Słowo Boże na dziś – Piątek, 12 czerwca 2015 – Najświętszego Serca Pana Jezusa, uroczystość

Myśl dnia

Bo gdzie jest twój skarb, tam będzie i serce twoje.

Ewangelia wg św. Mateusza 6, 21

NAJŚWIĘTSZEGO SERCA PANA JEZUSA
– UROCZYSTOŚĆ, ROK B

PIERWSZE CZYTANIE (Oz 11,1.3-4.8c-9)

Dobroć Boga

Czytanie z Księgi proroka Ozeasza.

To mówi Pan:
„Miłowałem Izraela, gdy jeszcze był dzieckiem, i syna swego wezwałem z Egiptu. A przecież Ja uczyłem chodzić Efraima, na swe ramiona ich brałem; oni zaś nie rozumieli, że troszczyłem się o nich. Pociągnąłem ich ludzkimi więzami, a były to więzy miłości. Byłem dla nich jak ten, co podnosi do swego policzka niemowlę, schyliłem się ku niemu i nakarmiłem go.
Moje serce się wzdryga i rozpalają się moje wnętrzności. Nie chcę, aby wybuchnął płomień mego gniewu, i Efraima już więcej nie zniszczę, albowiem Bogiem jestem, nie człowiekiem; pośrodku ciebie jestem Ja – Święty, i nie przychodzę, żeby zatracać”.

Oto słowo Boże.

PSALM RESPONSORYJNY (Iz 12,2.3-4b.4cd-5)

Refren: Będziecie czerpać ze zdrojów zbawienia.

Oto Bóg jest moim zbawieniem, *
będę miał ufność i bać się nie będę.
Bo Pan jest moją mocą i pieśnią, *
On stał się dla mnie zbawieniem.

Wy zaś z weselem czerpać będziecie wodę *
ze zdrojów zbawienia.
Chwalcie Pana, *
wzywajcie Jego imienia.

Dajcie poznać Jego dzieła między narodami, *
przypominajcie, że wspaniałe jest imię Jego.
Śpiewajcie Panu, bo uczynił wzniosłe rzeczy, *
niech to będzie wiadome po całej ziemi.

DRUGIE CZYTANIE (Ef 3,8-12.14-19)

Miłość Chrystusa przewyższa wszelką wiedzę

Czytanie z Listu świętego Pawła Apostoła do Efezjan.

Bracia:
Mnie, zgoła najmniejszemu ze wszystkich świętych, została dana ta łaska: ogłosić poganom jako Dobrą Nowinę niezgłębione bogactwo Chrystusa i wydobyć na światło, czym jest wykonanie tajemniczego planu, ukrytego przed wiekami w Bogu, Stwórcy wszechrzeczy. Przez to teraz wieloraka w przejawach mądrość Boga poprzez Kościół stanie się jawna Zwierzchnościom i Władzom na wyżynach niebieskich, zgodnie z planem wieków, jaki powziął Bóg w Chrystusie Jezusie, Panu naszym. W Nim mamy śmiały przystęp do Ojca z ufnością dzięki wierze w Niego.
Dlatego zginam kolana moje przed Ojcem, od którego bierze nazwę wszelki ród na niebie i na ziemi, aby według bogactwa swej chwały sprawił w was przez Ducha swego wzmocnienie siły wewnętrznego człowieka. Niech Chrystus zamieszka przez wiarę w waszych sercach; abyście w miłości wkorzenieni i ugruntowani, wraz ze wszystkimi świętymi zdołali ogarnąć duchem, czym jest Szerokość, Długość, Wysokość i Głębokość, i poznać, miłość Chrystusa, przewyższającą wszelką wiedzę, abyście napełnieni zostali całą Pełnią Bożą.

Oto słowo Boże.

ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ (Mt 11,29ab)

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.

Weźcie moje jarzmo na siebie i uczcie się ode Mnie,
bo jestem cichy i pokorny sercem.

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.

albo:

ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ (1 J 4,10b)

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.

Bóg pierwszy nas umiłował i posłał swojego Syna
jako ofiarę przebłagalną za nasze grzechy.

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.

EWANGELIA (J 19,31-37)

Przebicie boku Chrystusa

Słowa Ewangelii według świętego Jana.

Ponieważ był to dzień Przygotowania, aby zatem ciała nie pozostawały na krzyżu w szabat, ów bowiem dzień szabatu był wielkim świętem, Żydzi prosili Piłata, aby ukrzyżowanym połamano golenie i usunięto ich ciała.
Przyszli więc żołnierze i połamali golenie tak pierwszemu, jak i drugiemu, którzy z Nim byli ukrzyżowani. Lecz gdy podeszli do Jezusa i zobaczyli, że już umarł, nie łamali Mu goleni, tylko jeden z żołnierzy włócznią przebił Mu bok i natychmiast wypłynęła krew i woda.
Zaświadczył to ten, który widział, a świadectwo jego jest prawdziwe. On wie, że mówi prawdę, abyście i wy wierzyli. Stało się to bowiem, aby się wypełniło Pismo: „Kości Jego nie będą łamane”. I znowu na innym miejscu mówi Pismo: „Będą patrzeć na Tego, którego przebodli”.

Oto słowo Pańskie.

 *******

KOMENTARZ

 

 

Serce przebite z miłości

Z przebitego serca Jezusa wypłynęły krew i woda. Stały się to źródłem łask dla rodzącego się u stóp krzyża Kościoła. Obchodząc dzisiaj uroczystość Najświętszego Serca Pana Jezusa, oddajemy cześć sercu, które zostało przebite za nasze grzechy. Serce to, które tak umiłowało człowieka, zostało przez człowieka zranione. Bywa, że miłość musi wiele wycierpieć. Ale to właśnie ta miłość, która tak wiele jest w stanie przetrzymać, przynosi najwięcej duchowych owoców. Wielu patrzyło na Tego, którego przebili. Jedni uwierzyli w Niego, inni odwrócili się na pięcie i odeszli. Tylko od ciebie zależy, w której grupie się znajdziesz.
Panie, ty poprzez ofiarę, którą złożyłeś na krzyżu, uczysz nas prawdziwej miłości. Tej miłości, która jest wolna od egoizmu i zapatrzenia w siebie. Obmyj mnie Twoją drogocenną krwią oraz wodą i daj mi nowe życie.
Rozważania zaczerpnięte z „Ewangelia 2015”
Autor: ks. Mariusz Krawiec SSP
Edycja Świętego Pawła
http://www.paulus.org.pl/czytania.html
******

#Ewangelia: Bicia tego Serca nie zatrzymasz

Mieczysław Łusiak SJ

(fot. Tobyotter / Foter / CC BY)

Ponieważ był to dzień Przygotowania, aby zatem ciała nie pozostawały na krzyżu w szabat, ów bowiem dzień szabatu był wielkim świętem, Żydzi prosili Piłata, aby ukrzyżowanym połamano golenie i usunięto ich ciała. Przyszli więc żołnierze i połamali golenie tak pierwszemu, jak i drugiemu, którzy z Nim byli ukrzyżowani. Lecz gdy podeszli do Jezusa i zobaczyli, że już umarł, nie łamali Mu goleni, tylko jeden z żołnierzy włócznią przebił Mu bok i natychmiast wypłynęła krew i woda. Zaświadczył to ten, który widział, a świadectwo jego jest prawdziwe. On wie, że mówi prawdę, abyście i wy wierzyli. Stało się to bowiem, aby się wypełniło Pismo: “Kości Jego nie będą łamane”. I znowu na innym miejscu mówi Pismo: “Będą patrzeć na Tego, którego przebodli”.

 

Komentarz do Ewangelii

 

Przebicie Serca Jezusa włócznią nie było zwykłym zbiegiem okoliczności. Było dziełem złych ludzi, ale stało się też znakiem, że zło czynione przez nas dotyka samej głębi Boga – Jego Serca. Grzech nie jest jakimś tam zwykłym kłopotem Pana Boga. Jest głęboką raną, ponieważ niszczy nas – Jego ukochane dzieci.
Przebite (zabite) Serce Boga nie umiera, ale nadal żyje. Wypływa z niego krew i woda, czyli po prostu życie. Wypływa ono również po Jego śmierci, a właściwie dzięki niej, bo Jego śmierć nie jest końcem życia, ale triumfem nad złem. Bicia tego Serca nie da się zatrzymać.

http://www.deon.pl/religia/duchowosc-i-wiara/pismo-swiete-rozwazania/art,2457,ewangelia-bicia-tego-serca-nie-zatrzymasz.html
******

Na dobranoc i dzień dobry – J 19, 31-37

Na dobranoc

Mariusz Han SJ

(fot. Georgie Pauwels / flickr.com / CC BY 2.0)

Śmierć

 

Ponieważ był to dzień Przygotowania, aby zatem ciała nie pozostawały na krzyżu w szabat, ów bowiem dzień szabatu był wielkim świętem, Żydzi prosili Piłata, aby ukrzyżowanym połamano golenie i usunięto ich ciała.
Przyszli więc żołnierze i połamali golenie tak pierwszemu, jak i drugiemu, którzy z Nim byli ukrzyżowani. Lecz gdy podeszli do Jezusa i zobaczyli, że już umarł, nie łamali Mu goleni, tylko jeden z żołnierzy włócznią przebił Mu bok i natychmiast wypłynęła krew i woda.
Zaświadczył to ten, który widział, a świadectwo jego jest prawdziwe. On wie, że mówi prawdę, abyście i wy wierzyli. Stało się to bowiem, aby się wypełniło Pismo: «Kości Jego nie będą łamane». I znowu na innym miejscu mówi Pismo: «Będą patrzeć na Tego, którego przebodli».

 

Opowiadanie pt. “Myślnik, Bruno Ferrero”

 

Kamieniarz oderwał dłuto od nagrobka i oznajmił: – Skończyłem Człowiek obejrzał kamień: fotografia ojca i dwie daty 1916-2000 oddzielone kilkucentymetrowym myślnikiem.

 

Następnie, przechylając głowę powiedział:
– Nie wiem, jak to ująć, ale wydaje mi się, że o za mało. Widzi pan, mój ojciec przeżył swoje życie w pełni – długie i pełne wydarzeń. Chciałbym, aby intuicyjnie można było ujrzeć jego dzieciństwo w licznej rodzinie, pola obfitujące w zieleń i zwierzęta, ciężką pracę, satysfakcję z dobrych plonów, troskę z powodu letnich burz, suszy… Potem wojnę, mundur, transporty żołnierzy, ranę ucieczkę z obozu jenieckiego, spotkanie z moją matką… Narodziny synów ich dorastanie, małżeństwa, wnuki i przychodzące na świat jeden po drugim… następnie spokojną starość – i chorobę, oczywiście – ale i czułość , miłość, przejęcie, zaangażowanie, długie dni pracy, obawy, niepokoje, radości…
Rzeźbiarz słuchał z uwagą, następnie ujął dłuto i młotek czterema szybkimi ruchami wydłużył myślnik pomiędzy datą urodzin i datą śmierci o prawie pół centymetra. Odwrócił się do człowiek i zapytał:
– Teraz lepiej?

 

Refleksja

 

Śmierć jest nieodzowną częścią naszego życia. Każdy z nas, kto przyszedł na ten świat, kiedyś w końcu przecież umrze. Odejście z tego świata to jednak nie koniec. Z punktu widzenia naszej wiary bowiem jest to początek “nowego życia”. Jeśli z tej perspektywy popatrzymy na nasze ziemskie życie, wtedy nabiera ono zupełnie innej perspektywy. Nie jest to bowiem koniec, ale początek czegoś jeszcze lepszego…

 

Jezus osobiście doświadczył cierpienia od swoich oprawców przed zadaniem mu uderzenia włócznią, która stała się ostatecznie powodem Jego śmierci. Cierpienie cielesne było początkiem chwały nieba. Proponuje ono zupełnie inną logikę naszego życia na ziemi. Jezus spełnia wolę Ojca swego, aby i nam otworzyć bramę życia wiecznego. Początkiem tego jest przebaczenie Jego oprawcom takiego postępowania…

 

3 pytania na dobranoc i dzień dobry
1. Dlaczego odejście z tego świata to nie koniec?
2. Czy łatwo przebaczyć naszym oprawcom?
3. Jak spełniać wole naszego Ojca?

 

I tak na koniec…
Mo­je prze­myśle­nia są pros­te: nie ma człowieka, który by nie umarł. Łącznie z pa­pieżem. Sko­ro jest to nieod­wołal­ne i nieod­wra­cal­ne, to nie ma się cze­go bać (Zbigniew Religa)

http://www.deon.pl/religia/duchowosc-i-wiara/na-dobranoc-i-dzien-dobry/art,760,na-dobranoc-i-dzien-dobry-j-19-31-37.html

******

 

*********************************************************************

Świętych Obcowanie

12 czerwca

12 czerwca
Kult
Najświętszego Serca Pana Jezusa
Ostatnia aktualizacja: 03.06.2013
Czerwiec to miesiąc w sposób szczególny poświęcony czci Najświętszego Serca Pana Jezusa. Kult Serca Jezusowego wywodzi się z czasów średniowiecza; początkowo miał charakter prywatny, z czasem ogarnął szerokie rzesze społeczeństwa.
Mistyka średniowiecza łączyła kult Serca Jezusowego w bardzo żywym nabożeństwem do Najświętszej Rany boku Jezusa. Do najwcześniejszych, którzy w Ranie boku, otwartej włócznią żołnierza, odnaleźli Serce Boże, należy nieznany autor poetyckiego utworu Winny szczep mistyczny. Mówi w nim, że właśnie w tej Ranie odnalazł Serce Boże, że spocznie przy Nim, że się już z Nim nie rozstanie. Cały zakon św. Dominika Guzmana – dominikanie – bardzo wcześnie przyswoił sobie nabożeństwo do zranionego boku i Serca Pana Jezusa. W piątek po oktawie Bożego Ciała, a więc w dzień, który Chrystus wybrał sobie na święto Jego Serca, dominikanie odmawiali oficjum o Ranie boku Pana Jezusa.
Warto wymienić przynajmniej kilku świętych i błogosławionych, którzy wyróżniali się w średniowieczu szczególnym nabożeństwem do Serca Pana Jezusa; w tym Sercu znaleźli dla siebie źródło szczególnej radości i uświęcenia:

Św. Mechtylda (1241-1298) za zachętą samego Pana Jezusa wchodziła do Jego Serca i w nim spoczywała. Jezus oddawał jej swoje Serce jako znak zawartego z nią przymierza. Pewnego dnia w czasie spotkania Pan tak mocno przycisnął jej serce do swojego Serca, że miała wrażenie, że odtąd te dwa serca stanowią jedno. Mechtylda każdego rana witała Boże Serce i każdego wieczora czule je żegnała.

Podobnym przywilejem cieszyła się młodsza siostra Mechtyldy, św. Gertruda (1250-1303). Jej zasadnicze dzieło, które wsławiło jej imię po całej Europie, to Poseł Bożej pobożności. Jest to prawdziwy poemat o miłości Boga do duszy i duszy do Boga. Jego zaś źródłem jest Najświętsze Serce Syna Bożego. Można powiedzieć, że Gertruda obcowała z Sercem Jezusowym na co dzień.

