Słowo Boże na dziś – 28 stycznia 2015 r. – środa – Wspomnienie obowiązkowe św. Tomasza z Akwinu, prezbitera i doktora Kościoła

Myśl dnia

Z czystego serca rodzi się owoc dobrego życia.

św. Tomasz z Akwinu

 

Środa, 28 stycznia 2015 – Wspomnienie obowiązkowe św. Tomasza z Akwinu, prezbitera i doktora Kościoła

 

Święty Tomasz z Akwinu

 

Tomasz urodził się około roku 1225 w Aquino. Oddany na wychowanie benedyktynom na Monte Cassino pobierał nauki w szkole klasztornej, a następnie studiował w Neapolu. Wstąpił do zakonu dominikanów i dalsze studia odbył w Paryżu i w Kolonii pod kierunkiem św. Alberta Wielkiego. Wykładał filozofię i teologię. Napisał znakomite dzieła z tego zakresu. Zmarł w opactwie cystersów Fossanova pod Terraciną dnia 7 marca 1274 roku. Dnia 28 stycznia 1369 roku przeniesiono jego ciało do Tuluzy.

 

 

 

 

 

 

 

 

PIERWSZE CZYTANIE (Hbr 10,11-18)

 

Skuteczność ofiary Chrystusa

Czytanie z Listu do Hebrajczyków.

Każdy kapłan Starego Przymierza staje codziennie do wykonywania swej służby, wiele razy te same składając ofiary, które żadną miarą nie mogą zgładzić grzechów. Jezus Chrystus przeciwnie, złożywszy raz na zawsze jedną ofiarę za grzechy, zasiadł po prawicy Boga, oczekując tylko, „aż nieprzyjaciele Jego staną się podnóżkiem nóg Jego”. Jedną bowiem ofiarą udoskonalił na wieki tych, którzy są uświęcani.
Daje nam zaś świadectwo Duch Święty, skoro powiedział: „Takie jest przymierze, które zawrę z nimi w owych dniach, mówi Pan: dając prawa moje w ich serca, także w umyśle ich wypiszę je. A grzechów ich oraz ich nieprawości więcej już wspominać nie będę”.
Gdzie zaś jest ich odpuszczenie, tam już więcej nie zachodzi potrzeba ofiary za grzechy.

 

Oto słowo Boże.

 

PSALM RESPONSORYJNY (Ps 110,1-2.3-4)

 

Refren: Jesteś kapłanem tak jak Melchizedek.

Rzekł Pan do Pana mego: „Siądź po mojej prawicy, *
aż uczynię Twych wrogów podnóżkiem stóp Twoich”.
Pan rozciągnie moc Twego berła z Syjonu: *
„Panuj wśród Twych nieprzyjaciół.

Przy Tobie panowanie w dniu Twojego triumfu, +
w blasku świętości, *
z łona jutrzenki zrodziłem Cię jak rosę”.
Pan przysiągł i nie będzie żałował: *
„Ty jesteś kapłanem na wieki na wzór Melchizedeka”

 

ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ

 

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.

Ziarnem jest słowo Boże, a siewcą jest Chrystus,
każdy, kto Go znajdzie, będzie żył na wieki.

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.

 

EWANGELIA (Mk 4,1-20)

 

Przypowieść o siewcy

 

Słowa Ewangelii według świętego Marka.

Jezus znowu zaczął nauczać nad jeziorem i bardzo wielki tłum ludzi zebrał się przy Nim. Dlatego wszedł do łodzi i usiadł w niej na jeziorze, a cały lud stał na brzegu jeziora. Uczył ich wiele w przypowieściach i mówił im w swojej nauce:
„Słuchajcie: Oto siewca wyszedł siać. A gdy siał, jedno padło na drogę; i przyleciały ptaki, i wydziobały je. Inne padło na miejsce skaliste, gdzie nie miało wiele ziemi, i wnet wzeszło, bo gleba nie była głęboka. Lecz po wschodzie słońca przypaliło się i nie mając korzenia, uschło. Inne znów padło między ciernie, a ciernie wybujały i zagłuszyły je, tak że nie wydało owocu. Inne w końcu padły na ziemię żyzną, wzeszły, wyrosły i wydały plon: trzydziestokrotny, sześćdziesięciokrotny i stokrotny”. I dodał: „Kto ma uszy do słuchania, niechaj słucha”.
A gdy był sam, pytali Go ci, którzy przy Nim byli razem z Dwunastoma, o przypowieści. On im odrzekł: „Wam dana jest tajemnica królestwa Bożego, dla tych zaś, którzy są poza wami, wszystko dzieje się w przypowieściach, aby patrzyli oczami, a nie widzieli, słuchali uszami, a nie rozumieli, żeby się nie nawrócili i nie była im wydana tajemnica”.
I mówił im: „Nie rozumiecie tej przypowieści? Jakże zrozumiecie inne przypowieści?

Siewca sieje słowo. A oto są ci posiani na drodze: u nich sieje się słowo, a skoro je usłyszą, zaraz przychodzi szatan i porywa słowo zasiane w nich. Podobnie na miejscach skalistych posiani są ci, którzy gdy usłyszą słowo, natychmiast przyjmują je z radością; lecz nie mają w sobie korzenia i są niestali. Gdy potem przyjdzie ucisk lub prześladowanie z powodu słowa, zaraz się załamują. Są inni, którzy są zasiani między ciernie: to są ci, którzy słuchają wprawdzie słowa, lecz troski tego świata, ułuda bogactwa i inne żądze wciskają się i zagłuszają słowo, tak że zostaje bezowocne. W końcu na ziemię żyzną zostali posiani ci, którzy słuchają słowa, przyjmują je i wydają owoc: trzydziestokrotny, sześćdziesięciokrotny i stokrotny”.
Oto słowo Pańskie.
**************************************************************************************************************************************
KOMENTARZ

Przyjąć ziarno Słowa

 

Bóg troszczy się, aby nigdy nie zabrakło ziarna słowa Bożego. Codziennie jest ono wysiewane. Niestety nasza niedoskonałość i grzeszność hamuje jego wzrost. Co można uczynić, aby tak się nie działo? Dzisiejsza Ewangelia bardzo precyzyjnie to wyjaśnia. Nie ulegać podszeptom Szatana. Związane jest to z ciągłą pracą nad sobą. I to zarówno wtedy, gdy jesteśmy młodzi, jak i w wieku dojrzałym czy jako seniorzy. Nie można też ulegać mylnemu przeświadczeniu, że już jest za późno, aby przyjąć Słowo, które daje nam Pan. To największy błąd. Bóg jest cierpliwy i daje człowiekowi szansę każdorazowo.

 

Panie, Ty każdego dnia wysiewasz ziarna słowa Bożego. Uczyń mnie otwartym na Jego przyjęcie. Umocnij mnie, abym wydał w przyszłości taki plon, jakiego Ty ode mnie oczekujesz.

 

Rozważania zaczerpnięte z „Ewangelia 2015”

Autor: ks. Mariusz Krawiec SSP
Edycja Świętego Pawła

 

http://www.paulus.org.pl/czytania.html?data=2015-1-28

 

********

Św. Tomasz z Akwinu (1225-1274) to niewątpliwie jedna z najwybitniejszych postaci w dziejach Kościoła. Mówi się o nim, że był największym świętym wśród uczonych i największym uczonym wśród świętych. Słowo Boże już bardzo wcześnie docierało do jego serca. Jako młody człowiek zapragnął wstąpić do zakonu dominikanów. W dążeniu do celu nie zniechęcał się sprzeciwem ze strony bliskich, wykazując stałość i upór w dążeniu do dobra. Owoce jego życia to dzieła filozoficzne i teologiczne, z których czerpały pokolenia chrześcijan aż po nasze czasy, hymny liturgiczne, komentarze biblijne, ale również – obecne w jego życiu i pismach – prostota, pokora i szacunek wobec innych, choćby inaczej myślących.

ks. Jarosław Januszewski, „Oremus” styczeń 2009, s. 111

 

*******

 

MODLITWA JEZUSA

Przez Chrystusa, z Chrystusem i w Chrystusie moja modlitwa, o Ojcze, niech Ci odda chwale (MP)

Pan Jezus, mimo że dzięki widzeniu uszczęśliwiającemu i doskonalej miłości trwał stale w nieprzerwanym zjednoczeniu z Ojcem, chciał jednak w czasie, w którym rozwijał ludzką swą działalność, poświęcić jeszcze pewne chwile szczególnemu obcowaniu z Bogiem. Były to chwile modlitwy. Jej głównie poświęcał długie lata spędzone w Nazarecie i czterdzieści dni pobytu na pustyni. W okresie swej działalności apostolskiej Jezus oddawał się modlitwie przeważnie w nocy, a niekiedy trwał na niej nawet przez całą noc.

Ewangelia podkreśla to w szczególny sposób przy opisie najbardziej podniosłych chwil Jego życia. Wspomina więc, jak Jezus przed wyborem dwunastu Apostołów „wyszedł na górę, aby się modlić, i całą noc spędził na modlitwie cło Boga” (Łk 6, 12); modli się przed wyznaniem Piotra, przed swym Przemienieniem (Łk 9, 18, 28), w czasie Ostatniej Wieczerzy, w Ogrójcu, na Kalwarii itd. Ponadto przerywał też często swą pracę apostolską i „usuwał się na miejsce pustynne i modlił się” (Łk 5, 16). Wiele razy przed dokonaniem cudu podnosił wzrok ku niebu, wzywając Ojca, a następnie, gdy nadchodził wieczór „odprawiał tłumy”, wychodził sam jeden „na górę, aby się modlić” (Mt 14, 23).

Głębszej i bardziej z serca płynącej modlitwy niż Jezusowa nie sposób sobie wyobrazić. Dopiero w niebie, gdy człowiek dostąpi widzenia Boga twarzą w twarz, zrozumie, czym jest modlitwa Jezusa, i będzie mógł w niej rzeczywiście uczestniczyć. Lecz za życia ziemskiego można naśladować Jezusa odchodząc od wszelkiej działalności, nawet apostolskiej, gdy nadchodzi czas, który należy poświęcić modlitwie, i w tym czasie skupić władze duszy wyłącznie na Bogu.

  • O Jezu, poszedłeś na ustronie, na górę, by się modlić, ucząc nas swoim przykładem, że i my, jeżeli chcemy wzywać Boga z sercem czystym i przepełnionym miłością, mamy się oderwać za Twoim przykładem od niepokoju i zgiełku tłumów… W ten sposób urzeczywistni się modlitwa, jaką zaniosłeś do Ojca za swoich uczniów: „Miłość, którą Ty mnie umiłowałeś, w nich niech będzie i Ja w nich” (J 17, 26). Stanie się to wtedy, gdy całą naszą miłością, wszelkim pragnieniem, wysiłkiem, dążnością, myślą naszą, treścią całego życia naszego, każdego słowa, każdego tchnienia, będziesz tylko Ty, o Boże; kiedy jedność, która łączy Cię, Ojcze, z Synem Twoim… przeleje się do serca i duszy naszej, kiedy naśladując miłość czystą i nierozdzielną, jaką nas miłujesz, i my ze swej strony będziemy Cię miłować miłością stałą i nieodłączną, i tak zjednoczymy się z Tobą, że każdy nasz oddech, każda myśl i słowo będą nosiły Twoje znamię (zob. G. Cassiano).
  • Modlitwa Chrystusa! Jest największą i najpiękniejszą tajemnicą tajemnicy Wcielenia. Człowiek–Bóg rozmawia z Bogiem… a jednak modlitwa Chrystusa–Człowieka jest prawdziwą modlitwą ludzką: oto Syn Człowieczy zwraca się do Ojca…
    O! Panie… nawet i ja, nieskończenie mały, mógłbym się tak modlić! Ty nawet ze mną nawiązałeś najsłodszą i niewysłowioną łączność… poprzez komunię Twojego ciała fizycznego włączyłeś mnie w Twoje Ciało Mistyczne a więc dosłownie żyję Tobą i Twoją laską. Udzieliłeś mi tajemniczego zjednoczenia… przyrównałeś je do zjednoczenia, jakie masz z Ojcem swoim… to zjednoczenie, jakie Twoje Człowieczeństwo miało z Twoją Osobą, jest jedyne… a Człowieczeństwo to żyło życiem Twojej boskiej osoby, lecz w nim byliśmy wszyscy złączeni z Tobą, bo staliśmy się uczestnikami Twojej boskiej natury. Gdybym potrafił zachowywać żywe wspomnienie tajemnicy, w jaką mnie wprowadziłeś, moja modlitwa mogłaby być dalekim cieniem Twojej… rozwijać się pod wpływem nieustannego zjednoczenia z Tobą (G. Canovai).

 

O. Gabriel od św. Marii Magdaleny, karmelita bosy
Żyć Bogiem, t. II, str. 66

http://www.mateusz.pl/czytania/2015/20150128.htm

 

*************

Refleksja katolika

„Słuchajcie: Oto Siewca wyszedł siać”, czytamy w dzisiejszej Ewangelii (Mk 4, 3).

Jedno ziarno padło na drogę, drugie na miejsce skaliste, inne między ciernie; nic dziwnego wtedy, że te ziarna nie mogły wydać oczekiwanego plonu. Ale  były też ziarna, które padły na urodzajną ziemię i tylko te wydały plon. Siewcą jest Chrystus, ziarna to prawdy Ewangelii, a rolą ludzkie serca.

Ziarna mogą również symbolizować wszystkie dary, naturalne i nadprzyrodzone, które otrzymujemy od Boga. Te dary mogą być zmarnowane, jeżeli egoistycznie używane, bez odniesienia do Boga i drugiego człowieka. Jeżeli jednak z wdzięcznością przyjęte i dzielone z innymi przynoszą chwałę Bogu, a nam i innym ludziom wielki pożytek. Wszystko co mamy, gdy ofiarujemy Bogu i bliźnim, wraca do nas spotęgowane Bożą wszechmocą – stając się jakby szczerym złotem. Trafnie to ukazuje w swojej poezji hinduski poeta, R. Tagore:

Szedłem drogą, gdy wtem nagle,
złoty powóz przy mnie stanął.
Co za splendor, chwała jaka!
To Król królów, panów Pan.

Z samych niebios przybył do mnie,
aby coś mnie podarować.
A więc koniec biedy mojej bliski,
me pragnienia spełni wszystkie.

Obie ręce wyciągnąłem, Pan je dojrzał.
Ale co to? Pan wyciąga Swoją dłoń.
Czyżbym się przesłyszał? Bo On pyta,
co masz dla Mnie, co Mi możesz ofiarować?

Co za żarty odpowiadam, kto tu komu,
ma coś dawać? A Pan mówi,
nie zatrzymuj sobie nic, wszystko daj,
co tylko masz, abyś później nie żałował.

Cóż ci żebrak może dać. Prawie nic,
co mógłbym Tobie, Królu ofiarować.
A garść zboża w twej kieszeni?
Pragnę, abyś Mnie to podarował.

Ze zdziwieniem odpowiadam,
co wieczorem będę jadł?
Nie martw się, zapewnił Pan,
na jedzenie będziesz miał.

Przecież karmię wszystkie ptaki:
kruki, wróble, wrony, szpaki.
Kto odziewa polne lilie?
Kto do życia cię powołał? Czy to nie Ja, Pan?

Zasmucony powiedziałem,
jedno ziarno mogę dać.
Na nic więcej, mnie już nie stać,
z tego tylko mogę zrezygnować.

Jedno ziarno? uśmiech z twarzy Króla znikł.
Skąpo siejesz, nie oczekuj więc za wiele.
Chciałem wszystkie ziarna zmienić,
w szczere złoto je przemienić.

Z jednym ziarnem Król odjechał, złoty powóz
w dali znikł. Łaska Pańska, mówią ludzie,
na pstrym koniu zwykle jedzie,
mnie biednemu nic nie podarował.

A wieczorem przy kolacji, pośród zboża
coś tam błyszczy. Złote ziarno, tylko jedno!
To te same, które z sobą zabrał Pan. Ja westchnęłem,
gdybym wierzył, wszystkie bym Mu ofiarował.

tłum: diakon Franciszek
diakonfranciszek@gmail.com

***

Z rozpraw św. Tomasza z Akwinu, kapłana
(Rozprawa 6 o “Wierzę w Boga”)
Krzyż jest wzorem wszelkich cnót

Czy konieczna była dla nas Męka Syna Bożego? Bezwzględnie i podwójnie konieczna: konieczna jako lekarstwo przeciw grzechom oraz konieczna jako przykład do naśladowania.

Męka Chrystusa jest nade wszystko lekarstwem, albowiem dzięki niej znajdujemy ratunek przeciw wszelkiemu złu, któremu poddani jesteśmy z powodu naszych grzechów.

Wielki jest również pożytek Męki jako przykładu. Albowiem zdolna jest dogłębnie przemienić nasze życie. Ktokolwiek pragnie wieść życie doskonałe, powinien odrzucić to, co Chrystus odrzucił na krzyżu, a dążyć do tego, do czego Chrystus dążył. Krzyż jest wzorem każdej bez wyjątku cnoty.

Szukasz przykładu miłości: “Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy kto życie swoje oddaje za przyjaciół swoich”. Tak właśnie Chrystus uczynił na krzyżu. Skoro więc On oddał za nas życie swoje, nie powinno być dla nas rzeczą zbyt trudną znieść jakiekolwiek przeciwności ze względu na Niego.

Szukasz cierpliwości? Największą znajdziesz na krzyżu. Cierpliwość może być wielka z dwóch powodów: kiedy ktoś znosi cierpliwie wielkie zło albo też kiedy znosi takie zło, którego mógłby uniknąć, ale nie stara się unikać. Na krzyżu Chrystus dał przykład jednego i drugiego. Albowiem “gdy cierpiał, nie wygrażał się; jak baranek na rzeź prowadzony, tak On nie otworzył ust swoich”. Wielka zaiste jest cierpliwość Chrystusa na krzyżu: “Biegnijmy cierpliwie w wyznaczonych nam zawodach. Patrzmy na Jezusa, który nam w wierze przewodzi i ją wydoskonala. On to zamiast radości, którą Mu obiecywano, przecierpiał krzyż, nie bacząc na jego hańbę”.

Szukasz przykładu pokory? Popatrz na Ukrzyżowanego. Oto Bóg zechciał być sądzony przez Poncjusza Piłata i umrzeć.

Szukasz przykładu posłuszeństwa, naśladuj Tego, który stał się posłuszny Ojcu aż do śmierci: “Przez nieposłuszeństwo jednego człowieka, to jest Adama, wszyscy stali się grzesznikami, przez posłuszeństwo jednego wszyscy staną się sprawiedliwymi”.

Szukasz przykładu wzgardzenia rzeczami świata? Idź za Tym, który jest “Królem królów i Panem panujących, w którym są ukryte wszystkie skarby mądrości i wiedzy”, który na krzyżu został ogołocony, wyszydzony, przebity, cierniem ukoronowany i w końcu napojony octem i żółcią.

Nie przywiązuj się przeto do szat i bogactw, albowiem “podzielili między siebie moje szaty”, ani do zaszczytów, bo stał się przedmiotem naigrawań i biczowania, ani do godności, ponieważ “uplótłszy koronę z cierni włożyli na moją głowę”, ani do rozkoszy, albowiem “pragnąłem, a napoili Mnie octem”.

***

Biblia pyta:

Jeśli w życiu bogactwo jest dobrem pożądanym – cóż cenniejszego niż Mądrość, która wszystko sprawia? Jeśli rozwaga jest twórcza – któreż ze stworzeń bardziej twórcze niż Mądrość?
Mdr 8, 5-6

***

KSIĘGA III, O wewnętrznym ukojeniu
Rozdział L. W JAKI SPOSÓB CZŁOWIEK W ROZPACZY MA SIĘ POWIERZYĆ DŁONIOM BOŻYM

1. Panie Boże, Ojcze najwyższy, bądź błogosławiony teraz i na wieki, ponieważ chcesz tego, co się stało, a to, co się stało z Twojej woli, jest dobre. Niech się raduje w Tobie Twój sługa, nie w sobie ani w czymkolwiek innym, bo Ty jesteś radość prawdziwa, Ty nadzieja, Ty moja nagroda, Ty wesele i godność moja, o Panie.

Co posiada człowiek, Twój sługa, czego by nie otrzymał od Ciebie nawet bez zasługi? 1 Kor 4,7. Twoje jest wszystko, co dałeś i co uczyniłeś. Biedak ja Ps 88(87),16, trudzący się od dziecka, i jakże często smutno mi w duszy aż do łez, a jeszcze kiedy szarpią ją groźne namiętności.

2. Pragnę radości, pokoju, proszę Cię o pokój dzieci Twoich, które pasiesz na łąkach wiekuistych w blasku szczęśliwości. Jeśli zsyłasz pokój, jeśli zlewasz na mnie swoją radość, moje serce napełnia się ukojeniem i zachwytem dla Twojej chwały.
Ale jeżeli, jak to często bywa, odbierasz swoją łaskę, nie potrafię iść drogą Twoich nakazów Ps 119(118),32, ale tym bardziej będę się rzucał na kolana i bił w piersi, bo dziś nie jest takie jak wczoraj i przedwczoraj 1 Mch 9,44, gdy świeciło mi Twoje światło nad głową Rdz 31,2.5, a ja w cieniu Twych skrzydeł byłem bezpieczny Hi 29,3; Ps 17(16),8, nawet choćby runęły na mnie hurmy pokus.

3. Ojcze sprawiedliwy i czcigodny, przyszła na mnie pora próby J 17,25. Ojcze ukochany, trzeba aby Twój sługa zniósł ten moment dla Ciebie. Ojcze uwielbiony na wieki, przyszła pora, którą Ty przewidziałeś od wieków, abym na pewien czas upadł pozornie J 17,1, ale przecież żył zawsze w głębi Twojej miłości.

Wzgardzony będę przez jakiś czas i upokorzony i upadnę w oczach ludzi, zmiażdżą mnie namiętności i rozpacz przygniecie, a wszystko po to, abym podniósł się znowu w blasku nowej światłości i zajaśniał w niebie J 17,11. Ojcze najświętszy, Twoje to zrządzenie i Twoja wola Jdt 9,4i stało się tylko to, co sam przewidziałeś.

4. To także bowiem jest łaska Twojej przyjaźni: cierpieć udręki życia z miłości do Ciebie wtedy, kiedy zechcesz i od kogo zechcesz Ef 1,11; Jdt 9,5. Bez Twojego pomyślenia, bez Twojej wiedzy i przyczyny nic się nie dzieje na ziemi Hi 5,6. Poniżyłeś mnie, Panie, dla mojego dobra, abym poznał dogłębnie Twoją sprawiedliwość Ps 119(118),71, a odrzucił z serca pychę i zadufanie. Wstyd okrył moje policzki, ale z pożytkiem to dla mnie Ps 69(68),8, abym u Ciebie jedynie, nie u ludzi szukał pocieszenia. Nauczyłem się też dzięki temu bojaźni niepojętych Twoich wyroków, bo zsyłasz smutek i na sprawiedliwego, i na bezbożnego, ale zawsze słusznie i sprawiedliwie Koh 9,2.

5. Dziękuję Ci, że nie oszczędziłeś moich grzechów, ale wychłostałeś mnie gorzko rózgami, raniąc cierpieniem, trapiąc mnie i z zewnątrz, i z głębi mojej własnej duszy.

Nikt nie może mnie pocieszyć tu na ziemi Lm 1,2, tylko Ty, Panie, Boże mój, niebiański lekarzu dusz, który ranisz i leczysz Pwt 32,39, strącasz do piekieł i z nich wydobywasz 1 Sm 2,6; Tb 13,2; Mdr 16,13. Twoja nauka jest nade mną, a rózga Twoja mnie nauczy Ps 18(17),36.

6. Oto jestem cały w Twoich rękach, Ojcze umiłowany, pochylam się, aby rózga Twoja mnie poprawiła. Ćwicz mój grzbiet, aby mój twardy kark ugiął się przed Twoją wolą. Spraw, jak to zwykle czynisz, abym stał się uczniem pełnym pobożności i pokory, czujnym na Twoje skinienie.

Nikt nie może mnie pocieszyć tu na ziemi, tylko lepiej, abym tu został ukarany niż w życiu przyszłym. Ty wiesz wszystko J 16,30 i każdą rzecz z osobna, i nic w sumieniu ludzkim nie ukryje się przed Tobą. Znałeś to, co będzie, zanim się stałoHi 42,2; Dn 13,42, i nie ma potrzeby, aby ktoś Cię pouczał albo donosił Ci o tym, co dzieje się na ziemi.

Ty wiesz, co jest dobre dla mojego rozwoju, i wiesz, że trzeba cierpień do oczyszczenia rdzy moich wad. Czyń ze mną wszystko wedle Twojej woli, nie odwracaj się od mojego grzesznego życia, które znasz i przenikasz najgłębiej.

7. Daj mi, Panie, wiedzieć to, co godne wiedzy, kochać to, co godne kochania, chwalić to, co Tobie się podoba, szanować to, co Tobie bliskie, ganić to, co w Twoich oczach nikczemne.

Nie pozwól, abym kierował się pozorami Iz 11,3, jakie widzą oczy zewnętrzne, abym sądził według tego, co zasłyszały uszy głupców, ale spraw, abym umiał rozróżniać zawsze duchowe od widzialnego, a ponad wszystko umiał szukać we wszystkim i zawsze Twojej woli.

8. Zmysły ludzkie często się mylą, mylą się ci, co, zakochani w samym życiu, miłują tylko to, co widzialne. Czy człowiek staje się lepszy od tego, że drugi człowiek nazwie go wielkim?

Omylny omylnego, próżny próżnego, ślepy ślepego, słaby słabego zwodzi, gdy go wywyższa, a im bardziej wychwala, tym więcej go pogrąża. Bo każdy jest taki, jaki jest w Twoich oczach, nie większy – jak powiedział z pokorą święty Franciszek.

