Słowo Boże na dziś – 19 lutego 2015 r. – czwartek – drugi dzień Wielkiego Postu

Myśl dnia

Są góry, przez które trzeba przejść; inaczej droga się urywa.

Ludwig Thomas

 

Nie zmarnuj szansy człowieku

Która jest dzisiaj ci dana

Bo życie na ziemi minie i staniesz przed sądem Pana!

Anonimowy autor, “A czas ucieka…”

 

Aby ukarać mnie za moją pogardę dla autorytetów, Los sprawił, że sam stałem się autorytetem.

Albert Einstein

 

******

 

d717652886
CZWARTEK PO POPIELCU

 

PIERWSZE CZYTANIE (Pwt 30,15-20)

 

Wierność i grzech, życie i śmierć

 

Czytanie z Księgi Powtórzonego Prawa.

Mojżesz przemówił do ludu:
„Patrz! Kładę dziś przed tobą życie i szczęście, śmierć i nieszczęście. Ja dziś nakazuję ci kochać twego Boga, Pana, i chodzić Jego drogami, pełniąc Jego nakazy, polecenia i przykazania; abyś żył i mnożył się, a twój Bóg, Pan, będzie ci błogosławił w kraju, który idziesz posiąść.
Ale jeśli swoje serce odwrócisz, nie usłuchasz, zbłądzisz i będziesz się kłamał obcym bogom, służąc im, oświadczam wam dzisiaj, że na pewno zginiecie, niedługo zabawicie na ziemi, którą idziecie posiąść, po przejściu Jordanu.
Biorę dziś przeciwko wam na świadków niebo i ziemię, kładę przed wami życie i śmierć, błogosławieństwo i przekleństwo. Wybierajcie więc życie, abyście żyli wy i wasze potomstwo, miłując Boga swego, Pana, słuchając Jego głosu, lgnąc do Niego; bo tu jest twoje życie i długie trwanie twego pobytu na ziemi, którą Pan poprzysiągł dać ojcom twoim: Abrahamowi, Izaakowi i Jakubowi”.

Oto słowo Boże.

 

PSALM RESPONSORYJNY (Ps 1,1-2.3.4 i 6)

 

Refren:Błogosławiony, kto zaufał Panu.

 

Błogosławiony człowiek, który nie idzie za radą występnych, +
nie wchodzi na drogę grzeszników *
i nie zasiada w gronie szyderców,
lecz w prawie Pańskim upodobał sobie *
i rozmyśla nad nim dniem i nocą.

On jest jak drzewo zasadzone nad płynącą wodą, *
które wydaje owoc w swoim czasie,
liście jego nie więdną, *
a wszystko, co czyni, jest udane.

Co innego grzesznicy: *
są jak plewa, którą wiatr rozmiata.
Albowiem znana jest Panu droga sprawiedliwych, *
a droga występnych zaginie.

 

ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ (Mt 4,17)

 

Aklamacja: Chwała Tobie, Słowo Boże.

Pan mówi: Nawracajcie się,
bliskie jest Królestwo niebieskie.

Aklamacja: Chwała Tobie, Słowo Boże.

 

EWANGELIA (Łk 9,22-25)

 

Kto straci swe życie z mego powodu, ten je zachowa

 

Słowa Ewangelii według świętego Łukasza.

Jezus powiedział do swoich uczniów:
„Syn Człowieczy musi wiele wycierpieć: będzie odrzucony przez starszyznę, arcykapłanów i uczonych w Piśmie; będzie zabity, a trzeciego dnia zmartwychwstanie”.
Potem mówił do wszystkich: „Jeśli kto chce iść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech co dnia weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje. Bo kto chce zachować swoje życie, straci je, a kto straci swe życie z mego powodu, ten je zachowa. Bo cóż za korzyść ma człowiek, jeśli cały świat zyska, a siebie zatraci lub szkodę poniesie ?”

Oto słowo Pańskie.

 

**************************************************************************************************************************************

KOMENTARZ

 

 

Perspektywa krzyża
Branie codziennego krzyża nie jest czymś łatwym. Wymaga od nas samozaparcia, a przede wszystkim wiary. Chrystus zaprasza swoich uczniów do radykalnego pójścia za Nim. Nie obiecuje im jednak łatwego życia. Będą musieli tak jak On dźwigać krzyż, który nie raz będzie ciężki i boleśnie wrzynający się w dźwigające go ramiona. Zawsze jednak pozostanie drzewem życia. Prowadzić będzie do zmartwychwstania. Idąc przez życie z Jezusem, nigdy nie zatracimy samych siebie. Zawsze będzie w nas nadzieja i poczucie sensu, nawet gdy chwilami będzie nam ciężko. Pamiętaj, że uwieńczeniem Wielkiego Postu będzie zawsze poranek Zmartwychwstania, który otworzy przed perspektywę nowego życia w Chrystusie.

 

Mój Zbawicielu, chcę iść za Tobą. Jestem słabym człowiekiem i obawiam się trudu związanego z dźwiganiem krzyża. Dlatego wołam do Ciebie: Panie, dodaj mi siły!

 

Rozważania zaczerpnięte z „Ewangelia 2015”

Autor: ks. Mariusz Krawiec SSP
Edycja Świętego Pawła

http://www.paulus.org.pl/czytania.html
******

Opowiedzenie się na nowo po stronie życia i miłości danych nam w Bogu oznacza również decyzję, aby wszystko podporządkować temu wyborowi. To, co odwodzi nas od pójścia za Jezusem, jawi się jako szkoda, strata i „plewa, którą wiatr rozmiata”. Ukrzyżowany, powieszony na drzewie, sam jest drzewem życia, które wydaje owoc w swoim czasie.

O. Wojciech Jędrzejewski OP, „Oremus” Wielki Post 2009, s. 9

******

WYBIERZ WIĘC ŻYCIE

Błogosławiony mąż, który ma upodobanie w prawie Pańskim (Ps 1, 1-2)

Mojżesz zachęcając lud Izraela do wierności Bogu, stawia przed nim wielką alternatywę: albo kochać Boga, być posłusznym Jego przykazaniom, a więc dostąpić Jego błogosławieństw lub odwrócić się, iść za innymi bogami i wskutek tego popaść w przekleństwo Boże. „Kładę przed tobą życie i śmierć, błogosławieństwo i przekleństwo; wybieraj więc życie, abyś żył” (Pwt 30, 79). Bóg jeden jest „żyjący”, jest źródłem życia, więc tylko ten, kto wybiera Go i słowo Jego, wybiera też życie i będzie nim żył. Nie wystarczy jeden wybór; trzeba go odnawiać i żyć nim z dnia na dzień, tak w wielkich, jak i „szarych” okolicznościach życia. Wszystko należy oglądać, rozważać, wybierać w świetle wiary, w odniesieniu do Boga, zgodnie z Jego słowem.

Słabość ludzka z jednej strony, a troski życia codziennego z drugiej często odwracają człowieka od tego istotnego zadania. Kościół właśnie podczas Wielkiego Postu zachęca wszystkich do większego skupienia, do częstszego słuchania słowa Bożego oraz do gorliwszej modlitwy (Kl 109), aby każdy zbadał własne postępowanie i starał się coraz lepiej zestroić je z prawem Boga i z Jego wolą. Wielki Post powinien być czasem prawdziwych ćwiczeń duchowych, mających na celu przegląd i poprawę życia, by przygotować się do święcenia z większą czystością i gorliwością tajemnicy wielkanocnej, tego szczytu i dokonania dzieła zbawienia.

Nie można oszukiwać siebie samego: „Nikt nie może dwom panom służyć” (Mt 6, 24). Chrześcijaństwo nie dopuszcza kompromisu: nie można wybrać Boga a równocześnie iść za światem, dogadzać namiętnościom, hołdować samolubstwu, zaspokajać pożądliwość czy ambicję. Kto chwieje się i nie umie stanąć całkowicie po stronie Boga, Ewangelii, Chrystusa, dowodzi, że nie jest głęboko przekonany, iż Bóg jest jedynym Panem, godnym, aby Go miłować i służyć Mu całym sercem. Dlatego trzeba koniecznie rozważyć słowa Pisma świętego: „Wybieraj więc życie, abyś żył… miłując Boga swego, słuchając Jego głosu, lgnąc do Niego, bo tu jest twoje życie” (Pwt 30, 20).

  • O Panie, byłem nierozumny, a nie zdawałem sobie z tego sprawy: byłem przed Tobą jak juczne zwierzę. Lecz zawsze byłem z Tobą: Tyś ujął moją prawicę. Prowadzisz mnie według swojej rady i przyjmujesz mię wreszcie do chwały.
    Kogo prócz Ciebie mam w niebie?… Ciebie tylko pragnę na ziemi… Ty jesteś mym udziałem na wieki. Giną ci, którzy od Ciebie odstępują… mnie zaś dobrze jest być blisko Ciebie, Boże mój (Psalm 73, 22-28).
  • Wybieram Ciebie, Boże mój; chcę miłować Cię, chodzić Twoimi drogami, zachowywać przykazania, prawa i nakazy Twoje, abym żył i abyś mi błogosławił. Spraw, aby serce moje nie odwracało się od Ciebie i abym nie pozwolił pociągnąć się fałszywym bogom, im się kłaniać i służyć. Chcę kochać Cię, o Panie, Boże mój, słuchać głosu Twojego i lgnąć do Ciebie, bo Ty jesteś moim życiem (zob. Księga Powtórzonego Prawa 30, 16-20).
  • O Słowo, Baranku ogołocony i opuszczony na krzyżu… powiedziałeś: „Jam jest Droga, Prawda i Życie”, nikt nie może przyjść do Ojca jak tylko przez Ciebie. Niech się otworzy oko naszego poznania, aby widziało… a uszy, aby słyszały naukę, jaką nam głosisz…
    Oto Twoja nauka: dobrowolne ubóstwo, cierpliwość w znoszeniu krzywd, dobrem płacić tym, którzy nam czynią źle; być małym, pokornym, wzgardzonym i opuszczonym na świecie… iść przez utrapienia, prześladowania ze strony świata i szatana widzialnego i niewidzialnego oraz od własnego ciała, które jako buntownik zawsze usiłuje buntować się przeciw swojemu Stwórcy i walczyć przeciw duchowi. Taka wiec jest Twoja nauka: znosić w cierpliwości i opierać się, używając broni nienawiści [przeciw złu] oraz miłości.
    O słodka i miła nauko! Ty jesteś owym skarbem, jaki Chrystus wybrał dla siebie i przekazał swoim uczniom. Ten skarb pozostawił, aby nas ubogacić bogactwem największym, jakie mógł nam ofiarować… O Chryste Człowieku, spraw, abym się przyodziała w Ciebie, to jest w Twoje utrapienia i wzgardę; nie chce innych rozkoszy (św. Katarzyna ze Sieny).

O. Gabriel od św. Marii Magdaleny, karmelita bosy
Żyć Bogiem, t. I, str. 233

http://www.mateusz.pl/czytania/2015/20150219.htm

******

 

 

*****

 #Ewangelia: O duchowym inwestowaniu

Mieczysław Łusiak SJ

(fot. elenghan / Foter / CC BY)

Jezus powiedział do swoich uczniów: “Syn Człowieczy musi wiele wycierpieć: będzie odrzucony przez starszyznę, arcykapłanów i uczonych w Piśmie; będzie zabity, a trzeciego dnia zmartwychwstanie”.

 

Potem mówił do wszystkich: “Jeśli kto chce iść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech co dnia weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje. Bo kto chce zachować swoje życie, straci je, a kto straci swe życie z mego powodu, ten je zachowa. Bo cóż za korzyść ma człowiek, jeśli cały świat zyska, a siebie zatraci lub szkodę poniesie?”

 

Komentarz do Ewangelii

 

Najwięcej zyskujemy, gdy bierzemy swój krzyż i naśladujemy Jezusa. Wcale nie zyskujemy, gdy jest “fajnie”. A jeśli zyskujemy, to nie jest to zysk zbyt wielki, bo najwięcej się zyskuje, gdy inwestuje się z rozmachem. Kto bierze swój krzyż i naśladuje Jezusa inwestuje z rozmachem w swoje życie – życie wieczne. Takie inwestowanie wymaga odwagi i kompetencji. To właśnie te dwie rzeczy chcemy zdobyć w czasie Wielkiego Postu. Zdobędziemy je patrząc na Jezusa niosącego krzyż i czytając Ewangelię. Kto jest blisko Jezusa, ma odwagę, a kto Go słucha, jest mądry.

http://www.deon.pl/religia/duchowosc-i-wiara/pismo-swiete-rozwazania/art,2343,ewangelia-o-duchowym-inwestowaniu.html
*******

Na dobranoc i dzień dobry – Łk 9, 22-25

Mariusz Han SJ

(fot. cpboingo / Foter / CC BY-NC)

Idź po śladach i za śladami…

 

Pierwsza zapowiedź męki i zmartwychwstania. Warunki naśladowania Jezusa
Jezus powiedział do swoich uczniów: Syn Człowieczy musi wiele wycierpieć: będzie odrzucony przez starszyznę, arcykapłanów i uczonych w Piśmie; będzie zabity, a trzeciego dnia zmartwychwstanie.