Do św. Małgorzaty z Kortony (1252-1297) Pan Jezus odezwał się pewnego dnia: “Połóż twe ręce na ranach moich rąk!” Na to święta: “Nie, Panie!” W tej chwili otwarła się rana boku Chrystusa i święta ujrzała w niej Serce Zbawcy.

Od XVII wieku nabożeństwo do Serca Pana Jezusa staje się własnością ogółu wiernych i całego Kościoła. Przyczyniło się do tego dwoje świętych: św. Jan Eudes i św. Małgorzata Maria Alacoque. Pierwszy działał bardziej z własnej inicjatywy, natomiast św. Małgorzata – pod wpływem nakazów, jakie otrzymała od samego Chrystusa, który chciał się jej pośrednictwem posłużyć.

W dekrecie o heroiczności cnót z 1903 r. Św. Jan Eudes jest nazwany “twórcą liturgicznego kultu Serca Jezusa i Maryi”. W breve beatyfikacyjnym czytamy wprost: “Płonąc sam szczególną miłością ku Najświętszym Sercom Jezusa i Maryi, powziął pierwszy – a nie było to bez natchnienia Bożego – myśl publicznego kultu ku ich czci. Należy go przeto uważać za ojca tego, tak miłego nam nabożeństwa. (…) Był także tego kultu doktorem, albowiem ku czci obu Serc ułożył oficjum i Mszę świętą. Był wreszcie ich apostołem, bo całym sercem przykładał się do szerzenia tego zbawiennego nabożeństwa”. Jan Eudes chciał, aby ono było własnością wszystkich. Nowością, którą wprowadził, było również to, że nabożeństwo do Serca Pana Jezusa łączył ściśle z nabożeństwem do Serca Maryi. Nie umiał tych dwóch Serc rozłączyć. Nabożeństwo do tych dwóch Serc wprowadził także do liturgii Kościoła.
Jan Eudes postawił sobie za program swojej kapłańskiej misji szerzenie kultu i nabożeństwa do Serca Pana Jezusa i do Serca Maryi: niezmordowanym słowem, pismami i dziełami. Założył także ku czci tych dwóch Serc i pod ich imieniem osobną rodzinę zakonną (1641), aby kapłani tegoż zgromadzenia ex professo oddawali się szerzeniu nabożeństwa do tych dwóch Serc. Ku czci tych dwóch Serc przepisuje swoim synom duchownym osobne nabożeństwa i modlitwy, wśród nich piękne pozdrowienie: Ave Cor sanctissimum, ave Cor amantissimum Jesu et Mariae! W roku 1643 poleca w swoim zakonie obchodzić uroczyście święto Najświętszego Serca Maryi (8 lutego) oraz Serca Pana Jezusa (20 października). Układa oficjum na te święta. W roku 1648 wydaje książeczkę O nabożeństwie do Najświętszego Serca Jezusa i Maryi. W roku 1670 otrzymuje od teologów aprobatę tekstów Mszy świętej i oficjum o Najświętszym Sercu Pana Jezusa.

Jednak główna zasługa w rozpowszechnieniu nabożeństwa do Najświętszego Serca Pana Jezusa przypada skromnej zakonnicy, wizytce, św. Małgorzacie Marii Alacoque (1647-1690). Żyła ona w tym samym wieku i czasie, co św. Jan Eudes, ale w zupełnym ukryciu w klasztorze w Paray-le-Monial. 27 grudnia 1673 roku Małgorzata dopuszczona została do tego, by spoczęła na Sercu Jezusowym. Pan Jezus pokazując jej swoje Serce pełne ognia, rzekł do niej: “Moje Boskie Serce tak płonie miłością ku ludziom, że nie może dłużej utrzymać tych płomieni gorejących, zamkniętych w moim łonie. Ono pragnie rozlać je za twoim pośrednictwem i pragnie wzbogacić ludzi swoimi Bożymi skarbami”. Następnie Jezus wziął serce Małgorzaty i umieścił je symbolicznie w swoim Sercu. Potem już przemienione i jaśniejące oddał Małgorzacie. Usłyszała pocieszające słowa: “Dotąd nosiłaś tylko imię mojej sługi. Dzisiaj daję ci inne imię – umiłowanej uczennicy mojego Serca”.
Drugie objawienie miało miejsce na początku roku 1674. Pan Jezus ponownie objawił Małgorzacie swoje Serce i wymienił dobrodziejstwa i łaski, jakie przyrzeka czcicielom swojego Serca. “To nabożeństwo – pisze św. Małgorzata – jest ostatnim wysiłkiem Jego miłości i będzie dla ludzi jedynym ratunkiem w ostatnich czasach”. Wśród różnych form czci Pan Jezus zażądał czci także wizerunków swojego Serca.
W tym samym roku 1674 miało miejsce trzecie z wielkich objawień. W czasie wystawienia Najświętszego Sakramentu pojawił się Świętej Pan Jezus “jaśniejący chwałą, ze stygmatami pięciu ran, jaśniejącymi jak słońce”. Pan Jezus ponownie odsłonił swoją pierś i pokazał swoje Serce w pełnym blasku. Zażądał, aby w zamian za niewdzięczność, jaka spotyka Jego Serce i Jego miłość, okazaną rodzajowi ludzkiemu, dusze pobożne wynagradzały temuż Sercu zranionemu grzechami i niewdzięcznością ludzką. Zażądał, aby w duchu wynagrodzenia w każdą noc przed pierwszym piątkiem miesiąca odbywałą się godzinna adoracja Najświętszego Sakrementu (tzw. godzina święta) oraz aby Komunia święta w pierwsze piątki miesiąca była ofiarowana w celu wynagrodzenia Boskiemu Sercu za grzechy i oziębłość ludzką.
Wreszcie w piątek po oktawie Bożego Ciała, 10 czerwca 1675 roku, nastąpiło ostatnie wielkie objawienie. Kiedy Małgorzata klęczała przed tabernakulum w czasie nawiedzenia Najświętszego Sakramentu, ukazał się jej Chrystus, odsłonił swoje Serce i powiedział: “Oto Serce, które tak bardzo umiłowało ludzi, że nie szczędziło niczego aż do zupełnego wyniszczenia się dla okazania im miłości, a w zamian za to doznaje od większości ludzi tylko gorzkiej niewdzięczności, wzgardy, nieuszanowania, lekceważenia, oziębłości i świętokradztw, jakie oddają mu w tym Sakramencie Miłości. Lecz najbardziej boli Mnie to, że w podobny sposób obchodzą się ze Mną serca służbie mojej szczególnie poświęcone. Dlatego żądam, aby pierwszy piątek po oktawie Bożego Ciała był odtąd poświęcony jako osobne święto ku czci mojego Serca i na wynagrodzenie Mi przez Komunię i inne praktyki pobożne zniewag, jakich doznaję. W zamian za to obiecuję ci, że Serce moje wyleje hojne łaski na tych wszystkich, którzy w ten sposób oddadzą Mu cześć lub przyczynią się do jej rozszerzenia”.
Pan Jezus dał św. Małgorzacie Alacoque dwanaście obietnic, dotyczących czcicieli Jego Serca:

  1. Dam im łaski, potrzebne w ich stanie.
  2. Ustalę pokój w ich rodzinach.
  3. Będę ich pocieszał w utrapieniach.
  4. Będę ich pewną ucieczką w życiu, a szczególnie w godzinę śmierci.
  5. Będę im błogosławił w ich przedsięwzięciach.
  6. Grzesznicy znajdą w mym Sercu źródło i ocean miłosierdzia.
  7. Dusze oziębłe staną się gorliwymi.
  8. Dusze gorliwe prędko dojdą do doskonałości.
  9. Będę błogosławił domom, w których wizerunek Serca mojego będzie czczony.
  10. Osoby, które będą to nabożeństwo rozszerzały, będą miały imię swoje wypisane w Sercu moim.
  11. Dam kapłanom dar wzruszania serc nawet najzatwardzialszych.
  12. W nadmiarze miłosierdzia Serca mojego przyrzekam tym wszystkim, którzy będą komunikować w pierwsze piątki miesiąca przez dziewięć miesięcy z rzędu w intencji wynagrodzenia, że miłość moja udzieli łaskę pokuty, iż nie umrą w mojej niełasce, ani bez Sakramentów świętych, a Serce moje będzie im pewną ucieczką w ostatniej godzinie życia.

Stolica Apostolska dopiero po ścisłych i dokładnych badaniach zezwoliła na obchodzenie święta, jak i na cześć wizerunków Jezusowego Serca w formach dzisiaj powszechnie przyjętych. Po raz drugi Kościół pośrednio zatwierdził objawienia, dane św. Małgorzacie Marii Alacoque, kiedy po surowym procesie wyniósł ją do chwały ołtarzy. Jej beatyfikacja odbyła się w roku 1864, a kanonizacja w roku 1920. Pierwszym z papieży, który zatwierdził nabożeństwo do Serca Pana Jezusa a także święto dla niektórych diecezji i zakonów, był Klemens XIII. Uczynił to w roku 1765 – a więc prawie w sto lat po wspomnianych objawieniach. Decydującym jednak w tej sprawie stał się memoriał biskupów polskich wysłany do tego papieża w 1765 roku. Memoriał podaje najpierw historyczny przegląd kultu, a następnie uzasadnia bardzo głęboko godziwość i pożytki płynące z tego nabożeństwa. Papież Pius IX w roku 1856 rozszerzył święto Serca Pana Jezusa na cały Kościół. Leon XIII 31 grudnia 1899 roku oddał Sercu Jezusowemu w opiekę cały Kościół i rodzaj ludzki.

Kościół widzi w nabożeństwie do Serca Jezusowego znak miłości Boga ku ludziom. Chce także rozbudzić w sercach ludzkich wzajemną miłość ku Bogu poprzez to nabożeństwo. Sam Chrystus nadał temu nabożeństwu wybitnie kierunek ekspiacyjny: ma nas ono uwrażliwiać na grzech, mobilizować w imię miłości Chrystusa do walki z nim oraz do wynagradzania za tych, którzy najwięcej ranią Boże Serce. Bóg jest miłością. Z miłości Bożego Serca istnieje cały wszechświat i rodzaj ludzki. Kiedy zaś rodzaj ludzki sprzeniewierzył się Panu Bogu, swojemu Stwórcy, Bóg nie przestał go miłować. Dowodem tej niepojętej miłości było to, że dał swojego Syna. Uosobieniem tej największej Bożej miłości jest Serce Jezusowe. Ta właśnie miłość dla rodzaju ludzkiego kazała Jezusowi przyjść na ziemię, przyjąć dla zbawienia rodzaju ludzkiego okrutną mękę i śmierć. Z miłości tego Serca powstał Kościół, sakramenty święte, a wśród nich Sakrament Miłości – Eucharystia.
Nabożeństwo do Serca Jezusowego nakłada również zobowiązania. Człowiek nie powinien nadużywać dobroci Bożego Serca. Powinien mieć do tego Serca nieograniczone zaufanie. Dlatego może i powinien uciekać się do Serca Jezusa we wszystkich swoich potrzebach. Nie powinien jednak ranić tegoż Serca na nowo grzechami. Kiedy jednak słabość ludzka na nowo pchnie nas w bagno grzechu i w niewolę szatana, mamy prawo zawsze ufać w miłosierdzie Boże, które gotowe jest przyjść nam z pomocą i nas wybawić.
Nabożeństwo do Najświętszego Serca Jezusowego skłania również do aktów pokutnych za grzechy innych. Kto miłuje Boże Serce, ten będzie starał się temu Sercu wynagradzać za grzechy braci. Tak więc nabożeństwo to budzi także świadomość i odpowiedzialność społeczną. Nabożeństwo do Serca Jezusowego nagli do naśladowania cnót tego Serca – a przede wszystkim miłości we wszelkich jej przejawach.

Istnieją rozmaite formy czci Najświętszego Serca Pana Jezusa.
Pierwszą z nich jest coroczna uroczystość, obchodzona w piątek po oktawie Bożego Ciała.
Miesiąc czerwiec jest miesiącem Serca Jezusowego; szczególnym orędownikiem tej formy kultu był papież Leon XIII (+ 1903) i jego następcy.
Często spotyka się także wizerunki Serca Jezusowego: w postaci medalików, obrazków, obrazów ściennych, figur. Liczne są także świątynie poświęcone Sercu Jezusa – w samej Polsce jest ich ok. 400.
Wiele narodów i państw poświęciło się Sercu Pana Jezusa, m.in. Ekwador, Kolumbia, Belgia, Hiszpania, Francja, Meksyk, Polska. Istnieją też zakony pod nazwą Serca Jezusowego – m.in. sercanki, siostry Sacre Coeur, siostry urszulanki Serca Jezusa Konającego.
Istnieją także konkretne pobożne praktyki ku czci Serca Jezusowego. Godzina święta wywodzi się od św. Małgorzaty Marii Alacoque. Pan Jezus wyraził życzenie, aby wierni w nocy z czwartku na pierwszy piątek miesiąca adorowali chociaż przez godzinę Najświętszy Sakrament dla uczczenia konania Chrystusa w Ogrodzie Oliwnym. Praktykę tę przyswoiło sobie bardzo wiele parafii, odprawiając specjalne adoracje w godzinach wieczornych. Pan Jezus dał także św. Marii Małgorzacie obietnicę, że kto przez dziewięć kolejnych pierwszych piątków przystąpi do Komunii świętej i ofiaruje ją jako wynagrodzenie za grzechy własne i rodzaju ludzkiego, temu Boże Serce zapewni miłosierdzie w chwili zgonu, że nie umrze bez Jego łaski. Kościół wprawdzie nie zaaprobował urzędowo tej obietnicy, pozwala jednak ufać, że zostanie ona wypełniona. Praktyka ta przyczyniła się do spopularyzowania zwyczaju częstej Komunii świętej. Pierwsze litanie do Najświętszego Serca Jezusowego powstały w XVII wieku. Obecna pochodzi z wieku XIX. Jej początek miał miejsce w klasztorze francuskich wizytek. Zatwierdził ją do odmawiania publicznego papież Leon XIII 2 kwietnia 1889 roku. On też dołączył do litanii akt poświęcenia rodzaju ludzkiego Najświętszemu Sercu Jezusowemu. Papież Pius XI dodał akt wynagrodzenia Sercu Jezusowemu, który nakazał odmawiać co roku w uroczystość Serca Jezusowego.

W tej części Czytelni znajdziesz adresy stron związanych z przeżywaniem uroczystości Najświętszego Serca Pana Jezusa, przypadającej w piątek 8 dni po uroczystości Bożego Ciała. Mogą być one pomocne także dla dobrego uczestniczenia w nabożeństwach czerwcowych i nabożeństwie pierwszych piątków.