Tomasz a Kempis, ‘O naśladowaniu Chrystusa’

***

CZAS

Czas jest jak łańcuch; im dalej od Boga ucieczesz,
Tym dłuższy i tym cięższy łańcuch z sobą wleczesz.

Adam Mickiewicz

***

Uprzedzaj telefonicznie, zanim odwiedzisz przyjaciół lub rodzinę.

H. Jackson Brown, Jr. ‘Mały poradnik życia’

 

http://www.katolik.pl/modlitwa,883.html

*************

Refleksja maryjna

Przezwyciężona sztuczność “przywilejów”

Z radością musimy przyjąć wiadomość o ogromnym postępie, jaki dokonuje się w oddawaniu czci Matce Bożej w Kościele katolickim, o którym może się szybko przekonać ten, kto żył w czasach Soboru Watykańskiego II. Wcześniej pojęciem fundamentalnym, jakim tłumaczyło się wielkość Bożej Rodzicielki, był “przywilej” lub uwolnienie. Uważało się, że Maryja nie tylko została uwolniona od grzechu pierworodnego i od uzależnienia od jakiegokolwiek innego grzechu (są to przywileje określone przez Kościół dogmatami: Niepokalana i Wniebowzięta), ale mogła być też uwolniona od bólów porodu, od trudu, wątpliwości, pokus, niewiedzy, i w końcu od rzeczy najstraszniejszej: od śmierci. To wszystko odzwierciedlało się w ikonografii maryjnej, to jest w sposobie, w jaki była Ona przedstawiana w rzeźbie, malarstwie i na wizerunkach: stworzenie w istocie pozbawione ciała i wyidealizowane. Piękna często pięknością ludzką, jaką pragnęłaby posiadać każda kobieta, Matka Boża, która jakby się wydawało, że dopiero co dotknęła ziemi koniuszkami stóp, przyszła na świat tylko a miracol mostrare.

R. Cantalamessa


teksty pochodzą z książki: “Z Maryją na co dzień – Rozważania na wszystkie dni roku”
(C) Copyright: Wydawnictwo SALWATOR,   Kraków 2000
www.salwator.com

http://www.katolik.pl/modlitwa,884.html

*************

Przypowieść o siewcy

 

Siewcą w tej przypowieści jest Bóg, który sieje ziarno słowa wśród ludu. Kolejne rodzaje gruntu to ludzie o różnych charakterach i usposobieniach:
– droga – ludzie, którzy słyszą słowo, ale zaraz porywa je szatan,
– grunt skalisty – ludzie, którzy początkowo radują się dobrą nowiną, ale szybko zapominają o niej, gdy tylko przestaje im być wygodna,
– grunt z cierniami – ludzie, którzy słuchają słowa, ale zajęci są doczesnymi sprawami.
– Ziemia żyzna – ci, którzy nie tylko słyszą słowo, ale również je przyjmują, i dzięki temu wydają owoc. To są prawdziwi chrześcijanie.

Przypowieść tę można odnieść do działalności Jezusa i różnych postaw, z jakimi zetknął się Zbawiciel na ziemi, głosząc Ewangelię. Ma ona także wymiar bardziej uniwersalny – przedstawia różne postawy odbioru Słowa Bożego w ogóle. Zwraca uwagę na to, że efektywność działania Boga w Jego Słowie zależy także od człowieka.

 

http://biblia.klp.pl/a-7254.html

 

***********

Mt 13, 1-9 – Por. Mk 4,1-9; Łk 8,4-8.

Celem każdej przypowieści jest przedstawienie jakiejś prawdy abstrakcyjnej za pomocą konkretnych obrazów, zaczerpniętych z codziennego życia. Wszystkie przypowieści ewangelijne dotyczą wprost lub pośrednio królestwa Bożego: jego założenia, wartości, wzrostu, struktury itp.

Mt 13, 10-17 – Por. Mk 4,10-13 z przypisami; Łk 8,9n.

Mt 13, 10 – Problem przypowieści związany jest w Ewangeliach z problemem tajemnicy mesjańskiej. Z powodu uprzedzeń i błędnych pojęć żydów o Mesjaszu, władcy doczesnym i Jego królestwie, Jezus tylko stopniowo ujawniał się jako Mesjasz. W całości Jego godność mesjańska miała pozostać tajemnicą aż do zmartwychwstania (Mt 16,20; Mt 17,9; Mk 8,30; Mk 9,9).

Mt 13, 11 – Tylko uczniowie otrzymali, i to w różnym stopniu, poznanie tajemnicy mesjańskiej (Mk 4,11), czyli poznanie w Jezusie Mesjasza (Mt 16,17), a w Jego dziełach – założenie królestwa mesjańskiego. Dlatego oczy ich są szczęśliwe (Mt 13,16n). Ludowi przedstawia Jezus tajemnicę mesjańską pod osłoną symboli, w przypowieściach, których mu bliżej nie wyjaśnia, czekając na głębsze zainteresowanie tą sprawą. Natomiast uczniom zainteresowanym, dopuszczonym do poznania tajemnicy przypowieści wyjaśniane przez Jezusa dają głębszą jej znajomość.

Mt 13, 12 – Zob. Mt 25,29 i Łk 8,18.

Mt 13, 14 – Iz 6,9n (LXX).

Mt 13, 17 – Zob. przyp. do Mt 10,41.

Mt 13, 18-23

http://evacska.republika.pl/materialy/biblia/przypowiesc_o_siewcy.htm

 

**********

Przypowieść o siewcy

To przypowieść o siewcy, który wyszedł na pole i zaczął siać. Część ziaren padła na drogę, ale nadleciały ptaki i wydziobały je. Inne ziarna padły na miejsca skaliste, gdzie nie było wystarczająco dużo gleby, by zapuściły korzenie. Dlatego gdy wyrosły, szybko spaliło je słońce. Kolejne padły między ciernie, a te zdusiły rośliny. I w końcu część ziaren padła na ziemię żyzną i wydała plon.

 

Przypowieść, zwana inaczej parabolą, swe korzenie wywodzi z Biblii. Przypowieściami posługiwał się Jezus, by tłumaczyć prawdy wiary i zasady Królestwa Niebieskiego. Najlepiej tłumaczy to sam Jezus w Ewangelii św. Mateusza, gdy uczniowie pytają Go, dlaczego używa przypowieści: „Wam dano poznać tajemnice królestwa niebieskiego, im zaś nie dano (ludziom- przyp. red.). Bo kto ma, temu będzie dodane, i nadmiar mieć będzie; kto zaś nie ma, temu zabiorą również to, co ma. Dlatego mówię do nich w przypowieściach, że otwartymi oczami nie widzą i otwartymi uszami nie słyszą ani nie rozumieją.” Głównym zadaniem przypowieści jest pokazanie w sposób przystępny, za pomocą nieskomplikowanej, acz prawdopodobnej fabuły, pewnych postaw życiowych, potępienie wad (np.: pychy, egoizmu), skłonienie do refleksji etycznej. Dlatego też przypowieści mają wymiar uniwersalny, są tekstami, które nader często i chętnie wykorzystuje literatura i inne dziedziny sztuki.

Znaczenie uniwersalne: Chrystus w tej przypowieści symbolizuje siewcę, którego nauka (ziarna) trafia na mniej lub bardziej podatny grunt (gotowość ludzi do słuchania nauk bożych). Pierwsza grupa ludzi (ziarno rozsypane na drodze i wyjedzone przez ptaki) to ci, którzy słuchają słów Boga, ale ich nie rozumieją. Druga grupa (skalisty grunt) odnosi się do ludzi, którzy może i mają dobre chęci, ale zbyt mało w nich wytrwałości i wiary. Dlatego słowo boże nie zakorzeni się na stałe w ich sercach. Ciernie są natomiast w przypowieści metaforą pokus i rozkoszy, którym ulega część ludzi. Rozumieją oni nauki Chrystusa, pewnie nawet starają się żyć zgodnie z nimi, ale nie mogą oprzeć się życiowym przyjemnościom i tu również nauki się nie zakorzenią. Urodzajna gleba to symbol tych, którzy są otwarci na naukę, słuchają słowa bożego i starają się żyć zgodnie z nim. Te słowa będą przekazywać następnym pokoleniom i dlatego ziarno wyda plon nawet stokrotny. Jezus mówi:

Kto ma uszy, niechaj słucha!

Małgorzata Bazan

 

http://www.polskina5.pl/przypowiesc_o_siewcy

Gatunek literacki

Przypowieść, parabola – z języka greckiego „parabolé” to „zestawianie obok siebie”, porównaj łac. „parabole”. Jest to gatunek korzeniami sięgający starożytności greckiej i rzymskiej. Wystarczy przypomnieć tu Arystotelesa, Sokratesa, Kwintyliana. Przypowieść jest również jednym z najpopularniejszych gatunków biblijnych, ale jako taki różni się zasadniczo od gatunku antycznego. Parabola wywodząca się z antyku opiera się przede wszystkim na logice, rodzi się z logicznego rozumowania starożytnych. Ta biblijna natomiast ze wzorca semickiego. Semici to grupy ludności żyjące w południowo-zachodniej Azji, mówiące językami semickimi. Dziś głównie reprezentowani są przez Żydów i Arabów, a w starożytności także przez Babilończyków, Asyryjczyków, Aramejczyków, Kanaanitów i Fenicjan. Według legendy biblijnej protoplastą Semitów był syn Noego, Szēm (Sem). Sedno przypowieści biblijnej tkwi w porównaniu dwóch składników, z których pierwszy jest obrazkiem wziętym z życia codziennego, natomiast drugi nie jest dostępny zmysłom. Widać to w biblijnych słowach: „Podobne jest królestwo niebieskie do…” Parabola należy do literatury moralistyczno-dydaktycznej. W swej budowie przypowieść jest dość prosta – brak charakterystyk postaci, opisów realiów, schematyczna fabuła. Taka konstrukcja ma służyć przede wszystkim odczytaniu sensów wyższych, czyli alegorycznych lub symbolicznych. Wszystkie postaci i wydarzenia są „nosicielami” prawd uniwersalnych, etycznych. Należy dodać, że fabuła choć schematyczna, jest jak najbardziej prawdopodobna, by odbiorca mógł zrozumieć np.: tajemnice Królestwa Bożego. W Ewangeliach można doliczysz się aż czterdziestu przypowieści. Kazimierz Bukowski dokonuje następującego podziału przypowieści biblijnych:

  • Rozwinięte porównania – Królestwo Niebieskie porównane do ziarna gorczycy
  • Rozwinięte symbole – zaginiona owca
  • Alegorie – przypowieść o kąkolu (alegoria zła)
  • Przypowieści mieszane, porównania, metafory – przypowieść o dziesięciu pannach, przypowieść o synu marnotrawnym
  • Opowiadania przypowieściowe – nieurodzajne drzewo figowe
  • Przykłady przypowieściowe – miłosierny Samarytanin, ubogi Łazarz.

 

Alegoria – greckie słowo „allēgoria” oznacza „mówić nie wprost, w przenośni”. Alegoria to, jak podaje Słownik terminów literackich, mniej lub bardziej rozwinięty składnik świata przedstawionego utworu, np.: motyw, postać, fabuła, który poza wprost wysłowionym znaczeniem konkretnym przekazuje ustalone przez tradycję znaczenie ogólniejsze, bardziej abstrakcyjne.Alegoria jest obrazowym, ale skonwencjonalizowanym, umownym i jednoznacznym odpowiednikiem jakiegoś pojęcia z dziedziny moralności, religii, sztuki, czy przypadków ludzkiego życia. Obrazy alegoryczne korzeniami sięgają starożytności, ale szczególną rolę odegrały w średniowieczu. Łączy się to z rozwojem literatury dydaktyczno-moralizatorskiej. Do najpopularniejszych gatunków sięgających do alegorii należą: przypowieść, bajka, moralitet. Wiele znanych obrazów poetyckich to alegorie, np.: statek na wzburzonym morzu jest alegorią zagrożonego państwa, kobieta z przepaską na oczach i wagą w ręku to sprawiedliwość.

 

Symbol – greckie słowo „sýmbolon” tłumaczy się jako „znak rozpoznawczy”. Jest to pojedynczy motyw lub układ motywów, np.: postać, krajobraz, zdarzenie, wątek, cały świat przedstawiony, który występuje w dziele jako znak treści głęboko ukrytych. Do owych treści czytelnik, odbiorca musi sam dotrzeć, jeżeli pragnie uchwycić sens tego, co czyta.

 

Różnica między alegorią a symbolem – w alegorii związek między obrazem a znaczeniem jest konwencjonalnie ustalony, symbol natomiast ma charakter indywidualny i nigdy nie jest do końca określony i wyjaśniony. Krótko mówiąc, alegoria jest jednoznaczna, podlega wyłącznie jednej interpretacji, a jej odczytanie wymaga od czytelnika erudycji i znajomości reguł odczytywania. Symbol natomiast jest wieloznaczny, daje możliwość równoprawnym odczytaniom, ale jego sens i tak nigdy nie jest do końca jasny. Dlatego też mówi się często, że symbol nosi znamiona zagadki i to takiej zagadki, której nie sposób rozwiązać.

Małgorzata Bazan
http://www.polskina5.pl/gatunek_literacki_przypowiesci

Nawiązania i bibliografia

Kontynuacje i nawiązania

 

Literackie

  • Krzysztof Kamil Baczyński, Przypowieść;
  • Michaił Bułhakow, Mistrz i Małgorzata;
  • Albert Camus, Dżuma;
  • Franz Kafka, Proces;
  • Adam Mickiewicz, Księgi narodu polskiego i pielgrzymstwa polskiego;
  • George Orwell, Folwark zwierzęcy;
  • George Orwell, Rok 1984;
  • Halina Poświatowska, Przypowieść;
  • Tadeusz Różewicz, Syn marnotrawny;
  • Leopold Staff, Chleb;
  • Andrzej Szczypiorski, Msza za miasto Arras;
  • Wisława Szymborska, Przypowieść;
  • Olga Tokarczuk, Podróż ludzi księgi.

Ikonograficzne

  • Pieter Bruegel, Przypowieść o ślepcach
  • Peter Paul Rubens, Przypowieść o synu marnotrawnym
  • Rembrandt, Syn marnotrawny

 

Bibliografia przedmiotowa

  • Augustyn Jankowski, Królestwo Boże w przypowieściach, Poznań 1981.
  • Kazimierz Bukowski, Przypowieści, (w tegoż:) Biblia a literatura polska, Warszawa 1990, s. 253-269.
  • Anna Świderkówna, Rozmowy o Biblii, Warszawa 1994.

http://www.polskina5.pl/nawiazania_i_bibliografia_przypowiesci

 

 

********

 

 

Opowiadając dzisiejszą przypowieść, Jezus chciała odpowiedzeń na pytanie, które dręczyło Jego uczniów: „Dlaczego słowo Ewangelii nie było przez wszystkich w Izraelu przyjmowane życzliwie?” Owa przypowieść znajduje się zarówno u Mateusza, Marka i Łukasza. Dzisiejsi chrześcijanie  także stawiają sobie to samo pytanie: „Dlaczego na początku trzeciego tysiąclecia po Chrystusie Kościół zdaje się traci zapał misyjny, a straszliwe zjawisko podziału niszczy go od wewnątrz?”

Przypowieść odpowiada na pytanie i wyjaśnia, że ziarno słowa Bożego nie wywołuje w ludziach skutku w sposób nieuchronny.  Wszechmoc Boga szanuje ludzką wolność, która może odmówić współpracy z Bogiem.

Dzisiejsza Ewangelia ukazuje też postać nierozsądnego rolnika. Bo co to za rolnik, który rozrzuca ziarno po drodze, skałach i między ciernie? W ten sposób tylko marnuje się ziarno. Ale poprzez takową ikonę rolnika Łukasz ukazuje  Boskiego Siewcę, który bezgranicznie kocha swoją glebę, czyli nas. Kocha zarówno tych z kamiennym sercem i tych którzy często rezygnują z wartości chrześcijańskich  działając pod presją zwariowanego świata.

Boski Siewca ma nadzieje, że ludzkie serce w końcu zatęskni za rzeczywistością, dla której zostało stworzone. Pomimo tego, że my  powątpiewamy w nas samych, jednak Bóg ma o nas jak najlepszą opinię. On wie, iż każda osoba jest zdolna do dokonania wielu dobrych dzieł. Dzieje się tak, bo On Boski Siewca jest naszym Ojcem, który nigdy w nas nie zwątpi.  Dlatego każdy rodzaj ziemi „każdy człowiek” może wydać piękny kwiat miłości. Fenomen tkwi nie tyle w człowieku, co w Bożym słowie, które potrafi kruszyć najtwardsze ludzkie serce w najmniej spodziewanym momencie.

IK.

Źródło Fot.: http://www.obrazy-vangogh.com/8obrazy.html

http://www.grekokatolicy.pl/artykuly/Pomoce-homiletyczne/niedziele-po-piecdziesiatnicy/21-niedziela-po-piecdziesiatnicy-przypowiec-o-siewcy-k-8-4-15..html

***********

Medytacja o ziemi – przypowieść o siewcy


Meditatio to drugi etap na drodze lectio divina, podczas którego człowiek pochylający się nad tekstem biblijnym zostaje zaproszony do spojrzenia na rozważaną perykopę także w świetle innych fragmentów Pisma, aby w ten sposób pozwolić Bogu i Jego słowu „wytłumaczyć” i zinterpretować dany tekst. Ojcowie Kościoła nazywali ten sposób scrutatio – objaśnianiem Biblii przez nią samą.


Przypowieść o siewcy
Owego dnia Jezus wyszedł z domu i usiadł nad jeziorem. Wnet zebrały się koło Niego tłumy tak wielkie, że wszedł do łodzi i usiadł, a cały lud stał na brzegu. I mówił im wiele w przypowieściach tymi słowami: Oto siewca wyszedł siać. A gdy siał niektóre [ziarna] padły na drogę, nadleciały ptaki i wydziobały je. Inne padły na miejsca skaliste, gdzie niewiele miały ziemi; i wnet powschodziły, bo gleba nie była głęboka. Lecz gdy słońce wzeszło, przypaliły się i uschły, bo nie miały korzenia. Inne znowu padły między ciernie, a ciernie wybujały i zagłuszyły je. Inne w końcu padły na ziemię żyzną i plon wydały, jedno stokrotny, drugie sześćdziesięciokrotny, a inne trzydziestokrotny. (Mt 13, 1-8)

Wyjaśnienie przypowieści o siewcy
Wy zatem posłuchajcie przypowieści o siewcy. Do każdego, kto słucha słowa o królestwie, a nie rozumie go, przychodzi Zły i porywa to, co zasiane jest w jego sercu. Takiego człowieka oznacza ziarno posiane na drodze. Posiane na miejsce skaliste oznacza tego, kto słucha słowa i natychmiast z radością je przyjmuje; ale nie ma w sobie korzenia, lecz jest niestały. Gdy przyjdzie ucisk lub prześladowanie z powodu słowa, zaraz się załamuje. Posiane między ciernie oznacza tego, kto słucha słowa, lecz troski doczesne i ułuda bogactwa zagłuszają słowo, tak że zostaje bezowocne. Posiane w końcu na ziemię żyzną oznacza tego, kto słucha słowa i rozumie je. On też wydaje plon: jeden stokrotny, drugi sześćdziesięciokrotny, inny trzydziestokrotny. (Mt 13, 18-23)

Meditatio

1) Przykładem drogi, na którą padło ziarno, są prarodzice, Adam i Ewa. Bóg ofiarował im za darmo wszystko w obfitości: wspólnotę ze sobą, życie fizyczne i wewnętrzne szczęście, wzajemną jedność i miłość. Kluczem do zachowania tego stanu było oparcie się o słowo Boże co wyrażono w jednym jedynym zdaniu: Z wszelkiego drzewa tego ogrodu możesz spożywać według upodobania; ale z drzewa poznania dobra i zła nie wolno ci jeść, bo gdy z niego spożyjesz, niechybnie umrzesz. Ale właśnie wtedy pierwsi rodzice będą z całą mocą zaatakowani przez Złego i to, co zostało przez Boga zasiane w ich sercu, zostało porwane. Głosem żalu za utraconym rajem wybrzmiewa od wieków słowo hebrajskiej tradycji: Jedno jedyne przykazanie dałeś im i tego nie potrafili zachować.

Historia pierwszego grzechu to nie opowiadanie z dziedziny science fiction, lecz rzeczywistość, w której uczestniczymy każdego dnia, ponieważ nieustannie stajemy wobec pokusy nieprzestrzegania słowa Bożego i wchodzenia w sidła Złego. Dlatego ojcowie Kościoła nakazują przed bramą serca postawić anioła trzymającego w dłoniach miecz ognia, który będzie odpychał wszystkie węże, jakie tylko się pojawią. Anioł ten oznacza uwagę, a jego miecz – pozostające w pamięci teksty Pisma Świętego.

W ten sposób Jezus Chrystus walczył na pustyni. Naszym zadaniem zaś jest patrzeć na Tego, który nam w wierze przewodzi i ją wydoskonala. W opisie Jego kuszenia na pustyni ukazano, że materią pokusy może być nawet samo słowo Boże, wypaczane przez szatana i inteligentnie przekręcane (w cytacie z Ps 91 opuszczono „jedynie” część wersetu: na wszystkich twych drogach, co sugeruje katastrofalną pokusę zwątpienia w to, że Bóg towarzyszy i powadzi człowieka w każdej[!] sytuacji życiowej, również podczas cierpienia).

2) Jako przykład ziarna padającego na grunt skalisty można dać osobę bogatego młodzieńca, który przychodzi do Jezusa, kierowany radością wynikającą z przekonania, że słowa Boże realizuje w sposób doskonały i pełny. Przestrzegałem tego wszystkiego, czego mi jeszcze brakuje? – pyta. Ucisk i prześladowanie przychodzi w jego przypadku rzeczywiście ze strony samego słowa Bożego, którego tak naprawdę nie zna. Zaślepienie sprawia, że jest zdolny swoje wyznanie wypowiedzieć wobec Jezusa przypominającego przykazania: Nie zabijaj, nie cudzołóż, nie kradnij, nie zeznawaj fałszywie, czcij ojca i matkę oraz miłuj swego bliźniego, jak siebie samego. A przecież w Kazaniu na górze Mistrz jasno wyjaśnia, co one oznaczają i jak należy je interpretować: zabójstwo to nawet gniewanie się na brata, potępianie go czy pogardzanie nim; cudzołóstwo rodzi się w sercu; kłamstwo to wszelkie słowo niejasne, niejednoznaczne, nieprzejrzyste; miłość bliźniego zakłada rezygnację z wszelkich (nawet przynależnych) praw i nie wyklucza wrogów i prześladowców; także przykazanie czci wobec rodziców domaga się radykalizmu, bez uciekania się do wykrętów i fałszywej pobożności.

Dopiero ucisk z powodu słowa, jakie Jezus kieruje do bogatego młodzieńca, stawia go w prawdzie: Idź, sprzedaj, co posiadasz, i rozdaj ubogim. Potem przyjdź i chodź za Mną! Wymaganie wyrzeczenia się wszelkiego bogactwa ze względu na Jezusa jest jak cięcie miecza, który ukazuje wnętrze młodzieńca – od teraz nie ma on prawa łudzić się co do swojego radykalizmu w wierności Bożemu prawu. Odchodzi smutny, bo nie ma w sobie korzenia i jest niestały. Nie nosi w sobie pełnego przeżycia słowa Bożego, w miejsce którego zakorzeniło się zło – albowiem korzeniem wszelkiego zła jest miłość do pieniędzy.

Jezus dał najdoskonalszy przykład, jak należy postępować w zetknięciu ze złem. Wobec wizji wszystkich królestw tego świata i ich przepychu nie zgiął On karku przed kusicielem, lecz pozostał w adoracji Boga jedynego i prawdziwego: Panu, Bogu swemu, będziesz oddawał pokłon i Jemu samemu służyć będziesz.

3) Troski doczesne i ułuda bogactwa to powód, dla którego słowo posiane między ciernie nie jest w stanie wydać owocu. Wcieleniem takiej postawy jest ewangeliczna Marta, która pomimo obecności Słowa Wcielonego w jej domu bardziej była zajęta uwijaniem się około rozmaitych posług aniżeli słuchaniem; więcej – za coś niewłaściwego i nie na miejscu uważała postawę swojej siostry Marii, która siadła u nóg Pana i przysłuchiwała się Jego mowie. Wydaje się, że Jezus nie gani bynajmniej służby drugiemu jako takiej, sam przecież jest tym, który bierze na siebie ten obowiązek podczas Ostatniej Wieczerzy, ale podkreśla prymat słuchania słowa w danym momencie. Marta nie potrafiła właściwie rozeznać obecności Jezusa nauczającego w jej domu jako czasu łaski i weszła w wir niepotrzebnych trosk, prowadzących ją do bezpłodnego zabiegania i do wewnętrznych osądów oraz szemrania wobec siostry, a nawet samego Jezusa. Maria nie przyjęła takiej postawy. Nie nosiła w sobie wyrzutów wobec siostry. Nie mówiła, jak siostra, by sparafrazować jej zapytanie: Panie, czy Ci to obojętne, że moja siostra zostawiła mnie samą przy słuchaniu Ciebie? Powiedz jej, żeby usiadła obok mnie. Umiała rozpoznać moment słuchania słowa, którego owoce stały się jej udziałem na zawsze. Owa „cząstka” to udział w spadku, który otrzymuje się darmo. To określenie z Psalmu 16: Pan częścią dziedzictwa i kielicha mego, wypowiadanego podczas żydowskiej Paschy, a także z Psalmu 119: Moim działem jest Pan – mówię, by zachować Twoje słowa.