 

Potem mówił do wszystkich: Jeśli kto chce iść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech co dnia bierze krzyż swój i niech Mnie naśladuje! Bo kto chce zachować swoje życie, straci je, a kto straci swe życie z mego powodu, ten je zachowa. Bo cóż za korzyść ma człowiek, jeśli cały świat zyska, a siebie zatraci lub szkodę poniesie?

 

Opowiadanie pt. “O chodzeniu po linie”
Pewnego razu dwaj przyjaciele zostali oskarżeni wobec króla o wspólne przewinienie. Król, który ich lubił, chciał im okazać łaskę. Nie mógł ich jednak uniewinnić, bo prawo jest prawem i nawet słowo królewskie jest tutaj bezsilne.

 

Ogłosił więc wyrok, aby obaj, jeden za drugim, przeszli po linie rozpiętej nad głęboką przepaścią; ten, który dotrze do przeciwległego brzegu, zostanie przy życiu. Jak powiedział, tak uczyniono i pierwszy z przyjaciół dotarł cało do celu.

 

Drugi, stojąc na swoim miejscu, zawołał: – Przyjacielu, powiedz mi, jak zdołałeś przejść nad tą straszliwą przepaścią? – Nie wiem – odparł tamten – powiem ci tylko, że jak mnie ciągnęło w jedną stronę, przechylałem się w drugą.

 

Refleksja
W naszym życiu powinniśmy mieć kogoś, kto jest dla nas autorytetem. Tymczasem jest w nas tyle lęku, że nie potrafimy zaufać, bo boimy się, że zostaniemy oszukani. Przez to nie mamy “Mistrza” w naszym życiu duchowym. Słuchamy wszystkich i wszystkiego, próbując pozbierać wszystkie newsy, informacje i wiadomości w jedną całość. Z nich potem próbujemy wyciągnąć konkretne wnioski. Dochodzimy jednak do wniosku, że w sumie każdy ma trochę racji i wszystko już jedno jak było, jest i będzie. Wydaje nam się, że wszyscy mają rację…

 

Jezus proponował uczniom swoją drogę, która nie była łatwa. Każde pójście za Nim to drogą przez mękę, policzek wymierzony od napotkanych ludzi, a potem męczarnie fizyczne, których tak bardzo się boimy. Często mówimy, że nie boimy się śmierci, ale przede wszystkim bólu fizycznego przez odejściem z tego świata. Tym bardziej nasza decyzja podążania z Nim, dla Niego i przy Nim powinna wynikać z przekonania, że bez miłości nic nie jesteśmy uczynić…

 

3 pytania na dobranoc i dzień dobry
1. Czy masz kogoś, kto jest dla Ciebie autorytetem?
2. Skąd bierzesz informacje o sobie i świecie?
3. Dlaczego bez miłości żaden nasz czyn nie ma żadnej wartości?

 

I tak na koniec…
Aby ukarać mnie za moją pogardę dla autorytetów, Los sprawił, że sam stałem się autorytetem (Albert Einstein)

http://www.deon.pl/religia/duchowosc-i-wiara/na-dobranoc-i-dzien-dobry/art,557,na-dobranoc-i-dzien-dobry-lk-9-22-25.html
*******

Komentarz liturgiczny

Kto straci życie z mego powodu, ten je zachowa
(Łk 9, 22-25
)

„Co za korzyść ma człowiek, jeśli cały świat zyska, a siebie zatraci lub szkodę poniesie?” – to są słowa Jezusa. Człowiek przeznaczony do życia wiecznego nie zabiera dóbr tego świata do trumny. Jeśli zaś Jezus jest sensem życia, to nawet przedwczesna śmierć jest dla życia z NIM.
Świadom tego podejmujesz trud Jezusowy, bierzesz krzyż swego życia  w nadziei, że jest to wybór życia w Królestwie Bożym. Bądź więc jak drzewo zasadzone nad płynącą wodą Bożego miłosierdzia!

Asja Kozak
asja@amu.edu.pl

********

Refleksja katolika

Zalotne uśmiechy mijanych pokus, zachęcają: wyluzuj trochę, nie musisz aż tak się starać, aż tak uważać – bądź „jak inni”… Przecież widzisz, że nie jesteśmy aż takie złe…  Przyglądam się im z uwagą, odwracam się za nimi… Wyglądają zjawiskowo… Przestaję słuchać Tego, za którym szedłem… Przyzwyczajam się do grzechów, zanurzam się coraz głębiej w czarną otchłań kiczowatego doberka… Zaczynam się błąkać. Nagle, patrzę, jestem na drodze występnych, jestem posłuszny unurzanym w grzechu, zaczynam szydzić z Dobra. Moje życie jest jak plewa, którą wiatr rozmiata… Moja droga ginie w nicości, w śmierci! Przerażająca pustka… Jakbym był przeklęty! A miało być tak pięknie, tyle miałem zdobyć, a nie mam nic, tylko dojmującą, palącą pustkę w moim sercu! STOP!

STOP! STOP! STOP!

„NAWRACAJCIE SIĘ I WIERZCIE W EWANGELIĘ!”

Bóg nas zachęca: WYBIERAJCIE ŻYCIE! Kiedy jestem z Bogiem, kiedy idę Jego drogą, którą kocham (gdy odnajduję ją, serce we mnie płonie!), kiedy rozważam Jego Słowo, niczego mi nie brakuje, moje życie ma sens: jest nad nim Boże błogosławieństwo i raduje mnie jego niezwykła owocność! Wypełnia mnie i odżywia Jego łaska! Warto zaprzeć się samego siebie, zaprzestać rozglądania się na boki. Warto wziąć swój krzyż. Warto iść za Jezusem. Nie bój się, że coś cennego stracisz! Bo MIŁOŚĆ BOŻA WSZYSTKO WYNAGRADZA Z NIEZWYKŁĄ HOJNOŚCIĄ! (por. Pwt 30,15-20; Ps 1,1-4.6; Łk 9,22-25).

Niech Wielki Post stanie się naszym wielkim powrotem i przylgnięciem – na dobre i na złe, na wieki – do Serca Bożego! Niech się tak stanie z Bożą pomocą! Amen!
Wszechmogący Boże,
uprzedzaj swoim natchnieniem nasz czyny
i wspieraj je swoją łaską,
aby każde nasze działanie od Ciebie brało początek
i w Tobie znajdowało dopełnienie…

(z liturgii dnia)


Anna-Irena
, Kraków
czytelny@poczta.fm

***

Człowiek pyta:

Czy nieodwołalnie odrzuciłeś Judę albo czy odczuwasz wstręt do Syjonu? Dlaczego nas dotknąłeś klęską bez możliwości uleczenia nas? Spodziewaliśmy się pokoju, ale nie ma nic dobrego; czasu uleczenia – a tu przerażenie!
Jr 14,19

***

KSIĘGA IV, GORĄCA ZACHĘTA DO KOMUNII ŚWIĘTEJ
Rozdział VIII, O OFIERZE CHRYSTUSA NA KRZYŻU I OFIAROWANIU SIEBIE

1. Tak jak ja nago rozłożywszy ramiona na krzyżu ofiarowałem sam siebie za twoje grzechy Bogu Ojcu, do tego stopnia, że nic nie pozostało we mnie, czego nie oddałbym w ofierze przebłagalnej Bogu Iz 53,7; Hbr 9,28, tak i ty powinieneś codziennie składać siebie dobrowolnie w ofierze czystej i świętej we Mszy tak szczerze, jak tylko potrafisz, ze wszystkimi władzami duszy i ciała.

Czegóż więcej mogę żądać od ciebie, jak tylko byś usiłował oddać mi całego siebie? Jeśli dajesz mi coś innego niż siebie, cóż mi po tym, nie chcę twojego daru, chcę ciebie samego Flp 4,17; 2 Kor 12,14.

2. Tobie też nie wystarczyłoby, gdybyś miał wszystko na świecie prócz mnie, tak i mnie nie mogłoby zadowolić nic z tego, co byś mi dał, jeśli pożałowałbyś mi siebie. Oddaj mi siebie, oddaj całego z miłości do Boga Syr 35,8, a ofiara twoja będzie przyjęta.

Ja też ofiarowałem się Ojcu cały ze względu na ciebie, oddałem moje Ciało i Krew na pokarm, aby stać się w całości twoim, abyś ty moim na zawsze pozostał. Ale jeżeli będziesz się opierał na sobie samym, a nie zawierzysz się dobrowolnie mojej woli, niepełna to będzie ofiara, niezupełna więź między nami.

Przeto zanim podejmiesz jakąkolwiek sprawę, najpierw powinieneś się cały oddać w ręce Boga, jeżeli chcesz osiągnąć wolność i łaskę. Właśnie dlatego tak mało jest ludzi wolnych wewnętrznie i opromienionych łaską, że nie umieją wyrzec się w zupełności siebie.

Oto mój twardy warunek: Żaden z was, kto nie wyrzeka się wszystkiego, co ma, nie może być moim uczniem Łk 14,33. Jeśli więc pragniesz być moim uczniem, ofiaruj mi siebie bez reszty i wszystkie swoje uczucia.

Tomasz a Kempis, ‘O naśladowaniu Chrystusa’

***

MĄDROŚĆ

Nauką i pieniędzmi drudzy cię zbogacą;
Mądrość musisz sam z siebie własną dobyć pracą.

Adam Mickiewicz

***

Załóż dobre zamki u drzwi wejściowych.

H. Jackson Brown, Jr. ‘Mały poradnik życia’

*******

Refleksja maryjna

Ten płacz mówi o lęku przed grzechem

Najbardziej głębokie słowa o orędziu z La Salette napisał Jacques Maritain, który długie rozważał, i który, jak wiemy, właśnie tam po nawróceniu przygotowywał się z żoną do przyjęcia Sakramentu Bierzmowania. Oto Jego słowa: “Jeśli Matka Boża płakała, jeśli przemówiła w ten sposób, to znaczy, że w całej mnogości znaków, które ludzie są zdolni zrozumieć, nic innego nie mogło wyrazić lepiej wyjątkowości tego, co dzieje się w niebie. Środki ekspresji, które wyrażają jakąś niedoskonałość albo cierpienie są nie do pogodzenia z błogosławieństwem. Łzy Królowej nieba z jednej strony nie wyrażają do końca ogromnego bólu i żalu, którego doświadcza Bóg i Jego Matka z powodu grzechu, z drugiej strony ogromu ich miłosierdzia dla nędzy grzeszników”.

C. M. Martini


teksty pochodzą z książki: “Z Maryją na co dzień – Rozważania na wszystkie dni roku”
(C) Copyright: Wydawnictwo SALWATOR,   Kraków 2000
www.salwator.com

http://www.katolik.pl/modlitwa,884.html

******

http://youtu.be/-DzeY6za0R4
******

90 sekund z Ewangelią – Łk 9, 22-25

wydrukuj

90 sekund z Ewangelią / o. Maciej Plewka CSsR

90 sekund z Ewangelią, codziennie i do końca świata. W każdym z odcinków rozważamy Słowo w myśl zasady: minimum słów, maksimum treści.

 

Dzisiejsze rozważanie przygotował o. Maciej Plewka CSsR – redemptorysta, duszpasterz Ruchu Światło-Życie, katecheta.

 

 

******

Naśladowanie Jezusa Chrystusa, traktat duchowy z XV w.
Księga II, rozdział 12
 
“Jeśli kto chce iść za Mną… niech co dnia bierze krzyż swój i niech Mnie naśladuje”

Dla wielu przykrymi zdają się te słowa: Zaprzyj samego siebie; weź krzyż twój i idź za Jezusem… Dlaczegóż więc obawiasz się wziąć krzyż, który do królestwa prowadzi? W krzyżu zbawienie, w krzyżu życie, w krzyżu obrona od nieprzyjaciół; w krzyżu źródło Niebieskiej słodkości, w krzyżu moc umysłu, w krzyżu wesele ducha; w krzyżu szczyt cnoty: w krzyżu doskonałość świętości. Nie masz zbawienia duszy, ani nadziei wiecznego żywota, jeno w krzyżu. Weź więc krzyż twój, i idź za Chrystusem, a zajdziesz do żywota wiecznego… Albowiem jeśli z Chrystusem umrzesz, z Chrystusem żyć będziesz. Jeśli będziesz towarzyszem cierpienia, będziesz też towarzyszem chwały Jego .

