dni, Papież i jego najbliżsi współpracownicy z Kurii Rzymskiej, słuchać będą rozważań francuskiego karmelity bosego, ojca François-Marie Léthela, na temat: „Światło Chrystusa w sercu Kościoła – Jan Paweł II i teologia świętych”. Ojciec Léthel ma 63 lata, jest sekretarzem Papieskiej Akademii Teologicznej oraz wykładowcą teologii duchowości na rzymskim Teresianum.

Dedykowanie wielkopostnych rekolekcji przyszłej beatyfikacji Jana Pawła II jest bez wątpienia wydarzeniem nadzwyczajnym w Watykanie i tak wyjątkowym, jak to, że po raz pierwszy od tysiąca lat papież wyniesie na ołtarze swego bezpośredniego poprzednika. Ale nie o tym będzie mowa w dzisiejszym felietonie. To, co skłoniło mnie do napisania kilku słów o tych wyjątkowych rekolekcjach, to wybór tematu. Otóż, francuski zakonnik oprze się w swych medytacjach na postaciach świętych i błogosławionych, którzy w sposób szczególny naznaczyli życie Jana Pawła II, a których „wiedzę świętą” Papież Polak szerzył i rozwijał w katechezach swego pontyfikatu.

I tak, ojciec Léthel powie o św. Teresie od Dzieciątka Jezus, którą Jan Paweł II ogłosił jedynym doktorem Kościoła podczas swego długiego pontyfikatu. Przypomnijmy, doktorem „scientia Amoris” („mądrość Miłości”). Będzie też mowa o Katarzynie ze Sienny, nazywanej „niezwykłą reprezentantką teologii świętych”; o św. Anzelmie – teologu Krzyża; św. Tomaszu z Akwinu – teologu światła Chrystusa; św. Ludwiku Marii Grignon de Montford – inspiratorze papieskiej dewizy „Totus tuus”; czy o Joannie d’Arc i jej męczeństwie z wyroku kościelnych teologów.

Ojciec Léthel opowie też o mistyczce XX wieku, Concepción Cabrebra de Armida, żonie i matce, ogłoszonej czcigodną przez Jana Pawła II w 1999 r., kobiecie, która swym życiem i doświadczeniem proponuje „świętą wiedzę o podwójnym macierzyństwie”: naturalnym i duchowym. Aby przywołać miejsce, jakie w nauczaniu Jan Pawła II zajmowali świeccy, o. Léthel przypomni również postać wyniesionej na ołtarze w ubiegłym roku Klary Luce Badano, młodej 18 letniej włoszce zmarłej w 1990 r., która ofiarowała swe cierpienia w intencji Papieża i młodych całego świata. Francuski kaznodzieja zakończy rekolekcje 19 marca, przywołując postać św. Józefa, jako Redemptoris custos, i włoskiego księdza, Józefa Quadrio, salezjańskiego teologa zmarłego w 1963 r., który poświęcił swe życie nauczaniu.

Celem takiego a nie innego wyboru świętych jest pokazanie jak bardzo nauczanie Jana Pawła II charakteryzowała „teologia mądrościowa” tzn. mądrość połączona ze świętością – twierdzi ojciec Léthel. Chodzi oczywiście o wymiar modlitewno-mądrościowy leżący u podłoża teologicznej refleksji Papieża Polaka.

Ale dlaczego o tym wspominam? Otóż, kiedy w 1999 r. przybyłem na studia do Paryża, właśnie tam zetknąłem się po raz pierwszy z książkami Léthela. Myślę głównie o „Poznać Miłość Chrystusa, która przewyższa wszelką wiedzę. Teologia świętych” («Connaître l’Amour du Christ qui surpasse toute connaissance. La théologie des saints») z 1989 r.; oraz o wydanej 7 lat później pozycji pt.: „Teologia Miłości Jezusa. Wybór Pism o teologii świętych” («Théologie de l’Amour de Jésus. Ecrits sur la théologie des saints»). To właśnie wyrażenie „teologia świętych” przyciągnęło moją szczególną uwagę, bo koncept ten spotkałem również u naszego Ojca Założyciela. Faktycznie, Wincenty Pallotti bardzo cenił sobie „teologię świętych”, a dokładniej „wiedzę świętych” (OOCC X, s. 114; Wybór Pism II, 58). Można nawet powiedzieć, że jedyna wiedza, jaka Go interesowała, to właśnie „wiedza świętych”; wiedza przeżyta; wiedza doświadczona; wiedza zdobyta nie tyle w uniwersyteckiej auli, co na klęczkach. Istnieje zresztą pewien epizod w życiu Pallottiego potwierdzający ten wybór.

Casa PallottiOtóż w 1846 r. Don Vincenzo zabiega u papieża Piusa IX o oficjalną aprobatę dla swojego Zgromadzenia księży i braci. W imieniu papieża, kardynał Luigi Lambruschini zostaje oddelegowany do sprawdzenia Reguły nowej Kongregacji i do jej oceny. „Idea jest piękna, jej rozwój obfity, ale nie wydaje mi się wystarczająco precyzyjna. W rzeczywistości, zalecane zasady mieszają się z dyrektywami, a cel z metodą. Chodzi tu bardziej o sposób życia niż o regułę” – pisze Lambruschini do Pallottiego po przestudiowaniu tekstu Reguły (OOCC VII, s.XXIII).

Kardynał Lambruschini nie pomylił się w swej ocenie! Pallottiemu faktycznie bardziej zależało na „sposobie życia” na wzór Jezusa Chrystusa, niż na tekście czysto prawnym. Bowiem ambicją jego teologii było oświecić inteligencję (kultura naukowa), rozpalić serce (kultura duchowa), i budować Kościół (kultura duszpasterska). I na tym właśnie polega „teologia świętych”. Jest ona zarazem „naukowa”, „przystępna” i „pożyteczna” dla wszystkich.

W dokumencie Jana Pawła II „O eklezjalnym powołaniu teologa” (24.05.1990 r.) czytamy, iż „wezwany jest on do ustawicznego ubogacania swojego życia wiary i do trwałego połączenia naukowych poszukiwań z praktyką modlitwy”. Zaś Benedykt XVI dodaje, iż „misją teologa jest milczenie i kontemplacja, których celem jest zachowanie, w rozgardiaszu dnia codziennego, stałej jedności z Panem” (6.10.2006 r.). Czyż nie jest to pośrednie nawiązanie do teologicznego przesłania Papieża znad Wisły i świętego naszego Ojca Założyciela?

Ks. Stanisław Stawicki SAC,
Rzym, Via Giuseppe Ferrari

http://www.pallotyni.pl/zalozyciel/wiedziec-wiecej-poznac-lepiej-zalozyciela/77-artykuy/255-rekolekcje-papiea-pod-znakiem-teologii-witych.html

Święty Wincenty Pallotii ZAPALENIEC PEŁEN WIARY

FILM BIOGRAFICZNY

http://youtu.be/KIwUBSrCnoU

Nieustanne posłannictwo zbawcze

Bóg w każdym czasie obdarza mężczyzn i kobiety charyzmatami Ducha Świętego, aby w ten sposób kontynuować zbawcze posłannictwo Chrystusa dla dobra ludzi i dla budowania Kościoła.

Święty Wincenty Pallotti (1795-1850) należy do grona ludzi, których Bóg w pierwszej połowie XIX wieku obdarzył swymi darami i natchnieniami, aby wspierali Kościół w wypełnianiu jego posłannictwa.

Charyzmat św. Wincentego Pallottiego

Wobec narastających wokół wiary problemów, którymi Kościół w jego czasach musiał się zająć, i wobec poszerzania się zadań związanych z głoszeniem Ewangelii w krajach misyjnych św. Wincenty zwrócił uwagę na naglącą konieczność ożywienia wiary i rozpalenia miłości wśród katolików, aby doprowadzić w ten sposób wszystkich ludzi do jedności w wierze Chrystusowej.

Uważał, że dla osiągnięcia tego celu niezbędne jest pozyskanie współpracy wszystkich członków Kościoła, tak duchownych, jak i świeckich, oraz że dla pełniejszego wykonania apostolskich zadań Kościoła należy zjednoczyć ich wysiłki.

Jego ideał i dzieło

Był on przekonany, że wszyscy członkowie Ludu Bożego są powołani do apostolstwa na mocy zobowiązania wynikającego z przykazania miłości – największego przykazania Bożego, które żąda od wszystkich, by tak starali się o zbawienie bliźniego, jak o swoje własne.

Ponadto Wincenty Pallotti był świadomy tego, że inicjatywy poszczególnych ludzi będą miały większą skuteczność, jeżeli się je zjednoczy i skieruje do wspólnego celu. Dlatego założył ZJEDNOCZENIE APOSTOLSTWA KATOLICKIEGO, stawiając mu jako zadanie budzenie u wszystkich katolików głębokiej świadomości ich apostolskiego powołania i ożywianie w nich miłości, aby doprowadzić ją do pełnego rozkwitu.

Aprobata kościelna

Zjednoczenie Apostolstwa Katolickiego zostało zatwierdzone 4 kwietnia 1835 r. przez kardynała wikariusza Karola Odescal-chiego, a następnie osobnym pismem papieża Grzegorza XVI, podpisanym 11 lipca tegoż roku.

W dokumentach Soboru Watykańskiego II znajdujemy potwierdzenie tego, o czym był przekonany św. Wincenty Pallotti, a mianowicie że apostolstwo Kościoła będzie w pełni skuteczne tylko wtedy, gdy wszyscy wierni będą świadomi spoczywającego na nich obowiązku współpracowania w Jego posłannictwie.

Cel Zjednoczenia

Charyzmat św. Wincentego Pallottiego stał się dziedzictwem Zjednoczenia Apostolstwa Katolickiego.

Członkowie Zjednoczenia przyjmują ideały Świętego jako swoje własne i postanawiają ożywiać wiarę i miłość wśród katolików, budzić w nich głębokie przeświadczenie o ich osobistym powołaniu do apostolstwa oraz przynaglać ich do realizacji tego powołania. Przyczyniają się też do wzmocnienia jedności wśród katolików i zachęcają ich do zespalania podejmowanej przez siebie działalności apostolskiej w Kościele, aby jego posłannictwo stało się tym samym bardziej skuteczne.

Popierają jedność i solidarność wśród wszystkich chrześcijan. Poświęcają się głoszeniu zbawczego orędzia tym, którzy go jeszcze nie znają, i dokładają starań, by wśród wszystkich chrześcijan utrzymywało się żywe zainteresowanie misjami.

Apostolstwo ich obejmuje ponadto działalność charytatywną i społeczną, realizowaną poprzez niesienie pomocy potrzebującym i dopomaganie wszystkim, aby mogli żyć zgodnie z wymaganiami ludzkiej godności, w sprawiedliwości i pokoju. Zabiegają oni wreszcie nie tylko o konieczne do tego celu środki, ale wypraszają również do jego realizacji błogosławieństwo Boże przez modlitwę, ofiarę i dobre uczynki.

Dobór prac apostolskich

Zjednoczenie Apostolstwa Katolickiego, starając się być użyteczne dla wszystkich ludzi, jest otwarte na różne kultury narodów i dostosowuje się do zmieniających się wymagań czasu.

Zakres jego prac apostolskich jest określony przez potrzeby Kościoła, któremu Chrystus powierzył apostolstwo, a św. Wincenty Pallotti oddał na służbę całe swe Dzieło od początku jego istnienia.

Członkowie Zjednoczenia

Zjednoczenie Apostolstwa Katolickiego jest otwarte dla wszystkich członków Ludu Bożego; duchowieństwa, instytutów życia konsekrowanego i laikatu. Mogą się oni przyłączyć do grup istniejących już w Zjednoczeniu albo też być przyjęci indywidualnie. Instytuty życia konsekrowanego oraz grupy już zorganizowane są przyjmowane jako takie.

W skład Zjednoczenia wchodzą od momentu swego powstania: wspólnota księży i braci znana pod nazwą Stowarzyszenia Apostolstwa Katolickiego, Kongregacja Sióstr Apostolstwa Katolickiego i Kongregacja Sióstr Misjonarek Apostolstwa Katolickiego. Do nich, po otrzymaniu należnego zatwierdzenia, dołączyły się także inne wspólnoty o różnych nazwach, które uznają, że są również inspirowane ideałami św. Wincentego Pallottiego.

Instytuty te, czy to założone przez św. Wincentego Palloniego, czy też ukonstytuowane później w różnych czasach, oddają się całkowicie urzeczywistnianiu zadań Zjednoczenia.

Jedność członków

Wszystkie wspomniane wyżej instytuty są rzeczywistymi członkami Zjednoczenia. Ożywione jednym i tym samym duchem i oddane wspólnym zadaniom apostolskim stanowią jedno ciało moralne i uczestniczą w dobrach duchowych, właściwych Zjednoczeniu.

Koordynowanie inicjatyw zmierzających do krzewienia jednego ducha, a także współdziałanie w apostolskich zadaniach, ustala się we wspólnym porozumieniu właściwych przełożonych przy pełnym poszanowaniu autonomii poszczególnych części Zjednoczenia.

Rola SAC i Sióstr Apostolstwa Katolickiego w Zjednoczeniu

Na wspólnocie księży i braci oraz w Kongregacji Sióstr Apostolstwa Katolickiego spoczywa obowiązek zapewnienia jedności i skuteczności apostolskiej całemu Zjednoczeniu.

Model i duch

Członkowie Zjednoczenia Apostolstwa Katolickiego postanawiają naśladować Jezusa Chrystusa, Apostoła Ojca Przedwiecznego (por. J 20, 21; Hbr 3, 1), a w swojej działalności kierują się Jego miłością.

Patronka

Patronką Zjednoczenia jest Maryja, Królowa Apostołów. Współpracowała Ona w sposób wyjątkowy w zbawczej misji swego Syna i stanowi dla wszystkich członków Zjednoczenia niezwykły wzór apostolskiej gorliwości.

 

Źródło: Prawo SAC, Rzym 2007

MODLITWY PALLOTYŃSKIE

I. MODEL DZIENNY

II. MODEL TYGODNIOWY

III. MODLITWY OKRESOWE

IV. PALLOTYŃSKIE MODLITWY DO MARYI, KRÓLOWEJ APOSTOŁÓW

IV. PALLOTYŃSKIE PIEŚNI DO MODLITW

V. FORMULARZE MSZY WŁASNYCH

VI. TEKSTY WŁASNE LITURGII GODZIN

VII. NOWENNA DO ŚW. WINCENTEGO PALLOTTIEGO

[ŹRÓDŁA :
– Modlitwy Stowarzyszenia Apostolstwa Katolickiego, Pallottinum, Poznań, 1992;
– Ze św. Wincentym Pallottim, ku zjednoczeniu z Bogiem,
red. Przemysław Krakowczyk SAC, Apostolicum, Ząbki 2007
– Mszał Zjednoczenia Apostolstwa Katolickiego, Pallottinum, Poznań 2012]

NOWENNA DO ŚW. WINCENTEGO PALLOTTIEGO

WPROWADZENIE

Nowenna jest modlitwą o charakterze błagalnym, odmawianą zwyczajowo przed każdą większą uroczystością lub wspomnieniem świętego, do którego ma się szczególne nabożeństwo. Odmawia się ją indywidualnie lub wspólnotowo przez dziewięć kolejnych dni dla uproszenia jakiejś szczególnej łaski za przyczyną osoby, do której ową nowennę się odmawia.

Proście, a otrzymacie, kołaczcie, a otworzą wam, szukajcie, a znajdziecie” – powiedział Jezus do swoich uczniów.

Nowenna jest nie tylko przygotowaniem do obchodu jakiegoś ważnego wydarzenia, ale jest także dobrą okazją do zintensyfikowania swoich próśb, dlatego też modlitwa odmawiana przez kolejnych dziewięć dni ma niezwykłą skuteczność. Warto przy okazji odprawiania nowenny podjąć jakieś dodatkowe drobne wyrzeczenia, umartwienia, dobre uczynki, przystąpić do sakramentu pokuty i pojednania, uczestniczyć w Eucharystii i przyjąć Komunię Świętą.

Nowenna do św. Wincentego Pallottiego odprawiana przed jego liturgicznym wspomnieniem, to jest w dniach od 13 do 21 stycznia, ma szczególną wymowę.

