Profesor Wolniewicz zaatakowany przez „myślących inaczej”

Sąd kapturowy

Wszyscy znamy określenie „kochający inaczej”. Mianem tym zostali obdarzeni odmieńcy, którzy w zamyśle marksistów kulturowych mieli uzupełnić topniejący i nieskory do rewolucji dotychczasowy proletariat. Nowy proletariat został stworzony z „ofiar dyskryminacji  i nietolerancji”, czyli z wykluczonych i prześladowanych: feministek, mniejszości seksualnych, etnicznych, religijnych, narodowych oraz z wegetujących na marginesie społeczeństwa mniejszości moralnych – lewicowych subkultur, a także z imigrantów.

Realizując plan Antoniego Gramsciego, lewica europejska umieściła w marksistowskiej nadbudowie – instytucjach kultury i oświaty, a także w przemyśle rozrywkowym i mediach ludzi „myślących inaczej”.

Głównym zadaniem „myślących inaczej”, czyli osobników o innej „orientacji” etycznej i estetycznej jest sączenie nieustannie jadu „politycznej poprawności”, podsycającego walkę klas pomiędzy starymi europejczykami a tymi, którzy z własnej woli lub podburzeni niszczą fundament cywilizacji europejskiej, wywłaszczając przy okazji tych pierwszych z materialnej własności oraz z dziedzictwa tożsamości i tradycji.

Nienawiść lewicy do chrześcijańskiej Europy okazała się na tyle silna, że nie cofnęła się ona przed akceptacją globalnego planu sprowadzenia na stary kontynent kilku milionów islamistów, którzy będąc w stanie zbiorowej psychozy (dżihadu), są w stanie o wiele skuteczniej niszczyć europejską kulturę niż dotychczasowi lewacy.

Uchodźcy żywe tarcze islamistów

Przyjmowanie tzw. imigrantów, czyli osobników wśród których liczba uchodźców jest znikoma, a  znaczną część stanowią sprawcy czynów uznawanych w cywilizacji łacińskiej za przestępstwa (napadów, gwałtów, pedofilii i zabójstw) – przyjmowanie takich „imigrantów”  nie świadczy bynajmniej o kulturze i subtelnej moralności, lecz o ich braku i zaniku norm cywilizacyjnych. Deklarowaną chęć wpuszczenia takich osobników do Europy może wyrazić tylko idiota lub działający świadomie przestępca. Pomimo wydatnej unijnej pomocy przy przyjmowaniu “imigrantów”, terroryści muzułmańscy kierują się własną logiką i własnymi planami.

Profesor Wolniewicz zaatakowany przez „myślących inaczej”

Sędziwy profesor filozofii Bogusław Wolniewicz, mając zapewne serdecznie dosyć lewackich bredni o muzułmańskich imigrantach, na pytanie, co robić z łodziami, na których płyną tzw. imigranci, odpowiedział: zatapiać! Dało to asumpt „lewicowym intelektualistom” do przeprowadzenia wzorcowej połajanki na YT-ubowych łamach Kanału Racjonalista.tv.

Najgorzej wypadł znany z prowadzenia wykładów „jak się uwolnić od religii”, prowadzący połajankę Andrzej Dominiczak – psycholog kliniczny, któremu oczywiście nie śmiem odmawiać kompetencji w obcowaniu z nienormalnością, natomiast wyrażam wątpliwość co do jego umiejętności w zakresie percepcji poglądów racjonalnych. Podejrzenie pojawiło się, gdy pan Dominiczak wymienił prof. Hartmana jako filozofa dobrze zaangażowanego w sferę polityczną. Równocześnie zakwalifikował prof. Wolniewicza jako „szaleńca i wariata”. Dominiczak zrobił to bardzo sprytnie, cytując opinię osób nieznanych z nazwiska.

Druga uczestniczka godzinnej rozmowy, dr Maja Chmura, ujawniła się jako zwolenniczka lewackich mniemanologów: Foucaulta, Derridy i Emmanuela Levinasa. Przywołując postulat równości wyraziła pogląd, że trzeba: „popracować nad ideą gościnności”.

Andrzej Dominiczak  powiedział o Wolniewiczu, że ten „uniósł się rodzajem gniewu połączonego z kiepskim myśleniem”. Sam dla przykładu popisał się poglądem, według którego: imigranci są delegowani ze swoich wiosek do wyjazdu, wioski się zrzucają na takiego osobnika, który jedzie potem do Europy.

Najlepiej wypadł Jacek Tabisz, publicysta „Racjonalisty”, który powiedział, że „Imigrant to taki, który po trupach doszedł do tego, aby mieć na podróż do Europy”. Dodał również, że imigranci to ci , którzy byli sprawcami przemocy. Tabiszowi nie udało się jednak uniknąć lewackiej mantry o „rasizmie graniczącym z faszyzmem”.

Niewykluczone, że pan profesor Wolniewicz, znając kondycję intelektualną postępowych filozofów, wykonał ukłon w ich stronę i posłużył się starym lewicowym heglowskim trickiem przeciwstawiając tezie „przyjmować” antytezę – „zatapiać”. Niestety, jak widać, wujaszek Hegel stracił ciut na popularności na rzecz oseska Hartmana i uczestnicy połajanki nie byli w stanie zrobić z tego syntezy.

Dziwi to w przypadku pani dr Chmury, która przyznała się, że sympatyzuje z Heglem, „z pewnymi piętrami dialektyki heglowskiej”.

Ciekawostką było przywołanie autorytetu współzałożycielki lewicowego kwartalnika „Bez Dogmatu”, filozofki Barbary Stanosz, znanej z poglądu, że nie istnieje nic takiego jak miłość.  Na pytanie o istnienie Boga zawsze odpowiadała: „Nie rozumiem pytania”, nie zaś: „Nie wiem”.

________________________________________________________

Katalizator kryzysu

 

O autorze: CzarnaLimuzyna

Wpisy poważne i satyryczne