“Nic nie możecie nam zrobić”…giną tysiące, a świat milczy ….

Przeczytajcie co się dzieje w Nigerii, jednym z największych krajów Afryki. Komuniści też w XX w. opanowali na początek jeden z największych krajów Europy, potem ruszyli dalej. Islamiści idą ich śladami, a świat nadal milczy i nic nie robi.

“Nic nie możecie nam zrobić”

Łukasz Kaźmierczak / “Przewodnik Katolicki”

(fot. shutterstock.com)

Nigeria, najludniejsze państwo Afryki, gdzie śmierć przyjeżdża nocą na motorach, podkłada bomby i pali żywcem, wołając przy tym: “Allah jest wielki”.

 

Bierność świata wobec działań sekty Boko Haram – tak, tak, sekty, bo nawet w oczach większości muzułmanów uchodzą oni za odstępców od wiary – jest doprawdy zadziwiająca. Oto bowiem kiedy miliony oczu wpatrzone są z przerażeniem w rozstrzelaną redakcję “Charlie Hebdo”, w tym samym czasie w Nigerii przy niemal całkowitym milczeniu zachodnich mediów dokonuje się religijna rzeź na niewiarygodną wręcz skalę. A to, co się tam dzieje, można opatrzyć wyłącznie ostrzegawczą tabliczką z napisem: “Tylko dla widzów o mocnych nerwach”.

 

Zabite miasto
Początek roku to wyjątkowe nasilenie makabrycznych doniesień z Nigerii. Kilkanaście dni temu bojówkarze z Boko Haram dokonali m.in. pacyfikacji dziesięciotysięcznego miasta Baga nad jeziorem Czad w północno-wschodniej części kraju. Z zeznań świadków wynika, że kilkuset członków sekty wjechało samochodami do wsi i rozpoczęło regularną rzeź. Rozstrzelano setki ludzi, resztę spalono żywcem w ich domach. Jedną z ofiar islamistów z Boko Haram stała się kobieta, która w chwili ataku rodziła. “Połowa dziecka była już na tym świecie, kiedy jego matka została postrzelona i zmarła” – relacjonował jeden z ocalałych mieszkańców Baga. Inny mówił, że ciała zamordowanych leżały dosłownie na wszystkich ulicach miasta. Nigeryjskie władze potwierdziły, że w masakrze zginęło prawdopodobnie około 2000 osób – niemal jedna piąta mieszkańców miasta. Podobna pacyfikacja dotknęła kilkanaście innych miejscowości, w tym sąsiednie  Doro Golon, gdzie terroryści spalili prawie wszystkie domy. Doskonale widać to na przedstawionych przez organizację Amnesty International zdjęciach satelitarnych przeprowadzonych po ataku Boko Haram, które pokazują katastrofalne rozmiary zniszczeń. Na pierwszych obrazkach jest gęsto zaludniona miejscowość, usiana czerwonymi kropkami domów. Na kolejnych widać już tylko zgliszcza. “Doro Golon została niemal starta z mapy w ciągu czterech dni” – stwierdził Daniel Eyre z AI.
Wiele innych miejscowości w północno-wschodniej Nigerii prawie kompletnie opustoszało. Ich mieszkańcy, bojąc się ataków Boko Haram, uciekli z domów. Do graniczących z Nigerią Kamerunu i Czadu przedostało się ok. 30 tys. osób. Kolejne dwa tysiące schroniło się na wyspie na jeziorze Czad, leżącym na granicy Nigerii i Czadu. Przedstawiciel urzędu Wysokiego Komisarza Narodów Zjednoczonych ds. uchodźców (UNHCR) zapowiedział już, że ludzi ci zostaną ewakuowani do Czadu.
Ale nie są to wcale pełne statystyki. O wielu osobach nie ma nadal żadnego sygnału. “Wciąż zbieramy informacje o tym, co się wydarzyło. (…) Nie wiemy, gdzie schroniła się ludność z zaatakowanych przez islamistów miejscowości ani też, czy ktoś się uratował. Nie wiadomo, czy ocaleni ukryli się w górach, w buszu, czy zbiegli do sąsiednich krajów. Rozmawiałem z biskupem Yole. Mówił mi, że przy tamtejszej katedrze schroniło się wielu ludzi” – relacjonował po ataku na Baga przewodniczący episkopatu Nigerii abp Ignatius Kaigama.