13 stycznia 1850 roku, w ostatnim dniu Oktawy Epifanii, ks. Wincenty Pallotti posługiwał w konfesjonale. W czasie jednej ze spowiedzi zauważa, że jego penitent jest zziębnięty i nie ma na sobie wierzchniego okrycia. Zdejmuje wtedy swój płaszcz i oddaje go człowiekowi w potrzebie, co staje się z kolei przyczyną jego własnego przeziębienia. Przez kolejnych 9 dni choroba rozwija się i przeradza w zapalenie opłucnej. Wincenty Pallotti odchodzi do Pana w dniu 22 stycznia. Nowenna ta jest zatem niejako „czuwaniem przy łóżku konającego ks. Wincentego”.

Przez tych dziewięć kolejnych dni rozważać będziemy dziewięć „kroków św. Wincentego”, czyli tych wszystkich spraw, którymi on żył. Wspólnie z nim będziemy kontemplowali Nieskończoną Miłość i Miłosierdzie Boga, stworzenie człowieka, nasze powołanie do świętości, posłannictwo Jezusa Chrystusa jako Apostoła Ojca Przedwiecznego i nasze naśladowanie Chrystusa, szczególną obecność NMP Królowej Apostołów, misję ewangelizacyjną Kościoła, budowanie jedności chrześcijan oraz Zjednoczenie Apostolstwa Katolickiego – dzieło, któremu poświęcił swoje życie.

Niech zatem ta modlitwa i te rozważania będą dla nieskończonej chwały Boga i przyczynią się ku naszemu uświęceniu, zbawieniu dusz naszych i naszych bliźnich oraz zniszczeniu grzechu.

 

[Oprac. na podstwie: Ze św. Wincentym Pallottim, ku zjednoczeniu z Bogiem, red. Przemysław Krakowczyk SAC, Apostolicum, Ząbki 2007]

http://www.pallotyni.pl/modlitwy-pallotynskie.html

ROZPOCZĘCIE NOWENNY

W imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Amen.

P. Módlmy się. Wszechmogący Boże, oświeć światłem wiary i rozpal żarem miłości nasze serca, abyśmy jako wspólnota zgromadzona wokół św. Wincentego Pallottiego, mogli godnie uczcić Twój majestat i przyczynić się do budowania Królestwa Bożego i zjednoczenia wszystkich ludzi wokół Twojego Syna, a naszego Pana Jezusa Chrystusa. Który z Tobą żyje i króluje w jedności Ducha Świętego, Bóg przez wszystkie wieki wieków.

W. Amen.

KOLEJNE DNI NOWENNY

DZIEŃ I (13 stycznia) – Bóg jest Miłością Nieskończoną i Miłosierdziem

FRAGMENT PISMA ŚW.

Z Pierwszego Listu św. Jana Apostoła (4,7-16)

Umiłowani, miłujmy się wzajemnie, ponieważ miłość jest z Boga, a każdy kto miłuje, narodził się z Boga i zna Boga, (…) bo Bóg jest miłością. W tym przejawia się miłość, że nie my umiłowaliśmy Boga, ale że to On sam nas pierwszy umiłował i posłał Syna swojego jako ofiarę przebłagalną za nasze grzechy. Umiłowani, jeśli Bóg tak nas umiłował, to i my winniśmy się wzajemnie miłować (…). Bóg jest miłością, kto trwa w miłości, trwa w Bogu, a Bóg trwa w nim.

Z PISM ŚW. WINCENTEGO

Bóg w Istocie swej to Miłość odwieczna, nieskończona i miłosierna bez granic; ja zaś, choć nieskończenie niegodny, aby w sercu mym rozlana była miłość Boża, to jednak ufam mocno, że Bóg, który jest Miłością w swej Istocie, przepaja mnie miłosiernie odwieczną swą i nieskończoną miłością, i ufam, że niweczy we mnie przez to całą mą świecką i przyziemną miłość oraz wszelkie jej następstwa i wszelkie myśli, słowa i uczynki, jakie spełniałem wbrew miłości Boga i bliźniego. I żywię nadto nadzieję, że niweczy mnie przez to na duszy, jak w ciele i w czynach tak dalece, że jestem jakby mnie nigdy nie było i jakbym nigdy nie miał być na świecie i że we mnie i we wszystkim był i jest zawsze Bóg – Miłość z Istoty swej odwieczna, niezmierna, nieskończona, niepojęta i bezgranicznie miłosierna – sam Bóg, wszystkie Boskie Osoby, wszystkie nieskończone przymioty.

(Wybór Pism, t. III, s. 249-250)

Chwila refleksji w ciszy.

MODLITWA DNIA

P. Boże, nasz Ojcze, Ty jako jedyne źródło miłości pierwszy nas umiłowałeś, abyśmy napełnieni bogactwem Twojej łaski, mogli żyć jedynie dla Twej miłości. Ty w ciągu wieków zapewniałeś nas o Twojej dobroci względem nas, a w tych ostatecznych czasach zesłałeś nam Twojego Umiłowanego Syna, a naszego Pana Jezusa Chrystusa, który jest pełnym objawieniem Twojej miłości i wierności. On to, umiłowawszy nas do końca, wydał samego siebie na okup za nasze grzechy, a umierając na drzewie krzyża, przywrócił nam życie wieczne. Dziękując Tobie za tak wielkie dary i wierząc, że jako nasz Najlepszy Ojciec pragniesz jedynie naszego szczęścia, ośmielamy się Ciebie prosić (o oraz) o łaski, których nam potrzeba. Przez Chrystusa, Pana naszego.

W. Amen.

DZIEŃ II (14 stycznia) – Stworzenie człowieka

FRAGMENT PISMA ŚW.

Z Księgi Rodzaju (1, 26-31)

Bóg rzekł: „Uczyńmy człowieka na Nasz obraz, podobnego Nam. Niech panuje nad rybami morskimi, nad ptactwem powietrznym, nad bydłem, nad ziemią i nad wszystkimi zwierzętami pełzającymi po ziemi!”. Stworzył więc Bóg człowieka na swój obraz, na obraz Boży go stworzył: stworzył mężczyznę i niewiastę. Po czym Bóg im błogosławił (…). A Bóg widział, że wszystko, co uczynił było bardzo dobre.

Z PISM ŚW. WINCENTEGO

Człowiek jest, jak nas o tym poucza święta wiara, stworzony na obraz i podobieństwo Boga, Bóg zaś ze samej swej istoty jest miłością. A zatem człowiek na mocy samego aktu stwórczego jest żywym obrazem miłości Bożej. Bóg zaś, który ze samej swej istoty jest miłością, w swojej zewnętrznej działalności zawsze się skłania do działania na korzyść człowieka i to tak bardzo, że Syna swego Jednorodzonego zesłał, aby Ten swoją śmiercią krzyżową odkupił rodzaj ludzki. Jak Chrystus „stał się dla nas posłuszny aż do śmierci i to śmierci krzyżowej”, tak też i człowiek winien, w miarę swoich możliwości, naśladować Boga, okazując przy pomocy swoich uczynków czynną miłość bliźniemu, którym jest każdy człowiek zdolny do poznania Boga, niezależnie od warstwy społecznej, strefy geograficznej, narodowości itd. Dlatego też człowiek, mając na uwadze samą istotę aktu stwórczego, nie może się uchylać od przykazania miłości. Przyjąwszy zaś, że przykazanie miłości bliźniego, nakazujące nam kochać bliźniego jak siebie samego, jest naszym obowiązkiem, każdy już łatwo może sobie uświadomić, że nikt nie kocha siebie samego, jeśli całym sercem, całą duszą i wszystkimi siłami nie stara się w sposób skuteczny o własne zbawienie wieczne; i to, że nikt nie kocha bliźniego swego jak siebie samego, jeżeli nie stara się o wieczne zbawienie bliźniego tak, jak o swoje.

(Wybór Pism, t. I, s. 59-60)

Chwila refleksji w ciszy.

MODLITWA DNIA

P. Ojcze święty, Ty jeden jesteś Bogiem żywym i prawdziwym, Ty jesteś przedwieczny i trwasz na wieki. Tylko Ty, Boże, jesteś dobry i jako jedyne źródło życia powołałeś wszystko do istnienia, aby napełnić swoje stworzenia dobrami i wiele z nich uszczęśliwić jasnością Twojej chwały. Wysławiamy Cię, Ojcze święty, bo jesteś wielki i wszystkie stworzenia głoszą Twoją mądrość i miłość. Ty stworzyłeś człowieka na swoje podobieństwo i powierzyłeś mu cały świat, aby służąc Tobie samemu jako Stwórcy, rządził wszelkim stworzeniem. Dlatego też ośmielamy się wzywać Twego Świętego Imienia i z ufnością, że zostaniemy wysłuchani, ośmielamy Cię prosić (o… oraz) o łaski, których nam potrzeba. Przez Chrystusa, Pana naszego.

W. Amen.

DZIEŃ III (15 stycznia) – Powołanie do świętości

FRAGMENT PISMA ŚW.

Z Pierwszego Listu św. Jana Apostoła (3, 2-3)

Umiłowani, obecnie jesteśmy dziećmi Bożymi, ale jeszcze się nie objawiło, czym będziemy. Wiemy, że gdy się to objawi, będziemy do Niego podobni, bo ujrzymy Go takim, jakim jest. Każdy, kto pokłada w Nim tę nadzieję, uświęca się, podobnie jak On jest święty.

Z PISM ŚW. WINCENTEGO

Pomiędzy innymi łaskami, o które zwracam się z prośbą do mojego Ojca Niebieskiego, mojego nade wszystko najukochańszego oblubieńca Jezusa i mojej nade wszystko najukochańszej Matki Marii, aniołów i świętych, i błagam wszystkie inne stworzenia o wyjednanie tego za mnie, proszę, by Pan prowadził mnie drogą, że tak powiem, nieskończenie świętą, bezpieczną, doskonałą i ukrytą przed oczyma ludzi; proszę o dar świętej wytrwałości w dobrym i nieustające pomnażanie żarliwości w świętej służbie Bożej, a to ku nieskończonej chwale i czci Boga, oraz korzyści wszystkich dusz. Świętość jest konieczna. Ufam wielce dobroci Boga, że dla zasług świętych, aniołów, Marii i Jezusa wpoi ufność otrzymania tej łaski, która uświęca i sprawia, iż dla samej chwały Boga dokonujemy największych rzeczy i że zaszczepi we mnie najwyższe stopnie świętości i doskonałości.

(Postanowienia i dążenia, 116, 211 i 81)

Chwila refleksji w ciszy.

MODLITWA DNIA

P. Boże, źródło życia i świętości, tylko Ty jesteś święty i godzien wszelkiej chwały. Ty z miłości stworzyłeś człowieka i powołujesz go do świętości, aby mógł we wspólnocie z Tobą przebywać w Twojej chwale i radować się Twoją obecnością. Dlatego słusznie Cię sławi wszelkie stworzenie, bo przez Jezusa Chrystusa, Twojego Syna, staliśmy się Twoimi przybranymi dziećmi, a mocą Twojego Świętego Ducha ożywiasz nas i uświęcasz. Przez zasługi i wstawiennictwo wszystkich Świętych, wdzięczni za Twoje wielkie miłosierdzie względem nas, ośmielamy się Ciebie prosić (o… oraz) o łaski, których nam potrzeba. Przez Chrystusa, Pana naszego.

W. Amen.

DZIEŃ IV (16 stycznia) – Apostoł Ojca Przedwiecznego

FRAGMENT PISMA ŚW.

Z Ewangelii według św. Jana (17, 1-5)

Jezus, podniósłszy oczy ku niebu, rzekł: „Ojcze, nadeszła godzina. Otocz swojego Syna chwałą, aby Syn Ciebie nią otoczył i aby mocą władzy udzielonej Mu przez Ciebie nad każdym człowiekiem dał życie wieczne wszystkim tym, których Mu dałeś. A to jest życie wieczne: aby znali Ciebie, jedynego prawdziwego Boga, oraz Tego, którego posłałeś, Jezusa Chrystusa. Ja Ciebie otoczyłem chwałą na ziemi przez to, że wypełniłem dzieło, które Mi dałeś do wykonania. A teraz Ty, Ojcze, otocz Mnie u siebie chwałą, którą miałem u Ciebie wpierw, zanim świat powstał”.

Z PISM ŚW. WINCENTEGO

Przykazanie zaś miłości, które wszystkim nakazuje wielbić i ponad wszystko kochać Boga, a bliźniego swego miłować jak siebie samego, zobowiązuje nas również do starania się wszelkimi możliwymi sposobami o wieczne zbawienie tak swoje, jak i bliźniego. Staje się to jeszcze bardziej oczywiste, gdy przypomnimy sobie to, co mówi Duch Święty: „Każdemu z osobna dał Bóg rozkazanie o bliźnim jego”. Każdemu więc Bóg przykazał się troszczyć o wieczne zbawienie bliźniego. A ponieważ w wypełnianiu tego przykazania winniśmy naśladować Jezusa Chrystusa, który jest Apostołem Ojca Przedwiecznego, przeto życie Jezusa Chrystusa, będące Jego apostolstwem, ma być dla każdego wzorem apostolstwa. A że wszyscy są wezwani i, co więcej, zobowiązani do naśladowania Jezusa Chrystusa, przeto wszyscy powołani są do apostolstwa stosownie do swojego stanu i zawodu. Ale ponieważ nie wszyscy przestrzegają przykazania miłości Boga i bliźniego tak doskonale, jak to przykazał Jezus Chrystus, mówiąc: „Bądźcie doskonałymi, jak Ojciec wasz Niebieski jest doskonałym”, stąd też nie wszyscy zasługują na miano „apostoła”. Jednak miłość Pana naszego Jezusa Chrystusa pobudza każdego człowieka do czynów apostolskich, aby każdy mógł zasłużyć na miano „apostoła” i zdobyć zasługę oraz cieszyć się chwałą, dzięki wstawiennictwu Królowej Apostołów, Najświętszej Maryi.

(Wybór Pism, t. I, s. 39)

Chwila refleksji w ciszy.

MODLITWA DNIA

P. Panie, nasz Boże, Ty objawiłeś nam Umiłowanego Syna Twojego Jezusa Chrystusa jako Apostoła posłanego przez Ciebie dla dokonania dzieła naszego zbawienia. On to za sprawą Ducha Świętego stał się człowiekiem, narodził się z Maryi Dziewicy i był do nas podobny we wszystkim oprócz grzechu. Ubogim głosił dobrą nowinę o zbawieniu, jeńcom wyzwolenie, a smutnym radość. Aby wypełnić Twoje postanowienie, wydał się na śmierć krzyżową, a zmartwychwstając, zwyciężył śmierć i odnowił życie, abyśmy żyli już nie dla siebie ale jedynie ku Twojej chwale. Wdzięczni za tak wspaniały dar Twojej miłości, z dziecięcą ufnością ośmielamy się Ciebie prosić (o… oraz) o łaski, których nam potrzeba. Przez Chrystusa, Pana naszego.

W. Amen.

DZIEŃ V (17 stycznia) – Naśladowanie Chrystusa

FRAGMENT PISMA ŚW.

Z Ewangelii według św. Mateusza (16, 24-27)

Wtedy Jezus rzekł do swoich uczniów: „Jeśli kto chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje. Bo kto chce zachować swoje życie, straci je; a kto straci swoje życie z mego powodu, znajdzie je. Cóż bowiem za korzyść odniesie człowiek, choćby cały świat zyskał, a na swojej duszy szkodę poniesie? Albo co da człowiek w zamian za swoją duszę? Albowiem Syn Człowieczy przyjdzie w chwale Ojca swego razem z aniołami swoimi i wtedy odda każdemu według jego postępowania”.

Z PISM ŚW. WINCENTEGO

Przeznaczył nas, abyśmy się stali na podobieństwo Syna Jego, żeby On był pierworodnym między wieloma braćmi” (por. Rz 8, 29). Święty Paweł Apostoł przestrzega nas, że Bóg chce, abyśmy dla osiągnięcia naszego jedynego, uszczęśliwiającego celu stali się podobni do Jego Jednorodzonego Syna, który dla nas stał się człowiekiem i który jest naszym pierworodnym Bratem. Naśladowanie zatem Pana naszego Jezusa Chrystusa jest tak niezbędne, jak niezbędne jest samo nasze zbawienie. Stąd też podstawową Regułą naszego najmniejszego Stowarzyszenia ma być życie Pana naszego Jezusa Chrystusa, po to, by naśladować Go w pokorze i z ufnością możliwie jak najdoskonalej we wszystkich Jego poczynaniach w życiu ukrytym i w publicznej posłudze ewangelicznej. Z tego powodu powinniśmy podejmować zawsze, najdoskonalej jak potrafimy, wysiłki zmierzające do tego, by nasze życie stawało się stale coraz bardziej podobne do życia pierworodnego naszego Brata Jezusa Chrystusa.