 

108 męczenników z czasów II wojny światowej Błogosławionych 108 męczenników z czasów II wojny światowej
13 czerwca 1999 r. podczas Mszy świętej odprawianej w Warszawie św. Jan Paweł II dokonał beatyfikacji 108 męczenników, którzy ponieśli śmierć w czasach II wojny światowej. Każda z tych osób wykazała się niezwykłym heroizmem wiary: są w tym gronie biskupi – pasterze, którzy woleli zginąć, aniżeli zostawić swoją owczarnię; siostry i księża ratujący Żydów; teściowa, która oddała swe życie za synową w ciąży; zakonnik, który za posiadanie różańca, a potem odmowę sprofanowania go został zmasakrowany i utopiony w kloace; księża i alumni dzielący się w obozie koncentracyjnym jedyną kromką chleba ze współwięźniami; duchowny, który zginął za to, że nie wydał Gestapo komunistów.
Sprawa beatyfikacji 108 sług Bożych, męczenników za wiarę, ofiar prześladowania Kościoła w Polsce w latach 1939-1945 ze strony nazizmu hitlerowskiego, choć przybrała formę kanonicznego postępowania beatyfikacyjnego dopiero w roku 1992, w rzeczywistości sięga swymi początkami pierwszych lat po zakończeniu II wojny światowej. Sława świętości i męczeństwa licznych osób z grupy 108 sług Bożych, łaski przypisywane ich wstawiennictwu, kierowały uwagę diecezji i rodzin zakonnych na konieczność otworzenia procesów beatyfikacyjnych o męczeństwie.
Krąg osób, wobec których rozpoczęto procesy beatyfikacyjne, w trakcie prac aż pięciokrotnie ulegał zmianom: powiększał się przez kolejne zgłoszenia nowych kandydatów, a jednocześnie był redukowany, gdy okazywało się, że w rozpatrywanych przypadkach nie ma wystarczającego materiału dowodowego na męczeństwo w rozumieniu teologicznym. Ostatecznie, w listopadzie 1998 r., liczba męczenników ukształtowała się jako grono 108 sług Bożych.
Słudzy Boży, przedstawieni przez 18 diecezji, ordynariat polowy i 22 rodziny zakonne, to osoby, których życie i śmierć oddane Bożej sprawie nosiły znamię heroizmu. Pośród nich jest 3 biskupów, 52 kapłanów diecezjalnych, 26 kapłanów zakonnych, 3 kleryków, 7 braci zakonnych, 8 sióstr zakonnych i 9 osób świeckich.

Jan Paweł II

Świadkowie żywej wiary, niezachwianej nadziei i ofiarnej miłości

Homilia podczas Mszy św. beatyfikacyjnej na placu Józefa Piłsudskiego. Warszawa, 13 czerwca 1999

1. «Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią» (Mt 5, 7).

Umiłowani Bracia i Siostry!

Ze słowami tego Chrystusowego błogosławieństwa zatrzymuję się na moim pielgrzymim szlaku pośród was — Ludu Bożego Warszawy. Serdecznie pozdrawiam wszystkich tutaj zgromadzonych kapłanów, zakonników, siostry zakonne oraz wiernych świeckich. Słowa braterskiego pozdrowienia kieruję do księży biskupów, zwłaszcza do Księdza Prymasa i współpracujących z nim biskupów archidiecezji warszawskiej. Pozdrawiam Pana Prezydenta Rzeczypospolitej, Pana Premiera, Pana Marszałka Sejmu, Panią Marszałek Senatu, przedstawicieli władz państwowych i samorządowych oraz wszystkich zaproszonych gości.

Dziękuję Opatrzności Bożej, iż dane mi jest ponownie stanąć na tym miejscu, na którym przed dwudziestu laty, w pamiętną wigilię Zesłania Ducha Świętego, w sposób szczególny przeżywaliśmy tajemnicę wieczernika. Wraz z Prymasem Tysiąclecia, kard. Stefanem Wyszyńskim, z biskupami i licznie zgromadzonym Ludem Bożym stolicy zanosiliśmy wtedy gorące wołanie o dar Ducha Świętego. W tamtych trudnych czasach przyzywaliśmy Jego mocy, aby rozlała się w sercach ludzi i obudziła w nich nadzieję. Było to wołanie płynące z wiary, z wiary, że Bóg działa i mocą Ducha Świętego odnawia i uświęca wszystko. Było to wołanie o odnowę oblicza ziemi. Tej ziemi. Niech zstąpi Duch Twój i odnowi oblicze ziemi, tej ziemi! Jakże dziś nie dziękować Bogu w Trójcy Jedynemu za to wszystko, co na przestrzeni ostatnich dwudziestu lat odczytujemy jako Jego odpowiedź na tamto nasze wołanie!

Czyż nie jest odpowiedzią Boga to, co w tym czasie dokonało się w Europie i w świecie, poczynając od naszej Ojczyzny? Na naszych oczach następowały przemiany systemów politycznych, społecznych i gospodarczych, dzięki którym poszczególne osoby i narody na nowo ujrzały blask swojej godności. Prawda i sprawiedliwość odzyskują swoją wartość, stając się palącym wyzwaniem dla wszystkich, którzy doceniają dar swej wolności. Za to dziękujemy Bogu, patrząc z nadzieją w przyszłość.

Nade wszystko jednak oddajemy Mu chwałę za wszystko, co to dwudziestolecie wniosło w życie Kościoła. Jednoczymy się zatem w dziękczynieniu z Kościołami tradycji zachodniej i wschodniej pośród ludów nam bliskich, które wyszły z katakumb i otwarcie pełnią swą misję. Ich żywotność jest wspaniałym świadectwem mocy Chrystusowej łaski, która uzdalnia słabych ludzi do heroizmu posuniętego nierzadko aż do męczeństwa. Czy nie jest to owoc działania Bożego Ducha? Czy nie dzięki temu tchnieniu Ducha w najnowszej historii mamy dziś niepowtarzalną sposobność doświadczania powszechności Kościoła i naszej odpowiedzialności za świadectwo o Chrystusie i za głoszenie Jego Ewangelii «aż po krańce ziemi» (Dz 1, 8)?

W świetle Ducha Świętego Kościół w Polsce odczytuje na nowo znaki czasu i podejmuje swoje zadania, wolny od zewnętrznych ograniczeń i nacisków, jakich doznawał jeszcze nie tak dawno. Jak tu nie dziękować Bogu za to, że w duchu wzajemnego szacunku i miłości Kościół może prowadzić twórczy dialog ze światem kultury i nauki! Jak nie dziękować za to, że ludzie wierzący mogą bez przeszkód przystępować do sakramentów, słuchać słowa Bożego, aby potem otwarcie dawać świadectwo swej wiary! Jak nie oddawać chwały Bogu za tę mnogość świątyń wybudowanych ostatnio w naszym kraju! Jak nie dziękować za to, że dzieci i młodzież mogą ze spokojem poznawać Chrystusa w szkole, w której obecność kapłana, siostry zakonnej czy katechety lub katechetki jest postrzegana jako cenna pomoc w pracy nad wychowywaniem młodego pokolenia! Jak nie chwalić Boga, który swoim Duchem ożywia wspólnoty, stowarzyszenia i ruchy kościelne, i sprawia, że misja ewangelizacji jest podejmowana przez coraz szersze kręgi ludzi świeckich!

Kiedy podczas pierwszej mej pielgrzymki do Ojczyzny stałem na tym samym miejscu, cisnęła się na myśl modlitwa psalmisty:

«Pamiętaj o nas, Panie, gdyż masz upodobanie w swym ludzie. / Przyjdź nam z pomocą, / abyśmy ujrzeli szczęście Twych wybranych, / radowali się radością Twojego ludu, / chlubili się razem z Twoim dziedzictwem» (Ps 106 [105], 4-5).

Dziś, gdy patrzymy dwadzieścia lat wstecz przypomina się wezwanie z tego samego psalmu:

«Chwalcie Pana, bo dobry, / bo na wieki Jego łaskawość. / Któż opowie dzieła potęgi Pana, / ogłosi wszystkie Jego pochwały? / Błogosławiony Pan (…) / od wieków na wieki!» (1-2. 48).

2. «Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią» (Mt 5, 7). Liturgia dzisiejszej niedzieli nadaje naszemu dziękczynieniu szczególny charakter. Pozwala bowiem zobaczyć wszystko, co dokonuje się w historii tego pokolenia, w perspektywie odwiecznego Bożego miłosierdzia, które najpełniej objawiło się w zbawczym dziele Chrystusa. «On to został wydany za nasze grzechy i wskrzeszony z martwych dla naszego usprawiedliwienia» (Rz 4, 25). Paschalne misterium śmierci i zmartwychwstania Syna Bożego nadało ludzkiej historii nowy bieg. Jeżeli obserwujemy w niej bolesne znaki działania zła, to mamy pewność, że ostatecznie nie może ono zapanować nad losami świata i człowieka. Nie może ono zwyciężyć. Ta pewność płynie z wiary w miłosierdzie Ojca, który «tak umiłował świat, iż Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne» (J 3, 16). Dlatego dziś, kiedy św. Paweł wskazuje na wiarę Abrahama, «który nie okazał wahania ani niedowierzania co do obietnicy Bożej, ale się wzmocnił w wierze» (Rz 4, 20), pozwala nam dostrzec źródło tej siły, dzięki której nawet najcięższe doświadczenia nie były w stanie oderwać nas od miłości Boga.

Dzięki wierze w Boże miłosierdzie trwała w nas nadzieja. Nie odnosiła się ona jedynie do społecznego odrodzenia i przywrócenia godności człowiekowi w wymiarach doczesności. Nasza nadzieja sięga o wiele głębiej, kieruje się ku Bożym obietnicom, które wykraczają daleko poza doczesność. Jej ostatecznym przedmiotem jest udział w owocach zbawczego dzieła Chrystusa. Może nam być poczytana za sprawiedliwość, jeżeli «wierzymy w Tego, co wskrzesił z martwych Jezusa, Pana naszego» (Rz 4, 24). Tylko bowiem nadzieja płynąca z wiary w zmartwychwstanie może nas pobudzić do dawania w codziennym życiu godnej odpowiedzi na niezmierzoną miłość Boga. Jedynie z tą nadzieją możemy iść do tych, «którzy się źle mają» (Mt 9, 12) i być apostołami Bożej, uzdrawiającej miłości. Jeżeli przed dwudziestu laty mówiłem, iż «Polska stała się w naszych czasach ziemią szczególnie odpowiedzialnego świadectwa» (homilia na placu Zwycięstwa, 2 czerwca 1979 r.), to dziś trzeba dodać, że musi to być świadectwo czynnego miłosierdzia, zbudowane na wierze w zmartwychwstanie. Tylko takie świadectwo jest znakiem nadziei dla współczesnego człowieka, zwłaszcza dla młodego pokolenia; a jeśli dla niektórych jest ono również «znakiem sprzeciwu», to niech ten sprzeciw nigdy nas nie odwiedzie od wierności Chrystusowi ukrzyżowanemu i zmartwychwstałemu.

3. Omnipotens aeterne Deus, qui per glorificationem Sanctorum novissima dilectionis tuae nobis argumenta largiris, concede propitius, ut, ad Unigenitum tuum fideliter imitandum, et ipsorum intercessione commendemur, et incitemur exemplo — tak modli się Kościół wspominając w Eucharystii świętych i święte: «Wszechmogący, wieczny Boże, Ty dajesz nam nowe dowody swojej miłości, gdy pozwalasz Świętym uczestniczyć w Twojej chwale, spraw, aby ich modlitwa i przykłady pobudzały nas do wiernego naśladowania Twojego Syna» (Commune sanctorum et sanctarum, Collecta). Takie też wołanie zanosimy dzisiaj, gdy podziwiamy przykład świadectwa, jakie dają nam wyniesieni przed chwilą do chwały ołtarza błogosławieni. Żywa wiara, niezachwiana nadzieja, ofiarna miłość zostały im poczytane za sprawiedliwość, bo głęboko tkwili w paschalnym misterium Chrystusa. Słusznie zatem prosimy, abyśmy za ich przykładem wiernie podążali za Chrystusem.

Bł. Regina Protmann, pochodząca z Braniewa założycielka Zgromadzenia Sióstr św. Katarzyny, oddała się całym sercem dziełu odnowy Kościoła na przełomie XVI i XVII w. Jej działalność, płynąca z umiłowania Pana Jezusa ponad wszystko, przypadła na czasy po Soborze Trydenckim. Czynnie włączyła się w posoborową reformę Kościoła, wielkodusznie pełniąc pokorne dzieło miłosierdzia. Założyła zgromadzenie, które łączyło kontemplację Bożych tajemnic z opieką nad chorymi w ich domach oraz z nauczaniem dzieci i młodzieży żeńskiej. Szczególnie wiele uwagi poświęciła duszpasterstwu kobiet. Zapominając o sobie, bł. Regina dalekowzrocznym spojrzeniem obejmowała potrzeby ludu i Kościoła. Hasłem jej życia stały się słowa: «Jak Bóg chce». Żarliwa miłość przynaglała ją do pełnienia woli Ojca, na wzór Syna Bożego. Nie lękała się podejmować krzyża codziennej służby, dając świadectwo Chrystusowi zmartwychwstałemu.

Apostolstwo miłosierdzia wypełniło również życie bł. Edmunda Bojanowskiego. Ten wielkopolski ziemianin, obdarowany przez Boga licznymi talentami i szczególną głębią życia duchowego, mimo wątłego zdrowia, z wytrwałością, roztropnością i hojnością serca prowadził i inspirował szeroką działalność na rzecz ludu wiejskiego. Wiedziony pełnym wrażliwości rozeznaniem potrzeb, dał początek licznym dziełom wychowawczym, charytatywnym, kulturalnym i religijnym, które wspierały materialnie i moralnie rodzinę wiejską. Pozostając świeckim człowiekiem, założył dobrze w Polsce znane Zgromadzenie Sióstr Służebniczek Bogarodzicy Dziewicy Niepokalanie Poczętej. We wszelkich działaniach kierował się pragnieniem, by wszyscy ludzie stali się uczestnikami odkupienia. Zapisał się w pamięci ludzkiej jako «serdecznie dobry człowiek», który z miłości do Boga i do człowieka umiał skutecznie jednoczyć różne środowiska wokół dobra. W swej bogatej działalności daleko wyprzedzał to, co na temat apostolstwa świeckich powiedział Sobór Watykański II. Dał wyjątkowy przykład ofiarnej i mądrej pracy dla człowieka, ojczyzny i Kościoła. Dzieło bł. Edmunda Bojanowskiego kontynuują siostry służebniczki, które z całego serca pozdrawiam i dziękuję im za cichą i ofiarną służbę. Dochodzimy do naszych męczenników.