I znów przykładem pozytywnej wykładni słowa jest Chrystus Pan w scenie kuszenia u początków publicznej działalności. Pierwszy atak szatana, podyktowany faktem czterdziestodniowego postu Jezusa, dotyczy naturalnego w tych okolicznościach pragnienia spełnienia pierwszych potrzeb: Jeśli jesteś Synem Bożym, powiedz, żeby te kamienie stały się chlebem. Ukrywa się w nim pokusa angażowania się w sprawy tego świata jedynie na sposób ludzki, pozbawiony oparcia w Bogu. Nauka mówi, że biedakom należy najpierw zapewnić godziwe warunki materialne, a dopiero potem mówić im o rzeczach duchowych; uczeni twierdzą, że trzeba dawać chleb, by zyskać prawo głoszenia Ewangelii. Tymczasem słowo Boże mówi coś wręcz odwrotnego: Starajcie się naprzód o królestwo Boga i o Jego sprawiedliwość, a to wszystko będzie wam dodane. Ileż przykładów z życia ludzi wiary stanowi żywy dowód prawdy głoszonej przez Jezusa: Nie samym chlebem żyje człowiek, lecz każdym słowem, które pochodzi z ust Bożych.

4) Posiane w końcu na ziemię żyzną oznacza tego, kto słucha słowa i rozumie je. Trudno w tym momencie nie zobaczyć osoby, w której słowo to spełniło się w całej pełni i przyniosło owoc stokrotny – Maryi. Ewangelia w scenie zwiastowania ukazuje ją jako człowieka zasłuchanego w słowo Boże, opisując jej zachowanie w sposób dobitny i wyraźny: Maryja zachowywała wszystkie te sprawy i rozważała je w swoim sercu. Tę postawę można jeszcze zobaczyć w dwu, zgoła odmiennych, epizodach z życia Maryi. Pierwszy jest podniosły i pełen radości – to przybycie pasterzy po narodzeniu Jezusa, głoszących radość wielką, która będzie udziałem całego narodu. Drugi zaś wydarzył się w momencie trudnym i bolesnym, a mianowicie po zagubieniu dwunastoletniego Syna, którego z bólem serca szukała wraz z ojcem. W każdej więc sytuacji życiowej Maryja miała jednakową postawę – człowieka otwartego na słowo Boże (wyrażenie te sprawy oznacza wszystko, co Bóg czyni w jej życiu: wydarzenia, słowa, fakty, sytuacje).

Medytacja o ziemi z przypowieści o siewcy prowadzi do kontemplacji Jezusa podczas ostatniego starcia z szatanem, mianowicie do Jego śmierci i zmartwychwstania. Wtedy wcielony Syn Boga został zmiażdżony i odrzucony za nasze grzechy, ale po pozornej przegranej powstał z wnętrza ziemi jako zwycięzca, co sam zapowiedział: Jeżeli ziarno pszenicy wpadłszy w ziemię nie obumrze, zostanie tylko samo, ale jeżeli obumrze, przynosi plon obfity.

 

Jan Marcin Kania OFMCap


Głos Ojca Pio (39/2006)

http://lectiodivina.pl/index.php?page=8297

**********

http://tv-trwam.pl/film/slowo-zycia-przypowiesc-o-siewcy-1

 

***********

Siewca

Przypowieść o siewcy

Nauki przekazane w przypowieściach są proste, oczywiste i nikt nie ma wątpliwości – jak należy je rozumieć. Może właśnie przez to rzadko się nas nimi głębiej pochylamy ? Na zasadzie – nad czym się tu zastanawiać, przesłanie jest jednoznaczne.
Słowa Ewangelii to ziarno w nas posiane. Czy i jaki plon wydamy?  Mam wątpliwości, czy stokrotny – przynajmniej w odniesieniu do siebie samej. Łatwo jest wpaść w samozadowolenie i nie mieć sobie nic do zarzucenia. A przecież codzienność przynosi tyle małych, drobnych spraw, które jak ciernie mogą zagłuszyć wzrastające w nas dobro.  Co z tego, że w każdą niedzielę i święta chodzimy na mszę, jak już w poniedziałek nie pamiętamy – o czym była mowa.  Tym bardziej więc trudno, żeby móc stosować w życiu. Pewnie dlatego, tak łatwo o kamień w naszych dłoniach, aby innych kamieniować? I tak mało miłości w stosunku do innych ludzi?

http://mojawiarakatolicka.blox.pl/2008/07/Przypowiesc-o-siewcy.html

********

31Ewangelia wg.św.Łukasza – przypowieść o siewcy

czyta KrzysztoF Kolberger

 

http://youtu.be/AZiaFOBnrhg

 

 

********************

Św. Cezary z Arles (470-543), mnich i biskup
Kazania do ludu, nr 6; CCL 103

Wydać plon trzydziestokrotny, sześćdziesięciokrotny i stokrotny
 

Bracia, istnieją dwa rodzaje pól: jedno jest polem Boga, drugie polem człowieka. Masz swoją posiadłość, a Bóg swoją. Twoją posiadłością jest ziemia, a posiadłością Boga twoja dusza. Czy słuszne jest uprawianie własnych pól, a zaniedbywanie Bożych? Troszczysz się swoją ziemię, a nie troszczysz o własną duszę. Czy chcesz uporządkować twoją posiadłość, a zostawić odłogiem pole Boże? Czy to sprawiedliwe? Czy Bóg zasługuje, żebyśmy zaniedbywali naszą duszę, którą On tak kocha? Cieszysz się, widząc twoją posiadłość w dobrym stanie, ale dlaczego nie płaczesz, kiedy dusza stoi odłogiem? Pola naszych dóbr pozwolą nam żyć kilka dni na tym świecie, a troska o duszę da nam życie bez końca w niebie…

Bóg raczył powierzyć nam duszę jako swoją posiadłość: zróbmy zatem wszystko, z Jego pomocą, aby zastał ją dobrze uprawianą i uporządkowaną, kiedy przyjdzie ją odwiedzić. Niech znajdzie tam żniwo, a nie ciernie, wino, a nie ocet, zboże raczej niż kąkol. Jeśli znajdzie wszystko, co Mu się spodoba, da nam w zamian wieczną nagrodę, a ciernie zostaną spalone w ogniu.

************

Przypowieść o siewcy

 

 

*******

Co robić, aby podobać się Bogu?

Szymon Hiżycki OSB

(fot. shuttestock.com)

Ktoś pytał abba Antoniego: “Czego powinienem przestrzegać, aby podobać się Bogu?” Starzec mu odpowiedział: “Przestrzegaj tych moich nakazów: dokądkolwiek pójdziesz, zawsze miej Boga przed oczami; cokolwiek robisz czy mówisz, opieraj to na Piśmie Świętym; a gdziekolwiek raz już zamieszkasz, nie odchodź stamtąd łatwo. Tych trzech rzeczy przestrzegaj, a będziesz zbawiony”.

 

Ten apoftegmat mówi po prostu o tym, że zanim usłyszymy mądrą naukę, wpierw musimy wiedzieć, czego chcemy od życia. Można słuchać wspaniałych nauk duchowych, ale jeśli człowiek nie wie, po co są one mu potrzebne, na nic się one nie zdadzą. Zanim Antoni wypowiada swoją naukę, najpierw jest pytanie ucznia. Zanim pojawi się pytanie, musi pojawić się pragnienie. W tym wypadku uczeń pragnie podobać się Bogu – zapewne po to, aby dojść do zjednoczenia z Nim. Rady Antoniego zawierają pewien program duchowy.
Pierwszy krok: “Dokądkolwiek pójdziesz, zawsze miej Boga przed oczami”.
Chodzi tutaj o pamięć o Bogu w każdej sytuacji życia, o liczenie się z Jego przykazaniami, z Jego miłością. Ten krok jednak, fundamentalny krok pierwszego przykazania miłości, zmierza w kierunku modlitwy nieustannej, czyli zjednoczenia z Bogiem i powrotu do jedności ze Stwórcą.
Drugi krok: “Cokolwiek robisz czy mówisz, opieraj to na Piśmie Świętym”.
Drugi krok, tak typowy dla mnichów wszystkich czasów, wskazuje na umiłowanie Bożego Słowa. Myliłby się jednak ten, kto widziałby tutaj luterańskie sola Scriptura! Oprzeć się na Piśmie Świętym dla Ojców oznacza ortodoksję i wierność nauce Kościoła głoszoną przez cztery sobory. Ten zapał w pilnowaniu własnej prawowierności jest może z tych trzech elementów dla nas dzisiaj najtrudniejszy w realizacji, ale może dlatego warto szczególnie o niego zadbać.
Trzeci krok: “Gdziekolwiek raz zamieszkasz, nie odchodź stamtąd łatwo”.
Antoni zna cenę wysoką cenę wytrwałości. Bo tu nie chodzi tylko o stałe zameldowanie, ale o cierpliwą wytrwałość w powierzonych zadaniach i powziętych postanowieniach. W istocie bowiem mieszkamy w naszym życiu jak w domu i ciągle zmieniając mieszkania lub meble, nigdy nie zaznamy spokoju.

 

Nie bez przyczyny mowa o krokach. Przygoda zaczyna się dopiero wtedy, kiedy wyruszymy w drogę – wówczas niezrozumiałe może wcześniej słowa, zajaśnieją blaskiem Bożej mądrości. Sama spekulacja nie przybliży nas do poznania. Trzeba zacząć iść ku Bogu całym swoim życiem.

http://www.deon.pl/religia/duchowosc-i-wiara/ojcowie-pustyni/art,7,co-robic-aby-podobac-sie-bogu.html

********

Doświadczyć Boga

Richard G. Malloy

(fot. Ben Matthews/flickr.com/CC)

Nie ma nic bardziej praktycznego niż znajdowanie Boga, czyli zakochiwanie się w sposób absolutny i ostateczny. To, co kochasz, to, czym żyje twoja wyobraźnia, wpływa na całe twoje życie.

 

Norma autentyczności

 

Możemy doświadczać Boga dzięki praktykowaniu wiary katolickiej. Jak wszystkie religie, katolicyzm przeżywany źle lub błędnie może być również wyszukanym sposobem odcięcia się od przemieniającej miłości i pokornej, pełnej poświęcenia służby. Religia przeżywana nieautentycznie może być metodą unikania lub zamykania się na doświadczenie prawdziwego, żywego Boga. Pomyślmy o postaci C.S. Lewisa, granej przez Anthonyego Hopkinsa w filmie Cienista dolina (1993). Przed swoim nawróceniem Lewis jest religijny, ale nie nawrócony tak, by to Bóg był Panem jego serca. Zna wszystkie odpowiedzi na “problem cierpienia”, jak zatytułował jedną ze swoich wcześniejszych książek. Życie układa sobie jednak tak, by nie być narażonym na cierpienie. Niestety, życie, w którym nie dopuszcza się cierpienia, jest często również zamknięte na doświadczenie radości i czystej przyjemności. Poprzez swoją relację z Amerykanką Joy Gresham, Lewis staje się człowiekiem Bożym, który doświadcza Boga, otwierając serce na życie i miłość, a także na wynikające z nich cierpienie. Rezygnując z poczucia bezpieczeństwa i izolacji od cierpienia, doświadcza bólu bycia człowiekiem i staje się osobą pełną wiary i miłości. Z czasem uzdalnia go to do przeżywania radości. Poprzez te doświadczenia C.S. Lewis dojrzewa do autentycznej relacji do Boga i ludzi.
Są takie rejony naszego człowieczeństwa, które usilnie domagają się obecności Boga w naszym życiu. W każdej osobie są też takie sfery, w których z potężną siłą i często w niezwykle wyrafinowany sposób (wystarczy pomyśleć o uzależnieniach) ujawnia się opór przed uznaniem obecności i działania Bożego. Praktyka pełnego i otwartego katolicyzmu jest zaproszeniem do wejścia w proces nawrócenia, otwierającego na doświadczanie Boga w sposób świadomy i wolny. Nawrócenie to metanoia, “zwrócenie się do”. Podejmując ryzyko wyjścia z łodzi i chodzenia po wodzie, zmieniamy się. Prawdziwe nawrócenie prowadzi do wyzwalającej, pełnej i otwartej wiary, w której jest miejsce na pytania, a zarazem zaufanie do prawd przekazywanych przez tradycję i zgoda na reformowanie tradycji w dialogu z łaską, obecną we współczesnych nurtach kulturowych.
Pełna, otwarta i wyzwalająca wiara prowokuje do postawienia sobie kilku pytań: ku czemu zmierzam? Jaki jest kierunek i cel mego życia? Czy zbliżam się do Boga, czy też oddalam się do niego? Dokąd zmierza moja wspólnota? Czy w stronę Boga, czy też w przeciwnym kierunku? Odpowiedzi na te pytania zależą od naszego stylu życia, od naszych codziennych praktyk. Jako jednostki i jako wspólnoty, jako Kościół i jako kultura, jesteśmy tym, co robimy. Jeśli na serio szukamy Boga w naszym życiu, to jest to widoczne. Również łatwo jest rozpoznać sytuacje, gdy w tych usiłowaniach nie jesteśmy szczerzy. Według Bernarda Lonergana “Norma Autentyczności” odsłania nasze prawdziwe oblicze przed nami samymi, przed innymi ludźmi i przed Bogiem. Prawda naszego życia manifestuje się w naszym stylu życia i w miłości, którą okazujemy. Nasz styl życia i nasza miłość uzewnętrzniają się w praktykach dnia codziennego. Jeśli, jak przeciętny Amerykanin, trzydzieści dwie godziny w tygodniu przeznaczam na oglądanie telewizji, a tylko jedną na modlitwę, moje priorytety nie pozostawiają większych złudzeń. Kiedyś powiedziałem żartem: “Chodzę na siłownię trzy razy w tygodniu raz na rok”. Smutnym rezultatem takiego stylu życia jest mój obwód w pasie.
Autentyczność przejawia się w tym, co czynimy i kim jesteśmy. Będąc od dziecka kibicem Philadelphia Phillies, potrafię wymienić niektórych graczy zarówno z ekipy, która doznała niesławnej porażki w roku 1964, jak i z drużyny baseballowych mistrzów świata z roku 1980. Słuchałem, mecz po meczu, wszystkich sprawozdań Richiego Ashburna do chwili, gdy ten były gracz Phillies przeniósł się na niebiańskie stadiony. Mam wiele dowodów na to, że jestem wiernym kibicem. Gdybym został oskarżony o bycie fanem Phillies, mógłbym wskazać na konkretne wyrazy mojego przywiązania i lojalności. Ale nie jestem aż tak fanatycznym zwolennikiem baseballu jak wędkarstwa. Uwielbiam jeździć na ryby. Łowię ryby mniej więcej trzydzieści do czterdziestu razy w ciągu roku, choćby tylko przez godzinę, nad potokiem Wissahickon w Filadelfii. Gdybym tylko mógł, łowiłbym ryby trzysta razy w roku. Moi przyjaciele wiedzą, że moje życie jest ilustracją porzekadła: “Łowienie ryb nie jest kwestią życia lub śmierci. Jest o wiele ważniejsze”. Tak więc jestem zagorzałym kibicem Phillies i wędkarzem z prawdziwego zdarzenia. To, kim jestem, uzewnętrznia się w praktykach mojego życia. W dużym stopniu jesteśmy tym, co robimy.
Wracamy do postawionego wyżej pytania: gdyby oskarżono mnie o bycie katolikiem, czy znalazłyby się wystarczające dowody, żeby mnie skazać? To zależy od definicji katolika i, co jeszcze istotniejsze, od tego, jakie praktyki, jakie codzienne, cotygodniowe i trwające całe życie zachowania i postawy dowodzą, że ktoś jest katolikiem. Jako ksiądz jezuita, sprawujący sakramenty i przewodniczący liturgicznym obrzędom Kościoła, wykładający na jezuickim uniwersytecie, mający za sobą piętnaście lat mieszkania i pracy w ubogiej parafii Najświętszego Imienia w północnym Camden w stanie New Jersey, wydaje się, że nie powinienem mieć trudności z wykazaniem, że jestem katolikiem. Jeśli ja nie jestem katolikiem, to kto nim jest?
Ale autentyczny katolicyzm jest nieuchwytny i trudny do zdefiniowania dla inteligentnych, myślących osób. Zarówno konserwatyści, jak i liberałowie mają swoje papierki lakmusowe, ale prawdziwy i pełen energii katolicyzm, pełna i otwarta praktyka wiary zawsze miały zdrowy szacunek dla tajemnicy każdej osoby ludzkiej. Każdy z nas jest podmiotem wolności i musi w sposób wolny wybrać, kim i czym jest oraz kim się staje. Od czasu rozmowy Jezusa z kobietą przyłapaną na cudzołóstwie (por. J 8, 1-11) i z Zacheuszem (por. Łk 19, 1-10), Kościół podchodzi (czy też powinien podchodzić) z głębokim zaufaniem do procesu nawrócenia i z niechęcią do przedstawiania samego siebie i swoich członków jako bezgrzesznych wybranych, którzy mieliby prawo do osądzania i potępiania innych. Z drugiej strony, odkąd Jezus opowiedział przypowieść o Sądzie Ostatecznym (por. Mt 25, 31-46), jasne stało się, że wszyscy mamy obowiązek służyć potrzebującym i że zaniedbanie tego obowiązku pociąga za sobą konsekwencje. Kościół, czyli wspólnota chrześcijańska utworzona przez ochrzczonych, ma przywilej i moc głoszenia dobrej nowiny o tym, że Bóg nas kocha. Ma także misję prorocką, polegającą na stawianiu czoła tym, którzy nie kochają bliźnich. Prorocy wzywają do nawrócenia i przemiany serc ludzi, którzy uciskają innych.
Wezwanie do nawrócenia
Głęboka refleksja nad wiarą katolicką pomoże nam, miejmy nadzieję, uświadomić sobie, do jakiego nawrócenia wzywa nas Bóg. To nawrócenie doprowadzi nas w końcu do bycia autentycznymi katolikami, ludźmi praktykującymi wiarę pełną i otwartą, osobami doświadczającymi rzeczywistości Boga w życiu w sposób praktyczny i konkretny. Taka relacja z Bogiem zmienia nas, zmienia nasz sposób przeżywania życia, miłości… wszystkiego! Bycie autentycznym katolikiem wpływa na nasze funkcjonowanie jako mężczyzn i kobiet, jako podmiotów ekonomicznych i jako twórców kultury, w której żyjemy. Będąc katolikami, jesteśmy wezwani do ciągłego wzrastania i stawania się ludźmi coraz bardziej nawróconymi, mężczyznami i kobietami tworzącymi wspólnoty, których członkowie znają i kochają Boga oraz siebie nawzajem, wyrażając tę miłość poprzez zewnętrzne, widoczne oznaki uwielbienia i służby. Pełny, otwarty i żywy katolicyzm tchnie w nas Ducha Jezusa, czyniąc z nas osoby szczęśliwe, zdrowe, święte i wolne. Być katolikiem oznacza odkrywać Boga we wszystkich aspektach naszego życia. Pedro Arrupe SJ, były przełożony generalny Towarzystwa Jezusowego, powiedział:
Nie ma nic bardziej praktycznego niż znajdowanie Boga, czyli zakochiwanie się w sposób absolutny i ostateczny. To, co kochasz, to, czym żyje twoja wyobraźnia, wpływa na całe twoje życie. To właśnie decyduje o tym, po co rano wstajesz z łóżka, jak spędzasz wieczory i weekendy, co czytasz, jakich masz znajomych, jakie rzeczy łamią ci serce, a jakie napełniają cię radością i wdzięcznością. Zakochaj się, trwaj w miłości, a to przesądzi o wszystkim.
Całe nawrócenie polega na zakochaniu się, kochaniu i trwaniu w miłości. Dokonuje się ono w różnych momentach na różnych poziomach. Dlatego rzeczą tak trudną i niebezpieczną jest wyrokowanie o tym, na jakim etapie w drodze do Boga znajdują się inni. Naprawdę trudno jest ocenić, w którym punkcie my sami jesteśmy w naszym procesie nawrócenia. Jednak fakt, że jest to trudne zadanie, nie oznacza, że mamy się od niego uchylać. Ostatecznie, jeśli jesteśmy w stanie opanować technologię komputerową, badać galaktyki, przenikać tajemnice nowoczesnej medycyny i niewiarygodną dynamikę fizyki kwantowej, powinniśmy mieć minimum zaufania we własne siły, by podjąć jeszcze większe wyzwanie: usiłować zrozumieć, jak funkcjonujemy jako osoby ludzkie i jak mamy formować siebie, nasze wspólnoty i naszą kulturę, zgodnie z normami wpisanymi w nasze serca i umysły. Zrozumienie tej rzeczywistości zaowocuje naszym nawróceniem w sposób, którego nie jesteśmy w stanie sobie wyobrazić na początku naszej drogi. W następnych rozdziałach, wykorzystując koncepcję jezuickiego teologa Bernarda Lonergana, przeanalizujemy, co sposób funkcjonowania naszego serca i umysłu mówi nam o tym, kim i czym jesteśmy, powinniśmy być oraz jak możemy ocenić poziom autentyczności naszego życia i naszej kultury.

Rozważanie pochodzi z książki: “Wiara daje wolność”

WIARA DAJE WOLNOŚĆ

WIARA DAJE WOLNOŚĆ

Kod: 48108
Stara cena: 19.90 zł

Tylko 8,00 zł

Bycie katolikiem nie jest nudne.

Bycie katolikiem w sposób wolny, pełny i otwarty jest fascynujące!

Być katolikiem – co to dziś oznacza?

Wszyscy wierzymy w coś, miejmy nadzieję, że także w Kogoś. Wierzymy na różne sposoby i często nie potrafimy uzasadnić, dlaczego decydujemy się żyć po katolicku.

Książka jest pełną entuzjazmu wizją współczesnego chrześcijaństwa. Pokazuje w jaki sposób wiara katolicka może przemieniać kulturę i przyczyniać się do tworzenia cywilizacji sprawiedliwości, wolności i miłości. W roku 2008 otrzymała nagrodę Catholic Press Association.

http://www.sklep.deon.pl/produkt/art,924,wiara-daje-wolnosc,w.html

**********

Na dobranoc i dzień dobry – Mk 4, 1-20 
Mariusz Han SJ
(fot. Art Aspirations / flickr.com / CC BY-NC 2.0)

Odpowiedni czas i miejsce na wzrost…

 

Przypowieść o siewcy
Jezus znowu zaczął nauczać nad jeziorem i bardzo wielki tłum ludzi zebrał się przy Nim. Dlatego wszedł do łodzi i usiadł w niej /pozostając/ na jeziorze, a cały lud stał na brzegu jeziora. Uczył ich wiele w przypowieściach i mówił im w swojej nauce: Słuchajcie: Oto siewca wyszedł siać. A gdy siał, jedno padło na drogę; i przyleciały ptaki, i wydziobały je. Inne padło na miejsce skaliste, gdzie nie miało wiele ziemi, i wnet wzeszło, bo nie było głęboko w glebie. Lecz po wschodzie słońca przypaliło się i nie mając korzenia, uschło.

 

Inne znów padło między ciernie, a ciernie wybujały i zagłuszyły je, tak że nie wydało owocu.

 

Inne w końcu padły na ziemię żyzną, wzeszły, wyrosły i wydały plon: trzydziestokrotny, sześćdziesięciokrotny i stokrotny. I dodał: Kto ma uszy do słuchania, niechaj słucha.

 

A gdy był sam, pytali Go ci, którzy przy Nim byli, razem z Dwunastoma, o przypowieść. On im odrzekł: Wam dana jest tajemnica królestwa Bożego, dla tych zaś, którzy są poza wami, wszystko dzieje się w przypowieściach, aby patrzyli oczami, a nie widzieli, słuchali uszami, a nie rozumieli, żeby się nie nawrócili i nie była im wydana /tajemnica/. I mówił im: Nie rozumiecie tej przypowieści? Jakże zrozumiecie inne przypowieści?

 

Siewca sieje słowo. A oto są ci /posiani/ na drodze: u nich się sieje słowo, a skoro je usłyszą, zaraz przychodzi szatan i porywa słowo zasiane w nich. Podobnie na miejscach skalistych posiani są ci, którzy, gdy usłyszą słowo, natychmiast przyjmują je z radością, lecz nie mają w sobie korzenia i są niestali. Gdy potem przyjdzie ucisk lub prześladowanie z powodu słowa, zaraz się załamują.

 

Są inni, którzy są zasiani między ciernie: to są ci, którzy słuchają wprawdzie słowa, lecz troski tego świata, ułuda bogactwa i inne żądze wciskają się i zagłuszają słowo, tak że zostaje bezowocne. W końcu na ziemię żyzną zostali posiani ci, którzy słuchają słowa, przyjmują je i wydają owoc: trzydziestokrotny, sześćdziesięciokrotny i stokrotny.

 

Opowiadanie pt. “Co czyni człowieka samotnym?”
Ziarno pszenicy ukryło się w stodole. Nie chciało, aby je zasiać. Nie chciało umrzeć. Nie chciało się poświęcić. Chciało uratować swoje życie. Nie chciało być chlebem. Nie pojawiło się na stole. Nie zostało pobłogosławione ani podzielone. Nie dało życia. Nie podarowało radości. Pewnego dnia przyszedł rolnik. Razem z kurzem stodoły wymiótł również i ziarno…

 

Refleksja
Powinniśmy “siać” dobre uczynki, bo to one są miarą naszego człowieczeństwa. Po owocach poznamy to, co zasialiśmy. To kwestia czasu, by dowiedzieć się o jakości naszych nasion. Czas bowiem weryfikuje wszystko. Szczególnie nasze podjęte decyzje…

 

Życie według zasad wiary nie jest łatwe ani proste, stąd codzienność zagłusza w nas to co dobre. Jezus ukazuje jak wyjść z gąszczu naszych przyzwyczajeń i grzechów. To one przeszkadzają, aby to co siejemy miało dobre owoce. Proste nauki Jezusa ukazują, że nasze życie nie musi być skomplikowane, jeśli podejdziemy do niego w prosty sposób. Potrzebna jest nam miłość, bo to ona daje wzrost…

 

3 pytania na dobranoc i dzień dobry
1. Czy łatwo czynić dobre uczynki?