(Wybór Pism, t. II, s. 314)

Chwila refleksji w ciszy.

MODLITWA DNIA

P. Ojcze święty, wielbimy Ciebie, przez umiłowanego Syna Twojego Jezusa Chrystusa, za wspaniały plan Twojej miłości względem nas. On jest Słowem Twoim, przez które wszystko stworzyłeś. Jego nam zesłałeś jako Zbawiciela i Odkupiciela, który stał się człowiekiem za sprawą Ducha Świętego i narodził się z Dziewicy. On, spełniając Twoją wolę, nabył dla Ciebie lud święty, gdy wyciągnął swoje ręce na krzyżu, aby śmierć pokonać i objawić moc Zmartwychwstania. On swoim życiem wezwał nas do naśladowania, abyśmy upodobniwszy się do Niego, mogli osiągnąć życie wieczne w Twoim Królestwie. Za te znaki Twojej dobroci wychwalamy Cię i z ufnością Ciebie prosimy (o… oraz) o łaski, których nam potrzeba. Przez Chrystusa, Pana naszego.

W. Amen.

DZIEŃ VI (18 stycznia) – Maryja, Królowa Apostołów

FRAGMENT PISMA ŚW.

Z Dziejów Apostolskich (1, 12-14; 2, 1-4)

Wtedy wrócili do Jerozolimy. Przybywszy tam, weszli do sali na górze i przebywali w niej: Piotr i Jan, i Jakub, i Andrzej, Filip i Tomasz, Bartłomiej i Mateusz, Jakub, syn Alfeusza, i Szymon Gorliwy, i Juda, brat Jakuba. Wszyscy oni trwali jednomyślnie na modlitwie razem z niewiastami, z Maryją, Matką Jezusa, i z braćmi Jego. Kiedy nadszedł wreszcie dzień Pięćdziesiątnicy, znajdowali się wszyscy na tym samym miejscu. Nagle dał się słyszeć z nieba szum, jakby uderzenie gwałtownego wiatru, i napełnił cały dom, w którym przebywali. Ukazały się im też jakby języki z ognia, które się rozdzieliły, i na każdym z nich spoczął jeden. I wszyscy zostali napełnieni Duchem Świętym.

Z PISM ŚW. WINCENTEGO

Postanawiam przedstawiać sobie (często to w sobie odnawiać), że w jakimkolwiek będę się znajdował miejscu, będę wraz ze wszystkimi stworzeniami w jerozolimskim Wieczerniku, gdzie Apostołowie otrzymali Ducha Świętego; i jak Apostołowie pozostawali tam z Najświętszą Maryją, tak będę sobie też wyobrażał, iż jestem tam z moją nade wszystko najukochańszą Matką Maryją i z nade wszystko najbardziej umiłowanym Oblubieńcem Jezusem, którzy – uważam to za pewne – jako moi najosobliwsi Obrońcy sprawią, że spłynie na mnie i na innych obfitość Ducha Świętego. A jak pragnę, aby ta obfitość Pańskiego Ducha pomnażała się we mnie i we wszystkich stworzeniach, w każdym, tak ze wszystkimi stworzeniami zostawać pragnę zawsze w tymże Wieczerniku. Tak też częściej wedle możności przedstawiać sobie będę, że kiedy ja i inne stworzenia trwamy w Wieczerniku, zstępuje na nas obfitość i pełnia Ducha Świętego. Pragnę z niej odnosić owoce tak obfite, jakie odnosiliby z niej wszyscy Święci, Apostołowie i Maryja.

(Wybór Pism, t. III, s. 46-47)

Chwila refleksji w ciszy.

MODLITWA DNIA

P. Wszechmogący, wieczny Boże, Ty w cudowny sposób wybrałeś Maryję na Matkę Twojego Jednorodzonego Syna, Jezusa Chrystusa. Ona, przyjmując niepokalanym sercem Twoje Słowo, poczęła Je w dziewiczym łonie i otaczała macierzyńską troską początek Kościoła, rodząc jego Założyciela. Przyjmując pod krzyżem testament Bożej miłości, wzięła za swoje dzieci wszystkich ludzi, którzy przez śmierć Chrystusa narodzili się do życia wiecznego. Gdy Apostołowie oczekiwali obiecanego Ducha Świętego, łączyła swe błagania z prośbami uczniów Chrystusa i stała się wzorem modlącego się Kościoła. Wyniesiona do niebieskiej chwały otacza macierzyńską miłością Kościół pielgrzymujący i wspiera go w dążeniach do wiecznej ojczyzny, aż nadejdzie pełen blasku dzień Pański. Wysławiając tak wielkie dzieła Twojej miłości oraz pokładając ufność we wstawiennictwo i zasługi naszej Matki i Królowej, ośmielamy się Ciebie prosić (o… oraz) o łaski, których nam potrzeba. Przez Chrystusa, Pana naszego.

W. Amen.

DZIEŃ VII (19 stycznia)Misja ewangelizacyjna

FRAGMENT PISMA ŚW.

Z Ewangelii według św. Mateusza (28, 16-20)

Jedenastu zaś uczniów udało się do Galilei, na górę, tam gdzie Jezus im polecił. A gdy Go ujrzeli, oddali Mu pokłon. Niektórzy jednak wątpili. Wtedy Jezus podszedł do nich i przemówił tymi słowami: „Dana Mi jest wszelka władza na niebie i na ziemi. Idźcie więc i nauczajcie wszystkie narody, udzielając im chrztu w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Uczcie je zachowywać wszystko, co wam przekazałem. A oto Ja jestem z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata”.

Z PISM ŚW. WINCENTEGO

Pobożne nasze Zjednoczenie, a jeszcze bardziej Stowarzyszenie Księży, stanowiące część wewnętrzną i dynamizującą tegoż Zjednoczenia, oddaje się od samego początku swego istnienia krzewieniu Królestwa Pana naszego Jezusa Chrystusa; poruszone zaś do żywego tkliwą miłością wyrażoną przez samego Odkupiciela w słowach: „Żniwo wprawdzie wielkie, ale robotników mało. Proście więc Pana żniwa, aby wysiał robotników na żniwo swoje” (Mt 9, 37-38), czuło się zawsze jak najbardziej zaangażowane do współdziałania, za pośrednictwem niezawodnego środka zalecanego przez Chrystusa w postaci modlitwy, w pozyskiwaniu ewangelicznych pracowników.

(Wybór Pism,t. II, s. 187)

Chwila refleksji w ciszy.

MODLITWA DNIA

P. Boże, nasz Ojcze, Ty chcesz, aby wszystkie ludy i narody Ciebie poznały i jedynie Ciebie wielbiły jako swojego Pana i Stwórcę. Ty posłałeś na świat swojego Umiłowanego Syna Jezusa Chrystusa, aby wszystkim ludziom przyniósł zbawienie. Przez Niego posyłasz nieustannie głosicieli Dobrej Nowiny, aby Twoje Imię było wysławiane po całej ziemi. Ty powołałeś Kościół, aby był dla narodów sakramentem zbawienia i aby z wszystkich narodów wzrastał jeden lud święty. Wysławiamy Ciebie Boże, za wielkie dzieła Twojej Miłości i z pokorą ośmielamy Cię prosić (o…  oraz) o łaski, których nam potrzeba. Przez Chrystusa, Pana naszego.

W. Amen.

DZIEŃ VIII (20 stycznia)Jedność chrześcijan

FRAGMENT PISMA ŚW.

Z Dziejów Apostolskich (2, 42-47)

Trwali oni w nauce Apostołów i we wspólnocie, w łamaniu chleba i w modlitwach. Bojaźń ogarniała wszystkich, gdyż Apostołowie czynili wiele znaków i cudów. Ci wszyscy, którzy uwierzyli, przebywali razem i wszystko mieli wspólne. Sprzedawali majątki i dobra i rozdawali je każdemu według potrzeby. Codziennie trwali jednomyślnie w świątyni, a łamiąc chleb po domach, spożywali posiłek w radości i prostocie serca. Wielbili Boga, a cały lud odnosił się do nich życzliwie. Pan zaś pomnażał im codziennie tych, którzy dostępowali zbawienia.

Z PISM ŚW. WINCENTEGO

Jezus Chrystus zapowiedział czas, kiedy cały świat zjednoczy się jako jedna Owczarnia pod jednym Pasterzem. Nasza modlitwa o nadejście Królestwa podoba się Panu. Nasze dobre czyny, żarliwe modlitwy sprawiedliwych i wstawiennictwo Błogosławionej Dziewicy Maryi sprawią, że dzień ten nadejdzie. Mamy nadzieję, że przez naszą żarliwą modlitwę Bóg pozwoli, by już wkrótce nadszedł ten dzień, kiedy ujrzymy świat jako jedną Owczarnię pod jednym Pasterzem.

(Modlitewnik SAK, s. 70-71)

Chwila refleksji w ciszy.

MODLITWA DNIA

P. Wszechmogący, wieczny Boże, nieustannie Ciebie wychwalamy i Tobie za wszystko składamy dzięki, przez naszego Pana Jezusa Chrystusa. Przez Niego bowiem doprowadziłeś nas do poznania Twojej prawdy, abyśmy złączeni węzłem jednej wiary i chrztu świętego, stali się członkami Jego Ciała. Przez Niego udzieliłeś wszystkim narodom Twojego Ducha Świętego, który działając przez rozmaite dary, jest Sprawcą jedności. Duch Święty zamieszkuje w Twoich przybranych dzieciach, napełnia cały Kościół i nim kieruje. Wierzymy, że przez nasze pokorne modlitwy przybliża się dzień, kiedy wszystkie ludy i narody zgromadzą się jako jedna Owczarnia pod jednym Pasterzem oraz ufamy, że wysłuchasz nasze prośby (o… oraz) o łaski, których nam potrzeba. Przez Chrystusa, Pana naszego.

W. Amen.

DZIEŃ IX (21 stycznia) – Zjednoczenie Apostolstwa Katolickiego

FRAGMENT PISMA ŚW.

Z Ewangelii według św. Jana (17, 7-9a, 11b. 25-26)

Jezus tak modlił się za swoich uczniów: „Teraz poznali, że wszystko, cokolwiek Mi dałeś pochodzi od Ciebie. Słowo bowiem, które Mi powierzyłeś, im przekazałem, a oni je przyjęli i prawdziwie poznali, że od Ciebie wyszedłem, oraz uwierzyli, że Ty Mnie posłałeś. Ja za nich proszę. Ojcze święty, zachowaj ich w Twoim imieniu, które Mi dałeś, aby tak jak My, wszyscy oni stanowili jedno. Ojcze sprawiedliwy! Świat Ciebie nie poznał, lecz Ja Ciebie poznałem, i oni poznali, żeś Ty Mnie posłał. Objawiłem im Twoje imię i nadal będę objawiał, aby miłość, którą Ty Mnie umiłowałeś, w nich była i Ja w nich.

Z PISM ŚW. WINCENTEGO

Celem Stowarzyszenia jest większa chwała Boża, uświęcenie i zbawienie wieczne duszy własnej i dusz naszych bliźnich przez życie czynne i bogomyślne i przez uczynki miłosierdzia co do ciała i duszy. Chodzi też o to, by wiodąc życie w pokorze i w prawdziwej zawisłości, jednoczyć świętym węzłem współzawodniczącej miłości i gorliwości duchowieństwo świeckie i zakonne w pełnieniu dzieł świętego posługiwania, aby w ten sposób skuteczniej zapewnić zbawienie dusz, a także, by wszystkich wiernych bez różnicy płci wszelkiego stanu, godności, stanowiska, tak pojedynczo, jak zbiorowo, zapraszać do tego, by każdy, wypełniając rzetelnie przykazanie miłości Boga i bliźniego, przyczyniał się wedle swej możliwości do wspierania dzieł podejmowanych ku większej chwale Bożej i dla zbawienia dusz, bądź przez bezinteresowne prace osobiste, bądź przez składanie jałmużny czy ofiar wszelkiego rodzaju, bądź przynajmniej poprzez modlitwy. Dlatego to nasze Stowarzyszenie stara się samo o przyłączanie wszystkich wiernych bez różnicy płci oraz deleguje innych, aby się o to starali. Ci zaś przyłączeni do naszego Stowarzyszenia stanowią Pobożne Zjednoczenie, zwane też Apostolstwem Katolickim.

(Wybór Pism, t. II, s. 314-315)

Chwila refleksji w ciszy.

MODLITWA DNIA

P. Wszechmogący i miłosierny Boże, Jedyne Źródło jedności i pokoju, Ty wszystkich ludzi, stworzonych dla chwały Twojego Imienia i odkupionych przez Krzyż Twojego Syna, zbierasz mocą Twojego Ducha w jedną rodzinę ludzką. Ty zgromadziłeś wszystkie narody i ludy ziemi w jedności Kościoła i dajesz wszystkim ludziom błogosławioną nadzieję swojego Królestwa. Ojcze święty, uwielbiamy Cię za to, że zechciałeś posłużyć się świętym Wincentym Pallottim dla budowania jedności w świecie i szerzenia Dobrej Nowiny. Pobudzeni przeto tak wspaniałym przykładem apostolskiej gorliwości, ośmielamy się Ciebie prosić (o… oraz) o łaski, których nam potrzeba. Przez Chrystusa, Pana naszego.

W. Amen.

ZAKOŃCZENIE NOWENNY

LITANIA DO ŚW. WINCENTEGO PALLOTTIEGO

ANTYFONA

P. O chwalebny święty Wincenty Pallotti, pełni ufności w Twoje orędownictwo zwracamy się do Ciebie i wzywamy Twojej pomocy i Twojego pośrednictwa w naszych potrzebach. Ty, który otrzymałeś tyle łask od Boga, a kiedy o nie prosiłeś, już dziękowałeś, jakbyś je otrzymał, uproś i nam u Boga te łaski, o które Cię prosimy, jeśli są one zgodne ze świętą wolą Boga, który żyje i króluje na wieki wieków.

W. Amen.

Ojcze nasz… Zdrowaś Maryjo… Chwała Ojcu…

BOGOSŁAWIEŃSTWO

P. Boże, nasz Ojcze, nawiedź ten dom i oddal od niego wszelkie wrogie zasadzki. Niech w nim przebywają Twoi święci aniołowie i strzegą nas w pokoju, a Twoje błogosławieństwo niech nam zawsze towarzyszy. Przez Chrystusa, Pana naszego.

W. Amen.

Przełożony lub jego zastępca:

— Bóg jest miłością: kto trwa w miłości, trwa w Bogu, a Bóg trwa w nim. Przez nieskończone miłosierdzie Boże, przez zasługi naszego Zbawiciela Jezusa Chrystusa, przez wstawiennictwo Błogosławionej Maryi Dziewicy, Królowej Apostołów, świętego naszego Ojca Wincentego, oraz wszystkich Aniołów i Świętych: błogosławieństwo Boga wszechmogącego, Ojca i Syna, i Ducha Świętego niech zstąpi na nas oraz na wszystkich naszych braci i siostry i pozostanie z nami na zawsze.

W. Amen.

Św. Wincenty Pallotti SAC

Święty kapłan (1795-1850)

Urodził się w 21 kwietnia 1795 roku w Rzymie, w zamożnej kupieckiej rodzinie jako trzeci z dziesięciorga dzieci. Jego matka Magdalena, z domu de Rossi, była pobożną tercjarką franciszkańską, zajmowała się domem i strzegła dzieci przed zgubnym wpływem świata, uczyła czynów chrześcijańskiego miłosierdzia. Ojciec – Piotr Pallotti – jeśli tylko mógł słuchał kilku Mszy Świętych dziennie. Był też wielkim miłośnikiem różańca świętego. Mały Wincenty został ochrzczony następnego dnia po urodzeniu w kościele pw. św. Wawrzyńca in Damaso. Rodzice dbali o jego religijne wychowanie i pobożność – codziennie cała rodzina odmawiał choć cząstkę różańca.
Od najmłodszych lat Wincenty odznaczał się pokorą, zamiłowaniem w umartwianiu i miłosierdziem. Wiele godzin spędzał na modlitwie przed Najświętszym Sakramentem i posługiwał przy ołtarzu jako ministrant. 10 lipca 1801 roku przyjmuje bierzmowanie z rąk arcybiskupa Benedykta Fenaja, a w 1805 roku przyjmuje I Komunię Świętą. Uczył się w szkole oo. pijarów, był bardzo dobrym uczniem. Z tego czasu pochodzi historia o tym, jak małemu Wincentemu opornie szła nauka łaciny, korepetycje nie pomagały zbytnio, więc chłopiec postanowił szukać pomocy w modlitwie. Po nowennie do Ducha Świętego nastąpiła na tym polu znaczna poprawa. Przy tym był bardzo skromny, nagrody za postępy w nauce często sprzedawał, a pieniądze rozdawał biednym.