Otóż wszystko zawiera się w krzyżu… i nie masz innej drogi do życia, i do prawdziwego wewnętrznego pokoju… Idź gdzie chcesz, szukaj czego chcesz: a nie znajdziesz ani wznioślejszej, ani bezpieczniejszej drogi, jak droga Krzyża Świętego.

Układaj i urządzaj wszystko podług chęci i widoków twoich: a nic nie znajdziesz w czym byś nie cierpiał z dobrej, czy złej woli; a tak wszędzie i zawsze krzyż znajdziesz. Bo albo boleści ciała, albo utrapień duszy doznawać będziesz. Niekiedy Bóg cię odstąpi, niekiedy bliźni prześladować cię będzie; a co większa, często sam sobie ciężarem będziesz. A jednak żadne lekarstwo nie uwolni cię, żadna pociecha nie ulży cierpieniom twoim… Albowiem Bóg chce, abyś się nauczył cierpieć bez pociechy, i abyś Jemu zupełnie się poddał, i przez cierpienie coraz pokorniejszym się stawał… i wszędzie potrzeba ci być cierpliwym, jeśli chcesz mieć pokój wewnętrzny, i dosłużyć się wiekuistej korony.

*******

Nieustannie stajemy przed wyborem życia lub śmierci

zycie-lub-smierc-komentarz-liturgiczny-622x413

 

W naszym życiu chodzi o życie! To tautologiczne stwierdzenie nie jest, jak się okazuje, tautologią w praktyce. Obserwując siebie i innych, zauważamy, że bardzo często, jeżeli nie zasadniczo (!), chodzi nam bardziej o racje, o poczucie sprawiedliwości, o bycie lepszym od innych itd. I, o ironio (!), jest to na tyle mocne, że jesteśmy w stanie przegrać życie, byle dopiąć swego, tj. przeforsować swoje racje, udowodnić swoją niewinność, okazać się lepszym… Jest to przerażające, ale, niestety, tak postępujemy. I jak wynika z tekstu pierwszego czytania, tak było i dawniej. Dlatego Bóg wyraźnie mówi:

 

Kładę przed wami życie i śmierć, błogosławieństwo i przekleństwo. Wybierajcie więc życie, abyście żyli wy i wasze potomstwo, miłując Pana, Boga swego, słuchając Jego głosu, lgnąc do Niego (Pwt 30,19n).

 

Nieustannie stajemy przed wyborem życia lub śmierci. Niewątpliwie każdy deklaruje, że chce wybierać życie. Postawmy pytania: gdzie jest życie? czym ono jest? To są rozstrzygające pytania, na które najczęściej odpowiadamy nie tyle przez głębszą refleksję, ile w praktyce, gdy podejmujemy konkretne wybory. Często idziemy za tym, co tylko pozornie jest życiem. Dlatego potrzeba świadomego, pogłębionego wyboru i przytomności w życiu, aby nie ulec pozorom, które prowadzą na manowce.

Dzisiejsze czytania liturgiczne: Pwt 30, 15-20; Łk 9, 22-25

W Ewangelii Pan Jezus wypowiada (chyba najczęściej przytaczane) zdanie:

 

Jeśli kto chce iść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech co dnia bierze krzyż swój i niech Mnie naśladuje! Bo kto chce zachować swoje życie, straci je, a kto straci swe życie z mego powodu, ten je zachowa. Bo cóż za korzyść ma człowiek, jeśli cały świat zyska, a siebie zatraci lub szkodę poniesie? (Łk 9,24n).

 

Próba „zachowania życia” to uparte szukanie tego, co jedynie jest pozorem życia, czymś z natury swojej przemijającym. Uchwycenie się tego prowadzi do tragedii: utraty wszystkiego i przeoczenia tego, co najważniejsze. Niestety, łudzenie pozorami jest niezmiernie silne. Wybór życia kosztuje. Okazuje się drogą z krzyżem. Ale tak ma być, jak nas uczy Pan Jezus. Wszystko, co cenne, kosztuje. Życie, jako najcenniejsze, kosztuje najwięcej.

http://ps-po.pl/nieustannie-stajemy-przed-wyborem-zycia-lub-smierci-19-lutego-2015/

**************************************************************************************************************************************
ŚWIĘTYCH OBCOWANIE
19 LUTEGO
***************************

Patron Dnia

św. Konrad z Piacenzy
pustelnik

Urodzony w szlacheckiej rodzinie w Piacenzy we Włoszech, w roku 1290, św. Konrad ożenił się za młodu z córką szlachcica. W czasie jednego z polowań podłożył ogień pod kilka krzaków, by wypłoszyć zwierzynę. Ogień rozszerzył się i pochłonął połacie łąk i sąsiedni las. Nie mogąc ugasić płomieni, Konrad i jego towarzysze uciekli do miasta. Pojmano zaś niewinnego wieśniaka, którego storturowano i skazano na śmierć jako podpalacza. Kiedy św. Konrad zobaczył wieśniaka prowadzonego na egzekucję, przeraził się i publicznie przyznał się do odpowiedzialności za zniszczenia. Oboje z żoną poświęcili swój majątek, by wynagrodzić szkody. To wydarzenie stało się przełomem w ich życiu i zachęciło oboje do życia religijnego. Św. Konrad, wówczas dwudziestopięcioletni, przyłączył się do pustelników żyjących pod regułą trzeciego zakonu franciszkańskiego, a jego żona wstąpiła do klarysek. W poszukiwaniu zupełnej samotności, św. Konrad osiadł jako pustelnik w dolinie Noto, w pobliżu Syrakuz na Sycylii, gdzie przez następne trzydzieści sześć lat modlił się i ciężko pokutował, przez większość czasu pielęgnując chorych w pobliskim szpitalu. Umarł w roku 1354.

ww.katolik.pl

Święty Konrad

dodane 2009-09-17 09:33

Anna Leksy

Życie św. Konrada z Piacenzy całkowicie zmieniło się podczas jednej nocy, którą mężczyzna spędził w lesie.

Święty Konrad   Autor z XVII w. Św. Konrad z Piacenzy

Dwudziestotrzyletni chłopak wybrał się na polowanie i by wypłoszyć zwierzynę, rozpalił ognisko. To stało się początkiem wydarzeń, które odmieniły jego losy.

Konrad Confalonieri urodził się ok. 1290 w zamożnej włoskiej rodzinie. Jak wielu młodych, bogatych ludzi tamtego czasu zdecydował się zostać rycerzem. Udało mu się to osiągnąć, pojął także za żonę młoda dziewczyną i wiódł szczęśliwy żywot. Wszystko zmieniło się podczas owego polowania.

Ognisko rozpalone przez Konrada buchnęło nagle zbyt potężnym żarem. Pobliskie drzewa zaczęły płonąć. Konrad nie miał pojęcia, jak olbrzymi kataklizm wywołał. Spłonęła dużą część lasu i miasteczka. Namiestnik pochwycił w lesie człowieka zupełnie niezwiązanego ze sprawą i oskarżył o podpalenie. Gdy dowiedział się o tym Konrad, natychmiast zgłosił się, by zaświadczyć o swojej winie.

Dowiedzenie prawdy kosztowało Konrada sporo. Na pokrycie szkód wydał cały swój majątek. Jego żona przeżyła wielki wstrząs i zdecydowała się wstąpić do zakonu klarysek w Piacenzie. Konrad poszedł w ślady małżonki i został franciszkaninem. Od tego czasu prowadził życie wędrownego ascety. W swej pielgrzymce pokutnej dotarł aż do Sycylii, gdzie nieopodal miasteczka Noto, w grocie założył pustelnię.

Przez kolejne 8 lat żył bardzo skromnie. Jego postawa była szczerze podziwiana przez miejscową ludność. 19 lutego 1351 roku zmarł i został pochowany w kościele św. Mikołaja w Noto. W roku 1485 jego śmiertelne szczątki umieszczono w srebrnej trumnie. Został uznany za świętego przez papieża Urbana VIII.

http://kosciol.wiara.pl/doc/491033.Swiety-Konrad

Św. Konrad z Piacenzy TOSF

.

Święty pustelnik i wyznawca (1290-1351).

Znany również pod imieniem: Konrad Confalonieri.

Urodził się w 1290 roku w Calendasco, niedaleko Piacenzy, w rodzinie gwelfa Confalonieriego. Po przedwczesnej śmierci rodziców ożenił się z pobożną Giovanniną, pochodzącą ze szlachetnego rodu. W 1313 roku, w czasie polowania z przyjaciółmi, Konrad podpalił zarośla chcąc wypłoszyć zwierzynę, nagle powiał silny wiatr i od ognia zajęły się pola uprawne, las i zagrody. Wystraszony ogromem zniszczeń uciekł stamtąd, postanawiając nie przyznawać się nikomu. Rozpoczęły się poszukiwania winnego, podejrzenia padły na pewnego chłopa, który po torturach został skazany na spalenie na stosie. Gdy młodzieniec się o tym dowiedział, wyrzuty sumienia nie dawały mu spokoju, więc udał się do Galeazzo Viscontiego, namiestnika Piacenzy i przyznał się do winy. Straty spowodowane przez pożar były tak wysokie, że zadośćuczynienie pochłonęło prawie cały majątek św. Konrada.

 

Kościół w Calendasco, 1600r.

To nieszczęśliwe wydarzenie zmieniło całkowicie Konrada. Rozdali z żoną cały majątek, Giovannina wstąpiła do klarysek, a św. Konrad został przyjęty do III Zakonu św. Franciszka i około roku 1335 opuścił Piacenzę. Pielgrzymował do wielu włoskich sanktuariów, aż w końcu po pięciu latach dotarł na Sycylię, do miejscowości Noto. Znalazł tam sobie miejsce odosobnione i spędzał czas na modlitwie i umartwieniach, żyjąc tylko z jałmużny, którą zbierał w pobliskich Syrakuzach raz w tygodniu.

Sztandar Bractwa św. Konrada, ok. 1700r.
Kościół parafialny w Calendasco

Otrzymał od Boga łaskę czynienia cudów, uzdrowił swojego przyjaciela Konrada Sessa, który cierpiał na przepuklinę. Poznał również godzinę swojej śmierci, trzy dni przedtem udał się do swojego spowiednika do Syrakuz, gdzie wyspowiadał się i przyjął Sakramenty. Poprosił również księdza, aby ten przybył do jego pustelni za trzy dni, co też ten uczynił. Św. Konrad wyznał mu, że za chwilę umrze, po czym rzucił się na kolana przed krucyfiksem i pomodlił się za wszystkich swoich dobroczyńców, klęcząc skonał 19 lutego 1351 roku.

Bazylika p.w. św. Mikołaja w Noto, Sycylia

Został pochowany w kościele p.w. św. Mikołaja w Noto, zgodnie ze swoją wolą. W 1485 roku jego doczesne szczątki złożono w srebrnym sarkofagu. W 1515 roku papież Leon X zatwierdził kult Świętego i ogłosił go patronem Noto, w 1544 roku Paweł III – w całej Sycylii, a w 1625 roku papież Urban VIII – we wszystkich franciszkańskich zakonach. Co dziesięć lat w Noto odbywa się procesja z sarkofagiem św. Konrada z bazyliki św. Mikołaja do jaskini, gdzie mieszkał.

Relikwiarz z XVIw.
Kościół parafialny w Calendasco

W siedemsetną rocznicę urodzin św. Konrada, w 1990 roku, oprócz uroczystych Mszy i procesji, zebrała się również specjalna komisja badająca kult Świętego, która przekazała historyczne raporty i nieopublikowane wcześniej międzynarodowe opracowania dotyczące kultu św. Konrada.

Procesja z sarkofagiem św. Konrada w Noto, Sycylia

Patron:
Chorych na przepuklinę.