2. Czy życie według zasad wiary jest łatwe?
3. Dlaczego proste nauki Jezusa są nam tak bliskie, ale ciężkie do zrealizowania?

 

I tak na koniec…
“Im kto ma mniej zasad, tym łatwiej je porzuca” (Andrzej Majewski)

 

http://www.deon.pl/religia/duchowosc-i-wiara/na-dobranoc-i-dzien-dobry/art,153,na-dobranoc-i-dzien-dobry-mk-4-1-20.html

***********

 

**************************************************************************************************************************************

ŚWIĘTYCH OBCOWANIE

28 stycznia
Święty Tomasz z Akwinu,
prezbiter i doktor Kościoła

Święty Tomasz z Akwinu Tomasz urodził się na zamku Roccasecca niedaleko Akwinu (Włochy) w 1225 r. Jego ojciec, rycerz Landulf, był z pochodzenia Lombardczykiem, matka zaś była Normandką. Kiedy chłopiec miał 5 lat, rodzice oddali go w charakterze oblata do opactwa na Monte Cassino. Jednak Opatrzność miała inne zamiary wobec młodzieńca. Z niewyjaśnionych przyczyn opuścił on klasztor i udał się do Neapolu, gdzie studiował na tamtejszym uniwersytecie. Tam zapoznał się z niedawno założonym przez św. Dominika (+ 1221) Zakonem Kaznodziejskim. Rok wstąpienia do tego zakonu nie jest bliżej znany. Święty miał wtedy ok. 20 lat. Spotkało się to z dezaprobatą rodziny. Wszelkimi sposobami, włącznie z dwuletnim aresztem domowym, próbowano zmienić jego decyzję; bezskutecznie. Wysłano nawet jego własną siostrę, Marottę, by mu dominikanów “wybiła z głowy”. Tomasz jednak umiał tak do niej przemówić, że sama wstąpiła do benedyktynek.
Przełożeni wysłali go na studia do Rzymu, a stamtąd około roku 1248 do Kolonii, gdzie wykładał na tamtejszym uniwersytecie głośny uczony dominikański, św. Albert Wielki (+ 1260), który miał wypowiedzieć prorocze słowa o Tomaszu: “Nazywamy go niemym wołem, ale on jeszcze przez swoją naukę tak zaryczy, że usłyszy go cały świat”. W Kolonii Tomasz przyjął święcenia kapłańskie. Po chlubnym ukończeniu studiów przełożeni wysłali go do Paryża, by na tamtejszej Sorbonie wykładał teologię. Był najpierw bakałarzem nauk biblijnych (1252-1253), z kolei wykładał Sentencje Piotra Lombarda (1253-1255). Zadziwiał wszystkich jasnością wykładów, wymową i głębią. Stworzył własną metodę, w której najpierw wysuwał trudności i argumenty przeciw danej prawdzie, a potem je kolejno zbijał i dawał pełny wykład.
Na skutek intryg, jakie przeciwnicy dominikanów rozbudzili na Sorbonie, Tomasz po siedmiu latach powrócił do Włoch. Na kapitule generalnej został mianowany kaznodzieją (1260). Przez pewien czas prowadził także wykłady na dworze papieskim Urbana IV (1261-1265). W latach 1265-1267 przebywał ponownie w domu generalnym Zakonu – w klasztorze św. Sabiny w Rzymie. W latach 1267-1268 przebywał w Viterbo jako kaznodzieja papieski.
Kiedy ucichła burza w Paryżu, przełożeni ponownie wysłali swojego czołowego teologa do Paryża (1269-1272). Po trzech latach wrócił do Włoch i wykładał na uniwersytecie w Neapolu (1272-1274). W tym samym czasie kapituła generalna zobowiązała go, aby zorganizował teologiczne studium generale dla Zakonu. Tomasz upatrzył sobie na miejsce tychże studiów Neapol.
W roku 1274 papież bł. Grzegorz X zwołał do Lyonu sobór powszechny. Zaprosił także Tomasza z Akwinu. Tomasz jednak, mając 48 lat, po krótkiej chorobie zmarł w drodze na sobór w opactwie cystersów w Fossanuova dnia 7 marca 1274 roku. Z tego właśnie powodu do roku 1969 doroczną pamiątkę św. Tomasza Kościół obchodził właśnie 7 marca, w dzień śmierci. Ten dzień przypada jednak prawie zawsze w Wielkim Poście. Dlatego reforma liturgiczna doroczne wspomnienie świętego przesunęła wyjątkowo na 28 stycznia – a więc na dzień przeniesienia jego relikwii do Tuluzy w 1369 r.

Akwinata wsławił się szczególnie niewinnością życia oraz wiernością w zachowywaniu obserwancji zakonnych. Właściwe Zakonowi zadanie, jakim jest służba Słowu Bożemu w dobrowolnym ubóstwie, znalazło u niego wyraz w długoletniej pracy teologicznej: w gorliwym poszukiwaniu prawdy, którą należy nieustannie kontemplować i przekazywać innym. Dlatego wszystkie swoje zdolności oddał wyłącznie na służbę prawdy. Sam starał się ją posiąść, skądkolwiek by pochodziła, i ogromnie pragnął dzielić się nią z innymi. Odznaczał się pokorą oraz szlachetnym sposobem bycia.
Kaznodzieja, poeta, ale przede wszystkim wielki myśliciel, człowiek niezwykłej wiedzy, którą umiał połączyć z niemniej wielką świętością. Powiedziano o nim, że “między uczonymi był największym świętym, a między świętymi największym uczonym”. W swej skromności kilkakrotnie odmawiał propozycji zostania biskupem.

Święty Tomasz z Akwinu Stworzył zwarty system nauki filozoficznej i teologii katolickiej, zwany tomizmem. Wywarł głęboki wpływ na ukierunkowanie zachodniej myśli chrześcijańskiej. Spuścizna literacka św. Tomasza z Akwinu jest olbrzymia. Wprost wierzyć się nie chce, jak wśród tak wielu zajęć mógł napisać dziesiątki tomów. Wyróżniał się umysłem nie tylko analitycznym, ale także syntetycznym. On jedyny odważył się dać panoramę całej nauki filozofii i teologii katolickiej w systemie zdumiewająco zwartym. Do najważniejszych jego dzieł należą: Summa contra gentiles, czyli apologia wiary przeciwko poganom, Kwestie dysputowane, Komentarz do “Sentencji” Piotra Lombarda, Summa teologiczna i komentarze do niektórych ksiąg Pisma świętego. Szczególną czcią Tomasz otaczał Chrystusa Zbawiciela, zwłaszcza na krzyżu i w tajemnicy Eucharystii, co wyraził w tekstach liturgicznych do brewiarza i mszału na uroczystość Bożego Ciała, m.in. znany hymn Zbliżam się w pokorze. Płonął synowską miłością do Najświętszej Maryi Panny.
Jest patronem dominikanów, księgarni, studentów i teologów; opiekun podczas sztormów. Papież Jan XXII zaliczył go do grona świętych 18 lipca 1323 roku. Papież św. Pius V ogłosił go 11 kwietnia 1567 roku piątym doktorem Kościoła zachodniego. Papież Leon XIII ustanowił go 4 sierpnia 1880 roku patronem wszystkich uniwersytetów i szkół katolickich.

W ikonografii św. Tomasz przedstawiany jest w białym habicie dominikańskim, w czarnej kapie i białym szkaplerzu. Jego atrybutami są: anioł, gołąb; infuła u nóg, której nie przyjął; kielich, kielich z Hostią, księga, laska, model kościoła, monogram IHS, monstrancja, pióro pisarskie, różaniec, słońce na piersiach, które symbolizuje jego Boską inspirację. Jego znakiem jest także Chrystus w aureoli.

http://www.brewiarz.katolik.pl/czytelnia/swieci/01-28.php3

******

Suma Teologiczna

 

http://katedra.uksw.edu.pl/suma/suma_przelad.htm

 

 

********

św. Tomasz z Akwinu
Traktat o człowieku. Summa teologiczna

 

http://www.filozofia.traugutt.net/sredniowiecze,4,2.php

 

*********

Św.Tomasz z Akwinu

 

Tajemnicze oblicze twórcy tomizmu

 

(1225 – 1274)

 

    Na tej stronie znajdziesz teksty Doktora Powszechnego w tłumaczeniach z języka łacińskiego na polski, dokonanych przez Pawła Bany.

 


 

O zasadach natury (De principiis naturae)

 

O wieczności świata(De aeternitate mundi)

 

Zagadnienia rozmaite(Quaestiones quodlibetales)

 

http://toeinai.republika.pl/

*********

Armarium – Dominikańska Biblioteka Cyfrowa
Św. Tomasz z Akwinu

http://bc.dominikanie.pl/dlibra/collectiondescription?dirids=37

 

*********

Hymny św. Tomasza z Akwinu

Św. Tomasz z Akwinu kojarzony jest z filozofią, teologią i uniwersytetem. Nie wszyscy jednak pamiętają, że był on również mistykiem, poetą i mistrzem prozy.

Każdy, kto przeczytał choćby fragment “Summy teologicznej”, musiał zwrócić uwagę na język, który – choć poddany sztywnym, scholastycznym regułom – uderza niezwykłą precyzją i logiczną spójnością. Odnieść można wrażenie, że nie użyto ani jednego słowa więcej dla wyrażenia subtelnych rozróżnień (dystynkcji) teologicznych. Daje to niepowtarzalny efekt. Według Gilberta Chestertona, św. Tomasz “był jakby poetą prozy, władającym słowami w ich skojarzeniowym i emocjonalnym aspekcie, tak że jego książki obfitują w piękne ustępy, wracające w pamięci jak frazy muzyczne”.

Św. Tomasz przejawiał niezwykłe nabożeństwo do Najświętszego Sakramentu. Opowiadano, że kiedy rozstrząsał jakieś skomplikowane problemy teologiczne lub filozoficzne, opierał głowę o tabernakulum. Podobno często płakał podczas Mszy Świętej. “Gdy dzieli się Hostię – mówił – Jezus znajduje się w niej podobnie jak odbicie twarzy w kawałkach zbitego lustra”. W 1273 roku dwukrotnie zapadł w ekstazę podczas odprawiania Mszy. Wtedy właśnie zwierzył się swemu sekretarzowi, że wszystko inne w porównaniu z tym przejmującym doświadczeniem (wszystko, co widziałem i co mi zostało objawione) jest słomą.

W 1264 roku, papież Urban IV ustanowił uroczystość liturgiczną ku czci Najświętszego Sakramentu – Boże Ciało. Wtedy właśnie powstało pięć wspaniałych hymnów, które przyozdobiły liturgię w podobny sposób, jak pięć sławnych dowodów na istnienie Boga zdobi dziś koronę filozofii: Adoro te devote (“Zbliżam sie w pokorze”), Lauda Sion (“Chwal, Syjonie”), Pange lingua (“Sław języku”), Sacris solemniis (“Z dniem świętym”) i Verbum supernum (“Słowo najwyższe”).

Trudno zresztą nazwać te utwory poezją; były to przede wszystkim teksty liturgiczne, wierszowane zgodnie z prawami rytmiki łacińskiej, poezja pojęciowa o niezwykłej sile oddziaływania. Ktoś je określił jako hymny o niezwykłym stężeniu doktrynalnym, a jednocześnie niezwykłej czułości mistycznej. I tak chyba było – Tomasz nie pisał wierszy w dzisiejszym rozumieniu słowa, Tomasz czcił Boga siłą swej żarliwej wiary, przy okazji, jakby od niechcenia, tworząc frazy poetyckie. Dom Wilmart, benedyktyn i znawca scholastyki, napisał o Adoro te devote, że jest to “jedna z tych kompozycji harmonijnych i genialnych, bogatych i prostych zarazem, a przyczyniających się w większym stopniu niż niejedna książka do kształtowania katolickiej religijności”.

Niektóre fragmenty hymnów św. Tomasza, stały się jakby samodzielnymi utworami, bez których trudno sobie dziś wyobrazić wiele obrzędów liturgicznych. Pieśń eucharystyczna śpiewana podczas wystawiania Najświętszego Sakramentu “O zbawcza Hostio” (O salutaris Hostia), to po prostu dwie ostatnie zwrotki hymnu “Słowo najwyższe” (Verbum supernum), “Chleb Anielski” (Panis angelicus) to przedostatnia strofa hymnu “Z dniem świętym” (Sacris solemniis), pieśń “Dobry Pasterzu, prawdziwy Chlebie” (Bone pastor, panis vere) składa się z dwóch ostatnich zwrotek hymnu “Chwal Syjonie” (Lauda Sion), z kolei “Przed tak wielkim Sakramentem” (Tantum ergo Sacramentum) to dwie ostatnie zwrotki hymnu “Sław języku tajemnicę” (Pange lingua). Niekiedy samodzielnie jest również używany utwór “Oto chleb Aniołów” (Ecce Panis Angelorum) pochodzący z hymnu Lauda Sion. Wiele z tych utworów doczekało się nadzwyczajnych aranżacji muzycznych, wystarczy wspomnieć, że króciutka zwrotka hymnu Sacris solemniis zaczynający się od słów Panis angelicus (“Chleb anielski”) i pod taką występująca nazwą, doczekała się wykonań największych śpiewaków operowych, m.in. Luciano Pavarottiego i Placido Domingo.


ADORO TE DEVOTE – ZBLIŻAM SIĘ W POKORZE

Hymn eucharystyczny napisany przez św. Tomasza z Akwinu na uroczystość Bożego Ciała 1264 na prośbę papieża Urbana IV. Hymn śpiewany jest podczas adoracji eucharystycznych i podczas dziękczynienia po Komunii św. w czasie obrzędów Mszy Świętej. Tłumaczenie ks. L. Skowronka z 1924 roku.

ADORO TE DEVOTE, latens Deitas,
Quae sub his figuris vere latitas:
Tibi se cor meum totum subiicit,
Quia te contemplans totum deficit.
ZBLIŻAM SIĘ W POKORZE i niskości swej,
Wielbię Twój majestat, skryty w Hostii tej,
Tobie dziś w ofierze serce daję swe,
O, utwierdzaj w wierze, Jezu, dzieci Twe.
Visus, tactus, gustus in te fallitur,
Sed auditu solo tuto creditur;
Credo quidquid dixit Dei Filius:
Nil hoc verbo Veritatis verius.
Mylą się, o Boże, w Tobie wzrok i smak,
Kto się im poddaje, temu wiary brak,
Ja jedynie wierzyć Twej nauce chcę,
Że w postaci chleba utaiłeś się.
In cruce latebat sola Deitas,
At hic latet simul et humanitas;
Ambo tamen credens atque confitens,
Peto quod petivit latro paenitens.
Bóstwo swe na krzyżu skryłeś wobec nas,
Tu ukryte z Bóstwem człowieczeństwo wraz,
Lecz w Oboje wierząc, wiem, że dojdę tam,
Gdzieś przygarnął łotra, do Twych niebios bram.
Plagas, sicut Thomas, non intueor;
Deum tamen meum te confiteor;
Fac me tibi semper magis credere,
In te spem habere, te diligere.
Jak niewierny Tomasz twych nie szukam ran,
Lecz wyznaję z wiarą, żeś mój Bóg i Pan,
Pomóż wierze mojej, Jezu, łaską swą,
Ożyw mą nadzieję, rozpal miłość mą.
O memoriale mortis Domini!
Panis vivus, vitam praestans homini!
Praesta meae menti de te vivere
Et te illi semper dulce sapere.
Ty, coś upamiętnił śmierci Bożej czas,
Chlebie żywy, życiem swym darzący nas,
Spraw, bym dla swej duszy życie z Ciebie brał,
Bym nad wszelką słodycz Ciebie poznać chciał.
Pie pellicane, Iesu Domine,
Me immundum munda tuo sanguine;
Cuius una stilla salvum facere
Totum mundum quit ab omni scelere.
Ty, co jak Pelikan Krwią swą karmisz lud,
Przywróć mi niewinność, oddal grzechów brud,
Oczyść mnie Krwią swoją, która wszystkich nas
Jedną kroplą może obmyć z win i zmaz.
Iesu, quem velatum nunc aspicio,
Oro fiat illud quod tam sitio;
Ut te revelata cernens facie,
Visu sim beatus tuae gloriae. Amen.
Pod zasłoną teraz, Jezu, widzę Cię,
Niech pragnienie serca kiedyś spełni się,
Bym oblicze Twoje tam oglądać mógł,
Gdzie wybranym miejsce przygotował Bóg. Amen.
LAUDA SION – CHWAL SYJONIE

Jest to jeden z pięciu pięknych hymnów Akwinaty skomponowanych na cześć Jezusa w Najświętszym Sakramencie. Lauda Sion jest sekwencją przed Ewangelią, w Boże Ciało. Tłumaczenie ks. T. Karyłowski. Ostatnie dwie zwrotki układają się w modlitwę Bone pastor, panis vere (“Dobry pasterzu, prawdziwy chlebie”).

LAUDA SION Salvatorem,
lauda ducem et pastorem,
in hymnis et canticis.
Quantum potes, tantum aude:
quia maior omni laude,
nec laudare sufficis.
CHWAL SYJONIE Zbawiciela,
Chwal hymnami wśród wesela
Wodza i Pasterza rzesz!
Ile zdołasz, sław Go śmiało,
Bo przewyższa wszystko chwałą,
Co wyśpiewać pieśnią chcesz!
Laudis thema specialis,
panis vivus et vitalis
hodie proponitur.
Quem in sacrae mensa cenae,
turbae fratrum duodenae
datum non ambigitur.
Chwały przedmiot nad podziwy,
Chleb żywiący, pokarm żywy,
Dzisiaj się przedkłada nam!
Chleb ten za wieczerzy stołem
Chrystus, łamiąc z braćmi społem,
Iście dał Dwunastu sam!
Sit laus plena, sit sonora,
sit iucunda, sit decora
mentis iubilatio.
Dies enim solemnis agitur,
in qua mensae prima recolitur
huius institutio.
Z pełnej piersi niech brzmią pienia,
Wdzięcznym hołdem uwielbienia
Sławmy gromko Króla chwał!
Uroczysty dzień się święci,
Co przekazać ma pamięci,
Jak się stół ten prawem stał.
In hac mensa novi Regis,
novum Pascha novae legis,
phase vetus terminat.
Vetustatem novitas,
umbram fugat veritas,
noctem lux eliminat.
W uczcie tej nowego pana,
Pascha nowym prawem dana
Fazy dawne kończy już.
Przeszłość stara – nowa era,
Cień rozprasza prawda szczera,
Pierzcha noc przed blaskiem zórz.
Quod in coena Christus gessit,
faciendum hoc expressit
in sui memoriam.
Docti sacris institutis,
panem, vinum in salutis
consecramus hostiam.
Co uczynił przy wieczerzy,
Chrystus wskazał, że należy
Spełniać dla pamięci nań.
Pouczeni tą ustawą,
Chleb i wino na bezkrwawą
Odkupienia święcim dań.
Dogma datur christianis,
quod in carnem transit panis,
et vinum in sanguinem.
Quod non capis, quod non vides,
animosa firmat fides,
praeter rerum ordinem.
Dogmat dan jest do wierzenia,
Że się w Ciało chleb przemienia,
Wino zaś w Najświętszą Krew.
Gdzie zmysł darmo dojść się stara,
Serca żywa krzepi wiara
Porządkowi rzeczy wbrew.
Sub diversis speciebus,
signis tantum, et non rebus,
latent res eximiae.
Caro cibus, sanguis potus:
manet tamen Christus totus
sub utraque specie.
Pod odmiennych szat figurą,
W znakach różnych, nie naturą,
Kryje się tajemnic dziw.
Ciało strawą, Krew napojem,
Cały jednak z Bóstwem swoim
W obu znakach Chrystus żyw.
A sumente non concisus,
non confractus, non divisus:
integer accipitur.
Sumit unus, sumunt mille:
quantum isti, tantum ille:
nec sumptus consumitur.
Przez biorących nie łamany,
Nie pokruszon, bez odmiany,
Cały jest w tej uczcie bran.
Bierze jeden, tysiąc bierze,
Ten, jak tamci, w równej mierze,
Wzięty zaś nie ginie Pan.
Sumunt boni, sumunt mali:
sorte tamen inaequali,
vitae vel interitus.
Mors est malis, vita bonis:
vide paris sumptionis
quam sit dispar exitus.
Biorą dobrzy i grzesznicy,
Lecz się losów przyjrz różnicy:
Życie tu, zagłada tam.
Złym śmierć niesie, dobrym życie:
Patrz, jak w skutkach rozmaicie
Czyn ujawnia się ten sam.
Fracto demum sacramento,
ne vacilles, sed memento
tantum esse sub fragmento,
quantum toto tegitur.
Nulla rei fit scissura:
signi tantum fit fractura,
qua nec status, nec statura
signati minuitur.
Kiedy łamie się osłona,
Niech cię wiary głos przekona
że to kryje okruszyna,
Cząstka co i całość wprzód.
Rzecz się sama nie rozrywa:
Znaku łamią się ogniwa,
Przez co stan i postać żywa
Znaczonego nie zna szkód.
Ecce Panis Angelorum,
factus cibus viatorum:
vere panis filiorum,
non mittendus canibus.
In figuris praesignatur,
cum Isaac immolatur,
agnus Paschae deputatur,
datur manna patribus.
Oto chleb Aniołów błogi,
Dan wędrowcom pośród drogi,
Synów chleb prawdziwy mnogi,
rzucać go nie można psom.
Figur głoszą go osłony:
Izaak na stos wiedziony,
Jagniąt Paschy krwawe zgony,
Manna ojcom dana w dom.
Bone pastor, panis vere,
Iesu, nostri miserere:
Tu nos pasce, nos tuere,
Tu nos bona fac videre
in terra viventium.
Tu qui cuncta scis et vales,
qui nos pascis hic mortales:
tuos ibi commensales,
coheredes et sodales
fac sanctorum civium.
Amen. Alleluia.
Dusz pasterzu, prawy Chlebie,
Dobry Jezu, prosim Ciebie,
Ty nas paś i broń w potrzebie,
Ty nam dobra okaż w niebie,
Kędy jest żyjących raj.
Moc Twa, Panie, wszystko zdoła:
Ty nas karmisz z Twego stoła,
Tam gdzie uczta trwa wesoła,
W gronie niebian nasze czoła
Na Twe łono skłonić daj.
Amen. Alleluja.
PANGE LINGUA – SŁAW JĘZYKU

Uznawany za najpiękniejszy hymn Tomasza z Akwinu i jeden wśród siedmiu największych hymnów w Kościele. Śpiewany na święto Bożego Ciała, również w czasie procesji przeniesienia Najświętszego Sakramentu do ciemnicy w czasie Mszy Wieczerzy Pańskiej w Wielki Czwartek. Dwie ostatnie strofy tworzą Tantum Ergo Sacramentum (“Przed tak wielkim Sakramentem”).

PANGE LINGUA, gloriosi
Corporis mysterium,
Sanguinisque pretiosi,
quem in mundi pretium
fructus ventris generosi
Rex effudit Gentium.
SŁAW JĘZYKU tajemnicę
Ciała i najdroższej Krwi,
którą jako Łask Krynicę
wylał w czasie ziemskich dni,
Ten, co Matkę miał Dziewicę,
Król narodów godzien czci.
Nobis datus, nobis natus
ex intacta Virgine,
et in mundo conversatus,
sparso verbi semine,
sui moras incolatus
miro clausit ordine.
Z Panny czystej narodzony,
posłan zbawić ludzki ród,
gdy po świecie na wsze strony
ziarno słowa rzucił w lud,
wtedy cudem niezgłębionym
zamknął Swej pielgrzymki trud.
In supremae nocte cenae
recumbens cum fratribus
observata lege plene
cibis in legalibus,
cibum turbae duodenae
se dat suis manibus.
W noc ostatnią, przy Wieczerzy,
z tymi, których braćmi zwał,
pełniąc wszystko jak należy,
czego przepis prawny chciał,
sam Dwunastu się powierzył,
i za pokarm z Rąk Swych dał.
Verbum caro, panem verum
verbo carnem efficit:
fitque sanguis Christi merum,
et si sensus deficit,
ad firmandum cor sincerum
sola fides sufficit.
Słowem, więc Wcielone Słowo
chleb zamienia w Ciało Swe,
wino Krwią jest Chrystusową,
darmo wzrok to widzieć chce.
Tylko wiara Bożą mową
pewność o tym w serca śle.
Tantum ergo Sacramentum
veneremur cernui:
et antiquum documentum
novo cedat ritui:
praestet fides supplementum
sensuum defectui.
Przed tak wielkim Sakramentem
upadajmy wszyscy wraz,
niech przed Nowym Testamentem
starych praw ustąpi czas.
Co dla zmysłów niepojęte,
niech dopełni wiara w nas.
Genitori, Genitoque
laus et iubilatio,
salus, honor, virtus quoque
sit et benedictio:
procedenti ab utroque
compar sit laudatio.
Amen. Alleluia.
Bogu Ojcu i Synowi
hołd po wszystkie nieśmy dni.
Niech podaje wiek wiekowi
hymn triumfu, dzięki, czci,
a równemu Im Duchowi
niechaj wieczna chwała brzmi.
Amen. Alleluja.
SACRIS SOLEMNIIS – Z DNIEM ŚWIĘTYM

Tłumaczenie Leopolda Staffa. Przedostatnia strofa – Panis angelicus (“Chleb anielski”) stanowi tekst modlitw podczas Mszy Świętej i w Liturgii Godzin w dniu Bożego Ciała.