W wieku 12 lat wybiera sobie ks. Bernardino Fazzini na stałego spowiednika i kierownika duchowego (będzie nim przez 30 lat, aż do śmierci w 1837 roku).

W latach 1809-14 pobiera nauki w Kolegium Rzymskim, otrzymuje tonsurę i przyjmuje cztery niższe święcenia oraz zapisuje się do Bractwa Pięciu Ran Jezusa Chrystusa. Chciał zostać kapucynem, ale z powodu wątłego zdrowia nie mógł zrealizować swego powołania. W 1818 rozpoczyna studia filzofii i teologii na Uniwersytecie Sapienza. W czasie studiów zapisał się do Pobożnego Zjednoczenia Pawła Apostoła, Arcybractwa Najświętszego Sakramentu i nawiązał znajomość ze św. Kasprem del Buffalo. Dnia 21 września 1816 roku otrzymuje święcenia subdiakonatu z rąk kardynała Giulio Maria della Somaglia w Bazylice św. Jana na Lateranie. W listopadzie zapisał się do Trzeciego Zakonu: Trynitarzy Bosych, Karmelitów, św. Franciszka z Asyżu, św. Franciszka z Paoli, św. Dominika oraz do Bractwa Dobrej Śmierci. Dnia 20 września 1817 roku otrzymuje święcenia diakonatu z rąk kardynała Somaglia.

mal. Bruno Zwiener

Po skończeniu studiów otrzymał święcenia kapłańskie w wigilię Trójcy Przenajświętszej w dniu 16 maja 1818 roku w Bazylice św. Jana na Lateranie z rąk biskupa Kandyda Marii Frattini. Mszę Świętą prymicyjną odprawił w święto Trójcy Przenajświętszej, 17 maja, we Frascati w kościele del Gesu. W latach 1819-29 wykładał na uniwersytecie, w latach 1827-40 był ojcem duchownym w wyższym seminarium rzymskim. Zasłynął szybko jako spowiednik i kaznodzieja. Ryzykował własnym życiem pracując wśród chorych w czasie epidemii cholery. Właśnie na cholerę w 1837 roku zmarł jego przyjaciel św. Kaspar del Buffalo, św. Wincenty wysłuchał jego ostatniej spowiedzi.

Czuł silne powołanie do niesienia nauki Chrystusa muzułmanom, silnie zakorzeniony w tradycji Kościoła i wielki obrońca wiary katolickiej.
W dniu 9 stycznia 1835 roku miał widzenie, po którym czuł się zobowiązany, pod opieką Maryi Niepokalanie Poczętej i Królowej Apostołów, do założenia zgromadzenia pracującego nad zbawieniem dusz. Grzegorz XVI zatwierdził je 14 lipca 1835 roku, nadając liczne przywileje, które Pius XI pomnożył w 1847 roku. Pallotyni oprócz pracy nad własnym uświęceniem zajmowali się udzielaniem Sakramentów, uczeniem chłopców katechizmu, dawaniem rekolekcji i misji oraz nawracaniem niewiernych. Nosili czarne sutanny z pelerynką i rzymski kapelusz.

Bardzo pragnął zjednoczenia Kościoła rzymskiego i wschodniego, oraz powrotu anglikanów do Kościoła. Zapoczątkował uroczyste obchodzenie oktawy święta Trzech Króli, od 1836 roku. Początkowo w kościele św. Ducha w Neapolu, później w kilku innych większych Kościołach, a od 1841 roku u św. Andrzeja de la Valle.
Przed wspaniałą szopką odprawia się codziennie uroczystą Mszę Świętą, za każdym razem w innym obrządku wschodnim lub zachodnim w otoczeniu wychowanków różnych kolegiów narodowych. Każdego dnia oprócz trzech kazań po włosku, jest nadto kazanie w innym języku.

Z pomocy Palottiego korzystali również w 1837 roku pierwsi zmartwychwstańcy –
ks. Hieronim Kajsiewicz i ks. Piotr Semenenko (wiadomo o tym z listów ks. Kajsiewicza do Adama Mickiewicza).

Założył liczne domy miłosierdzia, wieczorowe szkoły religii dla młodzieży, utworzył Kolegium Misyjne dla księży, zdobywał naczynia liturgiczne, szaty, obrazy, księgi i dewocjonalia dla celów misyjnych. Współtworzył Rzymskie Papieskie Towarzystwo Rozkrzewiania Wiary zajmującego się między innymi drukiem i propagowaniem książek religijnych, obrazków i tekstów modlitewnych.

Maska pośmiertna św. Wincentego

Zmarł 22 stycznia 1850 roku około godz. 21.45 w swoim domu przy kościele
p.w. Świętego Zbawiciela na falach (San Salvatore in Onda), z powodu ciężkiego przeziębienia, którego nabawił się zimnej i deszczowej nocy, gdy oddał swój płaszcz biedakowi. Został pochowany 25 stycznia w krypcie kościoła Świętego Zbawiciela.

Sarkofag z relikwiami św. Wincentego Pallottiego
Kościół San Salvatore in Onda, Rzym

Dnia 13 stycznia 1887 roku rozpoczął się jego proces beatyfikacyjny. Papież Pius XI dnia 24 stycznia 1932 roku zatwierdził dekret o heroiczności jego cnót, został beatyfikowany 22 stycznia 1950 roku przez papieża Piusa XII, a kanonizowany przez papieża Jana XXIII 20 stycznia 1963 roku. Za cud potrzebny do kanonizacji Palottiego uznano uzdrowienie generała pallotynów ks. Wojciecha Turowskiego w 1950 roku.

Ciało Świętego po raz pierwszy wydobyto w roku 1906, nietknięte i wydzielające piękną woń. Po raz drugi w 1950 roku, aby umieścić je pod głównym ołtarzem w kościele Świętego Zbawiciela na falach, na twarz nałożono odlew w postaci maski pośmiertnej.

Pokój św. Wincentego Pallottiego
Mieszkał tam od lutego 1846 aż do śmierci

Konstytucje zgromadzenia pallotynów zatwierdził Pius XI 22 stycznia 1904 roku, początkowo z sześcioletnim okresem próbnym. Pierwsze domy w Polsce otwarto
w listopadzie 1907 roku Jajkowcach w diecezji lwowskiej i w Kleczy w diecezji krakowskiej.

Patron:
Papieskiej Unii Misyjnej.

Ikonografia:
Przedstawiany zw sutannie pallotyńskiej z krzyżem, wizerunkiem Matki Bożej Miłości lub księgą.

Cytat:
Poświęcić się apostolstwu chrześcijańskiemu znaczy zrozumieć naprawdę sens życia ludzkiego. Znaczy również opierać własne życie na wielkich, powszechnych
i nadprzyrodzonych ideałach.

Powinniśmy pomagać duszom czyśćcowym, gdyż domaga się tego miłość, a niesienie pomocy stanowi heroiczny akt chrześcijańskiej miłości. Święty Sobór Trydencki zwraca nam uwagę, że duszom w czyśćcu możemy pomagać szczególnie przez Najświętszą Ofiarę. A jak bardzo możemy ulżyć cierpieniom tych dusz przez posty
i umartwienia, jak bardzo pocieszyć je możemy przez zdobywanie odpustów, tego cichym, lecz wymownym świadectwem jest wielka zapobiegliwość papieży
w nadawaniu odpustów, które można uzyskać na rzecz dusz czyśćcowych.

Kazanie o duszach czyśćcowych z 1815 roku.

Kto jest z Bogiem, zawsze czuje się dobrze, a im bardziej wzmaga się klęska, tym bardziej naglący staje się powód, aby jeszcze ściślej zjednoczyć się z Bogiem.

Ecce Homo
Rzeźba wykonana na polecenie św. Wincentego

Dzieła:
“Bóg Miłość Nieskończona”
“Listy. Lata 1816-1833”
“Świętość w służbie apostolstwa”
“Wybór pism” tom I-IV

Lektury:
ks. Franciszek Bogdan “Na drogach nieskończoności. Życie i spuścizna duchowa św. Wincentego Palottiego”

http://martyrologium.blogspot.com/2010/01/sw-wincenty-pallotti.html

Zwiastun przyszłości – św. Wincenty Pallotti

Piotr Blachowski

Powinniśmy zawsze zabiegać o to, aby dążyć nie tylko do własnego zbawienia, ale też do zbawienia innych. On prowadził wytężoną walkę o ocalenie dusz. Zawsze, gdy tylko trzeba było, znajdował się przy chorych, ubogich, był rekolekcjonistą, założył Zjednoczenie Apostolstwa Katolickiego, które, jako pierwsze, do głoszenia Ewangelii i misji ewangelizacyjnych włączyło także świeckich.

Zwiastun przyszłości - św. Wincenty Pallotti

Don Lorenzo S. Vincenzo Pallotti

Prawie o sto lat uprzedził on odkrycie następującego naturalnego faktu: “w świecie ludzi świeckich, do tego czasu biernym, ospałym (…) istnieje wielka energia służenia dobru. Święty zapukał do sumienia świeckich, jak puka się do drzwi.” Oto tajemnica wielkości człowieka, którego nazwano “prekursorem” przyszłości, piewcą zasady “świętej współpracy” w Kościele.

Wincenty Pallotti urodził się 21 kwietnia 1795 r. i pracował przez całe życie w Rzymie. Rodzina, z której się wywodził, była wielce pobożną i wielodzietną. Jego matka, Magdalena de Rossi, była pobożną tercjarką franciszkańską, a ojciec, Piotr Pallotti – zamożnym kupcem i żarliwym miłośnikiem różańca. Dlatego też po wielu latach, wspominając ich, dziękował Bogu za “świętych rodziców”. Swoją naukę podzielił na etapy prowadzące go do właściwego celu, jakim była służba dla Boga i ludzi. Zamykając etap pierwszy – podstawowy, wiedział już, jaką posługą będzie się zajmował, jednakże, aby być do tego gruntownie przygotowanym, zapisał się na studia filozoficzne, a potem teologiczne na papieskim uniwersytecie “Sapienza”, które uwieńczył podwójnym doktoratem. Został wyświęcony na kapłana w Rzymie 16 maja 1818 roku.

Przechodzi to ludzkie wyobrażenie – pisze w swoim Dzienniku – że nieskończona dobroć Boża mojego ukochanego Ojca raczyła w zadziwiający sposób spojrzeć na mnie i wynieść mnie do zaszczytu kapłaństwa… Proszę wszystkie stworzenia, aby za mnie dziękowały Bogu za nieocenioną łaskę powołania… Proszę Boga, aby uczynił ze mnie niezmordowanego robotnika. O swoim powołaniu napisał: “Nie wezwał mnie Pan do czynienia tego wszystkiego, co na tym świecie dokonane być może; ja jednak pragnę czynić to, co bym czynił, gdybym był powołany do czynienia wszystkiego.”

Jego charyzmat kapłański to dwie cechy: skupienie i aktywność. Gdy się modlił, oddawał świat Bogu, gdy szedł ulicą, niósł Boga światu. W początku kapłaństwa poświęcił się głównie młodzieży, wśród której pracował już podczas studiów, niosąc jej pomoc duchową i materialną. Przez 13 lat był ojcem duchownym w wyższym seminarium rzymskim oraz pełnił funkcję duszpasterza wojskowego w państwie kościelnym.

Tworzył w tym czasie zaplecze dla swojego powołania do pracy z ludźmi, czyli szkoły wieczorowe, stowarzyszenia cechowe dla robotników, sierocińce i ochronki dla dziewcząt. Pomysł Apostolstwa Katolickiego, które później założył, tkwił w nim od pierwszych dni młodości, jego serce zawsze było przepełnione pragnieniem ożywiania wiary i rozpalania miłości wśród wszystkich stanów społecznych. Pragnął doprowadzić do Boga wszystkich ludzi. 9 stycznia 1835 roku podczas odprawiania Mszy Świętej dostąpił oświecenia, a odpowiedzią na nie było założenie 4 kwietnia 1835 roku Apostolstwa Katolickiego, charakteryzującego się nowatorskim programem duszpasterskim, opartym na współpracy świeckich i duchownych. Apostolstwo miało spełniać zadanie animatora wszystkich dzieł katolickiego apostolatu.

Wróćmy jeszcze do 9 stycznia: Wincenty poszedł ze swoim pomysłem do kard. Odescalchi, który wówczas był Wikariuszem Rzymu; kardynał bez chwili wahania udzielił “Pobożnemu Zjednoczeniu Apostolstwa Katolickiego” wszelkich błogosławieństw. Natomiast 11 lipca tegoż roku dzieło to zatwierdził papież Grzegorz XVI. Do dziś centralną część tego dzieła stanowią księża i bracia pallotyni oraz siostry pallotynki. Zgromadzenie to zostało zatwierdzone przez Stolicę Apostolską w roku 1904. Jego hasło przewodnie: każdy jest apostołem na miarę swojego stanu i możliwości. Ale to nie koniec pomysłów na aktywizację świeckich, jakie miał Wincenty Pallotti. Zainicjował on coś, co w jego rozumieniu było następną drogą do ewangelizacji świeckich przez świeckich: stał się prekursorem Akcji Katolickiej, która swój największy rozwój osiągnęła za czasów papieża Piusa XI.

Dokonania Wincentego Pallotiego były tak wielkie i było ich tak wiele, że trudno wymienić wszystkie. Do najważniejszych należą:

* Obchody uroczystej Oktawy Epifanii,
* Kolegium Misyjne dla włoskich księży,
* Zdobywanie liturgicznych naczyń, książek, dewocjonaliów, obrazów religijnych dla celów misyjnych,
* Zapoczątkowanie w Rzymie Papieskiego Dzieła Rozkrzewiania Wiary,
* Opieka nad ofiarami cholery w roku 1837,
* Założenie Domu Miłosierdzia “Pia Casa di Carita” dla sierot,
* Założenie i prowadzenie szkół wieczorowych dla młodzieży Rzymu i Albano,
* Druk i propagowanie książek, pocztówek i modlitewnych tekstów,
* Organizowanie Misji Ludowych,
* Czwartkowe Konferencje dla kleru,
* Opieka nad kościołem Św. Ducha, a potem Najświętszego Zbawiciela na Fali,
* Opieka nad żołnierzami w wojskowym szpitalu,
* Troska o włoskich emigrantów i założenie dla nich świątyni w Londynie,
* Kongregacja św. Zyty,
* I nieustanne niesienie miłości wszystkim ludziom będącym w potrzebie.

Wincenty Pallotti chciał być wszystkim dla wszystkich, pomagać i wspomagać, naprawiać i poprawiać wszystkie dusze; niejednokrotnie głodny, oderwany od posiłku, przebudzony ze snu, w strugach deszczu czy w wielkim skwarze spieszył do potrzebujących, którzy go wzywali, był niestrudzony. Jego największą miłością była “więcej niż Najukochańsza Matka”. W swoim dzienniku napisał: “Chciałbym zawsze miłować, czcić i uwielbiać Najukochańszą Matkę moją Maryję, i sprawić, by Ją miłowali, czcili i uwielbiali wszyscy z taką miłością, czcią i uwielbieniem, z jaką Ty, Przedwieczny Ojcze, miłowałeś Ją, czciłeś i uwielbiałeś jako swą Córkę, i kazałeś Ją nam miłować, czcić i uwielbiać; z taką miłością, czcią i uwielbieniem, z jaką Ty, Synu Boży, kochałeś, czciłeś Ją i uwielbiałeś jako Matkę swoją, i kazałeś nam Ją miłować, czcić i uwielbiać; z taką miłością, czcią i uwielbieniem, z jaką Ty, Duchu Święty Boże, kochałeś Ją, czciłeś i wielbiłeś jako Najczystszą Oblubienicę swoją, i kazałeś Ją miłować, czcić i uwielbiać.” Mając 37 lat obchodził Zaślubiny Duchowe z Matką Bożą, odczuwał, że Oblubienica przynosi mu w posagu pełnię swej łaski. Oblubienica jako Matka Boga powierza mu Syna, by przyjął Go jako swojego. “Niech Rajem mi będzie, o Boże mój, chwała Twa nieskończona, niezmierna, wieczna, niepojęta i na wieki trwająca, a także najwyższa chwała Najświętszej Maryi Dziewicy.”