Ikonografia:
Przedstawiany jako franciszkański pustelnik lub starzec z jeleniami i innymi zwierzętami. Jego atrybutami są: krzyż, dyscyplina, czaszka i księga.

http://martyrologium.blogspot.com/2010/02/sw-konrad-z-piacenzy.html

Żywot świętego Konrada, pustelnika

(Żył około roku Pańskiego 1350)

 

Bóg używa rozmaitych środków, aby człowieka na drogę zbawienia sprowadzić, bylebyśmy tylko na głos Jego zważali i nie odpychali litościwie wyciągniętej do nas ręki. Żywot świętego Konrada jest tego dowodem. Urodził się ten święty w pierwszej połowie 13 wieku we Włoszech w Piacencji, z rodziców opływających w wielkie dostatki. Straciwszy w młodym wieku ojca i matkę, jakkolwiek pobożnie wychowany i pełen żywej wiary, nie zawsze jednak właściwie postępował. Uganiał się za płochymi uciechami wielkiego świata, a chociaż za żonę pojął kobietę bardzo pobożną, sam cały czas trwonił na światowych uciechach, przy czym najnamiętniej oddawał się myślistwu. Bóg chciał go oczyścić ze złych nawyknień, które byłyby go przyprawiły o utratę zbawienia, więc zesłał nań nieszczęście. Gdy pewnego razu wyszedł na polowanie, nie mógł nic wytropić, ponieważ zwierzyna pokryła się w gąszczach. Aby ją stamtąd wypłoszyć, podłożył ogień. Na nieszczęście wszczął się z tego pożar tak wielki, że cały las, a w nim niektóre budynki zgorzały. Przerażony Konrad wymknął się tajemnie do miasta, aby ujść kary. Władze zaczęły natychmiast śledzić za sprawcą pożaru i powzięły podejrzenie na człowieka, który przypadkowo znajdował się w pobliżu gorejącego lasu. Nieszczęśliwy na mękach przyznał się do winy, której nie popełnił, i został skazany na powieszenie. Wyrok miał być niezwłocznie wykonany.

Gdy się Konrad o tym dowiedział, przeląkł się mocno, że będzie miał na sumieniu śmierć niewinnego. Nie namyślając się wiele, pobiegł do sądu i przyznał się do wywołania pożaru. Wynagrodzenie szkody kosztowało go prawie cały majątek, ale teraz i łaska Boska zaczęła w nim działać. Postanowił resztę majątku rozdać między ubogich, a sam poświęcić się wyłącznie służbie Bożej. Małżonka jego przystała na to z wielką radością i wstąpiła do klasztoru. Konrad został przyjęty do III zakonu reguły świętego Franciszka i udał się na Sycylię, gdzie pielęgnował chorych. Później schronił się w miejsce samotne, aby tam prowadzić życie pokutnicze. Żył tylko z jałmużny, którą zbierał sobie raz na tydzień w pobliskim mieście, sypiał na gołej podłodze, a wszystek pozostały czas trawił na modlitwie. Niedługo doszedł do wysokiej doskonałości, a Bóg nagrodził jego wierność udzieleniem mu mocy czynienia cudów i przepowiadania przyszłości. Tak więc uzdrowił swoją modlitwą przyjaciela, który nagle zachorował, a pewnego razu, wracając z miasta, uleczył ułomne dziecko, uczyniwszy nad nim znak krzyża św. Wiedział też o godzinie swego zgonu. Trzy dni przed śmiercią udał się do swego spowiednika i przyjąwszy Sakramenta święte, prosił, aby za trzy dni przybył do jego pustelni. Spowiednik obiecał przybyć i dotrzymał słowa. Konrad wyszedł naprzeciw niego i oświadczył, że za chwilę umrze. Potem rzucił się na kolana przed krucyfiksem, zmówił modlitwę za wszystkich swych dobroczyńców i klęcząc skonał dnia 19 lutego 1351 roku. Ciało jego, złożone w bogatej srebrnej trumnie w kościele świętego Mikołaja w mieście Noto, po dziś dzień słynie wielkimi cudami.

Nauka moralna

Święty Konrad dopiero wtenczas uczuł się szczęśliwym, gdy pozbył się wszystkich bogactw. Bogactwa nie czynią człowieka szczęśliwym i zadowolonym. Wielu ubogich zazdrości bogatym i pragnie bogactw, ale gdyby wiedzieli, ilu bogaczy jest niezadowolonych z losu i jak często w swych rozrywkach i zabawach znajdują odrazę, zapewne nie chcieliby się z nimi pomieniać. Ponadto bogactwo jest dla zbawienia duszy niebezpieczne, bo już Pan Jezus powiedział, że łatwiej wielbłądowi przejść przez ucho igielne, aniżeli bogaczowi wnijść do Nieba. Czemuż to? Oto dlatego, że bogacze często uważają swoje bogactwa za Boga, a nie dbają o zbawienie duszy. Wielu jest bogaczy, którzy na marne rzeczy wiele wydają pieniędzy, ale skąpią ubogim. Dla bogatych jest już ziemia Niebem, więc też mało, albo wcale nie troszczą się o szczęśliwość wieczną. Dlatego mówi apostoł, że ci którzy chcą być bogatymi, wpadają w pokusę i wiele szkodliwych żądz, które ludzi wiodą na potępienie. Chciałbyś chrześcijaninie być bogatym, a narazić się na potępienie? A jeśli masz majątek, czy najlepiej, abyś sobie zaskarbił przyjaciół, którzy ci ułatwią wejście do Nieba? Kto są ci przyjaciele? Oto ubodzy, których bogacze wspierać muszą, jeśli chcą wnijść do Nieba. Wspomnij tylko na biblijnego bogacza i Łazarza! Cóż jest największym bogactwem? Oto czyste sumienie, uległość woli Bożej, zadowolenie ze swego stanu, łaska i przyjaźń Boga. Starajmy się o takie skarby, o jakie starał się Konrad, a będziemy szczęśliwi i zbawieni. “Cóż pomoże człowiekowi, choćby wszystek świat pozyskał, a na duszy swej szkodę podjął?” (Mat. 16,26).

Modlitwa

Boże, któryś św. Konrada z ciężkiego grzechu niewynagrodzenia szkody bliźniemu wyrządzonej do wysokiej świątobliwości doprowadził, daj miłościwie, abyśmy za wstawieniem się jego, na sumieniu naszym żadnej krzywdy bliźniego nie mieli, a niezwłocznie wynagrodzili tę, do jakiej się poczuwamy. Przez Pana naszego Jezusa Chrystusa. Amen.

św. Konrad, pustelnik
urodzony dla nieba 19.02.1351 roku,
wspomnienie 19 lutego

 

Żywoty Świętych Pańskich na wszystkie dni roku – Katowice/Mikołów 1937r.

http://ruda_parafianin.republika.pl/swi/k/konrad2.htm

 

******
Ponadto dziś także w Martyrologium:
W Mediolanie – św. Mansweta, biskupa. Wracając z Rzymu, miał zapaść na zakaźną chorobę, która grasowała w Ligurii. Zmarł, zanim dotarł do bram miasta. Działo się to około roku 680. Niczego pewnego poza tym o nim nie wiemy.W Benewencie – św. Barbata, biskupa. Rządził Kościołem benewentańskim w czasie, gdy osiedlający się tam Longobardowie byli jeszcze na wpół poganami. Brał udział w kilku synodach. Zmarł w roku 682.oraz:bł. Alwareza, zakonnika (+ 1420); św. Gabina, prezbitera i męczennika (+ pocz. IV w.); św. Zambdasa, biskupa (+ 304)
**************************************************************************************************************************************
REKOLEKCJE
*******************

Rekolekcje dla pragnących przystąpić do spowiedzi generalnej.

Data rozpoczęcia: Czwartek, 19 Lutego 2015 godz. 18:00
Data zakończenia: Niedziela, 22 Lutego 2015 godz. 15:00
Miejscowość: Łomnica Zdrój
Organizator: Dom Rekolekcyjny Redemptorystów
Kontakt: admin@lomnica.strefa.pl 694 49 69 49
Udział: Płatny
Koszt udziału: 130 zł

Rekolekcje dla tych, którzy z potrzeby serca pragną kolejny raz doświadczyć miłości Boga.
Więcej informacji na stronie: http://www.lomnica.strefa.pl/index5.html. Proszę o wcześniejsze zgłoszenie chęci udziału w rekolekcjach. Serdecznie zapraszam.

***********

Wielki Post z Jezuitami

Chcielibyśmy poprowadzić Was w Wielkim Poście jak zwykle – poprzez Słowo Żywe w Dobrej Nowinie – Ewangelii. Wielki Post jest dla nas czasem wyjątkowym – w sposób szczególny możemy otworzyć się na Łaskę Bożą, którą Pan chce nas hojnie darzyć.

Tegoroczne medytacje-rozważania zostały napisane przez jezuitów: Mateusza Basiejko SJ, Przemysława Mąkę SJ, Piotra Stanowskiego SJ, Andrzeja Błędzińskiego SJ, Łukasza Grzybowskiego SJ oraz Błażeja Sikorę SJ. Na ostatni, Wielki Tydzień, rozważania napisał były prowincjał jezuitów, Wojciech Ziółek SJ.

Zachęcamy do podjęcia postanowienia wielkopostnego w słuchaniu Modlitwy w drodze oraz do zachęcania do tego znajomych! Pozwólmy Panu prowadzić nas w tym czasie!

Rok temu w Środę Popielcową udało nam się uruchomić aplikacje Modlitwy w drodze na iOS i Android. Sukces potwierdzony przez nagrody Mobile Trends Awards i Instytutu Wzornictwa Przemysłowego jest także wyznacznikiem jakości, którą stale chcemy dla Was rozwijać.

Dziękujemy Wam za to, że jesteście z nami. Dziękujemy za to, że możemy Wam przybliżać Pana Boga w codzienności, ale i w tym szczególnym czasie Wielkiego Postu.

Tak Bogu ufaj, jakby całe powodzenie spraw zależało tylko od Boga, a nie od ciebie; tak jednak dokładaj wszelkich starań, jakbyś ty sam miał to wszystko zdziałać, a Bóg nic zgoła. /św. Ignacy Loyola/

Czwartek po Popielcu

0,25 / 9,27
Przypomnij sobie, jak wyglądał początek drogi Jezusa na Kalwarię. Po wydaniu wyroku śmierci na barki ubiczowanego Chrystusa żołnierze nakładają krzyż. On nie ma nic do powiedzenia. Z pokorą przyjmuje to, co przychodzi na Niego z zewnątrz.Dzisiejsze Słowo pochodzi z Ewangelii wg Świętego Łukasza
Łk 9, 22-25
Jezus powiedział do swoich uczniów: «Syn Człowieczy musi wiele wycierpieć: będzie odrzucony przez starszyznę, arcykapłanów i uczonych w Piśmie; będzie zabity, a trzeciego dnia zmartwychwstanie». Potem mówił do wszystkich: «Jeśli kto chce iść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech co dnia bierze krzyż swój i niech Mnie naśladuje! Bo kto chce zachować swoje życie, straci je, a kto straci swe życie z mego powodu, ten je zachowa. Bo cóż za korzyść ma człowiek, jeśli cały świat zyska, a siebie zatraci lub szkodę poniesie?»W życiu każdego człowieka można wyróżnić dwa rodzaje sytuacji.
Te, na które mamy wpływ, i drugie, które są od nas całkowicie niezależne.
Jeżeli cierpienie lub trudy pojawiają się w tych pierwszych – mamy prawo i możliwość je zmienić.
Gdy powstają tam, gdzie nie sięga nasza władza i zdolności, są krzyżem, który przychodzi na nas z zewnątrz.Aby dojść do chwały zmartwychwstania, potrzeba najpierw przejść przez krzyż. Nie ma on jednak nic wspólnego z cierpiętnictwem niekiedy zarzucanym katolikom. Krzyż to podjęcie wyzwania wobec tego, co na drodze do chwały nieba jest udręką, której nie możemy w żaden sposób usunąć z naszych ramion. Krzyż to walka z przeciwnościami losu o nowe życie z Chrystusem żyjącym na wieki.Jezus zaprasza cię, mówiąc: jeżeli chcesz Mnie naśladować, to weź swój krzyż na każdy dzień i chodź ze Mną. Przyjrzyj się swojemu krzyżowi. Czy nie dokładasz do niego zbędnych kilogramów tam, gdzie tak naprawdę nie jest to zupełnie konieczne? A z jaką postawą przyjmujesz to, czego nie możesz zmienić?Oddaj Chrystusowi te wszystkie sprawy i cierpienia, które są krzyżem w twoim życiu. Poproś, aby złączył je dziś ze swoją Najświętszą Ofiarą Krzyżową.
http://www.modlitwawdrodze.pl/home/
*******

Wielki Post z Franciszkanami

Wielki Post 2015 – Odcinek 2

FranciszkanieTV

http://youtu.be/3FP6vCvGGA4
*******

 

 

 

http://www.katolik.pl/rekolekcje,813,0,1,cz.html

 

 

*******
10461880264_b1407c9cf4_b
Spowiedź

Żal za grzechy [WIDEO]

Adam Wyszyński OP
Cykl wykładów o spowiedzi.
0 6 0

Rzadko się zdarza, żeby ktoś przyszedł z grzechami i powiedział: „Proszę księdza, zrobiłem to, to i to. Bardzo żałuję”. Wolimy mówić, że to samo się jakoś zgrzeszyło.