SACRIS SOLEMNIIS iuncta sint gaudia,
et ex praecordiis sonent praeconia;
recedant vetera, nova sint omnia,
corda, voces, et opera.
Z DNIEM ŚWIĘTYM niechaj radość się brata
I pieśń weselna z serca ulata:
Ginie grzech stary, nowy ład splata
Serce i pieśni, i czyny.
Noctis recolitur cena novissima,
qua Christus creditur agnum et azyma
dedisse fratribus, iuxta legitima
priscis indulta patribus.
Noc dziś wieczerzy onej pomnikiem,
Kiedy barankiem Pan i przaśnikiem
Każdego, co był współbiesiadnikiem,
Obdarzył wzorem praojców…
Post agnum typicum, expletis epulis,
Corpus Dominicum datum discipulis,
sic totum omnibus, quod totum singulis,
eius fatemur manibus.
A gdy baranka wczora nie stało,
Wiernym Mu uczniom Pan dał swe ciało,
Wszem i każdemu treść jego całą,
Swymi własnymi rękoma.
Dedit fragilibus corporis ferculum,
dedit et tristibus sanguinis poculum,
dicens: Accipite quod trado vasculum;
omnes ex eo bibite.
Oddał ułomnym ciało swe w darze
I oddał smutnym krew swoją w czarze
Mówiąc: “Przyjmijcie napój w pucharze
I pijcie wszyscy wraz z niego”.
Sic sacrificium istud instituit,
cuius officium committi voluit
solis presbyteris, quibus sic congruit,
ut sumant, et dent ceteris.
I ten sakrament stworzon przez Pana
Zwierzon jest tylko władzy kapłana
Któremu wolność została dana
Brać go i innym podawać.
Panis angelicus fit panis hominum;
dat panis caelicus figuris terminum;
O res mirabilis: manducat Dominum
pauper, servus et humilis.
Chleb się anielski człowieczym staje
I kres obrazom dawnym zadaje,
Nędzarz-sługa cudu doznaje:
Swojego Pana spożywa.
Te, trina Deitas unaque, poscimus:
sic nos tu visita, sicut te colimus;
per tuas semitas duc nos quo tendimus,
ad lucem quam inhabitas.
W Trójcy Jedyny, Ciebie prosimy,
Tak nas nawiedzaj, jako Cię czcimy;
Wiedź nas swą ścieżką, którą dążymy
Do światła, kędy przebywasz.
VERBUM SUPERNUM – SŁOWO NAJWYŻSZE

Tłumaczenie Leopolda Staffa. Używany jako hymn w Jutrzni w Boże Ciało. Dwie ostatnie zwrotki tworzą hymn O Salutaris Hostia (“O zbawcza Hostio”) śpiewany podczas adoracji Najświętszego Sakramentu.

VERBUM SUPERNUM prodiens,
nec Patris linquens dexteram,
ad opus suum exiens,
venit ad vitae vesperam.
NIEBIAŃSKIE SŁOWO, jawiąc się,
U Ojca po prawicy trwa
I idąc spełnić dzieło swe,
Dochodzi w zmierzch ziemskiego dnia.
In mortem a discipulo
suis tradendus aemulis,
prius in vitae ferculo
se tradidit discipulis.
Przez ucznia swego gdy na zgon
Był wydan zawistnikom złym,
Wprzódy na pokarm życia On
Uczniom się ofiarował swym.
Quibus sub bina specie
carnem dedit et sanguinem;
ut duplicis substantiae
totum cibaret hominem.
W postaciach dwóch po wieków wiek
Z ciała i krwi uczynił dar,
By był nakarmion cały człek
Co w sobie dwa pierwiastki zwarł.
Se nascens dedit socium,
convescens in edulium,
se moriens in pretium,
se regnans dat in praemium.
Rodząc się – druhem nam się stał,
Ucztując – za karm dał się sam,
Konając – w okup siebie dał,
Królując – jest nagrodą nam.
O salutaris hostia,
quae caeli pandis ostium,
bella premunt hostilia;
da robur, fer auxilium.
O zbawcza Hostio, co lud swój
Prowadzisz do niebiańskich wrót,
Jeśli pokusom przyjdzie bój,
Daj siłę, wspomóż walki trud.
Uni trinoque Domino
sit sempiterna gloria:
qui vitam sine termino
nobis donet in patria. Amen.
Jednemu w Trójcy Panu dusz
Chwała i cześć po wieczny czas;
Niech nie znającym kresu już
Życiem w ojczyźnie darzy nas. Amen.
BONE PASTOR, PANIS VERE – DOBRY PASTERZU, PRAWDZIWY CHLEBIE

Ostatnie dwie zwrotki hymnu Lauda Sion. Modlitwa odmawiana wcześniej jako wyraz prywatnej pobożności na podniesienie podczas Mszy Świętej.

BONE PASTOR, PANIS VERE,
Iesu, nostri miserere:
Tu nos pasce, nos tuere:
Tu nos bona fac videre
In terra viventium.
DOBRY PASTERZU, PRAWDZIWY CHLEBIE,
Jezu, zmiłuj się nad nami:
nakarm nas i strzeż,
doprowadź nas do wiecznych dóbr
w krainie żyjących.
Tu, qui cuncta scis et vales;
Qui nos pascis hic mortales;
Tuos ibi commensales,
Coheredes et sodales
Fac sanctorum civium. Amen.
Ty, który wszystko wiesz i możesz,
który nas karmisz na ziemi,
wprowadź Twych braci
na ucztę niebieską
do radości Twoich świętych.
O SALUTARIS HOSTIA – O ZBAWCZA HOSTIO

Tłumaczenie ks. Tadeusza Karyłowskiego. Ostatnie dwie zwrotki Verbum supernum, często stosowany jako pieśń na wystawienie Najświętszego Sakramentu.

O SALUTARIS HOSTIA,
quae caeli pandis ostium,
bella premunt hostilia;
da robur, fer auxilium.
O ZBAWCZA HOSTIO, pełna czci,
Co lud do niebios wiedziesz bram:
Bój srogi nęka wiernych Ci,
Daj siłę, w pomoc pośpiesz nam!
Uni trinoque Domino
sit sempiterna gloria:
qui vitam sine termino
nobis donet in patria. Amen.
Jednemu w Trójcy władcy ziem
Niech będzie chwała w każdy czas,
Niech on wieczystym życia dniem
W Ojczyźnie rajskiej darzy nas. Amen.
PANIS ANGELICUS – CHLEB ANIELSKI

Tłumaczenie ks. Tadeusza Karyłowskiego. Przedostatnia strofa hymnu Sacris solemniis napisanego na uroczystość Bożego Ciała, który stanowi tekst modlitw we Mszy świętej i Liturgii Godzin w tym dniu.

PANIS ANGELICUS, fit panis hominum;
dat panis caelicus figuris terminum;
O res mirabilis: manducat Dominum
pauper, servus et humilis.
ANIELSKĄ STRAWĘ śle ludziom dłoń Boga,
Chleb z nieba – figur uwieńcza rząd długi,
Wszechświata Władca, o dziwnie wieść błoga!
Pokarmem staje się sługi!
TANTUM ERGO – PRZED TAK WIELKIM SAKRAMENTEM

Ostatnie dwie zwrotki hymnu Pange Lingua. Śpiewane (lub recytowane) podczas Adoracji Najświętszego Sakramentu (w momencie przenoszenia Najświętszego Sakramentu do ołtarza wystawienia).

TANTUM ERGO SACRAMENTUM
veneremur cernui:
et antiquum documentum
novo cedat ritui:
praestet fides supplementum
sensuum defectui.
PRZED TAK WIELKIM SAKRAMENTEM
upadajmy wszyscy wraz,
niech przed Nowym Testamentem
starych praw ustąpi czas.
Co dla zmysłów niepojęte,
niech dopełni wiara w nas.
Genitori, Genitoque
laus et iubilatio,
salus, honor, virtus quoque
sit et benedictio:
procedenti ab utroque
compar sit laudatio.
Amen. Alleluia.
Bogu Ojcu i Synowi
hołd po wszystkie nieśmy dni.
Niech podaje wiek wiekowi
hymn triumfu, dzięki, czci,
a równemu Im Duchowi
niechaj wieczna chwała brzmi.
Amen. Alleluja.

Opracowanie: Tadeusz Rogowski

 

HYMN (gr. hymnos – pieśń, hymnein – śpiewać, czcić, opiewać, sławić) – utwór rytmiczny łączący elementy muzyczne z tekstem poetyckim, przeznaczony do śpiewu. Występuje w godzinach kanonicznych jako jeden z elementów konstytutywnych, w mszy jako sekwencja oraz w procesjach jako śpiew towarzyszący uroczystości.

SEKWENCJA (łac. sequentia, czyli to, co następuje, ciąg dalszy) – rodzaj religijnej kompozycji wokalnej zbliżonej do hymnu śpiewanej podczas Mszy Świętej przed Alleluja przed Ewangelią (dawniej śpiewano po Alleluja). Wykonuje się ją unisono (jednogłośnie), zaś jej tekst, nie pochodzący z Biblii, układano po łacinie. Cechą charakterystyczną budowy sekwencji jest sukcesywne powtarzanie melodii kolejnych wersów. Uważa się, że sekwencje były miejscem, w którym mentalność celtycko-germańska mogła znaleźć swój wyraz, w przeciwieństwie do surowej liturgii rzymskiej. Ich rozwój łączy się właśnie z tym elementem spontaniczności, nieformalności i giętkości, a ich charakter monosylabiczny ułatwiał śpiew zgromadzenia. Niekiedy ta sama melodia służyła wielu sekwencjom, co ułatwiało ich wykonanie. Znanych jest około 5 tysięcy tekstów sekwencji, w Polsce zachowalo się około 150.
Forma nadzwyczajna rytu rzymskiego. Zreformowany Mszał Piusa V z 1570 roku, na mocy Soboru Trydenckiego pozostawił 4 sekwencje: Victimae Paschali laudes – “Niech w święto radosne Paschalnej Ofiary” (na Wielkanoc), Veni Sancte Spiritus – “Przybądź Duchu Święty” (na święto Zesłania Ducha Świętego), Lauda Sion Salvatorem – “Zbawiciela chwal, Syjonie” (na Boże Ciało), Dies irae – “Dzień gniewu” (na msze żałobne). W 1727 roku dołocząno sekwencję Stabat Mater dolorosa – “Stała Matka Boleściwa” (na okres Wielkiego Postu).
Forma zwyczajna rytu rzymskiego. Obecnie (po Soborze Watykańskim II) obowiązkowe są dwie sekwencje: Victimae Paschali laudes – “Niech w święto radosne Paschalnej Ofiary” (w Niedzielę Zmartwychwstania) oraz Veni Sancte Spiritus – “Przybądź Duchu Święty” (w Uroczystość Zesłania Ducha Świętego). Dopuszcza się wykonanie ad libitum sekwencji Victimae Paschali laudes w Oktawie Wielkiej Nocy, Lauda Sion w Boże Ciało oraz Stabat Mater.

Na podstawie: Encyklopedia Katolicka, T. 6 (hasło: hymn), Internetowy Słownik Liturgiczny (Ks. prof. Bogusław Nadolski TChr, www.oltarz.pl), Wikipedia.

http://koszalin7.pl/st/wiara/wiara_004.html

********

Modlitwa św. Tomasza z Akwinu

 

 

Przygotowanie do Mszy świętej i dziękczynienie po niej nie są obowiązkowe, lecz wynikają z pobożności osobistej.
Wszechmogący, wieczny Boże, oto zbliżam się do najświętszych tajemnic Twojego Syna Jednorodzonego, naszego Pana, Jezusa Chrystusa. Zbliżam się do nich jak chory do lekarza życia, jak nieczysty do źródła miłosierdzia, jak ślepy do światła wiecznej jasności, jak ubogi i nędzny do Pana nieba i ziemi.
Błagam Cię, abyś dzięki swej nieskończonej hojności uleczył moją słabość, obmył moje grzechy, rozświetlił moje mroki, wzbogacił moje ubóstwo i okrył nagość, abym mógł przyjąć Chleb aniołów, Króla nad królami i Pana nad panami z taką czcią i pokorą, skruchą i pobożnością, z taką czystością i wiarą, z takim zamiarem i uwagą, jak tego wymaga moje zbawienie.
Spraw łaskawie, abym przyjął nie tylko znak zewnętrzny sakramentu Ciała i Krwi Pańskiej, lecz istotę i całą moc tego sakramentu. Najłaskawszy Boże, daj mi tak przyjąć Ciało Twego Syna Jednorodzonego, naszego Pana, Jezusa Chrystusa, które wziął z Maryi Dziewicy, abym mógł być wcielony w Jego ciało mistyczne i zaliczony między Jego członki.
Ojcze najmilszy, pozwól mi wiecznie wpatrywać się bez zasłony w oblicze umiłowanego Syna Twojego, którego teraz w czasie ziemskiej wędrówki pragnę przyjąć pod postacią Chleba. Amen.

http://brewiarz.pl/appendix/modlitwy/tomasz.php3

********

Modlitwa św. Tomasza z Akwinu

 

 

Przygotowanie do Mszy świętej i dziękczynienie po niej nie są obowiązkowe, lecz wynikają z pobożności osobistej.
Dzięki Ci składam, Panie Ojcze święty, wszechmogący, wieczny Boże, za to, żeś mnie grzesznika, niegodnego sługę swojego, bez żadnej mojej zasługi, a jedynie z Twego miłosierdzia posilić raczył najdroższym Ciałem i Krwią Twojego Syna, naszego Pana Jezusa Chrystusa.
Proszę Cię, niech ta Komunia święta nie stanie się dla mnie wyrokiem potępienia, ale niech będzie dla mnie zbawiennym zadatkiem Twojego przebaczenia, zbroją mojej wiary i puklerzem dobrej woli. Niech mnie ona uwolni od mych występków, wyniszczy we mnie pożądliwość i zmysłowość, a wzmocni miłość i cierpliwość, pokorę, posłuszeństwo i wszystkie cnoty. Niech mi będzie mocną obroną przeciw zasadzkom nieprzyjaciół tak widzialnych, jak niewidzialnych. Niech całkowicie uspokoi we mnie poruszenia cielesne i duchowe. Niech przez nią mocno przylgnę do Ciebie, jedynego, prawdziwego Boga. Niech wreszcie będzie szczęśliwym zakończeniem mojego życia.
Proszę Cię także, abyś mnie grzesznika raczył doprowadzić do tej niewymownej uczty, na której z Twoim Synem i Duchem Świętym jesteś dla swoich wybranych prawdziwą światłością, całkowitym nasyceniem, wiekuistym weselem, pełnią szczęścia i radością doskonałą. Amen.

http://brewiarz.pl/appendix/modlitwy/akwinata.php3

********

Benedykt XVI

Św. Tomasz z Akwinu (I)

Audiencja generalna 2 czerwca 2010

Drodzy bracia i siostry!

Po kilku katechezach poświęconych kapłaństwu i moim ostatnim podróżom powracamy dziś do naszego zasadniczego tematu, czyli do rozważań o niektórych wielkich myślicielach średniowiecza. Ostatnio zajmowaliśmy się wielką postacią św. Bonawentury, franciszkanina, a dziś chciałbym mówić o św. Tomaszu z Akwinu, którego Kościół nazywa Doctor communis. Mój czcigodny poprzednik, Papież Jan Paweł II, w swojej encyklice Fides et ratio przypomniał, że «Kościół słusznie przedstawiał zawsze św. Tomasza jako mistrza sztuki myślenia i wzór właściwego uprawiania teologii» (n. 43). Nie dziwi zatem, że w Katechizmie Kościoła Katolickiego św. Tomasz jest po św. Augustynie najczęściej cytowanym pisarzem kościelnym: aż 61 razy! Nazwano go również Doctor Angelicus, prawdopodobnie ze względu na jego cnoty, w szczególności ze względu na wzniosłość myśli i czystość życia.

Św. Tomasz urodził się w 1224 lub 1225 r. w zamku, który jego szlachecka i zamożna rodzina posiadała w miejscowości Roccasecca, w pobliżu Aquino, nieopodal słynnego opactwa Monte Cassino, do którego posłali go rodzice, by tam otrzymał podstawowe wykształcenie. Kilka lat później przeniósł się do Neapolu, stolicy Królestwa Sycylii, gdzie Fryderyk II założył prestiżowy uniwersytet. Wykładano tam — bez ograniczeń, jakie obowiązywały na innych uczelniach — myśl greckiego filozofa Arystotelesa, z którą młody Tomasz zaczął się zapoznawać i od razu uchwycił jej wielką wartość. A przede wszystkim w tych latach spędzonych w Neapolu zrodziło się jego powołanie dominikańskie. Tomasza pociągnęły bowiem ideały zakonu, założonego kilka lat wcześniej przez św. Dominika. Jednak gdy przywdział dominikański habit, rodzina wyraziła swój sprzeciw wobec tego wyboru i Tomasz musiał opuścić klasztor i powrócić na jakiś czas do rodzinnego domu.

W 1245 r., gdy był już pełnoletni, mógł wrócić na drogę, która była odpowiedzią na Boże powołanie. Został wysłany do Paryża, gdzie studiował teologię pod kierunkiem innego świętego, Alberta Wielkiego, o którym niedawno mówiłem. Między Albertem a Tomaszem nawiązała się prawdziwa i głęboka przyjaźń, a nauczyli się wzajemnie szanować i troszczyć o siebie do tego stopnia, że Albert chciał, by jego uczeń udał się z nim również do Kolonii, gdzie posłali go przełożeni zakonu, by założył studium teologiczne. Wtedy właśnie Tomasz zapoznał się ze wszystkimi dziełami Arystotelesa i jego arabskich komentatorów, które przedstawiał i wyjaśniał Albert.

W tamtym okresie głęboki wpływ na kulturę świata łacińskiego wywarły dzieła Arystotelesa, które przez długi czas pozostawały nieznane. Były to pisma dotyczące natury poznania, nauk przyrodniczych, metafizyki, duszy i etyki, obfitujące w wiadomości i hipotezy, które wydawały się słuszne i przekonujące. Dawały kompletną wizję świata, która została wypracowana przez sam rozum, bez Chrystusa i przed Chrystusem, i która wydawała się narzucać rozumowi jako «właściwa» interpretacja; dlatego też zetknięcie się z tą filozofią i poznanie jej niezwykle fascynowało młodych ludzi. Wielu przyjęło entuzjastycznie, wręcz bezkrytycznie to ogromne dziedzictwo wiedzy starożytnej, która — jak się wydawało — mogła korzystnie odświeżyć kulturę, całkowicie otworzyć nowe horyzonty. Jednakże inni obawiali się, że pogańska myśl Arystotelesa stoi w sprzeczności z wiarą chrześcijańską, i nie chcieli jej studiować. Doszło do spotkania dwóch kultur: przedchrześcijańskiej kultury Arystotelesa, z jej radykalną racjonalnością, i klasycznej kultury chrześcijańskiej. Niektóre środowiska odrzucały Arystotelesa, m.in. ze względu na sposób, w jaki przedstawiali go komentatorzy arabscy — Awicenna i Awerroes. To oni właśnie przekazali światu łacińskiemu filozofię arystotelesowską. Dla przykładu, komentatorzy ci nauczali, że ludzie nie posiadają własnego intelektu, lecz istnieje jeden rozum uniwersalny, wspólna wszystkim duchowa substancja, która działa we wszystkich jako «jedyna», co stanowi odpersonalizowanie człowieka. Inną dyskusyjną tezą, rozpowszechnianą przez komentatorów arabskich, było twierdzenie, że świat jest wieczny jak Bóg. Nic dziwnego zatem, że w świecie uniwersyteckim, a także kościelnym rozgorzały niekończące się dyskusje. Filozofia Arystotelesa zdobywała popularność nawet wśród prostych ludzi.

Jako uczeń Alberta Wielkiego Tomasz z Akwinu dokonał rzeczy o zasadniczym znaczeniu dla historii filozofii i teologii, powiedziałbym — dla historii kultury: przestudiował dogłębnie Arystotelesa i jego komentatorów oraz postarał się o nowe przekłady łacińskie oryginalnych tekstów greckich. Dzięki temu nie opierał się już jedynie na komentatorach arabskich, lecz mógł sam czytać teksty oryginalne. Skomentował większość dzieł Arystotelesa, oddzielając w nich to, co było wartościowe, od tego, co budziło wątpliwości lub należało w całości odrzucić, wykazując zbieżności z faktami chrześcijańskiego Objawienia oraz wykorzystując myśl arystotelesowską szeroko i trafnie we własnych pismach teologicznych. Ostatecznie Tomasz z Akwinu pokazał, że między wiarą chrześcijańską a rozumem istnieje naturalna zgodność. Wielkim dokonaniem Tomasza było to, że w tym momencie zetknięcia się dwóch kultur — w chwili, kiedy wydawało się, że wiara powinna ustąpić miejsca rozumowi — pokazał on, że są one sobie potrzebne, bowiem to, co jawiło się jako rozumne, ale niezgodne z wiarą, w rzeczywistości nie jest rozumne, a to, co jawiło się jako wiara sprzeczna z prawdziwą racjonalnością, w rzeczywistości nie jest wiarą; i tak powstała nowa synteza, która ukształtowała kulturę następnych stuleci.

Ze względu na niezwykłe przymioty umysłu Tomasz został wezwany do Paryża, by wykładał w dominikańskiej katedrze teologii. Tam rozpoczął także swoją fenomenalną twórczość pisarską, którą uprawiał aż do śmierci: komentarze do Pisma Świętego, ponieważ jako profesor teologii przede wszystkim je wykładał, komentarze do pism Arystotelesa, monumentalne dzieła systematyczne, a wśród nich znakomita Summa Theologiae, traktaty i dysputy na różne tematy. Przy redagowaniu pism pomagało mu kilku sekretarzy, m.in. współbrat Reginald z Piperno, który wiernie mu towarzyszył i z którym łączyła go szczera i braterska przyjaźń, oparta na zażyłości i ogromnym zaufaniu. Świętych cechuje właśnie to, że pielęgnują przyjaźń, gdyż jest ona jednym z najszlachetniejszych odruchów ludzkiego serca i ma w sobie coś boskiego, jak sam Tomasz wyjaśniał w niektórych quaestiones w Summa Theologiae, pisząc: «Miłość jest zasadniczo przyjaźnią człowieka z Bogiem, a także z bytami, które do Niego należą» (ii-ii, q. 23, a. 1).

W Paryżu przebywał na stałe niedługo. W 1259 r. uczestniczył w Kapitule Generalnej Dominikanów w Valenciennes, będąc członkiem komisji, która ułożyła program studiów w Zakonie. Następnie, w latach 1261-1265 Tomasz przebywał w Orvieto. Papież Urban IV, który darzył go wielkim szacunkiem, zlecił mu opracowanie tekstów liturgicznych na święto Bożego Ciała — które jutro będziemy obchodzić — ustanowione po cudzie eucharystycznym w Bolsenie. Tomasz miał duszę wybitnie eucharystyczną. Przepiękne hymny, które śpiewa liturgia Kościoła, sławiące tajemnicę rzeczywistej obecności Ciała i Krwi Pańskiej w Eucharystii, przypisywane są jego wierze i jego mądrości teologicznej. W latach 1265-1268 Tomasz przebywał w Rzymie, gdzie prawdopodobnie prowadził Studium, czyli zakonny dom studiów, i gdzie zaczął pisać swoją Summa Theologiae (por. Jean- -Pierre Torrell, Tommaso d’Aquino. L’uomo e il teologo, Casale Monf., 1994, ss. 118- -184). W 1269 r. został ponownie wezwany do Paryża na drugi cykl wykładów. Studenci, co zrozumiałe, byli jego wykładami zachwyceni. Jeden z jego byłych uczniów oświadczył, że rzesze studentów uczęszczających na wykłady Tomasza były tak wielkie, że sale wykładowe ledwo mogły ich pomieścić. Dodał jeszcze, że «słuchanie Tomasza było dla niego osobiście wielkim szczęściem». Interpretacja Arystotelesa, jaką proponował Tomasz, nie była akceptowana przez wszystkich, ale nawet jego przeciwnicy w świecie akademickim, tacy jak np. Goffredo di Fontaines, przyznawali, że użytecznością i wartością nauka brata Tomasza przewyższała inne i służyła za punkt odniesienia dla nauczania wszystkich pozostałych uczonych. Być może również po to, by oderwać go od toczących się wówczas żywiołowych dysput, przełożeni wysłali Tomasza ponownie do Neapolu, aby był do dyspozycji króla Karola i, który pragnął zreorganizować studia uniwersyteckie.

Tomasz poświęcał się nie tylko pracy badawczej i nauczaniu, ale także głosił kazania ludowi. Prości ludzie słuchali go chętnie. Powiedziałbym, że to naprawdę wielka łaska, kiedy teolog umie mówić do wiernych z żarem i prostotą. Z drugiej strony, posługa głoszenia zapewnia uczonym teologom zdrowy duszpasterski realizm i dostarcza żywotnych bodźców ich naukowym poszukiwaniom.

Ostatnie miesiące ziemskiego życia Tomasza spowija szczególna, powiedziałbym tajemnicza atmosfera. W grudniu 1273 r. przywołał on do siebie swojego przyjaciela i sekretarza Reginalda, żeby mu powiedzieć, że postanowił przerwać wszelkie prace, ponieważ w trakcie odprawiania Mszy św. zrozumiał, dzięki nadprzyrodzonemu objawieniu, że wszystko, co do tej pory napisał, to tylko «sterta słomy». Owo tajemnicze wydarzenie pomaga nam dostrzec nie tylko osobistą pokorę Tomasza, ale również to, że wszystko, co jesteśmy w stanie pomyśleć i powiedzieć na temat wiary, choćby było najwznioślejsze i najszlachetniejsze, jest niczym wobec wielkości i piękna Boga, które zostaną nam w pełni objawione w raju. Kilka miesięcy później Tomasz, pogrążony w głębokiej medytacji, umiera podczas podróży do Lyonu, dokąd udawał się na Sobór Ekumeniczny, zwołany przez papieża Grzegorza X. Zmarł w opactwie cystersów w Fossanova, przyjąwszy z wielką pobożnością wiatyk.