Zmarł 22 stycznia 1850 r. z powodu choroby, której nabawił się spowiadając w zimnym kościele, oddawszy swój płaszcz żebrakowi. W setną rocznicę śmierci został zaliczony w poczet błogosławionych przez Papieża Piusa XII, a 20 stycznia 1963 roku kanonizowany przez Papieża Jana XXIII w czasie trwania Soboru Watykańskiego II. Było to wyróżnienie i uznanie postaci Pallottiego, ale też znak i program dla samego Kościoła. Papież powiedział o świętym: “Święty Wincenty Pallotti jest jedną z najwybitniejszych postaci w działalności apostolskiej XIX wieku.” Apostolska duchowość, czyli dar “świętej współpracy”.

Nie można działalności Świętego zamknąć w żadnym schemacie, łamał on dotychczasowe konwencje, kanony świętości, przedstawiał sobą “stare i nowe”, ascezę najdawniejszą i najnowszą. To Święty paradoksów. Bóg dał Pallottiemu możliwość poznania Boskiej nieskończonej Miłości i nieskończonego Miłosierdzia. Pallotti twierdził, że najgłębszym motywem Bożej działalności jest Jego nieskończona Miłość, a ludzie stworzeni na obraz i podobieństwo Boga mają możliwość osiągnięcia podstawowego celu życia poprzez nieustanne trwanie w miłości do Boga i bliźniego. Jan Paweł II w swoim orędziu z okazji dwusetnej rocznicy urodzin św. Wincentego Pallottiego, skierowanym (21 kwietnia 1995 r.) do Stowarzyszenia Apostolstwa Katolickiego, napisał: “Wyrażam moją radość z podjętych inicjatyw mających na celu ożywienie szczególnego charyzmatu, który św. Założyciel zostawił jako dziedzictwo. Ten dar Ducha niech będzie pobudką dla każdego do odnowy życia duchowego i do zjednoczenia apostolskich wysiłków, aby wobec świata dawać świadectwo o obecności Boga żyjącego, który jest Miłością Nieskończoną (…). Aktualność tego przesłania ukazuje się w sposób oczywisty u progu trzeciego Tysiąclecia; zaiste, w świecie, który ryzykuje dechrystianizację, cóż bardziej znaczącego mogliby ofiarować członkowie Zjednoczenia Apostolstwa Katolickiego, jeżeli nie aktywne zaangażowanie się w dzieło nowej ewangelizacji?”

Apostoł Rzymu
ks. Tomasz Jaklewicz

Myśl: Nie obrażał się na ciężkie czasy, ale szukał sposobów pobudzenia odpowiedzialności za Kościół.

Św. Wincentego Pallotti można śmiało nazwać prekursorem Soboru Watykańskiego II. Był wielkim propagatorem zaangażowania ludzi świeckich w życie Kościoła. Papież Paweł VI powiedział o nim: „Pallotti był zwiastunem przyszłości. Prawie o sto lat uprzedził on odkrycie następującego faktu: w świecie laików, do tego czasu biernym, ospałym, lękliwym i niezdolnym do wypowiedzenia się, istnieje wielka energia służenia dobru”.

Urodził się w roku 1795 r. w Rzymie i tam spędził całe życie. Studiował na uniwersytecie Sapienza, gdzie zdobył doktorat z teologii i filozofii. Święcenia kapłańskie przyjął w Bazylice św. Jana na Lateranie. Duszpasterzował na wielu frontach. Wykładał na uniwersytecie, był ojcem duchownym w seminarium. Tworzył szkoły wieczorowe, stowarzyszenia dla robotników, sierocińce i ochronki dla dziewcząt. Był kapelanem więźniów i żołnierzy, rekolekcjonistą, kaznodzieją, cenionym spowiednikiem. Zabiegał o to, aby wszystkie te działania jednoczyć i koordynować.

Stąd zrodziła się idea powołania do życia Zjednoczenia Apostolstwa Katolickiego. Główną ideą tej instytucji było pobudzanie wszystkich członków Kościoła, a szczególnie ludzi świeckich, do apostolstwa. Księża, którzy angażowali się w dzieło, zawiązali z czasem Stowarzyszenie Apostolatu Katolickiego (pallotyni). Ks. Pallotti założył także zgromadzenie żeńskie. Nazywano go „apostołem Rzymu” i „drugim Filipem Nereuszem”. Pewnego dnia ks. Pallotti użyczył swego płaszcza biedakowi, na skutek czego dostał ostrego zapalenia płuc i zmarł 22 stycznia 1850 roku. Został pochowany w kościele San Salvatore in Onda.

Kanonizował go Jan XXIII w czasie trwania Soboru Watykańskiego II w 1963 r. Pallotti żył w czasach, w których rodziły się podwaliny nowoczesnego świata. Idee oświecenia i rewolucji francuskiej, niepokoje czasów napoleońskich, tzw. kwestia robotnicza, tendencje liberalne i ruchy narodowościowe, likwidacja państwa kościelnego – to tylko niektóre ze zjawisk tego czasu. Pallotti nie obrażał się na czasy, ale szukał sposobów pobudzenia odpowiedzialności za Kościół. Pisał: „apostolstwo może być udziałem osób ze wszystkich stanów, gdyż jest ono działalnością, jaką każdy w miarę swoich możliwości może i powinien wykonywać ku większej chwale Boga oraz dla wiecznego zbawienia swego własnego i bliźnich”.

http://kosciol.wiara.pl/doc/490684.Zwiastun-przyszlosci-sw-Wincenty-Pallotti/3

Vincenty

Zgromadzenie Sióstr Misjonarek Apostolstwa Katolickiego (Siostry Pallotynki)

Założycielem naszego Zgromadzenia jest św. Wincenty Pallotti. Żył w latach 1795-1850. Był rzymskim kapłanem obdarowanym przez Boga głębokim doświadczeniem Jego nieskończonej Miłości i Miłosierdzia. To doświadczenie wiary otwierało Pallottiego na potrzeby Kościoła w czasach, które były bardzo trudne. Powtarzając za św. Pawłem “Miłość Chrystusa przynagla…” angażował się w wiele dziedzin życia chrześcijańskiego. Wspomagał biednych i bezdomnych, głosił konferencje dla osób zakonnych i misje w parafiach, był spowiednikiem, dbał o formację religijną młodzieży, dorosłych i duchownych, otwierał i wspomagał sierocińce, wspierał działalność misyjną. W trudnym okresie historii Pallotti zauważył, że powodzenie działań Kościoła zależy od stopnia, w jakim chrześcijanie zjednoczą się w realizacji jednego wspólnego celu. Dlatego chciał w tę misję angażować wszystkich ochrzczonych, ponieważ, jak twierdził, “apostolstwo może być udziałem osób ze wszystkich stanów, gdyż jest ono działalnością, jaką każdy w miarę swoich możliwości może i powinien wykonywać ku większej chwale Boga oraz dla wiecznego zbawienia swego własnego i bliźnich”. W tym celu w 1835 r. założył dzieło Zjednoczenia Apostolstwa Katolickiego, do którego już w etapie początkowym należeli księża, osoby zakonne i świeccy. Miało ono ożywiać istniejące już w Kościele instytucje, współpracując z nimi i budując jedność.

Do podejmowania tak wielu zadań, do działań na tak szeroką skalę wzywało Pallottiego doświadczenie miłości Boga, a następnie ogromne pragnienie, aby każdy człowiek mógł poznać i uwielbić Boga, który dla Pallottiego, był przede wszystkim nieskończoną Miłością. Pallotti tak o tym pisał:

Mój Boże, nieskończona Miłości, Miłości wieczna ! … Miłość Boga i Jezusa Chrystusa niech nam da siły do wszystkiego ! Miłość Chrystusa niech nas przynagla ! O miłości Boża, zapal, rozpłomień, pochłoń nasz.
Chciałbym tak wiele dla uwielbienia Boga uczynić, jakby tego mogły dokonać wszystkie stworzenia całego świata. Chciałbym w nieskończony sposób nieskończenie wiele działać dla Boga w Trójcy Jedynego.
Czas jest drogocenny, krótki, niepowtarzalny. Czyńmy więc wszystko, wszystko – jeżeli to możliwe – nieskończenie wiele.
Chciałbym znaleźć się w szpitalach i więzieniach, równocześnie chciałbym iść do pałaców wielkich i możnych, chciałbym stale być obecny na wszystkich miejscach świata, aby wysoko postawionym i zapomnianym, biednym i bogatym, tak – wszystkim stworzeniom świata pomagać w poznawaniu Boga Ojca, w ukochaniu Go i służeniu Jemu.

Św. Wincenty Pallotti

http://www.pallotynki.opoka.org.pl/zalozyl.htm

**********************
22 stycznia
Błogosławiona Laura Vicuña, dziewica
Błogosławiona Laura Vicuña

Laura urodziła się 5 kwietnia 1891 roku w Santiago de Chile. Chrzest przyjęła 24 maja – w święto Maryi Wspomożycielki Wiernych – w kościele parafialnym pod wezwaniem św. Anny. Jej ojciec miał szlacheckie pochodzenie i służył w armii. Matka, Mercedes Pino, była krawcową.
Rewolucja zmusiła rodzinę Vicuña do opuszczenia stolicy i schronienia się w Temuco na pograniczu Argentyny. W 1893 nagle umarł ojciec Laury – prawdopodobnie na zapalenie płuc. Już po jego śmierci przyszła na świat młodsza siostra Laury – Julia.
W 1899 roku matka Laury wraz z córkami udała się w poszukiwaniu środków do życia poprzez Kordyliery do Argentyny. Osiadły w miejscowości Quilquikué – skupisku poszukiwaczy przygód, uciekinierów i uchodźców, znanej również – jak podają źródła historyczne – z moralnego zepsucia. Mercedes znalazła tu pracę w gospodarstwie Manuela Mora. Mimo że związek z nim przekreślał możliwość korzystania z sakramentów świętych, dbała o religijne wychowanie córek. Dlatego też oddała w 1901 roku dziewczęta do szkoły z internatem prowadzonej przez siostry salezjanki w Junin de los Andes. Tu Laura przygotowywała się do I Komunii św. Tutaj też zapałała gorącą miłością do Chrystusa i postanowiła poświęcić Mu swoje życie. 8 grudnia 1901 roku została przyjęta do Stowarzyszenia Córek Maryi.
Po otrzymaniu w roku 1902 sakramentu bierzmowania, Laura poprosiła o przyjęcie jej do postulatu zgromadzenia sióstr salezjanek, u których znalazła schronienie, opiekę i pomoc. Odmówiono jej jednak przyjęcia do zakonu z powodu młodego wieku i postępowania matki żyjącej w oddaleniu od Boga. Wówczas, za zgodą spowiednika ks. Crestanello, złożyła prywatne śluby czystości, posłuszeństwa i ubóstwa. Zrozumiawszy, że sens życia leży w poznaniu Chrystusa i miłości do Niego, zapisała: “Postanawiam czynić wszystko, co umiem i co mogę, aby ludzie Cię znali i kochali i aby wynagrodzić zniewagi, które spotykają Cię codziennie od ludzi, a zwłaszcza od członków mojej rodziny”. Grzeszne życie rodzonej matki było dla niej wielką udręką. Rozumiała niebezpieczeństwo sytuacji, w jakiej znajdowała się matka, a gdy pewnego dnia usłyszała słowa Ewangelii mówiące o tym, że prawdziwa miłość prowadzi do oddania życia za ukochaną osobę – ofiarowała swoje życie za nawrócenie matki.
Tymczasem sama stała się przedmiotem pożądania Manuela Moro, z którym żyła jej matka. W czasie wakacji spędzanych w domu została brutalnie przez niego pobita, ale zachowała swoją niewinność. Znalazła schronienie w internacie sióstr, który był jej drugim domem. Stanowiła wzór posłuszeństwa, pokory i modlitwy dla wszystkich dziewcząt, a najmłodszymi zajmowała się z matczyną miłością. Zawsze była gotowa współczuć, przebaczać i pomagać. Podejmowała różne umartwienia. Chętnie pomagała we wszystkich pracach domowych i spędzała długie godziny przed Najświętszym Sakramentem.
Jej ofiara płynąca z głębi serca była miła Bogu i została przyjęta. Zdrowie Laury zaczęło się pogarszać w tajemniczy i niewyjaśniony sposób. Osłabła tak bardzo, że musiała być zwolniona z niektórych zajęć. Pojawiła się konieczność dłuższego odpoczynku i lepszego odżywiania. Nie pomagały jednak żadne zabiegi ani lekarstwa – siły opuszczały ją z dnia na dzień. Znosiła wszelkie cierpienia bez jednego słowa skargi – ufnie wierząc w rychłe nawrócenie matki.
Dopiero na kilka godzin przed śmiercią wyjawiła jej swój wielki sekret. Mercedes Pino przerażona ogromem ofiary, jaką poniosła dla niej córka, przyrzekła, że nawróci się i wyspowiada. Przyrzeczenie złożone przy łożu śmierci córki gorliwie wypełniła.
22 stycznia 1904 roku, mając niespełna 13 lat, Laura odeszła po wieczną nagrodę do Pana – jej misja na ziemi została spełniona. Na grobie Laury wyryto napis: “Życie jej było poematem czystości, ofiary i miłości wobec matki”.
Na zakończenie obchodów setnej rocznicy śmierci założyciela salezjanów, księdza Jana Bosko, św. Jan Paweł II odprawił uroczystą Mszę św. w Turynie – Valdocco na placu Matki Bożej Wspomożycielki Wiernych, podczas której dokonał beatyfikacji Laury Vicuña w dniu 3 września 1988 roku.

 http://www.brewiarz.katolik.pl/czytelnia/swieci/01-22c.php3

Dar miłości małej Laury

bł. Laura Vicuna Życiorys małej Laury nie powstał z legend i fantastycznych opowieści wielu osób. Jest to 353 strony dużego formatu, zawierających zeznania pod przysięgą osób, które ją znały. Badania tych dokumentów przez specjalistów trwały prawie sto lat.

Wśród zaprzysiężonych świadków znalazła się jej siostra Julia Amanda Vicuna i ks. August Crestanello, spowiednik Laury przez cztery lata.

Jej ojciec, Jose Domingo, był żołnierzem zawodowym i pochodził ze szlacheckiej rodziny. Popadł w niełaskę rodziny, ponieważ poślubił “krawcową”, Mercedes Pino. W czasie rewolucji w sierpniu 1891 r. (Laura była niemowlakiem, miała wtedy zaledwie 4 miesiące) Jose Domingo stanął po stronie prezydenta Jose Balmaceda. Niestety prezydent przegrał, a wierne mu wojsko zostało rozgromione. Jose Domingo schronił się w Temuco, 500 km na południe od Santiago. Tu przyszła na świat druga córka, Julia Amanda, którą Laurita, jak ją pieszczotliwie nazywano, będzie pielęgnować do końca swego życia. W 1897 r. (Laurita miała 8 lat, a Julia 3 lata) zmarł ojciec.

Matka została niespodziewanie wdową, bez żadnych środków do życia, z dwojgiem dzieci. Zaczyna szyć. Szuka pracy wśród sąsiadów. Po dwóch latach jest całkowicie wyczerpana i bez nadziei na utrzymanie dziewczynek.

Temuco leży u podnóża And. Wiele biednych, zdesperowanych rodzin łączy się w karawany i wspólnie przedzierają się przez te niebosiężne góry. Tak emigrują do Argentyny. W jednej z takich wypraw latem 1899 r. wzięła udział i Mercedes Pino z dwojgiem dzieci. Zatrzymała się po argentyńskiej stronie w Las Lajas.