4. Munire digneris me, Domine Jesu Christe (…), signo sanctissimae Crucis tuae: ac concedere digneris mihi (…) ut, sicut hanc Crucem, Sanctorum tuorum reliquiis refertam, ante pectus meum teneo, sic semper mente retineam et memoriam passionis, et sanctorum victorias Martyrum — oto modlitwa, jaką odmawia biskup zakładając krzyż pektoralny: «Racz mnie umocnić, Panie, znakiem Twego krzyża i spraw, abym tak, jak ten krzyż z relikwiami świętych noszę na swojej piersi, tak zawsze miał myśl i pamięć męki Twojej i zwycięstwo, jakie odnieśli Twoi męczennicy». Dzisiaj czynię to wezwanie modlitwą całego Kościoła w Polsce, który niosąc od tysiąca lat znak męki Chrystusa wciąż odradza się z posiewu krwi męczenników i żyje pamięcią zwycięstwa, jakie oni odnieśli na tej ziemi.

Dziś właśnie świętujemy to zwycięstwo, świętujemy zwycięstwo tych, którzy w naszym stuleciu oddali życie dla Chrystusa, oddali życie doczesne, by posiąść je na wieki w Jego chwale. Jest to zwycięstwo szczególne, bo dzielą je duchowni i świeccy, młodzi i starzy, ludzie różnego pochodzenia i stanu. Pośród nich jest abp Antoni Julian Nowowiejski, pasterz diecezji płockiej, zamęczony w Działdowie; jest bp Władysław Goral z Lublina, torturowany ze szczególną nienawiścią tylko dlatego, że był biskupem katolickim. Są kapłani diecezjalni i zakonni, którzy ginęli, gdyż nie chcieli odstąpić od swojej posługi, i ci, którzy umierali, posługując współwięźniom chorym na tyfus; są umęczeni za obronę Żydów. Są w gronie błogosławionych bracia i siostry zakonne, którzy wytrwali w posłudze miłości i w ofiarowaniu udręk za bliźnich. Są wśród tych błogosławionych męczenników również ludzie świeccy. Jest pięciu młodych mężczyzn ukształtowanych w salezjańskim oratorium; jest gorliwy działacz Akcji Katolickiej, jest świecki katecheta zamęczony za swą posługę i bohaterska kobieta, która dobrowolnie oddała życie w zamian za swą brzemienną synową. Ci błogosławieni męczennicy i męczennice wpisują się w dzieje świętości Ludu Bożego pielgrzymującego od ponad tysiąca lat po polskiej ziemi.

Jeśli dzisiaj radujemy się z beatyfikacji 108 męczenników duchownych i świeckich, to przede wszystkim dlatego, że są oni świadectwem zwycięstwa Chrystusa — darem przywracającym nadzieję. Gdy bowiem dokonujemy tego uroczystego aktu, niejako odżywa w nas wiara, iż bez względu na okoliczności, we wszystkim możemy odnieść pełne zwycięstwo dzięki Temu, który nas umiłował (por. Rz 8, 37). Błogosławieni męczennicy wołają do naszych serc: Uwierzcie, że Bóg «jest miłością!» Uwierzcie na dobre i na złe! Obudźcie w sobie nadzieję! Niech ta nadzieja wyda w was owoc wierności Bogu we wszelkiej próbie!

5. Raduj się, Polsko, z nowych błogosławionych: Reginy, Edmunda i 108 męczenników. Spodobało się Bogu «wykazać przemożne bogactwo Jego łaski na przykładzie dobroci» twoich synów i córek w Chrystusie Jezusie (por. Ef 2, 7). Oto «bogactwo Jego łaski», oto fundament naszej niewzruszonej ufności w zbawczą obecność Boga na drogach człowieka w trzecim tysiącleciu! Jemu niech będzie chwała na wieki wieków. Amen.

Copyright © by L’Osservatore Romano (8/99) and Polish Bishops Conference

http://www.opoka.org.pl/biblioteka/W/WP/jan_pawel_ii/podroze/pielgrzymka1999/13_jp_homilia.html

Święty Onufry Wielki Święty Onufry Wielki, pustelnik
Onufry (z gr. “pasterz osłów”) żył w Egipcie na przełomie IV i V wieku. Po zakończeniu edukacji w klasztorze w Hermopolis, przez ponad 60 lat przebywał samotnie na pustyni w pobliżu Tebaidy. Jest przedstawicielem wielkich pustelników pierwszych wieków. Jak św. Paweł z Teb, pierwszy pustelnik, całe swoje życie spędził samotnie na pustkowiu. Podobnie jak św. Pawła Pustelnika odkrył i wsławił św. Antoni, tak św. Onufrego odkrył św. Pafnucy. Według podania, całym okryciem Onufrego były długie włosy i broda sięgająca do kolan. Św. Pafnucy podaje w historii Onufrego legendę, że Onufrego żywił codziennie anioł, a w każdą niedzielę przynosił mu Komunię świętą.
Na ręku św. Pafnucego Onufry, jako starzec, oddał Bogu ducha. Według liturgii greckiej śmierć Onufrego miała miejsce 12 czerwca. Rok jest nieznany. Było to jednak zapewne w wieku IV, gdyż datę śmierci św. Pafnucego zwykło się podawać w roku 380. Kult św. Onufrego bardzo rozpowszechnił się na Wschodzie. W Konstantynopolu miał on dwie kaplice, wystawione ku jego czci. Także w Rzymie ku czci Onufrego wystawiono kościół. Obecnie jego relikwie spoczywają w Sutera, na Sycylii. Jest patronem mnichów, dorożkarzy, pielgrzymów, tkaczy. Szczególnie czczony jest w Kościołach Wschodu.W ikonografii św. Onufrego przedstawia się z długimi włosami i brodą. Jego atrybutami są: anioł z hostią, czaszka, grota przy źródle, dwa lwy kopiące mu dół, korona, kruk z chlebem w dziobie, krzyż w dłoni; duży, stojący krzyż, łańcuch wokół go opasujący. 
Święty Leon III Święty Leon III, papież
Leon był Rzymianinem, synem Azupiusza. Pochodził ze skromnej rodziny. Już od młodości poświęcił się służbie Bożej w szeregach kleru rzymskiego. Został wybrany papieżem po Hadrianie I (772-795) w dniu 27 grudnia 795 roku. Panował przez 21 lat. Początki jego rządów były wręcz krytyczne. W Rzymie powstały przeciwko niemu zamieszki. Doszło do tego, że w czasie procesji znieważono go, a nawet powalono go na ziemię (799). Papież nie miał innego wyjścia, jak oprzeć się na Karolu Wielkim, od roku 768 królu Franków, a od roku 774 także królu Longobardów. Zaraz po swoim wyborze przesłał mu protokół ze swojej elekcji, klucze od grobu św. Piotra i chorągiew miasta Rzymu na znak, że oddaje mu państwo kościelne pod opiekę. Poszedł nawet dalej: wysłał do Karola petycję, by przysłał swojego delegata, aby ten odebrał od senatu rzymskiego przysięgę na wierność. Karol Wielki odpowiedział listem stwierdzającym, że jest gotów stanąć w obronie papieża przeciwko wszystkim jego wrogom. Jako swojego delegata Karol wysłał opata Angilberta. Kiedy więc w Rzymie wybuchły ponowne zamieszki i uwięziono papieża, ten wezwał na pomoc Karola. Karol przybył do Rzymu w roku 800 i surowo ukarał burzycieli. W podzięce za to papież w samo święto Bożego Narodzenia w czasie uroczystej celebry ogłosił króla Franków cesarzem rzymskim, dokonał też jego koronacji. Akt ten nadawał Karolowi jako cesarzowi prymat nad wszystkimi władcami Europy. Papieżowi zaś dawał pierwszeństwo nad wszystkimi metropolitami Europy, którzy dokonywali koronacji królów. Odtąd każdy nowy cesarz udawał się po koronę do Rzymu. Akt koronacji odbywał się w uroczystość Bożego Narodzenia.
Leon III okazał się nie tylko wytrawnym taktykiem politycznym, ale także gorliwym pasterzem powierzonej sobie owczarni. Zajął się ze szczególną troską ludnością ubogą. Bronił czystości nauki katolickiej. W tym czasie powstała herezja adopcjonizmu. Szerzyli ją biskupi Hiszpanii: Feliks i Elipandus. Głosili oni, że Jezus Chrystus nie był naturalnym Synem Bożym, ale synem przybranym, adoptowanym. Na interwencję papieża cesarz Karol Wielki wezwał obu biskupów do Akwizgranu, gdzie odbyła się wielka dysputa teologiczna, w której naukę Kościoła co do zaatakowanej prawdy wyjaśnił i obronił bł. Alkuin. Herezjarchowie zostali zmuszeni do wyrzeczenia się błędu. Niemniej stanowczo odpierał Leon III zarzut Greków, że łacinnicy odstąpili od prawowiernej nauki odnośnie do pochodzenia Ducha Świętego. Podczas zwołanych w tej sprawie synodów sprawę dogmatycznie wyjaśniono i uzasadniono. Właśnie w tej materii bł. Alkuin wydał osobną teologiczną rozprawę.
Leon III wyróżnił się także jako doskonały administrator. Odbudował wiele kościołów w Rzymie i umocnił go murem. Wystawił wiele nowych gmachów, wprowadził ład w urzędach.
Po tak pracowitym pontyfikacie Leon III odszedł do wieczności 12 czerwca 816 roku. W roku 1673 dekretem Świętej Kongregacji Obrzędów został włączony do Martyrologium Rzymskiego.
Święty Kasper Bertoni Święty Kasper Bertoni, prezbiter 

Kasper przyszedł na świat w dniu 9 października 1777 roku w Weronie. W domu rodzinnym panowała religijna atmosfera. Jeszcze w dzieciństwie zmarła nagle jego młodsza siostra. Pozostał więc jedynym dzieckiem państwa Bertoni. Zdobył doskonałe wykształcenie pod okiem jezuitów w szkole św. Sebastiana. Poznał wtedy o. Luisa Fortisa, późniejszego generała jezuitów. W wieku 11 lat przyjął I Komunię św. – stało się to początkiem jego drogi prowadzącej do mistycznego zjednoczenia z Jezusem. Kasper angażował się w działanie Sodalicji Mariańskiej. Pragnął oddać się na służbę Bogu i drugiemu człowiekowi jako kapłan. W 1791 roku wstąpił do seminarium duchownego. W trakcie studiów angażował się w działalność stowarzyszenia sanitariuszy katolickich, opiekujących się chorymi i rannymi żołnierzami. 20 września 1800 roku przyjął święcenia kapłańskie.
Swoje wysiłki jako kapłan Kasper skoncentrował na młodzieży. Zorganizował dla niej Hufiec Maryjny, który w krótkim czasie zaowocował nowymi grupami w wielu miastach Francji. W 1810 roku został ojcem duchownym w seminarium. Jego zadaniem była opieka i formowanie młodych kandydatów do kapłaństwa. Wypełniał swe obowiązki gorliwie i z wielkim oddaniem.
W 1816 roku założył zgromadzenie stygmatynów św. Franciszka, oparte na regule św. Ignacego Loyoli. Przyszli członkowie mieli się rekrutować z szeregów gimnazjalistów, uczących się w bezpłatnej szkole dla ubogich chłopców, którą założył Kasper. Wtedy też na jego drodze pojawiła się markiza Leopoldyna Naudet, z którą założył zgromadzenie sióstr Świętej Rodziny, i bł. Magdalena z Canossy, której pomagał założyć zgromadzenie Córek Bożej Miłości. Był też doradcą i przyjacielem innych zakonodawczyń i zakonodawców: Teodora Campostrini, A. Rossiniego-Serbatiego, M. Cavanisa, G. Benaglia. Pan Bóg prowadził go i doświadczał. Przez prawie 20 lat cierpiał na poważną chorobę.
Dla Kaspra oczywistym było, że wyrzeczenie się siebie jest podstawą spotkania z Bogiem. Takiej postawie dał świadectwo całym swoim życiem. Zmarł 12 czerwca 1853 roku, w swej rodzinnej Weronie. Do grona błogosławionych wprowadził ks. Kaspra papież Paweł VI w dniu 1 listopada 1975 roku, a w poczet świętych zaliczył go św. Jan Paweł II w dniu 1 listopada 1989 roku.

 

 

Święty Benedykt Menni Święty Benedykt Menni, prezbiter
Anioł Herkules Menni urodził się w Mediolanie 11 marca 1841 r. Jego rodzice byli gorliwymi katolikami. W wieku 18 lat podjął się pielęgnowania żołnierzy rannych w bitwie pod Magentą. Pomagał przy transporcie rannych z dworca kolejowego w Mediolanie do szpitala bonifratrów, gdzie otaczał ich troskliwą opieką. Przykład braci oddających się posłudze chorym obudził w nim pragnienie pójścia w ich ślady.
1 maja 1860 roku wstąpił do zakonu bonifratrów. Dwa tygodnie później przywdział habit i przyjął imię Benedykt. Rok później złożył śluby proste, a 17 maja 1864 roku – śluby uroczyste. W tym dniu ofiarował się Bogu, wypowiadając słowa: “Panie, pragnę pracować dla mojego zakonu do ostatniego tchu”. Wstąpił do seminarium duchownego w Lodi, równocześnie pracując w szpitalu i pogłębiając swą wiedzę medyczną. Święcenia kapłańskie przyjął 14 października 1866 r. w Rzymie.
Papież Pius IX, na wniosek przełożonego generalnego bonifratrów, powierzył Benedyktowi misję odbudowania zakonu w Hiszpanii, skasowanego tam wskutek ustaw antykościelnych. Po drodze ojciec Menni zatrzymał się w klasztorach bonifratrów w Lyonie i Marsylii, odwiedzając tamtejsze szpitale. W kwietniu 1867 r. dotarł do Barcelony. Nie znał języka, nie posiadał funduszy. Arcybiskup Barcelony początkowo odnosił się do niego z nieufnością; dopiero z czasem zaczął popierać jego działania. Już 14 grudnia 1867 r. powstał pierwszy szpitalik dla bezdomnych dzieci, chorych na krzywicę. Z powodu poważnej choroby o. Benedykt musiał udać się na leczenie do Marsylii. Gdy wrócił do Barcelony, trafił na czas walki o władzę. Podejrzewany o sympatyzowanie z jedną ze stron konfliktu, znalazł się kilkakrotnie w poważnym niebezpieczeństwie. Musiał uchodzić do Rzymu. Po kolejnym powrocie do Hiszpanii, został aresztowany w 1872 r. wraz z jednym ze współbraci.
Zwolniono ich pod warunkiem, że natychmiast opuszczą kraj. Benedykt udał się więc znowu do Marsylii, by tam opiekować się czterema nowicjuszami, również wypędzonymi z Barcelony. Po pewnym czasie wrócili do Hiszpanii i pełnili posługę na terenach ogarniętych wojną. W lutym 1876 r. zreorganizował szpital w Barcelonie, a następnie przeniósł się do Madrytu. W pobliskim Ciempozuelos zbudował szpital dla osób chorych psychicznie.
W kolejnych latach z jego inicjatywy powstały szpitale także w Granadzie, Sewilli, Maladze, Gibraltarze, Carabanchelu, Alto (w Madrycie), Lizbonie, Telhalu (Portugalia) i Guadalajarze (w Meksyku). W 1884 r. uzyskał od Stolicy Apostolskiej zgodę na ustanowienie hiszpańsko-amerykańskiej prowincji zakonu bonifratrów. Został wybrany na jej przełożonego; pełnił ten urząd przez pięć kadencji. W 1903 r., gdy Benedykt złożył urząd prowincjała, istniało 14 założonych przez Benedykta szpitali.
Zakładane przez niego szpitale były jednak przeznaczone jedynie dla mężczyzn. Z czasem z różnych stron zaczęły napływać prośby o otoczenie opieką także chorych kobiet. Do o. Menniego zgłosiły się dwie młode kobiety z Granady: Józefina Recio i Maria de las Angustias Jimenez. Chciały poświęcić swe życie opiece nad chorymi. Benedykt długo się wahał; ostatecznie zaprosił je do Ciempozuelos z myślą o założeniu żeńskiego zgromadzenia zakonnego. Wkrótce zaczęły przybywać inne kandydatki. 31 maja 1881 r. pierwsze nowicjuszki przywdziały habity, a rok później złożyły pierwsze śluby. W ten sposób powstało zgromadzenie Sióstr Szpitalnych od Najśw. Serca Pana Jezusa, zatwierdzone w 1901 r. Następne klasztory żeńskie powstały bardzo szybko; w 1914 było ich już 33.
W 1909 r. Benedykt został mianowany przez Stolicę Apostolską wizytatorem apostolskim, a dwa lata później – przełożonym generalnym swojego zakonu. 11 czerwca 1912 r. zrezygnował z tego urzędu i zamieszkał w Paryżu.
Zmarł 24 kwietnia 1914 r. w Dinan. Jego ciało przeniesiono do Ciempozuelos i pochowano na miejscowym cmentarzu wśród braci i sióstr zakonnych. W 1924 r. doczesne szczątki Menniego przeniesiono do kaplicy macierzystego domu zgromadzenia, które założył. Jego proces beatyfikacyjny rozpoczęto w 1945 r. 23 czerwca 1985 r. Benedykt Menni został ogłoszony błogosławionym, a 21 listopada 1999 r. włączony został do grona świętych przez Jana Pawła II.
Błogosławiona Maria Kandyda od Eucharystii Błogosławiona Maria Kandyda od Eucharystii, zakonnica