Całe życie i nauczanie św. Tomasza z Akwinu można zilustrować pewnym wydarzeniem, przekazanym przez dawnych biografów. Kiedy święty, jak to było w jego zwyczaju, wczesnym rankiem trwał na modlitwie przed Ukrzyżowanym w kaplicy św. Mikołaja w Neapolu, Domenico da Caserta, zakrystian, usłyszał toczący się tam dialog. Tomasz pytał z niepokojem, czy to, co napisał o tajemnicach wiary chrześcijańskiej, było słuszne. Ukrzyżowany odpowiedział: «Dobrze o Mnie napisałeś, Tomaszu. Czego pragnąłbyś w nagrodę?». A odpowiedź Tomasza, którą i my, przyjaciele i uczniowie Jezusa, chcielibyśmy zawsze Mu dawać, brzmiała: «Nic prócz tylko Ciebie samego, Panie!» (tamże, s. 320).

Tragiczne zajścia w pobliżu Strefy Gazy

Z głębokim niepokojem śledzę tragiczne zajścia w pobliżu Strefy Gazy. Pragnę wyrazić głębokie współczucie, jakim napełnił mnie los ofiar tych bolesnych wydarzeń, napawających niepokojem wszystkich, którym leży na sercu pokój w tym regionie. Jeszcze raz powtarzam z sercem przepełnionym smutkiem, że przemoc nie rozwiązuje sporów, lecz pogłębia ich dramatyczne skutki i rodzi nową przemoc. Apeluję do osób odpowiedzialnych za politykę lokalną i międzynarodową, aby nieprzerwanie poszukiwały właściwych rozwiązań, na drodze dialogu, aby mieszkańcom tych ziem zapewnić warunki sprzyjające życiu w zgodzie i spokoju. Zachęcam was, byście przyłączyli się do mnie w modlitwie za ofiary, ich rodziny i wszystkich cierpiących. Niech Pan wspiera wysiłki tych, którzy niestrudzenie działają na rzecz pojednania i pokoju.

do Polaków:

Z serdecznym pozdrowieniem zwracam się do Polaków. Moi drodzy, rozpoczęliśmy czerwiec — miesiąc poświęcony szczególnej czci Najświętszego Serca Pana Jezusa. W tym kontekście niebawem zakończymy Rok Kapłański. Proszę was, abyście zawsze otaczali waszych duszpasterzy modlitwą. Niech napełnia ich ta miłość, której znakiem jest otwarte Serce Jezusa. Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Benedykt XVI

Św. Tomasz z Akwinu (II)

Audiencja generalna 16 czerwca 2010

Drodzy bracia i siostry!

Chciałbym dziś kontynuować omawianie postaci św. Tomasza z Akwinu, który był tak wielkim teologiem, że studiowanie jego myśli zostało wyraźnie zalecone przez Sobór Watykański ii w dwóch dokumentach, w dekrecie Optatam totius o formacji kapłańskiej i w deklaracji Gravissimum educationis, poświęconej wychowaniu chrześcijańskiemu. Zresztą już w 1880 r. papież Leon XIII, jego wielki czciciel, który pobudził rozwój studiów tomistycznych, ogłosił św. Tomasza patronem szkół i uniwersytetów katolickich.

Podstawowym powodem, dla którego jest on tak wysoko ceniony, jest nie tylko treść jego nauczania, ale także zastosowana przez niego metoda, zwłaszcza nowa synteza filozofii i teologii i rozróżnienie pomiędzy nimi. Ojcowie Kościoła mieli do czynienia z różnymi filozofiami o charakterze platońskim, które przedstawiały kompletną wizję świata i życia, a zatem obejmowały również kwestię Boga i religii. W konfrontacji z tymi filozofiami wypracowali oni całościową wizję rzeczywistości, wychodząc od wiary i korzystając z elementów platonizmu, by odpowiedzieć na zasadnicze pytania ludzi. Wizję tę, opartą na objawieniu biblijnym i opracowaną przy pomocy platonizmu poprawionego w świetle wiary, nazwali oni «naszą filozofią». Słowo «filozofia» nie odnosiło się zatem do systemu czysto rozumowego, i jako takiego odrębnego od wiary, lecz do kompleksowej wizji rzeczywistości, wypracowanej w świetle wiary, przyswojonej jednakże i pomyślanej przez rozum; wizji, która oczywiście przekraczała zdolności samego rozumu, ale która również dla niego była zadowalająca. Dla św. Tomasza spotkanie z przedchrześcijańską filozofią Arystotelesa (zmarłego ok. 322 p.n.e.) oznaczało otwarcie nowej perspektywy. Filozofia arystotelesowska była oczywiście filozofią wypracowaną bez znajomości Starego i Nowego Testamentu, była wyjaśnieniem świata bez Objawienia, odwołującym się wyłącznie do rozumu. I ta jej konsekwentna racjonalność była przekonująca. Stara forma «naszej filozofii» ojców straciła zatem rację bytu. Należało na nowo przemyśleć relację zachodzącą między filozofią i teologią, wiarą i rozumem. Pojawiła się bowiem «filozofia» kompletna i sama z siebie przekonująca, racjonalność uprzednia wobec wiary, a następnie obok niej była «teologia», czyli myślenie z wiarą i w wierze. Pytanie, które się narzucało, było następujące: czy świat racjonalności, filozofii pomyślanej bez Chrystusa i świat wiary są do pogodzenia? Czy też się wykluczają? Wiele elementów przemawiało za nieprzystawalnością tych dwóch światów, ale św. Tomasz był głęboko przekonany, że są one do pogodzenia — a nawet, że filozofia wypracowana bez znajomości Chrystusa niejako czekała na światło Jezusa, które ją mogło dopełnić. To była właśnie ta wielka «przygoda», jaka spotkała św. Tomasza i określiła jego drogę jako myśliciela. Wykazanie odrębności filozofii i teologii, a zarazem ich wzajemnych powiązań było historyczną misją wielkiego mistrza. Jest zatem zrozumiałe, że w XIX w., kiedy stanowczo twierdzono, że nowoczesny rozum i wiara są nie do pogodzenia, papież Leon XIII wskazał na św. Tomasza jako przewodnika w dialogu między nimi. W swojej pracy teologicznej św. Tomasz założył i opisał ich wzajemne relacje. Wiara konsoliduje, integruje i oświeca dziedzictwo prawdy, przyswojone przez ludzki rozum. Ufność, jaką pokłada św. Tomasz w tych dwóch narzędziach poznania — wierze i rozumie — można przypisać przekonaniu, że jedno i drugie wywodzą się z tego jedynego źródła wszelkiej prawdy, jakim jest Boski Logos, który przejawia się zarówno w dziele stworzenia, jak i odkupienia.

Wraz z uznaniem przystawalności rozumu i wiary trzeba z drugiej strony przyznać, że posługują się one różnymi metodami poznawczymi. Rozum przyjmuje prawdę na mocy jej wewnętrznej oczywistości, pośredniej bądź bezpośredniej; wiara natomiast przyjmuje prawdę ze względu na autorytet Słowa Bożego, które się objawia. Pisze św. Tomasz na początku swojej Summa Theologiae: «Są dwa rodzaje wiedzy: pierwszy opiera się o zasady poznawane przyrodzonym światłem rozumu; np. arytmetyka, geometria itp. Drugi opiera się o zasady poznane światłem nadrzędnej wiedzy; tak to np. optyka opiera się o zasady podane przez geometrię, a muzyka o zasady zaczerpnięte z arytmetyki; i w ten to właśnie drugi sposób nauka święta jest wiedzą; wszak opiera się o zasady poznane światłem nadrzędnej wiedzy, jaką jest wiedza Boga i świętych» (I, q. 1, a. 2; tł. Pius Bełch op).

To rozróżnienie zapewnia autonomię zarówno naukom opartym na poszukiwaniach rozumu, jak i naukom teologicznym. Nie wskazuje jednakże na niezgodności, lecz zakłada raczej wzajemną i korzystną współpracę. Wiara bowiem chroni rozum przed utratą zaufania do własnych możliwości, pobudza go do otwierania się na coraz szersze horyzonty, zachęca do szukania fundamentów, a kiedy rozum zgłębia nadprzyrodzoną sferę więzi Boga i człowieka, wzbogaca jego dzieło. Na przykład, według św. Tomasza, rozum ludzki może na pewno stwierdzić istnienie jednego Boga, ale tylko wiara, która przyjmuje Boże Objawienie, może zetknąć się z tajemnicą Miłości Boga trójjedynego.

Z drugiej strony, to nie tylko wiara pomaga rozumowi. Również rozum, posługujący się swoimi środkami, może w czymś ważnym przysłużyć się wierze, oddając jej trojaką przysługę, którą św. Tomasz podsumował we wstępie do swojego komentarza do De Trinitate Boecjusza: «dowodzenie tych prawd, które stanowią wstęp do wiary, (…); ujawnianie dzięki pewnym podobieństwom tego, co właściwe wierze (…) za pomocą porównań prawd wiary; odpieranie zarzutów tych, którzy występują przeciwko wierze» (q. 2, a. 2; Św. Tomasz z Akwinu, O poznaniu Boga, wydanie łacińsko-polskie, tł. Piotr Lichacz op, Mateusz Przanowski op, Mikołaj Olszewski, Kraków, 2005, s. 131). Cała historia teologii to w gruncie rzeczy dzieje tych wysiłków intelektu, który wykazuje inteligibilność wiary, możność wyrażania jej oraz jej wewnętrzną harmonię, jej sensowność i zdolność promowania dobra człowieka. Poprawność teologicznego rozumowania i jego rzeczywiste znaczenie poznawcze opierają się na wartości języka teologicznego, który według św. Tomasza, jest przede wszystkim językiem analogicznym. Dystans między Bogiem, Stworzycielem, i bytem Jego stworzeń jest nieskończony: niepodobieństwo jest zawsze większe od podobieństwa (por. ds, 806). Jednak pomimo tego, przy całej różnicy między Stwórcą i stworzeniem, istnieje analogia pomiędzy bytem stworzonym i bytem Stworzyciela, która pozwala nam mówić ludzkimi słowami o Bogu.

Św. Tomasz oparł naukę o analogii nie tylko na argumentach czysto filozoficznych, ale również na fakcie, że sam Bóg przemówił do nas w Objawieniu, a zatem upoważnił nas do mówienia o Nim. Uważam, że ważne jest przypomnienie tej nauki. Pomaga nam ona bowiem odeprzeć niektóre zarzuty, wysuwane przez współczesny ateizm, odmawiający językowi religijnemu obiektywnego znaczenia i utrzymujący, że ma on jedynie wartość subiektywną lub po prostu emocjonalną. Zarzut ten rodzi się z faktu, że umysł pozytywistyczny jest przekonany, że człowiek nie poznaje bytu, a jedynie doświadczalne funkcje rzeczywistości. Wraz ze św. Tomaszem i wielką tradycją filozoficzną jesteśmy przekonani, że w rzeczywistości człowiek nie poznaje jedynie funkcji będących przedmiotem nauk przyrodniczych, lecz poznaje coś z samego bytu — poznaje na przykład osobę, «ty» drugiego człowieka, a nie tylko fizyczny i biologiczny aspekt jego bytu.

W świetle tego nauczania św. Tomasza teologia twierdzi, że choć język religijny jest ograniczony, to ma on sens — dotyczy bowiem bytu — niby strzała kierująca się w stronę rzeczywistości, którą oznacza. Tę podstawową zgodność rozumu ludzkiego i wiary chrześcijańskiej widzimy w innej fundamentalnej zasadzie, na której opiera się myśl Akwinaty: łaska Boża nie unicestwia, ale zakłada i udoskonala naturę ludzką. Ta ostatnia nawet po grzechu nie jest całkowicie zdeprawowana, lecz zraniona i osłabiona. Łaska, udzielona przez Boga i przekazana poprzez tajemnicę Słowa Wcielonego, jest darem danym absolutnie darmo, dzięki któremu natura zdrowieje, otrzymuje umocnienie i pomoc w dążeniu do zaspokojenia wpisanego w serce każdego człowieka pragnienia, którym jest szczęście. Wszystkie władze istoty ludzkiej zostają oczyszczone, przemienione i wywyższone przez łaskę Bożą. Ważne zastosownie tej zasady dotyczącej natury i łaski widzimy w teologii moralnej św. Tomasza z Akwinu, co nadaje jej aktualność. W centrum nauczania w tej dziedzinie stawia on prawo nowe, które jest prawem Ducha Świętego. W optyce głęboko ewangelicznej z naciskiem podkreśla on, że prawo to jest łaską Ducha Świętego, daną tym wszystkim, którzy wierzą w Chrystusa. Z tą łaską łączą się nauczanie przekazane pisemnie i ustnie przez Kościół o prawdach doktrynalnych i moralnych. Św. Tomasz, podkreślając podstawową rolę w życiu moralnym działania Ducha Świętego, łaski, z której rodzą się cnoty teologalne i moralne, pozwala zrozumieć, że każdy chrześcijanin może wznieść się na wyżyny wskazane przez Kazanie na Górze, jeśli żyje w autentycznej więzi z Chrystusem, jeśli otwiera się na działanie Jego Ducha Świętego. Jednakże — dodaje Akwinata — «wprawdzie łaska jest skuteczniejsza niż natura, to jednak natura jest bardziej istotna dla człowieka» (Summa Theologiae, I-II, q. 94, a. 6 ad 2), i dlatego w perspektywie moralności chrześcijańskiej jest też miejsce dla rozumu, który zdolny jest rozeznać naturalne prawo moralne. Rozum może je rozpoznać rozważając, co należy czynić i czego należy unikać, by osiągnąć szczęście, którego każdy w swoim sercu pragnie, z czym wiąże się również odpowiedzialność za innych, a zatem dążenie do wspólnego dobra. Innymi słowy, cnoty człowieka, teologalne i moralne, są zakorzenione w naturze ludzkiej. Łaska Boża towarzyszy zaangażowaniu etycznemu, wspiera je i pobudza, ale — według św. Tomasza — wszyscy ludzie, wierzący i niewierzący, są wezwani do uznania wymogów natury ludzkiej, wyrażonych w prawie naturalnym, i do czerpania z niego światła przy formułowaniu praw stanowionych, a zatem tych, które władze obywatelskie i polityczne wydają w celu regulowania ludzkiego współżycia.

Negowanie prawa naturalnego i odpowiedzialności, która się z nim wiąże, w dramatyczny sposób otwiera drogę do relatywizmu etycznego na płaszczyźnie indywidualnej i do totalitaryzmu państwa na płaszczyźnie politycznej. Obrona powszechnych praw człowieka i afirmacja absolutnej wartości godności osoby zakładają istnienie fundamentu. Czyż tym fundamentem nie jest prawo naturalne wraz z niezbywalnymi wartościami, które wskazuje? Sługa Boży Jan Paweł ii w swojej encyklice Evangelium vitae napisał słowa, którą są wciąż bardzo aktualne: «trzeba pilnie odkryć na nowo istnienie wartości ludzkich i moralnych, należących do samej istoty i natury człowieka, które wynikają z prawdy o człowieku oraz wyrażają i chronią godność osoby: wartości zatem, których żadna jednostka, żadna większość ani żadne państwo nie mogą tworzyć, zmieniać ani niszczyć, ale które winny uznać, szanować i umacniać» (n. 71).

A zatem, na zakończenie Tomasz przedstawia nam koncepcję rozumu szeroką i budzącą zaufanie: szeroką, bo nie ogranicza się ona do tzw. rozumu empiryczno-naukowego, ale jest otwarta na pełnię bytu, a więc również na podstawowe i niezbywalne kwestie ludzkiego życia; budzącą zaufanie, bo rozum ludzki, zwłaszcza jeśli przyjmuje natchnienia płynące z wiary chrześcijańskiej, propaguje cywilizację uznającą godność osoby, nienaruszalność jej praw i wiążący charakter jej obowiązków. Nie dziwi więc, że nauka o godności osoby, mająca podstawowe znaczenie dla uznania niepodważalności praw człowieka, powstała w środowiskach intelektualnych, które przejęły spuściznę św. Tomasza z Akwinu, gdyż miał on o ludzkim stworzeniu najwyższe pojęcie. Swoim ściśle filozoficznym językiem zdefiniował osobę jako «coś najdoskonalszego w całej naturze, mianowicie to, co bytuje samoistnie w rozumnej naturze» (Summa Theologiae, I a, q. 29, a. 3).

Głębia myśli św. Tomasza z Akwinu rodzi się — nigdy o tym nie zapominajmy — z jego żywej wiary i żarliwej pobożności, wyrażanej w natchnionych modlitwach, takich jak ta, w której prosi Boga: «Panie, mój Boże, udziel mi rozumu, abym mógł Cię poznać, pilności, abym Cię szukał, mądrości, abym Cię znajdował, postępowania, abym Ci się podobał, wytrwałości, abym Cię wiernie oczekiwał, i ufności, abym w końcu mógł Cię objąć» (Modlitwy i myśli, wybrał i przełożył o. Mirosław Wylęgała op, Warszawa, 2005, s. 19).

do Polaków:

Drodzy pielgrzymi polscy, jutro przypada wspomnienie św. Alberta Chmielowskiego. Pamiętając o jego poświęceniu na rzecz biednych, bezdomnych, nieuleczalnie chorych, jak on, otwórzmy serca na potrzeby naszych braci najbardziej potrzebujących pomocy. Uczmy się od niego, że «trzeba być dobrym jak chleb». Naśladujmy go w dążeniu do świętości. Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus.

 

opr. mg/mg

Copyright © by L’Osservatore Romano (8-9/2010) and Polish Bishops Conference

Benedykt XVI

Św. Tomasz z Akwinu (III)

Audiencja generalna 23 czerwca 2010

Drodzy bracia i siostry!

Dzisiejszą, trzecią częścią rozważań nad św. Tomaszem z Akwinu pragnę zakończyć katechezy poświęcone tej postaci. Również po upływie ponad 700 lat od jego śmierci możemy się od niego wiele nauczyć. Wspomniał o tym także mój poprzednik papież Paweł VI, który w przemówieniu wygłoszonym 14 września 1974 r. w Fossanovie zapytał: «Mistrzu Tomaszu, czego możesz nas nauczyć?» Po czym odpowiedział: «Ufności w prawdę katolickiej myśli religijnej, która przez niego była broniona, wyłożona i otwarta przed zdolnością poznawczą ludzkiego umysłu» (Insegnamenti di Paolo VI, XII [1974], ss. 833-834). W tym samym dniu w Akwinie, mówiąc wciąż o św. Tomaszu, stwierdził: «My wszyscy, którzy jesteśmy wiernymi synami Kościoła, możemy i musimy, przynajmniej w pewnej mierze, być jego uczniami!» (tamże, s. 836).

Skorzystajmy więc z lekcji św. Tomasza i z jego arcydzieła, którym jest Summa Theologiae. Jest to dzieło niedokończone, a mimo to monumentalne: zawiera 512 kwestii i 2669 artykułów. W ścisłym wywodzie, w którym w jasny i głęboki sposób ludzki umysł przygląda się tajemnicom wiary, św. Tomasz, przeplatając pytania i odpowiedzi, pogłębił nauczanie pochodzące z Piśma Świętego i ojców Kościoła, zwłaszcza św. Augustyna. W tej refleksji, w zetknięciu z prawdziwymi pytaniami swojej epoki, które często są również naszymi pytaniami, św. Tomasz, wykorzystując także metody i myśl filozofów starożytności, a szczególnie Arystotelesa, w sposób dokładny, przejrzysty i trafny formułuje prawdy wiary, w których prawda jest darem wiary, jaśnieje i staje się dostępna dla nas, dla naszej refleksji. Jednakże ten wysiłek ludzkiego umysłu — przypomina Akwinata swoim życiem — zawsze będzie oświecany przez modlitwę, przez światło, które pochodzi z Góry. Tylko ten, kto żyje z Bogiem i tajemnicami, może również zrozumieć, co one mówią. W Summa Theologiae św. Tomasz wychodzi od faktu, że są trzy różne sposoby bytu i istoty Boga: Bóg istnieje sam w sobie, jest początkiem i końcem wszystkich rzeczy, dlatego wszystkie stworzenia pochodzą od Niego i od Niego zależą; następnie Bóg jest obecny poprzez swoją łaskę w życiu i w działaniu chrześcijanina, świętych; i w końcu, Bóg jest obecny w szczególny sposób w Osobie Chrystusa, zjednoczonego realnie z człowiekiem Jezusem, i działa w sakramentach, które wypływają z Jego zbawczego dzieła. Dlatego to monumentalne dzieło (por. Jean-Pierre Torrell, La «Summa» di San Tommaso, Milano 2003, ss. 29-75), poszukiwanie «okiem teologicznym» pełni Boga (por. Summa Theologiae I, q. 1, a. 7) składa się z trzech części i jest opatrzone przez samego Doctor Communis — św. Tomasza — następującym komentarzem: «Głównym zagadnieniem nauki świętej jest podawanie wiadomości o Bogu, i to nie tylko o Bogu samym w sobie, ale także jako o początku i celu rzeczy, a zwłaszcza stworzenia rozumnego. Mając to na uwadze, będziemy mówić: pierwsze, o Bogu; drugie, o dążeniu stworzenia rozumnego do Boga; trzecie, o Chrystusie, który jako człowiek — w naszym dążeniu do Boga — jest dla nas drogą» (tamże, i, q. 2). Jest to swoiste koło: Bóg sam w sobie, który wychodzi z siebie i bierze nas za rękę, tak że z Chrystusem wracamy do Boga, jesteśmy zjednoczeni z Bogiem, i Bóg będzie wszystkim we wszystkich.

Pierwsza część Summa Theologiae zgłębia zatem Boga samego w sobie, tajemnicę Trójcy Świętej i stwórczą działalność Boga. W tej części znajdujemy również głęboką refleksję nad autentyczną rzeczywistością istoty ludzkiej jako dzieła stwórczych rąk Boga, owocu Jego miłości. Z jednej strony, jesteśmy bytem stworzonym, zależnym, nie pochodzimy od samych siebie; ale z drugiej strony, mamy prawdziwą autonomię, toteż nie jesteśmy tylko czymś pozornym — jak mówią niektórzy filozofowie platońscy — ale rzeczywistością chcianą przez Boga jako taka, będącą wartością samą w sobie. W drugiej części św. Tomasz zastanawia się nad człowiekiem, działającym pod wpływem łaski, w jego dążeniu do poznania i kochania Boga, by być szczęśliwy w doczesności i w wieczności. Najpierw autor przedstawia teologiczne zasady działania moralnego, dociekając, w jaki sposób w wolnym wyborze człowieka czyniącego dobro łączą się rozum, wola i uczucia, do których dochodzi siła Bożej łaski, dawana za pośrednictwem cnót i darów Ducha Świętego, a także pomoc, której udziela także prawo moralne. Istota ludzka jest zatem bytem dynamicznym, który szuka samego siebie, usiłuje stać się samym sobą i w tym sensie usiłuje dokonywać czynów, które go kształtują, sprawiają, że naprawdę staje się człowiekiem; i tu dochodzą do głosu prawo moralne, łaska i własny rozum, wola i uczucia. Na tym fundamencie św. Tomasz zarysowuje fizjonomię człowieka, który żyje mocą Ducha i tym samym staje się ikoną Boga. Następnie Akwinata omawia trzy cnoty teologalne: wiarę, nadzieję i miłość, a potem przenikliwie analizuje ponad pięćdziesiąt cnót moralnych, zgrupowanych wokół czterech cnót kardynalnych — roztropności, sprawiedliwości, umiarkowania i męstwa. Na koniec rozważa różne powołania w Kościele.

W trzeciej części Summy św. Tomasz zgłębia tajemnicę Chrystusa — drogi i prawdy — za którego pośrednictwem możemy na nowo połączyć się z Bogiem Ojcem. W tej części w niedościgły niemal sposób pisze o tajemnicy wcielenia i męki Jezusa, dodając do tego rozległy wykład o siedmiu sakramentach, ponieważ w nich wcielone Słowo Boże kieruje dobrodziejstwa płynące z wcielenia ku naszemu zbawieniu, ku naszej pielgrzymce wiary ku Bogu i ku życiu wiecznemu, pozostając materialnie niemal obecne w rzeczywistości stworzenia, dotykając naszego wnętrza. Omawiając sakramenty, św. Tomasz szczególną uwagę poświęca tajemnicy Eucharystii, którą otaczał tak wielkim nabożeństwem, że jak piszą jego dawni biografowie, miał zwyczaj przystawiać głowę do tabernakulum, tak jakby chciał usłyszeć bicie Bożego i ludzkiego Serca Jezusa. W jednym ze swych komentarzy do Pisma Świętego św. Tomasz pomaga nam pojąć doskonałość sakramentu Eucharystii, gdy pisze, że «skoro ten sakrament jest sakramentem męki Pańskiej, to zawiera w sobie Chrystusa cierpiącego. Dlatego wszelki skutek męki Pańskiej w całości jest także skutkiem tego sakramentu. Sakrament ten bowiem nie jest niczym innym jak aplikacją do nas męki Pańskiej» (In Ioannem, c. 6, lect. 6, n. 963; Komentarz do Ewangelii Jana, tł. Tadeusz Bartoś op, Kęty, 2002, s. 450). Rozumiemy zatem, dlaczego św. Tomasz i inni święci odprawiali Mszę św., płacząc z litości nad Panem, który składa z siebie ofiarę za nas, roniąc łzy radości i wdzięczności.

Drodzy bracia i siostry, ucząc się od świętych, rozmiłujmy się w tym sakramencie! Uczestniczmy w Mszy św. ze skupieniem, aby uzyskać duchowe owoce, pożywiajmy się Ciałem i Krwią Pana, by nieustannie karmiła nas Boża łaska! Często i chętnie rozmawiajmy sam na sam z Najświętszym Sakramentem!