Czemu nie czujemy żalu za grzechy? Dlatego, że nasze emocje nie idą w parze z rozumem. Chrześcijaństwo ma nas prowadzić do tego, że człowiek przemieniony jest w harmonii ze sobą, w harmonii z Bogiem, w harmonii z ludźmi i ze światem. To jest jedno. On się nie czuje rozrywany: bardziej być w świecie czy bardziej być przy Bogu.

Adam Wyszyński OP – “Żal za grzechy – emocje i postawy”

Maskacjusz TV

http://youtu.be/a6yDZ3OTo-Y

To jest ten punkt, do którego mamy dotrzeć. I myślę, że tutaj podczas rachunku sumienia warto widzieć przy podejmowaniu decyzji życiowych, nawet tych małych – czy to już jest sprawność taka, że ja wiem, że to będzie mi przynosiło pożytek. Bo kiedy mnie fascynuje życie, odkrywanie tego życia w ludziach i w świecie, odkrywanie Boga – to to jest taki napęd, że żali mi tylko spać.

Więc jak jest z tym żalem? Żałować czy nie? Żałować. W jaki sposób można ten żal emocjonalny wzbudzić? Wielcy mistycy będą podkreślali, że im człowiek jest bliżej Boga, tym bardziej harmonizuje się i wewnętrznie odczuwa niesmak do grzechu. Ten grzech mu się zdarza, ale on nie jest w stanie w tym gustować.

 

fot. flickr.com/luma photography

Adam Wyszyński OP

Adam Wyszyński OP

Urodzony w 1982 roku. Doktorant UPJPII. Przy klasztorze w Łodzi zajmuje się katechumenatem oraz duszpasterstwem akademickim.
http://dominikanie.pl/2014/04/zal-za-grzechy-wideo/
**************************************************************************************************************************************
TO WARTO PRZECZYTAĆ
*************************

Niepokój, popiół, czas i nadzieja

Mariusz Han SJ

(fot. shutterstock.com)

Należy pamiętać, że prawdziwego, pełnego szczęścia na tym świecie nie osiągniemy. Nigdy nie będziemy mogli powiedzieć: “Mam już wszystko, czego mi potrzeba”!

 

Często zauważamy, że w około nas i całym świecie nie dzieje się dobrze. Wiele osób z trudem wiąże koniec z końcem. Nie ma pracy, a jeśli nawet ona jest, to i tak pieniędzy do pierwszego ledwo starcza. Trudno wychować dzieci, uchronić je przed tragicznym wpływem zdemoralizowanego środowiska rówieśników. Jeszcze trudniej myśleć o ich przyszłości, pracy, czy mieszkaniu… Mówimy często: “Nie jest dobrze na tym świecie”!

 

Na dodatek, zdarzają się dziś powodzie czy inne kataklizmy. I nie ma się co dziwić, że ludzie są zabiegani, zatroskani, nawet zgorzkniali i najczęściej smutni. Na nic nie mają czasu, nie mają siły, aby podnieść głowę, nie widzą sensu. Tak, to prawda… nie jest dobrze!

 

Trzeba sobie jednak bardzo wyraźnie powiedzieć, że to nie tylko nam jest ciężko, że to tylko my przeżywamy kolejny kryzys. W całej historii człowieka, od raju aż po dzień dzisiejszy, spokój przeplata się z wojną, dobrobyt z biedą i rozpacz z nadzieją. Nasze czasy nie są może najlepsze, ale nie są też najgorsze. Proroctwo Izajasza na wiele setek lat przed Chrystusem opisuje smutną sytuację Izraela w takich słowach: “Kraj wasz spustoszony, wasze miasta spalone ogniem, cudzoziemcy tratują wam niwy na waszych oczach: spustoszenie jak po zagładzie, Sodomy” (Iz 1, 7)

 

Wciąż są na świecie ludzie “bezbronni wobec szumu morza i jego nawałnicy”. Wciąż żyją gdzieś tacy, którzy “mdleją ze strachu w oczekiwaniu wydarzeń zagrażających ziemi”, tacy, którzy życie mają jeszcze smutniejsze niż my. Nie wiadomo tylko, czy jest to kolejny powód zmartwienia, czy też jakaś pociecha w całej tej smutnej sytuacji?

 

John Irving napisał: ” W dzisiejszych czasach albo wszystko stanowi problem moralny, albo problemów moralnych nie ma. Albo nie ma kompromisów, albo są same kompromisy. Zawsze niezależny, czuwam stale. Nie należy sobie folgować.” Słusznie zatem czekamy “aktywnie” na lepsze, jaśniejsze dni. Szukamy w znakach na niebie i ziemi czegoś, co nas choć trochę podniesie na duchu, uspokoi, nada nowy kierunek. Na próżno nam bowiem rozpamiętywać to, co dawno jest już za nami i pokryło kurzem zapomnienia.

 

Należy jednak pamiętać, że prawdziwego, pełnego szczęścia na tym świecie nie osiągniemy. Nigdy nie będziemy mogli powiedzieć: “Mam już wszystko, czego mi potrzeba”! Zatem to szukanie szczęścia, czekanie na szczęście musi być mądre. Przecież jako chrześcijanie tak w głębi serca wiemy, gdzie go szukać, wiemy, że człowieka nie można inaczej zrozumieć, jak tylko poprzez prawdę Ewangelii. Tylko w Jezusie możemy spokojnie złożyć nasze nadzieje na przyszłość. On nie tylko pozwala się odnaleźć, ale wręcz sam nas szuka, sam do nas przychodzi.

 

Właśnie teraz, w czasie 40 dni postu, ze szczególną uwagą myślimy o Jego trudnej drodze na Kalwarię. Warto przy Nim być, czuwać i czekać. To owo bycie, czekanie i czuwanie pomaga unikać rozpaczy. Warto czekać, bo to ono nadaje zupełnie inny sens tym dziwnym czasom oraz nowe znaczenie tym zawirowaniom dziejowym, które przeżywamy w naszym sercu.

 

A jak czekać? Przecież nie można siedzieć z założonymi rękami, bo to nic nie da. Nie można się też tylko rozglądać, bo to też za mało. To czekanie musi być aktywnym szukaniem każdej najmniejszej możliwości czynienia dobra z zachwytu. Marc Chagall bardzo ujął to tak: “Godność artysty tkwi w obowiązku ciągłego rozbudzania w ludziach umiejętności zachwytu. Podczas długiego czuwania musi on często zmieniać sposoby stymulacji; ale także zwalczać u samego siebie nieustanną chęć snu”.

 

“Miłość to czuwanie nad cudzą samotnością” – powiedział Rainer Maria Rilke. Nie wolno zatem przeoczyć przyjścia Pana w sierotach, głodnych i więźniach. Nie wolno przeoczyć Pana przychodzącego w sakramentach, a szczególnie w Eucharystii, gdzie On oddaje się nam całkowicie. Trzeba tylko mieć oczy i serce szeroko otwarte. On wzywa każdego dnia: “Obmyjcie się, czyści bądźcie! Usuńcie zło uczynków waszych sprzed moich oczu! Przestańcie czynić zło! Zaprawiajcie się w dobrym! Troszczcie się o sprawiedliwość, wspomagajcie uciśnionego, oddajcie słuszność sierocie, w obronie zlęknionych i samotnych (…) Choćby grzechy wasze były jak szkarłat, jak śnieg wybieleją; choćby czerwone były, jak purpura, staną się jak biała wełna” (Iz 1,16-18).

 

Rozpoczynając ten Wielki Post dajemy sobie szansę odwrócenia się od grzechu. Jest to jeszcze jedna szansa spotkania Pana, jeśli gdzieś pobłądziliśmy na drodze naszego życia.

 

Bądźmy zatem czujni i czekajmy! Nie wiemy przecież, kiedy Pan przyjdzie. Już idzie!

 

Zamiast zakończenia

 

Anonimowy autor, “A czas ucieka…”

 

Mijają dni godziny i minuty

I lato, jesień, zima, styczeń

I już luty …

 

I tak codziennie czas szybko ucieka

I nie wiem ile w nas jeszcze zostało człowieka

 

Pracujemy, biegamy i ciągle czegoś szukamy

A przez to nawet nocek nie dosypiamy

 

I nagle mówimy stop!

Dłużej już tak nie mogę, przecież wszystko mnie boli

Jak wyrwać się z tej niewoli

 

Teraz już nic zrobić nie mogę

Tylko leżeć, siedzieć i myśleć mogę

 

I niby nic mnie już nie rusza

A jednak myśl się ciśnie natrętnie i do refleksji zmusza

 

Zastanów się człowieku

Czego właściwie ci trzeba?

Pragniesz pieniędzy, rozrywki, czy może kawałek nieba?

 

Pieniądze szczęścia nie dają

Rozrywki nudne się stają

Kawałek nieba za mało

Bo całe mieć by się chciało

Więc do roboty człowieku

Uklęknij na dwa kolana

I poproś o to Jezusa, Króla, naszego i Pana

 

Gdzie niebo? On wie najlepiej

I drogę ci nawet wskaże

A żebyś na niej nie zbłądził

Znaki ci na niej pokaże

 

Wszystko od ciebie zależy

Masz przecież wolną wole

Rozważ to w swoim sercu, i nie płacz nad swoją niedolą

 

A gdy się skończy już droga

Staniemy w Obliczu Boga

I wtedy nam się ukaże

Jaka to była droga

 

Nie zmarnuj szansy człowieku

Która jest dzisiaj ci dana

Bo życie na ziemi minie i staniesz przed sądem Pana!

 

http://www.deon.pl/religia/duchowosc-i-wiara/zycie-i-wiara/art,1726,niepokoj-popiol-czas-i-nadzieja.html

 

******

“By przyjąć popiół, potrzebna jest odwaga”

KAI / psd

O odwadze, która niezbędna jest do przyjęcia popiołu, mówił w Środę Popielcową bp Kazimierz Gurda. Biskup siedlecki celebrował 18 lutego Mszę św. w siedleckiej katedrze. W homilii mówił o duchowej odnowie, dla której zewnętrznym znakiem jest przyjęcie popiołu na głowy. Przypomniał także o istocie nawrócenia oraz o trzech znakach Wielkiego Postu: modlitwie, poście i jałmużnie.

 

– By przyjąć popiół na nasze głowy potrzebna jest odwaga. Trzeba być odważnym, by w obecności całej wspólnoty uznać siebie za człowieka niedoskonałego i grzesznego – wyjaśniał bp Gurda. Podkreślił, że popiół wyraża z jednej strony pokorną świadomość naszej niegodności, naszego uznania, że winniśmy coś w naszym życiu zmienić, bo jest złe, przeszkadza nam i naszym bliskim w byciu ze sobą. Przyjęcie popiołu jest jednocześnie znakiem, że chcemy by nasze życie stało się bardziej owocne, by popiół użyźnił nasze serca i by z popiołu wyrosło nowe życie.

Człowiek przyjmując popiół okazuje, że ma słabości, których pragnie się pozbyć. – Czyni to wbrew powszechnym standardom, wg których człowiek nie musi z niczego się poprawiać, w niczym zmieniać, bo to mogłoby pomniejszyć jego godność. Jest to pierwszy krok do nawrócenia – dodał biskup siedlecki.

Wyjaśniając istotę nawrócenia mówił, za cel stawia ono zwrócenie się do Boga. – Nawrócenie polega na tym, by odwrócić się od naszych bożków, którzy nie mogą zbawić człowieka i zwrócić się ku Bogu prawdziwemu. Musimy uznać, że tylko On jest dobry, tylko On pragnie naszego dobra, tylko Jego Słowo jest mądre i mądrzejsze niż ludzkie najmądrzejsze rady – mówił bp Gurda.

