Między Scyllą a Charybdą

 Fale

Andrzej Duda, na którego będę zmuszony oddać głos w wariancie Komorowski-Duda, jest postrzegany przez swoich zwolenników jako ten, dzięki któremu w Polsce dojdzie do przełomowej zmiany. Jednak dotychczasowy przebieg kariery politycznej kandydata PiS oraz jego deklaracje i wyrażane poglądy pozwalają przypuszczać, że ewentualna, pozytywna zmiana będzie dotyczyła jedynie nieznacznej poprawy sytuacji materialnej Polaków oraz co najwyżej zwolnienia prędkości, lecz nie zmiany kierunku dotychczasowego kursu państwa polskiego.

Między Scyllą a Charybdą

Aktualną, dramatyczną sytuację Polski można porównać do opresji, w jakiej znalazł się Odyseusz przepływający okrętem przez cieśninę pomiędzy dwoma skałami, na których czyhały dwa potwory. Sprytny manewr Odysa zmylił atakujące z dwóch stron Scyllę i Charybdę. Straciwszy sześciu żeglarzy, lecz ocaliwszy okręt, a przede wszystkim samego siebie, Odyseusz mógł kontynuować podróż.

Ocalenie polskiej państwowości i być może życie milionów Polaków zależą od tego, jak się zachowamy podczas aktualnego przesilenia geopolitycznego, które okresowo może przybrać nawet formę wojny w Europie Wschodniej lub na Pacyfiku. Od jakości politycznych manewrów zależy, czy przetrwamy.

Aktualny kurs Polski jest kursem kolizyjnym lub dryfującym , uzależnionym od mądrości etapu ogłaszanej raz na jakiś czas przez zagraniczne ośrodki decyzyjne. Aby orientować się w sytuacji, Polacy powinni po pierwsze zdać sobie sprawę, że pokazywany w mediach obraz politycznej szachownicy, na której toczy się gra, jest obrazem ocenzurowanym, a przez to zaledwie szczątkowym. W rzeczywistości sytuacja jest gorsza od tej opisanej w mitologii.

USA, Chiny, Rosja, Iran, Niemcy, Izrael to zaledwie kilku najważniejszych graczy. Polska (na własne życzenie) ma status pionka oraz żerowiska, na którym mają zamiar żywić się dotychczasowe pasożyty, a także nowe potworki wchodzący do gry.

System podwójnie chroniony

Systemowa opozycja, aspirując do roli współpracownika z agenturą amerykańską i żydowską, pragnie uzyskać status partnera. Główni gracze oczywiście nie potrzebują żadnych dodatkowych użytecznych idiotów, wystarczą im bowiem dotychczasowi zdrajcy, lecz być może będą chcieli czasowo wykorzystać żarliwą i absurdalną lojalność PiS-u do własnych rozgrywek. Pisałem o tym tutaj.

Innym niezwykle istotnym aspektem jest to, że paradoksalnie PiS i Andrzej Duda jako prezydent stanowiliby ostatni bufor bezpieczeństwa chroniący system III RP. Wiem, że jest to teza bulwersująca elektorat PiS-u, ale moim zdaniem niestety uzasadniona. Jeżeli się dobrze wsłuchamy i zaczniemy uważnie obserwować, to dość szybko zauważymy objawy niepokoju, a nawet histerii, związane nie z Dudą, lecz z innymi kandydatami.

Doszło nawet do tego, że współcześni komuniści rekomendują Dudę jako jednego z trzech polityków mających prawo ubiegać się o prezydenturę.

Za komunistę uważam osobę, która wyznaje ideologię kulturowego komunizmu i jego ideologiczne emanacje w formie politycznej poprawności i gender. Dla takich osobników Andrzej Duda nie stanowi śmiertelnego zagrożenia.

Znany komunistyczny publicysta Jacek Żakowski pisze:

„Nie wybór będzie decydował, przy kim postawię krzyżyk, lecz odór pozostałych. Najpierw skreślę tych, od których zalatuje odlotem. Bo odlot w pałacu władzy jest śmiertelnie groźny.

Prawdziwi odlotowcy to dla mnie Marian Kowalski (Ruch Narodowy), Jacek Wilk (Kongres Nowej Prawicy), Grzegorz Braun (monarchista) i Janusz Korwin-Mikke.

(…) Zostają trzy kandydatury, które nie obrażają powagi wyborów. Janusz Palikot, Andrzej Duda i Bronisław Komorowski. Wszyscy inteligentni, wykształceni i z jakimś (różnym) doświadczeniem.

Trzy lata temu w pierwszej turze wybrałbym Palikota. Niósł podmuch zmian, których Polsce trzeba, bo klasa polityczna zbutwiała, jak powalony dąb Wielkiej Transformacji, a społeczeństwo odjeżdża jej w XXI wiek. Ale coś się w Palikocie popsuło. Gdyby znów zadziałało, to nie wiadomo, jak.

Andrzej Duda byłby może moim kandydatem, gdyby został w swojej pierwszej partii, czyli Unii Wolności, i gdyby więcej czytał teścia, a mniej prezesa. Ale tamtego Dudy nie widać. Widać tylko Dudę ziobrowo-macierewiczowskiego. To nie towar dla mnie.

No i mamy Pana Prezydenta. Pięć lat temu nie miałem wątpliwości, że będzie dobrym prezydentem – lepszym niż Sikorski i zwłaszcza – niż Kaczyński. Ale świat przez te lata przeszedł długą drogę. A Komorowski niedługą. Jest dobrym prezydentem, ale nie jest tak dobrym kandydatem, jak wtedy”.

Żakowski: nie powiem, na kogo głosuję. Ale powiem, jak

Oczywiście można by to uznać za typowy pocałunek śmierci dla Andrzeja Dudy, gdyby nie realia.

Wybór Andrzeja Dudy będzie oznaczać, że dotychczasowa lewica (PO, SLD, PSL) zachowa status podmiotu politycznego i pozostanie na scenie politycznego teatru. Wybór jednego z kandydatów, przed którymi ostrzega Żakowski, oznaczałby zdjęcie z afisza granej od 26 lat tragifarsy, a po wyborach parlamentarnych być może postawienie przed sądem przestępców i realną zmianę sytemu III RP poprzez zasadniczą zmianę prawa, a być może i ustawy zasadniczej (konstytucji).

Bojkot drugiej tury jest moim zdaniem większym złem, ponieważ zwiększa szansę wyboru Komorowskiego, który wielokrotnie udowodnił, że podpisze wszystko, a tym samym pozwala przypuszczać, że również wyrok śmierci i akt zgonu Polski za jednym zamachem.

O autorze: CzarnaLimuzyna

Wpisy poważne i satyryczne