Maria Barba urodziła się 16 stycznia 1884 roku w Catanzaro w Kalabrii, na południu Włoch. Była dziesiątym dzieckiem spośród dwanaściorga rodzeństwa. Wychowała się w rodzinie głęboko wierzącej. Opiekowała się rodzeństwem, a dzięki staraniom miejscowych sióstr nauczyła się modlić własnymi słowami. W wieku 9 lat Pan Bóg obdarzył ją darem medytacji. Największą jej radością po przystąpieniu do Pierwszej Komunii świętej było pełne uczestniczenie w Eucharystii, przyjmowanie Chrystusa do serca. Jak tylko mogła, każdego dnia starała się odmawiać cały różaniec. 2 lipca 1899 roku wzięła udział w obłóczynach krewnej. To wydarzenie stało się dla niej ważnym doświadczeniem religijnym, punktem zwrotnym. Wówczas, w piętnastym roku życia, odkryła swoje powołanie do życia zakonnego.
Jednak rodzice na wieść o jej zamiarach stanowczo zaprotestowali. Na przeszkodzie w realizacji powołania stanęły wydarzenia w rodzinie. W roku 1904 umarł jej ojciec, w 1911 roku jej 21-letni brat Paweł. W 1910 r., posłuszna kierownikowi duchowemu, zaczęła pisać swoje Confessione generale (Wyznania ogólne), które kontynuowała do 1918 r. We wrześniu 1910 r. udała się wraz z rodziną na pielgrzymkę do Rzymu i została przyjęta na audiencji przez papieża św. Piusa X. Śmierć matki w czerwcu 1914 r. wydawała się być zagrożeniem jedności rodziny, zatem obecność Marii, jej kobiecej ręki wydawała się konieczna.
Maria czekała cierpliwie prawie dwadzieścia lat na to, aby zobaczyć realizujące się w końcu pragnienie. W czasie tego oczekiwania okazała wielką moc ducha i niezwykłą wierność początkowemu natchnieniu. W tej walce, która trwała aż do momentu wstąpienia do Karmelu w Ragusie, była wspierana przez szczególny kult Eucharystii. Widziała w niej tajemnicę sakramentalnej obecności Boga w świecie, konkretny dowód Jego nieskończonej miłości do człowieka. Wytrwała w powołaniu także dzięki nabożeństwu do Serca Jezusowego, praktyce komunii duchowej i pobożności maryjnej. Maryja stała się dla niej prawdziwym wzorem życia Eucharystią, bo Ona nosiła w swym łonie Syna Bożego, którego ustawicznie rodzi w sercach wierzących.
Ukoronowaniem wierności Marii był dzień 25 września 1919 roku, kiedy to wstąpiła do karmelitanek bosych w Ragusie. Przyjęła imię Maria Kandyda od Eucharystii. W klasztorze długie godziny spędzała na adoracji Najświętszego Sakramentu, zwłaszcza w każdy czwartek między godziną 23 a 24. Wiele czasu poświęcała zgłębianiu duchowości swych świętych poprzedniczek, a zwłaszcza Teresy od Jezusa. W 1924 roku została wybrana na przełożoną klasztoru. Urząd ten pełniła z krótką przerwą do 1947 roku. W Roku Świętym 1933 zaczęła pisać swoje dzieło na temat duchowości eucharystycznej.
Zmarła 12 czerwca 1949 roku w Ragusie, w uroczystość Trójcy Przenajświętszej, po kilku miesiącach cierpień fizycznych. Do grona błogosławionych wprowadził ją św. Jan Paweł II w dniu 21 marca 2004 roku. Papież powiedział o niej wtedy: “Była prawdziwą mistyczką Eucharystii, z której uczyniła ośrodek jednoczący całą jej egzystencję, inspirując się tradycją karmelitańską, a zwłaszcza przykładami św. Teresy od Jezusa i św. Jana od Krzyża. Do tego stopnia zakochała się w Jezusie eucharystycznym, że stale i żarliwie pragnęła być niestrudzoną apostołką Eucharystii. Jestem pewien, że z nieba bł. Maria Kandyda wciąż pomaga Kościołowi, by coraz większym podziwem i miłością otaczał tę największą tajemnicę naszej wiary”.
Błogosławiony Stefan Bandelli Błogosławiony Stefan Bandelli, prezbiterStefan urodził się ok. 1369 r. w Castelnueovo w północno-zachodniej Italii. W młodym wieku wstąpił do dominikanów w Piacenzie. Jego życie było wzorowym przykładem modlitwy, pokuty i wypełniania cnót zakonnych. Dzięki swoim talentom po ukończeniu studiów został wybitnym prawnikiem kanonistą i teologiem. Wykładał na uniwersytecie w Pawii.
Najbardziej zasłynął jednak jako kaznodzieja i spowiednik – poświęcał się temu zadaniu przez wiele lat, a z powodu odnoszonych sukcesów niejednokrotnie był porównywany do św. Pawła Apostoła. Wokół niego zawsze gromadziły się nieprzeliczone tłumy, wielu grzeszników skłonił do nawrócenia i pokuty; niektórzy z nich obierali nawet życie zakonne. Bóg potwierdzał jego słowa wieloma cudami.
Wycieńczony pracą, zmarł w wieku ponad 80 lat w klasztorze w Saluzzo 11 czerwca 1450 r. Wokół jego grobu z czasem zgromadzono wiele wotów dziękczynnych za łaski otrzymane dzięki jego wstawiennictwu. Gdy w 1487 r. miasto przeżywało oblężenie, zostało cudownie ocalone dzięki pojawieniu się postaci Matki Bożej i jakiegoś dominikanina; mieszkańcy miasta bez wątpliwości przyjęli, że był nim bł. Stefan. Rocznica tego wydarzenia do dziś jest świętowana w Saluzzo podczas dorocznego festynu. Stefan Bandelli został beatyfikowany przez Piusa IX.

 

 

 

Ponadto dziś także w Martyrologium:
św. Amfiona, biskupa Cylicji (+ IV w.); św. Antoniny, męczennicy (+ 304); świętych żołnierzy i męczenników: Bazylidesa, Cyryna, Nabora i Nazariusza (+ poł. II w.); bł. Gwidona z Cortony, prezbitera i zakonnika (+ 1250); św. Olimpiusza, biskupa (+ IV w.)
http://www.brewiarz.katolik.pl/czytelnia/swieci/06-12.php3

*****

**********************************************************************

TO WARTO PRZECZYTAĆ

****

Otwarte Serce Zbawiciela

Marek Wójtowicz SJ

(fot. Alessandro Bonvini / Foter / Creative Commons Attribution 2.0 Generic / CC BY 2.0) )

Kontemplując otwartą ranę Serca Jezusa jesteśmy zaproszeni, by nasycić się miłością Dobrego Pasterza, który bierze nas, jak zagubioną owieczkę na swe ramiona. Bóg zawsze pierwszy szuka człowieka. Pragnie okazać mu swoją nieskończoną miłość, która zdolna jest uleczyć nasze rany. On nas ukochał gdy byliśmy jeszcze grzesznikami. Niestety często bywa tak, że nasze serce jest zamknięte, opancerzone obojętnością i niewdzięcznością, która – jak napisała św. Małgorzata Maria Alacoque – najbardziej rani Serce Boga.

 

W odkrywaniu skarbów Bożego Serca pomagają nam święci. To oni w ciągu dwudziestu wieków trwania Kościoła, w uroczystej procesji prowadzą nas pod Krzyż, byśmy odnowili swoje wnętrze w zdroju łask wypływających z Serca Zbawiciela. Tylko pod Krzyżem możemy stać się “nowymi ludźmi”. Woda wypływająca z Serca Jezusa ma moc, by obmyć nas z grzechów. Krew przypomina nam o darze Eucharystii, która nas nieustannie umacnia w czynieniu dobra. Pan Jezus pragnie, by także w naszych sercach pojawił się strumień wody żywej, którego ostatecznym źródłem jest Jego Ojciec. Wchodzimy przecież do wnętrza życia Boga przez otwartą ranę w boku Jego Syna (Hans Urs von Balthasar).

 

W ranach swoich ukryj mnie…, prosimy Boga w modlitwie Duszo Chrystusowa.
Wezwanie to jest zaproszeniem do bliskości i do przyjaźni z Jezusem, tak by stał się On w naszym życiu Kimś najważniejszym. Podobnie jak serce dziecka uspokaja się przy sercu matki, tak nasze serca mogą uciszyć się przy Sercu Zbawiciela (por. Ps. 131).
Świętą, która zgłębiała bogactwa Serca Jezusa z perspektywy Bożego Miłosierdzia jest św. Siostra Faustyna. Świadczy o tym całe jej życie. Będąc na służbie, jeszcze przed wstąpieniem do zakonu, zastrzegła sobie, że codziennie pragnie być ma Mszy świętej a także chce mieć
trochę czasu na bezinteresowne odwiedzanie biednych i chorych. A później, już w zakonie – jak sama pisze – chciała być pokorna jak fiołek, po którym inni deptają, a on wydaje przepiękny zapach… Ona, dzięki świadectwu czynów pełnych miłości, przez ducha modlitwy i ofiary, roznosiła Chrystusową woń, której źródłem było życie całkowicie oddane Bogu i ludziom. Zapach tej świętości dotarł już na cały świat, bo przecież dla całego świata błagała Boga o miłosierdzie!

 

To właśnie Święci w pełni odpowiadają na pragnienie Jezusowego Serca: “Przyszedłem ogień rzucić na ziemię i jakże bardzo pragnę, aby on już zapłonął”. Oni noszą w swoich sercach “żywy płomień miłości” (św. Jan od Krzyża) Boga i ludzi. Miłości tych uczeń Jezusa nie powinien nigdy rozdzielać! Święci uczą nas jak być świadkami Boga w świecie, jak głosić Dobrą Nowinę o Miłosiernym Sercu naszego Ojca w niebie.

 

Gdy patrzymy na świat z perspektywy Serca Zbawiciela a także na problemy nasze i ludzi, wtedy wszystko się w naszym życiu układa w zrozumiałą całość nabierając sensu. Także pośród trudów potrafimy odnaleźć Bożą harmonię słysząc w naszych sercach delikatne zaproszenie Pana: “Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni jesteście, a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych. Uczcie się ode Mnie, bo jestem cichy i pokorny sercem”.

 

Zapytajmy świętą Siostrę Faustynę, jak to czynić?

 

Ona z prostotą nam odpowie: każdego dnia szukajcie na nowo Pana Jezusa i proście Go, by przemieniał wasze serca kamienne w serca z ciała, w serca uległe Bogu i kochające. Łagiewnicka święta uczy nas wsłuchiwania się w rytm miłości Bożego Serca, które nas do końca umiłowało! Jezus przychodzi do nas w człowieku ubogim, potrzebującym pociechy, strapionym, odepchniętym przez innych i niechcianym.

 

Żeby mieć siły, by innym służyć, trzeba umieć nasycić się miłością Jezusowego Serca. Czytając Dzienniczek Świętej odkryjemy, jak wiele czasu spędzała ona na adoracji Najświętszego Sakramentu.
Adorując Świętą Hostię modliła się: “Jezu, przeniknij mnie całą, abym mogła Cię odzwierciedlić w całym życiu swoim. Przebóstwij mnie, aby czyny moje miały wartość nadprzyrodzoną.
Spraw, abym miała dla każdej duszy bez wyjątku miłość, litość i miłosierdzie. Miłosierdzie Twoje, o Jezu, niech będzie wyciśnięte na sercu i duszy mojej jako pieczęć” (n. 1242). To z Eucharystii czerpała moc, by być cierpliwą, dobrą i usłużną dla innych. Przeżywała każdy dzień w Bożej Obecności, odnajdywała Boga we wszystkim: przyjmując z wielką cierpliwością gości przy furcie klasztornej (n. 1282), plewiąc chwasty w ogródku czy usługując chorym.

 

Podobnie jak Siostra Faustyna zadbajmy o “przestrzeni modlitwy” w naszym życiu, o miejsce, w którym będziemy mogli odnaleźć pokój serca patrząc na przebite Serce Zbawiciela. Gdy jesteśmy zanurzeni w nurt Bożej Miłości i Miłosierdzia, których symbolem jest Serce Jezusa, wtedy nieważne jest, czy robimy rzeczy małe czy wielkie, czy sprzątamy szpital czy prowadzimy wykłady na uczelni. Dla Boga ważne jest nasze serce! On raduje się gdy z zapałem wykonujemy daną pracę i gdy ożywiamy w sobie ducha dziękczynienia.