Powołując się na słowa czytanej Ewangelii zwrócił uwagę na trzy ważne dla człowieka czynności: jałmużnę, modlitwę i post. – Jezus proponuje te trzy czynności, ponieważ może je wypełnić każdy. Każdy nawet najbiedniejszy może podzielić się tym, co ma. Każdy może poświęcić Bogu swój czas, spędzając go na modlitwie. Każdy może podjąć post, ograniczyć swoje niepohamowanie, widoczne w różnych dziedzinach życia, nie tylko w jedzeniu. Tak więc każdy może wejść na drogę nawrócenia – wyjaśniał.

Zauważył także, że modlitwa, jałmużna i post nie mogą być wypełniane ani ze względu na siebie, ani ze względu na ludzi, by się sobie albo innym podobać. – Jezus zachęca nas byśmy dawali jałmużnę, modlili się, pościli ze względu na Niego, na Boga. Jeśli tak się stanie to i we wszystkim innym, co będziemy czynić będzie obecny Bóg a nie ja ze swoim egoizmem, swoją samowolą, ani drugi człowiek ze swoją pseudomądrością – mówił. Taka postawa, zdaniem biskupa siedleckiego, stanie się gwarantem osiągnięcia tego, co jest celem nawrócenia – skierowania serc, myśli i pragnień ku Bogu. – On będzie naszym Bogiem jedynym, prawdziwym, dobrym, mądrym. Zobaczymy Go takim jakim naprawdę jest i pokochamy Go jeszcze bardziej – dodał biskup siedlecki.

Na zakończenie zaapelował do wiernych, aby przyjmując popiół na głowy, rozpoczęli drogę nawrócenia, taką którą proponuje Jezus.

W uroczystościach w siedleckiej katedrze wzięli udział alumni WSD w Opolu Nowym k. Siedlec, przedstawiciele zgromadzeń zakonnych działających na terenie parafii katedralnej, pracownicy siedleckiej kurii biskupiej oraz parafianie. Tradycyjnie Msza św. była transmitowana przez Katolickie Radio Podlasie, diecezjalną rozgłośnię radiową.

http://www.deon.pl/religia/kosciol-i-swiat/z-zycia-kosciola/art,21334,by-przyjac-popiol-potrzebna-jest-odwaga.html

 

********

 

Noc Konfesjonałów w tym roku po raz szósty

KAI / pt

(fot. emilio labrador / Foter / CC BY)

– Chcemy dotrzeć do osób przebywających na pograniczu wiary i niewiary – powiedział KAI ks. dr Grzegorz Adamski, koordynator Nocy Konfesjonałów. Wraz z Wielkim Potem rozpoczynają się przygotowania do kolejnej edycji tej ogólnopolskiej akcji duszpasterskiej, zapoczątkowanej 6 lat temu w Szczecinie.

 

Wraz z Wielkim Potem rozpoczynają się przygotowania do kolejnej edycji Nocy Konfesjonałów – ogólnopolskiej akcji duszpasterskiej, zapoczątkowanej 6 lat temu w Szczecinie. W związku z tym w Warszawie spotkali się diecezjalni koordynatorzy tej inicjatywy z 14 polskich diecezji oraz duszpasterze organizujący tę akcję w swoich miastach.

 

Cel Nocy Konfesjonałów to dotarcie do osób przebywających na pograniczu wiary i niewiary. – Chcemy dotrzeć do osób, które dały się ponieść wirowi pracy, pogoni za dobrami oferowanymi przez współczesne czasy – w konsekwencji oddalając się od wspólnoty Kościoła – mówi ks. dr Grzegorz Adamski, koordynator Nocy Konfesjonałów.

 

Akcja cieszy się bardzo dużym zainteresowaniem, szczególnie ze strony ludzi świeckich, a w tej grupie zwłaszcza wśród ludzi młodych, w przedziale 16-35 lat. – Bardzo często księża w swoich parafiach organizują tą akcję widząc potrzebę wypływającą ze strony wiernych – mówi ks. Adamski. Jak dodaje, “ludzie coraz częściej są zabiegani i skupieni na sprawach związanych z przygotowaniem materialnym świąt, w ostatniej chwili zauważają, że nie załatwili jeszcze spraw duchowych”. Właśnie wtedy szukają spowiedników.

 

Noc Konfesjonałów w szczególny sposób jest odpowiedzią na potrzeby związane z migracją. – Na święta przybywa wielu naszych rodaków z emigracji, z państw, w których pracują. Wracają na kilka dni do domów i chcą skorzystać z sakramentu pokuty i pojednania. Ta akcja jest właśnie odpowiedzią na to zapotrzebowanie – informuje ks. Adamski.

 

Noc Konfesjonałów to nie tylko spowiedzi ale także wcześniej poprzedzające ją działania marketingowe w przestrzeni publicznej. Kilka dni przed świętami pojawiają się plakaty, komunikaty informujące i przypominające o duchowym wymiarze świąt. Organizatorzy chcą w ten sposób przypomnieć ludziom, że święta to nie tylko zakupy, odświętne stroje czy szczególne pokarmy, ale przede wszystkim przestrzeń duchowa. – Ta akcja w przestrzeni publicznej jest skierowana do ludzi, którzy zapomnieli o tym wymiarze lub oddalili się od Kościoła. Także przed świętami rozdajemy w największych centrach handlowych kilka tysięcy rachunków sumienia. Młodzież i wolontariusze rozdają je tym, którzy robią zakupy, zachęcając w ten sposób do wzięcia udziału w świątecznej spowiedzi – mówi kapłan.

 

Akcja polega na zorganizowaniu w Wielki Piątek w wybranych kościołach dodatkowych spowiedzi do późnych godzin nocnych oraz towarzyszących im adoracji i czuwań. Noc Konfesjonałów cieszy się wśród wiernych dużym powodzeniem. Jak mówili podczas spotkania w Warszawie księża z Rzeszowa, podczas ostatniej akcji w jednym z kościołów przez całą noc do dyspozycji wiernych było 16 konfesjonałów, kolejki były aż do 8.00 rano.

 

Podczas ubiegłorocznej wizyty polskich biskupów w Watykanie, zadowolenie z cieszącej się coraz większym zainteresowaniem wielkopostnej akcji wyraził sam papież Franciszek. Z inicjatywy papieża w diecezjach całego świata odbyła się podobna akcja o nazwie “24 godziny dla Pana” polegająca na całodobowej adoracji i czuwaniu w konfesjonałach.

 

Ks. Adamski dodaje, że Noc Konfesjonałów to także odpowiedź na zachętę Przewodniczącego KEP, w związku z bieżącym programem roku duszpasterskiego, na poszukiwanie nowych form towarzyszenia ludziom w nawracaniu się.

 

Informacje o tym, jak zorganizować Noc Konfesjonałów można uzyskać pod adresem kontakt@nockonfesjonalow.pl.

http://www.deon.pl/religia/kosciol-i-swiat/z-zycia-kosciola/art,21331,noc-konfesjonalow-w-tym-roku-po-raz-szosty.html

******

 Bp Wiesław Mering: módlmy się za rodziny

KAI / psd

O zadaniach stojących przed wspólnotą Kościoła diecezjalnego wkraczającego w okres Wielkiego Postu – trosce o rodzinę, przygotowaniach do Światowych Dni Młodzieży i 1050. rocznicy chrztu Polski, czy wejściu na drogę nawrócenia, pisze do diecezjan włocławskich bp Wiesław Mering w liście na Wielki Post.

 

Troska o rodzinę wybija się na pierwszy plan, jako że Kościół znajduje się w okresie pomiędzy dwoma synodami poświęconymi tym zagadnieniom. “Mamy świadomość, że Synod musi być otwarty na głos Ducha Świętego, a synodalne uchwały nabierają mocy dopiero po zatwierdzeniu ich przez Następcę św. Piotra. Właśnie ta świadomość każe nam, Siostry i Bracia, towarzyszyć przygotowaniom do drugiej części zgromadzenia biskupów w Rzymie poprzez zainteresowanie i modlitwę. O to prosił Ojciec Święty Franciszek, tego potrzebuje Kościół, a także nasze serca” – wyjaśnia biskup włocławski. Panoramę problemów związanych z rodziną dopełnia także wprowadzona na rynek tabletka “dzień po”, wpływająca destrukcyjnie na zdrowie kobiet i trwałość rodziny.

Prosząc o modlitwę w intencji rodzin bp Mering przypomniał Prymasa Tysiąclecia kard. Stefana Wyszyńskiego, zawiązanego z diecezja włocławską, który w latach Wielkiej Nowenny przed 1000-leciem Chrztu Polski “kazał nam zabiegać o rodzinę ‘Bogiem silną!’ Dziś, 50 lat później, widzimy, że nie spełniliśmy tego ślubu! Jeżeli bowiem także polska rodzina trapiona jest najrozmaitszymi kryzysami, to przecież dlatego, że za mało jest Boga, Bożego prawa, w życiu polskich rodzin!” – stwierdza w liście hierarcha.

Pisząc o Światowych Dniach Młodzieży bp Mering przypomina, że zgromadzą one w Krakowie w 2016 roku kilka milionów młodych z całego świata. Tydzień wcześniej 4 tysiące młodzieży z zagranicy przyjedzie do diecezji włocławskiej na tzw. “dni w diecezji”. Wymieniając stojące przed diecezją zadania bp Mering podkreśla, że “nie należy myśleć tylko o gościach z zagranicy, ale przede wszystkim o przygotowaniu do niego naszej młodzieży. Kochani Rodzice, proszę was, abyście zachęcili swoje córki i swoich synów do zaangażowania się w to wydarzenie już teraz. Prawie w każdej parafii powstała grupa, w której młodzież przygotowuje się do Światowych Dni Młodzieży” – przypomina hierarcha. W związku z tym przygotowania powinny polegać na formacji młodzieży i także dorosłych: “do wszystkich przyjedzie Ojciec Święty w 2016 roku – i dla młodych, i dla dorosłych to będzie wielkie święto wiary w naszej Ojczyźnie”. Drugie zadanie to prośba o pomoc w przyjęciu młodych pielgrzymów w rodzinach. Trzecie – prośba o zaangażowanie się w wolontariat.

Biskup włocławski przypomina wreszcie, że “rok spotkania Ojca Świętego Franciszka z młodymi to także 1050. rocznica Chrztu Polski! Trzeba ją świadomie przygotowywać – w czym ma dopomóc także hasło tegorocznego Roku Duszpasterskiego: ‘Nawracajcie się!’ Ku czemu? – ku głębszej wierze w Pana Jezusa, w Jego Ewangelię i Kościół. Nie da się, ostrzega papież Franciszek, kochać Chrystusa bez Kościoła. To w Nim są źródła świętości: słowo Boga i sakramenty”.

Kończąc list pasterski na Wielki Post bp Mering zwraca się do diecezjan: “Podejmijmy świadomie zadania stojące przed nami w naszym religijnym życiu, mężnie i z pewnością, że Chrystus towarzyszy nam w drodze, byśmy mogli nasze cele osiągnąć!”

http://www.deon.pl/religia/kosciol-i-swiat/z-zycia-kosciola/art,21333,bp-wieslaw-mering-modlmy-sie-za-rodziny.html

*******

Czy to jest prawdziwa miłość?

Anna Kaik

(fot. shutterstock.com)

Chyba wszyscy będący z kimś w relacji uczuciowej, a zwłaszcza rozważający ślub, zadają sobie pytanie: czy to na pewno jest miłość? O ile zakochani, bez namysłu jesteśmy w stanie odpowiedzieć: tak!, o tyle, gdy pierwsza fala uczuć opadnie, zawsze pojawiają się wątpliwości.

 

Wątpliwości te karmią się wieloma mitami na temat miłości, wśród których prym wiedzie przekonanie, że miłość = przyjemność. Nie ma chyba większego kłamstwa na temat miłości.
Wystarczy spojrzeć na Osobę Jezusa, w którym pełnia miłości objawiła się na krzyżu. Tymczasem my pragniemy prawdziwej miłości bez krzyża. A coś takiego nie istnieje. Zachodzi wręcz odwrotna relacja: im bardziej potrafimy zrezygnować z siebie, na rzecz drugiej osoby, tym miłość jest czystsza, piękniejsza, prawdziwsza. Nie bardzo nam się to jednak podoba, bo rezygnacja z siebie właśnie nie jest przyjemna. Owszem, podoba nam się wizja miłości, w której ktoś umiera dla nas, natomiast odwrotnie – już niekoniecznie. I w chwili gdy w związku miejsce lukrowanej autoprezentacji zastępuje prawda o nas (zarówno ta piękna, ale i ta często bardzo trudna) pojawia się zniechęcenie i poczucie, że coś wygasło. Wygasła miłość? Nie, wygasła fikcja.