To co św. Tomasz z naukową ścisłością wyłożył w swoich największych dziełach teologicznych, takich jak właśnie Summa Theologiae, a także Summa contra Gentiles, wyraził on również w swoich kazaniach, głoszonych dla studentów i wiernych. W r. 1273, rok przed śmiercią, przez cały Wielki Post głosił kazania w kościele San Domenico Maggiore w Neapolu. Kazania te zostały zebrane i zachowane: są to Opuscula, w których wyjaśnia on Skład Apostolski, tłumaczy modlitwę Ojcze nasz, omawia Dekalog i komentuje Zdrowaś Maryjo. Treść kazań Doktora Anielskiego odpowiada niemal całkowicie strukturze Katechizmu Kościoła Katolickiego. I rzeczywiście, w czasach takich jak nasze, gdy ponownie podejmuje się dzieło ewangelizacji, nigdy nie powinno zabraknąć w katechezie i kaznodziejstwie tych podstawowych tematów: tego, w co wierzymy, a zatem Symbolu wiary; tego, o co się modlimy, a zatem Ojcze nasz i Zdrowaś Maryjo; oraz tego, czym żyjemy, jak nas poucza Objawienie biblijne, a zatem prawa miłości Boga i bliźniego oraz Dziesięciu przykazań, w których wyjaśnione jest owo przykazanie miłości.

Chciałbym przytoczyć kilka przykładów tego prostego, zasadniczego i przekonującego nauczania św. Tomasza. W swoim Wykładzie Składu Apostolskiego wyjaśnia on wartość wiary. Za jej pośrednictwem — mówi — dusza jednoczy się z Bogiem i powstaje zalążek życia wiecznego; życie zostaje ukierunkowane w sposób pewny, a my z łatwością zwalczamy pokusy. Temu, kto wysuwa zarzut, że wiara jest głupotą, bo każe wierzyć w coś, czego nie da się doświadczyć zmysłami, św. Tomasz daje bardzo rozbudowaną odpowiedź i wskazuje, że jest to wątpliwość bezpodstawna, bo umysł ludzki jest ograniczony i nie może poznać wszystkiego. Gdybyśmy mogli doskonale poznać wszystkie rzeczy widzialne i niewidzialne, tylko wówczas byłoby autentyczną głupotą akceptowanie prawd czystą wiarą. Ponadto nie można żyć, zauważa św. Tomasz, nie ufając doświadczeniu innych ludzi w tym, czego sami nie wiemy. Jest zatem rzeczą rozsądną dawanie wiary Bogu, który się objawia, oraz świadectwu apostołów: byli oni nieliczni, prości i ubodzy, przygnębieni po ukrzyżowaniu swojego Mistrza; jednakże w krótkim czasie nawróciło się wiele osób mądrych, szlachetnych i bogatych, które słuchały ich przepowiadania. Jest to rzeczywiście niezwykłe zjawisko historyczne, któremu trudno dać inne rozsądne wytłumaczenie niż to, że apostołowie spotkali się ze zmartwychwstałym Panem.

Komentując artykuł Symbolu, mówiący o wcieleniu Słowa Bożego, św. Tomasz czyni kilka uwag. Stwierdza, że rozważanie tajemnicy wcielenia umacnia wiarę chrześcijańską; nadzieja staje się bardziej ufna dzięki myśli, że Syn Boży przyszedł do nas, jako jeden z nas, aby udzielić ludziom swojej boskości; miłość ożywia się, bo nie ma bardziej oczywistego znaku miłości Boga do nas niż widok Stworzyciela wszechświata, który sam staje się stworzeniem, jednym z nas. Na koniec, gdy rozważamy tajemnicę wcielenia Boga, czujemy, jak rozpala się w nas pragnienie, by złączyć się z Chrystusem w chwale. Posługując się prostym i trafnym porównaniem, św. Tomasz zauważa: «Gdyby ktoś miał brata, posiadającego któlewską godność, to będąc od niego daleko, szukałby możliwości, by się z nim spotkać i u niego pozostać. Tak i my, mając w Chrystusie brata, chcemy z Nim się połączyć i u Niego przebywać» (Wykład Pacierza, Poznań, 2005, Wykład Składu Apostolskiego, czyli Wierzę w Boga, tł. Kalikst Suszyło op, a. 4, 50, s. 50).

Wprowadzając do modlitwy Ojcze nasz, św. Tomasz wykazuje, że jest ona sama w sobie doskonała, ma bowiem wszystkie pięć cech, którymi powinna się odznaczać dobrze skonstruowana modlitwa. Są nimi: ufne i spokojne zawierzenie; stosowna treść, bo — zauważa św. Tomasz — «Jest (…) rzeczą bardo trudną wiedzieć, czego trzeba pragnąć. Tylko bowiem rzeczy, o które godzi się prosić w modlitwie, możemy godziwie pożądać» (tamże, Wykład Modlitwy Pańskiej, czyli Ojcze nasz, tł. Marek Starowiejski, 3); a następnie właściwy porządek próśb, żarliwa miłość i szczerość pokory.

Św. Tomasz, jak wszyscy święci, otaczał wielkim nabożeństwem Matkę Bożą. Nadał Jej piękne imię: Triclinium totius Trinitas, co znaczy miejsce, gdzie Trójca znajduje swój spoczynek, bowiem ze względu na wcielenie w Niej, tak jak w żadnym innym stworzeniu, trzy Boskie Osoby mieszkają i zaznają przyjemności i radości z życia w Jej duszy pełnej łaski. Za Jej wstawiennictwem możemy otrzymać wszelką pomoc.

Słowami modlitwy, która tradycyjnie przypisywana jest św. Tomaszowi, a która w każdym razie odzwierciedla elementy jego głębokiej pobożności maryjnej, my też mówimy: «O najświętsza i najsłodsza Dziewico Maryjo, Matko Boga (…). W objęciach Twojej miłości powierzam Ci dziś (…) całe moje życie (…). Wyproś mi także, o najsłodsza Pani, prawdziwą miłość, którą z całego serca kochałbym Twojego najświętszego Syna, a po Nim nade wszystko Ciebie i bliźniego w Bogu i (…) ze względu na Boga» (Modlitwy i Myśli, tł. Mirosław Wylęgała op, Warszawa, 2005, s. 25- -29).

do Polaków:

Serdecznie witam polskich pielgrzymów. W sposób szczególny zwracam się do diakonów z krakowskiego seminarium duchownego. Za waszym pośrednictwem przesyłam moje pozdrowienie i błogosławieństwo wszystkim klerykom w Polsce. Bądźcie wdzięczni Bogu za dar powołania, pielęgnujcie je i przykładnym życiem dodawajcie odwagi innym, których Pan wzywa, aby nie wahali się odpowiadać: «Oto ja, poślij mnie» (Iz 6, 8). Niech Bóg błogosławi wszystkim tu obecnym!

 

opr. mg/mg

Copyright © by L’Osservatore Romano (8-9/2010) and Polish Bishops Conference

http://www.opoka.org.pl/biblioteka/W/WP/benedykt_xvi/audiencje/ag_23062010.html

*******

28 stycznia

Żywot świętego Tomasza z Akwinu,
Nauczyciela Kościoła

(Żył około roku Pańskiego 1270)

Od czasu świętego Jana Ewangelisty i Pawła apostoła, nie było nikogo, kto i by tak dobitnie i przejrzyście objaśniał tajemnice Boskiego objawienia, jak św. Tomasz z Akwinu. Urodził się roku Pańskiego 1226 w zacnym domu hrabiów z Akwinu na zamku Rocca secca (Roka seka, co znaczy: sucha skala). Gdy liczył zaledwie pięć lat, oddano go na wychowanie do klasztoru benedyktynów na Monte Cassino. Tutaj robił w naukach takie postępy i zajaśniał taką pobożnością, że kiedy doszedł lat dwunastu, odesłał go ojciec za radą opata na uniwersytet do Neapolu. Miasto to zwano “rajem ziemskim”, zamieszkałym przez “szatanów”. Wśród otaczającego go zgorszenia tęsknił Tomasz za klasztornym ustroniem na Monte Cassino, poddając się jednak konieczności, oddał się modlitwie i naukom, w których takie czynił postępy, że profesorów swoich wprawiał w zdumienie. Wszystkich oczy były na niego zwrócone, jedne pełne zazdrości, drugie uszanowania. Chociaż Pan Bóg dał mu był wiernie przechować nieposzlakowaną niewinność wśród zepsutego świata, to jednak obawiając się jego niebezpieczeństw wstąpił po dojściu do lat młodzieńczych do zakonu Dominikanów. Zakon ten, niedawno założony, jaśniał w Kościele Bożym wielkim blaskiem cnót zakonnych i gorliwością w szerzeniu chwały Bożej. Przyjmując suknię zakonną miał Tomasz lat osiemnaście. Zdziwił się cały Neapol, wszyscy ganili jego postępek, a najprzeciwniejszymi byli jego rodzice, zwłaszcza matka, która natychmiast przybyła do Neapolu, chcąc go za wszelką cenę wyrwać z klasztoru. Dowiedziawszy się o tym uprosił Tomasz przełożonych by go przenieśli do Rzymu, a gdy matka i tam za nim pojechała, posłano go do Paryża. Niestety, w drodze ujęli go dwaj jego bracia, służący w wojsku, i odprowadzili go na zamek Rocca secca.

Matka i dwie siostry wszelkich dokładały starań, aby go odwieść od powziętego zamiaru, ale wszystko nic nie pomogło, owszem, Tomasz tak jasno począł wykładać o marnościach tego świata, o słodyczy miłości Bożej i piękności Nieba, że starsza siostra, która już była zaręczona, zwróciła słowo narzeczonemu i wstąpiła do klasztoru. Gdy bracia po roku wrócili do domu i dowiedzieli się, że Tomasz trwa w swoim zamiarze, straszliwie się rozgniewali. “Co? – zawołali – hrabia z Akwinu ma nosić gruby habit, jeść zebrany chleb i niby niewolnik chodzić z wygoloną głową? Nigdy na to nie pozwolimy!” Zdarłszy następnie z niego zakonne odzienie, sponiewierali go i wrzucili do więzienia zamkowego, znajdującego się w wieży. Tomasz z pokorą przyjął złe z sobą obejście, dziękując Bogu, że mu pozwolił cierpieć dla swej chwały; zarazem cieszył się, że w samotności w większym skupieniu ducha będzie mógł się modlić.

Bracia, widząc że ich okrucieństwo na nic się nie zdało, wpadli na inny, prawdziwie szatański pomysł, wprowadzili bowiem do więzienia Tomasza piękną, w umizgach wyćwiczoną dziewczynę. Święty zrazu wielce się przestraszył, ale potem, wezwawszy na pomoc Jezusa i Maryję, wyrwał z komina głownię i tak bezwstydną kusicielkę bić począł, że ta czym prędzej uciekła i już więcej przyjść się nie ośmieliła. Narysowawszy potem krzyż na ścianie, ukląkł przed nim i długo się modlił, aż strudzony zasnął. Wtem ujrzał dwu aniołów, którzy przepasawszy jego biodra srebrnym pasem, zaręczyli, że odtąd ciało jego będzie wolne od pożądliwości cielesnych.

Po dwóch latach więzienia ułatwiła mu starsza siostra ucieczkę do Neapolu, gdzie bez zwłoki złożył śluby zakonne.

Święty Tomasz z Akwinu

Przełożeni, obawiając się nowych napaści ze strony rodziny Świętego, wysłali go do Rzymu, skąd generał zakonu zawiózł go na dalsze nauki do Kolonii, gdzie wtedy uczył słynny na całą Europę mistrz teologii, także dominikanin, Albertus Magnus. Tomasz wielce tam wzbogacił swe wiadomości, ale ponieważ zawsze był pokorny i milczący, uważano go przeto za niedołęgę i szyderczo przezwano: “niemym sycylijskim wołem”. Jeden z uczniów ulitował się nad rzekomo tępogłowym Tomaszem i ofiarował się tłumaczyć mu słyszane na kolegiach wykłady. Święty z wdzięcznością przyjął ten dowód przyjaźni, lecz kiedy przyjaciel, tłumacząc jakieś trudne pytanie, całkiem się powikłał, wtedy Tomasz tak jasno, dobitnie i gruntownie je rozwiązał, że jego przyjaciel poznał, iż się pomylił na Tomaszu. Daleki jednak od zazdrości, owszem ucieszony, opowiedział zdarzenie to Albertowi, który zaraz zarządził publiczną dysputę. Na tej dyspucie miał Tomasz najpierw objaśnić pewien artykuł wiary, a potem bronić go przed zarzutami towarzyszy. Tomasz tak łatwo i z taką wyższością duchową wywiązał się z swego zadania, że wszyscy zdumieli się i zamilkli. Wtedy sam Albert począł zbijać wywody Tomasza, nie szczędząc najbardziej zawikłanych i najtrudniejszych zarzutów naukowych, ale Tomasz na wszystko miał gotową odpowiedź i tyle wykazał bystrości rozumu i wiadomości, że Albert pełen zdziwienia wykrzyknął: “Obaczycie, iż gdy w swoim czasie ten “wół” zaryczy, cały świat w podziwienie wprawi”.

Wyświęcony na kapłana z taką rzewnością odprawiał Mszę świętą, że często znajdowano ołtarz skropiony jego łzami. Wkrótce powołany na nauczyciela teologii do Paryża, wnet przewyższył innych profesorów, a nawet samego Alberta. Często również głosił kazania, a przemawiał do ludu z takim namaszczeniem, że słuchaczom zdawało się, iż anioła słyszą. Kazania jego były powodem wielu cudownych nawróceń, a kiedy mówił ludziom o miłości Jezusa, często z powodu głośnego płaczu w kościele musiał kazanie przerywać.

W roku 1252 wysłano Tomasza do Paryża, aby się ubiegał o godności akademickie. Zdobył przy tym taką sławę, że wbrew dotychczasowemu zwyczajowi natychmiast ofiarowano mu katedrę. Na wieść o tym zaczęli się na jego wykłady gromadzić słuchacze z całej Europy w nigdy dotąd niebywałej liczbie. W tym też czasie rozpoczął św. Tomasz swoją działalność pisarską. Ponieważ wówczas drukowanych książek jeszcze nie było, miewał po kilku pisarzy około siebie i równocześnie wszystkim dyktował. Zanim zabrał się do pisania lub czytania, zawsze prosił Boga o oświecenie. Pewnego razu oświadczył, że u stóp krzyża Zbawiciela więcej się nauczył aniżeli z wszystkich książek. Często dręczyła go obawa, czy jego książki nie zawierają rzeczy przeciwnych prawdziwej nauce, ale pewnego razu został pocieszony przez Chrystusa Pana, który tak do niego przemówił: “Tomaszu, dobrześ o Mnie napisał. Jakiej za to pragniesz nagrody?” Na co Święty: “Żadnej innej, o Panie, tylko Ciebie samego”.

Lecz nie tylko dowody nauki, ale także i głębokiej pokory dał ten wielki Święty. On, słynny profesor, pochodnia akademii, był w klasztorze jednym z najpokorniejszych zakonników. Pewnego razu podczas obiadu przypadło na niego czytanie. W pewnym miejscu opat zwrócił mu uwagę, że źle przeczytał. Tomasz zaraz przerwał i zaczął na nowo od wskazanego miejsca. Po obiedzie zaczęli go zakonnicy ganić za zbytek posłuszeństwa, dowodząc, że w rzeczywistości nie on się pomylił, ale opat się przesłyszał. Na co Święty odpowiedział: “Nie na tym, jak się słowo wymawia, lecz na tym wiele zależy, aby zakonnik był posłusznym!”

Innego razu pewien nowo przyjęty braciszek prosił opata, aby mu dał towarzysza, ponieważ ma w mieście jakieś sprawunki. Opat odrzekł mu na to, że pierwszego, którego spotka, ma wezwać, aby się z nim udał. Przypadek zrządził, że tym pierwszym był Tomasz, którego ów braciszek nie znał. Tomasz, gdy usłyszał rozkaz opata, bez wahania poszedł z braciszkiem do miasta, że jednak chorował w tym czasie na nogi, nie mógł nadążyć swemu towarzyszowi, który go za to wyzywał od leniwców i darmozjadów, niegodnych klasztornego chleba. Ludzie, słysząc to, przystawali na ulicy, znali bowiem słynnego teologa, aż wreszcie ktoś zwrócił braciszkowi uwagę, z kim idzie, oświadczając, że jest to Tomasz, profesor, kapłan i doktor teologii świętej. Przerażony braciszek padł Świętemu do nóg, ten jednak podniósł go, załatwił z nim sprawunki i wrócił do klasztoru, zakazując komukolwiek wspomnieć o tym, co zaszło.

Sterawszy siły nadmierną pracą, umarł św. Tomasz w stosunkowo młodym jeszcze wieku. Uwiadomiony przez Ducha świętego, że nić żywota jego już krótka, prosił przełożonych, aby mu było wolno przygotować się na śmierć w klasztorze w Neapolu. Zezwolenie otrzymał, lecz wkrótce potem wysłał go papież Grzegorz X na sobór powszechny do Lugdunu. Jak zawsze posłuszny wybrał się natychmiast w drogę, nie dojechał tam jednak, gdyż przedtem już chory, w drodze zasłabł śmiertelnie i umarł dnia 7 marca 1274 roku w klasztorze Fossanuova, licząc zaledwie lat 50.

Pan Bóg wszechmocny, w dowód swego uznania jeszcze za życia wsławił Tomasza licznymi cudami. I tak pewna niewiasta cierpiąca na krwotok, za dotknięciem się jego szaty została uzdrowiona, jak niegdyś niewiasta ewangeliczna. Innego znowu chorego uzdrowił, podawszy mu relikwie świętej Agnieszki. Największym i najpiękniejszym jednak cudem są dzieła jego, które potomności jako najdroższą spuściznę pozostawił. Papież Jan XXII umieścił go w liczbie Świętych, a Urban V zezwolił na przeniesienie relikwii jego do Tuluzy, nadając mu tytuł “Anielskiego Nauczyciela Kościoła”.

Nauka moralna

Święty Tomasz, zapytany pewnego razu, w jaki sposób najłatwiej można ustrzec się grzechu, tak odpowiedział: “Pomnij zawsze na obecność Boga”. Zaprawdę piękne i prawdziwe to słowa. Kto się Boga boi i zawsze o tym pamięta, że Bóg go widzi i na każdy jego uczynek patrzy, a zna nawet najskrytsze myśli jego, ten z pewnością nigdy nie dopuści się grzechu. Dusze czyste i niewinne odznaczają się zwykle szczerym i gorącym nabożeństwem do Najświętszego Sakramentu, tego Chleba Anielskiego, gdyż kto go pożywa z wiarą i pobożnością, żyć będzie na wieki. Był też święty Tomasz główną sprężyną w zaprowadzaniu czci Najświętszego Sakramentu, jako też rozszerzaniu uroczystości Bożego Ciała. W tym celu napisał wiele przecudnych hymnów, które kapłani do dziś w kościelnych Godzinkach odmawiają. Ale i lud śpiewa te hymny z wielką nabożnością, a zwłaszcza owo powszechnie znane “Tantum ergo Sacramentum – Przed tak wielkim Sakramentem”. Są to jednak tylko dwie końcowe zwrotki hymnu “Pange lingua gloriosi – Sław języka chwalebnego”, którego całość poniżej przytaczamy:

Sław języku chwalebnego
Ciała i Krwi świętości,
Które na okup całego
Świata z wielkiej miłości,
Wydał owoc Panieńskiego
Płodu, Król wielmożności.

Nam jest dany, nam się zrodził
Z czystych Panny wnętrzności,
I po świecie siejąc chodził
Ziarno Boskiej mądrości;
Gdy Mu czas zejścia przychodził,
Cud czyni swej miłości.

Ostatni raz gdy za stołem
Siedząc z apostołami,
Wieczerzając z nimi społem,
Zakon wprzód z obrządkami
Wypełniwszy, wszystkim kołem
Dał się swymi rękami.

Słowo, co się Ciałem stało,
Słowem swym chleb prawdziwy
Przemienia w swe własne Ciało;
Wino w Krwi napój żywy;
Lubo się zmysłom nie zdało,
Wierz, a bądź niewątpliwy.

Przed tak wielkim Sakramentem,
Upadajmy na twarzy,
Niech ustąpią z testamentem
Nowym sprawom już starzy;
Wiara będzie suplementem,
Co się zmysłom nie zdarzy.

Ojciec z Synem niech to sprawi
By Mu dzięka zabrzmiała;
Niech Duch święty błogosławi,
By się Jego moc stała;
Niech nas nasza wiara stawi,
Gdzie jest wieczna cześć, chwała.

 

Modlitwa

Boże, który przedziwną nauką świętego Tomasza Wyznawcy uświetniasz Kościół Twój święty, spraw miłościwie, prosimy Cię, abyśmy to, czego nauczał, pojąć zdołali, a to co sam czynił, naśladować mogli. Przez Pana naszego Jezusa Chrystusa, który żyje i króluje w Niebie i na ziemi po wszystkie wieki wieków. Amen.

Św. Tomasz z Akwinu
urodzony dla świata 1226 roku,
urodzony dla nieba 7.03.1274 roku,
kanonizowany 18.07.1323 roku,
doktor Kościoła 11.04.1567 roku,
patron uniwersytetów i szkól katolickich 4.08.1880 roku,
wspomnienie 28 stycznia.

Żywoty Świętych Pańskich na wszystkie dni roku – Katowice/Mikołów 1937r.

http://ruda_parafianin.republika.pl/swi/t/tomasz1.htm

********

Spuścizna literacka św. Tomasza z Akwinu jest olbrzymia. Wprost wierzyć się nie chce, jak wśród tak wielu zajęć mógł napisać dziesiątki tomów. Zadziwia przy tym uniwersalizm podejmowanych zagadnień i głębia ich wyjaśnień. Wyróżniał się umysłem nie tylko analitycznym, a1e także syntetycznym. On jedyny odważył się dać panoramę całej nauki filozofii i teologii katolickiej w systemie zdumiewająco zwartym, któremu nadano nazwę tomizmu. Do najważniejszych jego dzieł należą: Summa contra Gentiles, czyli apologia wiary przeciwko poganom, Kwestie dysputowane, Komentarz do sentencji Piotra Lombarda, Summa teologiczna i Komentarze do niektórych ksiąg Pisma świętego.

Wypada również przypomnieć, że Tomasz umiał połączyć niezwykłą wiedzę z niemniej wielką świętością. Powiedziano o nim, że „między uczonymi był największym świętym, a między świętymi największym uczonym”. Wyróżniał się skromnością, pokorą i duchem modlitwy. Był także uzdolnionym poetą. Zostawił piękne teksty liturgiczne do brewiarza i mszału na uroczystość Bożego Ciała. Kilka razy ofiarowanej mu godności biskupiej nie przyjął.

             Kuszenie św. Tomasza z Akwinu - Diego Velázquez

Kuszenie św. Tomasza z Akwinu, Diego Velázquez, 1632 r.

Św. Tomasz z Akwinu zgromadził wszystkie wiadomości swego wieku i dokonał dzieła, rozpoczętego przez ludzi wielkich, poprzedzających go w zawodzie naukowym. W ślad za nimi zabrał się do wyjaśniania syntezy teologicznej Piotra Lombarda i filozoficznych pism Arystotelesa; wyjaśniał wiele ksiąg Pisma św., w szczególności zaś wiele listów św. Pawła. W dziele swym Catena aurea zebrał pod formą komentarzy wszystko, co najpiękniejszego powiedzieli Ojcowie Kościoła o czterech Ewangeliach. W swej Summa contra gentiles zbadał wszystkie dogmaty wiary pod względem rozumowym i apologetycznym. Po takim dopiero przygotowaniu przystąpił do napisania, głównego swego dzieła, któremu nadał tytuł: Summa teologiczna.

Według św. Tomasza za istnieniem Boga przemawia pięć argumentów, nazywanych drogami (łac. via – droga)

  1. jeśli istnieje ruch, to istnieje pierwszy poruszyciel – Bóg (łac. ex motu)
  2. jeśli każda rzecz ma swą przyczynę, istnieje pierwsza przyczyna sprawcza – Bóg (łac. ex ratione causae efficientis)
  3. jeśli byty przygodne nie istnieją w sposób konieczny (pojawiają się na świecie i przemijają), musi istnieć byt konieczny – Bóg (łac. ex possibili et necessario)
  4. jeśli rzeczy wykazują różną doskonałość, to istnieje byt najdoskonalszy – Bóg (łac. ex gradibus perfectionis)
  5. jeśli celowe działanie jest oznaką rozumności, to ład i porządek w działaniu bytów nieożywionych, lub pozbawionych poznania, świadczą o istnieniu Boga, kierującego światem nieożywionym. (łac. ex gubernatione rerum)

Summa ta jest świetną syntezą całej nauki katolickiej; teologię wykłada podług źródeł najzdrowszej tradycji, a wszystkie ważniejsze zagadnienia filozoficzne rozwiązuje w sposób zgodny z zasadami wiary. To dzieło właśnie zjednało Doktorowi Anielskiemu uwielbienie, jakie wypowiada Leon XIII papież w głośnej encyklice Aeterni Patris z dnia 4 sierpnia 1879 r., przytaczając słowa Cajetana: „Tomasz z Akwinu posiadł w pewnym znaczeniu rozum wszystkich poprzedzających go uczonych. Zgromadził ich nauki w jedną całość, jako rozproszone członki jednego ciała; zestawił jedne z drugimi, przedziwnym sposobem je podzielił i tak dalece wzbogacił, że jego słusznie uważać należy za szczególnego obrońcę i zaszczyt Kościoła”. W dziele tym klasycznym, Summa teologiczną zwanym, znajduje się najpewniejsza, najbardziej metodyczna, najdokładniejsza i najwyraźniejsza synteza nauki poprzednich wieków, a tym samym najdokładniejszy wyraz tradycji, nieomylnie przechowywanych i rozwijanych na łonie Kościoła. Znakomity ten przeto dominikanin stał się mistrzem wszystkich teologów i wszystkich filozofów chrześcijańskich, źródłem, z którego miały czerpać następne wieki tradycyjną naukę Kościoła.