 

“Nie lękaj się, Ja jestem z tobą”, mówił wiele razy do Siostry Faustyny Pan Jezus. Nasz Bóg jest Bogiem miłosierdzia i wszelkiej pociechy! Doświadczywszy sami pocieszenia od Zbawiciela będziemy umieli pocieszać także innych. Chętnie też pospieszmy z pomocą potrzebującym, choćby przez dobre słowo czy zwykłą a jakże ważną obecność. Na drodze odkrywania bogactw Serca Jezusa niech nas wspierają świeci. Prośmy też Maryję, by nam pomagała trwać pod Krzyżem Pana o zranionym Sercu.

http://www.deon.pl/religia/duchowosc-i-wiara/zycie-i-wiara/art,460,otwarte-serce-zbawiciela.html

******

Źródło naszego zbawienia

Niedziela

Abp Wacław Depo

06.06.2012 14:17, aktualizacja 14.06.2012 08:11

(fot. WolfS♡ul/flickr.com/CC)

Za kilka miesięcy papież Benedykt XVI dokona otwarcia w Kościele Roku Wiary. Obecnie – w czerwcu, który jest miesiącem szczególnie poświęconym Najświętszemu Sercu Pana Jezusa – szeroko otwieramy swoje serca, aby miłością odpowiedzieć na Bożą miłość i dobrze przygotować się do tego wielkiego wydarzenia w Kościele powszechnym

W ramach przygotowania do Roku Wiary, który rozpocznie się  11 października 2012 r., chcemy dziś przypomnieć sobie, że jako ludzie obdarowani łaską wiary mamy obowiązek związania się z Bogiem poprzez dar pobożności. Żyjąc w komunii z Bogiem i trwając w Kościele, który jest naszym domem, rozumiemy, że nie chodzi tutaj o pobożność jedynie uczuciową i okazywaną na zewnątrz, ale o dar Ducha Świętego -rozumną, spokojną i żywą pobożność wewnątrz ludzkiego serca. Każdy człowiek winien jest Bogu objawionemu w Jezusie Chrystusie i mocy Ducha Świętego cześć, pamięć, wdzięczność i posłuszeństwo.
Odpowiedzieć miłością na miłość
W orędziu wydanym na rocznicę poświęcenia ludzkości Najświętszemu Sercu Pana Jezusa Ojciec Święty  Jan Paweł II napisał: “Gdy chrześcijanin, stając przed zadaniem nowej ewangelizacji i wpatrując się w Serce Chrystusa, Pana czasu i dziejów, poświęca Mu samego siebie i zarazem swoich braci, odkrywa na nowo, że nosi w sobie Jego światło. Ożywiony Jego duchem służby, przyczynia się do tego, aby przed wszystkimi ludźmi otworzyła się perspektywa wyniesienia do pełni egzystencji osobowej i wspólnotowej. (…) Serce człowieka uczy się bowiem od Serca Chrystusa poznawać prawdziwy i jedyny sens swojego życia i przeznaczenia, rozumieć wartość życia prawdziwie chrześcijańskiego, strzec się wypaczeń ludzkiego serca, łączyć synowską miłość do Boga z miłością bliźniego” (nr 2).
Ojciec Święty Jan Paweł II w swoim nauczaniu, odpowiadając na pewien sentymentalizm w kulcie Serca Bożego, łączy go ze zdobywającym coraz większe uznanie kultem Miłosierdzia Bożego. Znajdujemy tego wyraz w liście skierowanym do wiernych zgromadzonych w bazylice Serca Jezusowego w Krakowie w Roku Jubileuszu Wcielenia 2000: “Serce Jezusa Chrystusa przebite na krzyżu włócznią żołnierza jest nieustannie otwarte dla ludzi. Wystarczy tylko odpowiedzieć miłością na Jego miłość i wiernością na Jego wierność. Z Bożego Serca, tego źródła życia i świętości, czerpiemy nieprzerwanie siłę do budowania w nas samych i w świecie cywilizacji prawdy i miłości. Podstawowym środowiskiem, gdzie rozwija się cywilizacja miłości, jest rodzina. Dlatego cieszę się, że rodziny w Polsce poświęcają się Najświętszemu Sercu Pana Jezusa. Serce Boże daje moc i łaskę, aby stały się one «Kościołem domowym», szkołą ofiarnej miłości, wiary i szacunku do życia. Prośmy gorąco Serce Boże, w którym są «wszystkie skarby mądrości i umiejętności», aby było Ono natchnieniem i światłem dla ludzkości wchodzącej w trzecie tysiąclecie wiary”.
Serce Boga to centrum świata
W tym miejscu warto przypomnieć, że po objawieniach we Francji s. Marii Małgorzacie Alacoque, zmarłej w 1690 r., nabożeństwo do Najświętszego Serca Jezusowego znalazło w Polsce swoją “drugą ojczyznę”. To na wniosek biskupów polskich papież Klemens XIII, dekretem z 6 lutego 1765 r., wprowadza liturgiczne święto Najświętszego Serca Jezusa. Dopiero jednak w 1856 r. – na prośbę biskupów francuskich – rozszerzyło się ono na cały Kościół.
To, co zostało na nowo odkryte w tym nabożeństwie, było tym, co dawne i najbardziej zasadnicze: człowieczeństwo Boga w Jezusie Chrystusie. Odkryto na nowo dla wiary cielesność Człowieka, Jezusa z Nazaretu. Słynny teolog niemiecki Romano Guardini wyraził to w niezwykle uderzający sposób: “Tylko chrześcijaństwo odważyło się włączyć ciało człowieka w samo Serce Boga”. Prawda ta została podkreślona słowem “Serce”, które miało być nie tylko symbolem uczuć i wnętrza, lecz “zakotwiczeniem ducha w realności ciała…” (kard. Joseph Ratzinger). Przebity bok ukrzyżowanego Zbawiciela, rana śmiertelna “drugiego Adama” jest zarówno punktem wyjścia prawdziwego człowieczeństwa Syna Bożego, jak również “drogą” powrotu człowieka do Boga i zjednoczenia z Nim na wieczność.
W modlitwie prefacji na uroczystość Najświętszego Serca Jezusowego uwielbiamy Boga za nieskończoną miłość okazaną w Synu, “który za nas ofiarował samego siebie”. Następnie, wchodząc w samo sedno tej tajemnicy, modlitwa ta podkreśla, że “z Jego przebitego boku wypłynęły krew i woda i tam wzięły początek sakramenty Kościoła, które są źródłami zbawienia”. Modlitwę tę doskonale obrazuje XII stacja Drogi Krzyżowej z sanktuarium maryjnego w Altötting w Bawarii: na wzniesieniu ogrodowym spod stóp ukrzyżowanego Chrystusa wytryskuje siedem źródeł wody, która następnie rozlewa się już na zewnątrz muru tego ogrodu. Jest jeszcze jeden ważny szczegół tej stacji. Na murze – przy otworach rozprowadzających wodę – umieszczono w brązie siedem symboli sakramentów świętych. Dla każdego przechodzącego pielgrzyma czy nawet turysty jest to wyraźne zaproszenie do refleksji i współuczestnictwa, aby zaczerpnąć ze źródeł zbawienia, które są darem Chrystusa na drogach pielgrzymowania wiary. Trzeba nam bowiem na nowo odkryć i wyznać, że jest tylko jedna droga ocalenia i zbawienia, a jest nią otwarte Serce Jezusa. Ono jest Centrum świata, w którym wszystkie siły i prądy historii świata zbiegają się i zanurzają.
Tajemnica narodzin Kościoła
Już od II wieku ojcowie i pisarze starożytni Kościoła – tacy jak: św. Justyn w Palestynie, św. Ireneusz w Galii, Tertulian w Afryce czy Hipolit w Rzymie – łączą przebicie Serca Jezusowego z tajemnicą narodzin Kościoła. Z woli samego Chrystusa i Jego ustanowienia Kościół jest “znakiem zbawienia” otwartym na każdego człowieka. Krew i wodę odnoszono do sakramentów chrztu i Eucharystii, które budują Kościół i stanowią jego tajemnicę. Chrzest włącza człowieka w tajemnice życia Jezusa, a zwłaszcza w tajemnicę śmierci i zmartwychwstania Chrystusa. Oczyszcza nas z grzechu pierworodnego, obdarowuje łaską wiary, nadziei i miłości i czyni nas “synami i dziećmi Bożymi” – na wzór Jednorodzonego Syna. Eucharystia zaś, będąc uobecnieniem Ofiary Krzyża i Zmartwychwstania Chrystusa, podtrzymuje to życie nadprzyrodzone w nas i jest zadatkiem życia wiecznego.
Tęsknota za Bogiem i działanie zbawcze
Jako pokolenie chrześcijan żyjących już w trzecim tysiącleciu potwierdzamy nową tęsknotę za Bogiem, wołanie o kontakt z Chrystusem Odkupicielem niejako bezpośredni. I tak odradza się w nas czas sakramentów Chrystusa i nowy zmysł sakramentalny. Spróbujmy więc – kontemplując Oblicze i Serce Jezusowe – pokrótce “wejść w głębię” tych znaków, które są obecnością i działaniem zbawczym Chrystusa. Zrodzeni przez Chrystusa w sakramencie chrztu, otrzymujemy już wówczas moc Ducha Świętego, ale w sposób szczególny udziela nam On siebie w sakramencie bierzmowania. Sakrament ten nakłada na każdego z nas i całą wspólnotę ochrzczonych odpowiedzialność za Kościół:
– przez składanie świadectwa (martyrion), odważne głoszenie Chrystusa i Jego Ewangelii w świecie aż po męczeństwo: “dopełniam braki cierpień Chrystusa dla dobra Jego Ciała, jakim jest Kościół” (Kol 1, 24);
– przez służbę (diakonia), czyli służenie Kościołowi swoją osobą, życiem, wszystkimi talentami, mieniem i pracą: “jedni drugich brzemiona noście” (por. Ga 6, 1-2);
– przez liturgię (leiturgia), czyli uczestnictwo w sakramentach świętych, zwłaszcza w Najświętszej Ofierze, modlitwie jednostkowej i wspólnotowej, przez poddanie się działaniu Ducha Świętego: “dla składania duchowych ofiar, przyjemnych Bogu, przez Jezusa Chrystusa” (1P 2, 5).
Wierzymy, że celem przyjścia Syna Bożego na ziemię było wyzwolenie człowieka z grzechu, zarówno pierworodnego, jak i grzechów uczynkowych: “Wiecie, że On się objawił po to, aby zgładzić grzechy” (1J 3, 5); “Oto Baranek Boży, który gładzi grzech świata” (J 1, 29). Dlatego sakrament pokuty – tak jak chrzest – jest naszym nawiązaniem kontaktu z Bogiem za cenę śmierci Jezusa: “zostaliśmy zanurzeni w Jego śmierć (…), byśmy już więcej nie byli w niewoli grzechu” (Rz 6, 3-7). Grzesznik musi przejść przez swoją śmierć duchową, aby spotkać Chrystusa i wrócić z Nim “na drogę do Ojca” (por. Łk 15, 18). Sakrament pojednania jest jakby tlenem dla naszego duchowego życia we wspólnocie Kościoła. Jest on konieczny dla odradzania samego wnętrza Kościoła. Szczere wołanie: “Jezu, ufam Tobie”; “Jezu, ulituj się nade mną” – jest pierwszym krokiem “wolności od grzechu” i zdobywaniem “większej miłości” na wzór św. Piotra Apostoła.
Drugim sakramentem uzdrowienia jest namaszczenie chorych. Jego podstawowym celem jest upodobnienie się do Chrystusa cierpiącego i otrzymanie pomocy na chwile prób życiowych. Sakrament ten również odpuszcza grzechy chorym na duszy, umacnia do końca w wierze w Boga i Chrystusa w sytuacji granicznej, “przechodzenia przez śmierć”. Kolejnym celem jest ewentualne przywrócenie zdrowia i sił do życia, przyniesienie ulgi w cierpieniu i ufność w nieskończone miłosierdzie Boże.
Niezmiernym darem i tajemnicą jest sakrament kapłaństwa, dla którego istotą jest “przyjęcie w siebie” całej historii Jezusa Chrystusa i pośredniczenie między człowiekiem a Bogiem. Sakrament ten wyciska na duszy powołanego “pieczęć”, znamię niezatarte mimo zaprzestania funkcji. Chrystus posługuje się osobą kapłana w dziele zbawienia i uświęcenia ludzi poprzez wspólnotę Kościoła.
To sam Chrystus sprawił, że związek mężczyzny i kobiety, należący do tajemnicy życia ludzkiego, został podniesiony do godności sakramentu. Daje on moc do uświęcania i wzajemnej pomocy dla zbawienia. Dziś mocno jest atakowany charakter bezinteresownej służby miłości i życiu, intymność, moralność, odmienność płci i religijny charakter związku. Dlatego tym bardziej trzeba wskazywać na związek we Wspólnocie Osób Bożych, z której wyrasta wszelka miłość. Jest w sakramencie małżeństwa zarówno dar Przymierza osób ludzkich z Osobami Bożymi, jak również budowanie więzów we wspólnocie Kościoła.
Droga do współuczestnictwa w życiu Bożym
Widzimy zatem, że adresatem naszego życia chrześcijańskiego jest sam Jezus Chrystus, a przez Chrystusa Bóg, Trójca Święta. Każdy z nas – społeczność kościelna także – jest “listem” pisanym przez Ducha Bożego nie na kamiennych tablicach, lecz na żywych tablicach serc (por. 2 Kor 3, 2-3). Serce Jezusa wskazuje nam drogę do współuczestnictwa w życiu Bożym i czerpania ze źródeł zbawienia, którymi są Jego sakramenty. I to jest wielki sens naszego życia. Nikt nam tego sensu nie może przekreślić. “Ani ucisk, ani prześladowanie, ani głód czy nagość, ani niebezpieczeństwo, ani miecz. (…) Ani życie, ani śmierć. (…) Nic nas nie zdoła odłączyć od miłości Boga, która jest w Jezusie Chrystusie” (por. Rz 8, 35-39).
http://www.deon.pl/religia/duchowosc-i-wiara/zycie-i-wiara/art,668,zrodlo-naszego-zbawienia.html
*******

Serce Jezusa – Księga otwarta włócznią

Posłaniec

Jacek Poznański SJ / “Posłaniec Serca Jezusowego”

Jakkolwiek byłyby zróżnicowane księgi, z których składa się Pismo Święte, to jest ono jednak jedno ze względu na jedność Bożego zamysłu, którego Jezus Chrystus jest ośrodkiem i sercem, otwartym po wypełnieniu Jego Paschy. (Katechizm Kościoła Katolickiego, 112)

Jezus Chrystus jest centrum Biblii, centrum Osoby Jezusa zaś jest Jego Serce. Na to zwraca uwagę już Jan Ewangelista, gdy ukazuje szczyt Paschy Jezusa w przebiciu Jego boku. Motyw Serca Jezusa, przetwarzany i rozwijany na przestrzeni dziejów Kościoła za pomocą różnych form wyrazu, pomagał Kościołowi ciągle na nowo skoncentrować się na najistotniejszym przesłaniu Pisma Świętego: Bóg jest Miłością. Szczególność tajemnicy Serca Jezusa pochodzi stąd, że jest ona głęboko zakorzeniona w tekście biblijnym. Według tego świadectwa Serce Jezusa zajmuje centralne miejsce w bogatej przestrzeni symbolicznej Biblii. Jako taka tajemnica Serca Jezusa może naturalnie stać się punktem organizującym wszystkie dane Objawienia (por. E. Glotin, La Bible du Coeur de Jesus). Dlatego też kontemplowanie tajemnicy Serca Jezusa – symbolicznego przedstawienia miłości Boga, uczy interpretować Pismo Święte w takim duchu, w jakim zostało ono napisane (por. Dei Verbum, 12).