Cierpliwie umierać

Znów przywołam Jezusa w Jego słowach: “Nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich” (J 15,13). Czy mąż nie oddaje swojego życia, gdy mimo zmęczenia, jedzie nocą 120 km, żeby wygodnie i bezpiecznie przywieźć żonę z lotniska? Czy żona nie oddaje swojego życia, gdy wstaje rano godzinę wcześniej, żeby przed pracą naszykować obiad?
Czy to jest przyjemne? Nie, zupełnie nie. Czy jest przyjemne czuwać godzinami w szpitalu przy łóżku teściowej (osoby, z którą rzadko wiążą nas uczucia), żeby, gdy będzie potrzebowała, podać jej szklankę wody lub jedzenie? Nie, nie jest. Czy jest przyjemne znosić przykre uwagi szefa w poczuciu odpowiedzialności za utrzymanie rodziny? Nie jest.
Szukamy miłości, bo przeczuwamy, że jest największym dobrem, które może nas spotkać i w którym możemy uczestniczyć, ale nie potrafimy rozstać się z jej dziecięcą wizją, w której z miłości wynikają same gratyfikacje. Tymczasem, jak mówi św. Paweł, w miłości najważniejsza jest cierpliwość. Już to stwierdzenie pokazuje trudną dla człowieka prawdziwą naturę miłości. Bo cierpliwość to cnota niezbędna nie do korzystania z przyjemności – wtedy przecież żadna cierpliwość nie jest nam potrzebna – ale właśnie do znoszenia trudów.

Inna twarz śmierci

Jaka więc jest ta prawdziwa miłość? To chyba jedno z najtrudniejszych pytań, jakie kiedykolwiek postawiono. Sam św. Paweł opisując miłość używa głównie negacji: mówi co nie jest miłością, co pokazuje trud adekwatnego ujęcia jej istoty. Na pomoc próbuje przyjść również psychologia i filozofia. Bazując na wielu teoriach i wiedzy praktycznej, tych którzy je wymyślili, można zauważyć że podstawowym pytaniem, gdy szukamy odpowiedzi, czy to, co łączy mnie i partnera jest miłością, czy jej smutną karykaturą, jest: jak dobrze znasz swojego partnera/partnerkę?
Nie chodzi tu oczywiście o powierzchowną wiedzę o jej/jego upodobaniach, a nawet problemach.
To jest głównie pytanie o to, czy znasz jej/jego słabe strony, które – to jest najważniejsze – są trudne dla ciebie. Kobieta może uważać, że jej największą słabością jest bojaźliwość. Tymczasem dla mężczyzny może to być nawet afrodyzjak. Mężczyzna może uważać, że jego największą wadą jest bardzo niski wzrost, co dla partnerki może być zupełnie bez znaczenia. O. Adam Szustak w głoszonych przez siebie rekolekcjach nazwał te cechy, które trzeba odkryć u drugiej osoby, jej “obszarami śmierci” – te słabości bowiem codziennie będą cię “zabijały”. Dlatego musisz mieć ocenić, czy jesteś w stanie z nimi żyć. Nie oszukujmy się: każdy ma w sobie “obszary śmierci”, także twoja najpiękniejsza narzeczona i najsilniejszy wybranek. Ale, czy mimo tego, że ona będzie notorycznie domagała się coraz więcej pieniędzy (bo jest rozrzutna), że będzie cię często krytykowała, a on przez swoją wybuchowość będzie w stanie zrobić ci awanturę na środku ulicy albo przez korzystanie z  pornografii będzie miał wypaczone pojęcie o bliskości seksualnej – czy będziesz z nim/nią umiał żyć? Do końca?

 

Jakże realnego wymiaru nabiera w tym świetle przysięga małżeńska: “nie opuszczę cię aż do śmierci”. Trzeba jeszcze pójść krok dalej: czy ty w tym obszarze jesteś na tyle mocny, żeby drugą stronę z tego jej prywatnego piekła wyciągać? Tylko wtedy związek będzie miał szansę być obszarem wzrostu, umocnienia, siły i… szczęścia. To jest bowiem największy paradoks miłości: “umieranie” w niej nie daje bezpośredniej przyjemności – to prawda, ale daje głębokie poczucie sensu i szczęścia – coś o całe niebo wyżej.

http://www.deon.pl/slub/duchowosc/art,33,czy-to-jest-prawdziwa-milosc.html
******

Małżeństwo to uzupełnianie się różnic

KAI / CTV / pk

“Nich małżonkowie nigdy nie kończą  dnia bez pojednania” Papież Franciszek

(fot. CTV)

Małżeństwo jest wspólną drogą mężczyzny i kobiety, na której zadaniem mężczyzny jest pomaganie żonie, by była bardziej kobietą, a zadaniem kobiety jest dopomożenie mężowi, aby był bardziej mężczyzną. Jest to uzupełnianie się różnic – powiedział papież Franciszek podczas Mszy św. w bazylice św. Piotra, w czasie której 20 par zawarło sakrament małżeństwa. Dodał, że w sytuacji, gdy małżonkowie “zostali ukąszeni pokusami zniechęcenia, niewierności, wycofania się, porzucenia”, Bóg “chce im udzielić swojej uzdrawiającej mocy, którą jest Jego miłosierdzie”. – Otrzymuje je ten, kto powierza się Jezusowi ukrzyżowanemu – podkreślił Ojciec Święty.

 

Wskazał, że Kościół składa się głównie z rodzin, przemierzających “drogi życia w historii każdego dnia”. – Nie sposób zmierzyć sił, ładunku człowieczeństwa zawartych w rodzinie: wzajemna pomoc, wsparcie edukacyjne, relacje rozwijające się wraz z rozwojem osób, dzielenie radości i trudów… Rodziny są pierwszym miejscem, w którym kształtujemy się jako osoby, a jednocześnie są “cegiełkami” budującymi społeczeństwo – zaznaczył Franciszek.

 

Przyznał, że czasem małżonkowie “nie mogą znieść drogi życia małżeńskiego i rodzinnego”. – Trud drogi staje się wewnętrznym zmęczeniem; tracą smak małżeństwa, przestają czerpać wodę ze źródła sakramentu. Codzienne życie staje się ciężkie, “mdłe” – opisywał papież.

 

Jednak wtedy Bóg chce im udzielić swojej uzdrawiającej mocy, którą jest Jego miłosierdzie. Otrzymuje je ten, kto powierza się Jezusowi ukrzyżowanemu. Leczy ono “ze śmiertelnej trucizny grzechu”. Lekarstwo to “ma zastosowanie także szczególnie dla małżonków, którzy «nie mogą znieść drogi» i zostali ukąszeni pokusami zniechęcenia, niewierności, wycofania się, porzucenia… Także im Bóg Ojciec daje Swego Syna Jezusa, nie po to, aby ich potępiać, ale aby ich zbawić: jeśli się Mu powierzą, to On leczy ich miłością miłosierną, wypływającą z Jego krzyża, mocą łaski, która odradza i stawia na nowo na drodze życia małżeńskiego i rodzinnego” – zapewnił Franciszek.

 

Wskazał, że “miłość Jezusa, który pobłogosławił i uświęcił jedność małżonków, jest w stanie utrzymać ich miłość i ją odnowić, kiedy po ludzku rzecz biorąc się gubi, rwie, wyczerpuje”. – Miłość Chrystusa może przywrócić małżonkom radość wspólnego podążania, bo małżeństwo jest wspólną drogą mężczyzny i kobiety, na której zadaniem mężczyzny jest pomaganie żonie, by była bardziej kobietą, a zadaniem kobiety jest dopomożenie mężowi, aby był bardziej mężczyzną. Jest to uzupełnianie się różnic – podkreślił papież.

 

Zaznaczył, że “nie jest to gładka podróż, bez konfliktów, bo nie byłoby to ludzkie. Jest to podróż wymagająca, czasami trudna, czasami konfliktowa, ale takie jest życie!”. – Małżeństwo jest symbolem życia, realnego życia, nie jest fikcją! Jest sakramentem miłości Chrystusa i Kościoła, miłości, która w krzyżu znajduje swój sprawdzian i gwarancję – powiedział Ojciec Święty.

http://www.deon.pl/religia/serwis-papieski/aktualnosci-papieskie/art,2289,malzenstwo-to-uzupelnianie-sie-roznic.html
*******
Dorota Niedźwiecka
Życie opiera się nie na lęku tylko na miłości
Przewodnik Katolicki
Z o. Ksawerym Knotzem OFMCap. rozmawia Dorota Niedźwiecka
Właśnie wydał Ojciec swoją siódmą książkę “Zaślubiny w Bogu mężczyzny i kobiety”. Czym różni się ona od poprzednich?
Książka pokazuje przede wszystkim, na czym polega życie sakramentalne małżeństwa i jego wyjątkowa duchowość, mówi o budowaniu tożsamości małżeńskiej. Te zagadnienia są podstawą dla zrozumienia moralności życia seksualnego, na którym koncentrowały się moje poprzednie książki.
W czym pomaga budowanie tożsamości małżeństwa?
Bez określenia swojej tożsamości człowiek nie wie, kim jest. Dopiero gdy małżonkowie wiedzą, kim są dla Boga i jaka jest ich misja w Kościele, mogą odkryć swoją wartość i głębię swojego powołania. W książce pokazuję ogromną rangę, jaką małżeństwo zyskało w Bożym planie zbawienia. Jest ono nie tylko naturalnym związkiem kobiety i mężczyzny, ale czymś dużo, dużo głębszym. Miłość małżonków – sama w sobie niezwykle wartościowa – staje się objawieniem miłości Boga do człowieka.
„Małżeństwo jest w samym centrum historii zbawienia” – pisze Ojciec w książce.
Tak, małżeństwo w historii zbawienia człowieka, od Adama i Ewy po zaślubiny ludzi z Bogiem w niebie, wyjaśnia najważniejsze tajemnice wiary. Pomaga zrozumieć na przykład tak ważną relację jak relacja Chrystusa z Kościołem, czyli Oblubieńca zakochanego w swojej Oblubienicy. Nie ma ważniejszej rzeczywistości teologicznej jak małżeństwo – co od czasów Jana Pawła II teologia coraz bardziej odkrywa i docenia. Te zagadnienia studiowałem w minionym czasie i im poświęcam moją ostatnią książkę.
Specjalista od seksu zmienił branżę?
Pokazuję wypływające z Pisma Świętego uzasadnienie dla sposobu życia, jakie ma prowadzić małżeństwo katolickie, żyjące z Chrystusem.
Jak dojść do takiego spojrzenia na własne małżeństwo?
Poprzez Słowo Boże i sakramenty. Przez nie wchodzimy w tajemnicę spotkania się  z Chrystusem w Kościele i równocześnie w tajemnicę małżeństwa, które dzięki sakramentowi staje się małą wspólnotą Kościoła.
Niekiedy można usłyszeć, że jak się człowiek modli, to wszystkie problemy znikają, a małżeństwo nigdy się nie rozpadnie.
Wiadomo, że modlitwa jest bardzo ważna. Duchowość małżeńska uczy dostrzegania Boga w więzi małżeńskiej, a to wyklucza budowanie relacji z Bogiem w obojętności dla małżonka, a także wyklucza troszczenie się o siebie wzajemnie bez wspólnego budowania więzi z Bogiem. Modlitwa nie może być przeciwstawiona budowaniu więzi, która wymaga poznania siebie, drugiej osoby, słuchania się wzajemnie i dialogu ze sobą. Gdy troszczy się o więź i się modli, aby ona się rozwijała, można oczekiwać dobrych owoców.
Na przykład?
Jeśli małżeństwu poczęło się dziecko z wadą serca, mogą podejść do tego technicznie – i przy całym bólu, który z tego powodu odczuwają – po prostu je abortować. A mogą odkryć, że jest to doświadczenie, próba wiary, która pomaga człowiekowi odkryć coś dla niego ważnego. Małżonkowie, w trudnym doświadczeniu mogą zniszczyć swoją więź, a mogą ją umocnić. Kryzys może mieć różne finały zależnie od tego, w jaki sposób człowiek myśli, jaką ma relację do Pana Boga i jaką więź ze współmałżonkiem. Małżonkowie potrzebują bardzo konkretnej umiejętności odczytywania działania Boga w ich więzi małżeńskiej. Wówczas będą widzieć szerzej, niż tylko sprowadzając swoje problemy do kwestii medycznych, socjologicznych czy psychicznych.
Wyobraźmy sobie, że małżonkowie kłócą się o byle co, posądzają, zwracają do siebie ze złośliwością.
Mogą znaleźć takie rozwiązanie: jeśli coraz bardziej się kłócimy, to sensownie jest się rozejść i znaleźć kogoś bardziej zgodnego. A mogą całą energię skierować na rozwiązywanie problemu. Żeby to zrobić, potrzebują wiary, że Bóg ich złączył razem i da im łaskę jedności, która jest łaską sakramentu małżeństwa. Jedność w różnorodności tworzy się z wykorzystaniem wszelkich ludzkich sposobów stymulujących proces uzdrowienia i pojednania czyli rodzenia się wzajemnej życzliwości, przyjęcia własnych ograniczeń.
A intymne życie małżonków? Jak ono wpisuje się w to szerokie, teologiczne spojrzenie, o którym mówił Ojciec na początku?
Ważne, by zobaczyć seksualność w całym spektrum – jako wyraz życia fizycznego, psychicznego i duchowego równocześnie. Bo te wszystkie wymiary są ze sobą złączone.
Małżeństwa mówią o rewolucyjnej zmianie, jakiej doświadczają, gdy określą sobie, czym jest dla nich wymiar seksualny w kontekście wiary i jak on wpływa na ich życie. W intymnej bliskości z małżonkiem zaczynają dostrzegać głębię: miłości Boga, która jest między nimi i która przybliża ich do siebie nawzajem i równocześnie do Pana Boga. Intensywność spotkania, głębia i sublimacja przeżyć stają się tak delikatne i wyrafinowane zarazem, że małżonkowie mówią, że ich życie odwróciło się o 180 stopni. A zaczęło się od zmiany sposobu myślenia.
Z takiego myślenia „to grzech, a to już nie grzech”?
Z myślenia skażonego zagrożeniem. To nieistotne, czy to zagrożenie wynika z negatywnych doświadczeń życiowych, czy z nadmiernego skupiania się na własnej grzeszności w sferze seksualnej, czy może z lęku przed swoim ciałem, płodnością.
Jak sobie z tym lękiem poradzić? 
Rozwiązaniem jest doprowadzenie do zmiany w sposobie myślenia: że życie opiera się nie na lęku tylko na miłości. Trzeba nauczyć się interpretować własne życie z nowej perspektywy. A żeby to zrobić w sposób bezpieczny dla wszystkich, potrzebne są narzędzia: precyzyjny, pełen życzliwości język, który będzie otwierał na relacje, nie tworząc poczucia zagrożenia. Potrzebne jest rodzące się osobiste doświadczenie, jak budować duchowość małżeńską, jak dostrzegać ją w więzi Chrystusa. Dzięki temu łatwiej będzie budować czułość, troskę i szacunek dla własnego ciała.
A konkretnie?
Pyta Pani o sto pięćdziesiąt pozycji seksualnych? To konkret, który jest pułapką. Taki konkret nie uratuje rozpadającego się małżeństwa, bo ono nie ma mądrości, jak żyć, aby się kochać.
Niemniej: jest ważny w kontekście małżeństwa. Chodzi przecież także o to, by być umiejętnym kochankiem. 
Bo potrzebne jest myślenie, które wszystko łączy w harmonii i odpowiednich proporcjach. Wszystko, co stworzył Pan Bóg.
I wymyślili ludzie. Pan Bóg nie stwarzał przecież pozycji seksualnych.
Można powiedzieć, że stworzył, a ludzie potem nazwali po swojemu własne zachowania, zaplanowane przez Boga dla życia seksualnego. Bo na więź, która się tworzy między małżonkami, składa się i czułość, i przyjemność, i radość bycia ze sobą, przyjęcia drugiej osoby i oddanie się jej. Także odczucie delikatnej i pełnej szacunku obecności Pana Boga. I jak najbardziej techniczne kwestie ars amandi. Wszystko to może i ma ze sobą współgrać. Jak dźwięki, które zebrane w odpowiedni sposób tworzą harmonię melodii.
Rozmawiała Dorota Niedźwiecka