 

Dziewczynki z bombami
Ulubioną bronią muzułmańskich terrorystów w Nigerii stało się także od jakiegoś czasu wykorzystywanie dzieci jako żywych ładunków wybuchowych. Kilkanaście dni temu na jednym z targowisk na północnym wschodzie kraju wysadziły się w powietrze trzy około dziesięcioletnie dziewczynki. Zginęło 19 osób, a prawie 50 zostało rannych. Kolejną, tym razem 13-letnią dziewczynkę aresztowano po tym, gdy porzuciła w taksówce pas wyładowany materiałami wybuchowymi, nie chcąc go odpalić. Jak później relacjonowała, islamiści z Boko Haram zapytali ją, czy chce trafić do nieba, a kiedy odpowiedziała twierdząco, rozkazali jej dokonać samobójczego zamachu. “Kiedy powiedzieli mi, że muszę zginąć, żeby trafić do raju, że muszę zdetonować bombę i umrzeć, to powiedziałam, że nie mogę tego zrobić” – wyjaśniała dziewczynka. Wtedy zagrozili jej śmiercią. Założyła więc pas szachidów (samobójców), bo bała się, że spalą ją żywcem, tak jak zrobiono z  wieloma osobami, które widziała w obozie Boko Haram. Wyjątkowo ponuro w tym kontekście brzmi fakt, że 13-latka znalazła się wśród radykalnych islamistów, przyprowadzona tam przez ojca – członka sekty, który miał ją oddać na “potrzeby” dżihadu.
Inną praktyką stosowaną nagminnie przez Boko Haram są porwania. Po niedawnym ataku na miasto Baga uprowadzono nieustaloną liczbę kobiet. Wkrótce potem islamscy radykałowie przekroczyli granicę z Kamerunem i zaatakowali dwie wioski, porywając blisko 80 osób. Większość z uprowadzonych to dzieci. Stało się to po tym, gdy na pogranicze Kamerunu i Nigerii skierowano dodatkowe wojska z sąsiedniego Czadu, aby pomóc miejscowym władzom w walce z islamską rebelią.
Nadal nie znany jest natomiast los ponad 200 nastoletnich uczennic, które w kwietniu ubiegłego roku uprowadzono z dwóch nigeryjskich wsi. Członkowie sekty zagrozili sprzedaniem ich na targu, jeśli rząd w Abudży nie uwolni przetrzymywanych islamskich bojowników. Sprawa stała się na tyle głośna (włączyła się w nią m.in. sama Michelle Obama oraz aktorka Angelina Jolie), że Stany Zjednoczone zdecydowały się wysłać do Nigerii grupę komandosów i ekspertów wojskowych, aby pomóc w odnalezieniu dziewcząt oraz w walce z sektą. Bezskutecznie. Kilka miesięcy później przywódca Boko Haram Abubakar Shekau oświadczył, że nie ma żadnych szans na uwolnienie uczennic: “Kwestia dziewcząt nie istnieje, ponieważ dawno temu je zaślubiliśmy. (…) Nie ma odwrotu od tej wojny”.

 