Serce Jezusa a Biblia

Ojcowie Kościoła już dawno odkryli bliski związek Serca Jezusa z księgą Biblii. To Orygenes chyba jako pierwszy zasugerował ważną wskazówkę: Należy interpretować Serce Boga jako potęgę Jego rozumu i władzę kierowania wszechświatem, a Jego Słowo jako posłańca niosącego wieść o tym, co jest w Jego Sercu. Serce i Biblia zostały przez Orygenesa odniesione do siebie nawzajem: słowo Biblii to nic innego jak opowieść o wnętrzu Serca Boga. Myśl tę wydaje się rozwijać św. Augustyn w swoich licznych notatkach i komentarzach do Psalmu 22 [21], którym od zarania chrześcijaństwa tradycja Kościoła kontemplowała cierpiącego Chrystusa. Refleksja nad wersetem z Psalmu 22: Jak wosk się staje moje serce, we wnętrzu moim topnieje (por. Enarratio in Psalmos, 21, 15, I; oraz Enarratio in Psalmos, 21, 15, II) doprowadziła Augustyna do zaskakującej konkluzji: Cor ip-sius, Scriptura ipsius – Jego Serce to Jego Biblia, to znaczy: mądrość zawarta w Biblii znajduje się w Sercu Jezusa. Augustyn używa obrazu rozpuszczającego się wosku: w ogniu męki Chrystusa został niejako rozpuszczony wosk zagadki Biblii, zostały otwarte zawarte w niej tajemnice.

Tajemnica Bożego planu

Słowa Augustyna stanowiące symboliczne zrównanie Biblii i Serca Jezusa padają w kontekście męki i śmierci Jezusa, a więc Misterium Paschalnego. Rzeczywiście, pełny sens Bożego Objawienia jesteśmy w stanie odczytać tylko w jego świetle. Augustyn dobrze o tym wiedział, dlatego kontemplując Paschę Pana, skupił się na jednym znaczącym wydarzeniu historycznym, wydarzeniu przebicia boku Jezusa, i wyczuł ukryty w nim ogromny potencjał symboliczny. Przebicie włócznią to otwarcie ukrytego wnętrza Bożych planów zawartych w Sercu Mesjasza.
Otwierając bok Jezusa włócznią, Rzymianin w symboliczny sposób otworzył ludzkości dostęp do tajemnic ukrytego od wieków planu Bożego: planu ukrytego w Sercu Boga. To rozumienie znajdujemy w liście 140. Augustyn pisze: Bowiem na pewno Chrystus chce, abyśmy doszli do zrozumienia głębokiej tajemnicy, że określenie “Jego serce” oznacza Jego Pisma ś’więte, gdzie ukryty był Jego plan, który następnie został ukazany, kiedy On wypełnił przez swoje cierpienie to, co było o Nim prorokowane (List 140, 36). Serce Jezusa to tajemne miejsce Bożych planów. Podobnie jest z Pismem Świętym – to drugie takie miejsce. Te Boże plany zostają ukazane człowiekowi właśnie przez mękę Jezusa. Myśl tę podejmie później św. Tomasz z Akwinu: Wyrażenie “Serce Chrystusa” może tutaj oznaczać Pismo Święte, które objawia Serce Chrystusa. To Serce było zamknięte przed Pasją, bowiem Pismo pozostawało niejasne. Ale Pismo zostało otwarte po Męce, ponieważ ci, którzy rozważali je ze zrozumieniem, odkryli, w jaki sposób należy interpretować proroctwa (In Psalmos expositio, 21, 11). Przebite Serce Jezusa jest otwartą księgą, poprzez którą uczymy się rozumieć uniwersalny plan Bożej miłości dla całej ludzkości, zawarty w części zawoalowanej w Pierwszym Przymierzu i w części całkowicie odkrytej w Nowym.
Tak więc, wsłuchując się w Ojców Kościoła, odnajdujemy przebite Serce Jezusa jako symbol miłosiernej miłości, a zarazem jako księgę Biblii otwartą uderzeniem włóczni. Tak księga Biblii otwiera się przed nami, gdy z gorliwością ją medytujemy. Stąd czytanie Biblii może się stać medytowaniem ukrytego w Sercu Jezusa planu Bożego. Planu Bożego dla ludzkości, ale także dla każdego konkretnego człowieka. Według św. Augustyna chrześcijanin dochodzi do doskonałości, gdy serce Jego, to jest Jego Pismo święte, które zawiera Jego plan, we wnętrzu ich [chrześcijan], to jest w ich rozmyślaniach, tak jak wosk się rozpływa, to jest, dzięki ich gorliwości, jest rozumiane, dyskutowane i wyjaśniane (List 140, 36).

Medytując Serce Jezusa

Cześć oddawana Sercu Jezusa domaga się niejako czytania Biblii, czyli odkrywania tego, co jest treścią życia i siłą pulsowania Serca Jezusa. Jezus-Człowiek zapewne znał na pamięć długie fragmenty (jeśli nie całą) Biblii hebrajskiej, jak każdy pobożny Zyd. Ale nie tylko znał ją na pamięć. On przeniknął to, co jest jej treścią: Boże zamiary, Boże plany, także plany wobec siebie samego jako człowieka. Te plany umieścił głęboko w swoim ludzkim Sercu, uczynił je swoimi, stał się im posłuszny.
Medytując Serce Jezusa, medytujemy Jezusa kołyszącego w swoim Sercu słowo Boże i Boże plany zawarte w Biblii. Biblia ma serce, jaśniejące centrum, z którego to Duch daje, swojemu czytelnikowi gorliwemu i modlącemu się, żywe zrozumienie jego wiary. I tym sercem jest Serce Jezusa (E. Glotin, La Bible du Coeur de Jesus). W ten sposób dostępujemy kontemplacji wewnętrznej tajemnicy ukrytej za obliczem Chrystusa, schodzimy do życia pulsującego w Jego Sercu (Jan Paweł II, Tertio millennio ineunte).
Disce cor Dei in verbis Dei – Poznaj serce Boga w Bożych słowach – powie przy końcu VI wieku św. Grzegorz Wielki (List 5, 46), nawołując do codziennego medytowania słowa Bożego. Dzięki temu Biblia medytowana w świetle Serca Jezusa w dzisiejszym świecie, spragnionym miłości, może się stać księgą życia dla trzeciego tysiąclecia.

Rozważanie pochodzi z książki: W rytm Serca Jezusa

http://www.deon.pl/religia/duchowosc-i-wiara/zycie-i-wiara/art,459,serce-jezusa-ksiega-otwarta-wlocznia.html

*****

Miłość nigdy nie ustanie

Posłaniec

Jakub Kołacz SJ / “Posłaniec Serca Jezusowego”

(fot. shutterstock.com)

Choć kult Serca Pana Jezusa w formie, jaką znamy i praktykujemy dzisiaj, znany jest dopiero od objawień s. Małgorzaty Marii Alacoque (1647-1690), trudno zaprzeczyć, że w swej najgłębszej istocie kult ten jest tak stary, jak stare jest chrześcijaństwo.

 

A to z tego powodu, że serce od najdawniejszych czasów jest symbolem i obrazem tego, co w człowieku najpiękniejsze, najbardziej czułe i nieprzemijające. Już przecież Pan Jezus przekonywał swych uczniów, że na nic się nie zdadzą wszystkie pobożne gesty i starodawne praktyki religijne, jeśli nie będą opierały się na uczuciu prawdziwego przywiązania do Boga.
Św. Małgorzata – ze względu na popularność kultu Serca Jezusa – jest dziś jedną z najsłynniejszych mistyczek Kościoła. W swym życiu doznała wielu nadzwyczajnych objawień, z których opisała trzydzieści, zaś pośród nich znajdują się cztery najbardziej znane i wyjątkowe. Pierwsze wielkie objawienie pozwoliło jej przenieść się do Wieczernika i zasiąść z innymi do Ostatniej Wieczerzy. Wtedy poznała tajemnicę miłości Boga do wszystkich ludzi. Podczas drugiego objawienia doświadczyła ogromu kochającego Serca Jezusa z widocznymi znakami męki poniesionej z miłości do ludzi. W trzecim objawieniu Jezus uskarżał się na oziębłość ludzi i mówił o wynagrodzeniu wybranych za brak miłości stworzeń do Stwórcy. Z tego objawienia zrodziła się idea Komunii św. przyjmowanej w każdy pierwszy piątek miesiąca. Czwarte objawienie dało wskazówki, jakie zaowocowały ustanowieniem uroczystości Serca Pana Jezusa, obchodzonej corocznie w piątek po oktawie Bożego Ciała. Przesłanie Małgorzaty Marii, jeśli chcieć podsumować je najkrócej, jak to możliwe, odegrało o tyle ważną rolę, że uwypuklając “ludzkie” poniekąd cechy miłości Boga do człowieka, jednocześnie podniosło do rangi boskiej wszystko to, co odczuwamy jako ludzie.

Kult Serca Jezusa posiada dwa wymiary: boski i ludzki. Z jednej strony jest objawieniem i “odsłonięciem” się Boga, który wobec św. Małgorzaty (a w niej wobec wszystkich ludzi) ukazał swe wnętrze. Objawił rzeczy najbardziej osobiste, o jakich mówi się wyłącznie tym, którzy w życiu i w relacji między osobami zajmują wyjątkowe miejsce – Jezus powiedział Małgorzacie to, co mówi się wyłącznie najbliższym. Objawił jej swe pragnienia bliskości człowieka, swą tęsknotę za człowiekiem i ból, jaki sprawia Mu ludzka obojętność. Drugi wymiar – ludzki – jest płynącą z serca odpowiedzią na tęsknotę Boga. Jest to odpowiedź pełna entuzjazmu, ale i melancholii z powodu niedoskonałości wynikającej z grzechu.
Stare pieśni kościelne, ułożone pod wpływem mistycznych inspiracji św. Małgorzaty Marii, pełne są takiej modlitewnej tęsknoty za Bogiem i Jego miłością. Relacja człowieka ze Stwórcą, oparta na najszlachetniejszych uczuciach, otwiera nieskończone możliwości, a jednocześnie daje nadzieję na wybaczenie grzechów. W jednej z takich pieśni śpiewamy:

 

Serce Jezusa, wesele niezmierne,
W Tobie nadzieję ludzie kładą wierne.
O Serce świętej ofiaro zabawy
I serc zabawo, bądź, Jezu, łaskawy!

 

Na pierwszy rzut oka tęsknota jest cechą, która przynosi nam niemało cierpienia – bo uświadamia, że chcemy czegoś, co mieć byśmy mogli, ale z winy własnej grzeszności tego nie posiadamy – w rzeczywistości jednak jest ona nieodłącznym elementem relacji pomiędzy ludźmi, których łączy szczere uczucie. Podobnie w relacji z Bogiem tęsknota jest niemym wyrazem prostej prawdy, zamykającej się w krótkim zdaniu: z Tobą jest mi dobrze, a bez Ciebie jest mi źle. Choć zdanie to w naturalny sposób odpowiada sytuacji człowieka, to w tajemnicy kochającego Serca Jezusa przekonujemy się, że dokładnie takie same słowa w stosunku do każdego z nas wypowiada sam Bóg. Dalej w tej samej pieśni śpiewamy:

 

Do Serca Twego przystęp jest otwarty,
Chyba że grzechy nie puszczą przez warty:
Więc z Magdaleną pójdę oraz Piotrem,
Z Jawnogrzesznikiem wcisnę się i z Łotrem.

 

Autor pieśni doskonale zdaje sobie sprawę, że jedyną – ale też bardzo poważną – przeszkodą niepozwalającą już tu na ziemi zakosztować radości życia z Bogiem, są ludzkie grzechy. Popełniając je, człowiek zdecydowanie i bezdusznie odwraca się od Boga, jakby nie chciał obdarzyć Go równie wielkim uczuciem, a przez to miłość Jezusa pozostaje miłością nieodwzajemnioną. Człowiek wie jednak, że podobnie jak “wielcy” grzesznicy, zawsze może powrócić. W następnych więc zwrotkach w poetyckiej zadumie stara się pobudzić swe serce do kochania:

 

Niech w Tobie żyję, i żyjąc – umieram,
Ten sobie żywot nieżywy obieram:
Niech umrę światu, a niech żyję w Tobie,
Niech w jednym ciele żyją Dusze obie!

Jezu, mojego serca moje Serce!
W ostatniej życia tlącego iskierce,
Niech ta Twej pamięć miłości nie gaśnie,
Aż Cię w wieczności ujrzę grzesznik jaśnie!

 

Wiele modlitw i pieśni, jakie na przestrzeni wieków stały się wyrazem najgłębszych pragnień grzesznego człowieka, kończy się prośbą o opiekę w godzinie śmierci. Nie inaczej jest i w tym przypadku. Autor prosi, aby pamięć Jezusowej miłości nie zgasła w nim w tej ostatniej godzinie i aby ta miłość stała się dla niego ratunkiem na wieczność. Powtarzając te pełne nadziei słowa, i my także weźmy je sobie głęboko do serca, aby nigdy nie zwątpić w to, że miłość Boga do nas większa jest od wszystkich naszych grzechów. Pamiętajmy też o tym, co tak pięknie o Bożej miłości powiedział św. Paweł: ona nigdy nie ustanie.

http://www.deon.pl/religia/duchowosc-i-wiara/zycie-i-wiara/art,1024,milosc-nigdy-nie-ustanie.html

******

Serce Jezusa i Duch Święty

Posłaniec

Jacek Poznański SJ / “Posłaniec Serca Jezusowego”

W niektórych latach uroczystość Zesłania Ducha Świętego obchodzona jest w liturgii Kościoła w czerwcu, miesiącu poświęconym Najświętszemu Sercu Jezusowemu. Zostają z sobą zestawione dwie dosyć odmienne postawy duchowe, inspirowane przez duchowości, przynajmniej na pierwszy rzut oka, znacznie różniące się od siebie.

 

Najpierw zapytajmy, na czym te różnice polegają, a następnie spróbujemy znaleźć możliwości ich zharmonizowania. W tym zadaniu pomocne mi będą uwagi o. Henriego Holsteina SJ, wybitnego teologa francuskiego.