fot. Zach Dischner Sunset Watching flickr

http://www.katolik.pl/zycie-opiera-sie-nie-na-leku-tylko-na-milosci,24621,416,cz.html?s=1
******
Nakładem wydawnictwa Bernardinum ukazała się książka ks. Wojciecha Pikora „Odkrywanie siebie w dialogu z Jezusem. Narracyjna lektura Ewangelii wg św. Jana”.
ScreenShot073


Lektura pomaga czytelnikowi odkrywać tajemnicę Chrystusa – prawdziwego Boga i człowieka – na podstawie dialogów zawartych w Czwartej Ewangelii. Książka prezentuje 25 rozmów z Ewangelii Jana, które autor analizuje w kluczu krytyki narracji: analiza czasu, miejsca, osób oraz sytuacji. Podsumowaniem każdej rozmowy są pytania, które autor stawia czytelnikowi jako zaproszenie do dalszego studium tekstów.
http://www.orygenes.pl/odkrywanie-siebie-w-dialogu-z-jezusem-w-pikor/
*******

Z miłością jest jak z “pojawieniem się duchów”?

Mariusz Han SJ / br

(fot. shutterstock.com)

W Ewangelii szukamy wskazówek dla naszej codzienności. Szukamy zwykle dla siebie najważniejszego zdania, sentencji, które byłyby drogowskazem dla naszego życia. Jezus mówi do nas wszystkich: “Przykazanie nowe daję wam, abyście się wzajemnie miłowali tak, jak Ja was umiłowałem; żebyście i wy tak się miłowali wzajemnie”/J 13,31-33a.34-35/.

 

Słowa skierowane do pierwszych chrześcijan, wyznawców Jezusa, których poganie nazywali “tymi, którzy się miłują”, dziś są może tylko pożywką dla wątpiących w to przykazanie. Stają się tylko argumentem przemawiającym za ich niewiarą, ponieważ mówią: – Zobaczcie, jakie jest życie? Każdy grzeszy, popełnia błędy, ludzie często zamiast kochać, nienawidzą się nawzajem.

 

Taki jest ten świat… Słowa sobie, a życie sobie… bo z prawdziwą miłością jest jak z “pojawieniem się duchów: wszyscy o nich mówią, ale mało kto je widział” (Francois La Rochefoucauld).

 

Po co zatem nowe przykazanie? Nie wystarczy zatrzymać się i najpierw zrealizować to starotestamentalne? Później zaś, wziąć się za to “nowe”…

Pan Jezus nazywa to przykazanie miłości nowym, choć przecież Stary Testament nakazywał miłować bliźniego jak siebie samego. Jezus dając przykład dobrowolnego pójścia na śmierć i to śmierć krzyżową, podnosi te słowa na wyższy poziom. Świadectwem swojego życia udowodnił człowiekowi, że potrafi on miłować “aż do końca swoich dni”.

 

Potrafi pokochać tak mocno, że śmierć nad nim nie ma już władzy. “Człowiek bowiem jest stworzony z miłości i do miłości” (Adolf Kopiing). I tylko ta miłość (zwyciężająca wszystko, wychodząca ponad wszystko) jest najważniejsza w jego ziemskim życiu.

 

Stary Testament bardziej akcentował tę ostatnią część zdania o miłowaniu: “siebie samego”. Patrzono na świat przez pryzmat człowieka. Jezus wprowadza “novum”, mówi: “nie siebie, ale jak siebie samego”, czyli wprowadza w tok myślenia człowieka element relacji międzyosobowej. Człowiek nie poświęca odtąd uwagi tylko sobie, ale bardziej relacji z drugim człowiekiem. Nie chce dobra tylko dla siebie, ale także dla drugiego człowieka.
Jest takie opowiadanie, pt. ” Kto tam”, które to doskonale obrazuje. Wielbiciel puka do drzwi swojej wybranki: – Kto tam? – pyta dziewczyna. – To ja – wyznaje chłopiec. – Odejdź, proszę, bo w tym domu nie ma miejsca dla ciebie i dla mnie. Odtrącony kawaler udał się na pustynię i medytował w samotni nad słowami umiłowanej. W końcu powrócił i spróbował jeszcze raz. Znowu zapukał: – Kto tam? – To ty. I natychmiast otworzono drzwi.
Jak wiele dziś mamy heroicznych przykładów ludzi poświęcających się drugiemu człowiekowi. Praca w niedziele i pojawiające się dylematy: “Msza św. niedzielna, czy praca?”.

 

Pochylając się nad chorym, który potrzebuje naszej pomocy 24 godziny na dobę, zastanawiamy się, czy nie grzeszymy, gdy nie pójdziemy sami do kościoła?

 

Wyrzuty sumienia kołaczące się w sercu nie pozwalają ucieszyć się realizacją najważniejszego przykazania Jezusa: “miłości bliźniego”.

 

Fiodor Dostojewski napisał: “Silna miłość do człowieka słabego bywa nieraz potężniejsza i bardziej męcząca niż wzajemne uczucie dwóch równych sobie charakterów, ponieważ mimo woli bierze się odpowiedzialność za słabszego”.
Jesteśmy w “drodze do Boga: już sama ta okoliczność nadaje sens każdej godzinie i każdemu dniu” (Georg Moser).

 

Z pewnością to zdążanie będzie łatwiej podjąć razem, niż indywidualnie. Stąd przykazanie miłości jest tak bardzo ważne do zrealizowania już teraz, a nie kiedyś…

 

Najważniejsze są bowiem chwile, bo od nich zależy jakość naszego życia.

http://www.deon.pl/slub/homilie-slubne/art,9,z-miloscia-jest-jak-z-pojawieniem-sie-duchow.html

********

Na czym budować życie duchowe

Szymon Hiżycki OSB

PSPO

Nawet wielcy potrzebują rady i kierownictwa duchowego. Powiedzmy szczerze: wielcy są wielcy dlatego, że potrafią o kierownictwo prosić i nie wahają się z niego korzystać.

 

Poniżej mamy zapis rozmowy dwóch wybitnych Ojców Pustyni: Antoniego Wielkiego (zm. 356 r.) i Pambo (zm. ok. 370 r.)

 

Abba Pambo pytał abba Antoniego: “Co mam robić?” Starzec mu odpowiedział: “Nie ufaj własnej sprawiedliwości, nie troszcz się o to, co minęło, a powściągnij swój język i brzuch”.

 

Fundamentem, na którym Antoni każe budować Pambo jest pokora. Niezbyt modne to słowo, kojarzące się z kimś, kto jest nieporadnym życiowo fajtłapą, okazuje się stawiać wysokie wymagania. Pokora to nazywanie spraw po imieniu, odwaga, aby stanąć w prawdzie o sobie, świecie i innych. Człowiek, który znajduje w sobie moc pokory, musi mieć oparcie silne i pewne – jest to Bóg i Jego sprawiedliwość. W istocie: jeśli nie swojej sprawiedliwości Pambo ma ufać, to czyjej? Sprawiedliwości Boga, który usprawiedliwia wszystkich przez Mękę i Zmartwychwstanie swego Syna. Wobec takiej potęgi nasze małe zamki wznoszone bez Boga niewiele znaczą. Jeśli ktoś jednak oprze się na Bożej sprawiedliwości, odda jej swoje życie, dawne grzechy, to nic dziwnego, że przestaje się martwić swoimi dawnymi klęskami. Z Bogiem wszystko zaczyna się na nowo. Nie chodzi tutaj tylko o moje dzieje. Gra toczy się o przebaczenie bliźnim – nieustanne powracanie do dawnych krzywd, których zaznaliśmy, nie prowadzi do niczego dobrego. Jedynie w Bogu odnaleźć możemy pokój i przebaczenie. Konsekwencją tego kroku staje się coraz głębsze milczenie – nie chodzi jedynie o zamilknięcie naszego języka. Cisza wchodzi do naszego wnętrza – już nie rozpamiętujemy tego, co nas zraniło.

 

Umocnieniem tak podjętego życia jest post. W dawnej tradycji łączył się jałmużną. Chodziło w nim nie tylko o powstrzymanie się od tego, co zbyteczne, ale także dzielenie się tym, co udało nam się w ten sposób oszczędzić.

 

Te krótkie rady Antoniego dla Pambo są jak program na Wielki Post. Czy jest to dla nas wyzwanie? Tak. Ale i wielka nadzieja na nowe życie z Bogiem i bliźnimi.

http://www.deon.pl/religia/duchowosc-i-wiara/ojcowie-pustyni/art,10,na-czym-budowac-zycie-duchowe.html

 

O autorze: Judyta