Niestety samo przejście przez góry nie rozwiązało problemów życiowych. Po kilku miesiącach młoda jeszcze, sympatyczna i miła wdowa, która chciała pracować za wszelką cenę, znowu znalazła się bez środków do życia, gdyż pracy nie było. Jeden ze świadków, Lopez Urrutia, powiedział, że “Manuel Mora, po wyjściu z więzienia w Chos-Malal, gdzie odbywał karę, poślubił Mercedes Pino i zabrał ją do estancia w Quilquilhue”. Były to bezludne okolice podandyjskie. Manuel miał tam dwa gospodarstwa, estancias, gdzie hodował bydło. Pomagali mu najemni robotnicy i rodzina, a wszyscy bezwzględnie mu podlegali. Był typowym argentyńskim gaucho, silnym oraz zuchwałym, stale jeżdżącym konno i szukającym zaczepki. Wówczas mógł mieć ze czterdzieści lat. Był w więzieniu, a przecież nie bez przyczyny tam się znalazł. Hodowcą był słabym, natomiast zachowywał się jak średniowieczny feudał. Nie wiadomo kiedy, stawał się – z grzecznego i uprzejmego – brutalny i okrutny.

Misjonarz salezjański, ks. Zaccaria Genghini, który pracował tam wiele lat powiedział, że “pani Pino, będąc samotną wdową z dwojgiem dzieci na utrzymaniu, zgodziła się żyć razem z Manuelem. Czyniło tak samo wiele kobiet w tamtych okolicach. Nikt się temu tutaj nie dziwił”.

Na rozległej estancia Laurita i Julia Amanda mogły się najeść po raz pierwszy do syta, nosiły piękne sukienki a pani Pino, jako cenę za to, zgodziła się żyć z mężczyzną bez ślubu i znosić częste upokorzenia i złe traktowanie.

20 km od ich posiadłości była miejscowość Junin de los Andes. Liczyła 300 mieszkańców i leżała 780 m ponad poziomem morza. Siostry Salezjanki otworzyły tu przed rokiem szkołę misyjną dla okolicznych dziewczat. 21 stycznia 1900 r. pani Pino poprosiła siostry o przyjęcie do szkoły obu córeczek: Laurity – wówczas dziewięcioletniej i Julii Amandy – sześciolatki. Zanim córki i matka dotarły do sióstr, zatrzymały się w tamtejszej gospodzie. Carmen Ruiz, wtedy będąca dziewczynką, zaświadczyła, że “przybyły na koniu i zostały podjęte przez moją matkę. Pani Mercedes opowiadała, że jest tutaj po raz pierwszy, a skierował ją do nas Manuel Mora”.

W rejestrze uczennic zanotowano pod datą 21 stycznia 1900 r.: “Julia Amanda, 6 lat, i Laura, 9 lat, córki Mercedes Vicuna, Chilijki, płacą miesięcznie 15 pesos każda”. Cyfra ta może wydawać się mała, ale dla ludzi biednych, którzy nic nie mieli, była to duża suma. Pani Mercedes płaciła za nią codziennym upokorzeniem. Dla Manuela Mora był to “grosz”, jaki rzucał na stół, zakładając się o szybkość swoich koni.

Mercedes sądziła, że Laura będzie tęsknić. W rzeczywistości tęskniła za domem Amanda. Laura czuła się w szkole bardzo dobrze. Obie przybyły do sióstr jeszcze przed początkiem roku szkolnego, który zaczynał się dopiero l kwietnia.

Opłata za utrzymanie była niewielka, ale też i sama szkoła, wyżywienie, w ogóle utrzymanie były bardzo skromne. Zima zaczynała się w czerwcu i w nie ogrzewanym domu było przez kilka miesięcy naprawdę chłodno. Mimo to Laura i Amanda, spędziły tu 9 szczęśliwych miesięcy. Były 33 uczennice; wszystkie dziewczęta pochodziły z biednych, wieśniaczych rodzin. Łatwiej było im siedzieć na koniu, niż trzymać w ręku pióro i igłę do szycia. Wychowawczynią i nieodłączną towarzyszką dziewcząt była siostra Rosa Azocar. Ona sama napisała: “Zawsze i wszędzie byłam z wychowankami. Towarzyszyłam im w szkole, na boisku, w jadalni, w kaplicy, w sypialni, na przechadzce. Bawiłam się z nimi, uczyłam je modlić się. Po południu zawsze była praca i modlitwa”. Uczennice wspominają, że s. Rosa była zawsze radosna, pogodna. Tą radością i pogodą ducha promieniowała na otoczenie.

Ksiądz Crestanello, spowiednik Laury, dał świadectwo, że “siostry szybko uświadomiły sobie zalety ducha Laury. Była z usposobienia spokojna, a przy tym skromna i prosta w zachowaniu, dała się lubić”.

Zaprzyjaźniła się serdecznie z Mercedes Vera, którą zdrobniale wołano Merceditas. Pochodziła z zamożnej i pobożnej rodziny, mieszkającej w Junin. Jej rodzona siostra Maria, została 25 maja tego roku aspirantką, a potem siostrą salezjanką. Także Merceditas i Laura chciały kiedyś wstąpić do sióstr. Często zwierzały się sobie z tych pragnień.

Mama, Mercedes Pino, przyjeżdżała co miesiąc do sióstr, aby spotkać się z córkami i zapłacić czesne. Całą macierzyńską tęsknotę i czułość wylewała wtedy na małą Amandę. Laura czuła się trochę zaniedbana przez matkę i cierpiała z tego powodu. Pytała, co się dzieje na estancji, ale matka zbywała ją ogólnikami. Niecierpliwie czekała na wiadomość, że matka powie jej o rychłym ślubie kościelnym z Manuelem Mora, ale takiej informacji nie dostała nigdy.

Siostra Rosa pisze: “Gdy po raz pierwszy na lekcji religii mówiłam o sakramencie małżeństwa, powiedziałam, że ci, którzy żyją razem bez sakramentalnego związku, popełniają grzech ciężki. Laura, gdy to usłyszała, jakby omdlała… Zresztą w tym czasie zaledwie niektóre rodziny w tych okolicach żyły w katolickim związku małżeńskim. Dlatego też trzeba było pouczyć dziewczęta o podstawowych obowiązkach wynikających z wiary”.

Pierwszego stycznia 1901 r. uroczyście zakończono rok szkolny, z nagrodami dla najlepszych, i zaczęły się wakacje. Estancja była wspaniale położona. Wokół roztaczały się pofałdowane równiny, pokryte zielenią łąk, na których wypasano ogromne stada bydła. W dali widać było wysokie góry, ze szczytami pokrytymi bielą śniegu, wszędzie czyste powietrze, słońce… Laura i Amanda po trudach szkoły zażywały teraz wolnego życia na łonie natury. Kosztowały wiejskie smakołyki. Rodziny pasterzy przyjęły z radością obie dziewczynki. Małe bawiły się z rówieśnikami, tarzały po trawie, biegały… Jedna tylko rzecz zasmuciła Laurę. Któregoś dnia widząc, że córki się modlą, matka ostrzegła: “Możecie się modlić, ile i gdzie chcecie, ale nie róbcie tego na oczach pana Mora. Na pewno będzie się mocno gniewał”. Matka zresztą unikała wspólnej modlitwy z dziewczynkami, co bardzo bolało Laurę.

Kiedy Laura miała 10 lat, w drugim roku szkoły, przystąpiła do Pierwszej Spowiedzi i Komunii św. Było to 2 czerwca 1902 r. Na uroczystości jej mama była obecna, ale niestety nie przystąpiła do sakramentów. Gdy siostra Rosa zapytała ją potem, czy w tym pięknym dniu pamiętała o matce, Laura odpowiedziała: “Nie zapomniałam o nikim”. W dniach bezpośredniego przygotowania do przyjęcia sakramentów zapisała w notesiku “trzy postanowienia”, które zachowały się do dziś.

“Po pierwsze: O mój Boże, chcę Cię kochać przez całe życie; dlatego oddaję Ci duszę, serce i całą siebie. Po drugie: Wolę raczej umrzeć niż obrazić Cię grzechem: dlatego chcę wyrzec się wszystkiego, co mogłoby mnie od Ciebie oddalić. Po trzecie: Postanawiam, na ile mnie stać, zrobić wszystko, abyś był znany i kochany; postanawiam też wynagradzać obrazę, jaka Cię spotyka każdego dnia od ludzi, zwłaszcza od osób z mojej rodziny. Boże mój, daj mi życie naznaczone miłością, umartwieniem, oflarą”.

8 grudnia 1902 r., w święto Niepokalanej, Laura została przyjęta do grona “Córek Maryi”. Była to grupa, do której należały najlepsze wychowanki sióstr. Amanda powiada, że “dzień, w którym dostała niebieską wstążkę i medalion Córki Maryi, był dla niej jednym z najszczęśliwszych w życiu”.

2 stycznia rozpoczęły się wakacje. Obie dziewczynki powróciły po raz drugi na estancję, aby odpocząć po trudach szkoły. Spodziewały się, że będzie to czas radości i szczęścia, jak ubiegłego roku. Niestety, dla Laury był to czas trudny i bardzo bolesny. Manuel Mora był niepohamowany w swych zachciankach. Zaczął pożądać jedenastoletniej dziewczynki. Amanda zaświadcza: “Byłam mała i niczego nie rozumiałam… Mama potem opowiadała mi, że moja siostra przeżyła na estancji momenty bardzo trudne dla swej cnoty”. Wyszła z niebez-pieczeństwa cała, dzięki odwadze i stanowczości, ponad swój wiek. Historie tego typu najczęściej przemilcza się albo zbywa się półsłówkami.

Claudina Martinez, u której, po śmierci Laury, mieszkała i zwierzała się Mercedes Pino, rzekła, że “któregoś dnia Mora wygnał matkę z domu, aby pozostać sam na sam z Laurą. Ta jednak stawiła mu opór i uciekła z domu”. Mówiąc o tym, matka miała łzy w oczach. Była świadkiem tej sceny zza okna. Pani Martinez wspomniała też o święcie, jakie zorganizowano po targu bydła; w dużym pomieszczeniu odbył się bal. Laura nie chciała brać w nim udziału. Manuel, prawdopodobnie pijany, wypędził ją na dwór, gdzie było bardzo zimno, a matkę zbił. Także Giuseppina Ferre stwierdziła, że “Mora prześladował bardzo Laurę, odzywał się do niej ordynarnie i podobnie się zachowywał”.

Aby dokuczyć i matce, i dziewczynce, Mora oświadczył, że nie będzie płacił czesnego za obie pasierbice. Chciał w ten sposób zmusić Laurę do pozostania w domu. Nie wiadomo w jaki sposób dowiedziała się o tym dyrektorka szkoły. Siostry zaproponowały, aby Laura pozostała w szkole przez pięć lat, nie płacąc wcale. Matka zaopatrzyłaby ją tylko w ubranie i buty. Utrzymanie otrzymałaby za darmo, pomagając trochę siostrom.

Dlaczego pięć lat? Odpowiedź jest prosta. Laura ukończyłaby wtedy 16 lat i mogłaby wstąpić do nowicjatu sióstr. Jej spowiednik, ks. Crestanello, powiedział, że Laura od dawna na serio pragnęła zostać salezjanką.

Od l kwietnia 1902 r. Laura jest znów w szkole. Jej przyjaciółka Mercedes otrzymuje z rąk ks. biskupa Jana Cagliero “czarną pelerynkę” aspirantek. Z tej okazji także i Laura rozmawia z ks. Biskupem. Pyta, czy i ona nie mogłaby być przyjęta do grona “aspirantek” do zgromadzenia sióstr. Biskup J. Cagliero przypatruje się z uśmiechem dziewczynce i powiada, że jest jeszcze za mała, aby podjąć taką decyzję. Rzeczywiście, jest o 3 lata młodsza od Mercedes.

W niedługim czasie Laura dojrzewa ponad swój wiek. Siostrzyczka wspomina, że umartwiała się, zachęcała ją do modlitwy w intencji matki. Także ks. Crestanello stwierdził, że sytuacja matki zatruwała jej życie. “Cierpiała w tajemnicy swego serca”. Pewnego dnia jednak podjęła śmiałą decyzję: ofiaruje za matkę swoje życie. “Przyjmie dobrowolnie śmierć za zbawienie matki”. Poprosiła o zgodę spowiednika. Ten długo się wahał.

Przyszły wakacje 1903 r. Laura spędziła je z siostrami w szkole. Chodziła na długie przechadzki, w czasie których dość ostre powiewy wiatru chłostały policzki, a słońce ją ogrzewało. Można było zapomnieć o szkole i trudzie nauki. Nie starczało jedzenia, ale nie brakowało radości.

I znów l kwietnia zaczął się nowy rok szkolny… Wszystko zdało się przebiegać normalnym trybem. Ale zimą (w lipcu) na południu Andów zrywają się straszliwe wichury. Rzeki występują z brzegów. Niektóre miejscowości znikają z powierzchni ziemi. Wieczorem 16 lipca wylewa także rzeka, która przepływa obok Junin. Woda zalewa miejscowość, szkołę, boisko, sypialnie. Siostry i uczennice ogarnia panika. Wszędzie lodowate zimno i woda. Udaje się im wreszcie schronić w wyższej części miejscowości. Wszyscy modlą się, szczękając zębami od zimna. Po jakimś czasie wszystko wraca powoli do normy. Laura jednak od tej nocy nie może przyjść do siebie, wstrząsa nią nieustanny kaszel. Z każdym dniem traci siły. Jej piękna buzia staje się przerażająco blada.

We wrześniu przybywa w odwiedziny jej matka. Zaczyna się podandyjska wiosna. Wraca ciepło. Matka postanawia przenieść ją na jakiś czas do estancji. Laura nie chce, ale gdy mama nalega, odpowiada: “Jeżeli Jezus chce tego ode mnie, niech się dzieje Jego wola”.

Niestety na folwarku nie ma lekarza, nie ma nikogo, kto mógłby leczyć Laurę. Natomiast w Junin jest przynajmniej aptekarz. W pierwszych dniach listopada matka wraca tam z obiema córeczkami. Postanawia nie wracać więcej na estancję. Amandę powierza siostrom; ją samą i Laurę przygarnia, w ubogiej chatce, pani Felicinda Lagos.

W styczniu 1904 r. zdrowie Laury pogarsza się jeszcze bardziej. Gorączka nie opuszcza jej dzień i noc. W połowie miesiąca przyjeżdża konno Manuel Mora. Chce znów zabrać Mercedes na swój folwark. Ponieważ ta odmawia, postanawia spędzić noc tutaj, w domu. Laura ostatkiem sił podnosi się na łóżku i protestuje: “Jeżeli on tu pozostanie, ja idę do sióstr”. Wychodzi z domu i udaje się w kierunku szkoły. Manuel dopędza ją, rzuca na ziemię i zaczyna bić aż do krwi. Byłby ją zabił, w szale wściekłości, gdyby nie interweniowała pani Felicinda Lagos, która wyskoczyła z domu, słysząc krzyk Laury.

Manuel wskakuje na konia i odjeżdża. Przez kilka dni Laura walczy ze śmiercią. 22 stycznia po południu przyniesiono jej wiatyk. Wtedy zdradza matce swój sekret: “0d dawna ofiarowałam moje życie za ciebie… Przyrzekasz mi?”. Są przy tym obecni Merceditas i ks. Genghini. Zdumiona matka patrzy szeroko otwartymi oczyma na córkę, wreszcie ściska jej ręce i szepcze przez łzy: “Przysięgam ci, córeczko!”.

Laura zmarła o godzinie 18.00 tego samego dnia – 22 stycznia 1904 r. Następnego dnia Mercedes Pino spowiada się u ks. Genghini i przy trumnie córki przystępuje do Komunii św.

W Junin, gdzie Laura przeżyła prawie cale swoje krótkie życie, nikt nie miał aparatu fotograficznego. Dlatego nie mamy żadnej jej fotografii. W oparciu o słowa siostry pewien malarz stworzył piękną buzię – “oficjalny” obraz Laury Vicuna. Jej prawdziwe oblicze, przesłonięte welonem cierpienia za dręczące świat zło, zna tylko Bóg.