 

Postawy różne, ale…

Pierwszy fakt jest bardzo prozaiczny: nabożeństwo do Serca Jezusa jest ikonograficznie bardzo rozwinięte. Istnieje wielość różnych przedstawień plastycznych Jezusowego Serca. Kult Ducha Świętego nie posiada tak sugestywnej ikonografii (jedynie biały, zwykły gołąbek). W istocie, czcząc Trzecią Osobę Boską, mamy do czynienia z Kimś niewidzialnym, niedającym się przedstawić i umiejscowić, bowiem Duch wieje kędy chce.
Po drugie, tradycja duchowa dotycząca Serca Jezusa, tak średniowieczna, jak i nowożytna, jest wybitnie kontemplatywna: zachęca nas do przedłużonego, modlitewnego wpatrywania się w przebite Serce, symbol Bożej miłości. Innej postawy natomiast wymaga duchowość pentakostalna. Ducha Świętego się nie kontempluje, w Nim się żyje, rozpoznaje Jego obecność, moc, poruszenia, poddaje się Jego prowadzeniu.
Po trzecie, obie postawy duchowe inaczej się wyrażają. Nabożeństwo do Serca Jezusa inspiruje miłość, która jest wdzięczna, pragnie pokutować i angażować się w zadośćuczynienie Bożemu Sercu zranionemu przez nasze grzechy, niewdzięczności i brak szacunku. Cześć oddawana Duchowi Świętemu wyraża się natomiast w miłości, która jest ekstatyczna, chce dzielić się darami, charyzmatami, mocno inspiruje duchowość misyjną i ewangelizacyjną.
Po czwarte, nabożeństwo do Serca Jezusa skupia się bardziej na Chrystusie przedpaschalnym, to znaczy Chrystusie męki i śmierci; pietyzmem i czułością otacza Chrystusa według ciała i dąży do pobudzenia naszej ludzkiej uczuciowości i afektywności w stosunku do Niego. Chodzi o afektywną obecność i towarzyszenie Jezusowi, który idzie na Golgotę. W związku z tym duchowość ta jest bardziej nastawiona na pewne ascetyczne praktyki, które ułatwiają takie ukierunkowanie.
Inaczej duchowość Trzeciej Osoby Boskiej. Chociaż Duch Święty jest obecny w ziemskim życiu Chrystusa, jest to jednak obecność ukryta. Dlatego duchowość ta koncentruje się raczej na Jego życiu popaschalnym i na darze Chrystusa zmartwychwstałego, szczególnie mocno przeżytym podczas Pięćdziesiątnicy. Nie akcentuje się tutaj cielesnego umartwienia i ascezy. Duchowa czujność i wysiłek dążą do przyjęcia Wewnętrznego Mistrza i poddania się łagodności Jego prowadzenia. Podstawą modlitwy jest obecność Ducha Bożego w człowieku, która przemienia go w Chrystusa i uświęca.

 

…z ukrytą więzią

Czy te różnice stwarzają nieprzekraczalną przepaść między tymi duchowościami? Otóż istnieje bardzo głęboka i może dlatego niezauważalna więź. Zauważa ją i omawia Pius XII w encyklice Haurietis Aquas, kiedy mówi, że wylanie Bożej miłości jest darem jednocześnie Serca Jezusa i Ducha. Ale jest też ona wyrażona m.in. w jednym z wezwań litanii: Serce Jezusa, w łonie Matki Dziewicy przed Ducha Świętego utworzone… Serce Jezusa, całkowicie ludzkie serce, zostało uformowane w człowieczeństwie Chrystusa przez Ducha Świętego (por. Łk 1, 35). U źródeł więc ludzkiej afektywności i zdolności kochania Jezusa jest osobowa Miłość, Trzecia Osoba Trójcy (por. Łk 10, 21). Wiemy też, że Serce Pana było prowadzone przez Ducha w wypełnianiu misji (Łk, 4, 14). Jednocześnie to Serce, przebite i otwarte na krzyżu, daje nam Ducha Świętego. Św. Jan także sugeruje, że Ducha Świętego daje nam właśnie Serce Jezusa (J 7, 38-39).
Duch Święty rozlewa miłość Bożą w naszych sercach (por. Rz 5, 5). Jej źródłem jest Serce Jezusa (Haurietis Aquas). Mówiąc ściśle: ludzka miłość człowieka Jezusa, Jego Serca, jest znakiem i instrumentem, a więc sakramentem niestworzonej miłości: Ducha Świętego (H. Holstein SJ). Duch Święty natomiast sprawia, że “sakrament” Serca Jezusa może efektywnie działać w sercach ludzi. Z kolei kult Serca Jezusa, na tyle, na ile pozwala nam zanurzyć się w misterium Miłości Chrystusa, symbolizowanej w Jego Sercu, wprowadza nas w tajemnicę Ducha Świętego (J. Solano SJ).
Pamiętając o tym, trzeba stwierdzić, że obydwie omawiane duchowości i formowane przez nie duchowe postawy są w znacznej mierze komplementarne. Te praktyki są głęboko zjednoczone i niejako siebie przywołują. Dlatego ich wspólne praktykowanie pozwala żyć całą pełnią Chrystusa. Z jednej strony, jest oczywiste, iż Chrystus był człowiekiem z ciała, żył pomiędzy ludźmi, dzielił ich bóle, doświadczał w swojej zmysłowości i uczuciowości ludzkich przeżyć. Z drugiej strony, trzeba się zgodzić ze św. Pawłem: jeśli znaliśmy Chrystusa według ciała, już dłużej nie znamy Go w ten sposób… (2 Kor 5, 16). Trzeba otworzyć się na Chrystusa Zmartwychwstałego, który żyje tu i teraz w mocy Ducha Świętego.
Uwzględnianie w swoim życiu duchowym inspiracji z obu duchowości może mieć korektywny wpływ i pomagać w zrównoważeniu pewnych ekstremizmów w praktykach religijnych, które mogą powodować np. nadmierne skupienie na cierpieniu i śmierci (duchowość Serca Jezusa), albo uleganie pewnym iluzjom i egzaltacji (duchowość pentakostalna). Co więcej, każde nawrócenie wymaga osobistego wysiłku, skruchy i zadośćuczynienia za grzechy. Ale trzeba też umieć przyznać właściwe miejsce działaniu Ducha w modlitwie i przemianie naszego życia, wsłuchać się w Wewnętrznego Mistrza, aby zrozumieć, co mamy robić, by samemu nie popaść w aktywizm duchowy, który z Panem Bogiem niewiele będzie miał wspólnego.

http://www.deon.pl/religia/duchowosc-i-wiara/zycie-i-wiara/art,448,serce-jezusa-i-duch-swiety.html

******

Odpocząć przy Sercu Jezusa

Posłaniec

/ Stanisław Biel SJ / psd

(fot. Patrycja Malinowska/DEON.pl)

Wracam więc do mojej klauzury, do stóp Boskiego tabernakulum, aby prowadzić pod okiem Ukochanego życie jak najbardziej zbliżone do życia biednego domu z Nazaretu na tyle, na ile słabość serca mi na to pozwoli. (bł. Karol de Foucauld)

 

Niewielu ludzi odkrywa wartość adoracji, choć prawie wszyscy na dnie serca za nią tęsknią. To akt miłości zamieniony w modlitwę.

Przyjąć jarzmo Jezusa

Jezus zaprasza wszystkich utrudzonych i obciążonych, by przyjęli Jego jarzmo, czyli powierzyli się Jego Osobie: Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię. Weźcie moje jarzmo na siebie i uczcie się ode Mnie, bo jestem cichy i pokorny sercem, a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych. Albowiem jarzmo moje jest słodkie, a moje brzemię lekkie (Mt 11, 28-30). Wezwanie Jezusa objawia Jego Serce, które jest łagodne, delikatne, pokorne, ciche, dalekie od wyniosłości, emanujące pokojem i przelewające miłość na tych, którzy chcą przebywać w Jego bliskości. Cichy i pokorny wskazują postawę Jezusa wobec Boga i wobec ludzi: wobec Boga — postawa ufności, posłuszeństwa i uległości. Wobec ludzi — postawa przyjmowania, cierpliwości, dyskrecji, gotowości do przebaczenia i służenia (Bruno Maggioni).

Odpocząć przy Sercu Jezusa

Wezwanie Jezusa do utrudzonych i obciążonych wskazuje na kobiecy, macierzyński odcień Bożej miłości. Człowiek, który przyjmuje delikatne, pełne miłości jarzmo Jezusa, jest jak proste, pokorne dziecko, szczęśliwe na łonie swej matki, gdyż jego pragnienia fizyczne, psychiczne i duchowe zostały zaspokojone (zob. Ps 131). Taka chwila spotkania z Jezusem pozwala inaczej patrzeć na codzienność, wnosi w życie większy pokój, ład i harmonię. Jezus zapewnia nas, że gdy przychodzimy do Niego, mamy dla Niego czas, On nas pokrzepi. Chwila spędzona codziennie z Jezusem jest odpoczynkiem, siłą, by na nowo podejmować trud codzienności. Papież Benedykt XVI zachęca: Rozmiłujmy się w przebywaniu z Panem! Wtedy o wszystkim możemy z Nim rozmawiać. Możemy stawiać Mu pytania, przedstawiać nasze troski i obawy. Nasze radości. Naszą wdzięczność, nasze rozczarowania, nasze prośby i nasze nadzieje.

Adorować Jezusa

Czasem, w którym odpoczywamy przy Jezusie, jest adoracja. Proboszcz z Ars mawiał: Gdyby mieszkańcy nieba któregoś” dnia przestali adorować Boga, niebo nie byłoby już niebem. A gdyby nieszczęśni potępieńcy w piekle mogli, mimo swoich cierpień, choć przez chwilę adorować Pana, piekło przestałoby być piekłem.
Adoracja jest czasem intymnego spotkania z Trójcą Świętą: Bogiem Ojcem, Jezusem Chrystusem i Duchem Świętym. Nasze poznanie Boga i siebie byłoby o wiele głębsze, gdybyśmy nauczyli się częściej zaglądać do kościoła i zatrzymywać na chwilę adoracji, zwłaszcza w sytuacjach zagubienia, samotności, bezradności, problemów.
Zwykle w trudnych doświadczeniach szukamy pocieszenia u ludzi, przyjaciół czy bliskich nam osób albo uciekamy w rozrywki: alkohol, telewizję, świat wirtualny. Zapominamy, że żaden człowiek do końca nie uśmierzy naszego bólu ani nie rozwiąże problemów. Natomiast w czasie adoracji Jezus daje łaskę, siłę oraz pociechę w trudach i zagubieniu. Trwanie w obecności Jezusa zbliża do ludzi. Miłość do ludzi staje się wtedy głęboka, świadoma, trwała, gdyż opiera się na źródle prawdziwej i absolutnej miłości – na Bogu. Adoracja nie izoluje od ludzi, od świata, nawet od zła. W takiej sytuacji byłaby kolejną formą ucieczki. Przeciwnie, adoracja wychodzi od Boga i prowadzi do realności świata, do ludzi, problemów, cierpienia, zła; i pomaga na nie patrzeć w innym świetle – odnowionym sercem i umysłem.

Adoracja Karola de Foucauld

Pięknym świadectwem potwierdzającym tę prawdę jest życie bł. Karola de Foucauld. Po nawróceniu i praktyce życia kontemplacyjnego u trapistów, Karol tęsknił za bardziej surowym życiem.
W Nazarecie, gdzie godzinami adorował Najświętszy Sakrament, odczuł, że jego misją jest żyć Jezusem, jak On wiele czasu poświęcać na milczącą modlitwę, utrzymywać się z pracy własnych rąk, bez apostolskiej działalności, lecz samym życiem krzyczeć Ewangelię. Ideał ten zrealizował na pustyni w Algierii, najpierw w Beni Abbes, gdzie dzielił czas między adorację Najświętszego Sakramentu i służbę ubogim mieszkańcom oazy, a następnie w Tamanrasset, w kraju Tuaregów.
Tam również dzielił swój czas między adorację, modlitwę i służbę najuboższym. W czasie I wojny światowej został zamordowany. W pobliżu zwłok znaleziono konsekrowaną Hostię, przed którą się nieustannie modlił, a obok rozsypane notatki, wśród których znajdowało się przepisane z Ewangelii św. Jana zdanie: Jeżeli ziarno pszenicy, wpadłszy w ziemię nie obumrze, zostanie tylko samo, ale jeżeli obumrze, przynosi plon obfity (J 12, 24).

Doświadczać Tajemnicy

Spotkanie z Jezusem w czasie adoracji wnosi odpoczynek i pokój wewnętrzny w serca, umacnia, dodaje siły i odwagi do podjęcia trudu życia. Ile razy przeżywałem trudne chwile zmęczenia życiem, niezadowolenia czy frustracji i wszedłem na chwilę adoracji do kaplicy, zawsze wychodziłem umocniony i pełen energii do dalszego życia. Adoracja sprawia, że jesteśmy bardziej świadomi siebie, swego życia i daje moc do podjęcia wszystkich wyzwań, jakie niesie codzienność.
Adoracja uczy tajemnicy. Nie wyjaśnia wszystkiego, nie rozwiązuje w automatyczny sposób problemów. Nie odsłania również do końca tajemnicy Boga i naszego istnienia. Z adoracji wynosimy raczej wiele twórczych pytań i wątpliwości. Mimo to wprowadza głęboki wewnętrzny pokój, radość, rodzi zaufanie do Boga, ludzi, własnego życia.
W jednym ze świadectw Matka Teresa z Kalkuty napisała: W naszym zgromadzeniu miałyśmy zwyczaj urządzać adorację raz w tygodniu przez godzinę; potem w roku 1973 postanowiłyśmy mieć adorację codziennie przez godzinę. Od tej chwili nasza miłość dla Jezusa stała się bardziej pogłębiona, nasza miłość dla innych bardziej wyrozumiała, nasza miłość dla biednych bardziej współczująca, podwoiła się u nas liczba powołań. Bógpobłogosławił nam licznymi i wspaniałymi powołaniami.

Doświadczać zmiany

Bywa, że rezygnujemy z adoracji Jezusa, gdyż wydaje się nam, że zamiast trwać bezczynnie przed Najświętszym Sakramentem, lepiej być aktywnym, działać, służyć. Zapominamy, że jest to możliwe do czasu. Brak troski o własnego ducha, brak czasu dla Jezusa skutkuje pustką, poczuciem bezsensu, wypaleniem wewnętrznym. Innym razem zasłaniamy się brakiem czasu. W rzeczywistości nie mamy czasu na wiele spraw, ponieważ nie mamy czasu na modlitwę, adorację, kontemplację Jezusa sercem.
Adoracja porządkuje całe życie. Nie tylko duchowe, ale również emocjonalne, etyczne, wspólnotowe. Czas poświęcany adoracji sprawia, że codzienne życie staje się stopniowo bardziej zorganizowane, uporządkowane i głębsze; doświadczamy dotyku Jezusa i powolnej przemiany serca.

Rozważanie pochodzi z książki: “W rytm serca”

http://www.deon.pl/religia/duchowosc-i-wiara/zycie-i-wiara/art,454,odpoczac-przy-sercu-jezusa.html

*****

O autorze: Judyta