Polowanie na barany
Członkowie Boko Haram sami o sobie mówią, że są afrykańskimi talibami. Od 2009 r. prowadzą krwawą walkę o przekształcenie Nigerii w państwo islamskie, w którym obowiązywałoby prawo szariatu.  W sierpniu 2014 r. po zajęciu miasta Gwoza lider Boko Haram proklamował powstanie “islamskiego kalifatu” i ogłosił lojalność wobec Państwa Islamskiego. To także wiele mówi o zamierzeniach człowieka, który w jednej z wypowiedzi cytowanych przez  “Gazetę Wyborczą”, stwierdził, że “zabija każdego, kogo wskaże mu Bóg, z tą przyjemnością, z jaką zabija kurczaki i barany”.
Boko Haram wykorzystuje przy tym z premedytacją skomplikowaną sytuację wewnętrzną kraju. Mieszkańcy podzieleni są procentowo niemal po równi na wyznawców islamu i chrześcijaństwa. Paliwem dla radykałów jest także trudna sytuacja gospodarcza Nigerii. W tym najludniejszym kraju Afryki (niemal 175 mln mieszkańców) i zarazem największej gospodarce na Czarnym Lądzie, większość mieszkańców żyje nadal poniżej progu ubóstwa. I to właśnie tam Boko Haram rekrutuje swoich przyszłych radykalnych bojowników. Jak bardzo radykalnych?
Według ostrożnych szacunków od 2009 r. islamiści z Boko Haram zamordowali już co najmniej 13 tys. Nigeryjczyków. Ich ataki stają się z każdym miesiącem coraz bardziej krwawe. Tylko w tym roku z ich ręki zginęło już ponad 3 tys. osób. Na terenach ogarniętych islamską rebelią obowiązuje cały czas stan wyjątkowy, a mimo ofensywy kontyngentu sił reagowania złożonego z żołnierzy Nigerii, Nigru, Czad i Kamerunu, islamiści nie tylko nie ustępują, ale wręcz zwiększają swoje zdobycze terytorialne. “Nic nie możecie nam zrobić” – stwierdził niedawno wprost lider sekty Abubakar Shekau.
Wzrost aktywności Boko Haram wiąże się także z zaplanowanymi na luty wyborami w Nigerii. “Islamistom zależy na sianiu lęku i doprowadzeniu do destabilizacji w kraju” – stwierdził pracujący w Nigerii kombonianin o. Efrem Tresoldi. Wszystko to odbywa się kosztem ludności cywilnej, która potrzebuje pilnej pomocy z zagranicy. Włoski misjonarz apeluje więc o natychmiastowe otwarcie korytarzy humanitarnych z żywnością i pomocą medyczną. O modlitwę za cierpiących mieszkańców Nigerii prosi także świat abp Ignatius Kaigama podkreślając, że to, czego Nigeryjczycy doświadczają w ostatnich tygodniach z rąk islamskich fundamentalistów, “przekracza ludzką wytrzymałość”.

http://www.deon.pl/religia/wiara-i-spoleczenstwo/art,987,nic-nie-mozecie-nam-zrobic.html

Niepokojąca ofensywa islamistów z Boko Haram

Radio Watykańskie
RV / ptsj

26.01.2015 19:05
(fot. Saharatv / youtube.com)

“Nigeria jest w bardzo trudnym i niebezpiecznym dla siebie momencie. Grozi nam, że jeszcze przed wyborami prezydenckimi islamiści przejmą kontrolę nad całą północno-wchodnią częścią tego afrykańskiego kraju”. W ten sposób bp Oliver Dashe Doeme odniósł się do kilkudniowej ofensywy podjętej przez rebeliantów z Boko Haram, którzy próbują zdobyć Maiduguri.

 

Podbicie tego liczącego ponad milion mieszkańców miasta, będącego stolicą stanu Borno, byłoby dla islamistów ważną zdobyczą w ich staraniach o utworzenie w Nigerii własnego, rządzącego się prawem szariatu muzułmańskiego państwa.

 

“Sytuacja nie zapowiada niczego dobrego. Islamiści święcą sukcesy, ponieważ zabijają każdego, kto wejdzie im w drogę” – podkreśla z kolei przewodniczący nigeryjskiego episkopatu. Abp Ignatius Kaigama zauważa, że z ludźmi, którzy zabijają i niszczą w imię Boga, dialog jest praktycznie niemożliwy. Hierarcha apeluje zarazem do wspólnoty międzynarodowej, by nie przyglądała się bezczynnie dokonywanym przez islamistów zbrodniom, tylko wsparła Nigerię w walce z rebeliantami. Jednocześnie tamtejsza Caritas bije na alarm, że bez pomocy z zewnątrz kraj nie udźwignie problemu niesienia pomocy ponad milionowi uchodźców, którzy zbiegli przed islamistami.