5 września 1988 r. Jan Paweł II ogłosił ją na Colle Don Bosco, w obecności tysięcy młodzieży z całego świata, błogosławioną.

http://janbosko.esalezjanie.pl/strony-15.htm

****************
22 stycznia
Błogosławiony Wilhelm Józef Chaminade, prezbiter
Błogosławiony Wilhelm Józef ChaminadeWilhelm Józef przyszedł na świat w Périgueux, we Francji, w 1761 roku, jako czternaste dziecko w rodzinie o głębokich tradycjach chrześcijańskich. Jego trzech braci zostało kapłanami. Wilhelm wstąpił do niższego seminarium już w wieku 10 lat, a cztery lata później złożył prywatne śluby ubóstwa, czystości i posłuszeństwa. Święcenia kapłańskie przyjął w 1785 roku. Pięć lat później, już po wybuchu rewolucji francuskiej, przeniósł się do Bordeaux, gdzie spędził większą część życia.
Odmówił zaprzysiężenia Konstytucji Cywilnej Duchowieństwa, musiał więc przez kilka lat pełnić kapłańską posługę potajemnie, narażając swe życie. Był wtedy też kierownikiem duchowym Marii Teresy Charlotty de Lamourous (1754-1836), której później pomógł założyć w Bordeaux Dzieło Miłosierdzia. Potrafił z ufnością przetrwać ten czas doświadczeń. Mawiał wówczas: “Im czasy są trudniejsze, tym bardziej należy oddawać się prawdziwej medytacji, aby w nas wzrastała”. W 1795 roku powierzono mu delikatną misję jednania z Kościołem księży, którzy wcześniej złożyli przysięgę wymaganą przez władze rewolucyjne.
Za rządów Dyrektoriatu zmuszony był emigrować na trzy lata (1797-1800) do Saragossy w Hiszpanii, gdzie powziął myśl o założeniu zgromadzenia osób świeckich i zakonnych, poświęconego Maryi. Po powrocie do Bordeaux odbudował istniejącą od dawna Kongregację Maryjną, dbając o formację jej członków i wskazując im konkretne cele ewangelizacyjne. Z tej właśnie Kongregacji ks. Chaminade uczynił podstawowe narzędzie niestrudzonej działalności apostolskiej. Poświęcił się rechrystianizacji Francji, która po kataklizmie rewolucji wymagała wielkiej pracy i świadectwa prawdziwie chrześcijańskich misjonarzy.
Założona przez niego Kongregacja rozszerzała swą działalność na inne miasta i regiony Francji, gdzie powstawały grupy wiernych pragnących naśladować ks. Wilhelma. On sam powołał też kilka wspólnot młodych ludzi obojga płci, którzy składali śluby prywatne i oddawali się apostolstwu Kongregacji, nie rezygnując ze swoich zajęć codziennych. W 1816 roku, wraz z Adele de Batz de Tranquelléon, założył w Agen Zgromadzenie Córek Maryi Niepokalanej, a rok później w Bordeaux – Towarzystwo Maryi (popularnie nazywanych marianistami). Obydwie wspólnoty rozwijały się bardzo szybko, zajmując się głównie zakładaniem i prowadzeniem szkół podstawowych, średnich i zawodowych.
Ksiądz Chaminade zamierzał też założyć szkoły kształcące chrześcijańskich nauczycieli, ale projekt ten został udaremniony przez rewolucję, która wybuchła w 1830 roku. W następnych latach opracował konstytucje dla swych zgromadzeń i przedstawił podstawy ich duchowości: akcentował w nich idee synowskiego oddania się Matce Bożej. Głosił, że Maryja jest wzorem naśladowania Jezusa Chrystusa. Mówił do swych współpracowników: “Jestem wewnętrznie przekonany, że nasz Pan zarezerwował dla Najświętszej Matki chwałę bycia szczególną obroną Kościoła w tych ostatnich czasach”. Propagował naukę o duchowym macierzyństwie Maryi, o powszechności Jej pośrednictwa i o Niepokalanym Poczęciu. W ten sposób przygotowywał Kościół do ogłoszenia w niedalekiej przyszłości dogmatu o Niepokalanym Poczęciu Najświętszej Maryi Panny, co dokonało się w 1854 roku decyzją papieża Piusa IX.
Wspólnoty założone przez ks. Wilhelma rozwijały się we Francji, powstały też nowe w Szwajcarii (w 1839 r.) i w USA (w 1849 r.). Ostatnie lata życia były dla ks. Wilhelma szczególnie trudne: zmagał się z chorobami, trudnościami finansowymi i niezrozumieniem ze strony niektórych współbraci. Ale to wszystko jeszcze go wzmacniało. Jego ufność Bogu była bezgraniczna: “Poznałem, że Ty byłeś moim Bogiem i tylko dla mnie jesteś Bogiem. Bo kiedy wiara ukazuje, że Bóg jest naszym Bogiem, miłość potrafi kruszyć kamienne serce, topić serce z lodu”.
Wilhelm Józef Chaminade zmarł 22 stycznia 1850 r. w Bordeaux. Do grona błogosławionych wprowadził go św. Jan Paweł II w dniu 3 września 2000 r. Powiedział wówczas, że ks. Wilhelm “przypomina wiernym, że ich zadaniem jest poszukiwanie wciąż nowych sposobów świadczenia o wierze, przede wszystkim z myślą o tym, aby docierać do ludzi, którzy są daleko od Kościoła i nie mogą zwykłą drogą poznać Chiystusa. Jego synowskie przywiązanie do Maryi pozwalało mu zachować wewnętrzny pokój w każdych okolicznościach, pomagając mu czynić wolę Chrystusa”.
http://www.brewiarz.katolik.pl/czytelnia/swieci/01-22d.php3

Beatification of Pius IX, John XXIII, Tommaso Reggio, Guillaume-Joseph Chaminade, Columba Marmion

Jan Paweł II

ICH MIŁOŚĆ DO BOGA I BRACI ŚWIATŁEM NA NASZEJ DRODZE ŻYCIA

10 X 2000
Homilia wygłoszona podczas Mszy św. beatyfikacyjnej

W niedzielę 3 września podczas Mszy św. sprawowanej na placu św. Piotra Jan Paweł II beatyfikował pięcioro sług Bożych: papieży Piusa IX (1792-1878) i Jana XXIII (1881-1963), abpa Tomasza Reggio (1818-1901), ks. Wilhelma Józefa Chaminade (1761-1850) oraz o. Kolumbana Józefa Marmiona OSB (1858-1923). W uroczystości uczestniczyło ponad 100 tys. wiernych, przybyłych z rodzinnych krajów i miejscowości nowych błogosławionych. Eucharystię sprawowało z Papieżem 50 koncelebransów, wśród nich Sekretarz Stanu kard. Angelo Sodano, patriarcha Wenecji Marco Cé, sekretarz Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych abp Edward Nowak, sekretarz osobisty Jana XXIII abp Loris Francesco Capovilla i bratanek tegoż papieża ks. prał. Giovanni Battista Roncalli. Obecnych było 23 kardynałów, liczni arcybiskupi i biskupi oraz oficjalne delegacje Włoch, Francji, Irlandii, Belgii, Bułgarii i Turcji. Przybyli także przedstawiciele Kościołów prawosławnych z Europy Zachodniej i Stanów Zjednoczonych, ormiańskiego Patriarchy Stambułu, przedstawiciel Wspólnoty Anglikańskiej oraz brat Roger z Taizé.

Na początku liturgii, po obrzędach wstępnych, kard. Camillo Ruini przedstawił Papieżowi prośbę o beatyfikację sług Bożych, po czym zostały odczytane ich krótkie biografie. Ojciec Święty wypowiedział formułę beatyfikacyjną i ogłosił daty wspomnień liturgicznych nowych błogosławionych: Pius IX wspominany będzie 7 lutego, Jan XXIII 11 października, Tomasz Reggio 9 stycznia, Wilhelm Józef Chaminade 22 stycznia, Kolumban Marmion 3 października. Wierni zgromadzeni na placu odpowiedzieli śpiewem «Amen» i «Alleluja» oraz burzliwymi oklaskami. Na fasadzie Bazyliki odsłonięto wielkie arrasy z wizerunkami błogosławionych. Kard. Camillo Ruini podziękował Papieżowi za beatyfikację.

Przed końcowym błogosławieństwem Jan Paweł II odmówił z wiernymi modlitwę «Anioł Pański», poprzedzając ją krótkim rozważaniem na temat pobożności maryjnej nowych błogosławionych. Następnie przywitał się osobiście z członkami oficjalnych delegacji państwowych, a przed opuszczeniem miejsca celebry przejechał przez plac św. Piotra odkrytym samochodem, błogosławiąc wszystkich obecnych.

1. W kontekście Roku Jubileuszowego z głęboką radością beatyfikowałem dwóch papieży — Piusa IX i Jana XXIII — oraz trzech innych głosicieli Ewangelii, którzy wyróżnili się w posłudze i w życiu konsekrowanym: arcybiskupa Genui Tomasza Reggio, kapłana diecezjalnego Wilhelma Józefa Chaminade i benedyktyńskiego mnicha Kolumbana Marmiona.

Pięć różnych osobowości, każda obdarzona własną fizjonomią i misją, wszystkie połączone wspólnym dążeniem do świętości. To właśnie ich świętość dzisiaj uznajemy: świętość, która jest trwałą i przemieniającą więzią z Bogiem, budowaną i przeżywaną w codziennym wysiłku wypełniania Jego woli. Świętość urzeczywistnia się w historii, a zatem każdy święty podlega ograniczeniom i uwarunkowaniom typowym dla naszego człowieczeństwa. Beatyfikując któregoś ze swoich synów, Kościół nie wyraża przez to uznania dla dokonanych przezeń wyborów historycznych, ale wskazuje go jako godnego naśladowania i czci ze względu na jego cnoty, ku chwale łaski Bożej, która w nich jaśnieje.

Z szacunkiem pozdrawiam oficjalne delegacje Włoch, Francji, Irlandii, Belgii, Turcji i Bułgarii, które przybyły tutaj z tej uroczystej okazji. Witam również krewnych nowych błogosławionych, a także kardynałów i biskupów oraz osobistości świeckie i kościelne, które zechciały wziąć udział w tej liturgii. Witam na koniec was, drodzy bracia i siostry, którzy przybyliście tu bardzo licznie, aby oddać hołd sługom Bożym, wpisanym dziś przez Kościół w poczet błogosławionych.

2. Słowa odśpiewane przed Ewangelią: «Prowadź nas, Panie, drogami prawości», przywodzą nam na myśl ludzkie i religijne doświadczenie papieża Piusa IX — Giovanniego Marii Mastai Ferrettiego. Pośród burzliwych wydarzeń swojej epoki był on wzorem bezwarunkowej wierności wobec niezmiennego depozytu prawd objawionych. Wypełniając w każdych okolicznościach powinności swojej posługi, potrafił przyznać absolutne pierwszeństwo Bogu i wartościom duchowym. Jego niezwykle długi pontyfikat naprawdę nie był łatwy i papież ten musiał niemało wycierpieć, pełniąc swoją misję w służbie Ewangelii. Był otoczony miłością wielu, ale także nienawidzony i oczerniany.

Jednak właśnie pośród tych sprzeczności zajaśniał szczególnie mocno blask jego cnót: długotrwałe utrapienia zahartowały jego ufność w Bożą Opatrzność, w której panowanie nad ludzką historią nigdy nie wątpił. Stąd też Pius IX czerpał głęboki spokój ducha nawet pośród niezrozumienia i napaści wielu wrogich mu ludzi. Osobom ze swego otoczenia powtarzał często: «W ludzkich sprawach trzeba robić tyle, ile można, i tym się zadowolić, a resztę zawierzyć Opatrzności, która uleczy wady i niedostatki człowieka».

Wspierany tym wewnętrznym przekonaniem, zwołał Sobór Watykański I, który mocą autorytetu Magisterium wyjaśnił niektóre kwestie, będące wówczas przedmiotem dyskusji, i potwierdził harmonię między wiarą a rozumem. Pius IX znajdował oparcie w Maryi, której był wielkim czcicielem. Ogłaszając dogmat o Niepokalanym Poczęciu, przypomniał wszystkim, że pośród burz ludzkiego życia można dostrzec w Maryi jaśniejącą światłość Chrystusa, mocniejszą od grzechu i śmierci.

3. «Ty jesteś dobry i skory do przebaczenia» (antyfona na wejście). Kontemplujemy dzisiaj w chwale błogosławionych jeszcze jednego papieża — Jana XXIII, który zadziwił świat swoją bezpośredniością i przystępnością, wyrażającą szczególną dobroć serca. Za sprawą Bożych zamysłów dzisiejsza beatyfikacja stawia obok siebie dwóch papieży, którzy żyli w bardzo odmiennych kontekstach historycznych, ale których łączą wbrew pozorom liczne podobieństwa na płaszczyźnie ludzkiej i duchowej. Wiadomo, że Jan XXIII darzył głęboką czcią Piusa IX i pragnął jego beatyfikacji. Odprawiając rekolekcje w 1959 r. napisał w swoim dzienniku: «Myślę nieustannie o świętej pamięci Piusie IX, a naśladując jego ofiary i wyrzeczenia chciałbym zasłużyć na to, że dokonam jego kanonizacji» (Giornale dell’anima, Ed. San Paolo, 2000, s. 560).

W pamięci wszystkich utrwalił się obraz papieża Jana z uśmiechem na twarzy i z ramionami szeroko otwartymi, przygarniającymi cały świat. Iluż ludzi urzekła prostota jego serca, połączona z rozległą znajomością człowieka i jego spraw! Powiew nowości, jaki wniósł ten papież, nie dotyczył oczywiście doktryny, ale raczej sposobu jej przedstawiania; nowy był jego styl mówienia i działania oraz pełen sympatii sposób obcowania ze zwykłymi ludźmi i możnymi tego świata. W tym też duchu papież Jan ogłosił Sobór Watykański II, którym otworzył nową stronicę w dziejach Kościoła: chrześcijanie zostali wezwani, aby śmielej głosić Ewangelię i z większą uwagą śledzić «znaki czasu». Sobór był prawdziwie proroczą intuicją sędziwego już wówczas papieża i mimo niemałych trudności rozpoczął nową epokę nadziei dla chrześcijan i dla ludzkości.

W ostatnich chwilach swego życia Jan XXIII pozostawił Kościołowi swój testament: «Tym, co najcenniejsze w życiu, jest Jezus Chrystus, Jego święty Kościół, Jego Ewangelia, prawda i dobroć». Ten testament pragniemy dzisiaj podjąć również my, dziękując Bogu za to, że dał nam go jako pasterza.

4. «Wprowadzajcie zaś słowo w czyn, a nie bądźcie tylko słuchaczami» (Jk 1, 22). Przypominają się nam te słowa apostoła Jakuba, gdy myślimy o życiu i apostolacie Tomasza Reggio, kapłana i dziennikarza, który później został biskupem Ventimiglia i na koniec arcybiskupem Genui. Był człowiekiem wiary i kultury, a jako pasterz potrafił rozważnie przewodzić wiernym w każdych okolicznościach. Wrażliwy na różne bolączki i na ubóstwo swojego ludu, starał się spieszyć mu z pomocą we wszystkich sytuacjach niedostatku. Z tą też myślą założył zgromadzenie zakonne Sióstr św. Marty, powierzając mu misję wspomagania pasterzy Kościoła przede wszystkim w działalności charytatywnej i oświatowej.

Jego orędzie można zawrzeć w dwóch słowach: prawda i miłość. Przede wszystkim prawda, która oznacza uważne wsłuchiwanie się w słowo Boże oraz odważną i aktywną obronę i szerzenie ewangelicznego nauczania. Z kolei miłość, która każe kochać Boga, a przez wzgląd na Niego przygarniać wszystkich ludzi jako braci w Chrystusie. Jeśli kiedykolwiek Tomasz Reggio kierował się w swoich decyzjach jakimiś preferencjami, to wówczas gdy opowiadał się po stronie strapionych i cierpiących. Oto dlaczego zostaje dzisiaj ukazany jako wzór nie tylko dla członków swojej duchowej rodziny, ale także dla biskupów, kapłanów i świeckich.

5. Beatyfikacja w Roku Jubileuszowym Wilhelma Józefa Chaminade, założyciela marianistów, przypomina wiernym, że ich zadaniem jest poszukiwanie wciąż nowych sposobów świadczenia o wierze, przede wszystkim z myślą o tym, aby docierać do ludzi, którzy są daleko od Kościoła i nie mogą zwykłą drogą poznać Chrystusa. Wilhelm Józef Chaminade wzywa każdego chrześcijanina, aby pogłębiał swoje zakorzenienie w chrzcie, który upodobnia go do Pana Jezusa i udziela mu Ducha Świętego.

Miłość o. Chaminade do Chrystusa, wpisana w duchowość «szkoły francuskiej», kazała mu niestrudzenie kontynuować swe dzieło poprzez zakładanie — w niespokojnym okresie religijnych dziejów Francji — nowych rodzin zakonnych. Jego synowskie przywiązanie do Maryi pozwalało mu zachować wewnętrzny pokój w każdych okolicznościach, pomagając mu czynić wolę Chrystusa. Jego dbałość o wychowanie ogólne, moralne i religijne jest dla całego Kościoła wezwaniem, by na nowo zatroszczyć się o młodzież, która potrzebuje jednocześnie wychowawców i świadków, aby zwrócić się ku Bogu i podjąć swoje zadania w ramach misji Kościoła.