Wiara i Rozum zjednoczone   

Wiara i Rozum zjednoczone, ze św. Tomaszem z Akwinu nauczającym w tle, Ludwig Seitz, Watykan

Ale jest jeszcze coś innego, co z Summy tej czyni jakoby kopalnię, w której, w zarodku przynajmniej, znajduje się rozwiązanie licznych zagadnień, jakie poruszano w ciągu wieków, – i jakoby zbrojownię, z której wydobywa się broń dla zwalczenia wszelkich herezji i błędów; tym czymś jest metoda naukowa, jakiej się trzyma św. Tomasz. Polega ona na tym, że uczony ten myśliciel sprowadza zawsze swój wykład do pierwszych zasad, i odróżnia rzeczy, należące do zakresu rozumu naturalnego, od rzeczy należących do zakresu wiary.

Wolność prawdziwa, to wolność od błędu niepewności.
                                                           Summa Teologiczna

„Doktor Anielski, powiada jeszcze Leon XIII, upatrywał przyczyny filozoficzne w przyczynach i w samych pierwiastkach rzeczy, a właśnie obszar tych przesłanek i niezliczone prawdy, jakoby w zarodku w nich zawarte, dostarczają nauczycielom wieków późniejszych olbrzymiego tematu do naukowego rozwoju, jaki się we właściwym czasie wytworzy. Stosując ten sam system przy odpieraniu błędów religijnych, wielki ten myśliciel osiągnął podwójny skutek, że sam jeden odparł wszystkie błędy ubiegłych wieków, i że dostarczył niepokonalnej broni do odpierania tych, jakie przyszłość ujrzeć miała. Co więcej, doskonale i o ile potrzeba odróżniając rozum od wiary, jednocześnie łączy oboje węzłami najściślejszej wzajemnej przyjaźni: zastrzega tym sposobem prawa i przywileje obojga, oraz poręcza godność obojga, tak, iż rozum ludzki, unoszony na skrzydłach Tomasza aż do szczytu natury ludzkiej, wznieść się wyżej nie może, a z drugiej strony wiara z trudnością spodziewać się może od rozumu liczniejszych i potężniejszych pomocy nad te, jakich jej dostarczył Tomasz”.

Tryumf św. Tomasza z Akwinu                                      Tryumf św. Tomasza z Akwinu, Francisco de Zurbarán, 1631 r.

Toteż niebawem zaczęto Summę teologiczną uważać za najpoważniejszy wykład nauki Kościoła. Mnóstwo też papieży w szczególniejszy sposób polecało naukę Anioła Szkoły, jak papieże: Klemens VI, Innocenty VI, Urban V, Mikołaj V, św. Pius V, Innocenty XII, Benedykt XIII, Klemens XII, Benedykt XIV, Pius IX, Leon XII. Sobory ekumeniczne: Lioński, Vienneński, Florencki, Watykański, czerpały z dzieł jego swe orzeczenia; toż samo czynili Ojcowie Soboru Trydenckiego; co więcej nawet, na czcigodnych swych posiedzeniach soborowych obok Biblii i zbioru kanonów kościelnych umieścili na stole Summę Teologiczną św. Tomasza. Stare wszechnice świata katolickiego ogłosiły Anielskiego Doktora najpewniejszym przewodnikiem nauczania. Statuty większej części zakonów religijnych, jak dominikanów, benedyktynów, karmelitów, augustianów, jezuitów, nakazują członkom swoim badać pisma św. Tomasza i przejmować się jego zasadami.

Ta jednogłośna niemal zgodność w uwielbieniu dla św. Tomasza nadaje mu nadzwyczajną, powagę. Nauka kościelna jest nieomylną nie tylko, kiedy ją orzeka uroczystym sądem Najwyższy Pasterz lub sobór ekumeniczny, ale także kiedy ją nam podaje powszechna zgodność tych, którzy służą Kościołowi za narzędzia i organa w dziele nauczania jego dzieci; jakoż przytoczone wyżej świadectwa dowodzą, że nauka św. Tomasza z Akwinu nie różni się od nauki Kościoła.

Rozumie się, że z tego nie wynika bynajmniej, aby każde zdanie św. Tomasza obowiązywało wiernych na sumieniu, ale ponieważ wszystkie punkty jego nauki ściśle są ze sobą złączone i dziwnie piękną przedstawiają jedność, niebezpieczne byłoby przeto przedsięwzięciem odrzucać całość jego nauczania lub poszczególne nawet zasady, bardzo z bliska dotyczące orzeczeń dogmatycznych, i dlatego też wszystkie zdania św. Tomasza przyjmować należy z największym poszanowaniem. A zatem Kościół zachowaniem się swoim i wielkimi pochwałami dla św. Tomasza nadał ogromną powagę nie tylko zasadom jego teologicznym, ale także zasadom filozoficznym w całości swej uważanym, oraz ogółem wszystkim zasadom św. Doktora, dotyczącym prawd objawionych.

Doroczne wspomnienie świętego Tomasza z Akwinu do roku 1969 obchodził Kościół 7 marca, w dzień śmierci Świętego. Reforma liturgiczna z roku 1969 wspomnienie Świętego przeniosła, uzasadniając, że dotychczasowe święto przypadało zawsze w Wielkim Poście. Wybrano dzień 28 stycznia, gdyż wtedy odbyła się uroczystość przeniesienia jego relikwii do Tuluzy (1369).

http://sanctus.pl/index.php?podgrupa=109&doc=59

********

Święty Tomasz z Akwinu: Akwinata

dodane 2008-12-10 13:24

ks. Remigiusz Sobański

Ludzie postępując normalnie, czyli zgodnie z rozumem, żyją szczęśliwie na ziemi i zapewniają sobie szczęście wieczne.

Święty Tomasz z Akwinu: Akwinata   Carlo Crivelli św. Tomasz z Akwinu

Tomasz z Akwinu (stąd nazywano go Akwinatą) przejął od Arystotelesa metafizykę wraz z postrzeganiem świata jako ukierunkowanego ku celowi procesu. Nader doniosła była w jego nauce zasada jedności bytu i dobra: „byt i dobro nakładają się”. Tomasz z Akwinu – realista jak Arystoteles – dostrzegał istnienie zła, stał jednak na stanowisku, że zło trzeba i można pokonać. We wszystkich bowiem – jak pisał – bytach i zdarzeniach tkwi naturalna skłonność do dobra, a człowiek potrafi dzięki rozumowi poznać dobro.

Należy cenić każde dobro, istnieje hierarchia dóbr, ale nie ma dóbr nieważnych. Stąd u Tomasza tożsamość dwu naczelnych zasad: „czyń dobro, a zła unikaj” oraz „zachowuj się rozumnie”. Są to zasady ogólne, wymagające konkretyzacji. Powinno się jej dokonywać za pomocą dwóch kryteriów: natury człowieka (czyli prawa naturalnego, którego koncepcję przejął od Arystotelesa) oraz Dekalogu. I tak jako istota rozumna, człowiek pragnie poznać prawdę, stąd obowiązek jej poznania. Z popędu płciowego i rozrodczego wynika nakaz rodzenia i wychowania dzieci. Jako istota społeczna winien człowiek nawiązywać przyjaźnie. Instynkt samozachowawczy każe szanować i pielęgnować życie… Tomasza z Akwinu nazwano filozofem natury.

Natura to u św. Tomasza nie tylko coś, co się opisuje – natura zobowiązuje. Rozumienie natury jako czegoś, co można poznać i potem odpowiednio się zachować, pozwoliło mu kreślić optymistyczną wizję świata – uporządkowanego, przyjaznego człowiekowi. Świat chrześcijański nazywał społecznością doskonałą – ludzie postępując normalnie, czyli zgodnie z rozumem, żyją szczęśliwie na ziemi i zapewniają sobie szczęście wieczne.

Była to odważna wizja świata. Tomasz był zresztą człowiekiem odważnym: jako nastolatek wbrew ojcu i rodzinie wstąpił do zakonu, jako uczony odważył się przejąć dorobek filozoficzny Arystotelesa, poganina przecież, miał odwagę postrzegać świat optymistycznie, mimo że ludzi średniowiecza trapiły liczne lęki, współcześni Tomaszowi kaznodzieje przedstawiali przyszłość – zwłaszcza tę wieczną – w nader ponurych barwach, a czasy były wtedy bardzo niespokojne. Za życia miał więcej przeciwników niż zwolenników.

Znalazł się nawet autor, który odkrył w pismach św. Tomasza 117 – jak twierdził – błędów. A jednak to jego filozofię nazwano „wieczystą”. Okazała się nader przydatna zwłaszcza wtedy, gdy po wstrząsach i zawirowaniach trzeba było stawiać świat na nogi. Recepta jest prosta: posługiwać się rozumem, szanować każdy byt, cenić dobro…

Masz rozum to używaj

Sebastian Musioł

Nawet gdyby trzeba było zliczyć diabły na czubku szpilki, Tomasz starałby się to zrobić dokładnie i rzeczowo. (M.Piekra)

Pewnego ranka, po Mszy świętej Tomasz z Akwinu odesłał brata Reginalda, swego sekretarza i przyjaciela, przygotowanego jak zwykle do zapisywania tego, co Mistrz mu podyktuje. – Nie będę już więcej pisał. Wszystko, czego dokonałem, jest jak wymłócona słoma przy tym, co mi dziś zostało objawione – powiedział Doktor Anielski.
Legenda dopowiada, że najważniejsze fragmenty nieukończonej Summy teologicznej Tomasz dyktował z głową w tabernakulum. Trzy wieki później pełen podziwu Pius V ogłosił św. Tomasza piątym doktorem Kościoła, a Leon XIII zalecił studiowanie jego filozofii.

Hrabiowska rodzina widziała w nim opata Monte Cassino. Pięciolatka oddano tam na wychowanie. Cóż, skoro siedemnastolatek przyłączył się do żebrzących braci kaznodziejów, aby bronić tego, co naturalne, przed potępieniem. Nie po to mamy ciało, ręce, brzuch i głowę, żeby się ich wyrzekać lub żeby poszły w ogień piekielny. Ludzka ułomna natura jest drogą ku Bogu. Rozum zaś każdy ma po to, aby nie pobłądzić. Rozum oświecany wiarą.

Tomasz za życia nie budził wyłącznie ciepłych uczuć. Na studiach w Kolonii, u Alberta Wielkiego, przezywano go „milczący wół”. Kiedy jednak „zaryczał”, Europa padła na kolana. Potrafił też postawić na swoim. Potężny – z najwyższej kategorii wagowej.

Krótko po jego śmierci franciszkanie zabronili czytania jego Summy bez komentarzy, a na Sorbonie publicznie spalono jego dzieła. A jednak benedyktyni z Fossanuova, gdzie zmarł w 1274 roku w drodze na sobór w Lyonie, wygotowali starannie jego ciało na relikwie. Nie postąpiliby tak z pewnością wyłącznie oszołomieni jego rozległą wiedzą, wysokim urodzeniem czy sławą doradcy papieskiego. Widzieli w nim prawdziwie świątobliwego człowieka.

Tomasz nie bał się pisać na każdy temat. Był przekonany, że wszelką wiedzę o świecie można przedstawić w sposób uporządkowany. Wielokrotnie zawiodło go to na manowce. Ale nawet wtedy zasługuje na usprawiedliwienie. Starał się nie wykraczać poza to, co uznawano za naukowo potwierdzone. Wyobrażenia o świecie, zwłaszcza o biologii, astronomii, fizyce, medycynie, były takie, jakie odziedziczono po starożytnych. Epoka wielkich odkryć dopiero miała nadejść. Zresztą Tomasz nie miał natury odkrywcy, pragnął rozumieć, dlatego porządkował. Nawet gdyby trzeba było zliczyć diabły na czubku szpilki, Tomasz starałby się to zrobić dokładnie i rzeczowo.

Świat, ludzie i to, co między ludźmi, ma kierować ku Bogu – powtarzał na każdym kroku. Nawet, gdy pisał „przeciw” niewiernym (Summa contra gentiles), to był „za”. Podpowiadał – najlepiej jak potrafił – co z Bożym planem harmonijnie współbrzmi, co warto wspierać i rozwijać, gdzie ład umacniać. Dziś nawet w naukach politycznych, administracji i ekonomii spostrzeżenia Tomaszowe znajdują posłuch i uznanie. Tomasz mocno wierzył, że to, co dobre, ma naturalną skłonność do rozprzestrzeniania się. Kiełkuje i wzbiera, jeśli mu to umożliwić.

Filozof zdrowego rozsądku

ks. Tomasz Jaklewicz

Dobrze o Mnie napisałeś, Tomaszu (Jezus)

Kiedy studiował w Kolonii u św. Alberta Wielkiego, jego koledzy nazywali go „niemym wołem”, bo odznaczał się wzrostem, tuszą i… niczym więcej. Podczas akademickich dysput siedział milczący, zaczęto więc uważać go za tępaka. Kiedy wreszcie przemówił, św. Albert miał powiedzieć: „Ten niemy wół zaryczy tak głośno, iż rykiem wypełni świat”. Przepowiednia spełniła się. Zaryczał. Zostały po nim księgi i świadectwo świętości życia. W kościele w Neapolu sam Jezus miał odezwać się do niego z krucyfiksu: „Dobrze o Mnie napisałeś, Tomaszu”. A kiedy Pan zapytał go, czego chce w zamian, święty dominikanin odparł: „Tylko Ciebie”.

Przyszedł na świat w okolicach Akwinu, niedaleko Neapolu w roku 1224/5. Pochodził z zacnego i bogatego rodu. Jego wuj był opatem słynnego klasztoru benedyktyńskiego na Monte Cassino. Tam Tomasz pobierał nauki już od 5 roku życia. Wbrew woli rodziców, porzucił benedyktynów, aby wstąpić do dominikanów. Rodzina trzymała go w domowym areszcie przez 2 lata, aby przymusić do objęcia „poważniejszych” stanowisk. Tomasz nie uległ. Studiował w Paryżu, potem w Kolonii u św. Alberta Wielkiego. Wykładał w Paryżu, Rzymie, Neapolu. Pisał i modlił się. Konsekwentnie odmawiał wszelkich zaszczytów. Jego dzieła to cała biblioteka.

Najważniejsze z nich: „Summa przeciw poganom” oraz wielotomowa niedokończona „Summa teologii”. Tomasz wprowadził do myśli chrześcijańskiej filozofię Arystotelesa, mimo że dla wielu pachniało to herezją. Był jednym z najgenialniejszych intelektów w historii. Pytał i odpowiadał, argumentował, rozróżniał, precyzyjnie, logicznie, jak komputer. Ufał zarówno Bogu, jak i ludzkiemu rozumowi, dzięki czemu godził religię z rozumem. Fascynowało go słowo „jest”, czyli sam fakt istnienia świata, człowieka. W samej rzeczywistości dostrzegał drogę rozumu ku Bogu. Chesterton określił jego naukę jako „filozofię zdrowego rozsądku”.

Pod koniec życia przeżył mistyczne spotkanie z Bogiem. Przestał pisać. „Widziałem rzeczy, przy których wszystkie moje pisma są jak słoma”, wyznał braciom. Zmarł w drodze na sobór w Lyonie w klasztorze cystersów w Fossanowa, mając niecałe 50 lat. Spowiednik, który był przy nim przy śmierci, wystraszył się, bo jego spowiedź była spowiedzią pięcioletniego dziecka.

http://kosciol.wiara.pl/doc/490593.Swiety-Tomasz-z-Akwinu-Akwinata/3

*********

Jakub Szymański
O oddziaływaniach demonicznych według św. Tomasza z Akwinu
Któż jak Bóg
 
We współczesnych czasach jest przejawiane niezwykłe zainteresowanie odnośnie zagadnień demonologicznych, warto zatem dla właściwego porządku zapoznać się w tym względzie z przemyśleniami, jakie mieli na te tematy dawni mistrzowie. Największym zaś z Doktorów Kościoła jest Dominikanin, św. Tomasz z Akwinu (wspomnienie 28 stycznia), który rozważał sposoby oddziaływań demonicznych na człowieka.I tak św. Tomasz stwierdza, iż diabeł nie może być przyczyną grzechu ludzkiego, jako bezpośrednio poruszający ludzką wolę, ale jedynie poprzez sposób nakłaniania. Namawia zatem niejednego człowieka w podwójny sposób: widzialnie i niewidzialnie. Widzialnie zapewne, jak gdy w jakiejś postaci widzialnie się pojawi człowiekowi, i mówi do niego (tj. tego człowieka) na sposób uchwytny przez zmysły i nakłania do grzechu, jak to kusił pierwszego człowieka w Raju w postaci węża (św. Tomasz zdaje się tu rozumieć słyszalną mowę diabła, który po prostu duchem swoim napełnił istniejącego już, żywego węża – właśnie jako rodzaj diabelskiego pojawienia), a Chrystusa na pustyni w jakiejś postaci, w której widzialnie się Jemu pojawił.Nie jest jednak domniemane, iż jedynie w ten sposób namawia człowieka, gdyż wynikałoby, iż żadnych innych nie byłoby grzechów z pobudek diabła, niźli te, do których diabeł nakłania, pojawiając się widzialnie. I dlatego również niewidzialnie podżega człowieka do grzechu. Co zapewne czyni i na sposób namowy, i na sposób stanu.

Na sposób namowy, gdy proponuje coś cnocie poznawczej jako dobro. To zaś może być uczynione na trzy sposoby, gdyż zaproponowane albo w odniesieniu do intelektu, albo w odniesieniu do zmysłu wewnętrznego, albo także w odniesieniu do zmysłu zewnętrznego.

O tyle co do intelektu zapewne, iż intelekt ludzki może być wsparty przez intelekt anielski do poznania czegoś na sposób jakiegoś oświecenia – jak mówi Dionizy Aeropagita. Chociaż bowiem anioł nie może bezpośrednio spowodować aktu woli – dlatego, iż akt woli nie jest niczym innym, niż pewną skłonnością z wnętrza pochodzącą. Może jednak „odcisnąć” w intelekcie, którego działanie zawiera się w przyjmowaniu z zewnątrz – stąd mówi się, iż zrozumieć, to w jakiś sposób otworzyć się. Chociaż zatem diabeł wedle porządku swej natury może jakoś namawiać ludzki intelekt, „oświecając” go – jak to czyni dobry anioł – jednak tego nie czyni, gdyż intelekt, o ile bardziej oświecony, o tyle bardziej może siebie strzec przed zwiedzeniem, które zamierzył diabeł. Stąd pozostaje, iż nakłanianie wewnętrzne diabła i jakiekolwiek jego „objawienie” nie jest przez oświecenie intelektu, lecz jedynie przez jakieś „odciśnięcie” we władzach zmysłowych wewnętrznych lub zewnętrznych.

Co zatem, np. przydarza się z wizji sennych u śpiących z naturalnego poruszenia ducha i płynów ustrojowych, to może przydarzyć się z podobnego, miejscowego poruszenia, spowodowanego przez demony, czasami zapewne u śpiących, czasami zaś u nie-śpiących, u których demony mogą pobudzić wewnętrznego ducha i płyny ustrojowe zapewne aż do tego czasami, iż całkowicie zostaje związane użycie rozumu, jak to przejawia się u szaleńców (oczywistym jest bowiem powstrzymanie czynności rozumu z wielkiego zaburzenia ducha i płynów ustrojowych, jak to jest jawne właśnie u szaleńców, i śpiących, i upitych). Czasami zaś bez związania rozumu, jak to i u ludzi nie-śpiących i mających zdolność używania rozumu – przez zaburzenie ducha i płynów ustrojowych, gdy idee wewnątrz przechowywane, jakby z jakiegoś archiwum wyprowadzone są do zasady zmysłowej, aby rzecz jakaś była wyobrażana. Gdy zatem demony czynią to u nie-śpiących i mających użycie rozumu, o tyle bardziej i łatwiej zauważa wówczas ktoś ideę do zasady zmysłowej sprowadzoną, i w jego myśleniu goszczącą, kiedy bardziej jest zaprzątnięty od jakiejś namiętności. I dlatego demony są nazywane kusicielami, gdyż wypróbowują przez działania ludzi, jakim namiętnościom bardziej się poddadzą, aby wedle tego w ich wyobraźni skuteczniej „odciskać” to, co zamierzają.

Podobnie także poprzez wzburzenie ducha zmysłowego mogą „odciskać” w zmysłach zewnętrznych, które to zmysły wedle wycofania się lub pomnożenia ducha zmysłowego, albo subtelniej, albo oporniej coś odczuwają (jak to się ma, np. w przypadku opętanych, u których może występować, powodowana demonicznie, nadwrażliwość na dźwięki, czy inne zmysłowe nadwrażliwości, lub z drugiej strony, stan otępienia zmysłów). Stąd św. Augustyn mówi, iż: to zło przyniesione przez demony, wślizguje się przez wszystkie zmysły.
Tak zatem jest oczywiste, iż diabeł wewnętrznie nakłania do grzechu, „odciskając” we władzach zmysłowych wewnętrznych lub zewnętrznych.

Poprzez zaś ten sposób „przygotowania” może być diabeł przyczyną grzechu, o ile przez podobne poruszenie ducha i płynów ustrojowych czyni jakichś ludzi bardziej skłonnymi do gniewu lub do pożądliwości, lub do czegokolwiek tego rodzaju. Oczywiste jest bowiem, iż jakoś usposobiony ciałem człowiek jest bardziej skłonny do pożądliwości i gniewu, i tego rodzaju namiętności, z których zaistnieniem jest chętny zgodzić się. Tak zatem jest jasne, iż diabeł wewnętrznie pobudza do grzechu, nakłaniając i przygotowując, jednak nie dokonując grzechu.
To z kolei, że diabeł zamieszka w człowieku, można rozumieć na dwa sposoby. W jeden co do duszy, w drugi co do ciała.

O ile co do duszy, to zapewne nie może diabeł zamieszkać w człowieku na sposób rzeczywisty, gdyż jedynie Bóg przenika umysł. Ani tak diabeł nie może spowodować winy – jak Duch Święty może spowodować łaskę. Duch Święty bowiem działa wewnętrznie, lecz diabeł sugeruje zewnętrznie, czy o tyle co do zmysłu, czy o tyle co do wyobraźni. Mówi się jednak, iż może diabeł „zamieszkać” skłonność człowieka poprzez efekt złości, nie jedynie kiedy z jego sugestii grzech zostanie dokonany, lecz także poprzez jakikolwiek grzech śmiertelny, gdyż przez jakikolwiek grzech śmiertelny człowiek zostaje poddany służbie diabłu.

Co do ciała, to rzeczywiście zaś diabeł może zamieszkać w człowieku, jak to jest jawne u opętanych.
Św. Tomasz zastanawia się też, czy demony mogą powodować zmiany w ludzkim intelekcie. I stwierdza, iż odnośnie działań demonów dwie sprawy są do rozważenia.
Po pierwsze o tym, co mogą z mocy własnej natury. Po drugie, w jaki sposób naturalnej mocy używają ze złośliwości własnej woli.

O tyle zatem co do mocy własnej natury, to samo mogą demony, co i dobrzy aniołowie, gdyż ich natura jest im wspólna. Jest zaś różnica w użyciu mocy wedle dobrej i złej woli, bowiem dobrzy aniołowie z miłości zamierzają pomagać człowiekowi do dobra, dla doskonałego poznania prawdy; zaś demon powstrzymywać zamierza, tak jak i wszystkie inne dobra człowieka. Jest zaś rozważane, iż intelektualne działanie człowieka dokonuje się wedle dwu – tzn. wedle światła poznawczego i wedle idei rozumowych. Tak, iż wedle idei dzieje się zrozumienie rzeczy, a wedle światła poznawczego dokonuje się osąd ze zrozumianych rzeczy. A przenikające do duszy ludzkiej naturalne światło poznawcze jest zapewne w porządku natury poniżej światła anielskiego. I dlatego, jak w rzeczach cielesnych wyższa moc wspiera i wzmacnia niższą moc, tak przez światło anielskie wzmocnionym może być światło intelektu ludzkiego dla doskonalszego rozsądzenia – co anioł dobry zamierza, ale nie anioł zły. Stąd w ten sposób aniołowie dobrzy poruszają duszę do zrozumienia, nie zaś demony.

Z powodu zaś idei anioł dobry lub zły może przemieniać ludzki intelekt do jakiegoś zrozumienia, zapewne nie wpływając na idee w samym intelekcie, lecz stosując jakieś znaki zewnętrznie, którymi pobudzony intelekt zbliży się do pojęcia – co także ludzie czynić mogą. Lecz także więcej aniołowie dobrzy lub źli mogą wewnętrznie w jakiś sposób dysponować i zarządzać ideami wyobrażeniowymi, wedle czego następuje zrozumienie czegoś rozumowego. Co zatem aniołowie dobrzy zarządzają dla dobra ludzi, to demony dla zła ludzi; lub o tyle dla wyniku grzechu, to znaczy według tego, aby człowiek z tego jak „pojął”, poruszył się do pychy, lub do jakiegoś innego grzechu; lub do powstrzymania samego zrozumienia prawdy, wedle czego poprzez jakieś „pojęcie” wprowadzony zostaje człowiek w wątpliwość, której rozwiązać nie potrafi, i tak pociągnięty zostaje w błąd. Stąd św. Augustyn mówi, iż demon jakimiś ciemnościami napełnia wszelkie drogi inteligencji, poprzez które promień światła rozumowego zwykł otwierać umysł.

Zebrał i przetłumaczył
Jakub Szymański

***********************

Ponadto dziś także w Martyrologium:
Pod Quimper, w Bretonii – bł. Juliana Maunoir. Powołanie do jezuitów zawdzięczał lekturze listów misjonarzy. Sam przez ponad 40 lat przebiegał diecezje bretońskie, wygłaszając nauki rekolekcyjne. Zmarł w roku 1683.oraz:

św. Flawiana, męczennika (+ 303); św. Jakuba, pustelnika (+ VI w.); św. Juliana, biskupa (+ 1208); św. Leonidasa, męczennika (+ 303); świętych męczenników Leucjusza, Tyrsa i Kalinika (+ ok. 250); bł. Marii Mancini, zakonnicy (+ 1431)

O autorze: Judyta