 

14 lutego w Nigerii mają odbyć się wybory prezydenckie. Obserwatorzy podkreślają, iż ofensywa islamistów ma pokazać, że nie zamierzają oni oddać władzy na zagarniętych przez siebie terenach niezależnie od tego, kto te wybory wygra. Od 2009 r. w Nigerii z rąk Boko Haram zginęło co najmniej 3 tys. niewinnych ludzi, głównie chrześcijan. Rebelianci sprawują władzę praktycznie w trzech północnonigeryjskich stanach: Borno, Adamawa i Yobe. Ostatnio zdobyli bazę wojskową w Badze nad jeziorem Czad, co ułatwia im ataki na terenie Kamerunu i Czadu.

http://www.deon.pl/religia/kosciol-i-swiat/z-zycia-kosciola/art,21151,niepokojaca-ofensywa-islamistow-z-boko-haram.html

Nigeria: Fala krwawych ataków islamistów

Radio Watykańskie

slo

09.01.2015 20:41, aktualizacja 09.01.2015 20:54
(fot. shutterstock.com)

Wciąż nieznany jest ostateczny bilans ofiar. Mówi się jednak o ponad 2 tys. zabitych, którzy w Nigerii ponieśli śmierć z rąk islamskich fundamentalistów. Od soboty do czwartku (3-8 stycznia) ofiarą Boko Haram padło w sumie 16 miejscowości.

 

Świadkowie mówią o “leżących wszędzie ciałach”. Zdobycie dokładnych informacji jest bardzo trudne, ponieważ ludność cywilna jest w szoku, a co za tym idzie, niezdolna do realnej oceny sytuacji, a władzę nad terenem, gdzie doszło do skoordynowanej serii ataków, przejęli fundamentaliści. Boko Haram ogłosiło, że zapowiadane wcześniej rozszerzenie terytorium kalifatu w Nigerii stało się faktem.

 

“Nasze źródła na miejscu, w tym przedstawiciele komisji sprawiedliwości i pokoju diecezji Maiduguri, na terenie której nad jeziorem Czad położone jest miasto Baga, mówią, że wszystko zaczęło się już w sobotę – mówi Vincenzo Giardina z misyjnej agencji Misna. – Islamiści z Boko Haram zaatakowali wówczas międzynarodową bazę wojskową, w której stacjonują żołnierze z Nigerii, Czadu i Nigru. W chwili napadu obecna była tylko część wojska, głównie Nigeryjczycy. Baza została przejęta przez fundamentalistów, którzy następnie zaczęli podpalać domy w całej okolicy. Mówi się o setkach zabitych, ale dokładnej liczby ofiar wciąż nie znamy, teren kontrolują islamiści. Ludność w panice zaczęła uciekać. Część schroniła się w buszu, inni próbowali przepłynąć jezioro i przedostać się za granicę. Jezioro leży na pograniczu Nigerii, Nigru, Czadu i Kamerunu. Wielu uciekających utonęło”.

 

W trzech północnych stanach Nigerii (Borno, Jobe, Ankawa), gdzie fundamentaliści z Boko Haram są najbardziej aktywni od 2013 r., obowiązuje stan wyjątkowy. Niestety nie wpłynęło to na poprawę sytuacji w tym regionie. Zdobyta przez islamskich fundamentalistów baza wojskowa uważana była za najważniejszy punkt kontrolowany przez siły rządowe w północnej części Nigerii. Istnieją uzasadnione obawy, że podbitą bazę islamiści traktować będą jako punkt wypadowy w kierunku sąsiednich krajów. Kontrolują obecnie ponad 70 proc. terytorium stanu Borno.

 

Prezydent Kamerunu zaapelował do wspólnoty międzynarodowej, by pomogła powstrzymać działania islamskich fundamentalistów z Boko Haram. W czasie specjalnej konferencji prasowej przypomniał, że zagrażają oni począwszy od Mali, poprzez Sudan, aż po Republikę Środkowoafrykańską. “W obliczu globalnego zagrożenia potrzebna jest globalna odpowiedź świata” – zaznaczył prezydent Paul Biya.

http://www.deon.pl/religia/kosciol-i-swiat/z-zycia-kosciola/art,21019,nigeria-fala-krwawych-atakow-islamistow.html

O autorze: Judyta