6. Zakon benedyktyński raduje się dzisiaj z beatyfikacji jednego ze swych najznakomitszych synów — o. Kolumbana Marmiona, mnicha i opata z Maredsous. O. Marmion pozostawił nam w spadku prawdziwy skarbiec duchowych pouczeń dla Kościoła naszych czasów. W swoich pismach uczy drogi świętości — prostej, ale wymagającej — dostępnej wszystkim wierzącym, których Bóg z miłości przeznaczył, aby byli Jego przybranymi synami w Jezusie Chrystusie (por. Ef 1, 5). Jezus Chrystus, nasz Odkupiciel i źródło wszelkiej łaski, jest ośrodkiem naszego życia duchowego, naszym wzorem świętości.

Zanim Kolumban Marmion wstąpił do zakonu benedyktyńskiego, przez kilka lat zajmował się duszpasterstwem w macierzystej archidiecezji dublińskiej. Przez całe życie bł. Kolumban był znakomitym kierownikiem duchowym, szczególnie zaś troszczył się o życie wewnętrzne kapłanów i zakonników. Napisał kiedyś do młodego człowieka, mającego przyjąć święcenia: «Najlepszym przygotowaniem do kapłaństwa jest przeżywanie każdego dnia z miłością, gdziekolwiek posłuszeństwo i Opatrzność każą nam być» (list z 27 grudnia 1915 r.). Niech ponowne odkrycie i upowszechnienie pism duchowych bł. Kolumbana Marmiona pomoże kapłanom, zakonnikom i świeckim wzrastać w zjednoczeniu z Chrystusem i wiernie dawać o Nim świadectwo przez żarliwą miłość Boga i ofiarną służbę braciom i siostrom.

7. Prośmy z ufnością nowych błogosławionych — Piusa IX, Jana XXIII, Tomasza Reggio, Wilhelma Józefa Chaminade i Kolumbana Marmiona — aby pomagali nam żyć w sposób coraz bardziej zgodny z natchnieniami Ducha Chrystusa. Ich miłość do Boga i braci niech będzie światłem na naszej drodze na początku trzeciego tysiąclecia.

http://www.fjp2.com/pl/jan-pawel-ii/biblioteka-online/homilie/2299-beatification-of-pius-ix-john-xxiii-tommaso-reggio-guillaume-joseph-chaminade-columba-marmion-

Bł. Wilhelm J. ChaminadeBŁOGOSŁAWIONY WILHELM JÓZEF CHAMINADE (1761 – 1850)

Wilhelm Józef CHAMINADE urodził się 8 kwietnia 1761 roku w Perigueux (Południowa Francja) w licznej rodzinie o głębokich korzeniach chrześcijańskich. Po ukończeniu studiów, które doprowadziły go do przyjęcia święceń kapłańskich (1785), za przykładem swoich braci wstępuje do zgromadzenia św. Karola i rozpoczyna swoją posługę jako wychowawca wśród młodzieży.

Podczas Wielkiej Rewolucji Francuskiej (1789) pozostaje wierny Kościołowi. Mimo prześladowania kleru, wykazując się wielką odwagą, pozostaje w Bordeaux. Swoją posługę kapłańską kontynuuje w sposób ukryty, ryzykując życiem, aż do momentu kiedy zostaje zmuszony do opuszczenia Francji. Wyjeżdża do Hiszpanii, do Saragossy, gdzie w latach 1797 – 1800, pozostaje blisko związany z narodowym sanktuarium Matki Bożej Pilarskiej. Pobyt ten będzie dla Chaminade’a natchnieniem do jego przyszłych dzieł apostolskich.

Po powrocie do Bordeaux poświęca się działalności ewangelizacyjnej. Pracuje ze świeckimi, a szczególnie z młodzieżą, którą pobudza do działalności apostolskiej, antycypując na sposób prorocki nasze czasy. Gromadzi ich w Sodalicjach Mariańskich przy kościele „Magdaleny”, w samym centrum historycznym Bordeaux, który od tej chwili staje się ośrodkiem Jego duszpasterskiej posługi. Ukazując swój wielki geniusz organizacyjny, wśród wszystkich klas społecznych, grup wiekowych, cieszy się wielką popularnoscią, graniczącą z cudem.

Dla zapewnienia kontynuacji rozpoczętego dzieła ewangelizacyjnego, opatrzność prowadzi go do założenia dwóch Rodzin zakonnych, które błogosławiony określa mianem “człowieka, który nigdy nie umiera”: 1816 r. przy współpracy ze Sługą Bożą Adele de Batz de Trenquelleon – powstają Córki Maryi Niepokalanej” (Siostry Marianistki), a w 1817 „Towarzystwo Maryi” (Marianiści).

Od tej chwili, przez 30 lat swego życia, poświęca On tym dwóm dziełom każdy trud i troskę tak, by realizowały one w pełni swój charyzmat: obecność Boga i Maryi w dzisiejszym świecie, szczególnie wśród młodzieży.

Błogosławiony Chaminade, po przebyciu trudności wszelkiego rodzaju. umiera pobożnie, bogaty w zasługi 22 stycznia 1850 roku. Dnia 3 września 2000 roku Kościół wyniósł Go na ołtarze, ogłaszając błogosławionym prorokiem świeckich, prekursorem nowego tysiąclecia. Jego uczniowie osoby konsekrowane (bracia i ojcowie Towarzystwa Maryi oraz siostry, Córki Maryi Niepokalanej oraz świeccy, Przymierze Maryi), a także członkowie Wspólnot Świeckich Marianistów – kontynuują jego dzieło misyjne według nakazu Maryi: “Zróbcie wszystko, to co On wam powie” Wezwanie to stało się wezwaniem wielkiej Rodziny Marianistów, rozprzestrzenionej po całym świecie.

Członkowie Rodziny Marianistów zawierają „przymierze” z Maryją, składając siebie w Jej ręce, by Ona stała się ich Wychowawczynią oraz czynią wszystko, by Ją poznano, kochano i Jej służono, w przekonaniu, że tylko przez Nią – Niepokalaną zwyciężczynię wszystkich herezji – przyjdzie na świat Jezus “jedyny zbawiciel ludzi”.

Kilka myśli z pism Ojca Chaminade:

  • “Doskonałością jest wierne naśladowanie Jezusa Chrystusa, prawdziwego Syna Boga i Maryi”.
  • “Nasze dzieło jest wielkie, wspaniałe. Jeśli jest uniwersalne, to dlatego, że jesteśmy misjonarzami Maryi, która nam powiedziała: ‘Wszystko, co On powie, uczyńcie’. Tak, wszystcy jesteśmy misjonarzami. Każdemu z nas Najświętsza Panna Maryja dała zadanie, aby pracował dla zbawienie naszych braci w świecie”.
  • “Duch marianistów, to duch Maryi”.
  • “Jesteście bardzo biedni, ale nie bójcie się: w prawdziwym duchu wiary ufajcie Opatrzności”.
  • “Myślę, że im bardzej czasy są trudniejsze, tym bardzej należy oddawać się prawdziwej medytacji, aby w nas wzrastała”.
  • “O Boże, jesteś obok mnie, jesteś we mnie, jesteś wokół mnie… a ja nie jestem tego świadomy! Widzisz Mnie wciąż, patrzysz na mnie cały czas, aby mnie bronić od ataków wrogów albo aby wzbudzić we mnie wielkie pragnienia i aby mnie podtrzymać, a ja Cię nie widzę!”
  • “Poznałem, że Ty byłeś moim Bogiem i tylko dla mnie jesteś Bogiem. Bo kiedy wiara ukazuje, że Bóg jest naszym Bogiem, miłość potrafi kruszyć kamienne serce, topić serce z lodu”.
  • “Jestem wewnętrznie przekonany, że Nasz Pan zarezerwował dla Najświętszej Matki chwałę bycia szczególną obroną Kościoła w tych ostatnich czasach”.

 

MODLITWA DLA OTRZYMANIA ŁASK PRZEZ WSTAWIENNICTWO BŁOGOSŁAWIONEGO CHAMINADE’ A

Panie,

Ty działasz nieustannie w Twoim Kościele

i poprzez osoby i wspólnoty objawiasz

Swego Ducha dla dobra Twojego ludu.

Ty udzieliłeś szczególnego

daru tego samego Ducha

Bł. Wilhelmowi Józefowi CHAMINADE,

aby żył w szczególnej wierności Ewangelii

i z zapałem poświęcił się prowadzeniu ludzi ku zbawieniu.

Ty natchnąłeś także wspólnoty mężczyzn

i kobiet do naśladowania Jego przykładu

i do oddania się Tobie na służbę Kościołowi

pod przewodnictwem Maryi.

Prosimy Cię, Panie, poprzez wstawiennictwo

Błogosławionego Chaminade’a

udziel nam łaski, o którą pokornie prosimy,

dla potwierdzenia Jego świętości.

Niech Ojciec, Syn i Duch Święty będą uwielbieni na każdym miejscu

przez Niepokalaną Dziewicę Maryję.

AMEN.

W celu uzyskania pełnych informacji, a także złożenia relacji o łaskach otrzymanych należny napisać pod adres:

Via Latina. 22 – 00179 Roma lub e-mail: genproc@smcuria.it

http://www.marianisci.opoka.org.pl/index.php/marianisci/blogoslawieni/6-bl-wilhelm-jozef-chaminade

Marianiści

Towarzystwo Maryi (SM)
Societatis Mariae (Marianistarum)
Société de Marie (Marianistes)
Society of Mary (Marianists)
Società di Maria (Marianisti)
Sociedad de María (Marianistas)
Sociedade de Maria (Marianistas)
Gesellschaft Mariä (Marianisten)
Gezelschap van Maria (Marianisten)

Data i miejsce założenia:
1817 rok – Francja

Założyciel:
bł. Wilhelm Józef Chaminade

Liczby: 1275 zakonników na świecie (w tym ok. 400 księży); w Polsce: 2  * dane z 2008 roku

Marianiści obecni są w krajach: Francja, Belgia, Polska, Irlandia, Hiszpania, Włochy, Niemcy, Austria, Albania, USA, Kanada, Hawaje, Meksyk, Gwatemala, Kuba, Haiti, Puerto Rico, Wenezuela, Kolumbia, Ekwador, Peru, Brazylia, Argentyna, Chile, Tunezja, Wybrzeże Kości Słoniowej, Togo, Kongo-Brazzaville, Kongo, Kenia, Malawi, Zambia, Indie, Bangladesz, Chiny, Korea Płd., Japonia, Filipiny.
Dom generalny: Włochy (Rzym)
Habit aktualny:
Kapłani – strój duchowieństwa diecezjalnego; możliwy na piersi znak zgromadzenia: krzyż z literą „M”.
Bracia – bezhabitowi od początku istnienia zgromadzenia; możliwy na piersi znak zgromadzenia: krzyż z literą „M”.

Duchowość:

Fundamentem duchowości zgromadzenia są: wiara i przymierze z Maryją. Od Niej marianiści czerpią wzór życia wiarą. Swoje posłannictwo realizują w przymierzu z Matką Bożą. Pragną, aby wszyscy znali i kochali Matkę Jezusa Chrystusa i Jej służyli.

Wstępując do zgromadzenia zakonnicy stają się własnością Maryi. Wierzą, że poświęcenie się Jej jest najlepszym sposobem, aby poświęcić się Bogu, czemu przyświeca hasło zgromadzenia: Przez Matkę do Syna. Wyrazem tego oddania się Matce Bożej jest składany w czasie profesji czwarty ślub stałości. Ślubowana stałość oznacza wytrwałość, lojalność i zaangażowanie w pomaganiu Maryi w pełnieniu Jej misji dawania Chrystusa światu.

Konkretnym sposobem realizacji tego zadania jest wychowanie w wierze poprzez działalność edukacyjną oraz bezpośrednią pracę duszpasterską, głównie skierowaną do młodych i biednych.
Cechą szczególną zgromadzenia jest duch rodzinny, intensywne życie wspólnotowe, i gościnność. Ważną rolę odgrywa modlitwa, bez której niemożliwe byłoby pełnienie charyzmatu marianistów. Pośród modlitw na pierwsze miejsce wysuwa się Msza Święta, Liturgia Godzin oraz codzienna godzinna medytacja.
Zgromadzenie składa się z kapłanów i braci. Każdy ma równie prawa niezależnie od posiadanych święceń kapłańskich z wyjątkiem funkcji przełożonego generalnego, którym zawsze ma być kapłan.
Działalność:
Zgromadzenie Marianistów posługuje przede wszystkim w edukacji w licznych szkołach i uniwersytetach. Zakonnicy sprawują także duchową opiekę nad członkami Sodalicji Mariańskich, apostołują w domach rekolekcyjnych, wydawnictwach, bibliotekach, internatach i różnego typu domach opieki. Współcześnie zaczęli także prowadzić parafie, oraz angażować się w działalność misyjną.
Historia:
Towarzystwo Maryi narodziło się we Francji w Bordeaux w 1817 roku. Założył je bł. Wilhelm Józef Chaminade. Zmuszony do opuszczenia kraju w skutek prześladowań Rewolucji Francuskiej kilka lat spędził w Hiszpanii w Saragossie, gdzie w sanktuarium Matki Bożej na Kolumnie otrzymał światło dotyczące jego misji w Kościele. Odtąd pragnął rechrystianizacji porewolucyjnej Francji. Wzorem dla jego działań stała się Matka Boża, a szczególnie jej udział w tajemnicy Wcielenia: najwierniej naśladować Jezusa można tylko przez oddanie się Maryi, tak jak Boży Syn oddał się Maryi stając się Jej Synem.
Marianiści (bracia) w 1891 roku.

Po powrocie do Francji ks. Chaminade rozpoczął dzieło odnawiania Sodalicji Mariańskich, które miały dążyć do odrodzenia wiary w zobojętniałym religijnie kraju. To właśnie z nich zrodziło się Zgromadzenie Marianistów, gdy jeden z zaangażowanych w sodalicję w Bordeaux kapłanów zaoferował ks. Chaminade siebie jako współpracownika. Zrodziła się wówczas myśl, by stworzyć wspólnotę na wzór Towarzystwa Jezusowego (jezuitów), tylko że poświęconemu Matce Bożej. Pierwsi członkowie zgromadzenia rekrutowali się spośród świeckich nauczycieli, co wpłynęło na kształt nowego zgromadzenia: miało się ono składać z kapłanów i braci bez święceń będących na równych prawach.

Marianiści (księża)

Głównym zadaniem marianistów stała się edukacja i wychowanie religijne młodzieży oraz opieka nad Sodalicjami Mariańskimi. Bracia-niekapłani nie nosili także habitów, by nie zwracać uwagi na swoją działalność w tym trudnym dla Kościoła czasie. Dzięki temu mogli też działać jak zaczyn, cicho i skromnie pośród ludzi. Bezhabitowy charakter zgromadzenia utrzymał się do dziś. 

Strony www:

Polska: www.marianisci.opoka.org.pl
Międzynarodowa: http://marianist.org/
Francja: www.marianistes.com
Szwajcaria: www.marianistes.ch
Niemcy: www.marianum-fulda.de
Hiszpania: www.marianistas.org/sm/
USA: www.marianist.com/ , prowincja Meribah (blog)
Kanada: www.marianistes.org
Chile: www.marianistas.cl
Kenia, Malawi, Zambia: www.marianists0east0africa.catholicweb.com

Zdjęcia pochodzą ze stron internetowych zgromadzenia.

Filmy:

www.youtube.com/user/marianists/videos

http://zakony-na-swiecie.blogspot.com/2013/04/marianisci.html
*********************
Ponadto dziś także w Martyrologium:
W Persji – św. Anastazego, męczennika. Zetknąwszy się w Jerozolimie z chrześcijanami, przyjął chrzest i pozostał tam jako mnich. W roku 628 udał się do Cezarei Palestyńskiej, opanowanej przez jego ziomków. Ujęto go wówczas i wywieziono do Persji, gdzie razem z siedemdziesięcioma innymi wyznawcami poniósł śmierć za wiarę.

oraz:

św. Dominika, opata (+ 1031); św. Gaudentego, biskupa (+ 418)

O autorze: Judyta